Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Życie Hazel ostatnio było niczym jazda emocjonalnym rollercoasterem. Zupełnie nie była to tego przyzwyczajona – Roscoe, który postanowił się wycofać ze swojej propozycji wspólnego tworzenia akademii tańca – a wiązała z tym projektem takie duże nadzieje – sylwester spędzony z Nicky’m, który wspominała bardzo miło i z motylami w brzuchach, jednakże ten od dłuższego czasu się do niej nie odzywał i nie wiedziała, czy zrobiła coś nie tak, czy coś się stało. Nie zmieniało to jednak faktu, że Ebenhart było po prostu przykro i bardzo dużo zawodów pojawiło się u niej w stosunkowo krótkim czasie. Była przyzwyczajona do życia zgodnego ze swoim plannerem, pełnego różnych rytuałów, które powtarzała każdego dnia, a od których odchodziła przez próby… życia jak każdy normalny człowiek. Jednakże im bardziej się starała, tym gorzej jej wychodziło. Jedyną dobrą rzeczą, jaką ostatnio ją spotkała to znalezienie współlokatorki, jednakże te uczucie było mocno przyćmione tymi negatywnymi.
Haze postanowiła więc wrócić do swoich starych, baletowych nawyków. Pobudka o czwartej rano. Szybki, zimny prysznic – jednak nie za zimny, żeby przypadkiem się nie wychłodzić i skóra nie pękała – dobre trzydzieści minut porannej pielęgnacji twarzy. Włosy spięte w idealnego koka – niczym wyciągnięty z baletowej sceny. Zdrowe śniadanie w postaci owsianki na mleku roślinnym, z owocami i orzechami, a do tego zielona herbata. Minimalny makijaż w postaci kreski i rzęs, bo dbała o skórkę i nie widziała potrzeby w używaniu podkładu. Na usta pomadka, by je nawilżyć.
Dzisiaj nie miała żadnych zajęć z dziećmi, więc miała tak naprawdę cały dzień do zagospodarowania – zrobiła więc zakupy, ugotowała obiad dla siebie i Ryan – na lodówce zostawiła jej karteczkę, że jeżeli chce, to może się częstować – wzięła od Nevy na parę godzin młodego pod opiekę, bo ta musiała coś załatwić. Była z nim na lodach – oczywiście wzięła go do lodziarni używającej produktów organicznych, z lokalnych farm, nie do jakiejś podrzędnej budy – by potem go odstawić do domu. I to wszystko zdążyła zrobić do godziny szesnastej. Miała więc przed sobą jeszcze bardzo dużo dnia.
Postanowiła więc pójść do parku poćwiczyć jogę – to było częścią jej rytuałów odkąd wróciła do Lorne Bay i pozwalało się wyciszyć i nieco… poukładać wszystko w głowie. Potrzebowała tego bardziej aniżeli bardziej. Ułożyła matę na trawie i zaczęła ćwiczyć. Nie przejmowała się zbytnio tym, że ktoś mógłby ją np. zauważyć, czy na nią patrzeć. Przywykła do praktykowania jogi na świeżym powietrzu i lubiła to zdecydowanie bardziej od zajęć grupowych. W słuchawkach miała spokojną muzykę, która pozwalała się jej jeszcze bardziej skupić na tym, co robiła, by każda figura wyglądała perfekcyjnie.
Jednego nie można było jej odmówić – co jak co, ale w kwestii elastyczności jej ciało pozostawało wciąż w takiej formie, jak przed wypadku i co niektórzy mogliby się dziwić, że ludzkie ciało jest zdolne do takich rzeczy.

rika fjellner