dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#8

2.5.

Ależ oczywiście, że Jack sam nie wpadł na taki pomysł. Ależ oczywiście, że sam nawet nigdy nie wpadłby nawet koło takiego pomysłu. Bo po prostu no nie! Był bardzo świadomym dziennikarzem, więc doskonale zdawał sobie sprawę, że to święto jest absolutnie, czysto komercyjne i nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, co naprawdę sprawia, że miłość jest miłością, a bliskość bliskością. Zresztą, w tym też nigdy nie był specem, daleko mu było do idealnego męża, ojca i tak dalej. W relacje międzyludzkie najbardziej umiał wtedy, kiedy chciał się od kogoś czegoś dowiedzieć w ramach pracy i pogoni za tematem. Co w sumie z jednej strony ludziom pomagało, ujawniało afery, które miały mocny wpływ na ludzie życie.... a z drugiej jednak wciąż było sposobem na sprzedawanie sensacji, gazet i szukanie rozłogu. Jack miał wiele książek, które potwierdzały to, że ludzie lubią czytać takie historie i nie interesuje ich ludzka prywatność. Oczywiście nie był aż taką padliną, jak paparazzi, którzy siedzieli w krzakach, żeby ludziom robić zdjęcia, włamywali się i prześladowali ludzi... no ale swoje jednak namieszał w życiu tej czy tamtej osoby. Zwykle osób, które były wpływowe i groźne, ale jednak. Nie był święty. I nigdy nie próbował zgrywać, że jest.
Więc tak, święto było typowo komercyjne, a jego dzieci najwyraźniej miał poczucie humoru. Nie wiedział które z nich go tutaj zapisało, ale chyba zabije wszystkie tak na wszelki wypadek...
NO ALE. Jack nie był chujem, nie chciał żeby ktoś czekał i został wystawiony, co nie. Więc założył czyste jeansy, jakąś koszulę i nawet się tutaj wybrał. Co prawda czuł się niesamowicie zażenowany i na pewno Joy Turner to od razu zauważyła, jak znalazł się przy odpowiednim stoliku. I wtedy się zorientował, że chyba powinien coś mieć więc... sięgnął do sąsiedniego stolika, podkradł bukiet kwiat i podał kobiecie. - Cześć, jestem Jack i wcale nie miałem tu być - rzucił, a potem zmarszczył brwi - trochę brzmię jak w AA. O właśnie, myślisz że podają tu drinki? - zapytał, marszcząc brwi i rozglądając się, żeby dostrzec jakiś bar.
przyjazna koala
-
-
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
#6

Joy wręcz przeciwnie - miała i chciała tu być. Absolutnie to jednak nie oznaczało, że szukała związku, czy tym bardziej wielkiej miłości. Trochę wierzyła, że takie rzeczy przychodzą same i biorą znienacka, a trochę było jej wszystko jedno i po swoim ostatnim rozstaniu wciąż trochę odpoczywała od tego typu zobowiązań. Takie wydarzenie uznała jednak za dobrą możliwość na poznanie nowych ludzi, cokolwiek miałoby potem z tego wyjść. Była względnie otwarta tak na one night stand, jak i na luźną znajomość czy z czasem nawet przyjaźń bez żadnych seksualnych wątków. Nic więc dziwnego, że dając ujście swej nieco ironicznej naturze, zamiast wystroić się jak na randkę przystało, wciągnęła na siebie t-shirt z przewrotnym przekazem "no romance". Taki mały żarcik kosmonaucik.
Siedziała przy stoliku czekając na swoją "randkę" i powoli sącząc gorącą czekoladę z owocami, którą zamówiła sobie na tę okazję. Co jak co, ale typa po pięćdziesiątce to się nie spodziewała, więc jak ten podszedł do jej stolika, nieco się zdziwiła i chyba było widać to po jej twarzy. Ale tylko troszeczkę. Zaraz jednak się zreflektowała i uśmiechnęła do niego przyjaźnie. Okej, dymanka z tego nie będzie, ale może chociaż jakaś ciekawa rozmowa? O ile nie jest żadnym starym napalonym oblechem. Zaraz jednak przestała się nad tym zastanawiać, a po prostu postanowiła płynąć z prądem, bo ostatecznie staruszek był całkiem niczego sobie, a do tego rozbawiło ją podkradanie kwiatków, które zaraz próbował jej wręczyć. Ledwo powstrzymała chichot, ale wstała z krzesła, co by się przywitać.
