lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Przez ułamek sekundy naprawdę myślała, że się obrazi za tą szaloną teorię z płaceniem jego byłej dziewczynie, żeby dała im spokój i nigdy więcej nie pojawiała się w ich życiu. Tak, było to szalone. Było to trochę nieodpowiednie i krzywdzące dla kobiety, która była kiedyś w życiu jej męża i właściwie nie zrobiła nic złego – właściwie to w imię solidarności jajników powinna jej trochę współczuć i w tej całej sytuacji (ciągle… hipotetycznej) stanąć po jej stronie, ale nie potrafiła. Nie potrafiła i nie chciała. I nie zamierzała mieć z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Więc kiedy Skyler zamiast się obrazić, albo stwierdzić, że była chora… zaśmiał się – i na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Właściwie jego śmiech był zaraźliwy – a może to alkohol? W każdym razie przez dobrą chwilę po prostu się śmiali. I kiedy wreszcie się uspokoili i na siebie spojrzeli, Ackerman nie mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego jej się na usta – Może to krzywdzące, co teraz powiem… ale jeśli nie mówisz od razu ojcu swojego dziecka o tym dziecku tylko wracasz po kilku latach to… to robisz to z jakiegoś powodu. I zazwyczaj są tym powodem pieniądze. – nie było to feministyczne podejście, ale była realistką. Jasne… dzieciak mógł zacząć wypytywać o ojca i tak dalej, ale żyjemy w XXI wieku i samotne rodzicielstwo nie jest już czymś zaskakującym i spokojnie można mu to wytłumaczyć.
- Nie wiem… ale chcę mieć z tobą dziecko, Weston. – o co zresztą już chwilę się starali, bo dawno nie przejmowali się żadnymi środkami bezpieczeństwa – I czy możemy już wracać na ląd? Przejdziemy do tej części praktycznej… – robienia dzieci oczywiście wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Zwłaszcza, że wino i tak nam się skończyło. - chociaż akurat wino było w tym wszystkim najmniejszym problemem. Kiepskiej jakości rozwalająca się łódka - już tak.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Weston nigdy nie patrzył na to w ten sposób, ale prawda jest też taka, że on w ogóle nigdy się nad tym nie zastanawiał. Sytuacja, w której jakaś kobieta z jego przeszłości nagle pojawia się w jego życiu teraźniejszym i próbuje mu wmówić, że dziecko, które czeka na nią w samochodzie to jego syn albo córka… No… Była dla niego na tyle abstrakcyjna, że aż niemożliwa. A skoro niemożliwa, to po prostu nigdy nie rozkładał jej nad czynniki pierwsze. Dopiero teraz, kiedy z Ani faktycznie zaczęli to robić, zaczęli o tym gadać, pochylił się nad tematem mocniej. - Taaak… Prawdopodobnie wtedy uznała, że byłbym strasznie kiepskim ojcem i nie było sensu mnie w to angażować. - przyznał jak gdyby nigdy nic, ale zaraz potem potrząsnął śmiesznie głową - trochę, tak jakby chciał się otrząsnąć z tych dziwacznych myśli i rozważań - i spojrzał na żonę. - Hipotetycznie oczywiście. Wciąż tylko hipotetycznie. - bo żadnej takiej kobiety ZGODNIE Z JEGO WIEDZĄ, w jego życiu nie było i naprawdę… Napraaaaaaawdę trzymał kciuki, żeby nigdy żadna się nie pojawiła. Bał się tego jak mógłby się zachować. Nie chciał nikogo krzywdzić, ale najbardziej nie chciał i nie zamierzał krzywdzić Ane i Lily. - Już? Już chcesz wracać? Szybko ci się znudziło… - to całe łódkowe randkowanie z mężem, czego nie dodał