koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
#1

Alice miała dobry dzień. Greg był znowu w trasie, więc zarówno ona, jak i jej owczarek niemiecki zwany Lilą, się ładnie wyspały, zjadły na spokojnie śniadanie, a potem przeszły się na bardzo długi spacer. Dzisiaj nie musiała być w pracy, więc zajęła się wszystkim tym, co od bardzo dawna wzywało ją, żeby trochę się tym zajęła i ogarnęła to i owo! I właśnie w ten sposób, w rytmie starych piosenek Cher zrobiła pranie, umyła okna i zauważyła, że najwyższy czas się wybrać na zakupy i zapełnić lodówkę jakimś jedzeniem, bo zrobiło się tam nieco pusto! Więc zebrała się, psa zostawiła na farmie, a następnie podjechała do spożywczaka, gdzie zabrała się za podążanie zgodnie ze swoją listą, którą przezornie zrobiła! Szybko jednak gdzieś ją zapodziała między zakupami w koszyku, więc musiała się posiłkować z pamięci! Ale to nic, przecież da rade, organizowała pogrzeby i jeszcze żadnej trumny nigdzie nie zgubiła, ani nie miała jakichś większych kryzysów w trakcie ceremonii, to co to dla niej. No i prawie udało jej się wszystko, poza jednym małym problemem. Była bardzo niskim człowiekiem, a ci niestety musieli się zmagać z bardzo wysokimi półkami. A akurat na takiej były ustawione najlepsze płatki śniadaniowe, co było totalnie bez sensu decyzją, skoro najlepsze rzeczy powinny być na niższych półkach. Ale wspięła się, spróbowała ściągnąć jedną z paczek... no to wtedy wszystkie postanowiły zrobić zbiorowy bunt i ją zaatakować! Pisnęła, ale było za późno, wszystko leciało na nią i na mężczyznę obok! - Przepraszam, takiego deszczu nie było w prognozie pogody! - zawołała, zanim nie uznała, że zagrożenie spadające minęło i może się wyprostować... i właśnie wtedy zobaczyła Thomasa! - Tommy! - zawołała zaskoczona! Nie widziała go pewnie od dłuższego czasu, a już na pewno od czasu swojego zamążpójścia, bo jej mąż nie był fanem integrowania się z męskimi znajomymi Alice... ani w sumie jakimikolwiek... ale tak się za nim stęskniła, że aż podeszła bliżej i go przytuliła, mocno zaciskając ręce na jego szyi! Tak, najpierw atak, potem przytulanie, kobieta zmienną jest, czy coś tam!
sumienny żółwik
-
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ po grach

Po co Thomas Winfield mógłby zajrzeć do sklepu?
Mógłby kupić składniki do wymyślnego dania, jakie przygotowałby dla swojej ukochanej żony, ale raz, niezbyt znał się na gotowaniu, a dwa, jego żona wcale nie była taka ukochana. Znaczy... Była, ale jak każda para, mieli swoje problemy. Czasem większe, czasem mniejsze, ale do tej pory jakoś sobie z tym wszystkim radzili. Prawie. Ani trochę. Inaczej by się nie rozwodzili, prawda?
Ustaliliśmy już, że nie przyszedł tu po kolację. Zatem po co? Pytając kolokwialnie: na chuj?
Po czteropak. Właściwie to po dwa czteropaki, bo Tom uznał, że nie opłaca mu się kursować tu dwa razy. Lepiej raz nieco się zadźwigać, prawda? To całkiem logiczne. Mimo to przeszedł jeszcze ze swoim piwkiem przez kilka innych alejek, przede wszystkim tam, gdzie leżały chipsy i inne przekąski. Miał chrupensy, orzeszki i wyglądał na całkiem wesołego, a przynajmniej wyglądał tak do momentu, kiedy nie pojawił się w pewnej alejce. To był przypadek. Przeszedł tamtędy, bo wydawało mu się, że tak szybciej dojdzie do kasy, ale nie spodziewał się, że będzie świadkiem (ofiarą?) sklepowego wypadku.
