36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Kolejne spotkanie miało być standardową randką dwojga ludzi przed czterdziestką. Chociaż brzmi to niezwykle okrutnie, to trudno spierać się z bezwzględną metryką i zamiast uparcie stawiać czoła datom, lepiej sunąć na fali doświadczenia i wszystkiego tego, co sprawia, że ciągle chce się żyć, wyznaczać cele, spełniać plany i realizować marzenia. Do koncepcji drugiego spotkania nie mającego już nic wspólnego z wywiadem, zainspirował ją sam Alex. Wystarczył rzucony na podłogę w salonie koc, aby w głowie Sary zapaliła się niewielka lampeczka. Jeśli ostatnimi czasy chodziła gdzieś na randki, to w 80% były to restauracje, a spotkania zawsze przebiegały w jednym i tym samym schemacie, który zapragnęła zmienić. Restauracje zamieniła na plaże, a wygodne krzesła na koc przykrywający żółty piasek. Pora również nie była przypadkowa, bo słońce zaszło jakieś 20 minut wcześniej niż para wkroczyła na brzeg. Temperatura nie była tak wysoka jak godzinę temu, od wody wiał przyjemny wiatr, a miłośnicy kąpieli już dawno wybrali się do domów. Sara brodząc bosymi stopami po piasku trzymała w dłoniach złożony w kostkę koc i cienką bluzę na wypadek znacznego ochłodzenia (którego nie przewidywała). Alex za to w przydziale otrzymał wiklinowy kosz, w którym było wino, dwa plastikowe kieliszki (świetna sprawa jeśli chodzi o picie w plenerze) oraz kilka przekąsek, które mogli zajadać w trakcie rozmowy. – Aż trudno uwierzyć, że mieszkam tak blisko i tak rzadko tu bywam – cała zabawa i przyjemność tego wieczoru miała opierać się na prostocie. Niczym para nastolatków, mieli spędzić wspólnie czas na świeżym powietrzu słuchając szumu fal i obserwując gwiazdy nad sobą. – A Ty? Spacerujesz czasem brzegiem? Kiedyś frajdę sprawiało zbieranie zwykłych muszelek. Zawsze gdy wspominam takie banały czuje, że dorosłam – dziecięca radość, niewinność i ufność była czymś co zabijał czas i otoczenie, ludzie… nie można było wiecznie żyć w otoczce nieświadomości co nie zmienia faktu, że trochę za tym tęskniła. Za beztroską…
– Co sądzisz o tym miejscu? Będzie odpowiednie? – zatrzymała się spoglądając na idącego kilka kroków za nią mężczyznę.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Baw się życiem. Pożeraj życie. Powtarzał to sobie w wielu sytuacjach. Czasem gnając na złamanie karku autostradą między miastami, ścigając się z czasem, śmiercią i własną nieostrożnością. Czasem wychodząc na dach budynku. Czasem kochając się bez pamięci w jakichś nietypowych miejscach. Czasem spóźniając się do pracy i zawalając terminy, bo akurat robił coś niesamowitego...
Czasem był nastolatkiem, zamkniętym w ciele gościa dobijającego do czterdziestki. Nie myślał o słupkach i tabelach, stabilizacji, kredytach. Wciąż uwielbiał spać tak długo jak potrzebował, tańczyć, gdy miał na to ochotę, jeść na mieści zamiast robić zakupy na tydzień i śmiać się wtedy, kiedy chciał. I tak głośno jak chciał.
Wieczny chłopiec? Można było oceniać go wielorako, jednak w krytycznych sytuacjach potrafił się spinać i pracować na pełnej wydajności, aż do realizacji zadania. Bardziej był więc lekkoduchem lub slow-liferem, który jednak nie migał się od odpowiedzialności. Po prostu nie znosił presji i starał się wyrzucać ją ze swojego życia.
Niezobowiązujący, wieczorno-nocny wypad był doskonałym przykładem życia bez presji. Typowa, wręcz stereotypowa lniana koszula ustąpiła miejsca nieco grubszej, mniej przepuszczającej wiatr, który w nocy wieje niemal zawsze do oceanu. Piasek pod stopami wciąż jednak był przyjemnie ciepły - w końcu, gdy "stary świat" marzł w środku zimy, u nich był środek lata. Alex niósł kosz piknikowy. Nieduży i niezbyt ciężki. W końcu to nie wiktoriańska Anglia, gdzie raczej przypominałby kufer z pełną zastawą w środku. Może byłby dżentelmenem i to za nim noszono by kufer, może to on byłby nosicielem. Póki co, odrobinę zapadał się w piasku, ale doskonale znał to uczucie i potrafił dobrze balansować. Byłby w stanie nawet całkiem wydajnie biec. Przypomniała mu się plaża nad Morzem Północnym, gdy był nad nim w podobnej porze. Rajd Norwegii, chyba 2006 rok. Ciekawie się chodziło po zmrożonym piasku - przypominał piankę, trochę jakby chodziło się po bardzo twardym materacu, zapadać się można było najwyżej na pół cala.
W Australii im to nie groziło.
Oj, powiedziałbym, że to najbardziej oczywista z oczywistych rzeczy. Piękno, gdy obcujemy z nim codziennie, strasznie powszednieje. Powtarzane wiele razy staje się normą. I zamiast tego piękna wybieramy wyjście do knajpy, netflixa. Tak jak masa facetów zapomina, że ma obok siebie piękną kobietę, powszednieje im to. A do piękna nie powinniśmy się przyzwyczajać. Tylko pielęgnowane i podawane w coraz to nowej formie wciąż smakuje doskonale...
