najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
#numer
Powiedzenie, że to był ciężki dzień to jak nie powiedzenie niczego. Jego początek zapowiadał się całkiem przyjemnie, w połowie dnia Lia stwierdziła, że nie jest tak źle, w czasie trwania nie-randki jej i rudowłosego blondynka stwierdziła, że jednak zakończy dzień fajnie. Nie ma tak dobrze, niestety wspólny czas z chłopakiem zakończyli nieprzyjemnie i z powiewem grozy. Chwila szczęścia i promyku nadziei została brutalnie zdmuchnięta. Chyba najwyższa pora się do tego przyzwyczaić.
Spotkanie zakończyli w dziwnej atmosferze, może i się nie pokłócili, ale sama Lia nie miała nawet ochoty omawiać tego wszystkiego. Jedyne czego najbardziej chciała to chwila zapomnienia i oddechu, chciała się zdystansować od siebie i swojego życia, chociaż na kilka krótkich chwil.
Od momentu rozstania się z Percym miała konkretny plan, nie zamierzała wracać do domu, nie chciała iść do pracy posiedzieć z koleżanką, nie chciała z nikim się widzieć. Postanowiła spędzić czas sama, co w jej obecnej sytuacji było totalnym brakiem instynktu samozachowawczego, ale co jej tam? YOLO. Skoro i tak wcześniej czy później wszystko ją dopadnie.
Spacerowała, długo i bez żadnego konkretnego celu, snuła się trochę jak duch, który szukał swojego miejsca. Coś zatrzymało ją pod jednym ze sklepów, jakiś cichy głosik w głowie powiedział jej, że to czego potrzebuje znajduje się właśnie za tymi drzwiami. Naiwnie weszła do środka i przechadzała się między półkami szukając...czegoś. Nie zarejestrowała nawet, w którym momencie butelka z tanim lecz mocnym alkoholem znalazła się w jej rękach. Spojrzała na jej etykietę, a potem wzruszyła delikatnie ramionami dochodząc do tego, że to jest właśnie to. Skierowała się do kasy, kasjerka nie chętnie skasowała jej butelkę owego alkoholu bo podejrzewała, że stoi przed nią nieletnia gówniara, ale co się dziwić kobiecie? Krasnal liczący ledwo 150 cm stoi z ponurą miną z butelką alkoholu. Całe szczęście obyło się bez kłótni ze starszą panią, a tym bardziej kradzieżą butelki, w której Lia dzisiejszego wieczora pragnęła znaleźć dno.
Wyszła ze sklepu i skierowała swoje kroki w stronę plaży, po kilku minutach dotarła do jakiejś jej pustej części, przy jakiś krzakach. Usiadła tyłkiem na chłodnym piasku nie za bardzo przejmując się tym, że ten wleci jej w każdą kieszeń krótkich spodenek czy pod nie same.
Odkręciła alkohol i z głośnym oraz ciężkim westchnieniem nad swoim marnym życie upiła łyka niemal od razu wypluwając parzący ją w usta trunek wprost przed siebie. Gorszych sików nigdy nie miała w ustach, ale nie zamierzała teraz wybrzydzać. Była zbyt leniwa aby wrócić i kupić coś lepszego, dlatego z niemal zaciśniętymi zębami upiła kolejnego łyka i niemal płaczem przełknęła płyn.
I tak właśnie spędziła dobrych kilka godzin, szklaną butelkę opróżniła do połowy, tak jak się spodziewała na początku, trunek tani, ale za to potrafił poskładać. W głowie poza szumami fal słyszała szumienie w swojej głowie, było jej już gorąco i nawet kołysać w boki się zaczęła.
Zbliżyła ciemne szkło do ust i przechyliła je z trudem upijając kolejnego łyka trzęsąc się przy tym, zrobiła minę jak po zjedzeniu cytryny i wcisnęła ją między swoje uda.
Plaża dawno była pusta, na niebie świecił księżyc i to był chyba dla niej koniec imprezy, sama na pewno nie dałaby rady wrócić dlatego postanowiła wezwać wsparcie. Kilka minut szukała telefonu i kiedy jej się to udało odblokowała ekran. Jego jasność trochę ją oślepiła, przymknęła jedno oko i niemal na ślepo weszła w wiadomości, a potem w jedną z rozmów aby wezwać wsparcie. Napisała do Samuela wiadomość, z małymi błędami, ale miała na tyle inteligenty telefon, że słownik mniej więcej poprawił jej wypociny i wysłała. Odłożyła go gdzieś na bok i chwyciła za butelkę upijając kolejnego łyka, niestety nie trafiła do ust i trochę się nim oblała. To jej jednak nie zniechęciło, spróbowała jeszcze raz i tym razem się udało.
Grzecznie siedziała czekając na swojego ziomka, który na pewno ją uratuje, w pewnym momencie zaczęła sobie nucić piosenkę z filmu animowanego, który opowiadał o losach niebieskiej rybki, która zapomniała gdzie jest jej rodzina.