na głos, ale pomyślał sobie w głowie. Sapnął pod nosem i zaczął wstawać. - No jak sobie królewna moja życzy, jak sobie życzy… Na ląd to na ląd, proszę bardzo, już… - gadał, gadał, jednocześnie zbierając się do pionu i potem zmierzając do bolidu łódki, który był naprawdę wiekowy i większość z funkcji po prostu tam nie działała. Zanim jednak Sky do niego dotarł, zanim położył swoje ręce na sterze, coś przykuło jego uwagę. Coś… Niepokojącego! - Ane… Umm… Ane? - obejrzał się na żonę. - Chyba mamy problem, wiesz? - spodziewam się, że Ackerman chętniej czy mniej chętnie, ale do niego podeszła, a wtedy on pokazał jej miejsce, w którym… Tia, ewidentnie coś im przeciekało! I to mocno. Teraz, jak już stali obok siebie, zauważył, że kawałek dalej była kolejna dziura… A dalej jeszcze następna. - Szlag… - syknął pod nosem i zaczął rozglądać się po pokładzie za czymś czym mógłby zatkać te nieszczęsne dziury. - Dobrze pływasz, nie? - rzucił jak gdyby nigdy nic, niby w powietrze, ale wiadomo, że pytał Ane. Spojrzał na nią, ale nie czekał na jej odpowiedź. - Ten grat nie dotrze do brzegu. Jesteśmy dość daleko, ale… - ponieważ nie znalazł niczego co byłoby użyteczne w zatkaniu miejsc przecieku, wrócił do bolidu. Rozłożył mapę i na szybko i na oko wymierzył ich pozycję i odległość od najbliższego lądu. - Najgorzej, że robi się późno. - a skoro późno to i ciemno…

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Absolutnie nic jej się nie znudziło. Ta łódka jednak nie budziła jej zaufania – jak się zresztą zaraz okaże całkiem słusznie – i nie zamierzała sobie pozwolić na nic więcej niż leżenie i wpatrywanie się w niebo, co oczywiście miało swój urok i mogli tak leżeć… ale równie dobrze mogą się też wpatrywać w niebo ze swojego tarasu. A i znów… ta łódka była średnio zachęcająca. No i miała rację, cholera miała rację! Ton głosu Westona sprawił, że lekko się zaniepokoiła. Ściągnęła brwi, spojrzała w jego kierunku, ale kiedy wspomniał o problemie – podniosła tyłek i ruszyła w kierunku męża, bo przecież nie znała się na łódkach, nie wiedziała jaki mógł to być problem i chciała to zobaczyć na własne oczy. I zobaczyła. I to nawet z jej niewielką wiedzą na temat łódek mówiło, że jest… kiepsko. Bardzo kiepsko. Że też nie zauważyli tego wcześniej.
- Późno jak późno… jesteśmy pijani Skyler, to chyba gorsze niż zmrok. – bo trzeźwi mogliby i dopłynąć w ciemności… ale po alkoholu to już średni pomysł – Nie może tego czymś… no wiesz, zatkać? – zapytała głupio, ale hej – to on był specjalistą! Ona nie musiała się znać i miała pełne prawo zadawać idiotyczne pytania. Ściągnęła mocniej brwi i podeszła bliżej męża studiującego mapę – Możemy po prostu dopłynąć jak najbliżej brzegu się da? A później może uda nam się nie zginąć? – najgorsze, że to nawet nie była złośliwość, czy głupi żart… naprawdę mogli zginąć. Sięgnęła do swojej torby, żeby wyjąc z niej telefon, ale niestety znajdowali się poza zasięgiem i nic z tego nie będzie. Przeklęła pod nosem i rozejrzała się po horyzoncie, bo może gdzieś jakaś łódka w okolicy? Ktokolwiek? Cokolwiek? – No skarbie… nie podejrzewałam, że skończymy jak bohaterowie titanica. – dobra, teraz zażartowała, uśmiechnęła się pod nosem zerkając na męża – Powiedz mi, co mam robić. – bo nie była damą w opałach, nie zamierzała usiąść i czekać, aż Sky ich uratuje. Tylko musiał jej powiedzieć CO miała robić.