lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Jeden
Wynajęty na weekend domek nieopodal miasta, który został opanowany przez zjazd licealistów.

Ciepłe promienie słońca przyjemnie opadały na zakrytą jedynie przeciwsłonecznymi okularami twarz Lily. To dzięki ciemnym szkłom mogła swobodnie obserwować jak Beth Harmon nieporadnie próbuje flirtować ze Spidermanem, kokieteryjnie odgarniając pukle swoich rudych włosów do boku albo jak Dustin ze Stranger Things przekomarza się żywo z Albusem Dumbledorem o jakąś nieistotną pierdołę. Zagadką były dla niej osoby skrywające się pod wymyślnymi strojami; nie chciała od początku psuć sobie zabawy i doszukiwać się w fantastycznych postaciach swoich starych znajomych. Toteż spokojnie leżąc na jednym z leżaków, popijała kolorowego drinka napawając się gorącym, australisjkim latem.
Do ruszenia się z miejsca została zmuszona dopiero przy końcówce trunku. Niechętnie uniosła się z leżaka, dopiero wtedy odczuwając skutki wypicia trzech drinków w promieniach rażącego słońca. Złapała jednak szybko nie tylko równowagę ale także stabilność w kręcącym się jej przed oczami świecie po czym chwyciwszy w drugą dłoń doniczkę z kwiatkiem, ruszyła w kierunku domku na poszukiwania samozwańczego barmana.
Lawirując zręcznie pomiędzy także już porobionymi rówieśnikami, z rozwagą upominała ich aby uważali na jej zielonego przyjaciela. Dopiero znajdując się w kuchni, gdzie urządzono bar, z ulgą odstawiła doniczkę wraz ze szklanką na blat po czym poprawiła swoją ciemną perukę przeglądając się z niewyraźnym odbiciu przeszklonego frontu mebla.
- Mógłbyś zrobić mi drinka? - zapytała stojącego obok mężczyznę, nie odwracając głowy w jego stronę zbyt zajęta wygładzaniem swojego stroju, na który składały się zgniłozielone szorty oraz ciemny top. Dopiero po chwili więc, uśmiechając się uprzejmie, odwróciła wzrok w stronę nieznajomego, którego strój okazał się być tak oryginalny, że Lily zawiesiła na nim wzrok na dłużej.
- Ciekawa opcja. - skomentowała będąc pod szczerym wrażeniem pomysłowości i dopiero po chwili, do jej znieczulonej już alkoholem głowy dotarło z kim przyszło jej rozmawiać. Próbowała jednak nie dać po sobie poznać jakiejkolwiek nerwowości, dziękując przy tym w myślach za perukę oraz ciemne okulary.
Przesunęła swoją szklankę po blacie aby zatrzymać ją bliżej męskiej dłoni. Obiecała sobie w myślach, że jeśli tylko jej nie pozna, tuż po otrzymaniu drinka zmyje się na piętro gdzie w najlepsze trwała rozgrywka w gry planszowe i niewiele osób tam zaglądało.
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
To nie był zlot jego rocznika, tylko tego rok niżej. Czy to stanowiło dla TJa jakąkolwiek przeszkodę? Żadną! Powiedzieć, że w trakcie studiów przeszedł wielką metamorfozę byłoby niewątpliwie wielką przesadą, aczkolwiek był zgoła innym człowiekiem niż gdy uczęszczał do szkoły. Pomijając już kwestie kilku dodatkowych centymetrów i kilkunastu kilogramów masy mięśniowej, ale stał się bardziej wygadany i towarzyski. Kompleksy komputerowca zniknęły. Korzystając z umiejętności zdobytych niekoniecznie na uczelni wyguglował nieco o tym kto sie zgłosił, kogo nie będzie. Miał przygotowany plan na to, aby podszyć się pod jakiegoś gościa, co to wyjechał na drugi koniec kraju i nie planował wpadać, ale nikt od niego niczego nie oczekiwał.
Poza tym, kto zatrzyma Williama Wallece'a?
Przebrany za szkociego bohatera narodowego dość swobodnie poruszał się wśród tłumu. Nikt z nich nie pamiętał TJa z rocznika wyżej, zresztą nawet mało kto oczekiwał, że się przedstawi. Orzeźwiająca, niezawierająca zbyt wiele procentów sangria - bo to pod jej patronatem się dzisiaj bawił chodząc ze sporym dzbankiem i wetkniętą w niego słomką - bardzo często przełamywała wszelkie lody. Zapasy należało jednak uzupełniać.
