lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przyjmował, przyjmował, wszystko rozumiał i przejmował, nie był aż tak oporny, był po prostu… Niechętny do dzielenia się. Żoną, córką, domem i zajęciami, z którymi – jak święcie był przekonany – najlepiej poradziłby sobie sam. Remont domu był czymś – takim właśnie polem – na które trudno mu było wpuścić kogoś jeszcze. Kogoś kto nie był Skylerem Westonem. No, ale słuuuchał, słuchał. I patrzył na tę swoją niezadowoloną jego upartością, żonę. Popijał wino, słuchał, patrzył i czekał aż ona skończy i da mu dojść do głosu. Jej nagły „odpływ entuzjazmu” na razie go nie przestraszył. Chyba wino zaczynało robić swoją robotę. – Wy jesteście najważniejsze, wiesz przecież. Dobrze o tym wiesz, Ackerman… Weston. – wargi zadrżały mu lekko, bo zwykle nazywał ją tylko jej nazwiskiem, ale od czasu do czasu Weston też wchodziło w eter. Dolał i jej i sobie wina, upił od razu łyk i dyskretnie odchrząknął. – Ane, dobrze. Zależy ci na tym to w porządku. Znajdziemy kogoś kto jest… – przerwał na moment i uśmiechnął się już całkiem jak cwaniak. – Dobry. Bo najlepszy jestem ja. Ale dobry… Na tyle dobry, żebym spał spokojnie. Poza tym… Skoro straciliśmy wszystko i skoro jesteśmy bogaci… – kolejny łyk wina rozgrzał mu gardło. – To chyba i tak nie ryzykujemy… Najwyżej kupimy sobie nowy dom. – tak, to zdecydowanie była gadka po winie. – Chcesz? – skinął na żonę i już wyglądał całkiem niewinnie. Uśmiechał się, oczka miał trochę rozbiegane… I dalej popijał swoje wino. Kapitulował, Ane wygrała. Zatrudnią kogoś do remontu, a on postara się nie stracić przy tym nerwów i totalnie w tym czasie nie osiwieć. Teraz jednak o tym nie myślał. Patrzył na Ane i nawet chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że bardzo… Hmm… Ewidentnie, widocznie i jednoznacznie przesuwa po niej spojrzeniem. Po niej całej. Od góry do dołu. – Myślisz, że gwiazda będzie dzisiaj mocno spała? – zapytał jak gdyby nigdy nic, a to, że mówiąc to, na moment dłużej zatrzymał wzrok przy jej piersiach – co prawda zakrytych koszulką – ale jednak, było całkiem, hmmm, sugestywne. Zaraz potem podciągnął spojrzenie w górę – do warg żony, a potem w końcu do jej oczu. Widzą, że i ona mu się przygląda, natychmiast się do niej uśmiechnął. Szeroko, pogodnie, najładniej jak potrafił.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No i właśnie to chciała od niego usłyszeć. Że one są najważniejsze. Dokładnie tak jak on był najważniejszy dla nich. No a przynajmniej dla Ane, bo pewnie w przypadku Lily musiałby konkurować z Bosmanem. I ulubionym pluszakiem. Ale dla Ane zdecydowanie był najważniejszy i cieszyła się, że chociaż częściowo stanęło na jej. Coś jej w kościach mówiło, że to wcale nie jest zakończony temat, że to wcale nie będzie takie łatwe i jeszcze się o to pokłócą, ale póki co – pochyliła się w jego stronę i złożyła na jego policzku spokojny pocałunek. Bo były najważniejsze. No i stanęło na jej, a to zawsze dobry powód do radości, prawda? Wygrać jakąś dyskusję słowną – nawet tą najbardziej pokojową. Parsknęła jednak dopiero, gdy stwierdził, że najwyżej kupią sobie nowy dom – Ale kupimy, czy będziesz chciał go budować? – wytknęła mu, ale tylko trochę, tylko troszeczkę złośliwie. Ale to dobrze, przynajmniej na powrót znowu się uśmiechnęła. Szeroko i pogodnie. I nie przestawała, gdy zapytał o nockę Lily. Nie trzeba było dużo, żeby się domyślić o czym mówić, co sugerował i co proponował – bo tak, odebrała to jako propozycję. Pokręciła tylko lekko głową, bo był przy tym niemożliwy… no niemożliwy – Zamkniemy drzwi… – wzruszyła bezproblemowo ramionami i upiła spory łyk alkoholu – A póki co… może coś obejrzymy? Rodzinnie? – od zaproponowała to z pełną premedytacją. Wiedziała, że jeśli włączą odpowiednią bajkę to za parę chwil będą mieć śpiącą kilkulatkę, którą wystarczy przenieść do jej łóżka, zamknąć tam drzwi i voila, mieliby miejsce tylko dla siebie. Dlatego właśnie odetchnęła z ulgą, gdy recepcjonistka potwierdziła, że mają dostępny duży pokój z dwoma sypialniami. – Lily wybierasz ze Skylerem film, ja idę z Bosmanem na szybki spacer… i kupię nam w sklepiku na dole popcorn. – zadecydowała, podnosząc tyłek, upijając kolejny łyk alkoholu i nie chciała słuchać żadnych sprzeciwów. Jak postanowiła, tak zrobiła… i znowu wróciła zziębnięta i zmarznięta, ale jeśli państwo zdążyło wybrać film to przynajmniej mogła się wpakować do ich królewskiego łoża – Niestety sklep już zamknięty. Popcornu nie będzie. Co oglądamy? – całą czwórką? Bo to chyba oczywiste, że Bosman też wpakował im się do wyra, nie mogło być inaczej. Co zresztą Lily przyjęła ze standardowym entuzjazmem i od razu się do psiego przyjaciela przytuliła.




Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął śmiesznie, bo łapała go za słówka… Zamiast za coś innego! – Zobaczymy czy będziesz grzeczna. – i kochana i dobra dla niego. Jeśli tak, to kupią dom, jeśli nie to Sky będzie go budował. Cegła po cegle, sam! Własnymi RENCYMA. I będzie marudnie wybierał płytki, panele, sprzęty, kolory ścian… Wszystko! Ogród też sam zaprojektuje. Zasieje trawę, posadzi krzaki i drzewa i będzie udawał, że umie o to dbać. Tak! To chyba w sumie dobrze, że nie ciągnęli tego tematu, bo Ane jeszcze skłonna była się wystraszyć i uświadomić sobie, że wyszła za tyrana. Napalonego tyrana, który gapił się na nią co najmniej jak na smakowity kąsek. – Mówiłem ci już, że jesteś tak seksowna, że… – zaczął, chwilowo zapomniawszy o tym, że mała Lily jest wciąż z nimi, co zresztą natychmiast odbiło mu się czkawką. Mhm, tak, tak, bo dziewczynka raz dwa wyłapała słowo, którego jeszcze nie znała. – Co ty mówiś, Sky? Jaka mama jest? - tia… Weston prychnął i zamknął sobie pysk winem, a potem podsunął dziewczynce jej szklankę z sokiem. – Pij żaba, pij. Trzeba pić. Picie to… No wiesz, zdrowie. – eee… No… Niech będzie. Spojrzał na Ane, kiedy ta już zbierała się do spaceru z ich rozpieszczonym kundlem, który wcale kundlem nie był, ale… No wiadomo. Z charakteru trochę był, a to co w paszporcie i metryce to inna sprawa. Kiedy więc Ackerman spacerowała z Bosmanem, Sky i Lily przejrzeli pół Netflixa i w końcu wybrali coś, co odpowiadało obojgu. – Mustanga z dzikiej doliny, oczywiście. Nie przegadasz. – wzruszył ramionami i zrobił żonie więcej miejsca obok siebie. Musiała się wcisnąć między Skylera, a Lily i Bosmana. – Spacer w porządku? Nie zmarzłaś za bardzo? – zapytał i dotknął jej policzka, a jak tylko poczuł jak zimny ten był, aż syknął. – Hej… Przykryj się szybko… – od razu mocniej naciągnął na nią kołdrę i objął ją łapskiem, żeby oddać jej trochę swojego ciepła. Tego akurat mu nie brakowało. – Wysikał się porządnie? Da nam rano pospać? – bo zważywszy na podłą pogodę, Sky wcale nie zamierzał zrywać się nazajutrz o bladym świcie do pracy. Godzina, dwie dłużej w łóżku i tak niczego teraz nie zmienią. Zwłaszcza, że kto jak kto, ale on problemów ze snem nigdy nie miał… Żadnych, najmniejszych… Nah. Zasypiał wpół zdania i w mgnieniu oka, dosłownie. – Myślałem trochę jak wyszłaś… – zaczął ciszej, tuż po tym jak pochylił pysk do policzka i ucha żony. Bajka już się zaczynała, więc musieli być ciiiiiichutcy. – Ten dom… Ja wybrałem. Wy go zaakceptowałyście, ale może wcale nie chcesz tam mieszkać…? Może wolałabyś… Nie wiem, bliżej centrum? Albo w ogóle gdzieś na odludziu? Jeśli tak, to to jest ten moment, w którym musisz mi o tym powiedzieć, Ane. Teraz… – właśnie teraz… Mhm, dokładnie teraz, w tej chwili, kiedy przytulał brodaty pysk do jej policzka i wydychał w jej skórę ciepłe powietrze.