Rzadko. Chociaż bardzo chętnie w nowych miejscach. Plaże na świecie potrafią być przeróżne, tak samo jak ludzie. Resztki bursztynowej poświaty były jeszcze widoczne na niebie, ale do gwiazd było im znacznie bliżej niżli kiedykolwiek wcześniej. Na pustej plaży wydawali się być parą najbardziej samotnych ludzi na ziemi. Wokół piasek, dalej kamienie, przed nimi bezkres wody, kończący się tysiące kilometrów stąd. Alex zwolnił na chwilę i dał się wyprzedzić, chociaż nie było to w żaden sposób planowane.
Wspaniałe. Odpowiedział. I właściwie tylko on wiedział, czy mówi o miejscu, czy o niej. Miał jakieś trzy sekundy między wybrzmieniem ostatnich głosek pytania a swoją odpowiedzią, w czasie których podziwiał swoją drobną towarzyszkę, jej delikatną figurę, spokojny chód bosych stóp. Najbardziej naturalny, pozwalający ciału płynąć jego naturalnym rytmem. Ostatnie pozostałości dziennego światła igrały na jej ciele, nadając mu onirycznych barw, nadchodząca noc zaś rozmywała szczegóły. Razem sprawiały wrażenie, że dziewczyna lada chwila oderwie się od ziemi żeby kontynuować sen w jakiejś bardziej abstrakcyjnej formie. Będzie idealnie. Wyrwał się z okowy własnych myśli. Stwierdzenie, pobożne życzenie - niedługi czas pokaże...

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Randki w knajpach to temat rzeka i z całą pewnością są lepszym wyjściem na pierwsze spotkanie niż plaża. Dlaczego? A z bardzo prostego powodu. Mianowicie umawiając się z kimś poznanym chociażby przez portal w internecie, łatwiej i bezpieczniej poznawać tego kogoś wśród innych osób, nawet jeśli ciągle jesteśmy anonimowi. Ustalanie wypadu w tak odludne rejony byłoby skrajnie niebezpieczne i głupie. Zaufanie to coś świetnego, ale z dużą dozą rozsądku. Alex nie wyglądał i nie zachowywał się jak seryjny morderca. Poza tym zgodnie ze swoim sumieniem, gdy tylko ostatnim razem opuścił jej mieszkanie, prześwietliła cały życiorys syna mistrza w sieci. Nie mając absolutnie żadnych wątpliwości co do autentyczności jego słów, z największą przyjemnością zgodziła się na kolejne spotkanie. I tym razem z jej własnej inicjatywy nie była to schadzka w jednej z lokalnych restauracji. Lorne nie było dużą miejscowością i dobre knajpy można było bez trudu wymienić jednym tchem. Sara jako kobieta nieznosząca nudy, często bywała na kolacjach z różnymi facetami i chcąc uniknąć miłego przywitania ze strony kelnera, który mało profesjonalnie mógł rzucić „jak dobrze znowu panią widzieć”… wolała nie ryzykować. Plaża była wyborem doskonałym w swej prostocie i pięknie jednocześnie. Widząc jak słońce cudownie chyli się ku odległej linii horyzontu, sama siebie skarciła za to, że tak rzadko dostrzega ten cykliczny proces, a przecież sprawia jej on tyle przyjemności.
Każdy ma w sobie coś z dziecka.
– My dzisiaj będziemy mieć wyłącznie dania na wynos, a netflix z bardzo ograniczoną ilością propozycji, proszę bardzo, w tamtym kierunku – wskazała dłonią rozległe może i chyba nawet fragment nieba uśmiechając się przy tym uroczo. Bez wątpienia to wyjścia bardzo mocno poprawiło jej nastrój co było widać na niemal każdym kroku. Wręcz tryskała pozytywną energią i entuzjazmem co szczęśliwie w jej przypadku nie łączyło się z nadmiernym gadulstwem.
– Świetnie, pomożesz? – spojrzała wymownie na koc, który przez swój rozmiar łatwiej rozłożyć we dwoje. Gdy tylko Alex odstawił koszyk na piasku, wspólnie uporali się ze swoim dzisiejszym zestawem wypoczynkowym, który mimo swej prostoty był niezwykle urokliwy. Blondynka odłożywszy buty na piach obok, usiadła na krańcu koca i strzepała dłonią resztki pojedynczych ziarenek, które przywarły do jej stóp. Dopiero po tym szybkim zabiegu usiadła po turecku prostując mocno plecy i wciągając dużą porcję powietrza do płuc. – Żałuję, że nie zabrałam ręcznika – rzuciła urywając własną gonitwę myśli. Plaża była tak cudownie pusta, że aż prosiła się o indywidualną kąpiel… ach… rzecz jasna we dwoje, żadne solowe występy.
Może kolejnym razem.
– Co u ciebie słychać? Wszystko okej? – zaczęła sądząc, że to bardzo dobry wstęp. Ograniczony kontakt telefoniczny, który był podyktowany również brakiem wolnego czasu, był idealnym pretekstem do nadrobienia wszystkiego na żywo. Dzięki temu oboje mogli mieć pewność, że nie zabraknie im tematów do rozmowy. Kiedy tylko Dias usadowił się nieopodal kobiety, ta nachyliła się i pocałowała jego usta. Nie był to żaden głęboki całus, raczej zwykły gest świadczący o szczęściu.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Miejsce publiczne, jakim jest restauracja daje też poczucie komfortu psychicznego związanego z możliwością wezwania pomocy, ulotnienia się albo ogólnego bezpieczeństwa. W wypadku Alexa research załatwiał dużą część tych problemów - jego wiarygodność była do sprawdzenia w minutę. Jako osoba z pogranicza bycia osobą publiczną musiał też uważać na to jak się zachowuje, bo co prawda nie groziły mu okładki, ale może siódma strona tabloidu...