- Okej, co to było - odezwał się po chwili. Przez moment wydawał się być nieco oszołomiony; nie można się dziwić, w końcu dostał w głowę tekturowym opakowaniem płatków śniadaniowych, w dodatku o takim smaku, jaki najmniej lubił. Jakimś cudem udało mu się utrzymać w dłoniach cenne browarki, ale z chipsami nie dał już sobie rady. Nie dość, że mu wypadły, to jeszcze Winfield przypadkiem na nie nadepnął, krusząc prawdopodobnie całą zawartość. Teraz zdecydowanie już ich nie kupi.
- Spokojnie, udusisz mnie - jęknął, kiedy zaczęła go przytulać. - Wszystko w porządku? Jesteś cała? Co tu się właściwie stało?
Kompletnie nie miał pojęcia, jak doszło do tego, że zaatakował go sklep spożywczy i czy nie powinien starać się o jakieś odszkodowanie. Może to dobry plan? Póki co chciał jednak upewnić się, że z Alice wszystko jest w porządku.

alice underwood
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Sklep oferował wiele ciekawych rzeczy! Alice bardzo lubiła sklepy, zawsze znajdowała coś, co ją zaskakiwało. Na przykład jakieś interesujące połączenia smaków albo nowe rodzaje czegoś. Albo produkty, o których nawet by nie pomyślała, że ludzie potrzebują! Tak było, kiedy pierwszy raz zobaczyła krem do stóp i płyn do higieny intymnej, no człowiek by myślał, że rzeczy do całego działa by sobie dały z tym radę! Zwłaszcza stosowane regularnie, bo co takiego tym stopom może się przydarzyć? Zwłaszcza że tu w Australii tak blisko było do plaży i morza, a nie ma nic lepszego dla stóp niż namoczenie w morzu a potem porządny peeling w postaci piasku. No i na zakupach można było też zobaczyć co takiego mogą reklamować bajkowe postacie, bo człowiek się zdziwi, na jak wielu rzeczach marketingowcy je przyklejają, żeby zachęcić do zakupu. Tak, świat sklepów był bardzo ciekawy! I groźny, bo człowiek nigdy nie wiedział, kiedy mu coś spadnie na głowę. Dobrze, że Alice zaatakowała go pudełkami z płatkami, a nie jakimiś ciężkimi rzeczami… jak nie wiem, opony czy worki z ziemią. Tego mógłby nie przeżyć, a co jak co, ale jego na pewno Ally nie chciałaby mieć na sumieniu!
- A to po prostu ekipa Kapitana Cruncha postanowiła, że czas się odegrać na ludziach za to obsesyjne gryzienie ich pobratymców. A na dodatek topimy ich jeszcze w mleku, zemsta musiała być dotkliwa - rzuciła, bo wymyślenie bzdury na poczekaniu to żaden problem, przynajmniej dla niej. Poza tym najwyraźniej Thomas też narobił bałaganu, więc nie było jej aż tak smutno, że tylko ona psoci w sklepie. Razem raźniej!
- E tam, to chyba nie tak łatwa sprawa - rzuciła puszczając go jednak, nieco zawstydzona. A potem uśmiechnęła się lekko - tak, nic mi nie jest, tylko oberwałam pudełkami. Na szczęście są lekkie, gdyby to były… - szybko poszukała w głowie - nie wiem, jakieś arbuzy czy inne doniczki, wtedy mielibyśmy większy problem - przyznała z lekkim rozbawieniem. - Po prostu te półki nie są dostosowane dla niskich ludzi, czuję się dyskryminowana - dodała, podpierając się pod boki. - A ty widzę szykowałeś się do imprezy? - zapytała, widząc piwo i chipsy, więc zagadała!
sumienny żółwik
-
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Opony i worki z ziemią zdecydowanie posłałyby go do grobu, a jednak umówmy się, akurat to zadanie należało to jego żony, która zdecydowanie była najlepsza w psuciu mu krwi i utrudnianiu życia.
