lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sky spojrzał na żonę gniewnie, choć było to kompletnie niezamierzone – ta złość w jego oczach. Po prostu go zaskoczyła. Kolejny raz tej nocy. – Ane, dwukrotność ceny to stanowczo za duże pieniądze. Nie przepraszaj mnie za to, że jesteś racjonalna. Ja też taki jestem… Zazwyczaj. Przecież wiesz… – był inżynierem, nie artystą. Najpierw planował i analizował, a później realizował. Nie odwrotnie. I to tyczyło się nie tylko jego pracy, ale niestety-stety także i życia. Uśmiechnął się do Ackerman lekko, bo nie chciał, żeby myślała, że był na nią zły lub też, że jakkolwiek zepsuła im ten miły wspólny czas. Absolutnie nic z tych rzeczy. Po prostu… Tak, były tematy, do których musieli podejść na serio, a nie zgodnie z własnymi widzimisiami. – Odebrałem to tak jakbyś mówiła mi, że… No wiesz, tamten dom to mój problem. Tylko mój problem. – przyznał w końcu i wzruszył lekko ramieniem. – W jakim stanie chcę go zostawić za sobą… – zastanowił się na głos, a razem z tym opadł grzbietem na materac łóżka. Tylko grzbietem, nogi wciąż miał poza nim – oparte stopami o podłogę. Popatrzył w sufitową przestrzeń i zaczął robić to, w czym – jak sam uważał – był naprawdę niezły: analizować. – Ja chyba… To nie zabrzmi dobrze, ale… – odezwał się po średnio dłuższej chwili i łypnął z ukosa na Ackerman. – Ja chyba nie jestem aż tak bardzo do niego przywiązany, jak tobie się wydaje. Jasne. To był mój pierwszy… Taki naprawdę mój pierwszy dach nad głową w Australii. Sam go kupiłem, sam go wyremontowałem, sam w nim zamieszkałem, ale… – pokręcił krótko głową. – To nigdy nie była szalona miłość. Ani ten dom nie uwielbiał mnie, ani ja jego. Na inny wtedy nie było mnie stać, a ten był w dobrej cenie i dobrej lokalizacji… – czy próbował się trochę usprawiedliwić? Być może. – Potem przyleciałyście wy i to wtedy dopiero zaczął być dom. Taki prawdziwy dom. Wtedy tak się w nim poczułem. Jak w domu. – dodał jeszcze i odnalazł łapskiem opartą nieopodal o materac, kobiecą dłoń. Zamknął ją w palcach, a jej grzbiet zaczął gładzić kciukiem. – Załatamy dziury i ochlapiemy ściany świeżą farbą. Tyle. To tylko kilka ścian, podłóg i dach. Sama to powiedziałaś, Ane… Dom jest tam, gdzie jesteśmy my. A skoro my jesteśmy tutaj… – to wnioski nasuwały się same. Uśmiechnął się i spojrzał w dół, na te ich splecione łapska. – Jak damy w ogłoszeniu twoje zdjęcie… Na przykład jak opalasz się na tarasie to momentalnie ktoś go kupi. Zobaczysz. – żart! Tylko głupi żart, oczywiście. Sam Weston z rozbawieniem prychnął i wrócił spojrzeniem do oczu żony. Do tych jej ładnych brązowych tęczówek. – Myślisz, że Lily się na to zgodzi? Nie wiem… Powinniśmy to przegadać z jej terapeutą? Wiem, że dawno się z nim nie kontaktowałyście, ale… Tak pytam. Wiesz jak jest. – wiedziała, że się martwił, tak jak każdy normalny ojciec martwi się o swoje dziecko. Na dodatek, kiedy to dziecko jest po przykrych, traumatycznych przejściach, obowiązkiem takiego ojca jest martwić się trzykrotnie bardziej. Skyler ten obowiązek wypełniał celująco.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Zmarszczyła czoło i słowo honoru, że na ułamek sekundy się zdenerwowała, gdy przedstawił jej jak odebrał jej słowa. Naprawdę ją o to podejrzewał? Że mogłaby tak postąpić? Wykpić się i stwierdzić, że jego dom – jego problem? Było to trochę krzywdzące i właśnie dlatego się zirytowała, ale na szczęście tak samo szybko jak ta myśl się pojawiła – tak samo szybko zniknęła, a Skyler kładąc się na materacu nawet nie miał możliwości, żeby zobaczyć grymas, który na moment zawitał na jej twarzy. Gdy ponownie spojrzała na męża dalej się łagodnie uśmiechała. To, co mówił było ważne… cholernie ważne. I żałowała, że nie wiedziała wcześniej, że się nie zorientowała wcześniej. Jedyne czym mogła się teraz pocieszyć to to, że chociaż one trochę pomogły i sprawiły, że poczuł się w domu jak w domu.