To jest bardzo dobry widok. I nie miał wcale na myśli lotu Emirates między Dubajem a Perth, który powoli obniżał pułap i sprawiał wrażenie najjaśniejszego punktu na niebie. Migający punkt znajdował się pewnie jakieś pięć kilometrów ponad nimi i będzie widoczny jeszcze kilkadziesiąt sekund. Zupełnie przypadkowo, droga powietrzna skierowana była w stronę którą wskazywała Sara. Trochę jak jakaś spadająca gwiazda, kometa lub inny, nienazwany dobry omen.
Jasne. We dwoje nie było w tym niczego trudnego, nawet pomimo dysproporcji wzrostu a co za tym idzie - zasięgu ramion. Pozostając przy retoryce chmur, koc na chwilę stał się latającym dywanem, by spocząć (nawet w miarę równo) na wciąż nagrzanym piasku. W sumie to nie jest wielka przeszkoda. I on rzucił okiem na lewo i prawo. Pusto. Przynajmniej w miarę pusto, bo w oddali wydawało mu się, że migali jeszcze pojedynczy ludzie. Piasek zaburzał perspektywę i mogło być to nawet dobrą milę od nich. A widoczność będzie się zmniejszała z minuty na minutę.
W głowie pochwalił jej zaradność - on pewnie nawet nie pomyślałby o kocu i jeszcze parę godzin wytrzepywałby piach z kieszeni. Oddał pocałunek, a raczej całus - dowód tego, że oboje spędzają czas niespiesznie i cieszą się z tego. Jakby byli parą dłuższy czas i cieszyli się chwilą tak jak najbardziej lubili.
Tak, wszystko jest okay. Właściwie nic wielkiego się nie działo. Nie rozstąpiły się bramy niebios, świat nie stanął w miejscu ani czas nie zaczął się cofać. Aczkolwiek od ich ostatniego spotkania Alex czuł się jakby odrobinę lepiej. Sporo ostatnio pracuję, ale głównie z miejsca. Zaskakująco mało wyciągają mnie w trasę, jakbym miał zostać w Lorne na dłużej. Sąsiedzi przyzwyczaili się już nawet do jego Lambo, i gdy raz na jakiś czas wyjeżdżał na przejażdżkę nie sterczeli już w oknach zastanawiając się, czy przez ulicę nie przetacza się właśnie kolumna czołgów. Coraz rzadziej przyłapywał też carspotterów robiących zdjęcia tego, poniekąd rzadkiego wozu. Trochę też zacząłem sprzątać w domu. Wiem, nietypowe jak na faceta. Zaśmiał się lekko, ale szczerze. W zamrażarce w pomieszczeniu gospodarczym była pizza mrożona z terminem do marca 2003. Uświadomiłem sobie, od jak dawna jest to "dom wakacyjny" a wcześniej "dom dziadków". Porządki, może mały remont... Nie nazwałby tego wiciem gniazda, o nie. Raczej poprawą warunków bytowania i dostosowaniem ich do własnych potrzeb. A duże zmiany często zaczynają się właśnie od sprzątania...

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Lukrowe początki znajomości nie były niczym rzadko spotykanym, niezwykłym czy zaskakującym. Wręcz przeciwnie. Zdecydowana większość na pierwszych randkach skrzętnie ukrywa swoje wady, złe strony i nawyki, którymi nie należy się chwalić. Dias sprawiał wrażenie szczerego i naprawdę zadowolonego z prostoty tak banalnego spotkania mimo przyzwyczajenia do wygód i luksusu. Wewnętrzna ocena jaką przeprowadziła blondynka nie była trafna i było to miłe zaskoczenie. Z tego zaś wzięła się wątpliwość co do szczerości mężczyzny, ale mając naturę lekkoducha w sprawach łóżkowo-sercowych, nie rozważała zbyt długo wszystkich „za” i „przeciw”. Cieszyła się chwilą i miłym towarzystwem, bo to ją relaksowało i pozwalało odpocząć od obciążenia psychicznego w pracy. Równowaga umysłu stanowiła fundament zdrowia całego organizmu i z tego powodu bez zawahania umówiła kolejną… randkę, tak, nie ma powodu, aby obawiać się tego słowa.
– Super – wspólne rozłożenie koca nie było takie trudne i o wiele łatwiej przyszło uniknąć obojgu większej ilości niepotrzebnego piachu w zagięciach materiału. Paradoksalnie choć przebywanie na plaży jest świetne, to lepiej, aby ziarenka trzymały się na odległość od siedziska. Nikt nie lubi ich wygrzebywać z garderoby, włosów czy nawet koca, który trzeba będzie dobrze wytrzepać na tarasie. – To chyba dobrze, odpoczniesz, będziesz miał więcej czasu dla siebie – ewentualnie nas, jeśli jesteśmy już jacyś my… – Chociaż wspominałeś, że lubisz jeździć – mała lampeczka zaświeciła się gdzieś z tyłu głowy blondynki. Jeśli Alex nie przekonał się do tej pory o jej bezpośredniości, to niebawem będzie miał okazję. Nigdy nie skrywała swych planów, marzeń i pragnień, nawet tych pospiesznych, wybiegających przed szereg. – Jeżeli będzie Ci brakowało trasy, to chętnie się gdzieś z Tobą wybiorę, a w ramach rekompensaty zaproszę na jacht. Bo nie masz choroby morskiej, prawda? – uniosła jedną brew niesłusznie wysuwając wniosek, że ktoś pochodzący z Lorne nie może mieć problemów z pływaniem.
