farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Dla większości zapewne było to dość niezrozumiałe zachowanie, bo który chłopak wolał książki od sportu? Ale podobnie też było z dziewczynami, jedne uwielbiały siatkówkę, albo kibicowanie swoim i podobającym im się chłopcom podczas meczu koszykówki, a inne wolały ciche rejony szkolnej biblioteki, zaszycie się w książkach i życie fikcyjnym życiem bohaterów książkowych, przeżywając wraz z nimi te niespotykane przygody czasem. Sama Cherry była raczej typem tej pierwszej, szalonej dziewczyny, ale miała też dni gdzie zamykała się w sali ze sztalugami i malowała, tworząc swoje pierwsze dzieła owoców stojących w misce na stoliku.
- Jeszcze życie mi miłe, więc aż tak tragicznej śmierci sobie nie planuję. Choć bądź co bądź ostatnio próbował się na mnie zawalić dom. - i jak nie nazwać ją pechową, jak podczas burzy szukając owiec spadła z konia, uderzyła głową w kamień, straciła na jakiś czas przytomność, a gdy ją odzyskała i poszła w poszukiwaniu pomocy, to owszem przyjęła ją pod dach nieznana jej kobieta, ale chwilę potem na dom tej kobiety spadło drzewo i gdyby nie szybki przyjazd służb to pewnie obie zginęłyby pod gruzami domu, bo jej towarzyszka bała się wyjścia do aligatorów na zewnątrz. Najwidoczniej ktoś ewidentnie czyhał na życie szatynki, a może była zwyczajnie przeklęta?
- Zapamiętam sobie, po powrocie zatem czekaj na telefon, bo czasami naprawdę obudzę się w środku nocy i zacznę tworzyć składniki na nowe lody. - były takie noce że nie mogła spać, więc kręciła się po domu, sprzątała, albo podjadała resztki z lodówki, te co miały być na dzień następny, albo wychodziła na zewnątrz doglądać zwierząt. Były również dni, kiedy wykończona jak tylko dotknęła głową poduszki to zasypiała i budziła się dopiero dnia następnego wraz z zapianiem koguta. Wszystko zależało od dnia i ilości zmartwień, które Whitehouse miała na głowie.
- Wiesz, pewnie dla ludzi z Sydney jestem nikomu nie znaną Cherry z Lorne Bay, przez co szukają na mapie gdzie ta miejscowość w ogóle jest. - uśmiechnęła się, bo tak jak dla nich te osoby, które są wymieniane jako zwycięzcy we wschodniej części kraju, są nieznajomymi, randomowymi wręcz osobami, tak i ona była nieznajomą dla reszty kraju. Lorne Bay wcale nie było takie słynne, jakby się o tym myślało mieszkając w danym miejscu.
- Ej, mister Australia 2022, usiądź jak prawdziwy filozof, będzie wyglądało poważniej. - zaśmiała się i zaczęła malować pierwsze kreski na płótnie, na początek tło, czyli te przepiękne góry, potem dopiero sylwetkę mężczyzny. Nie przerwała nawet gdy zadał to pytanie. Spojrzała jedynie na swoją rękę i zaciągnęła rękaw tak, by nie było widać tego okropnego siniaka, przypominającego jej dawnego sponsora.
- Nie, to akurat efekt kłopotu, którego się pozbyłam ze swojego życia, a raczej wyrwałam się z jego szpon. Żadne pieniądze, nawet te na leczenie mojego ojca nie są warte tego, by w środku lata musieć zakrywać ciało, z powodu takich obrażeń. Może i teraz jestem całkowicie biedna jak mysz kościelna, ale przynajmniej mam pewność, że pewnego dnia nie wyląduję w szpitalu, bo ktoś pozwoli sobie na zbyt wiele. - mówiła to smutno, bardzo smutno, nie spoglądając w ogóle na Barnarda. Nie potrafiła nikomu spojrzeć w oczy, bo nie chciała widzieć tego oceniającego spojrzenia. Myślała że jest dobrze dopóki ona mu daje, a on jej za to płaci, ale gdy pierwszy raz została uderzona to wiedziała już, że dłużej tego ciągnąć nie może. A ślad na ręce to efekt jej "pożegnania" ze swoim oprawcą.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Każdy jako młody człowiek próbuje wielu rzeczy. Również Aaron podejmował kilka prób znalezienia dla siebie odpowiedniego miejsca. Przez parę tygodni chodził na zajęcia z siatkówki, ale sporty drużynowe chyba nie są dla niego, więc znacznie dłużej zabawił w sekcji biegania, na zajęciach w szkole średniej. A poza szkołą miał swoją ekipę znajomych i ich jedyną rozrywką nie było wcale czytanie poezji. Zrobił w młodości parę głupstw, ale chyba w granicach rozsądku, bo niczego po latach nie żałuje. Gdy wraca wspomnieniami do tamtych czasów, to towarzyszy mu jedynie uśmiech i same pozytywne emocje.
- Ale wszystko skończyło się dla Ciebie dobrze? - zapytał ze szczerą nutą przejęcia w głosie. Może nie są najbliższymi sobie osobami na świecie, ale lubi kobietę i przykro by mu było, gdyby Cherry coś sobie złamała albo mierzyła się po tym pechowym zajściu z dłuższymi problemami zdrowotnymi.
- Na pobudkę z takiego powodu mogę przymknąć oko. - odpowiedział. Życie na farmie jest takie zajmujące, że szczerze sądził, że to wszystko, o czym teraz mówią, to tylko żarty. W sensie życzy Whitehouse jak najlepiej, ale może nie kosztem zarywania nocy. No i ktoś powiedział, że żeby zostać milionerem, trzeba wstawać o czwartej rano, więc tutaj w grę wchodziłyby bardziej poranne, niż nocne telefony.