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Na szybko próbował znaleźć dla nich rozwiązanie tej, nie ukrywajmy, z lekka kryzysowej sytuacji. Ich pozycja - ta sytuacyjna, jak i ta na mapie - nie była najszczęśliwsza. Sky westchnął. - Wypłynęliśmy trochę za daleko… Cholera, mogłem o tym pomyśleć. - kiedy zobaczył tę łajbę, powinien wiedzieć lepiej, prawda? Nawet jeśli na nią wsiedli, nie powinni byli odpływać tak daleko od brzegu. Weston złożył mapę i rozejrzał się wokół. Pokręcił głową, bo na horyzoncie nie było nikogo. Nawet śladu człowieka. - Co masz robić… - powtórzył cicho i spojrzał na Ane. Uśmiechnął się do niej tak krzepiąco jak tylko potrafił, a potem… Olśniło go. - Albo bardzo głośno krzyczeć, żeby ktoś nas tutaj znalazł albo pierwsza dać się zjeść rekinom. Wybieraj. - wybór taki, że aż żaden, co nie? Sky pokręcił głową wyciągnął w górę rękę, w której trzymał pokładowe radio. - Najpierw jeszcze pomódl się, żeby to cholerstwo działało. - spróbował je uruchomić, przyłożył do ucha… Nie miał najszczęśliwszej miny. - To będzie cud jak złapię syg… Czekaj, jest! - złapał odpowiedni kanał, więc od razu zaczął nadawać. - Halo? Halo… Nazywam się Skyler Weston, jesteśmy wraz z żoną… - w tym momencie podał ich lokalizację, zgodnie z referencjami mapy, ale pozwól, że nie będę tego improwizował, bo kompletnie się na tym nie znam. - Nasza łódź przecieka. Oceanem, że została nam godzina, może godzina dwadzieścia na powierzchni. Potrzebujemy pomocy. - odpuścił guzik nadawania i błagał w duchu o to, żeby ktoś go tam, po tej drugiej stronie, słyszał. I słyszał! Po chwili zgłosił się męski głos z typowym australijskim akcentem. Poprosił Westona o potwierdzenie ich pozycji i zaraz potem przekazał im wiadomość, że wysyła po nich patrol Lifeguardsów. Ocenił, że góra dwadzieścia minut i ktoś do nich przypłynie. Sky odetchnął. - Słyszałaś? Nie zginiemy tutaj. Przynajmniej nie dzisiaj. - uśmiechnął się i podszedł bliżej Ane. Stała przy burcie? Więc i on tam stanął. Popatrzył w horyzont, ale krótko. Wzrok szybko uciekł mu z powrotem do żony. - Chyba nie będziemy opowiadać o tym Lily, co? W jej oczach wolałbym jednak zostać Skylerem, który w temacie łódek jest najmądrzejszy na świecie. - taaak i potrafi rozpoznać kiedy jakaś łajba nie nadaje się do użytku, ech. - Ty jesteś pijana to może o tym zapomnisz, co? - i zapomni o tym, że prawie ich poświęcił rekinom.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Z dwojga złego… chyba wolała dać się zjeść rekinom niż stać na rozlatującej się łódce i wołać o pomoc w przestrzeń, w której zdawało się nikogo nie być. Jak miała umierać to chociaż z gracją, a nie ze zdartym gardłem – Widzisz? Trzeba było jednak się podlizać tym swoim syrenim koleżankom. – prychnęła, bo to on wykrzykiwał, że nic dla niego nie znaczą, a teraz proszę… wylądują w morskiej otchłani i będą się modlić, żeby nic ich nie zjadło. A radio? No cóż, widać kto tu był specjalistą, bo sama Ane nawet nie wpadłaby na to, żeby go poszukać i próbować złapać łączność z kimkolwiek. A jednak! Widać nawet stara rybacka łódka miała w sobie trochę przyzwoitości i Ackerman naprawdę odetchnęła z ulgą, gdy mężczyzna potwierdził, że za parę chwil ktoś im pomoże.