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie powinno, ale zawsze ją to bawiło. Gdy mówił coś, czego przy pięciolatce mówić nie powinien jeśli nie chciał serii niewygodnych pytań i ona następowała. I Lily zawsze patrzyła na niego z takim szczerym dziecięcym zainteresowaniem, głodnym wiedzy wzrokiem i… dostawała nic. Dostawała próbującego wymigać się od odpowiedzi Skylera. Dlatego zaśmiała się pod nosem i właściwie nie przestawała się podśmiechiwać pod nosem przez całą wycieczkę na dwór, gdzie ciągle rozgrywał się Armagedon. Poważny. Gdy wracali z Bosmanem doszła do wniosku, że za te pieniądze, które tu zostawiają… ktoś powinien go za nich wyprowadzać! I jak tylko ta myśl pojawiła się w jej głowie, tak szybko zniknęła, bo zdała sobie sprawę, że to strasznie snobistyczne. A snobką nie była. Była zmarzniętą Ackerman Weston, i naprawdę nie narzekała, gdy Skyler ją do siebie przyciągnął – No powiem ci, że masz strasznie rozpieszczonego psa, któremu nie chce się chodzić po deszczu. – więc kto wie, czy nie będą musieli się zwijać o świcie, żeby iść z księciem na spacer. A że on miał rozpieszczonego psa? To chyba logiczne – Nie patrz tak na mnie… ta rozpieszczona połowa Bosmana jest twoja. Moja jest ta grzeczna. – to chyba oczywiste! Ona zakochała się w tej ułożonej części. Zaśmiała się pod nosem, cmoknęła męski policzek i ułożyła się wygodniej, pozostając blisko Skylera. Zerknęła w kierunku telewizora, ale to był film dla Lily, to ona wpatrywała się zafascynowana w ekran jakby oglądała go pierwszy raz…
Nie spodziewała się natomiast, że Sky będzie gadał. I to takie poważne rzeczy.
- Żartujesz sobie ze mnie teraz? – spojrzała na niego zaskoczona – Nie chcemy zmieniać żadnego domu. To jest nasz dom. Nie, że go tylko zaakceptowałyśmy z braku laku, bo innego nie było. Nie, Sky. My w nim dopiero zbudowaliśmy dom. – dodała trochę głośniej, narażając się na krzywe spojrzenie Lily, bo mama cicho. Więc Ane spojrzała z wyrzutem na męża – Jeśli takie rzeczy wymyślasz po winie, to więcej nie pijesz. – o! Rzuciła pseudo poważnie, ale zaraz kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu – Głuptas. – bo w centrum? No mu mówiła… więcej pająków i przeniosą się do wysokiego apartamentu w Sydney! Tylko, że ani przez chwilę nie mówiła poważnie - No chyba, że ty chcesz się przeprowadzić. Chcesz? Do centrum? - wiedziała, że nie... ale musiała mu uświadomić jak niedorzeczne było to pytanie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Aż prychnął kiedy Ane wyskoczyła z tym JEGO rozpieszczonym psem. Spojrzał na nią i to całkiem wymownie, co ona zresztą w mig rozszyfrowała. – Akurat. – tia, akurat jej połowa Bosmana była grzeczna, mhm. – Dopóki nie zaczęłaś mieszać mu w głowie, był walecznym stróżem domu, a nie… – zakochanym po uszy w swojej pani gamoniem. Pokręcił lekko i krótko głową, tuż po tym buziaku w policzek od żony i też, tak jak ona, zerknął kontrolnie na Lily.
