about
ubiera w słowa wytwory swojej bujnej wyobraźni i przelewa je na papier, a przynajmniej dopóki nie dopada go blok pisarski; ma się za szczęściarza, któremu udało się trafić na idealną kobietę, jednak czy aby na pewno jest taki szczęśliwy?
pierwsza
India Willoughby
Dzień mijał spokojnie, jak zawsze, a do tego owocował nieoczekiwanymi sukcesami. Piąty rozdział, który obiecał sobie zredagować (nazywał to tak ładnie, choć w rzeczywistości miał na myśli przynajmniej raz przeczytać i niczego nie skasować) tego dnia okazał się dla niego całkiem łaskawym, za co w nagrodę Obie dopisał do niego nawet kilka zdań, a także wtrącił co nieco w kwestie postaci, ponieważ dialogi wydały mu się nieco płytkie i bezbarwne. Był to niebywały sukces, jak na kogoś, kto od miesięcy nie zapisał żadnego nowego pliku tekstowego na swoim dysku. Ale ten sukces bardzo szybko się zrównoważył, kiedy wczesnym popołudniem Otto otrzymał telefon z Allen & Unwin. Jego wydawca nie był już tak pobłażliwy i nie dość, że kategorycznie odmówił mu dodruku książki, na który liczył (już szósty raz z rzędu, co za niebywała bezczelność i arogancja), to jeszcze dodatkowo ustalił mu deadline. Wymagał, nie, on żądał od niego piętnastu rozdziałów, na których wysłanie miał czas do trzydziestego pierwszego marca, do końca dnia. W przeciwnym razem mieli, jak to określił, przedyskutować warunki obowiązującej umowy od nowa.
Był wściekły. Nie należał do porywczych osób, a każdy, kto znał go choć trochę wiedział, że Otto cechuje niebywała cierpliwość. Ta jednak skończyła się bardzo szybko w tej sytuacji i o dziwo nie kierował całej tej złości ku wydawcy, który nie rozumiał jego problemu i pozostawał głuchy na prośby. Najbardziej wściekał się na samego siebie i to, że z jakiegoś powodu nie mógł z siebie nic wartościowego wykrzesać, nie wspominając nawet o wykazaniu się formą, która zawsze go cechowała. Gdzie te czasy, gdy jedną książkę wydawał w styczniu, a kolejna część premierowała jeszcze przed świętami, w grudniu, nie miał pojęcia. Ale za nimi tęsknił.
Z całej tej tęsknoty, złości i rozczarowania trzasnął laptopem donośnie i wyszedł ze swojego gabinetu, czując, że potrzebuje świeżego powietrza. Przewietrzenie na pewno miało mu poprawić samopoczucie, ale pragnął czegoś jeszcze, zajęcia, które mogłoby zająć mu nie tylko ręce, ale też głowę. I może to było wyzwanie, którego nie powinien się podejmować człowiek, o jego talentach i predyspozycjach, ale po chwili namysłu (i ukradkowym wręcz spaleniu papierosa, które teoretycznie rzucił) Driscoll ruszył do kuchni, gdzie... postanowił coś upiec. Jeśli chodziło o gotowanie, to całkiem sobie radził, ale w całym swoim życiu upiekł jedynie jakieś ciastka z trzech składników, których przepis wyświetlił mu się na Instagramie przy bracie, a wszystko dlatego, że Oswald twierdził, że się nie odważy. On by się nie odważył? A co w tym niby było takiego strasznego? Odpalił wcześniej wspomnianą aplikację, wyszukał sobie coś wyglądającego smacznie, zniósł wszystkie składniki na kuchenną wyspę i zabrał się do roboty, mając szczerą nadzieję, że zaskoczy tym Indię, zbierze pochwały po powrocie i tak dalej... szkoda zagłębiać się w proces przygotowań, długi i bolesny, warto natomiast zaznaczyć, że gdy klucz zazgrzytał w zamku, on tego nawet nie usłyszał, a w kuchni było gorąco i siwo.
India Willoughby
about
I just wish I hadn't spent so much time worrying about not being someone else's definition of enough.
- 1
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
otto driscoll