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
[14]

Percy miał wyrzuty sumienia z powodu tego jak zakończyło się przeprosinowe spotkanie z Lią. Poniekąd przecież z jego winy, bo gdyby bardziej upierał przy niepokazywaniu Lii treści wiadomości, to być może Lia pozostałaby całkiem nieświadoma. Mógł też skłamać i powiedzieć, że owszem – chodziło o jego byłego chłopaka. Ale jak już ustaliłyśmy, marny był z niego kłamca i prawdopodobnie wcale by mu to nie wyszło. Aczkolwiek mógł chociaż spróbować, czego nie zrobił i tylko zestresował niepotrzebnie Lię. On – jak powszechnie wiadomo – kpił sobie z niebezpieczeństwa; zarówno tego, podczas walki jak i wynikającego z słanych mu pogróżek.
Długo, więc przewracał się z boku na boku, kiedy już znalazł się we własnym łóżku. Myślał nawet o tym, by porozmawiać z Perrym i spróbować mu się zwierzyć z tych wszystkich rozterek. Wiedział, że wówczas poczułby się lepiej. Ale coś podpowiadało mu, że nie może tego zrobić z wielu powodów. Choćby dlatego, że musiałby mu powiedzieć o całej sytuacji Lii, a chociaż ta dwójka się nie znała, to wiedział, iż prawdopodobnie dziewczyna miałaby mu za złe, gdyby wygadał się przed kimś. Po drugie, nie chciał go martwić. Wystarczyło przecież, że Perry stresował się z powodu jego wiecznie poobijanego ciała. Nie chciał przysparzać mu kolejnych zmartwień tylko dlatego, by poczuć się lepiej i lżej.
Po rozstaniu się z Lią, Percy powrócił do siebie i po kolacji z dziadkiem, uznał, że niewiele ma do roboty. W ramach krótkiego treningu zszedł do garażu, by poboksować przez chwilę w worek. I gdy po dwudziestu minutach się zmęczył i bolał go niemal każdy mięsień, stwierdził, że potrzebuje jeszcze trochę czasu na powrót do formy. Obiecał sobie jednak, że nad tym popracuje. Następnie poszedł pod prysznic i stwierdził, że nie pozostaje mu nic lepszego niż pójście spać. Ale sen nie przychodził, co jeszcze bardziej tylko drażniło Percy’ego. Leżał więc w ciemnościach przez jakiś czas, aż w końcu sięgnął po swojego lapka by odpalić serial i spróbować zasnąć przy szumie laptopa. I znów zatęsknił za Perrym, przez co z wściekłością przez jakiś czas przyciskał poduszkę do twarzy.
Granica snu była już bliska, ale zanim zapadł w głęboki sen, dostał wiadomość, która sprawiła, że lekko się zaniepokoił. Momentalnie pożałował, że nie uparł się – po raz kolejny – i nie odprowadził dziewczyny pod drzwi mieszkania. Nie pomyślał jednak, że będzie aż tak nierozważna. Choć przecież chyba powinien. Wstał, przebrał się w coś, co nadawało się do wyjścia na zewnątrz i wsiadł w samochód. W stosunkowo krótkim czasie znalazł się na parkingu plaży, a następnie zbiegł w stronę plaży, gdzie z pomocą latarki w telefonie zaczął szukać dziewczyny. Miał tylko nadzieję, że nie przyjedzie jej do głowy popływać.
I nagle ją spostrzegł. I trzeba przyznać, że szczerze odetchnął z ulgą, widząc ją całą i zdrową. – Boże, tej dziewczynie totalnie brak instynktu samozachowawczego – wymamrotał pod nosem do samego siebie, wznosząc oczy ku gwieździstemu niebo. Przyśpieszył kroku, bieżąc przez piach i kiedy wreszcie znalazł się tuż blisko, zawołał ją po imieniu, by dać jej jakiś sygnał, że oto nadchodzi. No i by jednocześnie się nie przestraszyła. – Lia? Co ty wyczyniasz? – zapytał z pretensją w głosie, gdy już pojawił się obok niej i poświecił na nią latarką. Bo jednak widok, który zobaczył ani trochę go nie ucieszył. Spojrzał nań trochę krytycznie, zwłaszcza widząc butelkę taniego alkoholu.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
W czasie całego oczekiwania na Samuela - tak przynajmniej myślała, że to będzie on, bo skoro to właśnie do niego wysłała wiadomość to nie spodziewała się tutaj nikogo innego! - zdążyła urządzić na pustej plaży jednoosobowy koncert, nagle w jej głowie pojawiło się tyle piosenek i melodii, że każdej pośpiewała tylko dwa słowa i leciała dalej. Z resztą cholera wie czy jej niewyraźne mamrotanie można było nazwać śpiewaniem. Jednak w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia, gdzieś w połowie śpiewania jakiejś tandetnej piosenki zaschło jej w gardle dlatego chwyciła za butelkę i upiła z niej łyka wydając z siebie dziwne dźwięki.
Nie widziała zbyt wyraźnie niektórych szczegółów, ale światło latarki mignęło jej przed oczami co sprawiło, że zamilkła.
- Dzieci-ki za przybycie, do zobaczenia! - wydarła się unosząc wolną dłoń w górę tak jakby w tym właśnie momencie żegnała tłum swoim fanów, którzy zebrali się na jej koncercie. Próbowała nawet wstać, ale nijak jej to wychodziło i stwierdziła, że najlepiej będzie jak dupą dalej zostanie na piasku.
- Sammy, dobrze, że dotarłeś! - przekręciła w jego stronę swoją głowę i uśmiechnęła się szeroko ukazując swoje białe zęby. Prawda była taka, że poza cieniem postaci nie była do końca pewna kto to jest, ale skoro na niego czekała to na pewno musiał być to on.
