weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

Normalny dzień w pracy Rose. Akurat był sezon szczepień na wściekliznę wśród kotów, to dużo kocich pacjentów miała dzisiaj szatynka. Tak poza tym żadnych rewelacji, ale może to i lepiej, bo nie ma nic gorszego od śmiertelnie chorego zwierzaka, którego właściciel musi podjąć ostateczną decyzję czy próbujemy leczyć, czy pozwalamy mu godnie odejść, przede wszystkim bez bólu. Wtem pomiędzy kocimi pacjentami gdy Hepburn wyszła na korytarz i zauważyła zaaferowaną Eden, wraz z Belzebubem, postanowiła wziąć ich bez kolejki.
- Proszę do środka z tym pilnym przypadkiem, szczepienia mogą poczekać. - właściciele kocich pacjentów wykazali się dużą wyrozumiałością, zatem Goldwirth szybko wraz ze swoim zwierzakiem była w gabinecie w którym to przyjmowała dzisiaj pacjentów Hepburn.
- Co dolega Belzebubowi? - zapytała kobiety, a wiedziała, że musiało się coś stać, bo już długi czas nie widziała tak zaaferowanej przyjaciółki. Pierwszy raz ją taką widziała gdy były obie świadkami jak idąc sobie chodnikiem po szkole nagle zauważyły wbiegającego na ulicę psa i samochód, który się nie zatrzymywał, tylko go przejechał i odjechał z miejsca zdarzenia. Eden szybko zrobiła zdjęcie samochodowi, żeby miały jego tablice rejestracyjne, podczas gdy Rose wbiegła na ulicę i ściągnęła stamtąd psie ciałko na pobocze. Eden skoro miała już telefon pod ręką to zadzwoniła po swojego tatę i ten zawiózł dziewczynki wraz ze zwierzakiem do weterynarza, niestety ten miał zbyt wielkie obrażenia i umarł na stole operacyjnym. Rodzice Hepburn się zaangażowali w tę sprawę i to oni pojechali z dziewczynkami na policję, by zgłosić tego wariata drogowego. A że jej rodzice byli sławni to policja dziwnie szybko zajęła się całą tą sprawą. Rose nie pamięta końca tej historii, co się stało ze sprawcą zdarzenia, pamiętała to, że wtedy narodziła się w niej ta chęć, to powołanie by ratować zwierzęta. Drugi raz dziewczyny wykazały się gdy znalazły wspólnie rannego ptaka i dostarczyły go do gabinetu weterynaryjnego. To dzięki nim ten ptak po odpowiedniej rehabilitacji mógł ponownie wzbić się w powietrze. Szatynka z zatroskaniem spojrzała na kota przyjaciółki. Nie przyszedł na szczepienie, zatem co się stało?
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
  • 9.
Czarny jak smoła Belzebub był ze wszech miar kotem do bólu stereotypowym, który wiecznie chadzał własnymi ścieżkami i prawdopodobnie (ale tylko prawdopodobnie, bo jak świat światem nikt nigdy kotom w myślach nie czytał) uważał, że to człowiek jest jego pupilem, a nie na odwrót. Tak przynajmniej traktował Eden, która mogła być świetną kompanką do wspólnych zabaw, głaskania po brzuchu i oczywiście regularnego karmienia, ale tylko wtedy kiedy to on sobie tego zażyczył.
Właściwie Eden niewiele pamiętała z dnia, w którym go przygarnęła. Tuż po swoim powrocie z Sydney po prostu któregoś dnia zauważyła go na ganku, a akurat padał deszcz. Wydawał się wychudzony, więc popędziła do sklepu, by kupić trochę karmy, a on jakby wiedział, co się święci, zaczekał. A potem tak po prostu został, wypełniając codzienność dziewczyny swoją osobą.
Dlatego kiedy tego dnia, tuż po powrocie z pracy, Eden zobaczyła go na swoim łóżku z ledwo tylko uniesioną głową i przenikliwym miauknięciem na jej widok, czuła, że coś jest nie tak. Nie zastanawiała się zatem długo, tylko od razu zabrała do kliniki, w której pracowała Rose. Nie wiedziała, czy przyjaciółka ma akurat teraz zmianę, ale najwyraźniej miała jeszcze trochę szczęścia w tym całym nieszczęściu, kiedy zobaczyła Hepburn, która szybko zawołała ją do gabinetu.
