dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Zakupy po pracy nie były niczym zaskakującym. Wprawdzie Goldsworthy nie przepadała za chodzeniem po galeriach ani tym bardziej za samą koncepcją zakupów, ale czasami nachodziło ją ochota na coś nowego. Rzadko, bo zazwyczaj jak już decydowała się na powiększenie swych kolekcji w szafie to robiła to masowo – czyli wszystko na raz – albo – raz, ale dużo i porządnie, żeby przez kolejne pół roku nie musieć wracać do sklepów.
Dzisiaj jednak nie miała żadnego konkretnego planu ani potrzeby „na już”. Po prostu chciała coś kupić. Zrobić coś dla siebie a że akurat przejeżdżała niedaleko galerii, postanowiła tam wstąpić. Szybko przechodziła obok kolejnych sklepów nie czując konieczności zaglądania do każdego po drodze. Zaszła tylko do jednego, przeszła się między wieszakami nawet nie dotykając ubrań i wyszła. Dopiero przy bieliźnianym tknęło ją, że jeszcze w tamtym roku podczas rozmowy z szefową sex shopu z seksowną bielizną zastanawiała się nad gorsetem. Nawet go przymierzała, ale nie kupiła, bo uważała to za zbędny wydatek. Teraz jednak poczuła, że mogłaby się szarpnąć na coś seksownego, nawet jeśli nie miała dla kogo. Może po prostu wreszcie powinna to zrobić dla siebie?
To była myśl.
Wybór nie był duży. Trzy tradycyjne gorsety a nie te ze zwykłymi zapięciami nie były wyborem życia, ale z drugiej strony przynajmniej Calie nie zastanawiała się długo nad wzięciem jednego do przymierzalni. Trochę tego nie przemyślała, bo kiedy już zdjęła z siebie całą górę i przyłożyła gorset, pojawił się problem ze sznurkami, których przecież sama nie ogarnie. Na pewno był na to sposób. Inne laski jakoś sobie z tym radziły, ale ona jeszcze początkująca gorseciara go nie znała.
- Gdzie ty masz głowę? – Westchnęła pod nosem zastanawiając się, czemu wcześniej o tym nie pomyślała. To jednak teraz nie było ważne. Nie mogła też się wycofać, bo wtedy wyjdzie z galerii z niczym a to mało satysfakcjonujące zwłaszcza, że chciała się dzisiaj dopieścić (mhm).
- Przepraszam – zazwyczaj jakiekolwiek słowa przywoływały ekspedientkę. Calie odczekała dłuższą chwilę, ale nikt się nie odezwał. – Przepraszam – zaczęła raz jeszcze. – Mam problem z zapięciem w gorsecie i.. – Zdecydowała się wyjrzeć przez kotarę z nadzieją, że wzrokiem wyłapie kobietę i z myślą, że jeżeli jej tam nie było to nieco wychyli się w stronę sklepu, żeby ją do siebie przywołać. Zamiast tego na moment ją wryło, bo obok przymierzalni stała/przechodziła do drugiej kabiny Presley Prescott. Dziewczyna, której nie widziała od ostatniego spotkania i do której od tamtej pory się nie odzywała. Uznała, że odcięcie się będzie właściwym zachowaniem. Skoro nie umiała przemówić do surferki to po co w ogóle martwiła się o jej stan? Po co się narzucała? Zadawała sobie to pytanie wychodząc z budynku Prescott i za którymś razem uznała, że to nie miało sensu. Że niepotrzebnie się martwiła i niepotrzebnie w ogóle do niej przychodziła. I zdecydowanie nie była dzieciakiem, jakim określała ją Presley.
- Nope – rzuciła tylko i schowała się z powrotem za kotarą jedną dłonią wciąż podtrzymując gorset z luźno wiszącymi z tyłu sznurkami. Uzna, że odczeka chwilę i albo ucieknie albo.. nie, chciała ten cholerny gorset, więc jeśli trzeba będzie to poczeka na ekspedientkę choćby godzinę. Może w tym czasie sama upora się ze sznurkami. Na nie musiała być jakaś solowa metoda.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
20.