- Może być to co ja piję, czy jakieś specjalne życzenia? - rzucił tylko przelotnie zerkając na dziewczynę. Zgrabna, ładna, z peruką i w okularach. W pomieszczeniu - Słońce konkretnie daje, co nie? - uśmiechnął się pod nosem, połową ust. Tą połową, która nie była pomalowana na niebiesko. - Dzięki, ale nie musisz nurkować, mimo upału mam gacie - tutaj już wyraźnie rozbawiony puścił jej oczko. Ręce same kroiły owoce by dorzucić je do dzbanka w którym już znajdowało się wino. Zerknąl na dziewczynę raz, drugi... coś było w niej znajomego- A Ty właściwie to za kogo się przebrałaś? - palnął prosto z mostu, bo nijak nie potrafił przykleić tego przebrania do kogokolwiek, kogo znał z popkultury. Złapał jej szklankę, ale wciąż nie wiedział co ma jej przygotować...

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Powinna ograniczyć rozmowę do minimum, chociaż nie sądziła aby jej głos zapadł mu w pamięć na te wszystkie lata. Mogła jednak wydać się jakimś stwierdzeniem, które kojarzyć mu się mogło tylko z nią bądź jakąś niewinną manierą, która jednak miałaby jakiś wpływ na dalsze losy tego spotkania. Chrząknęła więc jedynie na znak zgody w ramach proponowanego przez niego drinka. W zasadzie obojętne jej było w tamtej chwili co wlane zostanie do szkła, jedyną rzeczą jaka ją interesowała było to, że powinno posiadać w sobie procenty. Nerwowym ruchem nasunęła głębiej na nos okulary gdy wspomniał o promieniach rażącego słońca. Może i chroniły ją one od niego, jednak w obecnej sytuacji zdawały się być wybitnie dobrą ochroną przed zdemaskowaniem. Rozluźniła się dopiero na wzmiankę o gaciach. Zaśmiała się kręcąc na boki z niedowierzania głową. Ten żart zupełnie nie pasował jej do wycofanego TJa z liceum, który gubił wątek w budowaniu najprostszego zdania w rozmowie z kobietą. Jego zmiany, nie tylko wizualne, były widoczne na pierwszy rzut oka. Lily jednak nie przypuszczała, że tak radykalne zmiany mogą zajść w kimkolwiek podczas tych kilku lat.
- Fantastycznie, że masz gacie. Nie wiem tylko czy teraz miałabym się zmartwić czy jednak cieszyć. - skoro nie zdołał jej jeszcze rozpoznać, postanowiła zagrać z nim w słowną gierkę i wykorzystać jego niewiedzę. Jej uśmiech zbladł jednak gdy mężczyzna przyznał się do tego, że nie ma pojęcia za kogo się przebrała. Energicznie więc chwyciła ponownie za doniczkę z kwiatkiem i opierając wolną dłoń na biodrze stanęła tak aby miał na nią swobodny podgląd. Krótkie szorty, ciemny top, ciasny choker na szyi, czarne włosy za ucho i ciemne okulary. A pod ręką kwiatek, z którym popieprzała przez dwie godziny imprezy i teraz musiała wysłuchiwać, że ktoś nie zrozumiał za kogo się przebrała.
- Matylda. - wykrztusiła z siebie z wyrzutem i gdyby tylko pozbyła się z nosa okularów, dostrzegłby jej oceniające spojrzenie. Może i brakowało jej u boku osobistego Leona, jednak wierzyła w to, że jako jednostka Matylda całkiem nieźle dawałaby sobie radę. - Aż tak źle wyglądam? - dopytała ponuro odstawiając kwiatka na jego poprzednie miejsce. Sądziła, że ten strój akurat jej wyszedł a i nie musiała się angażować w niego w kwestii finansowej. Gdyby byłą całkowicie trzeźwa pewnie jego komentarz przeleciałby jej przed nosem jednak teraz czuła się zawiedziona swoim pomysłem. Wzdychając głośno schyliła głowę aby zerknąć na swoje ubranie ale wtedy zachwiała się na nogach na tyle, że musiała złapać się blatu.