- Dziękuję, są przepiękne - przyjęła od niego kwiaty i lekko dygnęła, będąc coraz bardziej rozbawioną. - Ja jestem Joy - tak naprawdę, to nie, ale zawsze się tak przedstawiała i gdy ktoś po dwóch latach dowiadywał się, jak naprawdę miała na imię, to niezwykle ją to bawiło. - Taak, trochę brzmisz, jakby ci nie szło z tym AA - zachichotała, wkładając kwiatki do wazoniku stojącego na ich stoliku, w którym pewnie znajdował się identyczny bukiet. - Wydaje mi się, że nie mają zbyt wielu alkoholowych rzeczy - może jakąś herbatę z rumem? To miejsce wyglądało jej bardziej na kawiarnię, niż bar. - Ale zawsze można spytać. Hmm... ja nie mam nic dla ciebie - zmarszczyła brwi, nieco skonsternowana, ale odruchowo zaczęła grzebać po kieszeniach i... cóż za niespodzianka, z jednej z nich wyciągnęła cukierka, pewnie jedną z tych landrynek, które czasem leżą w urzędach, żeby ludzie aż tak bardzo nie narzekali na długie kolejki. Twarz od razu jej się rozjaśniła. - A jednak, proszę - przekazała mu cukierka z szerokim uśmiechem na ustach, najwidoczniej niesamowicie z siebie dumna. Z powrotem usiadła do stolika, ale wlepiła wzrok w Jacka. - To co to za historia, według której wcale nie miałeś tu być? - czekała, aż też usiądzie, chyba że rzeczywiście planował poszukać drinków. Na drinki jednak mogli pójść nieco później, o ile dobrze będzie się im rozmawiało i o ile Joy nie uzna, że Jackson jest mocno potencjalnym gwałcicielem. Lepszy jednak bar, w którym są inni ludzie, niż gdyby mieli się zawinąć na chatę, yup.

jackson hargreeves
christmas time
Joy
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
2.6.
To chyba los nieładnie z nią zagrał w pokera i zdecydował się jej podrzucić fatalne karty, skoro Jack miał zupełnie inne podejście! Ale kto wie, może jej historia miłosna była jak jedna z tych opowieści z komedii romantycznych? Gdzie to nie randki, a fatalne randki sprawiają, że bohaterka poznaje fajnego faceta? Albo orientuje się, że jej najlepszy przyjaciel, któremu zawsze narzeka na te wszystkie nieudane randki, to tak naprawdę jest ten jedyny! Może być też taki plot twist, że kelnerka jej wpadnie w oko albo kierowca ubera okaże się tym jedynym? No było wiele opcji, wiele możliwości. Podobno trzeba mieć otwarte serce na miłość, bo nigdy nie wiadomo kiedy człowiekowi spadnie na głowę.
- Spędziłem kilka godzin w kwiaciarni wybierając je - rzucił żarcikiem, bo nie podchodził do tego wszystkiego na poważnie. - O, radosne imię - tak i drugim żarcikiem w stylu dad joke też musiał rzucić, ale hej, jego wiek robił swoje! I na szczęście miał już prawo nimi rzucać, skoro ojcem był… nawet wielokrotnym…
- Szkoda czasu na takie zabawy, po co ograniczać alkohol, jak w każdej chwili może cię zabić kangur na sterydach albo krokodyl? - zapytał i pokręcił głową - mamy tyle morderczych meduz, że naprawdę nie ma co się ograniczać, lepiej się bawić w życiu - podsumował, oczywiście nie mając nic zdrożnego na myśli. A potem uśmiechnął się lekko. - To dobrze, że przyszedłem przygotowany - rzucił i wyciągnął z kieszeni piersiówkę, bo hej, no jak mógłby jej ze sobą nie zabrać? Nie wiedział jak bardzo porąbane będzie to wydarzenie, więc w razie czego musiał mieć czym sie znieczulić. Ale póki co kobieta nie wydawała się jakąś wariatką, sprawiała dobre wrażenie!