Wbrew pozorom, Presley była strojnisią. Chętnie buszowała po sklepach w poszukiwaniu łaszków i biżuterii. Zwykle uważano ją za chłopczycę i charakteryzowały ją szorty, koszulki, bluzy z kapturem, ewentualnie pianka surfingowa albo bikini, kiedy akurat nie zajmowała się instruktarzem, ale wciąż kręciła gdzieś po plaży, jednak ona sama lubiła czasem odstrzelić się w kieckę i to bez żadnej okazji. Bo mogła. Bo lubiła. Bo miała zajebiste nogi, których nie powstydziłaby się najsławniejsza modelka. I tym sposobem opuściła markowy sklep z trzema sukienkami, ale w ostatniej chwili stwierdziła, że fajnie byłoby dopasować do nich jakiś stanik. Szczególnie do tej jednej, z której cycki niefortunnie wyskakiwały, ale miała na tyle ładny krój i wzór, że Presley nie potrafiła jej się oprzeć. Nawet, jeśli miałaby łazić z cycem na wierzchu.
Najpierw buszowała między stoiskami z biustonoszami, a potem wcisnęła się do wolnej przymierzalni i zaczęła przebierać w wybranych wcześniej stanikach, w międzyczasie odrzucając te, które okazały się za duże albo zwyczajnie niewygodne. W końcu po dokonanej selekcji i marnym wyborze (niby spory sklep, a asortyment jakiś niesatysfakcjonujący), pewnym krokiem wyłoniła się zza kotary i już chciała ruszyć w kierunku kasy, mimo przekonania, że upatrzony stanik nie był wart swojej ceny, ale wtedy do jej uszu dobiegła prośba o pomoc, a oczom ukazała się znajoma głowa. Dosłownie głowa, bo ta wynurzyła się z przymierzalni i równie szybko zniknęła z powrotem za zasłoną. Calie Goldsworthy. Czy nawet w takim miejscu musiały na siebie wpaść? Czy to nie jakieś pieprzone zrządzenie losu?
Presley rozejrzała się dookoła, ale nie dostrzegła żadnej ekspedientki, dlatego westchnęła pod nosem i ruszyła w kierunku kotary.
- Potrzebujesz pomocy? Bo jak tak, to spoko, mogę pomóc - zaoferowała ot tak, jednak pogodzi się z faktem, jeśli dziewczyna odmówi i będzie kazała Prescott spadać na bambus. Ich ostatnia rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, ale to nie oznaczało, że chowała do Calie jakąkolwiek urazę. Owszem, nie podobało jej się, że ta próbuje ingerować w jej życie i wpycha się w nie z buciorami, bo nie jej sprawa, co Pres lubiła robić i z kim, ale przeszły dosyć długą drogę, żeby być w tym miejscu znajomości, w jakim były teraz i słabo, jak przestaną ze sobą gadać. Już nawet nie chodziło o seks, który swoją drogą był całkiem przyjemny, ale nie tylko ona gościła w łóżku Prescott. - Nie masz tam niczego, czego bym wcześniej nie widziała - dodała zgodnie z prawdą, mając na myśli piersi, tyłek i resztę ciała Goldsworthy, na które nie tylko niejednokrotnie patrzyła i które miała okazję macać. A to z kolei było całkiem fajne.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Uznała, że przestanie to sobie robić. Przestanie się przejmować ludźmi, którzy mieli gdzieś jej słowa, opinie i ją samą. Kiedyś wreszcie powinna sobie odpuścić i tak jak do tej pory nie miała do tego serca, tak teraz.. nadal go nie miała, ale postanowiła być zdeterminowana w tym założeniu. Kiedyś musiała. Nawet jeśli bardziej zależało jej na innych niż na sobie, to może wreszcie zadba o to drugie. Nie czuła się z tym komfortowo. Przejmowanie się innymi - ich zdrowiem, życiem itp. - miała we krwi. Dbanie o nich także, więc nagłe odwrócenie się nie wchodziło w grę, acz wiedziała, że niektórzy to uskuteczniali. Też tak by chciała. Wtedy miałaby parę zmartwień mniej.
Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech zanim usłyszała słowa na temat „widzenia wszystkiego”. Nie wstydziła się swojego ciała. Lubiła je. Wręcz kochała, acz poczuła się odrobinę nieswojo, że tak łatwo pewnego wieczora oddała się w ręce Presley. Zrzucała wszystko na zmęczenie i stres związany z presją znalezienia informacji w bardzo krótkim czasie. Jednak nie mogła w ten sam sposób wytłumaczyć reszty schadzek. Po prostu to robiły. Calie lubiła seks, była nim zafascynowana i mogła też o nim rozmawiać, acz nie uważała się za kogoś, kto robił to z każdym. Za bardzo się przywiązywała.
