lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Parsknął śmiechem, bo to było takie bezczelneeeeee, ale to taaaaaakie bezczelneeeee! Ane dobrze wiedziała do czego Skyler pił, on dobrze wiedział, że ona to wie i po prostu sobie z niego żartuje. Tak, gra mu na nosie! Nie więcej, nie mniej! - Oczywiście, że właśnie o to chciałem zapytać. - o seks na uczelni, bo co innego? Przecież… A zresztą, po prostu to powie! - Nie rozumiem, Ane. No po prostu nie rozumiem. - podniósł głowę i oparł ją na zgiętej w łokciu ręce. - Mieć romans, nawet jeśli krótki jak sama mówisz, ale jednak romans z kimś, kto w jakimś stopniu miał być twoim nauczycielem i nie robić tego na uczelni? No nie rozumiem. - ale mimo, że nie rozumiał to nie przestawał szczerzyć do żony kłów. - Swoją drogą, to nie moje doświadczenie akurat, ale wiem, że w drugą stronę też to działa. Spójrz na moją matkę. - przewrócił oczami. Wymownie. - Co chwila dostaje jakieś propozycje od szczeniackich studentów, którym marzy się romans w stylu fabuły na porno telenowelę. - wiedział o tym, bo pani Weston nigdy jakoś szczególnie się z tym nie kryła. Opowiadała o studentach i ich pomysłach, o dziwnych pytaniach i propozycjach, o prezentach, pamiątkach, które od nich dostawała… Nie było to codzienne, ale jednak jako zjawisko zachodziło. Dlategooo… Sky prychnął. - Dlatego wcale nie jestem spokojniejszy, Ackerman. Ożeniłem się z kobietą, która wygląda jak milion dolarów i nie znam faceta, który by się przynajmniej za nią nie obejrzał. Nie wiem, co prawda, ilu masz studentów-studentów, nie studentek, w swoich grupach, ale… Gwarantuję ci, Ane, gwarantuję ci, że przynajmniej co trzeci ma na ciebie… No wiesz… - wymownie zsunął wzrok od jej ładnej buzi, przez szyję, dekolt i piersi, aż do samego dołu. Kącik warg lekko, ale zauważalnie mu drgnął, a zaraz potem - kiedy ponownie skrzyżował z żoną spojrzenia - już całkiem swobodnie się uśmiechnął. - Smaka. Chcesz czy nie chcesz, kobiety na stanowiskach, a szczególnie takie kobiety na stanowiskach, jak ty… - ładne, zgrabne, super seksowne, super bystre i na dodatek z jakąś tam formą „władzy” nad nimi. - Po prostu takich podlotków kręcą. I nie tylko ich. Niestety! - bo był przekonany, że nie tylko studenci odwracali za Ane głowy. Przecież miała kolegów po fachu, prawda? Innych wykładowców, doktorów, nie doktorów i całą resztę. Nawet portierowi mocniej się oczy świeciły, kiedy wchodziła do budynku uczelni. - Musisz mi natychmiast powiedzieć, jakby któryś czegoś próbował. - i na za dużo sobie pozwolił. - Urwę mu głowę przy samych kolanach. Mówię ci. Przy samych kolanach. - rękę, którą dotychczas trzymał na jej brzuchu, teraz podciągnął wyżej - do jej twarzy. Objął palcami jej policzek i lekko wsunął palce w jej ciemne loki. - Zresztą przepraszam bardzo, ale ty akurat z naszej dwójki masz dziesięć razy mniej powodów do zazdrości niż ja. Bo o kogo? O Lucasa może? - zaśmiał się cicho i pokręcił ledwie zauważalnie głową. - Tyle w mojej branży kobiet, że normalnie powinnaś chodzić po ścianach z tego szaleństwa. - i zapalczywości względem męża! Ehe, jasne.