- No nieźle, widzę że oboje chodzimy przygotowani - pokiwał głową, z rozbawieniem - jaki jest Twój deser? - zapytał siadając i wskazując na tablicę, bo skoro byli w cukierni, to mogli coś smacznego zamówić. No chyba, ze Joy Turner nie je słodkiego, ale to byłoby trochę przykre, skoro Jack przyszedł tu z hedonistycznym zacięciem.
- Historia obejmująca dzieci, które uważają że to dobry dowcip. Jeśli to przez nich nie spotkałaś dzisiaj miłości swojego życia to wiesz, mogę ci podrzucić adresy, żebyś obrzuciła im okna jajkami - zaoferował. To nie jego okna, mógł pozwolić się jej wyżyć! - A to cię tutaj sprowadziło? Szukanie prawdziwej miłości? - zapytał, zaciekawiony. I no, zamierzał zamówić alko u kelnerki mimo wszystko, jak się u nich pojawi… ale wśród zadań jest wątek o upijaniu się, więc chyba jednak jakieś procenty tutaj podają!
przyjazna koala
-
-
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Było wiele opcji, życie pisało różne scenariusze i Joy już zdążyła się o tym przekonać, żadnego nie wykluczała. Jackson wcale nie musiał być miłością jej życia, ale nie sprawiało to od razu, że to spotkanie będzie nieudane. Może wręcz przeciwnie? Może pójdą razem w bajlando i będą się świetnie bawić do białego rana (o ile tylko staruszek nie padnie po drodze na zawał serca), i wcale nie musi to być żadna randka? Joy wcale się nie zrażała, najważniejsze, że nie śmierdział i od wejścia nie był jakimś chamem.
- To naprawdę bardzo miłe - pokiwała głową, absolutnie nie wierząc jego słowom, a na jej ustach wciąż błąkał się uśmieszek. - Ja cukierki wybierałam trochę krócej, ale musiałam spróbować każdy rodzaj, żeby wybrać dla ciebie najsmaczniejszy, więc to też ogromne poświęcenie z mojej strony - zaznaczyła, aby sobie nie myślał przypadkiem, że to taka randomowa landryna z kieszeni, to był naprawdę przemyślany prezent! Oczywiście ściemniała po całości, ale hej, to on zaczął. - Kurcze, totalnie mądrze gadasz - podparła podbródek na pięściach i wbiła w niego zafascynowane spojrzenie, kiedy tak wymieniał argumenty, dla których powinni się napić. Nie była alkoholiczką, ale hej, miała swoje dwadzieścia siedem lat, była młoda, chciała się bawić! A alkohol był całkiem dobrą zabawką. - Skąd wiesz, może jesteś miłością mojego życia? - nigdy specjalnie nie wykluczała bycia sugar baby... - Czy masz już jakąś dupę, której po prostu nie przedstawiłeś dzieciom? - nie zamierzała obrzucać jajkami ani okien potencjalnej dupy, ani tych jego dzieci, bo jak już zostało wspomniane, nie miała nad czym ubolewać. - Niee, miłość jest przereklamowana, szukam jakiejś bratniej duszy do melanżu. Na razie dobrze ci idzie - przymknęła jedno oko i wycelowała w niego łyżeczką ubabraną w płynnej czekoladzie. Ba, był wręcz bardziej zaawansowany od niej z tą swoją piersióweczką. - Póki co zamówiłam czekoladę z owocami, żeby nie czekać o suchym pysku, ale skoro tak bardzo nalegasz na drinki, to nie mam nic przeciwko - wzruszyła ramionami. - Chcesz spróbować? - wyłowiła ze szklanki kawałek banana czy innej śliwki i wysunęła go na łyżeczce w stronę Jacksona. Nie była samolubem.

jackson hargreeves * przepraszam za obsuwę, próbuję wrócić do żywych :c *
christmas time
Joy
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Ahhh co za słaba wiara w jego serce! To co przeżył w swoim życiu dość mocno go zahartowało, bo jednak jak w pokoju obok mordują Twoją znajomą dziennikarkę, to… no przeżyjesz to, przeżyjesz imprezowanie. Znakomicie też radził sobie z piciem dużej ilości alkoholu, to trenował to prawie codziennie, więc Joy Turner może się zdziwić kto kogo będzie odprowadzać do domu! Ale czy do łóżka? Na to już szanse były trochę mniejsze, kobieta była młodsza od jego najstarszego syna, to trochę zabijało nastroje na amory z kobietami, które były poniżej 30… nawet jeśli były piękne i uśmiechały się tak słodko, jak Joy.
