lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie umiem znaleźć odpowiedniego tematu
na łódkę to nie w sukience



Nie mieli często dnia tylko dla siebie. Byli tutaj sami, nie chcieli tak często podrzucać Lily znajomym, żeby mieć wolny wieczór. I jasne – to działało w dwie strony, bo później oni mieli dwójkę do ogarnięcia, ale… nie działo się to jakoś bardzo często. Luty jednak rządzi się swoimi prawami, ma specyficzny klimat i święto chorych na głowę trzeba porządnie uczcić. Nawet w innym terminie. A jak inaczej mogli spędzić randkę niż na łódce? Znaczy jasne… mogli iść na kolację albo po prostu posiedzieć w domu i nie musieć oglądać filmu o konikach, ale jednak woda była bardziej w ich stylu. Problem stanowiło tylko to, że za późno podjęli o tym decyzję, a w tym gorącym okresie nawet komuś takiemu jak Weston było ciężko znaleźć odpowiednią łajbę na ostatnią chwilę.
No ale znaleźli! Wątpliwej jakości, ale hej… potrzebowali tylko czegoś, co sprawi, że odbiją się od brzegu, trochę pokołysze i będą mogli powylegiwać się w miłej atmosferze w blasku zachodzącego słońca. Z kieliszkiem wina w ręce! Albo całą butelką, bo kto by się bawił w kieliszki… po prostu dzielili się butelką i doskonale się przy tym bawili.
- Następnym razem… – rzuciła, opierając się wygodniej i kierując wzrok na męża, przesunęła wzrokiem po jego sylwetce i uśmiechnęła się pod nosem, bo lubiła to, co widziała… podobało jej się to, co widziała i nie przypuszczała, żeby kiedykolwiek mogło jej się znudzić to, co widziała – W sensie, że na następne walentynki - sprecyzowała, bo nie że na następną randkę, bez przesady - Zbudujesz już tą naszą łódkę, dobrze? – bo przecież pamiętała jak pokazywał jej rysunki i projekty, a jednocześnie bał się, że mogłaby kręcić nosem. No jak mogłaby? – Powiedzmy sobie szczerze… ta tutaj jest dość… niestabilna. Nie wiem, czy w grę wchodzą jakieś gwałtowne ruchy. – zaśmiała się pod nosem, bo przecież na tym polegały randki, prawda? Na mnóstwie gwałtownych ruchów. Upiła kolejny spory łyk wina i podała butelkę mężowi, szczerząc się do niego pogodnie, bo nie zamierzała ukrywać, że alkohol uderzył jej do głowy. Mocno.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch
W temacie Walentynek Ane i Skyler mieli bardzo podobne, jeśli nie takie same, opinie. Dla Westona także to było święto-nie święto, raczej dzień wymyślony przez ludzi, którzy potrzebują konkretnej okazji do okazywania uczuć swojej drugiej połówce banana. Ani on, ani Ackerman tacy nie byli i tego nie mieli. Uczucia okazywali sobie nawzajem codziennie, a data w kalendarzu nie miała z tym nic, a nic wspólnego. No, ale! Skoro jednak świat oszalał na punkcie czternastego lutego, to i oni postanowili jakoś się z nim zmierzyć. Bardziej z przymrużeniem oka, niż faktycznie i na serio, z zachowaniem wszelkich walentynkowych norm i standardów, jak choćby serduszkowe balony, misiowanie-pysiowanie do ataku cukrzycy i… Takie tam. Wynajęli tę starą i spróchniałą łajbę i… Szczerze? Kiedy to robili, kiedy wchodzili na pokład tej łódki, pewnie byli już po dobrym winie albo drinku, więc raczej było im wszystko jedno na co wsiadają. Skylerowi na pewno. Byle z Ane. Ane, od której od ostatnich dobrych kilkunastu chwil nie odrywał spojrzenia. Nawet na pół chwili. Parsknął szczerym rozbawieniem, kiedy