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wzruszyła lekko ramionami. Normalnie by rozłożyła ręce, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz, ale nie było na to teraz warunków i mogła tylko nimi wzruszyć. Nie bzykała nauczyciela na uczelni… więc może wcale nie liczyło się to jako romans uczelniany? Natomiast mocno zdziwiła się, że jego mama dostawała niemoralne propozycje od swoich studentów. Aż tak? Wyobraziła to sobie i aż się zaśmiała, ale z drugiej strony… może jej to akurat potrzebne? Jej mąż pozostawiał wiele do życzenia, może studenci dawali jej namiastkę zainteresowania, którego on jej nie dawał – Myślisz, że… no wiesz, złamała się kiedyś? Dała się poderwać jakiemuś studentowi? – czy pani Weston nie była taka święta jak mogłoby się wydawać? Może to okropne, może to podwójne standardy – bo nie rozumiała zdrady, nigdy czegoś takiego by nie zrobiła – ale w przypadku pani Weston? You go girl! Może to utarłoby nosa staremu Westonowi, a jej dało coś, czego od męża nie dostawała. Nie jak Ane. Czasami się nawet nad tym zastanawiała. Jak to możliwe, że Sky z tak kiepskimi wzorcami potrafił się tak zaangażować i to wszystko wychodziło mu tak naturalnie. Tak dobrze – Masz szczęście, że jestem okropnie… obrzydliwie wręcz zakochana we własnym mężu, świata poza nim nie widzę i jestem zupełnie odporna na wdzięki tych wszystkich facetów lecących na kobiety na stanowiskach. – uśmiechnęła się pod nosem – Zresztą myślę, że też wystarczająco mocno oznaczyłeś teren… wystarczyło, że byłeś parę razy na uczelni. Chyba nikt nie jest tak naiwny, żeby próbować z tobą konkurować. Więc… nikomu nie trzeba urywać głowy. – naprawdę była odporna na wszelkie próby flirtu, jakby ktoś jej wyłączył tą opcję. Chociaż może nigdy jej nie miała? Nigdy niie była w tym szczególnie dobra, więc tym bardziej była w szoku, że udało jej się zdobyć kogoś takiego jak Weston – I może nie masz kobiet w branży, ale masz klientki! Bogate panie często w kryzysie wieku średniego, które na dodatek nie lubią jak im się odmawia… to gorsze niż współpracownice! Zresztą hej, siostra Lucasa na ciebie leciała. I to już mamy udowodnione. – prychnęła, ale na szczęście uśmiech nie znikał z jej twarzy - Rozmawiałeś z nim o niej?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jak tylko usłyszał to pytanie, natychmiast ściągnął brwi i zrobił taką minę jakby się zdenerwował. - W ogóle o tym nie myślę, Ane. Już samo to, że może sypiać z kimś takim jak mój ojciec przyprawia mnie o mdłości. - a co dopiero, jakby miał sobie „wyobrażać”, że pani Weston dała się wyrwać któremuś ze swoich studentów. Pysk mu jednak złagodniał zaraz potem, bo: - A tak prawdę mówiąc to… Nie wiem. Może? W sumie nie miałaby wielu powodów, żeby tego nie robić, co? - uśmiechnął się pod nosem, ale stety-niestety był to taki jednak bardziej gorzko-kwaśny grymas, niż faktycznie uśmiech. Ten natomiast pojawił się zaraz potem - kiedy Ane dała mu milion dwa zapewnienia o tym jaka jest wierna i lojalna i niezainteresowana romansami z kimkolwiek, kto nie był Skylerem. Oczywiście, że oznaczył teren. I skoro ona sama tak to teraz nazwała… Zdecydowanie będzie musiał jeszcze to powtórzyć. A raczej odświeżyć i to co najmniej kilkukrotnie. To z kolei przygnało mu do głowy jedną, dość przewrotną myśl. - Z Lucasem? Nie… Nie no, Ane, coś ty. Tyle tylko co u niej słychać. Tak… Kurtuazyjnie. Wiesz o co chodzi. - bo tak wypadało, no i ze względu na dawne koleżeństwo chciał po prostu wiedzieć jak dziewczyna sobie radzi. - A co? Myślisz, że