- O losie! Dobra, lej szybciej bo zaczynam trzeźwieć i mój organizm doznaje szoku! - klasnęła wesoło w dłonie nie biorąc pod uwagę tego, że powodem zawrotów głowy może być właśnie nadmierna ilość alkoholu.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- Matylda? - TJ był komputerowcem, niekoniecznie maniakiem telewizyjnym. Bravehearta widział bo... tak wyszło i już. Leona Zawodowiec? Wiedział, że ktoś taki istnieje, ale nigdy tego filmu nie widział (bo ja również do niego się nigdy nie zebrałem, stąd nie ogarnąłem). Właśnie dlatego to, że dziewczyna mu się przedstawiła i najwyraźniej skompletowała swoje przebranie dalej nic mu nie mówiło. Zmrużył lekko oczy, głowę na bo przechylił... coś gdzieś zaczynało świtać. W końcu bingo, Eureka! - Ahh... ta panna od Leona?! - teraz pokiwał z uznaniem głową próbując nieco naprawić swoją wcześniejszą wtopę. - Między nami, nigdy nie widziałem tego filmu w całości... - wzruszył jeszcze ramionami. Trochę kurde przypał bo, mimo wszystko, ten obraz miał wielu fanów i naprawdę można było poczuć się wyrzutkiem gdy nigdy człowiek się nie zebrał do tego, aby się z nim zapoznać...
- Wyglądasz ekstra, masz świetne nogi tak nawiasem - zauważył bardzo swobodnie - Zmylił mnie ten kaktus, naprawdę... - to już była typowo gra pod publiczkę lekko wstawionego TJa. Był lekko wstawiony, rozluźniony, nader swobodny. Okulary komputerowca zostały w domu, tutaj nie było żadnych blokad. W końcu to impreza, a nie kółko różańcowe. Pociągnął spory łyk przez metalową słomkę ze swego dzbanka.
Dwa razy też nie musiała go prosić. Szczodrze podzielił się z nią wlewając uwarzoną przez siebie miksturę do jej szklanki, dorzucił jej nawet kawałki owoców by pływały i było czym zagryźć. Ale uniósł palec nad szklanką. - Hola dziewczyno, czy ta Matylda nei była nieletnia czasem? - zgadywał, błądził - Poza tym to jest całkiem słabe, ale mogę ci dolać konkretnej gorzały do tego, ale zapomnij, że będę trzymać twoje włosy i zaopiekuję się kaktusem... - tutaj oderwał wzrok od dziewczyny i skinął brodą na kwiatek, który z kaktusem mógł mieć wspólną co najwyżej doniczkę. Gdy jednak wrócił z oczami na Matyldę, aż go trzepnęło. Bez okularów rozpoznał jej oczy. Oj wzdychał w młodości do tych oczu. Ni cholery nie zapomina się pierwszej szkolnej miłości... Zaraz potem jednak przypomniał sobie, jak perfidnie go spławiła i przez długi czas ciągnęła gierkę przez internet. Za dużo informacji, za dużo!

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Nie mogła mieć do niego pretensji o to, że nie znał postaci, za którą postanowiła się przebrać. Obejrzenie Leona Zawodowca nie było żadnym obowiązkiem, tak samo jak lektura Władcy Pierścieni, którego ona szczerze nienawidziła i nie chciała aby ktoś oceniał ją przez ten pryzmat. Ucieszyła się jednak na komplement na temat jej nóg: zawsze była łasa na miłe słówka a pod wpływem alkoholu ta skłonność nabierała tylko na sile.
- Kaktus? - nie zrozumiała z początku tego wyszukanego żartu. Widać mężczyzna nie tylko nie znał się na filmach ale także miał problemy z odróżnieniem kaktusa od klasycznego fikusa. Dobrze, że chociaż całkiem nieźle wychodziło mu sporządzenie drinków, bo ten przygotowany dla niej wyglądał naprawdę nieźle.
