kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
  • 2


Nadszedł dzień, kiedy Samuel miał wolne. Przez cały ten czas wpadania na siebie z Marlee i tego, że musieli się ze sobą komunikować podczas wydawania dań, był jak tykająca bomba. Nie mógł rzucić talerzem i wyjść z restauracji w cholerę, bo zależało mu na tej robocie i ją lubił, a po drugie nie chciał przyprawić zawodu rodzicom, przecież ojciec za niego poręczył. Musiał się więc mocno gryźć w język, by nie sprawiać wrażenia kosy między nimi, chociaż fałszywe uśmieszki, wymuszony uprzejmy ton i tak zrobiły swoje i większość współpracowników, zerkała na nich z ciekawością.
Dlatego dzień wolny był wybawieniem od całej tej farsy i udawania. Napisał więc do Percy'ego czy jest w domu i czy może wpaść i pogadać. I oczywiście przy okazji obalić kilka butelek, a po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi, umówili się na konkretną godzinę. Jako że mieszkał niedaleko, upiekł wielką pizzę, żeby mogli coś przekąsić, zapakował w pudełko, a do plecaka kupiony wcześniej alkohol: kilka piw, whisky i butelkę wódki, w zależności od tego, na co akurat najdzie ich ochota i ruszył do domu kumpla. Zapukał do drzwi, gdy z głębi rozległ się głos, że ma włazić, więc zrobił to, manewrując w korytarzu z kartonem pizzy, dopóki przyjaciel nie uwolnił go z opresji, przejmując go, by ten mógł zdjąć buty.
- Kurwa, stary, już myślałem, że w ogóle nie pofatygujesz się przywitać kumpla - skomentował Sam, szczerząc zęby w uśmiechu. - Muszę z tobą o czymś pogadać. Wolisz piwo, whisky czy wódkę? - zapytał, potrząsając plecakiem, z którego dało się słyszeć brzęk butelek.

percy matthews

(rozkręcę się z ilością liter, czasem marnie zaczynam)
powitalny kokos
benek#6510
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
[13]

Ostatnie dni były dla Percy’ego nieco lepsze niż przed kilkoma tygodniami. To znaczy: nie wpakował się w żadną nową, niebezpieczną i niekorzystną dla niego walkę (co z drugiej strony znaczyło, że nie miał żadnego nowego zastrzyku gotówki, ale skupmy się na pozytywach); żaden psychol nie zaatakował go z zazdrości o Lię, z którą przecież nic go nie łączyło; rachunki zostały opłacone, więc on i jego dziadek nadal mieli dach nad głową i nie musieli się martwić aż do następnego miesiąca; z Perrym… powiedzmy, że jego relacja z byłym chłopakiem zawsze mogła wyglądać gorzej. Tak oto w dużym skrócie przedstawiało się życie Percy’ego Matthewsa w ostatnim czasie.
Natomiast spotkanie się z Morrisonem, który nie był uwikłany w żadną z tych skomplikowanych spraw również było niemalże wybawieniem dla Percy’ego. Ostatnią namiastką normalności i dlatego niewiele myśląc od razu odpisał przyjacielowi, że owszem, jest w domu i zaprasza serdecznie. Wciąż ukrywał się pod koszulkami, które skutecznie kryły jego niedawne obrażenia, choć musiał przyznać, że te były widoczne już w niewielkim stopniu. Poza tym perspektywa spędzenia czasu z Samuelem jawiła się jako wyjątkowa rozrywka – zwłaszcza, że kumpel przybył nie tylko z alkoholem, ale i z prowiantem. A powiedzmy sobie szczerze, że najbardziej na świecie cenimy ludzi, którzy dla nas przygotowują jedzenie. Dlatego niemal jak szczeniaczek podbiegł do przyjaciela, by pomóc mu z pudełkiem pizzy, podczas, gdy ten się rozpłaszczał. Zaciągnął się zapachem i momentalnie poczuł głód. – Stary, kocham cię, serio. Jestem taki głodny – powiedział Percy, również się szczerząc. – Whisky – oznajmił i skinął głową na Samuela. Po czym zaczął prowadzić go do swojego pokoju, żeby nie pić tak bezczelnie w salonie przed oczyma dziadka. – Sam mam whisky, więc lepiej nie mieszać – wyjaśnił swój wybór, kiedy oboje weszli do jego pokoju. – Siadaj gdzie chcesz – powiedział dla formalności, ale pewnie nawet nie musiał tego mówić, bo Samuel na pewno nie był u niego pierwszy raz.