Dziękuję, że tak szybko mnie przyjęłaś. Wiem, że macie dużo pacjentów, ale kompletnie nie miałam czasu ani głowy, żeby się zapisać i czekać – przyznała, wchodząc do gabinetu z Belzebubem w rękach. Belzebub w ogóle bardzo nie lubił klatek i zamkniętych małych przestrzeni, dlatego choć kupiła transporter, naprawdę bardzo rzadko go używała. Teraz nie chciała po prostu sprawiać niepotrzebnego cierpienia kociakowi. Postawiła Belzebuba i samo to, że zwykle ciekawski, a wręcz trochę rozrabiający, teraz wyjątkowo apatyczny świadczyło o tym, że coś jest nie tak. – Prawdę mówiąc nie wiem, Rose. Kiedy wróciłam z pracy już taki był. Leżał na łóżku i miauczał. Przed pracą wypuściłam go na trochę na dwór, ale przed wyjściem wrócił do środka. Wtedy wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. – Odkąd przeniosła się na Sapphire River nie chciała zostawiać Belzebuba na cały ten czas, kiedy nie było jej w domu. Nie miał go kto przypilnować, tak jak gdy mieszkała jeszcze z babcią, a okolica mogła być niebezpieczna dla kociaka.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

To prawda, koty zawsze rządzą całym tym światem i Rose niejednokrotnie zastanawiała się nad tym, co one w sobie mają, że potrafią okręcić sobie człowieka wokół palca i wtedy ich pan czy pańcia zatańczy jak mu czy jej kotek łapką zagra? Psy były bardziej oddane, wierne, ratowały ludzkie życia, a kot jakby się paliło to pierwszy ucieknie z domu i może zamiauczy, a może nie, zależy od kota. Jednak Rose uwielbiała zarówno psy za ich oddanie, jak i koty za ich niezależność. Często toczyły się wojny między psiarzami i kociarzami, a ona była gdzieś pomiędzy, bo kochała i jedne i drugie stworzenia i wszystkie inne również. Tym razem jednak i sama zauważyła, że z Belzebubem było ewidentnie coś nie tak, bo nie był taki jak zwykle.
- Jasne, rozumiem doskonale że nagłe wypadki są po prostu nagłe i nie cierpiące zwłoki. Pozostałe kociaki czekają w kolejce na szczepienie na wściekliznę, więc mają czas, a tutaj widać ewidentnie, że coś jest z nim nie tak. - stwierdziła i zaczęła oglądać kota, który najwidoczniej nie był z tego powodu zbytnio zadowolony, tak jakby chciał świętego spokoju, a nie jakichkolwiek badań. Jednak Rose była weterynarzem i spełniała swoją powinność, za co niezadowolony czarny kociak ją drapnął i syknął, a potem znów apatycznie przyłożył pyszczek do kozetki. Rękawiczka rozdarła się, z ręki popłynęła krew, szatynka musiała zatem przeprosić przyjaciółkę na chwilę i zdezynfekować i przemyć ranę, zakleić ją plastrem i założyć nowe rękawiczki, by podejść do próby drugiej zbadania kociaka.
- Wydaje mi się, że coś go boli, dlatego nie pozwala się dotknąć. Eden, czy istnieje szansa, że mógł coś zjeść jak został sam w domu, albo wczoraj na dworze? Ostatnio była deratyzacja na osiedlu, gdzie mieszkasz, nie widziałaś nigdzie żadnych zdechłych szczurów? Albo w domu coś spróbował, jakieś resztki obiadu do których się dorwał? - zaczęła dopytywać, gdyż wstępne oględziny kociaka nie wskazywały na żadne urazy widoczne gołym okiem, ani nic wyczuwalnego. Choć brzuch ewidentnie miał napięty, więc Hepburn podejrzewałaby problem trawienny.
- Nie zapomniałaś o ostatniej dawce szczepień, prawda? - dopytała, bo pamiętała doskonale że sama pisała wiadomość do Goldwirth, ale nie mogła dopilnować wizyty osobiście, gdyż była wtedy w terenie i ratowała żółwie na plaży, a może to było wtedy gdy odbierała poród kojota? Na pewno była w terenie, poza kliniką. Tutaj już tylko Eden sama mogła dopilnować terminu szczepienia swojego kotka.