– Pizza ważna do 2003? Przyznaj, że nie sprzątałeś tam od bardzo, bardzo, bardzo… dawna – zaśmiała się nie przypuszczając nawet, że więcej produktów może mieć podobny okres używalności. Nie wspominając o tonie kurzu jaka uzbierałaby się na wszystkich meblach przez tyle lat. – Mam bardzo dobrą pomoc domową. Prócz sprzątania może również coś ugotować i uprasować. Nie będę zachłanna i w razie potrzeby podzielę się numerem – sięgnęła do koszyczka wyjmując wino i otwieracz, które podała mężczyźnie, samej zaś trzymając dwa plastikowe kieliszki.


Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
W zależności od kraju i kręgu kulturowego mówiono o motylach, lukrze, cukrze albo różowych okularach. Każda z tych rzeczy miała zmieniać percepcję i może w istocie tak było, ale Alex był już zdecydowanie za stary na ekscytowanie się tym. Owszem, była to znajomość, które powodowała miłe łaskotanie na karku, ale raczej nie wyobrażał sobie, że jeśli coś pójdzie nie tak, to zeskoczy z najbliższego molo swoim Lambo.
Bilans zysków i strat nijak nie sumowałby się przy takim działaniu. Żył chwilą i w tej chwili. A w tej chwili czuł, że żyje...
Tak, będę miał nieco więcej czasu. Może też dla nas, może też dla ciebie. Lubię, mam też czym, (ojciec zwykł mawiać, że motoryzacja zaczyna się od stu tysięcy dolarów) okolica obfituje w dobre miejsca. I do offroadu i do rozpędzenia się na autostradzie. Z resztą, z wszechobecnymi zwierzakami nie ma co szaleć. Zderzenie z kangurem zakończyłoby egzystencję samochodu i moją pewnie też. W końcu auto miało nieco ponad metr wysokości... A rozpędzanie się terenówką to już nie to samo, trochę jakby gnać z górki kubłem na śmieci. I on nie miał problemu z bezpośredniością. W sumie nie ogarnął nawet, że ona ma SUVa, czyli właśnie taki kubeł. Z resztą, jego Jeep też nie był cudem designu prosto z deski Pininfariny. Masz jacht? Super! To było naprawdę fajne w umawianiu się z kobietami z klasy wyższej. Nie poleci taka na sportowe auto, bo ma jacht, albo inny helikopter. Słowem - to ona była tutaj naprawdę dobrą partią. Nie mam, sporo pływałem, ojciec też ma łódź. Sternik z niego żaden. Raczej romantyczny żeglarz, poszukujący przygody. A niewiele miało to wspólnego z realiami rejsu. Ojciec nieraz mówił mu, że jest zbyt roztrzepany i nieodpowiedzialny, żeby być kapitanem. Z drugiej strony, gdy cumuje się w Monako nie jest to specjalnie trudne.
Tak jak specjanie trudna nie jest obsługa korkociągu. Stereotypowo męską rolę miał przećwiczoną doskonale. Za jakiś czas pozostanie po niej wspomnienie - korkociągi przejdą do lamusa razem z korkami - podobno dobra zakrętka jest równie dobra co syntetyczny korek i tylko nieco gorsza niż naturalny, który był jednak drogi i coraz trudniej dostępny. Australia zaś mogła się pochwalić zaskakująco dużą liczbą zaskakująco dobrych win. Podobnie zresztą, jak sąsiedzi z Nowej Zelandii. Oba kraje przodowały w winach wyrabianych z białych winogron, różnych szczepów.
To zapasy mamy. Ja tylko wziąłem się za sprzątanie. Żałuję. I on się zaśmiał. Ładna? Prawie mu się wymsknęło. Z tego typu żartami dobrze uważać na początku znajomości. Obawiam się, że, że Alex Dias będzie musiał sam sobie poradzić ze swoim bałaganem. Wcale nie miał już zarobków premium. A trochę wydatków premium już zostało, łącznie ze sportowym samochodem. Porozumiewawcze mrugnięcie mogło wskazywać, że równie dobrze mowa o bałaganie w życiu, który powoli się układa.
Kieliszki nijak nie miały szansy zabrzęczeć. Materiał z którego je wykonano, skutecznie eliminował tę szansę. To dla mnie zaszczyt. Dość kulawo przetłumaczył hiszpański toast mówiący, że kobieta zrobiła mu wielką przyjemność tym wyjściem i czuje się szczęśliwy i uhonorowany będąc tutaj, w jej obecności. Ot, demony dwujęzyczności. A ty? Urywasz się czasem, żeby popatrzeć w gwiazdy, albo posłuchać deszczu? Który spada w słoneczny dzień... Jak było w jednej z ulubionych piosenek jego matki. Z resztą, on też ją lubił. Amerykańskie południe miało coś wspólnego z Australią. Jesteś naprawdę zagadkowa. Łącznie z tym, że chwilami onieśmielająco pewna siebie i bezpośrednia, żebym po chwili uświadomił sobie jak mało o tobie wiem. I podoba mi się to. Mówiła jego dłoń delikatnie złożona na jej przedramieniu, które akurat nie było obciążone syntetycznym szkłem i winem. Nienachalnie spojrzał w jej oczy, w których odbijał się coraz ciemniejszy ocean. Coraz bardziej tajemniczy, pełen zagadek ocean...