- Była nieletnia. I czuła dziwny pociąg fizyczny do starszego typa. Ja ten pociąg zamieniłam w nieodpartą chęć urobienia się dzisiaj do utraty świadomości bo nie lubię starszych mężczyzn. - uniosła swoją szklankę na wysokość swojego wzroku aby z bliska przyjrzeć się jej zawartości. - Łaaaaaa. - z fascynacją przyjrzała się swobodnie pływającym w niej owocom a dla lepszych wrażeń zsunęła okulary lekko z nosa, co było oczywiście błędem i skazało ją na rychłą demaskację. Była jednak zbyt wstawiona aby zorientować się, że TJ ją przejrzał a jego zachowanie wobec niej mogło się zacząć nieco różnić. Przestała być dla niego anonimową laską z doniczką w ręce i rozczochraną peruką a zaczęła być przykrym, licealnym wspomnieniem.
- Rzadko wymiotuję po alkoholu więc możesz być spokojny. - zasalutowała niczym oddany żołnierz i miała już chęć odmaszerować, w końcu osiągnęła to co chciała - drinka - i powinna wrócić na wygrzane miejsce nad basenem. Ruszyła nawet dwa kroki przed siebie, jednak cofnęła się równie szybko zapominając o swojej zgubie.
- Kaktus. - zaznaczyła w gwoli wyjaśnienia po czym chwyciła pod ramię doniczkę. W obecnej sytuacji była to dość trudna czynność więc wysunęła delikatnie dolną wargę, nieporadnie próbując ramieniem opleść porcelanową doniczkę. Kiedy jednak się jej to udało, ruchem głowy podziękowała za drinka i ruszyła w kierunku ogromnych, przeszklonych drzwi prowadzących na zewnątrz.
- A może ... - odezwała się niespodziewanie nie od razu się odwracając za siebie. - Skoro nie chcesz trzymać mi włosów i opiekować się kaktusem, to może potrzymasz kaktusa i zaopiekujesz się dzisiaj mną? - odwróciła się przez ramię posyłając mu kokieteryjny uśmiech, po czym wskazała ruchem głowy aby poszedł z nią na zewnątrz. Nie wyglądał na kogoś kto ma plan wobec tej imprezy, więc wspólne spędzenie czasu wydawało się być całkiem niezłe.
Pod warunkiem jeśli żyje się w pijackim przekonaniu, że rozmówca nie rozpoznał Cię spod stroju i nie ma żalu o rozmowę sprzed siedmiu-ośmiu lat na szkolnym korytarzu,

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- No proszę, to swego rodzaju nowość - wtrącił kiwając głową, bardziej do siebie niż do niej. - Chodzi mi o niechęć dziewczyn do starszych facetów, przecież połowa z tych panien w pierwszej klasie uganiała się za starszymi chłopakami, my musieliśmy czekać na kolejną falę pierwszaków - mimo iż na twarzy pozostał obojętny, tak jednak ton miał doprawiony odrobiną goryczy. On w liceum to raczej mógł zapomnieć o wielkiej sympatii jako komputerowiec, niemniej pozostając często niezauważonym widział co się działo dookoła. Najmocniej wzdychał do Lily - choć w tym właśnie momencie nie wiedział, że to ona obok niego stoi - ale i w kierunku innych dziewczyn zerkał tęsknie. Po 'wpadce' z Wallis jednakowoż był praktycznie skończony. Drugi raz nie planował urywać się jak Filip z konopi.
Przygotował jej drinka koniec końców nie dolewając do niego ni grama dodatkowych procentów. Chociaż owszem, przemknęła mu przez głowę myśl by to zrobić i w chory sposób się na niej odegrać gdy będzie półprzytomna. Czy było to straszne i podłe? Było. Podobny numer jednak wywinął ze swoją szefową... stare czasy. Tak czy inaczej, gdy Lily odwróciła się i na raty zbierała się w celu oddalenia on obserwował ją uważnie. Nie odrywał wzroku. Minęło tyle lat odkąd opuścił liceum... Szorty choć nie były obcisłe i tak odsłaniały wiele, top mimo iż czarny podkreślał wszystko. Jako nastolatka była zjawiskowa, teraz było nawet jeszcze lepiej. Patrzył na nią będąc tuż tuż przed pożeraniem blondynki wzrokiem, nawet wtedy gdy ona wróciła po kwiatka oraz znowu gdy złożyła mu propozycję. Musiał się zgodzić. Tym bardziej, że wiedział z kim ma do czynienia. Ruszył w jej kierunku niemal od razu. Zrobiłby to również wtedy, gdyby była mu całkowicie obca, wszak zapraszała go ponętna blondynka... kto takiej odmówi?