- Znalazłeś po drodze Dory? Powiedziałeś jej, żeby się nie martwiła? - rzuciła nagle przypominając sobie o losach zapominalskiej niebieskiej rybki. Historia była bardzo smutna, a Lia w tym momencie chciała ją pocieszyć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że pomoże jej odnaleźć bliskich.
- Pomogę znaleźć jej rodzinę, oni pewnie za nią tęsknią. - mamrotała sama do siebie i odstawiła butelkę gdzieś na bok, pewnie wyjąkała jakieś słowa motywujące sama dla siebie i znów podjęła próbę aby się podnieść. Udało się, po długiej walce z brakiem równowagi i miękkimi nogami podniosła się. Kołysała się na nogach jak publiczny menel spod jednego ze sklepów, ale miała to gdzieś. Liczyła się dla niej misja i Dory!
- Ej, gdzie butelka? - zapytała z chrypą w głosie, oparła ręce o biodra i opuściła głowę aby namierzyć swoją zgubę, która gdzieś wtopiła się w całe tło piasku.
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Trochę go zmroziło na myśl, że ten cały stalker mógł ją obserwować i tylko czekać na moment taki jak ten, kiedy Lia była całkiem bezbronna. Ścisnęło go w dołku, ale powstrzymał się przed nakrzyczeniem na nią, przynajmniej do momentu aż znajdą się w jego samochodzie, gdzie Lia będzie bezpieczna. Co prawda, jeśli byli obserwowani, to Percy ponownie się narażał na własne życzenie, pokazując się z nią, ale po pierwsze: nic sobie z tego nie robił, po drugie: Lia sama do niego napisała. Skrzywił się tylko, gdy tak się wydarła w przestrzeń, bo dotarło do niego jak bardzo musiała być pijana – a Percy musiał zbyt wielu pijanych ludzi ogarniać w swoim życiu, by optymistycznie oczekiwać, że tym razem pójdzie gładko. Z lekkim przestrachem obserwował jak nieporadnie próbuje się podnieść z piasku.
Sammy? Percy tylko zmarszczył czoło i w momencie dotarło do niego, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że Lia się pomyliła i zamiast do Samuela, wysłała wiadomość do niego. Cóż, jej strata, bo znając przyjaciela, Samuel pewnie byłby znacznie milszy od niego. I bardziej pomocny. Nie to, żeby Percy nie zamierzał tutaj zrobić akcji ratowniczej, ale na pewno wypomni jej parę rzeczy przy okazji. Czy to później, czy teraz. – Nie jestem Sammy’m. To ja, Percy – oznajmił z westchnieniem Percy i na moment poświecił na siebie latarką z telefonu. Po chwili jednak zrezygnował z tego i licząc, że światło księżyca im wystarczy, zgasił latarkę w telefonie i schował go do kieszeni. – Co? – Kompletnie nie rozumiał co miała na myśli Lia, a nie zdążył sobie tego po drodze przemyśleć. Dla świętego spokoju jednak postanowił jej przytaknąć. – A, tak. Powiedziałem. – Jego umiejętności kłamania chyba nie powinny być dla niej wątpliwe, kiedy była w stanie upojenia. A przynajmniej taką miał nadzieję. Dopiero druga wzmianka o tej samej sprawie podsunęła mu o czym Lia naprawdę mówiła. Och, Dory. Z tej bajki. No dobra, dopiero po chwili to ogarnął, okej, potrzebował najwyraźniej chwili. – No cóż, pewnie tak, ale na pewno w końcu ją odnajdą. – Przez moment w jego głosie słychać było autentyczną łagodność, bo – co tu dużo mówić – trochę rozczuliła go myśl, że Lia naprawdę troszczy się o rybkę z bajki. Dziewczyna pachniała – śmierdziała – alkoholem na odległość i Percy mógłby przysiąc, że w ciemności dostrzegał jej płynny wzrok. Poza tym chwianie się na nogach mówiło samo za siebie. – Lia… jesteś całkiem napruta – powiedział niemal z rozpaczą i wyciągnął w jej stronę rękę, by mogła się na nim ewentualnie wesprzeć/podeprzeć. Nie chciał jej dotykać bez pozwolenia, ale jeśli dalej będzie tak niepewnie stała na własnych nogach to chyba będzie musiał ją chociaż objąć. Nie chciałby żeby zaryła w piach – chociaż może w piach to i tak jeszcze niewielka szkoda niż na przykład w beton. – Ale jaka butelka? – zapytał przymilnie, udając głupiego i mając zamiar udawać, że żaden butelki tutaj nie było.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
Za kilka godzin, a najpewniej jutro sama będzie gotowa strzelić sobie w łeb za zachowanie, które było cholernie nieodpowiedzialne. Zdawała sobie sprawę z tego, że robi totalną głupotę, ale jakoś wyleciało jej to z głowy podczas opróżniania butelki taniego alkoholu. Kompletnie nie przejmowała się grożącym jej niebezpieczeństwem oraz tym, że w tym momencie była niczym gęś do odstrzału.
Naprawdę chciała znaleźć tą butelkę bo czuła, że bez niej było jej smutno, tak samo jak Dory bez rodziców. Słowa chłopaka dochodziły do niej ze sporym opóźnieniem, ciężko jej było też ułożyć w logiczną całość to co mówił.
