koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
#4

Alice naprawdę tego potrzebowała. Tańca. Po prostu tańca. Taniec był jednym z najwspanialszych wynalazków ludzkości, była bardzo wdzięczna tym dawnym ludom, że postanowiły właśnie w ten sposób odkryć, że łatwiej się rodzi i że łatwiej się rozgrzać. Albo przynajmniej takie dwie pierwsze założenia tańca pamiętała, że były... no dobra, może nie pierwsze, a po prostu dawne, okej. Czemu sobie jaskiniowcy tańcowali albo ci wszyscy którzy byli przed homo sapies... no pewnie mieli swoje powody, ale nie ma jak ich już teraz sprawdzić. Nie ma też jak za bardzo odkryć, co było pierwszą muzyką,... no i tak, Alice zbyt wiele o tym myślała, ale bardzo nie chciała się skupiać na poddenerwowanym Gregu, który przyprawił jej wielkiego siniaka na plecach, który teraz nabierał zielonkawego koloru. Ale to przecież nic takiego, tylko siniak, potknęła się przecież właściwie z własnej winy, sikała krwią tylko przez jeden dzień, więc nic takiego się nie stało. A przecież on był poddenerwowany, miał dużo na głowie, ciężką pracę i do tego jeszcze źle się czuł, a ona niepotrzebnie naciskała... i tak, nie chciała o tym wszystkim myśleć, skoro to wyjście planowały z Odette Overgaard od dawna i najwyższy czas było wyjść do ludzi! I właśnie dlatego bardzo się starała skupić na dobrej zabawie, a nie na zmartwieniach i trudach małżeństwa. Zresztą, każda książka mówi o tym, że małżeństwo to także wyzwania, więc chyba tak po prostu ma być. W każdym razie, znalazły się w klubie, więc sprawdziła odruchowo telefon, czy aby Greg nie potrzebuje jej do czegoś. Ale skoro nie, to podniosła wzrok na Odette i uśmiechnęła się ładnie - to co, kolorowe drinki, przekąski czyyy od razu na parkiet? - zapytała, bo zdecydowanie podobała jej się ta piosenka! Ale kto wie, może Odette jednak wolała najpierw trochę pogadać? Jak dla niej obie opcje były spoko!
sumienny żółwik
-
stewardessa — cairns airport
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
She never looked nice. She looked like art, and art wasn’t supposed to look nice; it was supposed to make you feel something.
Ostatnich kilka dni, a może nawet tygodni uciekało Odette przez palce (zupełnie jak mi, wybacz) – dni zlewały się w jedno, trudno było rozróżnić dzień od nocy, ciężko było jej wstać z łóżka i zmusić się do jakiejkolwiek aktywności. Tak, wiedziała że nie wygląda to dobrze i powinna się wziąć w garść – a najlepiej poprosić o pomoc, ale ten element już ją chyba trochę przerastał. Pracowała, bo musiała płacić rachunki i gdyby nie to, pewnie nawet by się nie ruszała z łóżka. Tylko, że loty przestawały jej sprawiać taką frajdę jak wcześniej, a to już spory problem. Imprezy zresztą też przestały ją bawić, co też budziło niepokój. Od czasu do czasu jednak trzeba założyć na twarz maskę z uśmiechem i pamiętać o zobowiązaniach. Zresztą… chciała wyjść. Chciała spotkać się z Alice, chciała wypić kilka drinków i potańczyć, przestać się martwić i oczyścić głowę ze wszystkich myśli, które nie pozwalały jej ostatnio spać. Założyła kieckę, która ledwie zakrywała jej tyłek, wreszcie się uczesała i umalowała… nic nie zakładała, ale wychodziła z domu z mocnym postanowieniem, że będzie się tego wieczoru zajebiście dobrze bawić.
- Tequila! Kolorowych drinków nie wlejemy w siebie tyle ile potrzeba, a nie wiem jak ty… ale ja potrzebuję dużo alkoholu – zadecydowała, przyciągając do siebie uwagę barmana – zamówiła im kolejkę szotów. Sól, tequila i cytryna. Piosenka, która wpadła Ally w ucho jeszcze nie zdążyła się skończyć, więc gdy tylko alkohol lekko podrażnił jej gardło, Odette złapała znajomą za dłoń i pociągnęła w tłum, prosto na sam środek parkietu, żeby potańczyć. Tak, kochała tańczyć… lubiła czuć muzykę, lubiła zapomnieć o całej reszcie świata i po prostu poddać się temu, co leciało z głośników. Dwie atrakcyjne kobiety, które potrafiły się ruszać momentalnie ściągnęły na siebie uwagę samców, którzy zaczęli wokół nich krążyć niczym drapieżne ptaki nad swoimi ofiarami. Tylko, że Odette póki co nie miała najmniejszej, absolutnie najmniejszej ochoty na męski towarzystwo. To właśnie dlatego przysunęła się w stronę Alice, uśmiechnęła się do niej pod nosem i tak… w odczuciu tych wszystkich samców temperatura w klubie musiała się podnieść o przynajmniej kilka stopni.


alice underwood
sumienny żółwik
nie#5225
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Życie takie już bywa i tak już ma, że sobie lubi umykać i uciekać. Alice też żałowała, że nie spędziła czasu ze swoim pierwszym mężem jakoś tak… wolniej, dłużej. Wracała myślami do tamtych chwil i bardzo pilnowała, żeby każde wspomnienie było na swoim miejscu. Już nigdy nie mogła dorobić ich więcej.. mogła co najwyżej pójść i zobaczyć zimny kamień nagrobny, który był zupełną odwrotnością jej ukochanego. A potem musiała wrócić do domu i żyć z mężem numer dwa, który bywał chłodniejszy niż ten głaz. W każdym razie, życie uciekało szybciej niż człowiek się orientował, a do tego było tylko jedno, więc warto działać tak, żeby go nie marnować. I żeby było warto…
- U mnie na jedno wychodzi - przypomniała jej z rozbawieniem - chyba że co drugi byłby Shirley Temple… - dodała, a potem przechyliła lekko głowę w bok - ciekawe czy cieszyłaby się, gdyby wiedziała że jej imię zostanie w ten sposób uhonorowane - dodała, unosząc brwi! Tak, samo aromat alkoholu wpędzał ją w zabawny nastrój, bo jeszcze nic nie wypiła! - Ludzie też nazywają swoje dzieci Tequila, ale to trochę coś innego… myślę że czułabym się dziwnie, gdyby mnie nazwano po drinku… - dodała, - aczkolwiek Brandy to ładne imię i ma ładną piosenkę - uzupełniła, czując jak głupio papla, ale hej no, lubiła mówić, więc czasami to było silniejsze od niej! A potem wypiła razem z Odette Overgaard e pierwszego szota, oczywiście z odpowiednim ceremoniałem, bo jakżeby inaczej i wesoło powędrowała z nią na parkiet, żeby się pobujać w ładne rytmy! - Łaaa, ktoś tu ma bardzo aromatyczną wodę kolońską - rzuciła z rozbawieniem, bo ktoś na parkiecie wylał na siebie chyba z pół flakonu! - Ale bardzo tego potrzebowałam - dodała, wyrzucając ręce w górę i kiwając się dalej do rytmu! I uśmiechając się, bo zarówno taniec, jak i muzyka, no jak i towarzystwo Odette było super.
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