- Myślę, że tak… na pewno. – uśmiechnęła się, bo miała dużą wiarę w to, że jej córka jest silniejsza niż mogło się wydawać. Dlatego nie naciskała na kolejne spotkania z terapeutą, gdy każda poprzednia kończyła się zapewnieniami, że wszystko wydaje się być w porządku. Wiedziała, że Lily przeszła dużo za dużo jak na dziecko w jej wieku, ale była twarda. I naprawdę wyglądała na szczęśliwą – Jestem pewna, że dostaniesz długą listę rzeczy, które będzie trzeba zrobić w jej pokoju, ale… podoba jej się tutaj. – gdy mogła z Bosmanem biegać po plaży? Była zachwycona. Ale samą Ane nadal nieprzerwanie ruszało to jak bardzo Sky się martwił. I dlatego teraz też się nad nim pochyliła i przytknęła wargi do jego czoła, lekko je muskając. W ramach podziękowania – Czy jak się tutaj przenieśliśmy… wiem, że było to po paru dniach w hotelu, więc może być to trochę zakłamane… – bo w hotelach nikt nigdy nie czuł się jak w domu. Szczególnie ktoś taki jak Skyler, który kochał przestrzeń – jak się poczułeś? Gdy tego pierwszego dnia usiedliśmy na tarasie z winem? – ona wtedy powiedziała, że poczuła się jak w domu, ale miała na myśli bardziej ich rodzinę w nowym miejscu, które do nich pasowało, nie zastanawiała się nad samym miejscem… chociaż może? Może to było silniejsze? Może to od początku chodziło o ten dom? – Albo możemy po prostu czegoś poszukać. Możemy wszystko, Sky… możemy wszystko. – i na wiele mogli sobie pozwolić, to było dość przyjemne uczucie.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Taaak, wiedział, że ta ulotna myśl w jego głowie była… Zła. Być może nawet nie powinien mówić o niej Ane, ale z drugiej strony - obiecywali sobie szczerość, prawda? W każdej sytuacji, bez względu na wszystko. Ale tak, wiedział, teraz już tak, że to odczucie było nie na miejscu. Po prostu. Tylko tyle i aż tyle.
Parsknął cichym śmiechem kiedy usłyszał o potencjalnej liście małej Lily na to, co powinno znaleźć się w jej nowym pokoju. Pokoju w domu nad oceanem. - Właśnie na to liczę, Ane. Właśnie na to liczę. - że mała gwiazda da mu zajęcie na długie bob-budownicze godziny. Lubił to. Cholera, naprawdę to lubił. Szczególnie kiedy efekt jego pracy miał sprawić przyjemność jednej z dwóch najważniejszych osób w jego życiu. Czy spodziewał się pytania, które moment później zadała mu Ane? Nah. W ogóle o tym nie myślał, prawdę mówiąc. Jeszcze nie. Nie aż do tej chwili. Może dlatego nie odpowiedział od razu. Musiał się… Tak, musiał się zastanowić i wrócić myślami do tego wieczoru, o którym wspomniała Ane. - Chyba… Sam nie wiem, ale… Chyba tak. Chyba od razu czułem się tutaj ok. To znaczy, jak w domu. - nie do końca potrafił rozpoznać czy to było to, co Ackerman chciała od niego usłyszeć, czy wręcz przeciwnie, aleeeee… No powiedział szczerze. Jak czuł. Podniósł na nią wzrok i przez moment tylko na nią patrzył. Nic nie mówiąc. Jakie to wszystko było łatwe i proste jeszcze „kilka” chwil temu - kiedy byli pod wpływem budującego im we krwi podniecenia… Mogli wszystko i nie myśleli o żadnych potencjalnych przeciwnościach losu. Sky uśmiechnął się pod nosem i w końcu się odezwał: - Pewnie, że możemy wszystko. Ale wiesz co? Tak sobie myślę, że… My wcale nie chcemy wszystkiego. Chcemy tylko i aż tyle, żeby czuć się gdzieś dobrze. I co jest w tym wszystkim naj… Najzabawniejsze to to, że ty chcesz żebym to ja czuł się jak w domu, a ja chcę żebyście wy, ty i Lils, tak się czuły. - żadne z nich nie myślało o sobie samym. Zawsze liczyła się ta druga osoba. - Jesteśmy kiepskimi egoistami, Ane. Fatalnymi. Musimy trochę nad tym