- Percy? - powtórzyła unosząc głowę wyżej i patrząc gdzieś w okolice gdzie stał. Parsknęła cichym śmiechem przez co po raz kolejny się zachwiała. Była rozbawiona całą sytuacją, ale kilka sekund później na jej twarzy pojawiła się powaga, przynajmniej taką miała nadzieję.
- Percy, aha, okej. - kiwnęła głową jakby dopiero teraz rozumiejąc całą sytuację. Zamrugała kilka razy oczami.
- O kurwa, Percy. - wymsknęło jej się głośno i niemal przestraszyła sama siebie. Trybiki w jej głowie zaczęły pracować na pełnych obrotach, nie kumała dlaczego znalazł się akurat tutaj, przecież nie o niego prosiła, nie jego chciała zobaczyć. Sammy był lepszym towarzystwem bo jeszcze mogła się z nim napić, a ten tutaj będzie jej wypominał to wszystko do jej widowiskowej śmierci.
- Ale, ale, ale co ty tutaj robisz? Śledzisz mnie? - jej głos jak i mina prezentowały zdziwienie, naprawdę wiele, trochę przerysowane jak na nią, ale Lia po alkoholu sama była jak karykatura wszystkiego. Plus jest taki, że teraz była niczym otwarta księga, bo alkohol serio nieźle jej wszedł. Jutro na bank będzie umierać.
- Ale musimy im pomóc! Nie rozumiesz? Oni nie wiedzą gdzie mają jej szukać, a ona tęskni za nimi. - wymamrotała łapiąc się za głowę, znów kiedy myślała o tej rybce zrobiło jej się przykro i nawet kilka łez uroniła. Rozpłakałaby się jak dziecko gdyby nagle nie przypomniała sobie o butelce.
- Duża, ciemna i z tanim napojem. Coś jak tymbark tylko bardziej dla biedniejszych ludzi. - wytłumaczyła i tym razem to ona się pochyliła i dłońmi macała po piasku chcąc odnaleźć zgubę. Bardziej wyglądało to jakby trzymała się ziemi aby nie jebnąć jak worek ziemniaków w krzaki przy których urządziła sobie piknik.
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Dobrze, że chociaż świadoma była – będzie – jak nieodpowiedzialne było jej zachowanie. Przynajmniej oszczędzi to Percy’emu suszenia jej głowy. Poniekąd był w stanie ją zrozumieć ¬– w końcu od jakiegoś czasu wcale jej życie nie było łatwe. A widząc ją w tak opłakanym stanie, musiał przyznać, że trochę miękło mu serca i odruchowo chciał ją eskortować do jej własnego łóżka, gdzie miała być bezpieczna. Trochę żałował, że nie zdobył numeru do jej współlokatorki – to trochę brzmi tak jakby chciał poderwać jej starszą współlokatorkę, ale nic bardziej mylnego – bo w tym momencie mógłby do niej napisać, że pojawi się z pijaną Lią w niedługim czasie. Ale numeru nie miał.
Westchnął, ale pokiwał głową potakująco, gdy wymówiła jego imię. Widział, że bardzo wolno kojarzyła, dlatego odczekał chwilę, aż ta informacja do niej w pełni dotarła. – Nie śledzę cię – powiedział powoli i bardzo stanowczo. – Pomyliłaś się i napisałaś do mnie, więc przyjechałem – poinformował ją wciąż powolnym i stonowanym głosem, żeby – again – dotarło do niej. Był w stanie uwierzyć, że Sammy był lepszym towarzyszem i zdecydowanie bardziej wyluzowanym niż on. Ale podejrzewał, że Sammy nie miał pojęcia o stalkerze i być może dlatego podszedłby do tej całej sprawy zupełnie inaczej. Potrząsnął nawet z politowaniem głową, bo widział, że na niewiele się zda to jego tłumaczenie. Ponownie wyciągnął w jej stronę dłoń i złapał ją za łokieć, nieco ją pionując, bo ponownie niebezpiecznie się zachwiała.
Widząc jej minę i słysząc drżenie w głosie, trochę się przeraził, że znów mu się rozpłacze. A o ile potrafił w miarę możliwości ukoić i uspokoić trzeźwą Lią, o tyle bał się, że tej pijanej zwyczajnie nie podoła. Dlatego zmieszany zrobił nieco zakłopotaną minę i złapał jej dłonie, odsuwając je od głowy. – Rozumiem, rozumiem. Jasne, pomożemy Dory znaleźć jej rodziców. Możemy jej pamiętać – powiedział szybko i uśmiechnął się nawet, zupełnie jakby przemawiał do małego dziecka.