- Kim jest ten kapitan i dlaczego chciał zemścić się akurat na mnie? Przecież ostatni raz jadłem płatki, kiedy miałem jakieś dziesięć lat, tak długo trzymał do nie urazę?
Nie miał pojęcia, o czym mówiła i chyba nie do końca to do niego trafiało. Boże, co takiego szalonego działo się w tym sklepie? Po co to wszystko? Dlaczego nie mógł tak po prostu kupić sobie tego, co chciał, tylko zawsze musiało zdarzyć się coś szalenie dziwnego? On tylko chciał napić się piwa, a tu spotkały go same problemy. Jak żyć?
- Tak, gdybyś miała jakąś broń, to poszłoby ci zdecydowanie łatwiej. Innym zresztą też tak szło - westchnął nieco. Ale skoro nie zabili go na froncie, to teraz też będzie żył. Zdecydowanie. Zresztą, po czymś takim nie powinien mieć nawet guza, a przynajmniej żadnego dużego. - Wiesz, gdyby to były donice, to obawiam się, że w tym momencie nie mielibyśmy już żadnego problemu.
Bo bylibyśmy martwi, hehe. Taki scenariusz mimo wszystko jednak go nie interesował. Wolał być chociaż trochę żywy, żeby powkurzać jeszcze nieco swoją małżonkę oraz cały świat. Zwłaszcza świat. Chociaż... Okej, przyjmijmy wersję ze światem jako tę obowiązującą.
- Jaka tam impreza. To tylko trochę piwa i chipsów, bo chciałem oglądać mecz. Po co mam chodzić do sklepu dwa razy, skoro mogę pójść tylko raz? - postukał się palcem w skroń, na znak, że główka pracuje. Tak jak ciemnoskóry pan w memie, nie muszę chyba mówić w którym. Pewnie znasz. - Gdybym urządzał imprezę, byłoby tego zdecydowanie więcej. Wziąłbym też więcej jedzenia, bo to jednak trochę mało - zauważył. - A ty? Czemu masakrujesz półki z płatkami? - poruszył brwiami. No już, niech się spowiada!

alice underwood
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
No tylko że takie opony i worki z ziemią atakują całkiem z zaskoczenia, a żonę jednak… no wiedziały gały co brały, nie? Ludzie nie zmieniają się tak o, nagle. Można pomijać czerwone flagi po drodze, ale ostatecznie zwykle następuje zwielokrotnienie cech, a nie z dupy zmiana charakteru o 180 stopni. Może po prostu być tak, że ktoś przed ślubem się za bardzo nie poznał albo jak Alice, wychowywał się w toksycznym domostwie i nie potrafił zauważyć, że wpakowała się w to samo przy swoim drugim małżeństwie. No ale, nie ma co za bardzo gdybać, bo chyba tak czy siak nikt nie stawia tak wysoko worków z ziemią, ani opon, bo to byłoby bardzo nieporęczne w trakcie robienia zakupów i ściągania tego towarów przez klientów. Niech żyją lekkie płatki na wysokich półkach, które co najwyżej mogą mieć ostre rogi, które tak czy siak mogą pokaleczyć człowieka.
Odrobinę.
- Pewnie wyglądasz na pirata i dlatego czuł się zobowiązany zaatakować w imię korony, której służy - zapewniła go! Co prawda nie wiedziała czyja to korona, ale przecież postać z płatków prawdziwa nie była, więc mogła mieć wyimaginowanych wrogów, co nie. - Ale z tego co wiem, na morzu zniewag się nie zapomina. Kraken podąża tropem winowajca nawet na koniec świata - zapewniła go, mieszając do tego jeszcze film o Piratach z Karaibów, ale taki klasyk, że aż szkoda o nim nie wspomnieć! Zwłaszcza, że to przecież był super film i każdy go znał doskonale.