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Chociaż Eden kochała zwierzęta, to Belzebub był tak naprawdę pierwszym zwierzakiem, którego miała. Gdy była malutka, jej rodzice, jeszcze przed swoją śmiercią, tak często byli w rozjazdach, że nawet pewnie nie myśleli o tym, żeby jakiegoś przygarnąć, a gdy została z babcią, Margaret niekoniecznie była chętna do trzymania jakiegoś pupila w domu. Kilkakrotnie odmawiała małej, a potem jeszcze nastoletniej Eden, gdy ta znosiła jakieś ranne zwierzaki, znalezione na ulicy, więc dziewczyna w końcu pogodziła się z tym, że i tak nic z tego i przestała po prostu pytać. I to właśnie dla Belzebuba po raz pierwszy stanęła okoniem i nie zgodziła się z babcią, gdy ta mówiła, żeby pozwoliła mu znaleźć sobie jakiś inny dom. Goldwirth jednak nie zamierzała tego zrobić i upierała się tak długo, że babcia skapitulowała. Teraz to i tak nie miało znaczenia, bo Eden niedawno wyprowadziła się z domu rodzinnego, który został wystawiony na sprzedaż, a ona znalazła niedużą chatkę w Sapphire.
Przepraszam za niego, Rose – odezwała się z zawstydzeniem, gdy przyjaciółka wróciła do gabinetu. Eden w tym czasie delikatnie głaskała Belzebuba, który pomimo wcześniejszego ataku, znów poddawał się temu z dziwną apatią. – Mam nadzieję, że z twoją dłonią w porządku? – Spojrzała na Hepburn. Belzebub nie był fanem wizyt u weterynarza; Eden podejrzewała, że przed tym, jak to ona go przygarnęła raczej rzadko, jeśli w ogóle, ktoś go tam zabierał, ale zwykle zachowywał się przynajmniej poprawnie, swoje niezadowolenie okazując głównie przez głośne prychnięcia.
Nie, oczywiście, że nie. Jak tylko mi wysłałaś wiadomość, to jeszcze w tym samym tygodniu byliśmy na szczepieniu. Zresztą, miałam to zapisane w kalendarzu – zapewniła, bo naprawdę bardzo dbała o wszystkie terminy szczepień, wizyt i podobnych rzeczy. Chciała, by Belzebub był zdrowy. Zastanawiała się przez chwilę. – Wydaje mi się, że zauważyłabym, staram się zresztą nie zostawiać żadnych resztek, bo wiem, że wystarczy, żebym się odwróciła, a on pewnie już by się tym zajął. Ale wczoraj, gdy wypuściłam go na dwór, zniknął mi z pola widzenia na dobre dwadzieścia minut, nawet już się zaczęłam stresować, że mi gdzieś zniknął. Wtedy mógł coś zjeść. I nie wiem, może już rano źle się czuł, ale nie zwróciłam na to uwagi? – Miała wyrzuty sumienia, ale spieszyła się do pracy, a on po grzecznie sobie leżał na łóżku. – Pomożesz mu? – Spojrzała na Rose z nadzieją w oczach.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

W przeciwieństwie do Eden, Rose zawsze miała w domu zwierzęta. Odkąd pamiętała to rodzice mieli w domu psa, później dołączył do nich kot, a także żółw i chomik, oraz parę rannych zwierzątek, które mała Hepburn przynosiła do domu. Goldwirth miała o tyle dobrze, że jak nie mogła sama zachować zwierząt to mogła wraz z Rose przyjść do jej rodziców i ładnie poprosić, a mama Rose i tak się łamała na te oczy kota ze Shreka i przygarniali tak kolejne zwierzątko. Dobrze że mieli zawsze duży dom z równie dużym ogrodem! Najsmutniejsze w tym wszystkim było umieranie zwierzątek, Rose zawsze bardzo to przeżywała, a gdy umarł ukochany pies mamy, ta powiedziała nagle że koniec ze zwierzętami, bo ona już nie zniesie więcej rozstań na wieki. Potem już brakowało zwierząt w domu, które wypełniały tę pustkę i dawały radość, ale obecnie Hepburn wiedziała że to mogła być dobra decyzja. Jej rodzice byli już dobrze po pięćdziesiątce, sami się starzeli i nie mieli już tyle sił co kiedyś by ganiać za szczeniakiem.
- Nie przepraszaj, to normalna reakcja na duży ból. Gdyby był on nieznaczny to tylko by się zjeżył i prychnął, a tak to wiem jak bardzo musi cierpieć z bólu. - odparła spokojnie, bo w mniemaniu szatynki nic się nie stało, kot zareagował obroną i ona to rozumiała wręcz doskonale, była w końcu weterynarzem.