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Przez głowę Sary przetoczyła się myśl, czy oby nie za szybko dąży do nadmiernej ilości kontaktów. Z czasem i każdym nowym partnerem przyłapywała się na tym, że zaczyna pragnąć więcej mimo postanowienia i jasno określonego podejścia do życia. Z założenia miało był łatwo i przyjemnie. Bez zbędnych emocji i uczuć, które w rezultacie zawsze komplikowały jej egzystencję i to wcale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Im rzadsze spotkania tym więcej tematów do omówienia, więcej czasu na rubrykę „co u ciebie słychać” i radość z samej randki jest jakaś taka… większa. Tymczasem Sara poczuła dziwny ucisk w żołądku na wiadomość, że mężczyzna nie planuje żadnych dłuższych wyjazdów i podróży. Niecodzienne zachowanie własnego organizmu skwitowała jedynie drobnym chrząknięciem maskując nieprawidłowy bodziec.
Czyżby to coś z gatunku wyparcia?
Szczęściem w nieszczęściu bardzo szybko pojawiła się szansa na przeskoczenie z jednego tematu na drugi. Źle, że była to akurat motoryzacja, ale czego mogła spodziewać się po kimś kto tak wiele czasu spędził za kółkiem. Niechęć do dzielenia się doświadczeniami z fotela kierowcy wynikała z bardzo prostego faktu. Otóż Smith była okropnym, wręcz fatalnym kierowcą i nieszczególnie ukrywała to przed społeczeństwem, lecz przed Alexem było jej trochę wstyd, że ma na swoim koncie tak wiele drobnych kolizji i jedno dachowanie, w wyniku którego szczęśliwie nikt nie ucierpiał. – Domyślałam się, że nie jeździsz raczej rodzinnym Vanem – ale niezręcznie pytać po intensywnie spędzonym wieczorze „czym się wozisz”. A i blondynka nie była znawcą czterech kółek. Dla niej liczyło się bezpieczeństwo więc zwracała uwagę na rankingi i ilość poduszek. Sam wygląd również się liczył, ale bez wątpienia stawiała go na drugim miejscu. Samochody bardziej przypominające czołgi w jej mniemaniu stanowiły trudną do przebicia bańkę i były o niebo wygodniejsze niż te niskie, sportowe cuda, którymi tak mocno podniecali się panowie. – Żaden wypadek nie jest przyjemny – wyrwała się z zamyślenia odwracając wzrok od łagodnej dziś wody. – Faceci mają jednak coś z dzieci – podsumowała nie dostrzegając w tym absolutnie nic złego. Zainteresowanie, pasja, jakieś osiągnięcia, wszystko to składało się na osobowość człowieka. Nie każdy również mógł pochwalić się tak dobrymi predyspozycjami do prowadzenia samochodu, bo z pewnością jakąś część umiejętności Dias po ojcu odziedziczył. – Tak, ale nie ma nic wspólnego z jachtami, do których przyzwyczaiły nas filmy i teledyski. To taki jachtowy maluch. Ma trochę ponad 10 metrów, ale jest sypialnia, kuchnia, łazienka i najważniejsze…. Miejsce do opalania – uśmiechnęła się szeroko nie chcąc wyjść na snoba. Jako dwukrotnie „dobrze” rozwiedziona kobieta ze stałym dochodem, mogła sobie pozwolić na taki prezent. Nigdy wcześniej o tym nie myślała, aż w 2021 roku zapragnęła mieć swoją łódkę.
– Jeśli jednak poczujesz, że to Cię przerosło, daj znać – może pomogę, sprzątać naturalnie… z tym samym uśmiechem zadowolenia delikatnie otarła swój kieliszek o kieliszek partnera kompletnie nie mając pomysłu na odpowiedź co do tego niecodziennego toastu. Najprościej i najlepiej w takiej sytuacji przemilczeć kwestię lub zejść szybko na inny temat. Wzorem poprzedniej ucieczki i tym razem zrobiła unik zaczynając mówić o czymś zupełnie innym. – Nie. Trudno mi się do tego przyznać, ale jestem pracoholiczką bez szans na wyleczenie – uniosła kieliszek do ust smakując wina. To nie było miejsce ani czas na dokonywanie degustacji, ale jedno musiała przyznać – smakowało. – Zbytnia pewność siebie bywa zgubna. Mam nadzieję, że zachowuję we wszystkim umiar – odparła również obracając głowę w kierunku rozmówcy. – Spróbuj – prawdopodobnie wina, ale czy na pewno?

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Jak zapałka. Której sensem istnienia jest mocny płomień. Która jednak szybko wypala się i nie daje się rozpalić ponownie. Znak czasów? Być może... Jesteśmy jednak przyzwyczajeni do szybkiej konsumpcji, w tym szybkiej konsumpcji życia, co i on praktykował. Nie chciał utonąć w nudzie. Ale większość znajomości traktował niemal bezemocjonalnie. Poznał w życiu pewnie z dwadzieścia tysięcy osób. A nie miał jeszcze czterdziestki...
Tak. Mało tego powiem ci, że chyba w życiu nie prowadziłem vana. Lekko zmarszczył brwi próbując sobie przypomnieć... Nie, chyba nie było niczego takiego. Nigdy. Prędziej crossovery, albo inne miejsce coupety. Gdy wróciłem do Australii na stałe kupiłem Jeepa Wranglera Rubicona. W sumie głupia sprawa. kolejny znak czasów. Który to już w tej relacji? Wrangler to kiedyś była prościutka, rasowa terenówka. Potem ugrzeczniono go do jeżdżenia po mieście, po czym zrobiono wersję bardziej terenową ugrzecznionego Wranglera. Nazwali ją Rubicon właśnie. Był w stanie się założyć, że kolejny Wrangler będzie elektrykiem, którym przez rzekę lepiej się nie przeprawiać. A o Rubiconie to już nawet nie będzie mowy. No i mam też auto które dostałem od ojca na trzydziestkę. Musiał zrobić mi motoryzacyjny prezent, to bardzo w jego stylu. To właśnie ta motoryzacja za ponad sto tysięcy o której mówił.