I nie, Jack nie był ani chamem, ani śmierdzielem. Gacie też miał czyste!
- Oo… no to teraz musisz mi przedstawić ranking, żeby wiedzieć których unikać, a które będą prawie tak samo dobre - rzucił, chociaż przeczuwał, że ściemniała. Jego intuicja podpowiadała mu takie rzeczy. Ale podejrzewał, że nawet tego nie zje.
- Wiem, to przychodzi z wiekiem - rzucił, bo nie miał z tego tytułu kompleksów. Wiedział, że żył.. tak naprawdę żył, pełnią piersi, pełnią życia.
- Bo jestem prawie pewien, że mam jedno dziecko starsze od Ciebie… - przyznał z lekkim rozbawieniem - a ty w to wierzysz? Jedna miłość na całe życie? - zapytał, zaintrygowany, bo to była ciekawa kwestia. Sam żenił się już dwa razy, ale czy którąś z tych kobiet nazywał miłością swojego życia? Chyba dopiero na łożu śmierci będzie mógł zrobić jakiś ranking… - Nie, ani dupę, ani innych części ciała… innych kobiet nie mam - uniósł z rozbawieniem brwi. Nie wypowiadał się w ten sposób o kobietach, ale był starej daty, miał do tego prawo, heh.
- Bratniej duszy do melanżu? A nie ciekawość? Chęć znalezienia jakiejś dupy albo wzbudzenia w jakiejś dupie zazdrości? - zapytał z rozbawieniem używając jej określeń bo po pierwsze, nie był seksistą i nie uważał, że tylko kobieta może być dupą na boku (zwłaszcza, że hej, tak jak opinię, dupę ma każdy swoją!), a po drugie nie ma co zakładać czegokolwiek z góry. I po trzecie, pokazywał że jest wyluzowany.
- Brzmi nieźle, ale ja chyba wezmę red velvet do mojego drinka - przyznał po chwili zastanowienia. I uniósł brwi na jej propozycję. - Chcesz mnie nakarmić, jak w romantycznym filmie? - zapytał z rozbawieniem.
przyjazna koala
-
-
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Jackson był prawie dwa razy starszy od niej, a Joy, nauczona obserwacją swoich starszych braci, była przekonana, że ludzie w tym wieku nie mają już tylu sił witalnych, co ona. W związku z tym była ostrożna, prawda wyglądała jednak tak, że nic o mężczyźnie nie wiedziała - ani jak bardzo zahartowane jest jego serce, ani ile alkoholu spożywa na co dzień. Skoro jednak wlewał go w siebie całkiem sporo, to jego serce tym bardziej może nie wytrzymać. Ostatnie, czego Joy chciałaby od tych Walentynek, to żeby jej randkę zbierało z chodnika pogotowie.
- Dobra, prześlę ci excela - skinęła głową, robiąc poważną i służbową minę, bo oczywiście podchodziłą do zadanie bardzo poważnie i służbowo, ale tak naprawdę wykpi się z zadania i Jackson nigdy się nie dowie, jakie cukierki były następne w kolejce. No cóż, tak to bywa w życiu, że z pewnych rzeczy trzeba się wykpić. Zaraz jednak na nowo się uśmiechnęła, bo w Jacksonie odzywał się żartowniś, a to przypadło jej do gustu.
- Ojej, tak młodo miałeś dzieci? - jakoś ciężko był jej przyjąć do wiadomości, że Jackson mógłby być jej ojcem, choć przecież mógł, a jakby się nad tym zastanowić, to ta cała sytuacja była przez to nawet zabawna. - Hmm, chyba nie-e - zmarszczyła nosek i pokręciła głową. - Myślę, że są różne rodzaje miłości, a czasem miłość nie wystarcza, żeby być z kimś szczęśliwym. To bardzo skomplikowana sprawa - wzruszyła ramionami. Nie była pewna, czy chciała się nad tym rozwodzić, czy to nie był zbyt poważny temat? - Ale ja jestem młoda i głupia, może do ciebie z wiekiem przyszły jakieś inne mądrości? - właściwie była zaciekawiona, może przedstawi jej jakiś inny punkt widzenia, który otworzy jej oczy? Nie wątpiła w to, że mógł mieć coś ciekawego do powiedzenia.