wspomniała o tych gwałtownych ruchach, których chyba faktycznie nie powinni tutaj wykonywać. Szczerząc kły, krótko łypnął wokół. – Ackerman, do następnych walentynek zbuduję ci trzy takie nasze łódki i jeden samolot. Wszystko ci zbuduję. Nawet… – znów wrócił ślepiami do niej i nie przestawał się uśmiechać. Zrobił przerwę na soliiiiiiiiiiiidny łyk wina. – Nawet pałac ci zbuduję. Wszystko co będziesz chciała. – otarł pysk wierzchem dłoni, ale niepotrzebnie, bo zaraz potem pociągnął z butelki kolejny raz. Odchrząknął cicho i oddał wino w ręce żony. – A tak na poważnie… – zaczął konspiracyjnie ściszając głos i przysuwając się zaraz bliżej Ane. Pochylił się mocno w jej stronę, tak, że ich twarze dzieliła już naprawdę-naprawdę niewielka odległość. – Wiesz… Chyba możemy zatonąć. – tudududum. Nie tego się pewnie spodziewała, ale on powiedział to tak… Spokojnie i tak rozbrajająco beztrosko, że hej – w ogóle nie było się czym martwić. No nic, a nic! – I wiesz co jeszcze? Na tej łajbie nie ma nawet kamizelek ratunkowych, więc… Chyba tylko siła miłości może nas ocalić. To znaczy naszej miłości. Twojej do mnie i mojej do ciebie, co nie? – o innej miłości nie chciał teraz słyszeć. Uśmiechnął się pod nosem i mało dyskretnie opuścił wzrok na kobiece wargi. Niezmiennie sprawiały, że czuł przyjemne dreszcze w kluczowych partiach swojego ciała. – Przestań to robić, co? – mruknął ciszej, ale nie odrywał od niej oczu. – Przestań mnie… Prowokować. Non stop… Cała mnie prowokujesz. Cała calutka. – choć przecież nic nie robiła, nic nie mówiła, nawet go nie dotykała! – Jak ja mam przy tobie logicznie myśleć? Zachowywać rozsądek i… Widzisz? Widzisz co narobiłaś? Przez ciebie wpakowałem nas na starą, spróchniałą łajbę. Bo mnie… Opętałaś! – swoją PIĘKNOŚCIĄ i SEKSOWNOŚCIĄ. A on był tak podatny, że już bardziej, cholera, się nie dało. Beznadziejny przypadek. Po prostu beznadziejny.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Był to raczej dzień wymyślony przez ludzi, którzy chcieli na tym wszystkim zarobić. Restauratorów, producentów czekoladek i kwiaciarzy… no wszystkich, którzy w tym jednym dniu zbierali żniwo na tych, którym do szczęścia był potrzebny ten jeden konkretny dzień, żeby okazywać miłość drugiej połówce. Jasne, to było miłe… jak najbardziej, ale tylko wtedy, gdy nie ograniczało się do tego jednego konkretnego dnia. Bo jeśli nie to cóż… każdy dzień był dobry na dodatkową randkę. Zwłaszcza, gdy ta randka oznaczała wino i otwarte morze, a ta dwójka uwielbiała to połączenie.
- Jedna łódka wystarczy. W zupełności wystarczy… – zapewniła, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu, ale no znał ją… wiedział, że nie była zachłanna. Ani trochę. Gdyby nie wiedziała, że chce budować łódkę to w życiu by mu nie powiedziała, że ma nadzieję, że w rok się z nią wyrobi… no gdzie, nie miałaby odwagi i przyzwoitości się dopominać – Zatonąć? -powtórzyła za nim uśmiechając się pod nosem, bo przecież nie przypuszczała, że mówił prawdę, że może zdążył już kątem oka zauważyć, że łódka faktycznie nie należy do najbardziej szczelnych w okolicy. Sama Ane nawet się nie rozejrzała, żeby poszukać tych oznak „tonięcia” i wspomnianych przez męża kamizelek. Wyszczerzyła natomiast kły, gdy stwierdził, że uratuje ich siła miłości… no cóż, to najważniejsze!