popracować, jeśli chcemy, żeby nasza córka, jak już dorośnie, myślała przede wszystkim o sobie, a nie o swojej potencjalnej drugiej połówce, która mogłaby złamać jej serce. - oczywiście w momencie kiedy temat drugiej połówki będzie jeszcze bardzo chwiejny i niepewny. Nic na zawsze. Eksperymenty i młodzieńcze zakochania. - Musisz mnie w końcu zabrać na tę strzelnicę. Poduczysz mnie trochę, ok? - nie kłamał kiedy mówił, że strzelanie nigdy nie było jego mocną stroną. - Co tak patrzysz? No chyba muszę jakoś przeganiać tych jej… Kandydatów na chłopaka. Jak mnie nie poduczysz to będę musiał biegać za nimi z siekierą albo młotkiem. - tego chciała? Nie sądzę! Weston sapnął i wyszczerzył kły. - Mówiła ci, że do ich grupy… - w przedszkolu. - Dołączył nowy kolega? James. Jak o nim opowiada to tak śmiesznie się uśmiecha. Mówię ci. Jutro sama podpytaj. - to zobaczy wymowny błysk w oczach swojej córki! Pierwsze przedszkolne sympatie, no cóż!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No skoro chyba tak… chyba od razu czuł się w tym domu ok, to nie było o czym rozmawiać. Prawda była taka, że decyzja, że to ten dom przyszła im szybko, weszli do środka i właściwie od razu jednogłośnie podjęli decyzję. Tylko to miało być rozwiązanie tymczasowe. Na chwilę. Chciała wiedzieć, czy tak samo patrzył na to miejsce w kontekście spędzenia tu reszty życia – długiego, wspólnego życia. Plus był taki, że gdy będą się mieli dość – zawsze będzie któreś mogło uciec na długi spacer po plaży, heh.
Uśmiechnęła się jednak pod nosem, gdy wytknął im ten brak egoizmu. Nie mogła się z nim nie zgodzić – tak właśnie funkcjonowali – Skarbie… przypominam, że byłeś w wojsku. Na statkach, bo na statkach… ale jestem pewna, że uczyli cię tam strzelać. Więc przestań mi tu wmawiać, że nic nie umiesz, gdy umiesz, dobrze? Bujać to my, ale nie nas. – zaśmiała się pod nosem i opadła grzbietem na materac dokładnie tak samo jak mąż. Odwróciła też głowę w jego stronę – No chyba, że to tylko takie podchody… że no wiesz, koniec końców chcesz się pochwalić jak dobrze ci to idzie. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – I kolejna rzecz to… że nie będziesz za żadnymi dziećmi biegał z żadnym rodzajem broni. – zaśmiała się i wychyliła się tak, żeby znów móc cmoknąć go w sam czubek nosa. I już tak została, bliżej i lekko się nad nim pochylając. Przesunęła wzorkiem po jego twarz, od oczu do ust i z powrotem – A ona jeśli wdała się w swojego ojca… nie powinna narzekać na brak egoizmu. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo cóż… Lily mogła zgarnąć parę cech po swoim ojcu. Niestety – To od czego chcesz zacząć, Weston? Trenowanie swojego egoizmu, co? Masz jedyną niepowtarzalną okazję, czego chcesz? – rzuciła pogodnie, zupełnie nie przejmując się tym, że mąż mógłby ją zagiąć i naprawdę zagrać kartą egoisty. Nie bała się, ani trochę.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przewrócił oczami i mało brakowało, a poczęstowałby żonę wymownym prychnięciem! – Ale ja nie bujam. Naprawdę jestem w tym… – nie dokończył, ale gdyby to zrobił, padłoby słowo beznadziejny. Wargi też zadrżały mu mocniej, bo kolejne słowa Ane sprowokowały w jego głowie zabawnie kuszącą wizję. Zdaje się, że ich randka na strzelnicy wydarzy się wcześniej niż przypuszczali. – Ale z ciebie żyleta. – skomentował to „żadnego biegania za dziećmi z bronią”. Łypnął na Ane i nie oderwał od niej oczu już w ogóle, nawet na pół chwili. – Lubię takie. – tak naprawdę to lubił tylko ją, w każdej wersji, nie tylko „żylety”, ale ciiiiii. – Czeeekaj no… – sapnął śmiesznie, bo nie był przygotowany na takie… Wyzwania! Tak, rzucała mu wyzwanie. Stuprocentowo! Palcami lekko dotknął jej policzka. Lubił to jakie były… Gładkie. Jej