Śmiesznie, bo zaskoczenie Ane… Zaskoczyło Skylera. Spojrzał na nią tak samo zdezorientowany, jak ona na niego, unosząc wysoko brwi i dopiero po chwili pozwalając sobie na sapnięcie rozbawienia i pogodny uśmiech. Dlaczego? Ano dlatego, że… - Sama jesteś głuptas, Ackerman. Oczywiście, że nie chcę się przeprowadzać do centrum, dobrze wiesz, że nie lubię… Ścisku. – z ludźmi, których nie znał, nie lubił, nie chciał. Z nią ścisk był bardzo przyjemny. – Nie patrz tak na mnie i nie dziw się tak. Chciałem wiedzieć czy nasz dom to dla ciebie też ten jedyny właściwy dom i skoro tak jest, to… – wzruszył ramionami. – Nie było tematu. Nie ma się co… – łapsko zsunął na kobiece żebra… - Pieklić. – dodał i w tym samym momencie wpakował jej palucha w bok. Wyszczerzył szarlatańsko kły i zaśmiał się pod nosem cicho… Jednak nie wystarczająco cicho, żeby uniknąć gromiącego spojrzenia Lily. – Przepraszam. Już będę grzeczny. – zastrzegł pokornie i znów przytulił pysk do policzka Ane. Przez moment, dwa, może nawet osiem, faktycznie byli cicho. Może nawet wciągnęli się w bajkę, na tyle na ile było to możliwe, kiedy oglądasz coś, co generalnie nie jest twoim stylem, trzeci raz, ale robisz to, bo kochasz tego małego ludka, który uwielbia ten film i… No po prostu, poświęcenia, ok? Poświęcenia i priorytety. Na tych osiem momentów zapadła więc cisza w ich wielkim łóżku, ale jasnym było, że prędzej czy później któreś z nich znowu się odezwie. No i właśnie… - Zapomniałem ci powiedzieć, że… – zaczął, ale ciut ciut za głośno, o czym szybko się zorientował, więc ściszył głos o cały ton i pociągnął temat dalej: - Pamiętasz tę dziewczynę, która pracowała ze mną w Monte? Jedna jedyna babka na tylu facetów. Pamiętasz, co? – że Sky trochę jej pomagał się wczuć w stocznię i generalnie miał ją pod jakąś tam swoją zawodową protekcją. – Dzwoniła do mnie. Dzisiaj rano, jak tylko dojechałem do warsztatu. Pytała co słychać i takie tam… – ale wiadomo, że nie dzwoniła tylko po to. Nie byli na tyle ze sobą zakumplowani, żeby uprawiać podobne „co słychać-niowe” telefoniki. – Jej brat jest w Australii i nie może znaleźć pracy. Podobno chłopak też poszedł w łódki, niby jest zdolny, ale nie ma jeszcze doświadczenia. Pytała czy mógłbym go przyjąć na próbę. – no, to dopiero był news z prawdziwego zdarzenia, co? Sky wzruszył ramionami. – Sam nie wiem… Co myślisz? Powiedziałem jej, że się zastanowię i dam znać w ciągu kilku dni, ale… No nie wiem. Czy mam na to czas, żeby go pilnować i w ogóle… – uczyć, kierować, testować. Ech… Chyba potrzebował, żeby Ane – jako ta, która w ich rodzinie nosiła portki – powiedziała mu co ma zrobić.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No wiedziała, że nie lubił ścisku i nie lubił centrum. Coś ich pod tym względem łączyło – zresztą nie tylko pod tym. Uśmiechnęła się usatysfakcjonowana, że sobie to wyjaśnili i że żadna przeprowadzka, żadna zmiana domu nie wchodziła w grę – I oczywiście, że to właściwy dom… jaki by nie był byłby właściwy. A jest idealny. – bo naprawdę bardziej liczyły się osoby niż miejsca, takim człowiekiem właśnie była Ane. Dom był piękny, kochała każdy jeden jego kąt i czuła się w nim doskonale – dlatego nie chciała go zmieniać na żaden inny, ale najważniejsi byli oni – Skyler i Lily. Tak jak teraz. Nawet w hotelowym pokoju można się było poczuć jak w domu. Gdy leżała obok niego, gdy czuła ciepło jego skóry i silne bicie serca, gdy jej córka obok zafascynowana oglądała ulubiony film, a Bosman obok chrapał z pełnym zaangażowaniem. Spotkała ich dzisiaj tragedia, to co się stało z ich domem było okropne, ale byli tutaj w komplecie, cali i zdrowi… i to było najważniejsze. Dlatego mogła się zrelaksować. I nawet jeśli film jej nie interesował to i tak się w niego wciągnęła.
Dlatego śmiesznie drgnęła, gdy zapomniał jej o czymś powiedzieć. W pierwszej chwili jej umysł podsunął jej mnóstwo niefajnych obrazków, więc ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego czujnie. Na szczęście nie było to nic strasznego.