- A ręka? Do wesela się zagoi. Nie pierwszy i nie ostatni pacjent mnie tak urządził. - posłała kobiecie uśmiech by ją uspokoić. Naprawdę nie było źle, nie umierała. Tylko za jakiś czas będzie musiała zrobić badania z krwi czy się czymś nie zaraziła od Belzebuba, ale małe było na to prawdopodobieństwo gdyż był on regularnie badany, odrobaczany oraz szczepiony. Gdyby ugryzł ją przy pierwszej wizycie, gdy jego przeszłość była nieznana, to kobieta miałaby więcej strachu niż obecnie.
- Muszę o to zapytać czysto profilaktycznie, wiem że na pewno wszystkiego dopilnowałaś na ostatni guzik, ale wiem jak jest w życiu, czasem się wywraca nam do góry nogami i można zapomnieć o istotnych rzeczach. - odparła nieco się tłumacząc, choć nie musiała tego robić, ale czuła że jest to winna Goldwirth. Ludzie w obecnych czasach byli wiecznie zabiegani, a bardzo łatwo zapomnieć coś wpisać w kalendarz, znała to z autopsji mimo że była osobą bardzo pilnującą kalendarza.
- W takim razie przytrzymaj go proszę mocniej, muszę pobrać mu krew do badania. - widać było że mina szatynki stała się bardziej poważna. Jeśli kot zjadł szczura zabitego przez trutkę to groziło mu dość spore niebezpieczeństwo. Pobrała zatem krew do badania, a potem podłączyła mu kroplówkę, gdyż na wynik trzeba było chwilę poczekać, a jeśli trucizna rozchodziła się po ciele zwierzaka to należało zacząć oczyszczać go od razu.
- Wiesz doskonale że zrobię wszystko co w mojej mocy. Podałam mu kroplówkę, ona go wzmocni i usunie ewentualne toksyny z jego organizmu. Jeśli wynik badania krwi na trutkę na szczury okaże się pozytywny to wdrożymy dodatkowe leczenie. Uratujemy go, zobaczysz. - pogładziła kobietę po ramieniu, dając jej tym samym wsparcie, którego potrzebowała. Właściciele zwierząt zawsze potrzebowali nadziei, bo ta umiera ostatnia.
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden miała jakąś słabość do przypadków beznadziejnych i pewnie gdyby nie to, że babcia wykazywała się zdrowym rozsądkiem – a trochę i oślim uporem – to brunetka miałaby w domu takie małe zoo, najczęściej zwierząt jakoś pokiereszowanych przez życie.
Zresztą Belzebub też taki był; to Eden dostrzegła od razu, jak tylko spotkała go kręcącego się w Fluorite View, gdzie jeszcze mieszkała. Był idealnym przykładem bezpańskiego kota – wychudzony, trochę dziki i ślepy na jedno oko. A jednak zbliżył się do Eden, pewnie z powodu podstawionej mu karmy i od tamtego czasu uczyli się siebie wzajemnie, wypełniając własną codzienność. I choć czasem ją irytował, drapał czy doprowadzał do szału swoim przeciągłym miauczeniem, gdy nie chciała czegoś zrobić po jego myśli, był jej i bolało ją samo patrzenie na to, że tak cierpi.
Podziwiam to, co robisz – przyznała, pewnie nie po raz pierwszy zresztą. – Z jednej strony to musi być wspaniałe uczucie, kiedy można pomóc zwierzakom, dbać o ich zdrowie, a z drugiej nie jestem pewna, czy poradziłabym sobie z tym, że nie zawsze ta pomoc jest jeszcze możliwa – stwierdziła, spoglądając na Belzebuba. To samo tyczyło się zawodów związanych ze służbą zdrowia – Eden nie mogłaby zostać lekarzem specjalizacji, po której potem na co dzień stykałaby się nie tylko z ratowaniem ludzkiego życia, ale również ze śmiercią. I chyba tym bardziej była pełna podziwu wobec tych, którzy się tym zajmowali. Ona potrzebowała poczucia bezpieczeństwa i nie chciałaby mieć takiej odpowiedzialności. Może dlatego muzyka i florystyka były największymi pasjami w jej życiu – dwie rzeczy stworzone do tego, by sprawiać przyjemność. Tak, kwiaty też niekiedy umierały, ale ich odchodzenie było łatwiejsze do przyjęcia. Przeciwnie niż z ludźmi.