- I pewnie nie mielibyśmy nad głowami takich uroczych gwiazdek, jak w kreskówkach, więc kiepski interes - pokiwała głową, a potem zabrała się za zbieranie z podłogi pudełek, bo skoro to ona narobiła bałaganu, wypadało po sobie posprzątać i nie zostawiać tego na głowie obsługi sklepu. Chociaż orzeszki w środku pewnie oddzieliły się od kawałków płatków od tych wstrząsów..
- Ulalala a komu kibicujesz? - zapytała zaciekawiona, bo kto wie, może też zobaczy? Co prawda zwykle oglądała bardziej łyżwiarstwo figurowe, turnieje szachistów i zawody lekkoatletyczne, ale kto wie, może skusi się na coś nowego! Albo będzie wiedziała o czym z Gregiem pogadać, bo on na pewno lubił mecze z piwkiem, jak prawilny… facet czy coś tam.
- A imprezę można mieć samemu ze sobą i dobrze się bawić - zdecydowała, a potem uśmiechnęła się lekko. - A ja właśnie chciałam jedno z nich wziąć i.. no cała reszta się na mnie uwzięła. Teraz nie wiem czy powinnam wciąż się na to pudełko zdecydować… - przyznała, odstawiając pierwsze pudła na półkę. - A poza tym zwykłe zakupy, nic ciekawego, prowiant do domu dla mnie i męża, jak wróci z trasy - przyznała, orientując się teraz, że Tommy nie wiedział o śmierci jej pierwszego męża i obecności drugiego…
sumienny żółwik
-
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Jego wersja głosiła, że żona atakowała bez powodu, ale gdyby tak spytać szanownej małżonki, od razu okazałoby się, że to jednak Tom nabroił. Mimo wszystko on do niczego się nie przyzna. Miał swoją godność faceta i świat musiał to uszanować.
- Czyli nasłała go moja żona - jęknął pod nosem. Innej królowej niestety nie znał, a on sam raczej niekoniecznie nadawałby się na króla. - Dobra, a myślisz, że mimo wszystko dałoby się przed nim uciec? No wiesz, przed tym krakenem. Słyszałem, że podobno strasznie jedzie mu z pyska.
To było w tym najgorsze. Gdyby tak kraken był jakąś metaforą ładnej kobiety, która oplatałaby swoimi mackami cudzych facetów niczym mityczny potwór okręty, to kto wie, być może Tom poszedłby na taki układ, ale gdyby okazało się, że mimo wszystko mówimy jednak o bestii, zdecydowanie odpłynąłby na pierwszej lepszej tratwie.
- Jak to komu? Naszym!
To dość szerokie określenie, ale idealnie wpasowywało się w to, czego trzymał się Tom. Bez względu na dyscyplinę, kibicował naszym. Lokalnym drużynom, reprezentacji narodowej, trzymał kciuki za wszystkich, w każdej dziedzinie. Dziś miał na tapecie mecz koszykówki, więc zaczął udawać, że próbuje rzucić do kosza, licząc na to, że Alice domyśli się, co Winfield będzie oglądał.
- Taki właśnie miałem plan. Wiesz, to żadna impreza, po prostu mecz ma chwilę trwać, a potem nie będzie mi się chciało iść po nowy czteropak - wyjaśnił. - Zdecydowanie powinnaś teraz zabrać to pudełko, które chciałaś. W ramach zemsty. Niech nie myśli, że nasłanie na ciebie kolegów cokolwiek zdziała - odparł po chwili. A co! Niech pudełka nie myślą sobie, że są takie cwane, że można chować się za kolegami i tym samym uniknie się zakupienia. - Gdybym ja wrócił z trasy, ucieszyłby mnie alkohol - pokazał jej swoje browarki - i do tego jakaś pizza. Myślałaś o tym? Tylko wiesz, taka prawdziwa, a nie mrożona, ze sklepu.
Taką od biedy też by zjadł, ale świeża, gorąca, była zdecydowanie lepsza.

