pisarz — allen & unwin
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
ubiera w słowa wytwory swojej bujnej wyobraźni i przelewa je na papier, a przynajmniej dopóki nie dopada go blok pisarski; ma się za szczęściarza, któremu udało się trafić na idealną kobietę, jednak czy aby na pewno jest taki szczęśliwy?
pierwsza

Dzień mijał spokojnie, jak zawsze, a do tego owocował nieoczekiwanymi sukcesami. Piąty rozdział, który obiecał sobie zredagować (nazywał to tak ładnie, choć w rzeczywistości miał na myśli przynajmniej raz przeczytać i niczego nie skasować) tego dnia okazał się dla niego całkiem łaskawym, za co w nagrodę Obie dopisał do niego nawet kilka zdań, a także wtrącił co nieco w kwestie postaci, ponieważ dialogi wydały mu się nieco płytkie i bezbarwne. Był to niebywały sukces, jak na kogoś, kto od miesięcy nie zapisał żadnego nowego pliku tekstowego na swoim dysku. Ale ten sukces bardzo szybko się zrównoważył, kiedy wczesnym popołudniem Otto otrzymał telefon z Allen & Unwin. Jego wydawca nie był już tak pobłażliwy i nie dość, że kategorycznie odmówił mu dodruku książki, na który liczył (już szósty raz z rzędu, co za niebywała bezczelność i arogancja), to jeszcze dodatkowo ustalił mu deadline. Wymagał, nie, on żądał od niego piętnastu rozdziałów, na których wysłanie miał czas do trzydziestego pierwszego marca, do końca dnia. W przeciwnym razem mieli, jak to określił, przedyskutować warunki obowiązującej umowy od nowa.

Był wściekły. Nie należał do porywczych osób, a każdy, kto znał go choć trochę wiedział, że Otto cechuje niebywała cierpliwość. Ta jednak skończyła się bardzo szybko w tej sytuacji i o dziwo nie kierował całej tej złości ku wydawcy, który nie rozumiał jego problemu i pozostawał głuchy na prośby. Najbardziej wściekał się na samego siebie i to, że z jakiegoś powodu nie mógł z siebie nic wartościowego wykrzesać, nie wspominając nawet o wykazaniu się formą, która zawsze go cechowała. Gdzie te czasy, gdy jedną książkę wydawał w styczniu, a kolejna część premierowała jeszcze przed świętami, w grudniu, nie miał pojęcia. Ale za nimi tęsknił.

Z całej tej tęsknoty, złości i rozczarowania trzasnął laptopem donośnie i wyszedł ze swojego gabinetu, czując, że potrzebuje świeżego powietrza. Przewietrzenie na pewno miało mu poprawić samopoczucie, ale pragnął czegoś jeszcze, zajęcia, które mogłoby zająć mu nie tylko ręce, ale też głowę. I może to było wyzwanie, którego nie powinien się podejmować człowiek, o jego talentach i predyspozycjach, ale po chwili namysłu (i ukradkowym wręcz spaleniu papierosa, które teoretycznie rzucił) Driscoll ruszył do kuchni, gdzie... postanowił coś upiec. Jeśli chodziło o gotowanie, to całkiem sobie radził, ale w całym swoim życiu upiekł jedynie jakieś ciastka z trzech składników, których przepis wyświetlił mu się na Instagramie przy bracie, a wszystko dlatego, że Oswald twierdził, że się nie odważy. On by się nie odważył? A co w tym niby było takiego strasznego? Odpalił wcześniej wspomnianą aplikację, wyszukał sobie coś wyglądającego smacznie, zniósł wszystkie składniki na kuchenną wyspę i zabrał się do roboty, mając szczerą nadzieję, że zaskoczy tym Indię, zbierze pochwały po powrocie i tak dalej... szkoda zagłębiać się w proces przygotowań, długi i bolesny, warto natomiast zaznaczyć, że gdy klucz zazgrzytał w zamku, on tego nawet nie usłyszał, a w kuchni było gorąco i siwo.

India Willoughby
powitalny kokos
nick
manager — PULLMAN PD SEA TEMPLE RESORT & SPA HOTEL
31 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I just wish I hadn't spent so much time worrying about not being someone else's definition of enough.
  • 1


[akapit]

Gdy oderwała wzrok od komputera i spojrzała na ekran telefonu – skrzywiła się wymownie. Za późno, znowu było za późno… nienawidziła się spóźniać, ale sterta faktur piętrząca jej się na biurku przyprawiała ją o ból głowy, nerwicę i nie pozwalała jej skończyć wcześniej. Nienawidziła zostawiać pracy na później. Jednocześnie chciała wrócić do domu.

[akapit]

Domu.

[akapit]

Trzasnęła klapą laptopa i odchyliła się na biurowym krześle, przymykając na moment powieki i zaledwie ułamek sekundy zastanawiając się, co powinna robić. Praca, czy dom? Praca, czy dom? I wreszcie podjęła dobrą decyzję. Wstała od biurka, zabrała swoją torbę i ruszyła w kierunku wyjścia by po chwili wsiąść do auta i odjechać w kierunku Lorne Bay.

[akapit]

Nie spodziewała się jednak, że po przekroczeniu progu domu przywita ją taka…

[akapit]

- Gorąca atmosfera. – skwitowała, stając w progu kuchni i uśmiechając się pod nosem, przesuwając wzrokiem po sylwetce narzeczonego i gdy tylko ich spojrzenia się spotkały – uśmiechnęła się jeszcze promienniej i zmniejszyła dystans między nimi. Zarzuciła mu ręce na kark i zadarła głowę, żeby nie musieć odrywać od niego wzroku, nawet na chwilę – Znamy się… długo, a nie wiedziałam, że potrafisz piec. Ciągle zaskakujesz, panie Driscoll. Chociaż może wcale nie umiesz? – rozejrzała się po kuchni w poszukiwaniu jakichkolwiek strat. Tych w ludziach nie było, to najważniejsze… reszta? Nieistotne. Wróciła spojrzeniem do Otto – Coś się stało? – bo skoro piekł? Znaczy oczywiście… mógł mieć po prostu wenę, ochotę na takie szaleństwo, ale coś jej mówiło, że to nie to.

[akapit]

Odsunęła się od mężczyzny, ale nie pozwoliła odsunąć się jemu, przesunęła w stronę wolnego kawałku blatu, na którym usiadła, ciągnąć jednocześnie za męską koszulkę by podszedł do niej bliżej. Dłonią sięgnęła do męskiego policzka, przesunęła po nim lekko, kciukiem zahaczając o jego dolną wargę, uśmiechnęła się i w kolejnej chwili przesunęła się tak, żeby móc go swobodnie pocałować. Lekko i z uczuciem.

[akapit]

- To na pewno najlepsze wypieki w całym mieście. – zapewniła, nie odsuwając się od niego praktycznie wcale i tak samo wcale się od niego nie osuwając.

[akapit]

Dobrze było wrócić do domu. Do niego. On był jej domem.

[akapit]

Prawda?


otto driscoll
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