- I to jest właśnie dobra wiadomość, której potrzebowaliśmy. – bo przecież od dawna mu powtarzała, że powinien się zastanowić nad zatrudnieniem kogoś do pomocy. Znajomy z Kalifornii? Jeszcze lepiej. No i okej, może nie sam znajomy, bo zaledwie brat znajomej, ale to jednak jakiś zaufany człowiek – bardziej niż ktoś z ogłoszenia – Mówiłeś, że miała talent… była pracowita i nie bała się ciężkiej pracy, może to u nich rodzinne? I znała cię, jestem pewna, że nie zadzwoniłaby, gdyby wiedziała, że jej brat nie spełni twoich standardów. Wydaje mi się, że nie masz nic do stracenia… w najgorszym wypadku mu podziękujesz i wyjaśnisz, że łódki nie są jego przyszłością. – uśmiechnęła się pod nosem, bo doskonale wiedziała, że jej mąż byłby w stanie to zrobić. Wybić komuś łódki z głowy – Co u niej?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Naprawdę? To mówiła jego mina, kiedy Ane stwierdziła, że telefon od dziewczyny z Monte jest dobrą wiadomością – taką, której teraz potrzebowali. Naprawdę – był zaskoczony. Raczej spodziewał się, że… - Nie jesteś zazdrosna? Obce baby do mnie dzwonią. – zapytał jak gdyby nigdy nic, ale nie mógł powstrzymać wpychającego mu się na pysk uśmiechu cwaniaka. Zerknął w telewizor, ale tylko zerknął. Zaraz potem znów skupił i wzrok i całą uwagę na żonie, bo… Powiedzmy, że gdzieś tam kupował to co próbowała mu sprzedać. Żadnym entuzjazmem jednak nie tryskał, to byłoby za dużo. Wątpliwości, niepewność i wrodzona trudność dzielenia się obowiązkami, które lubił, zwyciężały w tym nierównym pojedynku. – Chyba dobrze. Tak to przynajmniej przedstawiła. Dalej siedzi w Monte, ale podobno poszła kilka szczebelków wyżej. To znaczy… – czuł, że musi wyjaśnić, bo praca w stoczni nie była pracą w korporacji, tam awanse wyglądały jednak trochę inaczej. – Tak jak wcześniej wykonywała tylko określone zadania, które ktoś jej zlecił, tak teraz sama planuje produkcję. Jeszcze nie projektuje, ale już ogarnia chłopaków, więc… Dobrze dla niej. – chyba. Skoro lubiła tę robotę, to… - Prawdę powiedziawszy… Kiedy usłyszałem, że ma do mnie prośbę, trochę liczyłem na to, że to chodzi o nią. No wiesz… Że to ją miałbym przyjąć. – znał ją, wiedział co potrafiła, a czego nie. Wiedział czego się spodziewać. Jej brat był jedną wielką niespodzianką. Uśmiechnął się pod nosem i skupiając wzrok na ustach Ane, dodał: - Może masz rację… Może faktycznie powinienem dać mu szansę. Mam tylko nadzieję, że niczego nie spie… – w porę ugryzł się w język i kontrolnie łypnął na Lily. Dziewczynka jednak była na tyle mocno wciągnięta w bajkę, że nie zauważyła tego drobnego potknięcia Westona. – Nie zepsuje. Nie ręczę wtedy za siebie, Ane. Oj nie ręczę. – dlatego uważał, że wcale nie byłby dobrym szefem. Był… Zbyt wymagający. Perfekcjonista do bólu, nie znosił fuszerki, roboty odwalonej na kolanie. To doprowadzało go do furii, co z drugiej strony było dość zabawne, biorąc pod uwagę kontynent, na którym teraz mieszkali. Australia i Aussie people byli tak wyluzowani i tak niefrasobliwi, że… Ech, to kompletnie nie mieściło się w standardach Westona. – Nawet nie wiem ile powinienem mu zapłacić… – za pracę. Potraktować go bardziej jako stażystę czy pełnoprawnego pracownika? Z jednej strony nie chciał być zbyt… Rozrzutny, ale z drugiej – chciał być fair. Wobec chłopaka i jego siostry. No i wobec siebie samego także. Westchnął pod nosem i obrócił głowę w kierunku okna. Było zasłonięte roletami, ale zawierucha na zewnątrz była widoczna nawet przez nie. Wiatr huczał i wył, a siekący z nieba deszcz tłukł się niecierpliwie o szybę. – Ane… Ale chyba nie musisz jutro jechać do pracy?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Naprawdę miała być zazdrosna o telefon? Telefon z drugiego końca świata? Spojrzała na niego wymownie, żeby sobie z niej nie żartował. Bo żartował, prawda? – Wiesz, skarbie… jakbyś powiedział, że zadzwoniła, bo chce dla ciebie przyjechać do Australii. Wtedy byłabym zazdrosna. Ba! Wtedy po prostu bym zaprotestowała i kazała ci wybierać między młodą, uzdolnioną współpracowniczką, a mną. – rzuciła cicho, dość swobodnie, ale wcale nie żartowała. Tego by nie przełknęła. Przeprowadzka na drugi koniec świata za pracą z konkretnym człowiekiem? To musiałby mieć drugie dno i żyła na świecie za długo, żeby tego nie zauważyć. Nie, nie i nie. Nie zgodziłaby się na to. Nie bywała zaborcza – zazdrosna owszem, ale nigdy nie urządzała scen, nie ograniczała partnera (czy to Skylera, czy Marka przed nim), nie była oplatającym kogoś bluszczem. Ale każdy miał swoje granice. A biorąc pod uwagę, że jej były mąż zaliczył sekretarkę… no cóż, chyba można było jej wybaczyć zasadę ograniczonego zaufania. Jasne kłóciło się to z tym, że mówiła mu, że powinien się zastanowić nad kimś „do papierków”, ale byłby to ktoś nowy… bez jakiejkolwiek historii. Może też po prostu wiedziała, że nie przeprowadzasz się dla kogoś na drugi koniec świata jeśli nie traktujesz go poważnie – Więc dobrze, że twoje nadzieje się nie spełniły. – prychnęła cicho, bo naprawdę… liczył, że to ona chciała przyleci. Naprawdę. Ściągnąć do Lorne wszystkie swoje kobiety? Bez przesady – A co do chłopaka… spotkaj się z nim, zobacz co potrafi i wtedy będziesz się zastanawiał ile mu zapłacić. – bo akurat, co do tego nie miała wątpliwości – że Skyler będzie po prostu dobrym szefem. Sprawiedliwym. Wymagającym, ale nie chujem. Wiedziała. Znała go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie był wyzyskiwaczem.