- Trzymam w jednej ręce swój magiczny dzbanek. W drugiej... - w tym momencie spróbował wyciągnąć z jej ręki kwiatka, Jakoś się udało, choć noty za styl dostaliby niskie - mam twojego kaktusa. Mogę cię pilnować gdy nakarmisz mnie tamtym smakowitym taco... - skinął brodą w stronę stołu z przekąskami. Nachosy, taco, jakieś mini kanapki. Całkiem sporo, ale to już nie byli licealiści ani studenci, a jednak dorośli ludzie... - Powiedz mi tylko co na to twój licealny chłopak? Na pewno jakiegoś miałaś, nie ma go tutaj? Pierwsza miłość się nie odzywa? - zagadnął niby swobodnie, ale po tym jak ona go zjechała publicznie i zaczęła z nim rozmawiać 'incognito' dość często używał wyrażenia pierwsza miłość...

Lily Walis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Pokręciła głową na boki w geście niezrozumienia. Nie chodziło jej absolutnie o rok albo dwa różnicy a o kilkanaście lat. Nie widziała się w związku ze starszym o wiele mężczyzną, chociaż okazję do sprawdzenia tej niechęci miała będąc na studiach: profesor w wieku jej ojca wyrażał wobec niej dość duże zainteresowanie, którego udawała, że nie widzi. Dla własnego komfortu i dalszej sprawiedliwej kariery naukowej. Rozbawiło ją jednak to jak uparcie brnął w historię człowieka z jej rocznika. Postanowiła nawet pociągnąć go nieco za język i sprawdzić na ile dopracował swoją bajkę.
- Tak? I co, długo czekałeś na tę wymarzoną pierwszoroczniaczkę? - rzuciła wobec niego podejrzliwe spojrzenie ciekawa odpowiedzi.
Proces przekazywania mu kwiatka był na pewno bardzo widowiskowy gdyż zwrócili na siebie uwagę niejednej osoby. Jej głośny, szczery śmiech spowodowany całym zajściem obudziłby nawet śpiące na piętrze, pijane osoby. Niepojęte było dla niej to w jak zabawnego, pewnego siebie gościa zmienił się ten przestraszony informatyk. Z jaką łatwością wchodził z nią w interakcje i inicjował dalsze działania. Bo właśnie za sprawą jego słów wolnym krokiem podeszła do stolika z przekąskami, na który nie tylko odstawiła swojego drinka ale także sama zręcznie wskoczyła siadając na blacie. Chwyciła w jedną rękę taco a drugą asekuracyjnie podstawiła pod przekąskę, aby nie zabrudzić mężczyzny ewentualnymi okruchami z jedzenia. Podsunęła mu je pod usta, zachęcając ciepłym uśmiechem do skosztowania.
- Mylisz pojęcia. - poprawiła go a następnie bezpardonowo upiła przez słomkę drinka z jego dzbanka. - Mój licealny chłopak jest tam. - wskazała ruchem głowy wysokiego blondyna, prezentującego swój szeroki wachlarz skoków do wody, za które za każdym razem zbierał gromkie brawa i piski podpitych dziewcząt. - Moja pierwsza miłość jest nieobecna. Jest ode mnie starszy a to zjazd mojego rocznika. - uśmiechnęła się blado podstawiając mu pod usta taco. - A Ty? Co z twoimi licealnymi miłościami?

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
- Nigdy się na nią nie doczekałem... - ten fragment dyskusji toczył się jeszcze przed olśnieniem i objawieniem z kim ma do czynienia, więc nie czuł potrzeby aby kłamać bądź ściemniać. Wystarczającą ściemą było to, że nie był z rocznika ludzi bawiących się tutaj, był swego rodzaju nieproszonym gościem. Szczęśliwie mało kto się dopytywał o wspólne wybryki i przygody, a nauczyciele byli w większości Ci sami, więc mógł coś powiedzieć o tym czy o tamtym. Chociaż dyskusje na temat szkoły były dość rzadkie z tego co zasłyszał. Wreszcie, sam zadawał sobie sprawę z tego, że na takich imprezach jest zupełnie kimś innym niż był w przeszłości. Zmiany, ach zmiany - Uznajmy, że nie miałem szczęścia w miłości, za to bardzo dobrze grałem w karty? - tutaj się uśmiechnął, bynajmniej nie smutno. Dopiero potem spadły na niego wspomnienia.