I zaraz odetchnął z ulgą, bo uwaga Lii była zupełnie ulotna i zaraz zaczęła interesować się o wiele bardziej butelką niż Dory. Zastanowił się przez moment i w końcu wpadł na genialny pomysł. – Hmm… A może kupimy ci nową, co? Chcesz? Bo wiesz, możemy pojechać do sklepu i kupić nową – powiedział, kiwając przy tym głową. Miał nadzieję, że uda mu się ją oszukać i Lia przystanie na jego propozycję. A tym samym on będzie mógł ją stąd zabrać. – No chodź – poprosił lekkim i swobodnym tonem, licząc, że to przekona naprutą w trzy dupy dziewczynę.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
To, że nie każdy znał jej sekret miało swoje plusy. Chociaż w otoczeniu tych osób musiała udawać to z drugiej strony dzięki temu miała namacalny pierwiastek swojej dawnej rzeczywistości. Gdyby nie pomyliła numerów to teraz siedziałaby tutaj ze swoim najlepszym ziomkiem i towarzyszem imprez, bawili by się dobrze, a nawet podjęliby się poszukiwań rodziców rybki. I takie momenty całkowitego chillu, luzu i zapomnienia przydają się, bo w innym wypadku pewnie oszalałaby strasznie. A tego też się bała, że pewnego dnia stanie się prawdziwą wariatką i zamknął ją w domu bez klamek.
- Czyli to ty poszukasz ze mną rodziców głupiutkiej Dory? - wymamrotała z miną małego dziecka, które niemal prosiło o swojego ulubionego cukierka. Głosy mówią, że Lia jest naprawdę uciążliwa, straszna i zwariowana, ale jeśli dodać do tego wszystkiego alkohol to jest to zwykła mieszanka wybuchowa. Po wypiciu procentów jest trochę bardziej agresywna i rozchwiana emocjonalnie co widać właśnie teraz gdzie płacze i zaraz zmienia nastrój. Najbardziej uroczą cechą jest miłość, którą nosi w sobie i zbyt często nie pokazuje jej innym, a po alkoholu, szczególnie takim tanim to strzela z niej miłość jak kupidyn na walentynki strzałami.
- A ty jakbyś się poczuł jakby Twoje jedyne, małe, głupie i niebieskie dziecko zniknęło? Nie szukał byś? Bo co? Bo niebieskie? - teraz to już zaczęła się drzeć w niebogłosy, a że ma zwyczaj machania rękami w takich momentach to wyrwała je z dłoni rudowłosego i zrobiła to co umiała najlepiej, trzepała nimi jak totalna kretynka. Przez to znów się zachwiała, ale tym razem poleciała jak długa na swojego ratownika, który był bardziej stabilny niż ona.
- Ałć! - pisnęła kiedy swoją pijaną głową obiła się o jego twardą klatę, miała wrażenie, że jej mózg obił się o czaszkę z każdej możliwej strony. teraz już wiedziała jak czują się bile do kręgli kiedy wlatuje w nie kula z całych sił. Nie poleca!
Kiedy w końcu udało jej się odkleić czoło od chłopaka to delikatnie dłonią pomasowała bolące miejsce i zamrugała kilka razy oczami. Zrobiła z ust dziobek i zacmokała nim kilka razy przysłuchując się ofercie, którą dostała.
- Nieeeee, nie, nie. Nie chcę nowej, chcę tą. - tupnęła nogą w piasek jak małe dziecko i wypełniła policzki powietrzem robiąc z siebie żywego chomika. Gdyby byli w kreskówce w tym momencie nad jej głową pojawiłaby się żarówka, która mocno świeci. Oh tak, miała pomysł i to totalnie szalony.
- Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam? - zapytała bardziej sama siebie niż Percego i z największą gracją jaką potrafiła wyminęła go. Zrobiła kilka kroków w kierunku wody.
- Przecież ryby mieszkają w wodzie, tam musimy szukać! - na jej obronę powiem, że liceum zakończyła i z biologi miała naprawdę przyzwoitą ocenę. Tani alkohol trochę klepki jej poprzestawiał, o.
Nie wiadomo nawet kiedy pozbyła się swojej koszulki, którą rzuciła gdzieś na bok. Schyliła się aby rozwiązać buty, koniec końców dupą znów usiadła na piasku i siłowała się z białymi sznurówkami.
- Dory! Czekaj na mnie! - zawołała w stronę zimnej i ciemnej wody, do której miała zamiar wejść i spełnić swój obywatelski obowiązek!
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Percy rozumiał, że Lią kierowało najzwyczajniej w świecie to, że przy innych mogła wyluzować i nie przejmować się stalkerem. Podczas, gdy zapewne obecność Percy’ego nieustannie jej o tym przypominała. Trochę przykre, ale Percy nie mógł nic na to poradzić. Zwłaszcza, że martwił się o nią i naprawdę wolałby, żeby bardziej się pilnowała, skoro nie pozwalała sobie pomóc na tyle, na ile by chciał.
Tak – przytaknął ją, bo już chyba ustaliliśmy, że lepiej było się z nią zgadzać, jeśli chciał ją stąd odciągnąć. Gorzej, że to całe wmawianie jej rzeczy póki co nie działało i Lia wcale nie dawała się nabrać. Mocno się powstrzymywał, by nie ryknąć śmiechem, ale ta uwaga go rozbawiła. Jego oczy zalśniły od rozbawienia i musiał przygryźć mocno wargę. – Szukałbym, oczywiście. Nawet jakby było niebieskie – powiedział, siląc się na szczerość i łagodność jednocześnie. Szkoda, że nie mógł powiedzieć Siennie, że zna Lię, bo niewątpliwie by jej opowiedział o tej rozmowie, by razem mogli się nabijać z Lii do grobowej deski. Cóż, jeszcze pewnie będzie miał okazje, hehe. A jak nie to może będzie mógł chociaż mimochodem wspomnieć o tym Samuelowi?