- Oczywiście, że nie będziemy o tym opowiadać Lily… a przynajmniej nie teraz. Może jak już będziemy starzy i będziemy mogli się pośmiać z tego, że prawie została sierotą, bo utopiliśmy się razem z łódką. – uśmiechnęła się pod nosem i zmniejszyła dystans między nimi, obejmując go w pasie i lekko się do męża przytulając, bo naprawdę to dobra wiadomość, że jednak nie zginął – Nie zamierzam o tym zapominać. Będę ci wypominać to do końca świata i o jeden dzień dłużej… i cieszyć się tym, że na caaaaałe szczęście zachciało mi się wracać do domu, bo inaczej zauważylibyśmy to za późno. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo teraz już mogli się z tego śmiać, nic złego się nie stało. Chociaż trochę przypał, co? – Może jak już po nad przypłyną… to nie chwal się, czym się zajmujesz. To raczej średnia reklama dla twojej firmy. – dodała trochę złośliwie i zaśmiała się już w głos, ale nie dała mu się boczyć, bo zaraz go pocałowała – Kocham cię. I nawet jeśli mielibyśmy tu dzisiaj zginąć… to cieszę się, że mogłabym zginąć z tobą. - zapewniła, nie odwracajac od niego spojrzenia

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Była… No po prostu… Była bezczelna! I to tak maksymalnie bezczelna! Westonowi aż język stanął w gardle jak miał tej swojej zołzie odpowiedzieć. Ech! Pocałowała go, a on z niezadowoleniem mruknął. - Jesteś niemiła. - zrobił smutną minkę. - Jestem najlepszy, okej? Najlepszy w budowaniu łódek i naprawianiu ich. Naj-le-pszy. Masz tak o mnie myśleć, Ackerman, bo jeśli nie, jeśli ta sytuacja z dzisiaj sprawi, że stracę w twoich oczach mój prestiż i moją najlepszość, to sorry, ale rozwód. - tududum! Wyprostował się dumnie i wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic. Co złego to nie on, prawda? Uśmiechnął się jednak niedługo potem, pod wąsatym nosem, ale jednak. - Jestem narcyzem, zepsutym do szpiku kości i nie wyobrażam sobie, żeby moja żona myślała o mnie inaczej, jasne? Jestem najlepszy. Potwórz to i obiecaj, że nigdy nie pomyślisz inaczej. - i żeby było jej trudniej odmówić albo zaprzeczyć, przysunął się do niej bliżej, objął ją łapskami w talii, a zaraz opuścił dłonie na jej zgrabny tyłek. Zamknął jej pośladki w palcach, pysk pochylił do jej ładnej buzi. - Nigdy więcej nie dam ci się tak upić. Cierpi na tym moje ego. - które powinno być zdrowo i solidnie nadmuchane, a chwilowo było… Eee… Jak dziurawa dętka! Sky cmoknął żonę zaraz potem i potem jeszcze raz i… Jeszcze raz. Ostatni. Odsunął się od niej i oparł się tyłkiem o burtę, przy której stali. Wzroku od Ane nie odrywał, bo choć wszystko to co dookoła naprawdę było piękne, to jednak… Ona piękniejsza! - Będziemy się kochać? - zapytał jak gdyby nigdy nic. Jakby pytał o to czy zjedzą kolację albo napiją się przed snem herbaty. - Jak już wrócimy do domu… Będziemy czy zamierzasz mnie spławić jakąś słabą wymówką, że jesteś zmęczona, albo, że cię głowa boli? - prowokował dalej i dalej też nie odrywał od Ane oczu.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie była niemiła. Była trochę złośliwa, ale no hej… sam był sobie winny, gdy wiecznie nazywał ją zołzą. No to była tą zołzą! Aczkolwiek beznadziejnie zakochaną w nim zołzą, więc nawet w momencie, gdy sobie żartowała – nawet trochę brzydko – to ciągle miała o nim najlepsze zdanie z możliwych. Przecież wiedział. Sama pchała go do tego, żeby założył firmę, wspierała go w tym i wiedziała, że był najlepszy w tym, co robił. Gdyby nie to, że na kolacji przed łódką wypili kilka drinków pewnie nigdy by na nią nie wsiedli, bo by się zorientował, że coś jest nie tak. Także źródłem wszystkich ich dzisiejszych nieszczęść był alkohol. Może faktycznie nigdy więcej nie powinien dawać jej się upić. I sam nigdy więcej nie powinien się upijać. Dla ich ogólnego dobra i bezpieczeństwa.