alice underwood
koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Tak to bywa w małżeństwie, Ally coś o tym wiedziała. Chociaż u nich to właśnie Greg dyktował warunki, z którymi ona nie wiedziała jak handlować… ale no, to była bardzo rozkmina na później. Bo to jednak jej pierwsza gra w sumie wciąż, więc wtedy jeszcze nie było aż tak źle i mogła to zrzucać na normalne, małżeńskie napięcia,
- Myślę że przed wszystkim można uciec, jeśli tylko się jest wystarczająco kreatywnym człowiekiem - zapewniła go z uroczym uśmiechem! - Wiesz, no w Piratach z Karaibów wystarczył słoik z ziemią! - zauważyła, a potem zmarszczyła brwi - a nie, to było przed Davem Jonesem, przed krakenem…no trzeba było unikać morza, ale wiadomo że to było trudne dla pirata! I w tamtych czasach, jak człowiek się chciał przemieszać na inny kontynent lub wyspę - przyznała, marszcząc lekko brwi. No Jack Sparrow tam miał wyroki śmierci na siebie prawie w każdym porcie, więc nie mógł ot, tak porzucić żeglugi. Poza tym za bardzo to kochał, bo przecież wspaniałe, pirackie życie!
I cóż, no takie atakujące potwory to syreny przecież były, a nie Kraken! Ewentualnie Meduza, bo miała macki i była trochę krakenowata, ale no, ona zamieniała mężczyzn w kamień, a syreny topiły więc… mało ciekawy koniec! I wątpię, że ktokolwiek w ocenie myje zęby…
- Brzmi jak fajny plan - pokiwała z uznaniem głową. A potem zaśmiała się cicho - okej ale musisz sięgnąć i mi je podać, żeby uniknąć kolejnej katastrofy - rzuciła, pół żartem pół serio, bo trochę się jednak obawiała, że z tego wszystkiego znowu narobi bałaganu. I sobie wstydu przy okazji.
- Tak, ale to trzeba zamówić tuż przed, żeby była świeża i cieplutka - zauważyła - wiesz, musimy się kiedyś umówić na pizzę, żeby nadrobić te wszystkie lata! - przyznała z pięknym uśmiechem. Jakoś zapomniała zaproponować, że przy okazji poznałby jej męża, ale chyba automatycznie uznała, że Greg nie będzie zbyt chętny, więc lepiej nawet o tym nie myśleć…
sumienny żółwik
-
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- W takim razie ja będę unikał wody i sklepów spożywczych - na wypadek, gdyby coś znowu próbowało go napadać. Mimo wszystko przyjemnie będzie już więcej nie oberwać, tak jak przyjemnie byłoby, gdyby jego już-naprawdę-niebawem-była-żona okazała się syrenką, bo jednak momentami miał wrażenie, że bardziej przypomina jednak krakena. Wielkiego, wrzeszczącego krakena. Nic dziwnego, że mężczyzna chciał rozwodu. W tej sytuacji chciałby tego każdy normalny człowiek.
Cóż było robić. Pomógł jej zdobyć upragnione pudełko. Nie było to dla niego trudne, bo jednak był od niej wyższy. Liczył na to, że tym razem obejdzie się bez katastrofy i istotnie tak było. Zdjął paczuszkę i podał ją Alice.
- Pizza to zawsze dobry pomysł. Czemu nie? Muszę teraz poukładać tylko kilka spraw, ale na pewno niebawem się do ciebie odezwę. Co ty na to?
To chyba był dobry plan. Nie chciał już teraz deklarować konkretnego dnia, ale nie miał nic przeciwko zjedzeniu porządnej pizzy w jej towarzystwie.
A skoro mam kończyć, to pogawędzili sobie jeszcze trochę, Tom podał jej z wyższej półki jeszcze kilka rzeczy, po czym zabrał swoje zakupy, poszedł do wolnej kasy, grzecznie za wszystko zapłacił i poszedł do domu, gdzie oddał się prawdziwej rozpuście - meczowi, czipsikom i czteropakowi.

/ zt
ODPOWIEDZ