- I oczywiście, że muszę jutro jechać do pracy… wykłady mam później, więc nie będę się spieszyć, ale muszę. A ty nie? Zamierzasz spędzić w łóżku cały dzień jak przystało na hotelowy pobyt? – uśmiechnęła się pod nosem, wreszcie się trochę uspokajając po tym jego „liczyłem, że to ona”. Spojrzała też w kierunku okna i lekko pokręciła głową, bo naprawdę… parszywa pogoda – Spróbuję coś poprzekładać, żeby wziąć parę dni wolnego. Może przez wzgląd na to, że straciliśmy dach nad głową spojrzą na to… łaskawiej.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaskoczyła go. Kolejny raz jednego wieczoru – zaskoczyła go. Swoją… Nie, nie „nie-zazdrością”, a raczej tym, że ta zazdrość pojawiłaby się wtedy, gdyby jego – jak sama to nazwała – nadzieje się spełniły. On po prostu nie traktował ani tej dziewczyny w żadnej z takich kategorii. Jej ewentualnego, ale nieperspektywicznego przyjazdu także nie. Była tylko kimś kogo znał z czasów Monte, z kim pracował i kogo lubił. Zawodowo lubił. I to już. – Chyba nie masz wątpliwości kogo bym wybrał, co? – mruknął przyciskając pysk do damskiego policzka. Jednocześnie mocniej zacisnął łapsko wokół żony i dopchnął siebie do… Niej. Całej. – Młoda, uzdolniona współpracowniczka czy… – dobrze, że byli pod kołdrą, Lily dzięki temu nie mogła zobaczyć jak Weston wsuwa rękę pod koszulkę jej mamy. – Młoooda, uzdolniona, seksowna, inteligentna, twarda, odważna i do szaleństwa zakochana w swoim mężu… Żona. No naprawdę… Żal nie przemyśleć. – tego wyboru. Oczywiście było to dodane z ewidentnym przekąsem, bo o ile zazdrość Ane go rajcowała, o tyle nigdy nie chciał, żeby nawet przez ułamek chwili myślała, że on mógłby… Coś z inną. Cokolwiek. Zastanawiał się na ile to działa w drugą stronę – to całe rajcowanie zazdrością. Pewnie zaraz o to zapyta. – Sądziłem, że skoro pogoda jest jaka jest… To może zamkną wam uczelnię na ten czas. Ale skoro nie… – skoro naprawdę musiała iść tam jutro i kształcić młodsze pokolenia… – Nie chcę, żebyś miała problemy. Ta praca jest dla ciebie ważna, więc… – jeśli branie wolnego na „wymówkę” o straconym dachu nad głową wiązałoby się z jakimiś dla niej nieprzyjemnościami, to w ogóle nie było o czym gadać. – To może w takim razie ja zostanę z Lily. Wolałbym… Mieć przynajmniej jedną z was na oku dopóki to wszystko się nie uspokoi. – cały ten armagedon pogodowy. Odruchowo zerknął na dziewczynkę i uśmiechnął się pod nosem widząc z jakim zaangażowaniem i zainteresowaniem ogląda ukochanego „Mustanga”. – Nie tęsknisz? – zapytał po chwili, wciąż cicho i nieprzeszkadzająco Lily w oglądaniu bajki. – Za agencyjną robotą… Adrenaliną, wizytami na strzelnicy, swoim zespołem… – wiedział, że była szczęśliwa, mówiła mu to wystarczająco często, żeby wbił to sobie do głowy, ale przecież można być szczęśliwym i jednocześnie za czymś tęsknić. – Pomijając te kwestie, których nie lubiłaś. – jak zagrożenie dla rodziny, wyjazdy, nieobecności w domu. – Nie tęsknisz?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie miała wątpliwości kogo by wybrał, ale prawda była taka, że… po prostu wolałaby uniknąć sytuacji, w której stałby przed tym wyborem. Ufała mu jak nikomu innego, ale jej życiowe doświadczenia to była zupełnie inna bajka i po prostu tego nie chciała. Zresztą hej – chociażby ich historia, prawda? Przyleciały do niego na wakacje zupełnie niczego nie oczekując, zupełnie niczego nie planując… to miała być po prostu miła przyjacielska wakacyjna wizyta. A jak się to skończyło? Naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć ludzi, którzy przelecieli dla kogoś pół świata i na nic nie liczyli. Więc w przypadku takiej sytuacji – może ufałaby jemu, ale nie tej dziewczynie.