- No tak. Chodzi o to, że bardzo często mówi się, że ktoś coś wygrał, ale spory odsetek mieszkańców danego kraju, nie zna nawet jednej osoby, która wygrałaby w życiu coś więcej, niż parę dolarów w zdrapkach. - stwierdził. Jeśli chodzi o anonimowość, to Cherry miała w stu procentach rację, a Aaron i tak będzie czuł satysfakcję, że jeśli on nic w życiu nie wygrał, to chociaż jego kumpeli się udało. I kiedyś podczas takiej rozmowy wyskoczy z tekstem, a ja to przyjaźnię się z dziewczyną, która wygrała wyjazd na narty do Aspen, jeszcze o tym nie wie, ale będzie musiał też dodać na końcu, że wygrana objęła przelot tylko w jedną stronę.
- Już się poprawiam. Może założę koszulę, to będę miał już swój portret na ścianę, jak kiedyś zostanę rektorem. - zażartował, ale poza wyprostowaniem się w fotelu, bardziej jednak nie zadbał o swój wygląd. Przez chwilę siedzieli w ciszy, Aaron najpierw wyglądał przez okno i podziwiał widok zasypanych śniegiem gór po zmroku, potem jednak odwrócił spojrzenie i przez chwilę obserwował szatynkę przy pracy. Obserwacja tworzących coś artystów, może być równie interesująca, jak analizowanie już skończonego dzieła.
To wtedy dostrzegł sińce, co sprowokowało jego pytanie.
- Ktokolwiek to był, to cieszę się, że znalazłaś siłę, żeby z tym skończyć. - powiedział, chcąc zabrzmieć wspierająco. Ludzie znajdują się w różnych podbramkowych sytuacjach w życiu, Aaron nie chciał oceniać, choć to, co mówiła Cherry, jasno wskazywało na jedno i nie mógł udawać, że nie wie, o co chodzi. Nie drążył jednak dalej i nie komentował niepotrzebnie. - Gdybyś potrzebowała pomocy, to wiesz, że możesz się do mnie zwrócić? - zapewnił kobietę. Nie miał dużo pieniędzy, nie mógł zaproponować Cherry dużej pożyczki, ale pomoc w znalezieniu rozwiązania problemu, to już tak.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Czy skończyło się dobrze? Tak można było powiedzieć, bo przecież przeżyła, ale gorzej skończyło się to dla właścicielki domu, bo musiała zamieszkać gdzieś indziej, a nie zawsze ma się dużo pieniędzy na nowe lokum. Cherry nie orientowała się nawet czy ubezpieczenie jej domu wspomina również o wypadku spowodowanym upadkiem drzewa na dom, a jakby nie było, miała trochę drzew na farmie, musi koniecznie to sprawdzić!
- Dla mnie tak, bo jedynie paroma szwami na głowie i krótkim pobytem w szpitalu, ale o wiele gorzej miała właścicielka tego domu, która straciła dach nad głową. - odparła bardzo poważnie, zastanawiała się również nad odwiedzeniem niejakiej Darby Maclerie, ale nie zrobiła na niej pewnie dobrego pierwszego wrażenia, wręcz przeciwnie, zapewne w oczach tamtej kobiety wyszła na wariatkę, a to nie było jej celem bądź co bądź. Kiedyś i ona się odważy by wrócić w tamto miejsce i sprawdzić co u tej kobiety, czy Darby również została uratowana? Czy przeżyła? Pytań było tak wiele, a strach paraliżował przed sprawdzeniem odpowiedzi.
- Nawet jeśli byłbyś naburmuszony to i tak jestem pewna, że sam smak lodów sprawiłby że wszystkie grzechy zostałyby mi odpuszczone. - zażartowała, ale pomyślała że w sumie to wcale nie jest taki głupi pomysł i przed najbliższymi świętami może do spowiedzi zabierze ze sobą kubełek lodów własnej roboty? Na pewno ksiądz się nie obrazi, przecież przykazania nie mówiąc nic o przyjmowaniu smacznej łapówki. Skoro Aaron mógł na to przymknąć oko to czemu inni nie?
- U nas pech w zdrapkach jest wręcz rodzinny, bo często ja i moi rodzice graliśmy w zdrapki i nigdy nie wygraliśmy ani centa. Dlatego byłam kompletnie zaskoczona gdy wygrałam w tej loterii bilety do Aspen, trochę tak jakby szczęście się wreszcie do mnie uśmiechnęło. - i była gotowa pobiec by te bilety znaleźć i jeszcze raz się przyjrzeć swojemu szczęściu, a gdyby to zrobiła to by się pewnie zorientowała że jej szczęście jest jedynie połowiczne, bo bilety były tylko w jedną stronę. Póki co zajęła się tworzeniem portretu Barnarda.
- Zapomniałeś jeszcze przywdziać swojego bordowego futra i poprawić korony. - zażartowała znów, tym razem tylko raz po raz zerkając na mężczyznę, by dobrze odzwierciedlić jego rysy twarzy. Musiała poprawić obrys jego oczu, bo pierwszy szkic nie odzwierciedlał jego spojrzenia.
- Właściwie to możesz mi pomóc. I nie, nie będę cię prosiła o pożyczkę, znajdę jeszcze dodatkowe zajęcie by dorobić, ale znasz może jakiegoś w miarę nie drogiego i jednocześnie dobrego rehabilitanta? - zapytała, poprawiając obrys męskiej twarzy, a potem znów się mu przyjrzała raz jeszcze.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