lorne bay — lorne bay
24 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Change my name, shave my head
Tell my friends that I'm dead
Ollie odwiedzając Fleuriste któryś już raz w tym miesiącu czuł się dosyć niezręcznie. Jego mama jako fanatyczka ogrodnictwa odkrywała nowe możliwości w egzotycznym jak dotąd klimacie. Ale nawet jak na siebie wychodziło jej to aż zanadto. Oczywiście postanowiła połączyć przyjemne z pożytecznym i chcąc zadbać o swojego jedynego syna przez wiele tygodni wyrobiła doskonały grunt, żeby przedstawić go pewnej dziewczynie.
Życie z panią Mytes (jak mówili na nią na uczelni) nie było proste. Ollie dopiero przy trzeciej prośbie wyprawy do sklepu ogrodniczego skumał, że w sumie coś jest nie tak i ona chyba specjalnie wrabia i jego i jedną ze sprzedawczyń, która tam pracuje. Jaka była bowiem szansa, że kupując słynny australijski kaktus pracownica będzie wiedziała dla kogo go kupuje i co zapomniał dokupić? No właśnie. Wszystko było częścią misternego planu.
Mieszkali już w Australii dwa lata. A jako, że teraz była pora deszczowa to jego mama chciała poświęcić cały swój wolny czas na swój ogród. Nawet szklarnię jej postawili.. Dlatego jechał samochodem swojego ojca do sklepu, który miał być jego wybawieniem. Znał już zachcianki mamy na tyle, żeby wiedzieć, że jego motocykl nie wystarczy do przewiezienia czegokolwiek. Dalej czuł się nieswojo prowadząc cudzy samochód ale myśl o bardzo długiej liście zakupów (z której kojarzył tylko pewnie 10% rzeczy) skutecznie odciągała jego uwagę.
Wszedł do sklepu jakby czuł się u siebie. W sumie to ostatnio bywał tu tak często jak w żadnym innym sklepie w okolicy. Niewątpliwym plusem na pewno było to, że faktycznie wystrój potrafił wpaść w oko. Może i nie był największym fanatykiem wyszukiwanych ozdób do mieszkania ale roślinki zaczynały go coraz bardziej przekonywać.
- To znowu ja, nie martw się. - powiedział do sprzedawczyni, która pracowała tu za każdym razem kiedy mama go tu wysyłała. Uśmiechnął się do niej wzruszając ramionami, bo już ostatnim razem przebąknęli coś o tym, że jego mama za dużo go chwali rozmawiając z nią. - I niestety będę musiał prosić o pomoc, bo chyba specjalnie dostaje takie listy zakupów, żeby spędzić tu jak najwięcej czasu. - dodał wyciągając kartkę na której zapisane było dobre kilkanaście pozycji, które mogły oznaczać cokolwiek. Rozejrzał się po sklepie i w sumie to nie był nawet w szoku widząc, że nie ma jakichś wielkich tłumów. Ale gdy tak się rozglądał to nagle żarówka zapaliła się nad jego głową i znowu spojrzał na listę.
- To ma sens.. - mruknął do siebie i przeniósł wzrok z kartki na Tali, z Tali na kartkę i z powrotem na Tali. Ale nie zdążył już nic powiedzieć. Może nawet tego nie usłyszała?

tali rutherford
sumienny żółwik
ollie mytes