Na jej ustach pojawił się figlarny uśmieszek. Rzeczywiście, określanie innej kobiety jako dupy było nieco obraźliwe, ale jej pokolenie rządziło się trochę innymi prawami. W odpowiednim towarzystwie można to było uznać nawet za żartobliwy komplement, a gdyby Joy nie miała pewności, że tak właśnie by się stało, to na pewno kogoś by tak nie nazwała. Teraz jednak potencjalnej dupy nie było w pobliżu, więc pozwoliła sobie na mały żarcik... No i wyszedł boomer z Jacksona, jednocześnie przypominając jej, że jednak jest między nimi pewna wiekowa przepaść, zwłaszcza, że ona nawet nie czuła się na te swoje dwadzieścia siedem lat.
- Ciekawość też - skinęła głową. - Znalezienia dupy nie wykluczałam, ale nie szukam też jej jakoś desperacko. Ale nawet ja nie jestem tak dziecinna, żeby na siłę wzbudzać w kimś zazdrość - zaśmiała się, potrząsając swoją jasną czupryną. Takie zagrywki były jej zdaniem totalnie chamskie i na pewno nie pomagały w budowaniu zdrowego związku. - Nah, romantyczne filmy są przereklamowane - co wcale nie oznaczało, że za nimi nie przepada - chciałam być miła, ale jak nie chcesz, to nie - wzruszyła ramionami i, skoro Jackson nie reflektował, to włożyła kęs do swoich ust. - Dobra, to teraz przejdźmy to ważniejszych kwestii. Gdybyś był rybą, to jak myślisz, jakim gatunkiem? - wbiła w niego wyczekujące spojrzenie. Biedak chyba faktycznie będzie potrzebował drinka, i to mocnego.

jackson hargreeves
christmas time
Joy
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Jack pod tym względem nie narzekał. Jego praca wymagała od niego bardzo dużej sprawności! Musiał się wspinać, przemykać i biec, żeby… przeżyć. Albo przynajmniej nie zarobić srogiego wpierdolu. Znał sie też na samoobronie i mimo że sporo pił, był w bardzo dobrej formie. Oczywiście Joy Turner nie wiedziała jeszcze o tym czym się zajmował, ale na wszystko przyjdzie pora. I najwyraźniej nie była jego fanką, skoro go nie rozpoznała, co zawsze działało na plus. Jack nie przepadał za fanami, zawsze czuł się dziwnie na podpisywaniu książek. Nawet jeśli generalnie to lubił o nich rozmawiać.
- Pierwsze tak. Później zrobiłem sobie małą przerwę i po jakichś dziesięciu latach wróciłem do tego biznesu - przyznał z lekkim rozbawieniem. I no tak, Jack miał świadomość, że tak mogło być! A nie był żałosnym nieudacznikiem, który musi sobie poprawiać jakość życia poprzez romanse z młodymi dziewczynami. Zwłaszcza, że młode dziewczyny miały całe życie przed sobą, a w głowie trochę pstro. Okej, z tym ostatnim pewnie Joy już nie miała takiego problemu, bo była w tym wieku, kiedy kobiety są bardziej świadome tego i owego. Mężczyźni zresztą też, Jack nie był seksistowski w tym zakresie. Po prostu kryzys wieku średniego u faceta to zawsze sportowe auto i młoda laska, a kobiety o wiele rzadziej były widywane w towarzystwie tak samo młodych chłopców. A Jack nigdy nie chciał być banałem życiowym, nawet jeśli pijący dziennikarz trochę jakimś był.