- Hm? – kącik ust drgnął jej lekko… bo był niemożliwy, po prostu był niemożliwy – Naprawdę, Weston… mówisz tak jakbyś wziął sobie za żonę jakąś starą wiedźmę – prychnęła, rozbawiona – I zachowuj się, naprawdę… – teatralnie – i bardzo żartobliwie – przewróciła oczami. Przy okazji też naprawdę się powtarzając – Już powinieneś być mądrzejszy. Swoją drogą płyniemy w jakieś konkretne miejsce? Chcesz mnie zabrać do swoich syrenich kochanek i rzucić mnie im na pożarcie? Złożyć w ofierze swój największy skarb? – zaśmiała się pod nosem i upiła kolejny łyk wina. Ciągle nie odrywając od niego spojrzenia, bo hej… był za ładny, żeby odrywać od niego wzrok.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kolejny raz parsknął śmiechem, choć może nie powinien był, może Ane oczekiwała, że będzie usilnie zaprzeczał, że przecież jaka wiedźma, jaka STARA, co ona wygaduje i w ogóle! No… Tak, tak, to wszystko prawda, gadała głupoty, ale… Śmiesznie głupoty! Dlatego chichrał się w najlepsze i wcaaaaale nie zamierzał przestawać. – Kochanie, moje syrenki… Kochanki syrenki nie jedzą starych wiedźm. No to co ty. – tudududum, tak ją załatwił, ale zanim Ane zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, obruszyć się, zdenerwować albo dać mu po głowie, on silnie i łapczywie… Ją pocałował! Mocno, najmocniej jak potrafił. Tak, żeby zapomniała o całym bożym świecie. O całym! O tym winie, które bezczelnie przejął z jej ręki, też. Sky oderwał się od ust żony tak raptownie, jak i do nich przylgnął. – Nie wiem gdzie płyniemy. Przed siebie. To ma być randka na łódce, a nie… No wiesz… Na lądzie. Na lądzie to możemy mieć randki codziennie. A dzisiaj… Dzisiaj na łódce. Co nie? – odsunął się od Ane tyle tylko, żeby swobodnie przytknąć sobie do pyska butelkę i pociągnąć z niej spoooooory, naprawdę solidny łyk wina. Było pyyyyyszne. Otarł wargi wierzchem dłoni i wygodniej położył się na tym łódkowym legowisku, które tam mieli. Dryfowali z wyłączonym silnikiem, zmierzali donikąd. – A ja? Jestem twoim największym skarbem? – zapytał jak gdyby nigdy nic i niby beztrosko oderwał spojrzenie od swojej ciemnowłosej ukochanej nie-wiedźmowej żony, przesunął nim po horyzoncie i… Cholera, naprawdę walczył z samym sobą, żeby nie cofnął oczu do niej – do Ane. Do swojego skarbu, a jakże! Wargi zadrżały mu wymownie i… W końcu nie wytrzymał. Spojrzał na nią. – Zaraz po Lily oczywiście. Nie ośmieliłbym się z nią konkurować. – to było absolutnie zrozumiałe. Zresztą, mogli być skarbami – on i Lily – w zupełnie różnych kategoriach, prawda? Ślepia Westona wymownie skupiły się na kobiecych wargach. Prawda jest taka, że on po winie… Albo w ogóle po alkoholu, większej jego ilości, robił się bardzo… Nie, ZA bardzo wygadany. Mówił wszystko co mu ślina na język przyniosła. Dlatego teraz… - Przyznaj się, Ackerman. Przyznaj się… Myślałaś o mnie, co? Wtedy, jak jeszcze udawałaś niedostępną i niezainteresowaną takim cudeńkiem jak ja… – hyhy. – Myślałaś. Nie mogłaś przestać myśleć. Jak przychodziłem, wychodziłem, jak zostawałaś sama na noc. Byłem w twojej głowie. Wiem to. A wiesz skąd to wiem? Bo ty byłaś w mojej. Jak taka… Upierdliwa zołza. Seksowna, cholernie seksowna upierdliwa zołza. Zoł-za. – powtórzył cicho i skubnął wargami kobiecy policzek. Zaczepnie. – Byłem twoją upierdliwą seksowną zołzą, Ane? – wymamrotał niemal szeptem. – Nie mów nie. Nigdy nie mów nie. – zwłaszcza na takie pytania!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No dobrze, że powstrzymał ją przed obrażaniem się, bo… miała powody. Zdecydowanie miała ku temu powody i powinna się obrazić, że hej! Powinien dostać przez głowę i powinien dostać takiego babskiego focha, że zapamiętałby go do następnych walentynek. Albo raczej biorąc pod uwagę, że zaraz mogą umrzeć – czekałaby go cała wieczność w piekle ze świadomością, że ostatnią rzeczą, którą zrobił przed śmiercią było obrażenie swojej ukochanej żony. Nazwanie jej starą wiedźmą. Przywykła do tej zołzy, ale starej wiedźmy?! Także to, że zamknął jej usta pocałunkiem trochę, troszeczkę… ale tylko dlatego, że był śliczny i dobrze całował. I gdy się od niej odsunął, prychnęła i usiadła wygodniej, wpatrując się wreszcie w ocean przed nimi, a nie tylko męża. Ocean przynajmniej jej nie obrażał.