Robiła wszystko zgodnie ze wskazówkami Rose, chcąc zarówno jej trochę pomóc, żeby ułatwić jej wszystko, jak i zadbać o komfort Belzebuba, choć aktualnie miała wrażenie, że jemu jest i tak wszystko jedno.
Dziękuję – odrobinę odetchnęła z ulgą. Wierzyła Rose. – Jak długo to może potrwać? Będę go mogła dziś zabrać do domu? – Odkąd Belzebub był z nią, nic poważnego jeszcze mu się nie działo, dlatego Eden nie miała pojęcia, jak to może wyglądać przy czymś takim. Poza tym nie była też pewna, jak Belzebub mógłby zareagować na pozostawienie go w klinice bez właścicielki.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

Przypadki beznadziejne to nasza specjalność, pewnie tak mówiła Rose swego czasu gdy były młodsze. Obecnie szatynka spotykała się z różnymi przypadkami zwierząt, niektóre były beznadziejne, ale robiła wszystko by móc je uratować, inne były zaś tak banalne że aż śmieszne, choć niektórzy powiedzieliby że nudne. Sytuacja gdy pies połknął pierścionek zaręczynowy, którym jego pan miał się oświadczyć jego pani była z jednej strony tragiczna, a z drugiej wręcz komiczna, bo pierścionek nic psu nie zrobił, jedynie największym problemem było to żeby znaleźć go potem jak pies go wydalił po podaniu mu środków przeczyszczających. Zapewne mina właściciela przeszukującego psią kupę była bezcenna. Hepburn miała magnez do pokiereszowanych przez życie, ale mężczyzn. Nauczyła się jednak sobie z nimi radzić i nie przywiązywać się do nich zbytnio, bo to tylko potem powodowało ból i zawód miłosny. Poza tym nie pokochała nikogo ponownie tak naprawdę po utracie dziecka marynarza. Spojrzała na szatynkę i posłała jej uśmiech, bo to było bardzo miłe, co od niej usłyszała.
- Taki urok tej pracy, najczęściej pomagamy zwierzętom w powrocie do zdrowia i pełnej sprawności, a najsmutniejsze są przypadki gdy musimy po prostu pomóc im odejść bez zbędnego bólu. Wierz mi, nie jestem wcale taka silna jak wyglądam, gdy przyjdzie mi uśpić zwierzaka to potem przepłakuję w domu całą noc i wracam tutaj z podkrążonymi oczami. - odparła bardzo szczerze, pewnie niewielu o tym wiedziało, ale ona przywiązywała się do każdego zwierzęcego przyjaciela. Czasami sama uważała, że ona bardziej kocha zwierzęta niż ludzi, bo ci nie zawsze zasługiwali na nasze uczucia, a zwierzęta, one kochały nas i były nam wdzięczne bezwarunkowo. W ogóle to Rose potrzebowała pomocy florystki, bo ostatnio nawet kaktusy jej umarły i nie wiedziała już co robi nie tak. Szatynka spojrzała na Goldwirth jakby coś rozważała.
- Wolałabym zostawić go dzisiaj na noc na obserwacji w klinice, nie wiemy jak zareaguje na kroplówkę, czy ona wystarczy by mu pomóc. Ale jeśli nie chcesz być dzisiaj sama to możesz nocować u mnie. Pomożesz mi z uratowaniem kaktusów? Belzebub będzie pod dobrą opieką w klinice z drugim najlepszym weterynarzem, jakiego znam. - odpowiedziała jej, bo w klinice zawsze można było zareagować natychmiast, a tak to dopóki Eden by go przywiozła do kliniki to by trochę czasu jednak zajęło. A on mógł nie mieć tyle czasu przecież gdyby toksyna zaczęła rozprzestrzeniać się po jego małym ciałku. Jednocześnie Rose nie chciała by Eden była sama, zatem zaproponowała jej nocleg u niej. Jeśli jej odmówi to Hepburn zapewne weźmie wieczorną zmianę by być przy kocim pacjencie i informować przyjaciółkę na bieżąco o jego stanie zdrowia.
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
To, co mówiła Rose miało bardzo wiele sensu i Eden z łatwością mogła sobie to wyobrazić. Na pewno to musiał być ogromny zastrzyk satysfakcji, kiedy mogła pomóc jakiemuś zwierzakowi, podać mu lek czy wyleczyć z uciążliwych dolegliwości; obserwować, gdy dochodzi do zdrowia. Z drugiej strony – no właśnie, co za ogromne obciążenie psychiczne, kiedy miało się tę świadomość, że nie w każdej sytuacji można komuś pomóc.