powinienem? Pogadać z nim o niej? - jakoś inaczej? Z Westona perspektywy wcale niekoniecznie, ale może Ane widziała to inaczej? Zanim jednak Sky cokolwiek i jakkolwiek pozwolił jej na to pytanie odpowiedzieć, przewrócił oczami i dodał: - I tak myślę, że mam gorzej. Ty jesteś z tymi facetami na co dzień po kilka godzin, a ja spotykam te moje klientki w kryzysie raptem raz na jakiś czas. Szybki numerek raz w miesiącu i tyle mojego, co nie? - zażartował najdurniej, jak potrafił i szybko - żeby uniknąć ewentualnego palnięcia w łeb - sam siebie do niej i ją do siebie też… Przyciągnął i tak mocno, najmocniej jak potrafił, pocałował. I całował i całował i daaaaalej wciąż całował, jednocześnie śmiejąc się cicho pod nosem, bo dobrze wiedział, że za takie bzdury to kara mogłaby być… Dotkliwa! - Kocham cię, ty moja kobieto na stanowisku. - wymamrotał prosto w jej wargi, nieustannie przyciskając do nich własne. Po paru chwilach jednak się oderwał od ust żony, ale niemal wcale od niej nie odsunął. Palcami wciąż lekko i czule dotykał jej twarzy. - Jeszcze do ciebie przyjadę. Do pracy. Żeby ten teren porządnie oznaczyć. Obsikam każdy kąt… Zresztą… - oblizał wargi i pchnięty impulsem i mocno drańską myślą, zsunął i wzrok i rękę na kobiecą szyję. - Może nawet zacznę od razu? - to całe znakowanie terenu. Mhhhhmmmmmm… Jak powiedział… Tak i zrobił, bo w dwie chwile później już wpijał się zębami w szyję Ackerman. Mocno i zawzięcie i nie było szansy, żeby nie powstało z tego malinowe ostrzeżenie dla innych napalonych samców!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Spojrzała na niego jakby się urwał z choinki. Dlaczego powinien z nim rozmawiać? Nie, nic nie powinien. To ona z ciekawości (i zazdrości o tą dziewczynę) zapytała, czy kiedykolwiek poruszali jej temat właśnie w jakikolwiek inny sposób niż to kurtuazyjne pytanie, co u niej. Bo może Lucasowi się ulało, może gdy spędzali ze Skylerem więcej czasu – może coś wspomniał o swojej siostrze, może przypadkiem się wygadał. Nie miała pojęcia o czym rozmawiają mężczyźni w trakcie pracy – Nie! Myślałam, że po prostu… coś powiedział. Nie wiem. Jakieś męskie rozmowy o kobietach. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – Nie mam pojęcia… o czym właściwie rozmawiacie? – oprócz łódek i oprócz przyuczania Lucasa do zawodu. Domyślała się, że ten element nie mógł być łatwy… Skyler był perfekcjonistą, wymagającym na dodatek. A biorąc pod uwagę, że podpisywał się pod wszystkim własnym nazwiskiem – wszystko musiało być idealne. A jednak chłopak to wytrzymywał! Więc może od czasu do czasu rozmawiali też o miłych rzeczach. Chociażby o tych kobietach raz na miesiąc! No normalnie… normalnie aż ją zatkało, więc dobrze, że nie dał jej dojść do słowa, bo chyba mieliby tu małą awanturę! A tak ją rozmiękczył. Miał przynajmniej taką możliwość.
- Zaczniesz od razu? Obsikiwać kąty? – no nie mogła sobie odmówić! No nie mogła! Zaśmiała się w głos i dźgnęła go paluchem w bok, więc tak… należało jej się! Gdy się w nią wpił, aż zabolało, ale nie przestała się śmiać – Weston! – próbowała go skarcić, ale nic z tego, zaśmiała się, a gdy się od niej odkleił, zmieniła układ ich sił i teraz to ona była górą. Zajęła miejsce na jego biodrach i oparła się na wyprostowanych dłoniach po obu stronach jego głowy. Pochyliła się i nie przestawała się uśmiechać. Sunęła spojrzeniem po jego twarzy, sięgnęła też do niej dłonią, lekko przesunęła po jego policzku i kciukiem po dolnej wardze – Jestem szczęśliwa. Tak szczęśliwa jak nigdy… dziękuję, Weston. – bo bez niego to nie byłoby możliwe – Nigdy nie łam mi serca, dobrze? W żaden sposób. – zdradą, czy chorobą… nie mógł, nie zgadzała się na to. Nie i już.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