Samuel Morrison

(easy, jest super! :idiot: )
kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
Samuel musiał przyznać, że trochę ostatnio zaniedbał spotkania z przyjacielem, bo dawniej widywali się częściej, ale jak to w życiu bywa, każdy ma swoje sprawy, które trzeba pozałatwiać samemu, bez wciągania w to osób trzecich, a poza tym nie oszukujmy się, ale praca w restauracji nie należy do takich gdzie ma się dużo wolnego i zazwyczaj, kiedy już je miał, siedział na cmentarzu, włóczył się po mieście, czasem wstąpił na jakieś piwo i wracał do domu, żeby następnego dnia znowu gotować dla obcych sobie ludzi. Dzisiejszy dzień postanowił spędzić inaczej niż zwykle, z dwóch powodów: chciał się komuś wygadać i zwyczajnie chciał się nawalić, a samemu nie wypadało. Najlepiej pije się z pełnym żołądkiem i zamiast wydawać niepotrzebnie kasę na żarcie z dostawy, lepiej zrobić coś własnymi rękami. Jak tylko pozbył się butów, nagle się wyprostował słysząc wyznanie Percy'ego i udał poważnego. - Hola, hola, bracie. Uważam, że jesteś całkiem przystojny, nie tak jak ja, oczywiście, ale jednak urok masz, ale zdecydowanie nie jesteś w moim typie. Wiesz, wolę cycki i kobiece otwory - skomentował, po czym roześmiał się, idąc za nim do pokoju, a następnie rozwalił się na jednym z foteli, swoim ulubionym zresztą, w którym spędził już nie jeden wieczór. - W porządku, więc piwo zostawię ci na kaca, jeśli będziesz miał - dodał, kładąc plecak obok siedziska, otworzył go i wyjął z niego litrową butelkę Jacka Daniellsa i colę, chociaż prawdziwi dżentelmeni piją czystą whisky. - Jeszcze zimna, więc powinna być dobra - rzek, stawiając trunek oraz popitkę na stoliku. - W ogóle, stary, nie uwierzysz co się, kurwa stało - przeszedł do sedna, bo nie lubił słodkiego pierdzenia i owijania w bawełnę, nie byli przecież dziewczynami, by gadać o kolorze paznokci czy zakupach. Jak był problem, należało od razu o nim opowiedzieć.

percy matthews
powitalny kokos
benek#6510
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Dorosłość była do niczego i akurat Percy’emu nie musiał wyjaśniać, dlaczego się nie widywali tak często w ostatnim czasie. Ba, nawet z Riverem nie wydawał się tak często jak za czasów szkolnych, bo praca, bo inne sprawy, bo generalnie życie uderzało niespodziewanie i ciężko było wygospodarować czas. Ale – cieszył się, że w końcu Samuel do niego wpadł. Tak po prostu. Na gadanie i na picie. Bo prawdę mówiąc, Percy też trochę tego potrzebował. Może nawet nie samego gadania, bo nie zamierzał zbytnio użalać się nad swoim losem, tym razem wolał wysłuchać, co jego przyjaciel ma do powiedzenia. Natomiast tęsknił trochę za zwyczajnym wyluzowaniem przy procentach i zapomnieniem na moment o wszelkich troskach.
Percy zmrużył oczy i przez ułamek sekundy wziął tą udawaną powagę całkiem na poważnie. Ale po chwili dotarło do niego, że przecież Sammy tylko żartował. Przewrócił na niego oczyma. – Wiem. Nawet gdybyś nie mówił o tym tak często jak mówisz, to uwierz mi, da się wyczuć – oznajmił Percy ze wzruszeniem ramion. – I to ja jestem ten przystojniejszy. Zapytaj koleżanek – dodał bezczelnie i znów się do niego wyszczerzył.