policzki. Jak pupcia niemowlęcia! – Po pierwsze, to wcale nie jest moja jedyna i niepowtarzalna okazja na to, żebyś spełniła moje zachcianki. Codziennie to robisz. Jak tylko powiem o co mi chodzi. – tudududm! Wyszczerzył krótko kły i nie przestawał się żonie przyglądać. Nie przestawał też dotykać jej ładnej, najładniejszej w świecie i ze wszystkich kobiecych buź, buzi. Jakkolwiek masło-maślanie mogłoby to zabrzmieć. – Wiesz co… W zasadzie jest jedna taka rzecz, ale nie będziesz zadowolona… – bo to o co chciał poprosić… No… Nieszczególnie mieściło się w ramach seksownej małżeńskiej randki. Nawet jeśli wcale nie zaplanowanej przez żadnego z nich. – Chcę, żebyś mi opowiedziała. O tym o czym nigdy wcześniej mi nie opowiadałaś… – Ane mogła już zacząć się domyślać, że będzie pytał o jej pracę w Agencji, ale prawda jest taka, że chciał wiedzieć coś konkretnego. – O swojej najtrudniejszej, najbardziej przerażającej i wyczerpującej sprawie. Takiej, która zmrozi mi krew w żyłach i przez którą nie spałaś po nocach. Opowiedz mi horror, Ackerman. Taki prawdziwy horror, który się wydarzył. – spodziewał się, że to jej się nie spodoba, wspomniał zresztą o tym, dlatego zanim Ane cokolwiek zaczęła mówić, Sky jeszcze wtrącił: - Kocham cię i wiem, że nie lubisz do tego wracać, ale… Zżera mnie ciekawość. Jak to jest podążać śladami seryjnego mordercy albo kogoś równie zdegenerowanego. Znam to tylko z filmów i skoro mam okazję, jedyną i niepowtarzalną… – uśmiechnął się jak cwaniak, bo już ustalili przecież, że wcaaaale tak nie było. – Żeby być egoistą i pociągnąć cię trochę za język, no to hej. Sama rozumiesz, to siła wyższa. – i co złego to nie on, niech Ane o tym pamięta!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Prychnęła, bo naprawdę… też chyba będzie musiała poćwiczyć egoizm oraz asertywność skoro tak łatwo spełniała jego zachcianki. Może wtedy bardziej będzie doceniał, gdy już je spełni, heh. Nie zdążyła już nawet mu tego powiedzieć, wytknąć i trochę zażartować – bo nie oszukujmy się, to częściowo były żarty. Gdy Sky… uderzył w zdecydowanie bardziej poważne tematy. Naturalnie spoważniała i nie odrywała od niego wzroku nawet na sekundę, ale jej spojrzenie się zmieniło. Nie do końca rozumiała. Już dawno nie pracowała w Agencji, już dawno nic ją z nią nie wiązało, nie zamierzała do niej wracać… więc dlaczego chciał to wyciągać? Dlaczego tak bardzo chciał to wiedzieć? Zresztą… co dokładnie? Mówiła mu przecież, że to co jest przedstawione w filmach… to ubarwiona wersja tego, co działo się naprawdę. Że to tak wygląda tylko jest bardziej nudne i mniej spektakularne, bo wszystko ciągnie się zdecydowanie dłużej. A oni nie są supebohaterami – Naprawdę dziwi cię to, że nie chcę do tego wracać? – aż usiadła na łóżku, wstała z niego i przeszła na jego drugą stronę, swoją stronę… - Chcesz posłuchać o tej, w której zginęła moja rodzina? Bo wiesz… wysadzili ich w powietrze. Bum. Nie wiem jakim cudem przeżyli i jakim cudem agencja to przede mną ukryła. Ale no właśnie… to chyba też jest niezły horror. Przez pół roku żyłam w przekonaniu, że moja rodzina zginęła przez sprawę, którą się zajmowałam. Przez pierdolonych terrorystów. – uniosła się, naprawdę się uniosła… bo ciągle nie rozumiała – A byłam tam nikim. Wiem, że mnie kochasz i wiem, że chciałbyś wierzyć, że byłam supebohaterką, ale Sky… nie. Byłam pionkiem. Byłam po prostu członkiem zespołu, jednego z wielu. Nic nie znaczyłam i skoro mogli mnie poświęcić to to zrobili. Ja byłam nieuważna, a jedni i drudzy to wykorzystali. I to była najbardziej przerażająca i wyczerpująca sprawa. Chcesz wiedzieć jak to jest? Jak podjeżdżasz przed swój dom i widzisz resztki samochodu, w którym miała być twoja rodzina? Chujowo. Nie polecam. I nie wiem… naprawdę nie wiem, co chcesz usłyszeć, Sky. A sprawami morderców zazwyczaj zajmowaliśmy się dopiero, gdy policja naprawdę sobie nie radziła. Na co dzień to głównie był terroryzm. Nie goniliśmy ich z bronią po ulicach, żeby ich nie wystraszyć, bo zakopaliby się dwa razy głębiej. Zajmowało to rok, albo dwa... nie jak w filmach dwa popołudnia – wreszcie weszła do łóżka i spojrzała uważnie na męża – Co chcesz usłyszeć? - jeśli to miało zamknąć temat Agencji to dobrze, niech będzie... opowie, kapitulowała.