Ani trochę mnie to nie dziwi. I uważam, że jesteś bardzo silna, ja pewnie po jednym takim przypadku zrezygnowałabym z pracy, a ty dalej jesteś gotowa pomagać zwierzętom i ich właścicielom – uśmiechnęła się delikatnie, bo przecież ona też to doceniała. Taką gotowość Rose do niesienia pomocy, bo nie sądziła (a raczej była pewna, mając taką wiedzę na temat przyjaciółki), że to nie była jedynie kwestia tego, że to jej praca. Rose po prostu była dobrym człowiekiem.
Beznadziejne przypadki zresztą nie dotyczyły tylko zwierzaków. Eden, choć pewnie nie miała za sobą podobnie dramatycznych doświadczeń co Rose, też nie mogła się pochwalić szczęśliwymi związkami w przeszłości. W zasadzie dotychczas była tylko w jednym, któremu daleko było do ideału. Tak naprawdę Eden nawet nie mogła o nim mówić, skoro wtedy, gdy była z Darylem, utrzymywała to w tajemnicy.
Prawda była taka, że Eden nie chciała wracać do pustego domu. Zresztą i tak ten czas poświęciłaby pewnie zamartwianiu się o Belzebuba. Rozumiała jednak konieczność pozostawienia go w klinice.
Dziękuję, bardzo chętnie skorzystam z tej propozycji. Prawdę mówiąc nie chcę być dziś sama, i tak pewnie ciągle bym myślała o nim. – Eden nie była tym typem osoby, która na każdym kroku chciała zamanifestować swoją siłę i pokazać, że ze wszystkim poradzi sobie sama, skoro niestety tak nie było. – A co z twoimi kaktusami? – zainteresowała się, spuszczając wzrok z Belzebuba, by przenieść go na dziewczynę. Nic dziwnego, że temat roślin ją zainteresował.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

Tak, to prawda, ta radość gdy brała udział przy porodzie szczeniaków dingo, albo radość gdy operacja kota z nowotworem się udała, pacjent się wybudził i pożył jeszcze przez dobrych kilka lat, bądź radość z powodu tego, że udało się uratować końską nogę, zamiast usypiać konia, to były bezcenne chwile i uczucia dla Rose, zawsze wtedy emanowała tą radością i dzieliła się dobrem z innymi. Smutek pojawiał się gdy pacjent podczas operacji zmarł, albo urodziły się martwe futrzaste maleństwa, albo gdy musiała dać zastrzyk śmierci, by jej pacjent dłużej nie cierpiał. Ludzie pod tym względem bywali egoistyczni, miała psią pacjentkę z zapaleniem opon mózgowych wywołanych przez infekcję odkleszczową i choroba była w tak zaawansowanym stanie, że jedyne co pozostało to uśpić zwierzę. A co zrobiła jej właścicielka? Kazała z tym zaczekać aż wróci z pracy, bo ona nie może się rozmazać. Czy to była osoba która kochała swoje zwierzę? Hepburn w to szczerze wątpiła. Jednak w jej pracy obowiązywały zasady i ostateczna decyzja należała do właściciela zwierzęcia. A niektórzy nie nadawali się ani na rodziców, ani na właścicieli zwierząt, tyle w temacie.
- Wiesz, życie nauczyło mnie siły. - w końcu ona straciła dziecko, dziecko którego się na początku ciąży obawiała, bo samotne macierzyństwo dla dwudziestojednolatki mogło być przerażające, ale rodzice i brat chcieli jej pomóc i wtedy wiedziała że chce tego dziecka. To nie tak że rozważała w ogóle usunięcie go, od początku gdy się tylko dowiedziała to zdecydowała się je urodzić i wychować, ale była przerażona, nie wiedząc czy nadaje się na matkę. Podobno takie smutne sytuacje sprawiają, że kobiety zyskują więcej siły i coraz to trudniej je złamać. W przypadku Rose to była prawda, bo choć przeżywała śmierć każdego futrzastego pacjenta to przy ich właścicielach była silna i dawała im wsparcie.