Zamknął za nimi drzwi do pokoju, uchylił okno, co by w nich opary alkoholowe nie uderzyły zbyt szybko i zbyt mocno, a następnie podstawił już wcześniej przygotowane szklanki. – O super, polej nam – skomentował i nagle coś mu się przypomniało, dlatego gestem zatrzymał mówiącego Sammy’ego. – Moment. Wstawię drugą butelkę do lodówki. – Zgarnął więc swoje whisky i uprzednio urywając kawałek pizzy, który wpakował sobie natychmiast do buzi, wyszedł na moment z pokoju, kierując się do kuchni. Po chwili wrócił. – Dobra, sorry, bo zacząłeś coś mówić – powrócił do tego przerwanego wątku i rozsiadł się na podłodze, dokańczając kawałek pizzy. – Co odpierdoliłeś? – zapytał rzeczowo, bo chyba tylko taką opcję brał pod uwagę. Skoro jego przyjaciela ewidentnie skręcało, by mu o czymś opowiedzieć, to Percy podejrzał, że było to coś naprawdę pokręconego. Tym bardziej był ciekaw. Poza tym – skoro został uraczony jedzeniem, to prawdę mówiąc wysłuchałby prawdopodobnie każdej historii ze strony kumpla.
Samuel Morrison
kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
Sam po samobójstwie swojej dziewczyny dużo pił, głównie, żeby zapomnieć, ale rano wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Wtedy nie było potrzebne mu żadne towarzystwo, bo pogrążał się w rozpaczy i ledwo się z tego wygrzebał. Teraz ograniczał się do picia wśród znanych sobie osób i nie robił tego codziennie, ale kiedy zdarzyła się sytuacja nieprzyjemna w jego życiu, musiał odreagować i miał w dupie, że jutro ciężko będzie wrócić do obowiązków, ale nie w tej chwili, teraz miał inne priorytety.
Brunet z wrażenia pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach, patrząc na niego nieco udawanym, oburzonym wzrokiem, robiąc napuszoną minę. - Nie przystojniejszy, tylko masz większą klatę. Nie zapominaj kto w szkole miał tytuł bawidamka - mrugnął do niego z rozbawieniem, aczkolwiek wcale nie był z tego powodu dumny. - Ale możemy spytać i wtedy wyjdzie szydło z worka - odpowiedział z szerokim uśmiechem błyskając zębami. - Pamiętasz... - zaczął i miał kontynuować rozmowę, kiedy ten kazał mu się zamknąć na moment i zniknął z drugą whisky za drzwiami, więc nie tracąc chwili czasu, Samuel przez ten czas napełnił dwie szklanki brązowym trunkiem, dodając trochę coli do obu. Po chwili wrócił Percy, więc milczał, pozwalając mu się rozsiąść i obserwując jak kumpel zjada kawałek pizzy, samemu nie częstując się jedzeniem, przynajmniej na razie. - Smacznego - powiedział, gdy ten był prawie kończył pierwszy kawałek. - Czemu z góry zakładasz, że coś odpierdoliłem? Wiem, że kiedyś bywało różnie, ale trochę się ogarnąłem, z naciskiem na trochę - zażartował. Wziął ze stolika szklanki, jedną z nich postawił na podłodze obok Percy'ego, drugą zaczął obracać w dłoniach, nie przejmując się tym, że właśnie zaczął ogrzewać swój drink temperaturą ciała. - Powinieneś zapytać czego nie odpierdoliłem, a więc nie zabiłem jednej głupiej cipy patelnią, chociaż miałem na to wielką ochotę - opowiedział krótko w jednym zdaniu. - Wiesz o kim mówię, o tej, co zaciągnęła mnie do łóżka tylko po to, by powiedzieć o tym Cecile następnego dnia... - wymamratoł, decydując się w końcu na pizzę, dopóki była ciepła. Nikt nie lubi zimnej pizzy i Sammy w tym przypadku nie odstawał od reszty.