Fakt, i fakt. Uśmiechnął się lekko. Rozwalił w życiu parę samochodów. Na ogół miał klatkę bezpieczństwa i z każdego wypadku wychodził bez większego szwanku. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Taka większa łódeczka. Żaglowa czy motorowa? Jeden z większych dylematów. Żaglówka jest znacznie trudniejsza w obsłudze, ale czystsza, romantyczna i cichutka. Mała łódź motorowa zaś śmierdzi paliwem jak niedomyty traktor... Były jeszcze żaglowo motorowe... W każdym razie-wyobraźnia zaczynała działać...
To niezdrowe. Przybrał ton lekarza z reklamy. Był cholernie kiepskim aktorem. Ale rozumiem. Masz naprawdę ciekawą pracę i naprawdę ciekawą misję. Może nawet-masz sens życia?
Spróbował. W tym wina. Skinął głową z uznaniem. Faktycznie, życie było dobre, gdy miało się obok dobrą towarzyszkę i butelkę dobrego chardonay.
Czujesz jakiś haj, gdy robisz te wszystkie dobre rzeczy? Wiesz, ten rodzaj euforii, który wynika z tego, że ktoś autentycznie się cieszy... Jego palce zsunęły się z jej przedramienia, przechodząc na udo. Nie był to jednak gest w żaden sposób erotyczny. Raczej próba podtrzymania kontaktu z istotą, która zaraz mogła się unieść i zniknąć w ciemności. A do tej było w sumie już całkiem blisko, bo ostatnie promienie niknęły za widnokręgiem. Ciemność nad oceanem zawsze była nieprzenikniona i niemalże nieskończona...
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Ja prawdopodobnie też nie i nie zanosi się – w tym indywidualnym przypadku ważne jest, aby auto wyposażone było w te wszystkie anioły, które ułatwiają kobiecie jazdę i parkowanie – to zdecydowanie najważniejsze. Czujniki wykrywające obiekty niebezpiecznie blisko bryły samochodu, kamera cofania, poduszki, wspomagania wszelkiego typu. Nieuchronnie auta były naszpikowane elektroniką do granic możliwości odbierać kierowcy przyjemność z posiadania pełnej kontroli nad pojazdem. Sara tej kontroli nie potrzebowała. Pod tym względem, wyjątkowo zdawała się na zdobycze technologii i nowoczesność. – Nie jestem fanką motoryzacji – wspominała już? – A lubię wiedzieć o czym rozmawiam więc pozwolę sobie rzucić okiem – wysunęła z niewielkiej torebki telefon umieszczając wcześniej kieliszek w piasku. Jego podstawa zgrabnie pokryła się drobnymi ziarenkami przez co wydawał się stabilny na tym niecodziennym stoliku. Brak charakterystycznych kliknięć przy wpisywaniu nazwy auta do wyszukiwarki świadczył o tym, że jego użytkowniczka wyłączyła dźwięki na czas randki. – Och, wygląda jak zabawka. To taki? – choć jego możliwości z pewnością nie były czymś co można określić mianem „zabawnych”, dla laika przypominał model z wystawy zabawek dla chłopców. Przekręcając telefon w stronę Alexa, pokazała model w kolorze ciemnej szarości. Auto przez ostre załamania miało w sobie coś drapieżnego, a duże, okrągłe światła łagodziły ogólny pogląd nadając mu właśnie tego zabawkowego looku. – Skoro to okrągłe urodziny, zakładam, że prezent nie był byle jaki – z reguły mężczyźni lubią mówić i lubią, gdy ktoś ich słucha. W myśl tej zasady i przekonania zarazem, blondynka dała mężczyźnie możliwość rozwinięcia historii i wyduszenia z siebie, czym wozi się po mieście. Tutaj nie czuła, że ją zaskoczy, bowiem domyślała się prawdziwej petardy. – Motorowa – odpowiedziała mając nadzieję, że nie zostanie pociągnięta za język w kwestii chociażby silnika, bo była w tym kompletnie zielona. Jej udział w budowie łódki ograniczył się do wyboru wyposażenia, koloru drewna i innych elementów niemających związku z mechanizmem napędzającym całość.
– Wiem o tym. Tak samo jak wiem, że prędzej czy później przez to tempo mogę się wypalić. Na ten moment nie wiem co mogłabym robić w życiu innego. Lubię mieć wszystko zaplanowane, spontaniczność jest dla mnie trochę niekomfortowa. Z jednej strony marzę o większej ilości czasu dla siebie, ale z drugiej w dzień wolny mam wyrzuty sumienia, że mogłam robić coś pożytecznego w klinice – wyrzuciła z siebie niemal na jednym oddechu. Najpewniej musiała się z kimś podzielić swoimi przemyśleniami z ostatnich dni. Padło na Alexa, który prezentował nieco inne podejście do życia.