- No chyba już nie… skarby nie nazywają ludzi starymi wiedźmami. – prychnęła, bo przecież chyba nie przypuszczał, że ten pocałunek tak całkowicie to wykreślił? Nie. Odrobina czystej złośliwości była w tym wszystkim potrzebna. Chociaż odrobinka! Bo zaraz na usta brunetki wrócił uśmiech – Myślę, że z Lily stanowicie osobne kategorie i każde w swojej jest na podium. – więc wcale nie musiał z nią konkurować, bo no… no nie byli dla siebie konkurencją, żadną – Chociaż muszę przyznać, że po tej starej wiedźmie, których nie jedzą twoje syrenki to muszę się jeszcze zastanowić. – dodała, już teraz podśmiechując się pod nosem – Więc myślę, że nadal jesteś upierdliwą seksowną zołzą, Weston. – przyznała – Nie zamierzam zaprzeczać. – potwierdziła, uśmiechnęła się pod nosem i przejęła od niego butelkę z winem i upiła z niej spory łyk – Oczywiście, że myślałam. Ale to wiązało się z wyrzutami sumienia, bo wtedy myślałam, że mi nie wolno, więc… nie wracajmy do tego. – bo to dawno i nieprawda, a ona nie chciała wracać do mrocznych początków ich znajomości – Jakbym nie przyleciała… jak myślisz, jak ułożyłbyś sobie życie? Z kim?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nawet się nie hamował – po prostu przewrócił oczami i baaaaaaardzo wymownie prychnął. – No nie wierzę, że będziesz się o to boczyć! – o starą wiedźmę, którą sama mu podsunęła! Saaaama samiutka! Westchnął teatralnie, niby pod nosem, ale wcale nie, bo chciał, żeby Ane to widziała i słyszała – jego niemoc, niedowierzanie i zdegustowanie. Przynajmniej chwilowo! Nawet jeśli Ackerman już na niego nie patrzyła, on ciągle i uparcie wlepiał w nią swoje zielone tęczówki. Jedna myśl przyszła mu do głowy, ale sam nie wiedział czy to dobry moment na mówienie o niej na głos. Bał się tego, że alkohol zrobi to za niego i wbrew niemu. Ech… - Zaczekaj. – sapnął i zaczął zbierać się do pionu. W procesie łapania równowagi śmiesznie się zachybotał i mało nie wpadł żonie w ramiona. – Matko kochana, ale tutaj buuuuujaaaa! – wcale aż tak nie bujało, ale to nic! To to wino i cokolwiek pili przed winem. W końcu wstał, przejął od Ane butelkę z ich dzisiejszym napitkiem, wlał sobie do gardła porządną jego ilość, a potem rozpostarł szeroko łapska i zaczął na całe gardło, na cały głos, krzyczeć: - Syreny słuchajcie mnie! Wszystkie, co do jednej! Ja kocham moją żonę, jasne?! Moja żona nie jest starą wiedźmą, nawet jeśli tak sobie zażartowałem głupio! Moja żona jest najsuper! Jest tak seksowna, że staje mi nawet jak tylko przejdzie obok! Jest… – znowu nim śmiesznie zachybotało. – Ojejku. – mruknął i złapał się za coś, co miał pod ręką, a co okazało się kawałkiem burty. – Co ja miałem jeszcze… A no… Jest zołzą, ale nie wiedźmą, okej? Moją zołzą. Tylko moją zołzą. Seksowną, najpiękniejszą i najmądrzejszą zołzą. I to już. – zakończył jak gdyby nigdy nic i klapnął ciężko z powrotem na swoje miejsce. Obok żony – seksownej zołzy. Oddał jej wino i przeczesał ciemne krótkie kudły ręką. – Teraz możemy gadać. O co ty mnie pytałaś? Z kim bym ułożył sobie życie, tak? – uniósł brwi, ale zaraz potem ściągnął je tak mocno i nagle jakby się czymś zdenerwował. Ale nie, nie, nic bardziej mylnego. Musiał pomyśleć! Po prostu musiał pomyśleć. – Z nikim, Ane. Wróciłbym do starych nawyków. Pewnie później niż prędzej, ale nie sądzę, żebym… – trochę przygasł kiedy o tym mówił. To też była magiczna moc sprawcza wina krążącego mu we krwi. Z chwili na chwilę alkohol potrafił zmienić mu nastrój. – No wiesz… – podniósł wzrok na żonę. – Żebym chciał z kimś być tak na serio. Tak na zawsze. – z kimś kto nie był nią. – A ty? Nie myślałaś o tym, że może… Ty i Mark… – nawet jeśli ostatecznie się rozwiedli, to historia zna i takie związki, które po rozwodzie się schodziły na nowo. – Jakby nie było, mieliście wspólnego coś najważniejszego. Lily. – sam nie wiedział czemu, ale… Zaszkliły mu się oczy! Naprawdę! Chyba będzie płakał. ☹