Uśmiechnęła się pod nosem i przez chwilę zastanawiała się, czy się z nim nie podroczyć… nie wspomnieć właśnie o tym zmęczeniu, ale jednak doszła do wniosku, że nie – A myślisz, że dlaczego chciałam wracać? – przecież mówiła! Przybliżyła się do jego twarzy, sięgnęła do jego ust, pocałowała go – krótko i zaczepnie, a oderwała się od nich tak, że aż wcale – Będziemy się kochać. Pieprzyć. I znowu kochać… – zapewniła swobodnie, ciągle lekko muskając jego wargi – A później znowu pieprzyć. Jak tylko masz ochotę. – stwierdziła pogodnie, zagryzła zęby na jego wardze, lekko ją pociągnęła i odsunęła się od niego. Wróciła na poprzednie miejsce, na ich leżankę i usiadła na niej po turecku – Ale mam nadzieję, że naprawdę zdążą z tą misją ratunkową. – rozejrzała się po łódce, dość niepewnie, jakby zaraz w tej konkretnej sekundzie miała iść na dno. Nie miała, bez przesady - Zdarzyło ci się kiedyś coś podobnego? Wypadek... przy pracy?

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
I jak on miałby jej nie kochać, co? No jak? Dostawał dreszczy od samej jej obecności, od samego mamrotania o tym co będą robili jak już wrócą do domu, więc to co czuł zawsze wtedy kiedy z nią był - w ten oczywisty, najoczywistszy sposób - było niemal boleśnie intensywne. Uśmiechał się, bo nie mógłby nie, mając Ane przy sobie, obok siebie, w pobliżu siebie… Byle była w zasięgu wzroku, choć najchętniej ręki. Dlatego nie czekał długo i kiedy Ackerman odeszła na bok, wróciła do ich wcześniejszego miejsca, Sky poszedł za nią. W głowie cały czas słyszał to do powiedziała, a oczami wyobraźni już to sobie odpowiednio wizualizował. - Hmmm… Chybaaaa… - zaczął śmiesznie rozanielona, ale skoro Ane pytała o coś innego, bardziej przyziemnego niż kochanie się lub pieprzenie się z nim, to musiał jako tako wrócić na ziemię. Dotknąć mentalnie twardego gruntu. - Taka sytuacja, żebym wypłynął i dopiero po jakimś czasie zorientował się, że łódka jest do dupy, to nie. Ale jak zaczynałem się uczyć… No wiesz, jak budować łódki, to dwie pierwsze mało brakowało, a poszłyby na dno. - uśmiechnął się i wyciągnął przed siebie wygodnie nogi. - Dobrze podejrzewam, że ty też nie miałaś takiej sytuacji? - zapytał i… Prawdopodobnie było to ostatnie pytanie, które padło między nimi na tej nieszczęsnej łódce. Pomoc zjawiła się zaraz potem. Dwóch sympatycznych ratowników zabrało ich na swoją motorówkę, więc pewnie i Sky i Ane po cichu, dyskretnie odetchnęli z ulgą. Wrócili do domu jakiś czas potem, trochę zmęczeni atrakcjami tego dnia, no i ilością wlanego w siebie alkoholu także. Bo tak, w pewnym wieku alkohol męczy! Ty jesteś młoda to jeszcze tego nie rozumiesz, ale zaufaj takiemu staremu dziadkowi jak ja, okej? No. - Wiesz… Chyba w zasadzie to powinniśmy zażądać zwrotu kasy od tego gościa… No tego właściciela tej dziurawej łajby. - zaczął Sky wraz z tym jak, jeszcze wilgotny od prysznica, wszedł do sypialni, w której była Ane. Nie wiem co robiła, może czekała na łazienkę albo była już po kąpieli i balsamowała sobie nóżki? Nie wiem. - Ale z drugiej strony… Takie walentynki trudno będzie zapomnieć. - uśmiechnął się i klapnął na łóżku obok żony. Miał na sobie swój czarny szlafrok. I nic więcej! - Swoją drogą, musisz mi coś powiedzieć. Zdecydować, dobrze? - popatrzył na nią czujnie i bystrze, więc cokolwiek to było, było na serio! - Ale to zaraz. Najpierw… - uśmiechnął się pod nosem i opuścił wzrok w dół kobiecej sylwetki. W cokolwiek Ane była ubrana, jeśli w ogóle była ubrana, na pewno odpowiednio Westona nastrajało. - Chcesz mi przypomnieć czemu tak szybko chciałaś wracać do domu? - i nie, odpowiedź „bo nasza łódka była dziurawa” się nie liczy!