Wzrok kobiety ześliznął się na ciepłą dłoń, która spokojnie spoczęła na jej udzie. Miły akcent bez natarczywych naleciałości. Podobała jej się taka subtelność i delikatność, która mocno kontrastowała z tym jak potrafił się kochać. – Za powroty. Aby zawsze było ich tyle, ile wyjazdów – nawiązała do motoryzacyjnego wątku wydobywając jednocześnie swój kieliszek z piasku. Telefon już dawno wylądował w ciemnej torebce nie mając szans na rozproszenie towarzystwa. – Masz ochotę coś przegryźć? – w wiklinowym koszyczku prócz standardowych przekąsek ze sklepu, były pudełeczka ze ślimaczkami z ciasta francuskiego, koreczki i małe tortille. Wszystko w rozsądnych ilościach, raczej w formie właśnie lekkiej kolacji niż ciężkiej propozycji do zapchania się. Uwadze Alexa nie mogło ujść, jak wszystko starannie poukładała szanując każdy centymetr miejsca w koszu. Nawet paczka chrupek posiadała niewielką dziurkę, przez którą zeszło powietrze. Często jego ilość jest większa niż ilość chipsów, ale mniejsza o to.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
"Przy mnie z czasem zostaniesz. chociaż odrobinę". Chciał powiedzieć, ale zamiast tego powiedział krótko. Proszę bardzo. Lekkim uśmiechem i skinieniem głowy skwitował jej "check". Nie było tam jakichś skomplikowanych językowych zagadek, które należałoby wyjaśnić poprzez "ale pisze się to tak". Ciekawość to dobra rzecz, nawet jeśli telefon w zapadającym mroku był nieco oślepiający. Słowo Jeep przyjęło się w większości świata jako określenie całej kategorii pojazdów. Więc Jeep Jeepowi nierówny i lepsze rozeznanie nie było niczym złym. Tak, ten. W sumie mój jest z poprzedniej generacji, ale jest bardzo podobny. We wcześniejszej wypowiedzi pomiędzy słowami "kupiłem" oraz "jeepa" zapomniał o słowie "używanego". No i mój jest ciemnoczerwony. Chciał, żeby rzucał się w oczy na bezdrożach. Raczej nie planował niczego nielegalnego z czym musiałby się kryć, a w razie awarii gdzieś w terenie załoga śmigłowca ratunkowego znacznie łatwiej wypatrzy czerwone auto. Nie wspominając o tym, że całe lata temu udowodniono, że auta w żywych kolorach są bezpieczniejsze na drodze - wszakże ciężej je przeoczyć, na przykład przy parkowaniu albo na skrzyżowaniu. Chociaż jest to różnica dosłownie kilku punktów procentowych.
No tak... Lubił się chwalić, ale tutaj wiedział, że zabrzmi to bardzo źle, bo marka ta kojarzyła się wręcz z ostentacyjnym bogactwem. Lamborghini Diablo z końcówki produkcji, więc wóz już ponad dwudziestoletni. Alex nie lubił "okaleczania" wartościowych aut wymyślnymi dodatkami, więc szczytem innowacji było w nim radio... na płyty, a nie wszechobecne jeszcze wówczas kasety. No i oczywiście otwierane w charakterystyczny sposób drzwi.
Faktycznie, brzmi jak pracoholizm. W dodatku w formie, zaawansowanej będącej zabójcą wszelakich związków, w tym potencjalnych. Ale też może oddanie pasji. Całe szczęście nie musisz się chyba zastanawiać - zapotrzebowanie będzie jeszcze przez długie lata. A potem lekarska emerytura pozwalająca na naprawdę wiele... Jeśli zaś znudzi się w trakcie - wystarczy nie żyć chwilą i zainwestować - na przykład w nieruchomości.
Za powroty. Oj już nie rozwijał reszty toastu. Nie było takiej potrzeby. A prócz tego... z domu pamiętał przesąd o skrytych pragnieniach i gwałtownym obniżeniu szans, gdy zaczyna się o nich gadać, co los może wziąć za nieszczere...
Jeśli zaś chodziło o drobne gesty - Alex nie był zwierzęciem. Wiedział doskonale, że namiętność to mieszanka ognia i wody. W odpowiednich proporcjach nawet woda potrafiła być wcale gorąca...
Alex potwierdził skinieniem głowy i otwarciem ust, jakby czekał co zaraz do nich wpadnie. Nie wiedział co przygotowała, ale ciasne i bardzo przemyślane upakowanie mogło budzić słuszny podziw. W sumie, po otwarciu pacjenta też pewnie nie zostaje jej za wiele wolnego miejsca, więc ścisłe wypełnianie przestrzeni miała we krwi.
Czerwień czy czerń? Zapytał zupełnie łamiąc kontekst. I próbując wyciągnąć z niej kolejną ciekawą informację...
sumienny żółwik
Alex Dias
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Nawet jeśli nie będzie to nic z zakresu uwielbienia do danej dziedziny, to z pewnością Sara będzie mogła uważać się za średniej klasy eksperta wśród swoich koleżanek jeśli po pierwsze: będą się nadal spotykać, a po drugie Alex bez ograniczeń będzie opowiadał o czterech kółkach. Smith niekoniecznie musiała rozumieć co to wszystko znaczy, wystarczy, że się „osłucha” a z pewnością coś w jej głowie zostanie. Słuchaczem była dobrym i jeśli tylko miała jakieś logiczne pytania, nie wstydziła się zadawać ich.
Kobieta jeszcze raz przyjrzała się zabawkowemu autu rzucając pytanie w stylu blondynki podróżującej niemal w fotelu. – Wygodnie się nim jeździ? – zakładała, że poruszanie się podobnym sprzętem sprawia największą frajdę w terenie i wtedy nie liczy się wygoda a świetna zabawa. Rzeki, błoto, rozjechane drogi – takie wypady dla dużych chłopców. Pod koniec dnia jakieś ognisko, picie, namioty. Właśnie taka wizja prześliznęła się przez jej umysł na widok Jeepa. – Brzmi piekielnie dobrze – uniosła wymownie prawą brew do góry oszczędzając już sprawdzania w internecie jak ta maszyna wygląda. Nazwa była bardzo intrygująca i nie było cienia szansy, aby jej zapomniała. To nie zając, rzuci okiem po powrocie do domu. – Też tak myślę, zwłaszcza, że media ciągle kreują ideały, a kobiety popadają w kompleksy. Ostatnio córka mojego drugiego męża zapytała czy w ramach prezentu urodzinowego zrobię jej operację usunięcia żeber – prychnęła śmiechem pod nosem, bo o ile wtedy była oburzona, tak z perspektywy czasu brzmiało to nawet zabawnie. – Rozumiesz? Dziewczyna ma 18 lat i jest śliczna – ale nie w swojej głowie i to powinno być przykre.