- No wiesz… nie ze mną dniami i nocami budowałbyś statki. – wzruszyła bezradnie ramionami, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz. Mógł sobie żartować, ale sama Ane mówiła całkiem poważnie i naprawdę mocno by zaprotestowała, gdyby dziewczyna (albo niedajboże Skyler) wysunęła taką propozycję.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo… może ktoś coś napisał, powinnam sprawdzić maila. – służbowego, czego nie lubiła robić, gdy była już po pracy. Starała się poprawić względem swojego życia przed przeprowadzką do Australii. Więc może faktycznie praca była dla niej ważna – naprawdę ją polubiła i cieszyła się, że mogła sobie odświeżyć wszystko, czego kiedykolwiek się uczyła i opowiedzieć to komuś innemu, wszystkie jej wspomnienia, sprawy i przemyślenia – ktoś tego chciał słuchać i jeszcze coś z tego wyciągał. Więc tak, lubiła swoją pracę. Nie spodziewała się jednak w tym momencie nawiązania do przyszłości. Ściągnęła mocniej brwi, spoglądając na męża – Myślałam, że już to mamy za sobą. – rzuciła swobodnie. Co mieli mieć za sobą? Strach o to, że ona mogła za czymś tęsknić. Nie, nie tęskniła – Rozmawiałam z nimi ostatnio… nie dzieje się dobrze. Zmienili im przełożonego, sytuacja polityczna też jest jaka jest, więc wszyscy patrzą im na ręce. Także nie mam za czym tęsknić, Sky. – uśmiechnęła się do męża ładnie – Zresztą z nimi mogę się zawsze zobaczyć, a na strzelnicę mogę iść z tobą. Chyba są w Australii strzelnice, co? – właściwie to nawet nie wiedziała, nigdy się tym nie interesowała. Także chyba to też był dobry dowód na to, że Ane za swoją pracą w Agencji nie tęskniła. Ani trochę.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zawiesił moment dłużej wzrok na żonie, bo to co powiedziała… To chyba trochę dało mu do myślenia. Nie dlatego, że w ogóle brał pod uwagę jakąkolwiek szansę na COKOLWIEK, co nie byłoby relacją stricte zawodową z tą dziewczyną, a dlatego, że… Sam do końca nie wiedział jak to ująć, nawet przed samym sobą, nawet w swoich własnych myślach… Może zaraz znajdzie słowa i powie o tym głośno. O tym co go tknęło. Póki co, zmarszczył śmiesznie brwi, potrząsnął głową i uśmiechnął się pod nosem, ale trochę przepraszająco. To prawda – mieli „to” za sobą, ale… No, było jakieś „ale”. – Oczywiście, że w Australii są strzelnice. I oczywiście, że możemy iść na jakąś razem. Na randkę. – wystrzałową, taki suchar. – Po prostu… Kocham cię, okej? – wyszczerzył krótko kły. – I chcę żebyś była szczęśliwa. W każdym jednym momencie życia tutaj, ze mną. W końcu zostawiłaś dla mnie wszystko, cały swój świat, całe swoje życie w Kalifornii. Pewnie jeszcze kilka razy będę chciał się upewnić, że nic się nie zmieniło, nie zacząłem cię wkurzać i przez to nie zatęskniłaś za tym co było. – przyznał swobodnie, bo nie uważał, żeby było w tym cokolwiek złego. – Wejdź w moje buty, Ackerman. – znów mocniej i ciaśniej przysunął się do żony. Mocniej i ciaśniej też ją zamknął w swoich łapskach. Chyba zabrał jej już całą osobistą przestrzeń. Całą! – Ane ja… – zaczął jeszcze ciszej niż to wszystko moment wcześniej. Szeptał jej do ucha i drażnił jej skórę swoich ciepłym oddechem. – Wiesz, że nie jestem nim… Nie jestem Markiem. Ja bym nigdy, przenigdy i za nic w świecie nie… Nie zdradziłbym cię, Ane. Ani myślą, ani czynem. Nie musisz się tego bać. – wiedział, że z jednej strony mu ufała, ale z drugiej strony… Markowi też kiedyś ufała. Była skrzywdzona