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ona miała prawo nie rozumieć dlaczego o to pytał, a on miał prawo nie łapać dlaczego tak bardzo ją to zdenerwowało. Jej ton natychmiast się zmienił, jej spojrzenie było ostrzejsze, wręcz nieprzyjemne. Szczerze mówiąc, Sky czuł się teraz przy Ane trochę jak ktoś do kogo nie pałała szczególną sympatią. – Nic nie chcę usłyszeć. Nie jeśli masz to mówić takim tonem. – odpowiedział, w przeciwieństwie do niej, spokojnie. Mhm, spokojnie, choć w środku trochę się jednak wkurzył. Sam nie uważał, żeby zrobił coś złego. – Mogłaś po prostu powiedzieć, że nie chcesz o tym rozmawiać i mam się odpieprzyć, a nie… Robić mi wykład, jakbyś miała mnie za skończonego idiotę. – on też się podniósł i wsunął się do łóżka, na swoją jego połowę, już tak jak należało. – Dobrze wiesz, a przynajmniej wydawało mi się, że wiesz… Nigdy nie ciągnąłem cię za język w tej konkretnej sprawie. Nigdy nie drążyłem co takiego się wydarzyło, że ci ludzie wzięli ciebie i twoją rodzinę na celownik. Dzisiaj też o to nie prosiłem. Chciałem, żebyś mi coś opowiedziała, ale nie to. To… Ta historia… Zasługuje na więcej niż ciekawski Weston. – skoro weszli w ton wyjaśniania, on też chciał jej to wyjaśnić. Pokręcił głową i bezcelowo łypnął po sypialni. Nie do końca właściwie rozumiał co się stało. Co ją tak zeźliło, dlaczego… - Nie mów tak do mnie więcej. Jakbym był jakimś pieprzonym ignorantem, jakbym miał w nosie to co czułaś i czujesz przez to co się stało. Nie mam i nie miałem. Ani wtedy… – kiedy się poznali i urodziny Lily spędzili razem w smutnej, bo żałobnej atmosferze. – Ani dzisiaj. – znała go na tyle dobrze, żeby to wiedzieć. Sky przynajmniej chciał w to wierzyć. – Czy to naprawdę takie dziwne, że żyjąc z kobietą, która wykonywała tak odpowiedzialną pracę, chciałbym wiedzieć o tej pracy trochę więcej? Ane… Ja jestem prosty gość. Buduję łódki, nic więcej. Nie mam z tego tytułu kompleksów, nie zrozum tego w ten sposób. Po prostu… Robiłaś i robisz coś ważnego. Nawet jeśli wtedy byłaś tylko pionkiem na szachownicy Agencji, to ty wchodziłaś do akcji, nie twój szef. – pewnie wystrojony w drogi garnitur i wypachniony drogimi, luksusowymi perfumami. – To tylko moja ciekawość. Nic więcej, nic groźnego. – przecież nie zamierzał nikomu o tym opowiadać, no halo. A zresztą, nie było o czym. Sky uznał temat za zakończony – historii nie będzie i tyle. – Więcej o to nie zapytam, skoro tak strasznie cię to wkurza. – a raczej on ją wkurza, choć tego nie rozumiał. – Pierwszy temat tabu w naszej rodzinie zaliczony. Chcesz od razu ustalić kolejne? – zapytał niezłośliwie, ale… Tak, jednak z jakimś takim lekkim przekąsem.