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ona się wcale nie boczyła! Ona była tylko złośliwa! Chociaż… no dobra, trochę boczyła, ale było to zupełnie niegroźne i raczej tylko głupiutko sobie żartowała niż to cokolwiek wartę. Aczkolwiek – było warto! Bo chociaż, gdy w pierwszej chwili nie wiedziała o co chodzi, gdy wstał, ale zaraz – zaczęła się po prostu śmiać. W głos i bez skrępowania, bo właściwie czym miała być skrępowana. Jak okiem sięgnąć nie było żywej duszy, więc mogli sobie pozwolić na wszystko. Także wykrzykiwanie wyznań w kierunku syren zamieszkujących podwodny świat. A Sky gadał taaaaakie głupoty, ale to takie głupoty, że nie można się było nie śmiać. No nie dało rady. Dlatego się śmiała, a gdy oddał jej butelkę – upiła z niej spory łyk i jak tylko odkleiła się od szklanej szyjki – pochyliła się do męża i pocałowała go. Zanim mogli przejść do gadania. Na zdecydowanie bardziej poważne tematy! Bo z jednej strony to było bardzo… miłe, ale z drugiej wcale nie lubiła tego słuchać. Głównie dlatego, że uważała, że Skyler zasługiwał na wszystko, co najlepsze i nie powinien być sam. Nawet jeśli miałby nie być z nią – powinien być z kimś dobrym. Z kimś, kto na niego zasługiwał.
- Ja i Mark? Nie, to było skończone już bardzo dawno temu. Myślę, że ta rozłąka nam to uświadomiła, więc oficjalny rozwód był jedynym słusznym rozwiązaniem. To najmądrzejsze, co zrobiliśmy w ciągu ostatnich lat. – uśmiechnęła się pod nosem – Może nie zniszczylibyśmy tak tej relacji, może zostalibyśmy przyjaciółmi i wspólnie wychowywali Lily, może by znowu tego chciał… ale nie bylibyśmy razem. – tego była pewna. Zasmakowała w relacji z Westonem, wiedziała jak mógł wyglądać szczęśliwy związek i nie chciałaby wracać do tego, co miała z Markiem – Więc nie wiem… na pewno nie pakowałabym się w coś na szybko byleby z kimś być. – nigdy tego nie potrzebowała. Spojrzała na Westona i dopiero wtedy zauważyła jego spojrzenie, jego szklany wzrok – Eeeej… co jest? Mówię ci właśnie, że za nic nie chciałabym wracać do byłego, a ty tu nosem ciągniesz zamiast się cieszyć! Bez sensu, Weston… bez sensu. – i dlatego właśnie wetknęła mu w dłoń butelkę z alkoholem.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
On sam nie wiedział, dlaczego tak mu się zrobiło… Mocno wilgotno w oczy. Pociągnął nosem, a jak Ane mu to wytknęła, cicho pod nim (pod tym nosem) mruknął. - Oj no… - bo to nie było takie proste! To wszystko… Nie było takie proste! - Jestem pijany, okej? Jestem pijany i rozmawiam z moją żoną o tym kim, z kim i gdzie by dzisiaj była, gdyby nie była ze mną. To… Smutne. - bo naprawdę się wczuł! I naprawdę, wszystko przez to cholerne wino, zaczął sobie wyobrażać Ane na powrót układającą sobie życie z Markiem. - Jakoś tak… Kurczę… Sam nie wiem. Po prostu tak sobie pomyślałem, że… Macie, mieliście dziecko, tak? A dziecko zawsze zbliża. Nawet jak między rodzicami jest nie za dobrze. I wiesz… Chyba po prostu… - już sam nie wiedział co myśli i tym bardziej co mówi. Pociągnął nosem i otarł tę jedną jedyną łezkę, która spłynęła mu po policzku. Napił się wina, porządnie i wtedy mu się przypomniało co chciał powiedzieć. - Bo od przyjaźni często potem