I właśnie to chciał teraz od niej usłyszeć. Że jest szczęśliwa, super szczęśliwa i że go kocha. Tego, co prawda, nie powiedziała w tej konkretnej chwili, ale sposób w jaki na niego patrzyła… No, to mówiło mu nawet więcej niż tysiąc słów. - W żaden? Żaden… Żaden? - powtórzył ze śmiesznym przejęciem, jakby to robiło jakąkolwiek różnicę. Oczywiście, że nie robiło, a Weston się tylko głupio zgrywał - nigdy w życiu nie zamierzał jej krzywdzić. W żaden sposób. Żaaaaaaden-żaaaaaden-żaden i jeszcze sto razy żaden. Instynktownie mocniej przechylił policzek do tej dotykającej go tam kobiecej dłoni. Wzroku jednak nie odrywał od oczu żony, bo… Prawda jest taka, że w jej oczach zawsze widział wszystko to, co chciał zobaczyć. Nawet jeśli bywała smutna czy zła, może nawet czasami rozżalona to mimo tych przykrych uczuć w jej oczach zawsz było miejsce dla niego. Dla niego i dla tego co razem zbudowali. - No skoro tak ładnie prosisz… I skoro jesteś ze mną tak bardzo szczęśliwa… No to chyba się zgodzę. Tak myślę, że mogę. - wymamrotał tak tylko dla jej uszu i nie przestawał się do niej uśmiechać. - Czy to jest… Bardzo bardzo dziwne? To jak się czuję zawsze kiedy jesteś obok? - pytał, ale w zasadzie… Przecież znał odpowiedź. - Bo czuję się tak jakby… No nie wiem, wszystko zawsze miało być dobrze. Masz w sobie takie coś, co sprawia, że… Szlag, Ackerman, budzisz we mnie taką pewność co do tego gdzie i z kim chcę być za kolejnych siedemdziesiąt lat, że to jest aż niepojęte. - i nie do wyrażenia słowami, jak widać. - Bo wiesz gdzie i z kim chciałbym wtedy być, prawda? - znów pytał, ale… Nie, tym razem też nie pozwolił jej odpowiedzieć. Sapnął pod nosem, zaraz też wymownie, bo niecierpliwie cyknął. Tak jakby ta odpowiedź była najoczywistsza na świecie, a Ane za długo się nad nią zastanawiała. Bo aż całą jedną dziesiątą sekundy! - No wiadomo, że przecież z tymi klientkami… No, Ane… - tymi w kryzysach i… Czekaj, co tam było jeszcze? Nielubiącymi jak im się odmawia? No koniecznie, koniecznie. Sky wyszczerzył kły jak największy w świecie drań i jak tylko poczuł pod palcami ręki kobiecy kark, natychmiast ściągnął żonę do swoich warg. Pocałował ją - znów zamykał jej usta sobą, a to znaczy, że coraz częściej wykorzystywał trik, który w zasadzie zapoczątkowała u nich ona. Stop gadaniu, start całowaniu. Czy coś w ten deseń. Złapał zębami za jej wargę, lekko pociągnął, a potem - wciąż całując - wymamrotał: - Poskładałaś mnie do kupy, Ackerman. Nauczyłaś tego, czego nie nauczył nikt wcześniej. - jak kochać samemu i jak być kochanym przez kogoś. I to tak… Do utraty tchu! - To nie ty powinnaś mi dziękować. To ja powinienem tobie, ale… Tacy twardziele, jak twój Weston… - urwał i na moment też przerwał te ustno-pocałunkowe zaczepki. Łypnął zuchwale w ślepia żony i… - Chyba znowu za dużo gadam, co?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