- Dobre czasy się skończyły. – Czyli te patrzenia na nią bez ubrań. Nie będzie dawać dupy za darmo. Prostytutki do ogarnęły i przynajmniej na tym zarabiają a ona co? (taki tam kiepski czarny humor). Jedyne co jej się dostało to kłótnia za to, że się martwiła. Prawie, że bezcenne doświadczenie. Świetnie.
Rzuciła okiem na zegarek na nadgarstku i znów westchnęła, bo mimo wszystko nie chciała tu spędzić kolejnej godziny.
- Ale.. – zaczęła, chociaż była pewna, że Presley już sobie poszła. – ..możesz mi pomóc z gorsetem. Tych sznurków jest za dużo. – Zbyt wiele, żeby je teraz sama ogarnęła. Jak kupi gorset, to wtedy ogarnie jakiś tutorial, ale teraz nie miała ochoty skupiać się na wiązaniach, zaciskaniu i całej reszcie. Przecież to tylko przymierzanie. – Masz zakaz patrzenia. – Mistrz gróźb i zemsty. Dajcie jej czarny pan w tej dziedzinie. – Nie wiem, jak zwiążesz gorset z zamkniętymi oczami. Ogarnij to jakoś. Na czuja, bo podobno wszystko wiesz. – Naćpany mistrz by sobie poradził. Nie żeby miała Presley za mega ćpunkę, która robiła to non stop, aczkolwiek miała pewne obawy, że tak kiedyś się stanie. Kurde.. miała przestać o tym myśleć. Nie przejmuj się Prescott. Nie ingeruj, nie zastanawiaj się i nie martw. Ona tego nie chce. Po co ci to?
A jednak to robiła.
- To moje spodnie a nie gorset.. – Jęknęła gdy wyczuła dłoń gdzieś przy szlufce. To mógł być wypadek, acz Calie musiała podkreślić i mentalnie dać Prescott po łapach. – Możesz zacisnąć nieco mocniej. – Po tych słowach dotarło do niej, że w tej oto chwili Presley mogłaby ją zadusić tym gorsetem. Wspaniale. Właśnie na taką śmierć liczyła, a raczej na to, że dobrze będzie wyglądać w obcisłym gorsecie.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
To zabawne, że ktoś aż tak się nią przejmował. Nie, żeby nikt nigdy tego nie robił, bo chyba najbardziej chuchali na nią rodzice, choć chyba przywykli się, że ich córka dawno odbiegła od norm grzecznej dziewczynki. No i miała dwóch braci, którzy wykazywali zainteresowanie jej osobą, zawsze pytali co u niej, jednak z czasem zrezygnowali z nadmiernej potrzeby kontrolowania jej życia. A tu nagle pojawia się taka Goldsworthy i próbuje nią dyrygować, mówiąc co jest dla niej dobre, co niekoniecznie, a to się Presley ani trochę nie podobało. Bo była dorosła, bo miała mózg i wiedziała jak go używać. Bo popełniała błędy, czasem ją ponosiło, nie raz źle dobierała znajomych, ale to było jej życie i nikt go za nią nie przeżyje. Ani rodzice, ani rodzeństwo, ani nawet Calie.
A gdyby wiedziała, że dziewczyna tak bardzo przyzwyczajała się do ludzi poprzez sypianie z nimi, Prescott nie posunęłaby się tak daleko. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś się w niej zajebał po lizaniu cipki.
- Skończyły i już nie wrócą - podkreśliła, żeby nie było co do tego wątpliwości. Ograniczenie kontaktu chyba dobrze zrobiło Goldsworthy, bo po co Pres miałaby jej pierdolić w głowie? Złamałaby jej tylko serce.
Odwiesiła wybrany stanik na wieszak i bez zbędnych ceregieli sięgnęła do pleców dziewczyny, żeby powiązać te głupie sznurki. O szlufkę zahaczyła z czystego przypadku, ale nie miała zamiaru się z tego tłumaczyć. Jak coś jej nie pasowało, to szybciutko mogła sobie stąd pójść.