- Ja też nie. Jedna miłość byłaby bardzo ograniczająca, bo co jeśli zostanie zamordowana? Zostaje Ci samotność do końca? - zapytał, uciekając trochę do własnych doświadczeń, bo tak skończyła jego pierwsza żona. Ale później miał kolejną, więc… no wiedział, że miłość wraca, pojawia się przy różnych osobach i.. no nie wiedział jeszcze, czy jedna z nich jest najważniejsza, czy nie. - A poza tym się z Tobą zgadzam. Miłość to zdecydowanie zbyt mało - pokiwał głową - jestem rozwodnikiem i to dwukrotnym, więc mogę za to poświadczyć - dodał, żeby poznała jego… em… referencje w tej sprawie. - Poza tym jestem dziennikarzem, więc wiele w życiu widziałem na temat miłości. Do czego może doprowadzić, przed czym uchronić… i jak niespodziewanie się pojawić - dodał, z nutką tajemniczości. Nie była to sugestia do ich sytuacji, bo… no takie wymuszone walentynki były dla niego bardzo mało romantyczne. Nie potrafił się wbić w tryb chociażby postrzegania kobiety pod kątem.. no randkowania. To oczywiście nie była jej wina! No, może trochę je wieku. Odrobinę.
- To się chwali - skinął lekko głową. - A ile czasu minęło odkąd miałaś w kim wzbudzać zazdrość? - zapytał, bo skoro on już napomknął o swoich dzieciach i żonach, to jej kolej na wyznania! I powinna docenić, że nie pokazywał jej teraz galerii rodzinnych zdjęć, ani nic takiego. Nie zaszczycił jej nawet informacją o imionach swoich dzieci i ich ilości, więc aż takim strasznym boomerem nie był!
- A które nie? - zapytał z rozbawieniem o te filmy. A potem westchnął sobie cicho. - Może jeszcze będziesz miała okazję - rzucił, a potem odebrał swój deser od kelnerki i spróbował. Całkiem niezłe, więc pokiwał powoli głową.
- Rekinem. A ty? Gdybyś była rybą, to jak myślisz, jakim gatunkiem? - zapytał z rozbawieniem, bo to było trochę irracjonalne, ale… no nie znał się na rybach, okej. Więc był ciekaw czym mu tu zarzuci.
przyjazna koala
-
-
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Rzeczywiście nie była jego fanką, bo też nie interesowała się tego typu literaturą, czy tam czymkolwiek innym, co jackson hargreeves robił zawodowo. Być może jego nazwisko kiedyś obiło jej się o uszy, ale na pewno nie zapadło jej w pamięć, nie mówiąc już o tym, że kompletnie nie kojarzyła twarzy. Dla niej to też lepiej, bo gdyby wiedziała, że dostała randkę z osobą publiczną, może nawet trochę sławną, to na pewno nie czułaby się tak swobodnie. A tak, mimo dzielącego ich wieku, nawet nieźle im się gadało.
- Ojej, to brzmi strasznie. To znaczy, trochę przeraża mnie sama myśl o rodzicielstwie. Przewijanie pampersów i te inne gówniane sprawy - skrzywiła się i pokręciła głową, ale zaraz się zaśmiała, bo oczywiście ostatnie, czym chciała zadręczać Jacksona to jakieś swoje lęki przed macierzyństwem, do którego i tak wcale nie było jej blisko. Wiedziała zresztą, że z tymi dzieciakami to nie na pampersach się kończy, było to tylko potężne uproszczenie tematu na potrzebę ich pogawędki, ale w rodzinie to zawsze ona była najmłodszym dzieckiem i zwyczajnie nie miała zakodowanego zajmowania się młodszymi od siebie.
- Pewnie dlatego w tych kościelnych przysięgach, się mówi, że tylko śmierć może nas rozłączyć - pokiwała głową. No bo faktycznie, trudno być później samemu. Inna sprawa, że w obecnych czasach kościelne przysięgi miały coraz mniejsze znaczenie, bo ludzie przecież na potęgę się rozwodzili, ale ona wcale nie uważała, ze to źle. Na pewno lepiej się rozwieść, niż żyć w toksycznym związku, czy po prostu takim, który nas nie uszczęśliwia.
- Dziennikarzem? Ale chyba nie piszesz felietonów do babskich gazet? - właśnie to jej przyszło na myśl, gdy wspomniał o dziennikarskim doświadczeniu w temacie miłości. Nie chciała, żeby zabrzmiało to z pogardą, ale może jej drobna nutka wkradła się w te słowa... Ona za dzieciaka zaczytywała się w czasopismach dla nastolatek, ale ostatnie z nich kupiła jakieś piętnaście lat temu, a teraz miała takie gazetki w głębokim poważaniu.