ląduje się w łóżku. Jak ludzie, tak jak wy, kiedyś byli razem, potem nie są i zostają przyjaciółmi to… Tak się zdarza. Tak myślę. - odchrząknął i spojrzał na Ane. - Poza tym… Smutno mi się zrobiło jak pomyślałem, że znowu miałbym być sam. Bo nie… Nie, Ane, nie wyobrażam sobie, że mógłbym związać się z kimś kto nie byłby tobą. I jak sobie pomyślę, że ja miałbym być sam, a ty z Markiem… A daj spokój. - znowu się napił i oddał butelkę żonie. - No już nie płaczę. Chłopaki nie płaczą, co nie? Chłopaki nie płaczą. Prawdziwi faceci też nie. - podrapał się po skroni i wygodniej położył się na ich randkowym legowisku. Wyciągnął nogi przed siebie i skrzyżował je w kostkach. Głowę oparł o poduszkę i brzeg łódki. - Myślisz tak o mnie? Że jestem prawdziwym facetem? Takim najprawdziwszym? Nawet jak beczę jak jestem pijany? - zapytał i zrobił taką minę trochę… Trochę jak zbity szczeniak. - Nie zostawiaj mnie, co? Proszę. Nawet jak się kiedyś odkochasz, nie zostawiaj mnie. - i znowu zadziwiły mu się oczka!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ale ona mu wcale nie wytykała. A na pewno nie to, że mu oczy zawilgotniały… prędzej dlaczego! Zwłaszcza, że jak tak się zastanawiała to nie wydawało jej się, żeby powiedziała coś, co mogłoby mu na przykład sprawić przykrość. Nie chciała mu sprawiać przykrości – nawet jeśli nazywał ją zołzą. I po alkoholu też nie chciała. A czy jego stan upojenia wszystko tłumaczył? Tak. Dlatego Ane uśmiechnęła się do niego ładnie. Najładniej jak potrafiła, czyli tak jak uśmiechała się tylko i wyłącznie do niego. Bo to, co mówił – zdaniem Ane wcale nie było takie prawdziwe. Tak się na ogół wydawało, ale przecież oni próbowali… przez długi czas byli w związku tylko z powodu dziecka i to nie był szczęśliwy związek. Więc dlaczego nagle miałoby się naprawić? Ale z drugiej strony rozumiała jego wątpliwości, a przynajmniej starała się zrozumieć. Gdyby miał dziecko z inną kobietą – pewnie też by się niepokoiła.
- Oczywiście, że chłopaki płaczą. I faceci też. Ci najprawdziwsi. – zapewniła, pochylając się do męża i przytknęła wargi do jego skroni – Oczywiście, że tak o tobie myślę, Sky. Myślę, że myślę o tobie dużo lepiej niż ty o sobie… i wiem, że dokładnie tak samo jest w drugą stronę. – dodała i może było za dużo myślenia w tym zdaniu, ale… było wiadomo, o co chodzi. Upiła spory łyk alkoholu skoro już dostała butelkę w swoje łapska i dopiero, gdy się od niej odkleiła spojrzała na męża, kręcąc głową z niedowierzaniem. Bo gdzie go miała zostawiać? I się odkochiwać? – Nie pozwól mi się nigdy odkochiwać, dobrze? – odbiła piłeczkę, bo odpowiedzi na jego pytania były oczywiste. Nie zamierzała. Ani się odkochiwać ani go zostawiać. Postawiła dla niego życie na głowie, to nie mogło być nic… tymczasowego. Nie. To było głębokie uczucie i nawet po alkoholu nie miał prawa w to wątpić. Po prostu nie. A jak będzie to ona się kiedyś śmiertelnie na niego obrazi, dużo bardziej niż za starą wiedźmę – Nie zeszłabym się z Markiem. To, że mieliśmy dziecko… to jedyne, co nas w ostatnich latach łączyło. Nic więcej. I co gdyby… – upiła kolejny łyk wina i podała je mężowi – Odezwała się do ciebie twoja była? I powiedziałaby ci, że jesteś ojcem… że gdy się rozchodziliście była w ciąży, ale jeszcze wtedy nie wiedziała, a że złamałeś jej serce to nie chciała mówić. No i mielibyście razem dziecko. Wylądowałbyś z nią w łóżku? – co prawda przez alkohol szumiący jej w głowie już nie wiedziała, czy rozmawiają o sytuacji, gdyby do siebie nie wrócili, czy nie… ale nie to było w tym momencie istotne – Co byś zrobił?