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Ten wieczór zaczynał się tak miło, tak przyjemnie… teraz? Teraz wszystko poszło w cholerę i oboje dobrze o tym wiedzieli. Nie kłócili się często, ale widocznie to miał być jeden z tych razów. Bo Ane się gotowała i jak widać – Skyler również. Prychnęła – Mogłam po prostu powiedzieć, że nie chcę o tym rozmawiać? Sky… sto tysięcy razy mówiłam, że nie chcę o tym rozmawiać. Ty chcesz, więc pytam, co chcesz usłyszeć. Co mam ci opowiedzieć? Zwłaszcza, że gdy mówię… mam wrażenie, że nie jest to, co chciałbyś usłyszeć, że nie jesteś usatysfakcjonowany, że to nie pasuje do obrazka, który zbudowałeś sobie w głowie. Przepraszam. – bo nieważne ile mówiła o tym, że to głównie papierologia, spotkania z ludźmi i wywiad, a nie akcja, on się tego trzymał. Nie byli mięsem armatnim, gdy dochodziło do jakiejkolwiek akcji brało w tym udział tyle ludzi, że na pewno nie wchodzili na pierwszą linię frontu. Cierpliwie czekali na informację, czy zostali złapani ci, których chcieli złapać, ci których mieli złapać… też chodziła do pracy w drogim garniturze i pachniała luksusowymi perfumami i tylko od czasu do czasu się brudziła – Chciałeś horroru… chciałeś usłyszeć o najgorszej sprawie w moim życiu, więc naprawdę myślisz, że mogła być inna? – bo chciał historii z pracy, sam użył tych słów. Mógł… mógł się domyślić, znał ją i wiedział, co ją złamało, co sprawiło, że odeszła z pracy, którą de facto lubiła. Poznał ją, poznał ludzi z którymi pracowała – wiedziała, że byli zgraną ekipą, ale mimo wszystko postanowiła to porzucić na rzecz rodziny – To nie jest temat tabu, Sky… po prostu przestań robić ze mnie supebohaterkę, a z Agencji niewiadomo jak prestiżową instytucję. Przekopywaliśmy się przez tonę łajna, nie wynosiłam dzieci na rękach z płonących budynków, to nie było ani piękne ani spektakularne. Gdybym mogła cofnąć czas moja noga nie stanęłaby w Quantico. A te ważne rzeczy mógłby robić ktoś inny, z kogo mógłbyś być dumny. Bo ze mnie nie masz powodu… I nie chcę rozmawiać o tamtej pracy. Nie wracam do Agencji, nic mnie już z nią nie łączy. Chcę o tym zapomnieć, a nie opowiadać mrożące krew w żyłach historie na dobranoc.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tak, to zdecydowanie nie szło w dobrym kierunku. Przyjemny wieczór szlag trafił. Kto by pomyślał, że jedno zdanie potrafi sprowokować prawdziwą lawinę. Teraz już nie było odwrotu. Musieli poradzić sobie z tym co na nich spadło. Sky cicho warknął. – Czy ci się to podoba czy nie, jestem z ciebie dumny. Byłbym dumny nawet jakbyś zamiatała klatki schodowe, Ane. – bo ją kochał, bo była jego żoną, bo szanował ją najbardziej na świecie i szanował też wszystko to co robiła i czego się dotknęła. Kiedyś to była praca w Agencji, dzisiaj – praca na uczelni, zdaniem Westona wcale nie mniej prestiżowa. Przetarł nerwowo twarzy ręką, wymownie, bo niecierpliwie cyknął, a potem… - Nie mam żadnego obrazka w głowie. Jedyny który miałem, bardzo dawno temu, przedstawiał smutną, chwilami wściekłą kobietę, która potrzebowała pomocy, choć sama nie była tego do końca świadoma. Ten obrazek nie był prawdziwy. Mnie się tylko wydawało, że tej pomocy potrzebujesz. Tak naprawdę… Nie. – pokręcił głową i znowu też na nią patrzył. – Od tamtej pory nie rysuję żadnych obrazków, nie zakładam niczego i niczego też nie biorę za pewnik. A to, że jestem z ciebie dumny i myślę, że zrobiłaś sporo dobrego dla rzeczywistości, w której żyje Lily… – jako superbohaterka w drogim garniturze i w luksusowych perfumach. – Nie będę za to przepraszał, Ane. Nie uważam, że muszę. – nie w tym względzie. To, że może faktycznie nie powinien był poruszać tematu Agencji i prosić żonę o opowiedzenie mu historii… Ok, przyjmował na klatę. Tak jak powiedział – więcej się to nie powtórzy. – Nie będę też o to więcej pytał. Tego możesz być pewna. – dodał ciszej. Nie chciał ani jednej więcej takiej rozmowy, jak ta. Nie chciał słyszeć takiego jej tonu, nie chciał widzieć takiego jej spojrzenia. Czuł się jak idiota, do którego ktoś w końcu stracił cierpliwość. Oderwał wzrok od Ane i skierował go w kierunku okna. – Nie lubię kiedy podnosisz na mnie głos. – przyznał szczerze, zupełnie otwarcie, a jego słowa raczej nie były dla nikogo zaskoczeniem. – Dużo sobie wtedy dopowiadam. Dużo złego. Nie rób tego, Ane. – oderwał wzrok od tego co za oknem i wrócił nim do żony. Wychował się na krzykach, w krzykach i z krzykami, o każdej jednej porze dnia. Można byłoby założyć, że przywykł i znieczulił się na to, ale... Nie. Szczególnie, że jej podniesiony głos robił na nim trzykrotnie większe wrażenie niż robił podniesiony głos starego Westona na małym Skylerze.