Wgryzł się w taco. Z łatwością zmieścił większą połowę przekąski w ustach, linia palców Lily trzymała wyznaczyła krawędź ugryzienia. Sprytnie to zrobiła, bo przeżuwając i mając naprawdę wypełnione usta jedzeniem nijak mógł się oburzyć, za tę podłą krawędź. Mógł się ograniczyć jedynie do lekkiego obrotu, aby odsunąć od niej dzbanek wraz ze słomką. To też uczynił, ale było to ledwie kilkanaście centymetrów, co najwyżęj musiała się nieco bardziej wychylić. Powiódł też wzrokiem za jej wskazówką - wciąż kończył przeżuwanie - i odnalazł jej chłopaka. Wiedział o kogo chodzi. Gdy rozmawiali przez internet parę razy próbował ją wypytać o niego, ale nigdy się nie zdradziła, choć ich rozmowy pobudzały wyobraźnię. Bardzo. Tak, jako nastolatek zastanawiał się, czy jej ówczesny goguś ma okazję choć część tych historii wypróbować w praktyce. I nie, nie były to żadne historie rodem z Grey'a czy planów kina ślizganego, ale młody komputerowiec nie potrzebuje wiele by się nakręcić. W końcu też przełknął co ugryzł.
- A to się nie powinno pokrywać? - zapytał nie bez zdziwienia - Przynajmniej w liceum? - dopytał i znów skorzystał z podstawionej przekąski> Ten kawałek był mniejszy, a że zadała mu pytanie to popchnął to wszystko alkoholem - Niestety niespełnione... - popatrzył jej przy tym w oczy i oparł się potrzebie wzruszenie ramionami - Uznajmy, że mało kto mnie na tej imprezie kojarzy, okej? - zerknął jeszcze na jej byłego chłopaka. Dobry eufemizm na to, że był niepozornym komputerowcem - A co stało na przeszkodzie zejściu się z pierwszą miłością? - jako, że ona była obiektem jego westchnień ciekawiło go do kogo tak naprawdę wzdychała!

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Historia miłosna TJa wzbudzała w niej wyrzuty sumienia. Podświadomie czuła przecież, że nawet jeśli nie grała głównej roli w jego uczuciowych rozterkach, to jej reakcja na męskie próby złapania z nią kontaktu mogła mieć wpływ na dalsze jego życie. Może już nigdy więcej nie odważył się zagadać do innej dziewczyny bojąc się porażki? Może skrzywiła na całe życie jego spojrzenie na związki i nadal siedzi w nim ten młody, przerażony informatyk? To zrobiło na niej o wiele większe wrażenie niż bezwzględne pozbawienie jej kradzieży mu drinka. Na ten fakt zmarszczyła jedynie nos i niechętnie sięgnęła po szkło ze swoim drinkiem.
- Powiedzmy, że nie dane mi było połączyć w jedno związku i pierwszej miłości. - pozbyła się z dłoni okruchów jedzenia otrzepując je delikatnie o siebie. - Chcesz jeszcze jednego? - zapytała troskliwie, gotowa przyjąć na kolejne kilka minut po raz kolejny rolę osoby karmiącej. Miała nadzieję, że dzięki temu jakimś magicznym cudem wskoczą na inny, przyjemniejszy temat chociażby o walorach smakowych jedzenia. Miala problem z pozbieraniem do kupy refleksji na temat ich licealnego spotkania. Była pyskatą szkolną gwiazdą, która pomimo cichego wzdychania do nieśmiałego informatyka spławiła go przy pierwszej okazji. I absolutnie nie usprawiedliwiało jej to, że wybrał jeden z gorszych momentów. Próba złapania z nią kontaktu na szkolnym korytarzu podczas gdy szarpały nią nieprzyjemne emocje po kłótni z chłopakiem, nie miała szansy powodzenia. TJ oberwał wtedy i za jej ówczesnego partnera i całą męską populację, a pojawił się u jej boku z niewinnym pytaniem, o zadanie którego tak często prosiła los.