percy matthews
powitalny kokos
benek#6510
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Tak jakby to miało o czymś świadczyć – droczył się dalej Percy na wieść o przywołanym tytule bawidamka. Nawet przewrócił oczyma na to stwierdzenie. On w czasach szkolnych może i nie zmieniał dziewczyn czy chłopaków jak rękawiczki, ale za to był już w całkiem poważnym związku. Co prawda obojgu nie do końca ostatecznie się poszczęściło – z różnych powodów – ale i tak liczyło się samo doświadczenie, prawda? A przynajmniej Percy tak sobie wmawiał będąc na etapie wyparcia po zerwaniu z Perrym. Tyle, że doskonale wiedział, że jego żal i rozgoryczenie nie mogło się równać ze stratą, jaką przeżył i nosił w sobie Sammy. Koniec końców, on nawet nie stracił tak do końca Perry’ego, który wciąż chciał się z nim uparcie przyjaźnić. Inna sprawa, że to on go odpychał. A powinien sobie chyba uświadomić, że cokolwiek by nie mówić, on wciąż miał szansę, by naprawić relację z byłym choćby na poziomie przyjaźni – natomiast Samuel stracił Cecile bezpowrotnie.
Cokolwiek Samuel chciał mu powiedzieć, musiało sekundę zaczekać, ale gdy tylko Percy wrócił do pokoju jego skupienie i uwaga w całości poświęcone były przyjacielowi. Spoglądał na niego uważnie i tylko skinął dziękczynnie głową, gdy ten życzył mu smacznego. Wywrócił jeszcze w międzyczasie wymownie oczyma, gdy ten spytał, dlaczego zakłada, że coś odpierdolił – to było dość oczywiste, ale wolał się nie odzywać, póki miał jedzenie w buzi – i tylko czekał aż przyjaciel będzie kontynuować. – Gratulacje – powiedział sarkastycznie na wieść, że ten niczego nie odwalił i nikogo nie zabił, choć świerzbiły go ręce. Przepił szybko whisky i spojrzał z udawanym podziwem na Sammy’ego. Aczkolwiek lekko się skrzywił, co spowodowane było wzięciem zbyt dużego łyka alkoholu. – Marlee? – spytał, przypominając sobie imię dziewczyny, która poniekąd była chyba tematem tabu, a przynajmniej pewnym triggerem. – Jak to się stało, że na nią trafiłeś? – zapytał Percy, kalkując w myślach prawdopodobieństwo, że to spotkanie zakończyło się bez rękoczynów.
Samuel Morrison
kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
- No a może nie? Nie od dziś wiadomo, że dziewczyny lecą na bardziej napakowanych niż na chuderlawych, aczkolwiek u mnie dochodzi jeszcze dobry bajer. To przecież połowa sukcesu, co nie? - błysnął zębami w szerokim uśmiechu, ale prawda była taka, że Percy był równie dobrze zbudowany, co niezwykle urodziny i mógł dawać wykłady o wierności w związku, a Sammy i tak by każdy egzamin oblał. Później spotkał miłość życia i równie szybko ją stracił na zawsze. Z drugiej strony już sam nie wiedział co gorsze, rozstać się w gniewie i do końca życia pałać do siebie złością, czy nie mieć możliwości wytłumaczenia się ze wszystkiego. Uznał po krótkim namyśle, że chyba do drugie jest bardziej bolesne, bo ta cząstka poczucia winy zostaje w sercu na zawsze i nie można z tym nic zrobić, tym bardziej, jeśli nie jest się jedynym winowajcą w iście szekspirowskim dramacie. - Aczkolwiek teraz trochę żałuję, że jej nie unieszkodliwiłem tą patelnią - wymamrotał i odgryzł kilka kęsów swojej pizzy. Żując ciasto uświadomił sobie, że chyba dał za mało soli, ale i tak była dobra i zdrowsza w jego mniemaniu, bo przynajmniej wiedział co w niej jest. Połknął to co miał w ustach i przepłukał je whisky, nieco się krzywiąc, jak to zwykle przy pierwszym łyku bywa. Wzdrygnął się na samo wspomnienie tego imienia. - Taaaa, Marlee - potwierdził z taką miną, jakby właśnie połknął muchę. Zresztą można ją było porównać do tego natrętnego owada, który raz przegnany, po trzech sekundach wraca na to samo miejsce. Spojrzał na kumpla z krzywą miną, dojadł pizzę i dopiero odpowiedział. - Sama przylazła do restauracji, gdzie pracuję. Wyobraź sobie, że jest kelnerką. Cholera, zależy mi tej robocie, a nie mogę z nią współpracować. Już pierwszego dnia, jak tylko na siebie wpadliśmy, zaczęliśmy na siebie warczeć i cała kuchnia już wie o naszych oziębłych relacjach, nikt nie zna tylko całej prawdy. Słyszałem plotki, że byliśmy parą i teraz po rozstaniu, nie możemy na siebie patrzeć - Samuel znowu upił trochę whisky. - Naskoczyła na mnie, że wróciłem, bo w Sidney było za mało dup do przelecenia... - zmrużył oczy ze złością, uważnie obserwują reakcje przyjaciela, jak się do tego odniesie i może mu coś doradzi, co zrobić.