– Mam cię karmić? Dobrze, ale zamknij oczy – Sara sięgnęła po koszyk i wyjęła z niego pudełeczko z koreczkami. Trochę niebezpiecznie wsuwać komuś do ust ostry przedmiot, ale jej precyzja z jego zaufaniem powinna dać dobry efekt. – Teraz ostrożnie zagryź zęby – gdy tylko to zrobił, ser, pomidorek, oliwka i listek bazylii, wylądowały na języku, wysunięta zaś wykałaczka tkwiła między dwoma palcami blondynki. – To bardzo niepozorne, ale trudne pytanie – w jej głowie automatycznie pojawiała się czerwień pomadki do ust i czerń pięknych sukni. – Zaryzykuję nie dopytując o co chodzi i powiem, że czarny – bo jako kobieta o jasnych włosach uważała, że wszystko co ciemne idealnie kontrastuje z jej puklami. W okresie letnim unikała ubierania ciuchów o takich barwach, ale zimą nie miała ku temu powodów. – A teraz powiedz o co chodzi, bo jestem bardzo ciekawa – uniosła do ust kieliszek z winem i nawet nie zauważyła, kiedy stał się całkowicie pusty. Odczuwając pierwsze oznaki głodu i ona wsunęła do buzi koreczek nie chcąc doprowadzić do sytuacji gdzie między słowami będzie słyszalny jej domagający się pożywienia żołądek.

Alex Dias
dzielny krokodyl
Sara Smith
38 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Łatwo jest żyć dobrze, gdy urodzisz się w odpowiedniej rodzinie. Sławy jednak nie można odziedziczyć tak łatwo jak pieniędzy...
Czasem warto wiedzieć... Takie opowieści potrafią być naprawdę wciągające szczególnie, gdy opowiada o nich ktoś z pasją. I niekoniecznie jest to historia świec zapłonowych albo metalurgicznych aspektów odlewów bloku silnika. Jest niezły. Stwierdził całkiem szczerze. Przeciętny, acz wystarczający. Dodał w duchu. Jeździł w życiu setkami samochodów. Wieloma lepszymi i kilkoma znacznie gorszymi. Siedzi się z nim bardzo wysoko i ma duży promień skrętu, co dość mocno utrudnia parkowanie. W Australii to niezbyt kłopotliwe, ale życzyłby szczęścia komuś, kto chciałby zaparkować to auto np. pod kawiarnią w jakimś alpejskim miasteczku.
I jest piekielnie dobry. W głosie zabrzmiała lekka nuta rozbawienia. Tak, nazwa brzmiała wręcz pretensjonalnie, ale gdy powstawała, on miał jakieś 9 lat. Każdy chłopak w szkole chciał mieć "Lambordżini Diablo" albo "Ferrari Tessarosa". A jemu się udało... Inną sprawą było, że "Diablo" było imieniem słynnego... byka. To ostatni model wprowadzony do produkcji za życia Ferruccio Lamborghiniego i jest jak ojciec-założyciel dość... bezkompromisowy. Chwilami wręcz spartański, nie jest to też najwygodniejsze auto na długie trasy, nie skręca jakoś cudownie i ma przeciążony tył. Im szybciej się jedzie, tym więcej kaprysów żółtego "diabełka" wychodzi na jaw. A jechać można naprawdę szybko - nawet 315 kilometrów na godzinę.
Córka drugiego męża ma 18 lat... brzmiało, jakby rozmawiali ze sobą ludzie w średnim wieku. Każde z nich miało jednak swoje przeżycia i doświadczenia, które trzeba konfrontować z teraźniejszością. Acz Sara miała absolutną rację-świat szedł w popieprzonym kierunku. Czyżby Instagram zrobił jej wodę z mózgu? Zapytał w sumie retorycznie. Szkoda. Mnóstwo pięknych kobiet chce się okaleczać w imię nieistniejącego ideału. Bo piękno polegało na tym, co przyciąga oko, nie na dokładnym wypełnianiu nieistniejącego kanonu i wygładzaniu jakiejkolwiek indywidualności...
Aha. Poddał się jej poleceniom. Była co prawda chirurgiem plastycznym a nie naczyniowym, ale i tak perfekcyjnie radziła sobie z precyzyjnym operowaniem drobnymi przedmiotami. Był święcie przekonany, że gdyby chciała, w parę tygodni mogłaby zostać niezłą zegarmistrzynią.
Kojarzysz test Rorschacha? To pytanie było trochę jak te plamy. Czyli w sumie niezbyt miarodajne i różni ludzie mogą różnie interpretować odpowiedzi. Chcę się dowiedzieć czegoś o tobie i nie ma tu złych odpowiedzi. Czerń kojarzy mi się z elegancją, spokojem, może nawet trochę powagą. Czyli trochę on, trochę zupełnie nie on. Czerwień stereotypowo to namiętność i zabawa, ale i niepokój. Czyli totalnie on, pomimo to... Czerwień to nie mój kolor. Stwierdził z tajemniczym uśmiechem. I wcale nie brzmiało to, jakby właśnie dopasowywał swoją wersję pod jej odpowiedź. Ale może dużo mówiła o nim samym.
sumienny żółwik
Alex Dias
ODPOWIEDZ