- Słuchaj, nie masz jakichś wyjątkowych pleców od których robi mi się mokro, więc nie mam zamiaru wiązać tego czegoś na ślepo - mruknęła i tak, jak zażyczyła sobie Calie, zacisnęła sznurki nieco mocniej, ale nie na tyle mocno, żeby ją udusić. Nie miała w tym żadnego celu i chociaż Presley była jebiętną ćpunką, to nie za bardzo miała ochotę ukrywać się przed policją za zabójstwo, którego nie popełniłaby w żadnym afekcie, bo nie żywiła na ten moment jakichś szczególnych uczuć wobec kogokolwiek i nie przejawiała grama emocji. - Wygodnie? - zapytała i zabrała ręce, żeby dziewczyna mogła się przejrzeć. - Może chociaż tyle, bo nawet to za specjalnie nie wygląda. Nie wiem jak to możliwe, że kogoś w ogóle jarają takie rzeczy - Presley gorsety kojarzyły się z jakimiś rycerskimi czasami, a Goldsworthy brakowało tylko jakieś sukni z kołem czy innymi cudactwami. Ale wiadomo, co kto lubi i w przeciwieństwie do Calie, nie miała zamiaru ingerować w jej decyzje ani odwodzić ją od zakupu usztywniacza korpusu, choć nie rozumiała, dlaczego kobiety to sobie robiły, skoro były piękne bez taki udźwinień.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Dokładnie. – Przynajmniej w jednej kwestii się zgadzały, acz wcale nie chodziło o pierdolenie w głowie Calie. Tak naprawdę sama to sobie robiła. Już nawet nie chodziło o przywiązywanie się do ludzi a sam fakt martwienia się o nich, kiedy sami mieli to gdzieś. Nie ważne na jakim poziomie zażyłości z nimi była, przejmowała się losem innych i chyba wreszcie pojęła, że nie mogła sobie tego robić. Nie było łatwo, bo jednak empatię miała na poziomie Matki Teresy, ale wcale nie była jak ona. Nie włoży habitu, nie odda swego życia w ręce nieistniejącego faceta i nie będzie wspierać mieszkańców krajów trzeciego świata, bo chciała pisać o zbrodniach, przekrętach i niesprawiedliwości świata. To było jej powołanie.
- Ty to wiesz, jak skomplementować kobietę. Aż dziw, że tak świetnie sobie z nimi radzisz. – Prychnęła już mniej zaskoczona niż tymi pierwszymi razami, gdy to robiła pod wpływem Prescottowej prowokacji. Kiedyś z początku się z nią nie kłóciła ani nie odpyskowała. Z czasem się tego nauczyła i jak widać powoli wchodziło jej to w krew. Niestety wiedziała, że potem będzie to sobie wypominać zastanawiając, czy uraziła Presley. Nie przejmowała się sobą ani tym co świat o niej myślał, bo przecież wiedziała jaka była i jej pełna samoświadomość pozwalała nazywać ów rzeczy po imieniu, ale uczuciami innych, co kiedyś powinna przestać robić. Dla własnego zdrowia psychicznego.
- Tak. – Odrobinę poprawiła gorset i przyjrzała się w lustrze zanim uniosła wzrok wbijając go w odbicie stojącej za nią Presley. Zacisnęła szczękę powstrzymując się od powiedzenia czegoś więcej, czego mogłaby pożałować albo co wywołałoby kolejną kłótnię. Skoro świadomie odcięła się od tej dziewczyny, to nie powinna prowokować jej do kolejnej konfrontacji. Nie potrzebowała tego. Nie potrzebowała nikogo, nawet jeśli ludzie gadali, że nie potrafiła być sama. Zrobi im na złość i będzie. Chociaż bardziej chciała udowodnić to sobie niż innym.
- To wszystko. Dziękuję. – A jednak nie umiała być wredna i nawet podziękowała. Wspaniale. Nie odrywając spojrzenia od odbicia Prescott dodała: – Możesz iść w świat i podyskutować o tym z jakimś facetem. Na pewno będzie ciekawie. – Dyskusje na temat bielizny, gorsetów i damskich ciał z facetami zawsze były ciekawe, bo ci mieli inne spojrzenie na świat. Nie licząc tego, że wszystko by przeruchali. A może właśnie o to chodziło? Dla nich niezależnie od wszystkiego, czy laska była ubrana w zwykłe figi czy te w kropki – była do przeruchania. Byli prości i zawsze wiadomo, co im chodziło po głowie. Poza aseksualnymi jednostkami, ale wykluczając ich to każdy facet myślał o seksie. To znacznie ułatwiało życie. Pustka w głowie i skupianie się na przyjemnościach.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Ta dyskusja do niczego nie prowadziła, a Presley nie miała już ani siły, ani nawet ochoty powtarzać, że docenia troskę Calie, jednak nie zmieni swojego życia o sto osiemdziesiąt stopni tylko dlatego, że jeden pieprzony raz prawie się przekręciła. Nie wiedziała, jak to działało, może faktycznie niektórzy po czymś takim dostawali objawienia i nagle stwierdzali, że kochają życie i nie chcą skończyć zbyt wcześniej. Sęk w tym, że Prescott traktowała pobyt na tym świecie jako dobrą zabawę. Każdy kiedyś umrze, na każdego przyjdzie czas i nikt nie zna dnia ani godziny kiedy dokładnie to nastąpi.