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ta sytuacja, ta rozmowa… Zrobiła się zdecydowanie za bardzo zakręcona! Sky też już nie wiedział czy jeszcze rozmawiają o jego męskości (tej najprawdziwszej na całym świecie), czy o potencjalnym-ewentualnym ponownym zejściu się Ane z Markiem, czy może o… Zaraz… Jaka dziewczyna? Jak to w ciąży? Weston spojrzał na żonę jakby walnęła go obuchem przez łeb. Naprawdę! Zamrugał śmiesznie szybciej oczami i miał przy tym taką minę… Normalnie mało bystrą. Naprawdę mało bystrą. - Oczywiście, że nie. Oczywiście, że nie poszedłbym z nią do łóżka. Wiesz dlaczego? Bo ja się z nimi nie przyjaźniłem. Rozumiesz, co nie? Nie byłem z nimi blisko emocjonalnie. Byłem z nimi tylko… No wiesz, fizycznie. Ciało do ciała i tak dalej. - wziął głębszy oddech i przejął od Ane butelkę i upił z niego łyk. Dwa łyki. Trzy łyki. Jak to mówią - apetyt rósł w miarę jedzenia, co nie? - Poza tym to niemożliwe, żeby któraś z nich była w ciąży. Przezorny zawsze zabezpieczony! - zadeklarował z dumą i… Jeszcze trochę się napił. Spojrzał na Ackerman, wino odstawił gdzieś pomiędzy nich. Już nie beczał. Już nie było o co. - Nie pozwolę ci. Odkochać się we mnie. Nie pozwolę. Nawet jak już będę stary i spróchniały… Nie odkochasz się. - i mówił to pewnie. Chyba nawet aż za pewnie, jak na kogoś kto jeszcze moment temu, z miną zbitego szczeniaka, prosił ją o to całe nieodkochiwanie się i niezostawianie go. - Ja to ja, ale jakbyś zareagowała na to ty? Gdyby… No wiesz, jednak zdarzyła się jakaś dziewczyna z mojej przeszłości. Gdyby miała dziecko i twierdziła, że jest moje. - zaintrygowało go, jak sobie o tym pomyślał, a że był po duuuuuużej porcji wina to nie widział przeszkód, żeby po prostu o to zapytać. Uśmiechnął się pod nosem, ale zanim Ane cokolwiek, on jeszcze wtrącił: - Wierzę ci. Że nigdy byś mnie nie skrzywdziła. I nie zostawiłabyś mnie ani dla Marka ani dla nikogo innego. Wiem, że mnie kochasz. Widzę to. Każdego dnia to widzę i sam sobie przez to zazdroszczę. - bo dobrze wiedział, że mógł nie mieć w życiu takiego szczęścia. Mógł jej nie poznać, mógł jej w sobie nie rozkochać… Kim by wtedy był? Co by wtedy robił? Pewnie tkwił w swoim kawalerskim niebycie i trwonił to życie na… Właściwie nic. - Czy ty też to wiesz? Widzisz? Że tak bardzo cię kocham? - zapytał jeszcze i instynktownie zbliżył pysk do tej najładniejszej kobiecej buzi w jego świecie, sercu i życiu.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Spojrzała na niego i śmiesznie zmarszczyła nos, bo no… no nie rozumiała. W sensie nie do końca rozumiała, co miał na myśli twierdząc, że to jakikolwiek ciąg przyczynowo skutkowy, że nie poszedłby z nią do łóżka, bo się z nią nie przyjaźnił. Okej, przywiązanie emocjonalne miałoby więcej sensu, ale na to wszystko patrzył z perspektywy czasu, a nie przez pryzmat posiadania dziecka – hipotetycznego, ale jednak dziecka. A co do jego przezorności? Mogła tylko wzruszyć ramionami, bo przecież wypadki chodzą po ludziach i wpadki się zdarzają zdecydowanie częściej niż powinny. Lily była wpadką. Ciężko więc ją rozpatrywać w kategoriach ‘owocu małżeńskiego szczęścia’ czy tam jakoś. Dlatego uśmiechnęła się pod nosem – Jak będziesz stary i spróchniały to ja też będę stara i spróchniała… już nie będzie nam się chciało odkochiwać. – zaśmiała się pod nosem, wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i przejęła od niego butelkę, lekko nią potrząsnęła i sprawdziła, że alkohol niestety im się kończył. Brutalne, ale prawdziwe.