- W takim razie nocujesz dzisiaj u mnie. A co do kaktusów to właśnie nie wiem, straciły swój kolor, stały się bardziej brązowe i jakby wysuszone. A przecież one nie wymagają podlewania, więc sama nie wiem co im zaszkodziło. - na jej oko te kaktusy były martwe, ale może się okaże że jednak nie jest tak fatalnie i da się je uratować?
- I storczyki, one mają takie jakby dziury, w sensie liście w pewnych miejscach mają przezroczyste plamki. - co pewnie było spowodowane poparzeniem słonecznym, bo były one na oknie gdzie było największe nasłonecznienie przez cały dzień. Cóż, panna Hepburn może miała doskonałą rękę do zwierząt, ale fatalną do roślin.
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
To było dość paradoksalne, ale często chyba rzeczywiście działało, jeśli chodziło o trudne doświadczenia. Wydawało się, że pewne rzeczy muszą nas złamać, że człowiek jest po prostu zbyt kruchy i zbyt delikatny, żeby sobie jakoś ze wszystkim poradzić, ale jednak niekiedy w obliczu prawdziwych tragedii dokładnie to robił – wstawał i szedł dalej. Radził sobie.
Eden nie miała w sobie takiej waleczności – tak przynajmniej wynikało z jej dotychczasowych doświadczeń. Nie za bardzo potrafiła walczyć o swoje, prędzej odpuszczała, a z przeciwnościami losu radziła sobie raczej gorzej niż lepiej. Chyba dlatego też z podziwem patrzyła na ludzi, którzy w jej oczach byli silni. Rodziło w niej się wówczas takie dziecięce pragnienie, że ona też by tak chciała, tylko jeszcze nie potrafiła.
Och. Właściwie z tymi kaktusami to nie do końca prawda, wiesz? – Popatrzyła na Rose wyraźnie zmartwiona, bo niewykluczone, że jeszcze bez oglądania roślin, już mogła zakładać, z czego wynikają te problemy. – One owszem potrafią się dość długo bez niej obyć, ale wtedy nie kwitną i rosną, a często zwyczajnie marnieją – wyjaśniła. Kiedy Eden zaczynała interesować się florystyką, to właśnie kaktusy bardzo mocno ją zaskoczyły. Wydawały się w końcu roślinami, które poradzą sobie w każdym warunkach – i trochę tak było, bo długo potrafiły się ratować własnymi zasobami, zanim ostatecznie nie umarły, ale z drugiej strony ludzi ich nie doceniali, a uprawa kaktusów wymagała uwagi i rzetelności.
Zauważyłaś to tylko na jednym storczyku czy na kilku? Wszystkie stoją obok siebie? – dopytywała, chyba też poniekąd zadowolona, że może zająć myśli czymś innym. Zwłaszcza czymś, na czym się zna. – To może być jakaś choroba lub do twoich storczyków dobrały się jakieś robaki, dlatego wtedy ważne jest, aby te, które są już uszkodzone odizolować od reszty. Ale dokładnie to sprawdzę, jak już będziemy u Ciebie – zapewniła. Rośliny w gruncie rzeczy były podobne do ludzi czy zwierząt, chociażby pod tym względem, że również chorowały.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Eden Goldwirth

Prawda jest taka że często my, ludzie, nie dostrzegamy siły, którą w sobie mamy. Często to też dotyczy osób z zaniżonym poczuciem własnej wartości, sądzimy że jesteśmy słabi, bo coś nam się nie udaje, bo słyszymy krytykę z ust osób, na których opinii najbardziej nam zależy. I to dopiero w trudnych sytuacjach życiowych nie poddajemy się, tylko walczymy i wygrywamy tę nierówną walkę, dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę z tego, jaką siłę w sobie mamy i jakiej to nie byliśmy wcześniej świadomi. Widziała również to zmartwienie na twarzy Goldwirth i nauczyła się w swoim życiu również tego, że czasami musimy zająć myśli czymś innym, by się nie martwić, co czuł Belzebub od swojej pani i sam również robił się niemrawy. Przy okazji szatynka mogła się czegoś nauczyć o kaktusach, bo nie wiedziała że one jednak również muszą być regularnie podlewane.
- Całe życie żyłam w kłamstwie. I owszem, mam jednego kaktusa kwitnącego i on naprawdę kwitnie, ma taki piękny różowy kwiat, ale ten drugi obok niego, bardzo podobny nie kwitnie w ogóle. Może być tak, że jeden z nich to osobnik męski, a drugi żeński, dlatego jeden wydaje kwiaty, a drugi nie czy to jednak jest zależne od zasobów wody? - no i się zaciekawiła tym tematem, bo żyła w przekonaniu że kaktusy wystarczy podlać raz na miesiąc, bo częste podlewanie sprawi, że zgniją one od korzeni i szybciej obumrą.