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Odetchnęli z ulgą, bo panowie byli mili i nie zadawali szczególnie dużo pytań. Więc obyło się bez kompromitacji – chociaż była skłonna wziąć to na siebie, że nie znając się na łódkach wzięła ostatnią, która była wolna i o… wyszło jak wyszło. Na szczęście nikt nie musiał się z niczego tłumaczyć. Podziękowali ładnie za pomoc i cóż, wrócili do domu. Cichego i spokojnego z najpiękniejszym możliwym widokiem na ocean. Ane wzięła pierwsza prysznic, więc gdy wyszedł z łazienki – siedziała na łóżku, w koszulce w której spała, oparta plecami o zagłówek i podniosła wzrok na męża, uśmiechając się do niego ładnie – A on zacznie się z tobą wykłócać, że zatopiłeś mu łódkę… – prychnęła, bo ani myślała wykłócać się o jakąkolwiek kasę. Podążała za nim wzrokiem i zagryzła wargę, gdy usiadł obok w tym samym szlafroku, ciągle rozgrzany po prysznicu, pachnący żelem i tak… cholernie przystojny. Była w stanie wybaczyć nawet to, że nachlapał – Zdecydować? – powtórzyła za nim, ściągnęła mocniej brwi i przekrzywiła przy tym lekko głowę i… zaśmiała się – Bo nasza łódka była dziurawa? – powiedziała na głos dokładnie to, czego usłyszeć od niej nie chciał, ale uśmiechała się przy tym tak ładnie, że nie mógł się gniewać. Zwłaszcza, że… i tak nie czekała na odpowiedź. Pociągnęła go na łóżko, a gdy opadł grzbietem na materac – momentalnie zajęła miejsce na jego biodrach. Zaledwie sekunda. Ułamek chwili, gdy na nim siedziała, uśmiechała się cwanie i wymownie, bardzo wymownie poruszyła biodrami. Szlafrok się rozsunął, więc mogła spokojnie oprzeć dłonie na jego torsie i lekko się nad nim pochylając, nawet na moment nie spuszczała z niego wzroku – No chyba, że ty nie chciałeś wcale wracać… a może to ty jesteś zmęczony albo boli cię głowa? Powinnam ci odpuścić? Zejść? Pójdziemy spać? – zamiast drażnić się z nim, prowokować, pobudzać… a warto wspomnieć, że poza koszulką (jakąś jego koszulką, którą już dawno sobie przywłaszczyła do spania) nie miała na sobie nic, absolutnie nic.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prychnął pod nosem, kiedy ta kobieca siła (a tej Ackerman z pewnością nie brakowało) pociągnęła go na łóżko. - Ane! - wyszczerzył kły, bo… Cholera! Lubił to. Lubił jak się rządziła i pokazywała mu dobitnie czego chce, czego od niego oczekuje. Tak, to było bardzo wymowne. Ruch jej bioder, sposób w jaki na niego patrzyła, co do niego mówiła, jak to mówiła… Fala dreszczy rozeszła mu się po kręgosłupie i skumulowała gdzieś w dole podbrzusza. - No pewnie, że pójdziemy spać. W koooońcu, kieeeedyś… - jego łapska szybko znalazły się na jej nagich udach i leniwie podsunęły się w górę, na przykryte za dużą koszulką biodra. - Ale jeszcze nie teraz. Teraz… Potrzebuję, żebyś… - przygryzł na ułamek chwili wargę i zsunął łapczywy wzrok od ust żony do jej piersi. Chociaż ich nie widział, bo przecież ta nieszczęsna koszulka wciąż była na swoim miejscu, to jednak… Widział. Oczami wyobraźni, pamięcią dotyku i zmysłów. Taaaak, widział