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Tylko, gdyby zamiatała klatki schodowe nie robiłby z niej bohaterki przez którą świat jest lepszy. Bo nie był lepszy. Był tak samo beznadziejny jak zawsze, a na miejsce jednego złego pojawiało się dwóch następnych. Wtedy po prostu byłby z niej dumny, że robi cokolwiek… że… no właśnie, co? Nie chciała jednak dłużej ciągnąć tego tematu, nie chciała dyskutować na temat swojej byłej pracy. Miała nadzeieję, że się od tego wszystkiego uwolnili, że przeprowadzka na drugi koniec świata sprawi, że nigdy więcej nie będą do tego wracać. Jak widać – myliła się. I tak, była zła, bo nie uważała, żeby to był dobry temat na miły wieczór „poopowiadaj mi straszne historie z pracy, o której chcesz zapomnieć”. Nie uważała więc, że była winna tej… zepsutej atmosfery. Nie ona na to wpadła. A skoro on nie zamierzał przepraszać to ona chyba też nie.
- Nie będę, przepraszam. – dodała już spokojniej, bo jeśli nie chciał, żeby krzyczała to nie będzie. Nie o to przecież chodziło, że kto głośniej przedstawi swoje racje. A jak widać… każde miało swoje – Dobranoc, Skyler. – mruknęła, nadal spokojnie i położyła się, zgasiła lampkę przy łóżku i po prostu przytuliła się do poduszki, próbując zasnąć. Bezskutecznie. Bo on twierdził, że robiła z niego kretyna, a ona… cóż, zupełnie odwrotnie. Czuła, że nawet nie próbuje jej zrozumieć, że ma gdzieś to, co mówi i to, że jej sprawy w agencji to nie były opowiadania na dobranoc tylko coś, co do pewnego momentu regularnie niszczyło jej życie. Dopiero gdy odeszła – uwolniła się od tego. A teraz wychodziła na sukę, która nic nie chciała mu mówić, która nigdy go nie potrzebowała i jest dla niego niedobra. Nie była. I było jej z tym zajebiście przykro. Otarła wierzchem dłoni łzę z policzka i nawet nie odwróciła się w stronę mężą. Po prostu bardzo mocno starała się zasnąć.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie próbował jej zrozumieć? To nie fair. Oczywiście, że próbował. Od początku ich znajomości nie robił nic innego, tak naprawdę. Ok, proszenie jej o historie z pracy w ramach miłego małżeńskiego wieczoru było niefajne, ale na pewno nie zapomniał o tym, że Agencja solidnie dała jej w kość. Zniszczyła jej małżeństwo i życie. Nie zapomniał o tym. Pamiętał każdego jednego pieprzonego dnia, kiedy budził się rano, stawał przed lustrem i patrząc w swoje odbicie obiecywał sobie nie popełniać błędów Marka. – Dobranoc, Ane. – odpowiedział cicho, choć trochę zaskoczony, że tym i tak to kończą. Nie wiedział na czym stoją, nie wiedział co czekało na nich jutro. Nic nie wiedział i nie znosił tak się czuć. Nie znosił być z Ane pokłócony, nie znosił tych momentów kiedy ona czuła się przez niego skrzywdzona. Nie lubił też sam tak się czuć. Dzisiaj… Chyba dolali do ognia mix wszystkich oliw świata. Wszystkich emocji i uczuć. I wyszło jak wyszło. Położył się na plecach, ze wzrokiem wbitym w sufit nad sobą. Nawet nie próbował udawać, że jest śpiący i że sen przyjdzie mu gładko. W głowie miał kociokwik. Tysiąc myśli na sekundę. Leżał tak przez moment, dwa, trzy… Dłużej. Tak, na pewno dłużej. Nie wiem jak, ale… Czuł to. Czuł, że Ane też nie śpi. Spojrzał w jej stronę, zatrzymał wzrok na jej plecach i… Nie wytrzymał. Obrócił się na bok i przysunął się do żony tak blisko, jak tylko się dało. Przylgnął sobą