- No nie wiem… no nie wiem. Mógłbyś się bardziej postarać… na przykład teraz. I mnie pocałować. – zażartowała, zaśmiała się i zakładam, że spełnił jej prośbę i zamknął jej usta pocałunkiem, a ona jeszcze nie pozwoliła mu się odsunąć o moment lub dwa. Albo nawet i pięć – Musiałabym być ślepa, żeby nie widzieć. – dodała prosto w jego wargi, jeszcze raz je szarpnęła i zaśmiała się – A co do twojego potencjalnego dziecka z potencjalną byłą… – ułożyła się wygodniej, spojrzała w niebo i przez chwilę się zastanawiała, co by właściwie zrobiła – Zapłaciłabym jej. Wykorzystała najstarszy na świecie sposób na pozbycie się problemów… zapłaciłabym jej, żeby zniknęła z naszego życia. Ale no przykro mi, Weston. Nie wszyscy są tak wyrozumiali i chcą wychowywać nie tylko biologiczne dzieci. – wzruszyła lekko ramionami, bo co miałaby innego zrobić? Zapytał to niech teraz z tym handluje.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
W zasadzie to tam nie było nic do rozumienia. Człowiek po alkoholu wygaduje głupoty, Weston wcale nie miał inaczej. Jego „teorie” i „życiowe filozofie” w sytuacji, kiedy w jego krwi krążyło więcej procentów niż… Czegoś tam, co jeszcze miał we krwi. Dobrze, że Ane nie próbowała drążyć tematu, bo jeszcze by się sam zaplątał w tych swoich teoriach i… Jeszcze znowu by się popłakał! Kto wie!
Oczywiście, że ją pocałował! Najpierw mruknął coś niezrozumiale pod nosem, a potem – z miną naburmuszonego pięciolatka – podniósł się i wychylił pysk do siedzącej obok żony. Pocałował ją, tak żeby wiedziała na pewno jak bardzo stracił dla niej głowę. – Musiałabyś. Żebyś wiedziała, że musiałabyś. – być ślepa, żeby tego nie widzieć! No halo! Okazywał jej to całym sobą, dzień w dzień, wieczór w wieczór i noc w noc! Naprawdę musiałaby być ślepa. Na szczęście nie była i widziała jego starania. Jego oddanie i jego miłość. Sky w tej miłości przysunął się bliżej do Ane i położył tuż przy niej, ramię w ramię z nią. Był pewien, że Ackerman powie coś w rodzaju „na pewno byłoby nam trudno, ale musiałabym zaakceptować tę sytuację, chciałabym żebyś miał kontakt z tym dzieckiem, bla bla bla”, dlatego kiedy wyskoczyła – i to tak swobodnie, beztrosko – z tymi pieniędzmi… Zamurowało go! Spojrzał na nią jakby powiedziała mu właśnie, że kiedyś była mężczyzną, ale postanowiła zmienić płeć i chirurdzy zrobili naprawdę dobrą robotę. Szok. Tak na nią spojrzał. W szoku. Przez chwilę nic nie mówił, nic a nic, tylko na nią patrzył… Wargi zaczęły mu jednak wymownie drżeć… Chwila, dwie chwile, trzy chwile i… W końcu nie wytrzymał. Parsknął głośnym śmiechem, co było, jak sądzę, niestosowne z co najmniej kilku powodów, ale hej - kto mu zabroni? Śmiech to zdrowie, co nie? Chichrał się w najlepsze przez osiem kolejnych chwil, aż go brzuch rozbolał, a po policzkach pociekły mu łzy rozbawienia. Spojrzał na Ane i w końcu jako tak się uspokajając, wychrypiał: - Właśnie takie momenty, takie rozmowy udowadniają mi, jak bardzo jesteś dla mnie idealna. Jak bardzo do siebie pasujemy i… Błagam, nigdy się nie zmieniaj, co? Nigdy. – szczerzył kły w najlepsze i razem z tym ocierał łapskiem wilgotne od płaczu (tym razem przez śmiech!) oczy. – Zapłaciłabyś jej… Szlag, Ackerman, to najlepszy pomysł o jakim słyszałem. Naprawdę. Zobacz… Ile by to nam oszczędziło problemów. Nam i temu dzieciakowi! – bo jednak nie byłby efektem/owocem czyjejś miłości tylko… No braku pohamowania podniety i tyle. Musiałby handlować z tym, że jego/jej ojciec ma inną rodzinę i jest w niej super szczęśliwy i nigdy nie stworzy mu domu z jego/jej matką, na jaki ten dzieciak pewnie by zasługiwał. – Nie chcę mieć innych dzieci. Jedyne dzieci jakie chcę mieć to te z tobą, okej? – Lily traktował jak własną. Była jego córką i oboje, i on i Lils, coraz bardziej do tego dojrzewali i byli tego świadomi. – Chłopiec czy dziewczynka? Wybieraj. – rzucił po raptem chwili, jak gdyby nigdy nic, a że wpatrywał się w niebo to teraz sprytnie przechylił głowę i przeniósł ślepia na żonę. – Co mam ci zrobić? Synka czy córkę. – jej decyzja!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