Słysząc jego pytanie, znów się zaśmiała. Jak to, już będą rozmawiać o eksach?
- O wiesz, mogę wzbudzać zazdrość u laski mojego brata, jak nie wie, że jesteśmy rodzeństwem, a ja się do niego przymilam - w końcu nie jej wina, że lubiła się przymilać, a do tego z braćmi miała całkiem pozytywne i zażyłe relacje. - Aaale jeśli pytasz o związki, to mój ostatni zakończyłam prawie rok temu - wzruszyła ramionami. Tak, jak była wdzięczna za to, że Jackson nie wyciągnął z portfela piętnastu zdjęć swoich dzieci, tak i ona niespecjalnie chciała się wgłębiać w temat byłych partnerów. Było, minęło, takie tam. - No nie wiem, ty jesteś dziennikarzem, ty mi powiedz - wyszczerzyła się, bo wydawało jej się logiczne, że powinien mieć większą wiedzę na temat filmów, niż ona, cukierniczka z małego miasteczka. - Ale wydaje mi się, że niszowe kino czasem coś wypuszcza - tylko znowu: tym też się niespecjalnie interesowała. Jeżeli chodzi o konsumpcję kultury, to zdecydowanie stawiała na tę popularną, której rola ogranicza się do dawania jej rozrywki. Nie potrzebowała więcej ambicji.
- Pewnie piękną skrzydlicą, jak Lola z Shark Tale - zachichotała. Daleko jej było do bycia taką gwiazdą, ale zawsze można pomarzyć. - Jako rekin zjadałbyś wszystkie inne rybki? W życiu też jesteś takim rekinem? - może jednak powinna uciekać?
christmas time
Joy
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Musiałaby lubić reportaże, no ale Jack nie uważał się za Kinga i podejrzewał, że jednak większość osób akurat po takie książki nie sięga. A nawet jeśli sięga, to przecież czy każdy patrzy na zdjęcie autora? A no właśnie. A pewnie Jack nie wrzucał swojej podobizny na pierwszą stronę, bo to totalnie do niego nie pasowało. Bardziej jakieś klimatyczne zdjęcia ludzi, miejsc, które odwiedził.. no te sprawy. Więc Joy Turner nie miała co się tym przejmować.
- Na szczęście każda kobieta ma możliwość wyboru - zapewnił ją, bo oczywiście, że był pro choice. Uważał że to pojebane, że jakikolwiek zabieg medyczny jest regulowany przez prawo karne w niektórych miejscach na świecie. Idiotyzm, kobiety są inteligentne, wiedzą co jest dobre dla nich i ich ciała.
- Nie, dla babskich nie, chociaż jak dla mnie to każda kobieta jest w takim samym stopniu dla kobiet, jak i mężczyzn - zauważył z rozbawieniem. - Jestem dziennikarzem śledczym i zajmuję się bardziej… mrocznymi sprawami, a nie ostatnimi kolekcjami i poradami dla złamanych serc - dodał, żeby nie miała wątpliwości. Bo wyczuł, co się po jej głowie obijało. I cóż, taka robota na pewno była bezpieczniejsza od jego zwyczajów, ale hej, kochał to co robił. I ani trochę się tego nie wstydził.
Jack pominął kwestię wzbudzania zazdrości u laski brata, bo jednak był wciąż starej daty i wolał się w to nie zagłębiać. A na jej kolejne słowa tylko pokiwał głową. Nie chciał rozpoczynać jakiejś głębokiej rozmowy o eksach, zwłaszcza że przynieśli im dobre desery!
- O dziennikarskich śledztwach, oczywiście - rzucił z rozbawieniem. A potem pokiwał głową, bo tak, niszowe kino miało swój urok. I generalnie alternatywna sztuka.
- Tak, myślę że trochę jestem.. ale czy kogoś zjadam, to nie wiem - przyznał z lekkim rozbawieniem. Pewnie tak było, ale hej, przecież nie po złości! No i w sumie to był luty i randeczki, więc pewnie jeszcze porozmawiali o jakichś głupotach, zjedli, trochę sobie popili i pewnie było całkiem spoko! A potem imprezka się skończyła i trzeba było się rozejść grzecznie do domów, co nie.

/zt x2 :lol:
przyjazna koala
-
-
ODPOWIEDZ