- Mówię, co widzę - odparła beznamiętnie, bo mówienie, że gorsety były seksowne i że na widok kobiet w takim wdzianku ciekła jej ślinka byłoby czystym kłamstwem. A w mniemaniu Pres bolesna prawda była lepsza od najsłodszego kłamstwa.
Zabrała ręce i prychnęła pod nosem z lekkim poirytowaniem. Czy Calie właśnie porównała ją do faceta? Czy ona naprawdę myślała, że pomimo tego męskiego pierwiastka, który gdzieś tam tkwił w głowie Prescott, rozmawiała z kumplami o bieliźnie i o tym, jak przeleciałaby jakąś laskę? Była ponadto, okazywała kobietom należyty szacunek i nie traktowała ich przedmiotowo. Zwykle zawierała z dziewczynami taki układ, który odpowiadał obu stronom, ale najwyraźniej Goldsworthy oczekiwała od niej cudów na kiju.
- Po co ta zgryźliwość? - zapytała, przesuwając się nieznacznie, żeby dać jej więcej przestrzeni. - Aż tak uraził cię fakt, że nie kręcą mnie usztywnianie korpusu czy to, że nie posłuchałam cię i dalej kręci mnie wciąganie kresek? - nie byłaby sobą, gdyby nie pociągnęła tego tematu. A mogła po prostu odwrócić się na pięcie, opuścić strefę przymierzalni, zapłacić za wybrany wcześniej stanik i wyjść ze sklepu z bieliźnianego. Ale nie, po co. Po co, skoro można było drążyć i wbijać szpilę? Chyba po prostu dalej nie potrafiła pojąć, dlaczego Calie tak zależało, żeby skończyła z dragami. Dlaczego aż tak się martwiła i jaki miała w tym cel? Gdyby nie jej ostatnia reakcja, dalej mogłyby spotykać się na niezobowiązujący seks, który przecież był przyjemny i jak Pres lubiła mawiać - dawał upust emocjom. Tylko czy naprawdę musiały wychodzić w to jeszcze inne emocje, jak troska? Żadna tego nie potrzebowała, a na pewno nie Prescott, która nie przywiązywała się emocjonalnie, bo inaczej musiałaby robić tak wobec wszystkich, z którymi sypiała.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
/Widziałam, że masz nieobecność, więc się nie śpieszyłam ;P/

W ułamku sekundy rozgrzeszyłaby każde zachowanie Presley. Nie chodziło o tę aktualną, bo cała scena w przymierzalni nie miała nic do rzeczy. Jednak wszystko inne Calie usprawiedliwiłaby w mgnieniu oka. Była świetna w tłumaczenia sobie, że ludzie mieli powód do zachowywania się tak a nie inaczej i należało ich z miejsca rozgrzeszyć, bo w środku na pewno byli dobrzy. Nadal w to wierzyła, ale przez ostatnie sytuacje w życiu zrozumiała, że musiała nieco przyhamować. Przestać wierzyć w innych, bo najwyraźniej oni tego nie chcieli. Nie raz i nie dwa dawano jej do zrozumienia, że powinna odpuścić, ale szła w zaparte i przez to dostawała kopa w dupę. Starała się nie przejmować i dalej robić swoje, ale ostatnio miała dość. Wystarczy już tego całego udawania, że jest dobrze, kiedy to nieprawda.