je. Widział je bardzo dokładnie. - Kochała mnie. I kochała się ze mną, dobrze? - dodał ciszej, znacznie ciszej, co mogło nawet zabrzmieć jak nieśmiała prośba. Tymczasem jego dłonie śmiało sunęły coraz wyżej, coraz chętniej obłapiając kolejne centymetry kobiecego ciała. Sunął palcami po żebrach żony, dotykał jej piersi, dekoltu, potem znów niżej - brzucha. Ostatecznie złapał za materiał ciucha i po prostu Ane z niego rozebrał. Koszulka pofrunęła bezwładnie poza łóżko, a oczy Westona rozbłysły jednoznacznym ogniem. - Z tobą nawet te głupie walentynki są całkiem w porządku. - mruknął i nie przestawał jej dotykać. Wszędzie. Całą. Dotykał ją całą. - Chodź tu. - poprosił szeptem i dłonią na karku Ackerman, lekko, ale stanowczo ściągnął ją do swojego pyska. Gdy tylko jej wargi znalazły się tuż przy jego wargach, pocałował ją. Najpierw spokojnie, niespiesznie, bo przecież mieli na to duuużo, baaaardzo dużo czasu i donikąd nie musieli pędzić i gnać… Ale to tylko chwila, bo zaraz potem śmiało, zdecydowanie, łapczywie przykleił siebie do kobiecych ust i nie przerywał tego przez kilka dobrych, bo najbliższych chwil. Rozkręcali się - z każdą kolejną sekundą chcieli siebie, ona jego i on jej, coraz bardziej i coraz więcej. Nienasycenie rosło, apetyt domagał się zaspokojenia. Skyler warknął cicho i przerwał w końcu pocałunek. Spojrzał żonie prosto w te jej ładna brązowe tęczówki i choć minę miał pozornie zagniewaną, to… Nie, wcale tak się nie czuł. Przy niej i z nią zawsze czuł się najlepiej na świecie. Najlepiej w całym swoim życiu. - Wybierz sobie miejsce. Miejsce na mnie. Gdzie chciałabyś być… Jakoś. - jej wizerunek, jej imię, coś co kojarzyłoby im się obojgu z nią, z nimi. Tak, tatuaż. Pytał o miejsce na tatuaż. Dawał jej tę władzę, pozwalał wybrać cokolwiek i gdziekolwiek tylko chciała.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
W końcu kiedyś jej odpowiadało. Uśmiechnęła się pod nosem i całkowicie rozwiązała pasek męskiego szlafroka. I chociaż ciągle miał go na ramionach to… no cóż, tylko na ramionach. A ona mogła przesunąć dłońmi po jego torsie i podbrzuszu. Drażniła nie tylko jego, ale też siebie. Głosik z tyłu głowy mówił jej, żeby to zrobiła… żeby tego nie przeciągała, że chciała go mieć w sobie i chciała zapomnieć o całym świecie. Jego dotyk sprawiał, że raz za razem jej ciało przechodził dreszcz, a skóra paliła żywym ogniem za każdym razem, gdy zaciskał na niej palce. Tak znajomy dotyk, a jednak za każdym razem był tak samo oszałamiający, tak samo uzależniający… - Spróbowałbyś powiedzieć inaczej. – zażartowała i nie musiał jej dwa razy zapraszać. Odwzajemniła jego pocałunek, zachłannie w niego poszła i z każdą kolejną sekundą czuła jak serce zaczyna jej bić coraz mocniej i mocniej, jak krew uderza do głowy i traciła ją dla niego. Bezustannie. Kiedy jednak się od niej odkleił – spojrzała na niego z lekkim niezrozumieniem. Potrzebowała sekundy lub dwóch na powrót do rzeczywistości. Znowu się wyprostowała, znowu patrzyła na niego z góry i omiotła go spojrzeniem… Wielokrotnie żartowała, że chce zająć jego podbrzusze, żeby odstraszać jego potencjalne partnerki, gdyby zachciało mu się ją zdradzać. Tylko, że to były żarty. Gdy zadał pytanie na poważnie – nie była wcale taka przekonana – To jest trudne pytanie, Weston. Właściwie to nawet nie