tym przykrym doświadczeniem, które zafundował jej były i niestety zmarły mąż. Ech. – Jestem dobrym gościem. Przecież wiesz. Wiesz to najlepiej. – nawet lepiej od niego, hyhy! – I jak coś mówię, jak coś obiecuję… To na poważnie. A skoro obiecałem… Że zawsze będę cię kochał i nigdy cię nie skrzywdzę, to tak po prostu będzie, Ane. I to już. Takie to proste. – najprostsze właściwie. Nie było się czego i o co bać. To nie ten typ, który… A zresztą, powie to: - Nawet gdybyśmy zaczęli się kłócić i żyć ze sobą jak pies z kotem, co oczywiście nigdy się nie wydarzy, ja bym nie… Nigdy, Ane. Po prostu nie. Prędzej terroryzowałbym cię ciągle moją miną najsmutniejszego Westona na świecie, żebyś szybko chciała się pogodzić. Ale inna kobieta? To paskudne zagranie. A ja nie jestem paskudny. Jestem super. W porządku? – na koniec cmoknął w jej policzek i zaczepnie trącił go końcem nosa. – Ty też mnie nie zdradzisz, co? Z żadnym przystojniejszym, bogatszym, zabawniejszym… – wyglądającym jak Sebastian Stan, hehe! – Nie ma takich, ale możesz pomarzyć.. – tia… Akurat mogła. Wściekłby się, jakby się dowiedział. Totalnie!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Uśmiechnęła się, bo tak… mogli iść na randkę. Jak tylko załatają dziurę w dachu, wyremontują dom i w ogóle – zrobią mnóstwo innych rzeczy. Randki w dorosłym życiu – wcale nie były łatwe i proste do zorganizowania. Zwłaszcza, gdy w Lorne Bay byli praktycznie sami. Nie mieli babci, do której mogli podrzucić Lily – chociaż akurat jej nie mieliby nawet w Monte. Ale uśmiechnęła się, tak. Bo wizja jakiejkolwiek randki z mężem była miłą wizją. I nie mogła się doczekać.
- Może faktycznie zostawiłam dla ciebie wszystko, ale… nie uważam, żeby to było coś złego. W sensie, żebym cokolwiek na tym straciła. Nie tęsknię. Nie brakuje mi niczego. Nie myślę o powrocie. Nie zamierzam cię namawiać, że powinniśmy wrócić do Kalifornii. Nie. Wiem, że będziesz jeszcze trochę się martwił, ale nie… Jeśli nigdy nie odmówią nam wizy to zaakceptowałam fakt, że Australia stała się naszym domem. Nawet jeśli wszystko chce nas tu zabić. – uśmiechnęła się pod nosem, bo akurat to był żart. Chociaż… wcale nie taki daleki od rzeczywistości. Te przeklęte pająki…
Kiedy jednak wspomniał o Marku – naturalnie spoważniała. Wbiła w niego uważne spojrzenie i przecież wiedziała… ona to wszystko wiedziała. I nie chciała, żeby czuł, że musi się przed nią tłumaczyć, bo przecież nie o to chodziło – Wiem. Wiem, że nim nie jesteś i wiem, że byś mnie nie zdradził. Spłyćmy to po prostu do tego, że nie chcę, żeby jeszcze jakakolwiek inna kobieta zostawiała dla ciebie wszystko w Kalifornii, żeby przylecieć tutaj. Dobrze? – uśmiechnęła się do niego ładnie, bo o to jej po prostu chodziło. Dlatego byłaby zazdrosna – przed chwilą ponownie martwił się, że mogłaby tego żałować, a jednocześnie miał nadzieję, że kogoś jeszcze tak ściągnie. Sięgnęła do jego policzka i lekko go cmoknęła, nie dąsała się, nie gniewała się i miała nadzieję, że Sky również nie. Wszystko było w porządku, bo tylko gdybali. Nawet jeśli miał nadzieję, że to ona szukała pracy… to to nadal było gdybanie – Film zaraz się skończy… położę ją spać i będziesz mógł się wykazać jakim to najlepszym gościem jesteś. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i go ugryzła. Sięgnęła do tej obejmującej ją męskiej łapy i zatopiła w niej zęby.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