- Raczej to, jak podchodzisz do tej relacji – Rzuciła okiem na odbicie Presley nie mając jeszcze odwagi na to, żeby odwrócić się do niej przodem. – A ja.. – Westchnęła i na moment opuściła ramiona, bo poczuła się pełna rezygnacji. Nie miała siły na tę rozmowę. Samo napotkanie Prescott było dla niej trudne. Do tej pory świetnie jej unikała i czuła się o wiele lepiej bez tych wszystkich skrajnych zabawach pomiędzy „chodź, będzie fajnie” a „wszystko mi jedno czy tam będziesz czy nie”. – A ja muszę przestać uganiać się za ludźmi, którzy mają mnie gdzieś. – Odwróciła się przodem do Presley i nie wiedząc co zrobić z rękoma, skrzyżowała je na piersiach. Musiała dać dziewczynie do zrozumienia, że powinny dać sobie spokój. Lepiej będzie, jak przestaną rozmawiać i zaczepiać się w różnych miejscach, bo to nie miało sensu. Calie nie czuła się komfortowo w tej relacji i choć miała tendencję do chęci naprawiania ludzi, tak teraz musiała sobie odpuścić. Kiedyś trzeba, bo inaczej znów skończy tak jak to miało miejsce z Apollo. – Rób co chcesz i żyj jak chcesz, ale ja już nie będę w tym uczestniczyć. – Było jej szkoda, bo zawdzięczała Presley chociażby to, że wreszcie nauczyła się odpyskować ludziom. Seks też był dobry, ale nie mogła opierać relacji tylko na tym. Nie była tego typu dziewczyną. Na początku jej się podobało, ale nie mogła tak tego dalej ciągnąć. To nie było w jej stylu. Może komuś to odpowiadało, ale nie jej. Była typem monogamistki. Potrzebowała drugiej osoby i chciałaby móc jej zaufać, ale żadnej z tej rzeczy nie uzyska korzystając z obecności Prescott w sposób, o którym nie mówiło się swoim rodzicom. Musiała się od niej odciąć, żeby móc ruszyć dalej. Nie czułaby się dobrze umawiając z kimś na randkę ze świadomością, że jeszcze wczoraj bzykała się z Presley i że ta relacja wciąż trwa. Relacja, w którą się zaangażowała. Nie jakoś mocno, ale było blisko, dlatego wolała uciąć to teraz niż później.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Niby jak podchodzę do tej relacji? - umówmy się, Presley nie traktowała tego poważnie. Spędzały ze sobą miło czas, ale chleba z tej mąki nie będzie. Potrzebowały inaczej, a przede wszystkim nie nadawały na podobnych falach. To nie działało. Ich znajomość była czysto przelotna i oprócz tego, że nie warczały na siebie tak często, jak kiedyś i coraz częściej dobierały się sobie do majtek, niewiele się zmieniło. - Nie angażuję się? Powinnam jebnąć na kolanko i poprosić cię o rękę? Daj spokój, Goldsworthy - machnęła ręką, jakby to nic nie znaczyło. W pewien sposób pomogły sobie wzajemnie - Presley wyciągnęła Calie z dołku, kiedy ta była w potrzebie po rozstaniu i poronieniu, a potem Calie nie pozwoliła, żeby Presley wyzionęła ducha po przegięciu z dropsami. Były kwita. Właściwie wciąż mogły pozostać znajomymi, może czasem wyskoczyć na piwo. Może nawet uda im się zakończyć wieczór bez lądowania w łóżku tej drugiej? Ale skoro żadna z nich nie czuła się komfortowo w tej relacji, nie było sensu tego ciągnąć. Goldsworthy z pewnością pozna kiedyś kogoś, kto będzie traktował ją należycie, stabilnego emocjonalnie. Kogoś, przy kim będzie czuła się bezpiecznie. Prescott nie mogła jej tego dać. Nie dlatego, że dziewczyna na to nie zasługiwała, bo zasługiwała, po prostu... Po prostu to nie była ona. To nie był ktoś, dla kogo Pres mogłaby chcieć być lepsza. Nie czuła tego, a jeżeli nie czuła tego teraz, to nie poczuje tego również później.
- I słusznie. Nie chcę, żebyś się za mną uganiała. Zasługujesz na znacznie więcej, obie o tym wiemy - mrugnęła porozumiewawczo do dziewczyny, chcąc umocnić wypowiedziane słowa. - A ja nie potrzebuję twojej troski i takiego tłamszenia. Chcę żyć po swojemu, nie muszę mieć na to specjalnego zezwolenia. Dlatego gdybyś chciała się zabawić, wiesz jak mnie złapać. Ale nigdy nie będę dziewczyną, z którą będziesz chodzić po mieście za rączkę i która będzie na każde twoje zawołanie. Najwyraźniej gdzieś się minęłyśmy - dodała, poprawiając na ramionach dżinsową kurtkę, co zwiastowało gotowość do wyjścia. - Trzymaj się, Calie. I nie kupuj tego gorsetu, nie wygląda za dobrze - rzuciła na odchodne, po czym wyminęła kilka manekinów z cekinowymi stringami, skinieniem głowy pożegnała się z ekspedientką, po czym, nawet nie oglądając się ze sobą, opuściła sklep z bielizną, kierując się prosto w stronę ulubionego baru.

/zt x2

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
ODPOWIEDZ
cron