pytanie… zadanie. – uśmiechnęła się pod nosem, ciągle mu się przyglądając z góry. Przesunęła raz jeszcze wzrokiem leniwie po jego sylwetce i zatrzymała się na dłoni, którą ciągle miał na jej udzie. Podniosła ją, splotła ich palce ze sobą i obejrzała jego przedramię lewej ręki, tej której używał zdecydowanie częściej. Uśmiechnęła się cwanie i pochyliła się tak, żeby przytknąć w tym miejscu wargi, a nawet zacisnąć na nim zęby. I wyszczerzyć się do niego ładnie – Tutaj – zadecydowała. Chciała, żeby to widział, żeby w ciągu codziennych czynności ten tatuaż mu o niej przypominał. Nie ona na niego miała patrzeć – Ale nie chcę, żeby to była moja twarz… ani imię. Musisz wymyślić coś bardziej osobistego. Rozmiar stanika też nie, bo nie ma czymś się chwalić. – zaśmiała się i pochyliła do męża, oparła na dłoniach po obu stronach jego głowy i sięgnęła jego warg.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie obiecywał, że będzie łatwo! Nigdy! Zawsze jej powtarzał, że ma go kochać, tak, ale… Nie był łatwy. Do współżycia i tak ogólnie. Ona pierwsza go poskromiła, oswoiła na tyle, że w ogóle zaczął myśleć o tym, że nie tyle mógłby, a chciałby się od kogoś uzależnić. Od niej. Nikt inny, żadna inna kobieta nie wchodziła w grę. Przyglądał się z uwagą Ane, kiedy i ona przyglądała się jemu. Nie mógł powstrzymać wpychającego mu się na pysk uśmiechu. Kiedy w końcu kobiecy wzrok zatrzymał się na jego lewej ręce, on już wiedział, że to to. Że to to miejsce, w którym ona się na nim chciała, jakkolwiek dziwacznie mogłoby to zabrzmieć. Nie powiedział nic. Nie od razu. Nie, dopóki jej wargi nie odsunęły się od niego na wciąż niemal żadną odległość. Wtedy dotknął palcami jej policzka i ledwo zauważalnie skinął głową. - Coś wymyślę. Obiecuję. - szepnął, a Ane na pewno wiedziała, że skoro obiecał to słowa dotrzyma. Obietnica będzie spełniona i raczej prędzej niż później „jej tatuaż” znajdzie się na jego lewej łapie. Sekundę potem szatański grymas wykrzywił mu wargi. Dlaczego? Powód był super prosty. - Głupoty gadasz, wiesz? Dla mnie są idealne. - i razem z tymi słowami, tak dla podkreślenia tego co właściwie miał na myśli, zamknął łapsko na piersi żony. Nie kłamał. Nigdy w takich sprawach nie kłamał. Nigdy jej nie kłamał, bo innym… No cóż. Zdarzało się. - Gdybym chciał Pamelę Anderson to bym sobie taką znalazł. A ja chciałem i chcę ciebie. Z twoimi… - wzrok wymownie uciekł mu w dół. Do damskiego dekoltu. Wargi zadrżały, bo słowo którego zamierzał użyć, było… Hmm… - Księżniczkami. - hyhy. Otóż to! Wyszczerzył kły i kłapnął nimi tuż przed nosem żony. Zaraz potem przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno. Zachłannie i stanowczo. Musiała o tym pamiętać - że była jego i tylko jego, a on akceptował ją właśnie taką i nie inną. I nigdy nie oczekiwałby, że miałaby się dla niego zmieniać. Jakkolwiek. Całując Ane, napierając na jej wargi chwila po chwili, jednocześnie zsunął łapsko między ich ciała, odnalazł nim rękę żony i pokierował ją do swoich łowieckich terenów. Wiedziała czego chciał. Nieprzedłużania. - A moje gabaryty ci pasują? - wymamrotał między pocałunkami, uśmiechając się przy tym jak lis i drań, bo oboje dobrze wiedzieli czego tyczyło się to konkretne pytanie. Których gabarytów i jaka była na nie jedyna dobra odpowiedź.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