- Mam storczyki w dwóch pokojach i to się pojawiło tylko na tym storczyku, który stoi na parapecie w pokoju bardziej nasłonecznionym. - miała w sumie dwa pokoje w swoim mieszkaniu, jeden robił jej za salon, drugi za sypialnię i to salon był tym bardziej nasłonecznionym miejscem, a sypialnia tym pokojem w cieniu. I chociaż tamten storczyk z sypialni był mniejszy i jakiś taki niemrawy, tak ten z nasłonecznionego salonu był okazały, ale z dziwnymi plamami na liściach.
- Robaki? Ale masz na myśli nie wiem, jakieś larwy much czy jakie konkretnie? - wiadomo że wietrząc mieszkanie, zwłaszcza latem nalecą te muchy do środka i jak nie zauważysz i w porę nie załatwisz takowej łapką, to ta się rozpanoszy, rozmnoży się i zastaniesz ją na parapecie leżącą do góry nogami. A powinność już spełniła, zatem mogła sobie umrzeć. Hepburn uważała że dba o swoje rośliny i nie sądziła, że mogą mieć one jakieś owadzie pasożyty, więc poczuła się z tym trochę źle, że nawet nimi nie potrafiła się dobrze zająć.
happy halloween
nick
zrobi ci bukiecik — fleuriste
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Była niewysoka, nieśmiała, niepozorna i nierozmowna, jakby obawiała się być po prostu jakakolwiek.
Eden przecież już dość długo zajmowała się roślinami. Tak naprawdę zaczęła się tym interesować jeśli nie w dzieciństwie to we wczesnym okresie życia nastoletniego. Początkowo głównie hobbistycznie – grzebała razem z babcią w ogródku, potem chętnie chodziła po różnych targach roślin, powoli zazieleniając nie tylko swoją sypialnie w domu rodzinnym, ale też inne pomieszczenia. W końcu zaczęła sobie dorabiać w znajomej kwiaciarki i tam też bardzo dużo się nauczyła. Wciąż jednak rośliny potrafiły ją zaskakiwać i choć miała na ich temat pewną wiedzę, ciągle się uczyła.
Myślę, że to może zależeć czasem od bardzo małych szczegółów. Kaktusy wydają się bardzo wytrzymałe, ale w gruncie rzeczy trzeba o nie porządnie dbać, aby się rozwijały. odpowiednie nasłonecznienie, woda, zmiana temperatury w zależności od pory roku. W ogóle możesz sobie wyobrazić, że są takie odmiany kaktusów, które do pierwszego kwitnienia potrzebują 40 lat? – Wprawdzie te rzadziej spotykało się w domowych uprawach, ale tak naprawdę różnorodność wśród kaktusów była naprawdę fascynująca, przynajmniej tak wydawało się Eden. I choć normalnie nie była jakoś mega rozgadaną osobą, tak kiedy wchodził temat, który są rzeczywiście interesował, potrafiła o tym perorować niemal bez końca.
Gdyby to było poparzenie słoneczne na ich liściach pojawiłyby się takie brązowe plamki. Trochę tak jak u nas, kiedy opalimy się za bardzo i nasza skóra przechodzi z czerwonego w brązowy – wyjaśniła. Rośliny w gruncie rzeczy miały wiele cech wspólnych z ludźmi i to również sprawiało, że Eden tylko podziwiała je bardziej i bardziej. Chociaż to muzyka była pierwszą i najważniejszą jej pasją, florystyka znajdowała się tuż za nią, na drugim miejscu.
Bardziej takie typowe dla konkretnych gatunków kwiatów. Jak na przykład u storczyków to mogą być wełnowce. Ale – Eden lepiej przyjrzała się przyjaciółce, domyślając się, co może jej chodzić po głowie. – bardzo często jest tak, że kupione przez nas rośliny mają wełnowce, ponieważ w sklepie nie zadbano o nie odpowiednio. A i nie od razu widać, że coś jest nie tak – powiedziała, nie chcąc, by Rose przejmowała się tym, że sama czegoś nie dopilnowała. Niestety nie wszystkiego dało się uniknąć, poza tym storczyki były delikatne i często zmagały się z różnymi chorobami.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
Ola
ODPOWIEDZ