percy matthews
powitalny kokos
benek#6510
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
/przepraszam za to przetrzymanie!

A kto tu jest chuderlawy? – obruszył się Percy, a na czole pojawiła mu się bruzda, bo przecież on na pewno nie był. Ćwiczenia, boksowanie i nielegalne tłuczenie się za hajsy robiły jednak swoje i choć w szkole średniej mógł jeszcze nie wyglądać tak dobrze, to jednak nie dało mu się odmówić mięśni. Już nie chciał wspominać o tym, że jednak był jednak nieco bardziej stabilny emocjonalny, co dawało mu przecież parę punktów, prawda? Przynajmniej za takiego się zawsze uważał, bo nigdy przecież niczego nie zjebał otwarcie w kwestii uczuć. – No co ty… Bez przesady. Jak bardzo wkurwiająca by nie była to tylko Marlee – oznajmił ze wzruszeniem ramion, co miało być chyba swego rodzaju pocieszeniem z jego strony. Pochłonął kawałek pizzy i przepił i zastanawiał się czy od razu brać się za następny i nie tracić passy jedzenie, czy jednak zaczekać aż kolega dokończy. Zdecydował, że jednak głód przemawia za niego.
Skoro zależy ci na robocie, to jej nie strać. To raczej proste – oznajmił Percy ze wzruszeniem ramion. – Słuchaj, nie musicie się lubić. Wystarczy, że będziecie ze sobą wymieniać tylko potrzebne komunikaty; absolutne minimum w pracy. Jeśli chcesz utrzymać robotę, to będziesz musiał zagryźć zęby – powiedział Percy. No, bo trochę tak było, no nie? Skoro Samuelowi tak zależało, to jakaś laska nie powinna być przeszkodą nie do pokonania. Zwłaszcza dla niego. – I nie powinieneś dawać Marlee tej satysfakcji, że zdołała cię wykurzyć – stwierdził. Zerknął na przyjaciela z błyskiem w oku. – A było? – zażartował i zaraz uniósł rękę w obronnym geście, by móc kontynuować, zanim Sammy się zdąży wkurwić za bardzo za tą odzywkę. – Dobra, sorry, słaby tekst – rzucił od razu i chwilę się zastanawiał, podczas przeżuwania pizzy. – Wiesz, gdyby chodziło o kogoś innego… to zaproponowałbym ci, żebyś spróbował z nią pogadać i być może spróbował osiągnąć względny kompromis i neutralne stosunki? Tylko na tyle, by się nie pozabijać wzajemnie. Ale w tym przypadku: zignoruj ją, serio – dodał jeszcze poważnym tonem. Normalnie uważał, że konfrontacja i szczera rozmowa miała pierwszeństwo w rozwiązywaniu konfliktów, ale niewiele wskazywało na to, by Samuel chciał się przełamać w relacji z Marlee.

Samuel Morrison
ODPOWIEDZ