Nic ci nie jest, głupku? – spytał z rozbawieniem, którego nie udało mu się za nic ukryć, choć troszkę się jednak starał. Uderzyła w niego mocno i trochę zastanawiał się, dlaczego aż z taką siłą, skoro ledwo stała o własnych nogach? Sam przytknął sobie dłoń do torsu, gdzie przed momentem uderzyła w niego głowa Lii, a następnie znów chwycił ją za łokieć, by ją ustabilizować i przytrzymać. Już w sumie nie potrafił sprecyzować czy go drażniła, czy rozczulała, bo to się zmieniało z sekundy na sekundę, doprawdy. W jednej chwili była urocza, w drugiej zachowywała się jak rozbabrany bachor – co było dość dziwne, bo Sienna nigdy nie zachowywała się w ten sposób, gdy pili. Nawet, gdy upijała się na smutno. Natomiast Lia tutaj prezentowała całą gamę zachowania.
Na co wcześniej nie wpadłaś? – zapytał z przerażeniem, uzmysławiając sobie, że cokolwiek to miało być to na pewno mu się nie spodoba. Mocno pożałował, że ta wiadomość trafiła do niego, zamiast do Samuela. Gdyby to Sammy się pofatygował na plażę, to Percy nie musiałby się teraz użerać z pijaną Lią. Ale wiedział jedno, wiedział, że nie może pozwolić jej wejść do wody, bo w takim stanie dziewczyna się utopi. – Nie ma mowy. Chodź tutaj! – zawołał natychmiast, widząc jak dziewczyna ochoczo zabrała się za rozwiązywanie butów. To, że pozbyła się koszulki nieszczególnie go speszyło, bo w tej chwili martwił się o inne rzeczy. Ale trzeba przyznać, że na moment go wmurowało w ziemię, na tyle, że jego reakcja była ewidentnie spóźniona. Dlaczego pijani ludzie zawsze się przed nim rozbierali? Dzięki Bogu, nie mogła pewnie zbyt szybko ogarnąć tych sznurówek. I wykorzystując to jako korzyć, pochylił się w jej stronę i chwycił ją w pół, podnosząc do góry – zanim zdążyła się pozbyć całkowicie butów. Podniósł ją trochę jak dziecko, niemal przyszpilając do swojej klatki piersiowej. A wolną dłonią – a właściwie kilkoma palcami – chwycił jej koszulkę. Bolało go jak cholera, bo jeszcze nie do końca wydobrzał i przy okazji syknął z bólu, ale był zdeterminowany by ją puścić. – Nie wejdziesz do wody – oznajmił stanowczo.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
Faktycznie, tak trochę było. W jego obecności trochę bardziej czuła to, że ma przerąbane, ale żeby nie było...spotykanie się z nim też miało swoje dobre strony. W końcu znalazła kogoś z kim może na poziomie podyskutować i ewentualnie się pokłócić, a to było dla niej tak ważne jak oddychanie. Boże, brzmi to fatalnie, ale taka była prawda i nic się z nią nie zrobi. Poza tym dobrze czuła się w jego towarzystwie, trochę martwiło ją to, że jest nudziarzem (bo sorry, ale Lia tak właśnie go postrzegała), ale wiedziała, że kiedyś nadejdzie taki moment, że wspólnie zrobią coś szalonego. I to w dodatku na trzeźwo.
- To dobrze, nie można dyskryminować dzieci za to, że są niebieskie. Jeśli takie Ci się trafi to zbadaj się albo zrób testy na ojcostwo, nigdy nie wiadomo, a listonosze w okolicy są dziwni. - to była bardzo mądra rada Lii, dziwne jest to, ze takie mądrości prawi tylko i wyłącznie po pijaku. Następnym razem będzie musiała włączyć dyktafon i nagrać wszystko, a potem spisać. Będzie bogata jak wyda książkę.
O nie, już to widzę jak Percy i Sammy przy piwie wymieniają się przypałowymi akcjami jakie zafundowała im Lia, może i rudowłosy nie miał by dużo do opowiedzenia, ale za to ten drugi...oh niech go coś trzyma w opiece jak okaże się, że jakiś ich wspólny melanż czy powrót do domy wypłynie.
- Mi nie, ale mam nadzieję, że to nie jedyna twarda część Twojego ciała. - rzuciła chichocząc jak młoda nastolatka. Dobrze, że w tym momencie nie potrafiła skupić się na jednej konkretnej rzeczy bo całą resztę nocy mogłaby spędzić na dyskusji o częściach ciała, które powinny być twardsze niż inne i dlaczego.
na jego kolejne pytanie odpowiadać nie musiała bo już zdążył zauważyć jaki miała genialny plan i pomysł.
- Przecież nic nie będę mówić, nie znam języka rybiego, a ty? - zapytała nawet się nie odwracając. Rozwiązywanie butów w tym stanie to nie lada wyczyn, ale pierwszy raz w życiu skupiła się nad czymś na tak długo i nawet szybko cierpliwości nie traciła jak przy innych czynnościach.
Pisnęła, głośno i długo całkowicie zaskoczona tym, że została oderwana od ziemi. Pewnie w innych okolicznościach cieszyłaby się jak dziecko, ale nie teraz. Naprawdę chciała iść do tej wody, a jak sobie coś postanowiła to musiała to zrobić. Owszem, było to nieodpowiedzialne, ale to miało teraz najmniej dla niej znaczenia.