do jej sylwetki, przykrył ją łapskiem, objął ciasno, pysk wpakował w okolice jej policzka i ucha. Cicho wtedy wymamrotał: - Przepraszam. Nie chciałem… Nie chciałem, żeby tak wyszło. – naprawdę nie chciał. Po prostu… Nie przemyślał tego. – Spieprzyłem. I sprawiłem ci przykrość. – to, kiedy nerwy już w nim opadły, dręczyło go najbardziej. Dłoń zacisnął na kobiecym nadgarstku i odbił czule wargi na kobiecym policzku. – Jesteś dla mnie najważniejsza. Ty, Ane. Nie to co robiłaś czy robisz… Nie to. Nigdy. – to było tłem, dodatkiem. Nie miało znaczenia. – Kocham cię i jestem z ciebie dumny, bo jesteś jaka jesteś. A dla mnie jesteś niesamowita. Dzielna, mądra, piękna… Ambitna i pracowita. I zakochana w swojej rodzinie. W tym… Kretynie, za którego wyszłaś, też. Nie zaprzeczaj. Zasłużyłem. – jak cholera. Odetchnął ciężej, bo jemu też wyrosła jakaś nieprzyjemna gula w gardle. – Przepraszam, że przywołałem przykre wspomnienia, przepraszam, że nie potraktowałem tego poważnie, przepraszam, że poczułaś się, tak jakbym bagatelizował to co przeżyłaś. Nie jest tak. Musisz mi uwierzyć. Naprawdę tak nie jest. – nigdy tak o tym nie myślał. Że to nieważne, mniej ważne czy błahe. Nie. To był dramat i trauma i on doskonale o tym wiedział. – Mam się odczepić? – zapytał szeptem, wcale jednak jeszcze nie odsuwając się od Ane nawet na centymetr. Tak bardzo nie chciał, żeby powiedziała „tak”. Tak bardzo nie chciał, żeby kazała mu spieprzać.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wiedziała, że nie spał tak jak on wiedział, że ona nie spała. Cisza w sypialni była inna, ich oddechy były inne… to dało się wyczuć. Była jednak pewna, że w tej atmosferze dotrą do samego rana, więc gdy Sky drgnął – drgnęła i ona. Ale nie broniła się przed tą bliskością, gdy przylgnął i objął ją – sama się w niego wtuliła. Nie lubiła się z nim kłócić, najbardziej właśnie tego, że oboje mieli swoje racje i nie lubili przyznawać się do błędu. Ba! Najczęściej swoich błędów po prostu nie widzieli. Przykre, ale no tacy już chyba byli i pozostało im to tylko zaakceptować. Tak długo jak będą dochodzić po tym do porozumienia… nie będzie dramatu.
Teraz Ane też obróciła się na plecy, żeby chociaż trochę móc na niego spojrzeć.
- Przepraszam, że się uniosłam, to było niepotrzebne… zareagowałam zbyt emocjonalnie. Ale nie chcę o tym opowiadać, nie w takiej formie, nie ciekawostki i bajki na dobranoc. Nie lubię tego robić, nie lubię do tego wracać. Obiecuję, słowo… harcerza jeśli chcesz. – kącik ust drgnął jej lekko w rozbawieniu – Że kiedyś do tego wrócimy. Że kiedyś cię wtajemniczę w jakieś sprawy, ale jeszcze nie teraz. Muszę się od tego zdystansować. Na zajęciach ze studentami też wspominam o tych… historycznych, o których i mnie uczono. Więc to nie jest tak, że próbuję przed tobą coś zataić. To po prostu kupa gówna, w której nie chce się znowu paplać. – musi wyschnąć, wysuszyć się i nabrać dystansu, dużego dystansu. Teraz wystarczyło, że wspomniała o sprawie z Lily i Markiem, a cała zaczęła dygotać. To jeszcze nie była anegdotka, o której mogła opowiadać ze szczegółami. A ogólnie całą sprawę przedstawiła mu jeszcze w Monterey, mówiła że chodziło o terroryzm i że zadawała za dużo pytań i tak ją znaleźli, a także że złapali odpowiedzialnych, bo Lily i Mark wrócili do życia dopiero, gdy wszystko było zakończone – Kocham Cię, Sky… – zapewniła, sięgnęła dłonią do jego policzka, przesunęła po nim lekko i uniosła się tak, żeby go pocałować – I nigdy nie próbuj się ode mnie odczepiać. – dodała jeszcze, już mniej poważnie, znowu się lekko uśmiechnęła i nawet na moment nie odwracała od niego spojrzenia – Zgoda? Pozwolisz mi to opowiedzieć w lepszym momencie?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