- Jak chciałeś dotknąć moich cycek wystarczy poprosić, wiesz? - mruknęła przekręcając głowę wprost na jego twarz, którą teraz z bliska widziała zdecydowanie lepiej. Gdyby nawet poprosił to i tak by się nie zgodziła, to jasne...chociaż cholera teraz wie.
- Postaw mnie na ziemię. - poprosiła miło i zdecydowanie zbyt słodko niż miała zamiar, gdzieś tam w środku coś jej gadało, ze to nie jest najlepszy pomysł bo na chwilę przypomniała sobie o tym, ze przecież miał kontuzję.
- Percy, postaw mnie bo będę się szarpać. - to zabrzmiało trochę jak groźba i faktycznie tak brzmieć miało. Humor jej się odrobinę zmienił, a wejść do tej wody już jej się całkowicie odechciało. Chciała dupą dotykać podłoża i w tym momencie to ucieszy ja najbardziej.
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Czasem, ale tylko czasem, czuł się w obecności Lii jak zniecierpliwiony rodzic, którego dzieciak leży na podłodze w sklepie i drze się, że chce zabawkę. Zdecydowanie Lia przyprawiała Percy’ego o taką samą migrenę jak to wspomniane dziecko swojego rodzica. Nie był nudziarzem, ale nie widział najmniejszego sensu, by odsłaniać się bardziej niż jego stanowcza i nudna poza, przed Lią. Sienna w końcu znała go od najbardziej imprezowej i towarzyskiej, i tej prawdziwej strony jak tylko się dało. Ale przy Lii on nawet nie potrafił wyluzować. Już wystarczająco stresująco się czuł z myślą, że to ona jest wyluzowana za nich dwojga. Niby była starsza, ale w obliczu tego wszystkiego, co ją spotkało, Percy jakoś tak wygodnie o tym zapominał. Czy to źle, że się o nią troszczył? Nie wydaje mi się. Co najwyżej źle, że o tym głośno nie mówił, ale tak poza tym przecież wszystko z nimi było w porządku.
Jasne – powiedział ze śmiechem i potwierdzająco pokiwał głową, że oczywiście, zrobi testy na ojcostwo w pierwszej kolejności, gdy urodzi mu się niebieskie dziecko. Trzeba przecież zdradzić czy jego połówka nie zdradziła go z tym galaktycznym stworzeniem z Avatara, no nie? – Masz rację, nie można. – Bo jak wiemy, łatwiej pijanej Lii przyznawać racji. A przynajmniej do czasu.
Dzięki, że się martwisz, ale na szczęście zostałem oszczędzony – oznajmił ironicznie i wywrócił oczyma. Czy mu się wydawało czy to dwuznaczne gadanie jakieś śmielsze się robiło? Chyba mu się wydawało, ale on sam starał się mniej na to zwracać uwagę po prostu. Poza tym częściowo przechodziło mu to całe zgorzknienie, bo… no, bo kontakt z Perrym w ostatnim czasie wyglądał nieco inaczej niż w momencie, w którym się poznali.
Ale zaraz mu ten cały dobry humor się ulotnił, bo w jednej chwili całkiem stracił panowanie nad sytuacją. A wszystko dlatego, że Lia wpadła na naprawdę koszmarny pomysł, który się urodził w jej pijackim umyśle. Percy już pożałował, że od razu jej nie zarzucił sobie na plecy i nie zabrał z tej plaży. Średni pomysł skoro był kontuzjowany, ale cóż… – Tak jakbym cycków nigdy nie dotykał – burknął w odpowiedzi bardziej do siebie niż do niej, ale wedle życzenia puścił ją na piasek – ale blisko ziemi – więc i pewnie uderzyła tyłkiem o glebę. Po tym rzucił w nią koszulką. Bolało go wszystko jak cholera i zapewne trochę się nadwyrężył przy podnoszeniu wierzgającej dziewczyny, ale niczego nie żałował – bo wiedział, że później nie wyciągnąłby jej z wody, gdyby tylko się w niej zanurzyła. To byłoby znacznie gorsze zadanie. A nie zamierzał mieć na swoim koncie jeszcze topiciela w postaci Lii.
Lia Hargreeves
najlepsza barmanka w — MOONLIGHT BAR
23 yo — 150 cm
Awatar użytkownika
about
najlepsza barmanka i stała bywalczyni wszelkich imprez, która dorobiła się uroczego stalkera, który z dnia na dzień coraz bardziej ją osacza i lada moment doprowadzi do choroby psychicznej albo samobójstwa
Lia swoim zachowaniem naprawdę czasem przypominała duże dziecko, nigdy też nie ukrywała tego, że pozostał jej ten gen dziecięcej radości i czasem frustracji. Wszystko brało się z tego, że musiała dorosnąć zbyt szybko. Może i jej matka starała się zastąpić jej jak i rodzeństwu też ojca, ale jego brak był bardzo odczuwalny. Natalie częściowo zaopiekowała się rodzeństwem (na miarę swoich skromnych umiejętności i bujnego życia towarzyskiego) i nie miała czasu na bycie dzieckiem. Nadrabiała jednak teraz i o ile czasem było to urocze tak czasem cholernie denerwujące. Sama jednak miała to jednak wszystko gdzieś. Nie zamierzała tego zmieniać, szczególnie w momentach, którym innym się to nie podobało. Branie życia i różnych sytuacji na luzie i ze śmiechem czy ironią było jej formą obrony. Gdyby przyjęła inne sytuacje jak prawdziwy dorosły człowiek to by się załamała i zamknęła, a tego nie mogła sobie zrobić.
- Takich zajebistych jak moje na pewno nie miałeś w rękach. - burknęła odrobinę oburzona w momencie, w którym puścił ją na piasek i rzucił w nią koszulką.
- Jestem damą, a nie workiem ziemniaków. - dodała ubierając na nowo swoją koszulkę, w której odrobinę się zgubiła, ale dzielnie stawiła czoła wielu dziurą w materiale i w końcu znalazła tą odpowiednią na głowę. Westchnęła głośno i podciągnęła zgięte nogi pod brodę i objęła je rękami.
Gdzieś tam z tyłu jej głowy dalej pamiętała o tej butelce alkoholu, którą zgubiła, bardzo jej teraz potrzebowała, ale była zbyt dumna i obrażona aby poprosić chłopaka o pomoc w jej znalezieniu. Dlatego oparła swoją brodę o kolana i spojrzała na wodę, do której jeszcze kilka minut temu była w stanie wejść i popłynąć w poszukiwaniu rodziców zagubionej rybki. Nawet w stanie upojenia alkoholowego Lia potrafiła myśleć o innych i nie ważne czy mieli nogi czy płetwy i oskrzela. Miała dobre serduszko.
- Nie masz czegoś lepszego do roboty? - zapytała przekręcając głowę w jego stronę i unosząc spojrzenie w górę na jego osobę. Przez chwilę czuła się jakby stał na nią kat, który miał ukrócić jej życie, co w obecnej sytuacji nie byłoby wcale aż tak złym pomysłem.
Smutne było to, że będąc w takim życiowym gównie o wiele bardziej potrzebowała alkoholu niż pomocy bliskich. Z każdym dniem wątpiła coraz bardziej w to, że rozwiąże problem sama, ale nie umiała poprosić o pomoc. Percy mógł to nawet potwierdzić bo na ich pierwszym spotkaniu zamiast jak człowiek wyjaśnić sytuację w jakiej była to sprzedała mu kit i jeszcze szantażowała. Bardziej przejmowała się swoim "dobrym" imieniem, bo co by ludzie pomyśleli gdyby Lia Hangreeves otwarcie poprosiła o pomoc i przyznała się, że jest przerażona do szpiku kości.
percy matthews
sumienny żółwik
rorka
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Musiał się przyzwyczaić. Choć do tej pory chyba wydawało mu się, że to on jest dziecinny – do momentu, gdy nie spotkał w swoim życiu Lii. Nawet porównując ją z Sienną, miał wrażenie, że to w Lii częściej budzi się duży dzieciak. I wzrost nie miał tutaj nic do rzeczy, okej. Tak po prostu było. Tyle, że oboje – i Sienna przecież też – mieli do tego prawo. Zwłaszcza, że halo, przecież byli młodzi i głupi, i mieli prawo do popełniania mnóstwa błędów. Jeden po drugim tak naprawdę. Co prawda zachowanie Lii w jego mniemaniu zakrawało czasem o absurdalność, a jej upartość przyprawiała go o migrenę, to jednak byłby hipokrytą, gdyby jej to non stop wypominał, skoro sam był uparty.
Nie skomentował w żaden sposób komentarza o jej cyckach, bo nie zamierzał bezsensownie ciągnąć tematu. I nawet zignorował jej uwagę o worku ziemniaków. Choć rzeczywiście, przyznał w duchu, mógł być ciut delikatniejszy. Jedyne, co zrobił to odetchnął z wyraźną ulgą, bo wreszcie można uznać, że wygrał ten pojedynek z pijaną i szamoczącą się Lią. – Przecież to ty do mnie napisałaś! – zawołał z obruszeniem i przewrócił oczyma. – I nie. Widocznie nie mam, skoro tutaj jestem – dodał jeszcze z poirytowaniem. Wciąż żałował, że to nie Sammy się tutaj pojawił. Miał dość – niańczenia jej, tego wszystkiego, co wiązało się z Lią, ze stalkerem, miał też dość siebie i tego, jak często myślał o Perrym. I to nawet w sytuacjach, w których nic temu nie sprzyjało. Z głośnym jękiem opadła na piach obok niej. Dosłownie glebnął i osłonił twarz dłońmi, a z jego gardła wydobył się dźwięk pełen irytacji. Po tym westchnął głęboko i odwrócił głowę w jej stronę, patrząc na nią z ukosa przez chwilę w milczeniu. – Po prostu chcę ci pomóc. Czy to tak trudno zrozumieć? – zapytał z ciężkim, pełnym politowania westchnieniem. I nie dając jej szansy na odpowiedź, ponownie szybko się odezwał. – Chcesz do mnie wpaść? Mam alkohol i znacznie bardziej kontrolowane i bezpieczne warunki niż tutaj. – Sam nie wiedział czemu to zaproponował, ale w jego głowie zdecydowanie przemawiał argument za tym, by nie znajdować się tutaj na plaży, nad wodą, gdzie Lia w każdej chwili mogła mu zwiać z powrotem do morza. Bo tutaj nie mógł pić skoro przyjechał autem.
Lia Hargreeves
ODPOWIEDZ