- Powiedzmy, że... ja sama okazałam się być tą przeszkodą. - blady uśmiech, który wymalował się na jej twarzy szybko został zastąpiony przerażeniem i zdziwieniem. Czując zimną ciecz na plecach, jej ciało w pierwszym odruchu napięło się niczym struna. Wiedziała, że to ledwie trzymający się na nogach, wcześniej wskazany, jej były chłopak postanowił przerwać jej rozmowę oblewając jej plecy chłodną wodą z basenu, która w niewielkiej ilości, przeniesiona w szklance po drinku doprowadziła ją do chwilowego otrzeźwienia. Wiedziała, że robił to specjalnie. Mimo iż rozstali się lata temu, nie chciał zapewne patrzeć jak Lily spędza czas u boku innego mężczyzny. Blondynka wzięła kilka głębokich wdechów a następnie uśmiechnęła się jakby nigdy nic do TJa zmobilizowana do dalszej rozmowy.
- Podobał mi się chłopak ze starszej klasy. Był jednak trochę nieśmiały, ja nazbyt pyskata i dumna żeby przeprosić. Moją pokutą okazał się być JEDEN DZIECINNY TYP, Z KTÓRYM CHODZIŁAM NA HISZPAŃSKI. - celowo podniosła ton aby wszystko mógł usłyszeć jej były chłopak. Pokręciła na boki głową na samo wspomnienie swoich licealnych błędów, które ciągnęły się za nią aż do dzisiaj.
- A u Ciebie niespełnione bo? - informacja za informację, panie Buchanan.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Kiwnął głową najpierw potakująco, dając znać że przyjął do wiadomości, a potem przecząco dziękując za kolejną przekąskę - Na razie nie, ale będę wiedział gdzie Cię szukać gdy zgłodnieje. A to pewnie nastanie niedługo... - zażartował próbując oszukać samego siebie, że nie interesuje go temat jej związku z przeszłości. Mleko już dawno zostało wylane, czasu się nie cofnie, ale nie była pierwszą lepszą dziewczyną w jego życiorysie i chciał uporządkować pewne sprawy, nawet jeżeli przez ostatnich kilka lat nie pochylał się nad nimi zbyt często - Więc po co był ten związek? - palnął na moment znów zmieniając się w tego wycofanego komputerowca. Wiadomo po co, to oczywiste. Popularna, łądna dziewczyna, popularny chłopak. Co mogli razem robić? Jakby rozmowy internetowe przez swą dwuznaczność nie były wystarczająco jednoznaczne.
Problem jednak zaczął pojawiać się w sytuacji, gdy słowa Lily... tyle lat, a on zaczął sobie wyobrażać jakieś dziwne cuda. Nie miał żadnych podstaw do tego, aby sądzić że coś między nimi mogło być - dała mu do zrozumienia przecież publicznie, tylko właśnie... w takiej sytuacji nadzieja umiera ostatnia. I z jakiegoś powodu - którego do końca nigdy nie rozgryzł - rozmawiała z nim regularnie udając kogoś innego. Teraz to. Miał mętlik w głowie i to bynajmniej nie przez wypity alkohol.
- Jakie haki miał na ciebie, że z nim pokutowałaś? - zapytał gdy już się pływak oddalił, a on poluzował zaciśnięte w złości zęby. Zmierzył gościa wzrokiem i uważał, że w bójce mógłby sobie z nim poradzić ale nie miał pewności. Miał dość oleju w głowie by wiedzieć, że te zajęcia ze sztuk walki na siłowni to o kant dupy roztrzaskać. Jedyną pewną szansą zwycięstwa było jakieś frajerskie uderzenie z zaskoczenia... nie tędy droga. Spróbował się rozluźnić - Typowa sprawa - uśmiechnął się kwaśno. Nie widział sensu w kłamstwie, wszak jeszcze się nie zdradził, że jest starszy. Sądził, że ona ma go za jakiegoś typa z rocznika, zresztą mimo wszystkich wątpliwości - i nadziei jaka się w nim pojawiła - wątpił, aby go pamiętała. Najwyraźniej nie dorósł jeszcze do rozsądku i logiki jeżeli chodzi o licealne zadurzenie - Nie byłem w jej lidze. Bardzo szybko i dość brutalnie sprowadziła mnie na ziemię. W sumie to się nawet jej nie dziwię niemniej... - teraz, po raz pierwszy, uciekł wzrokiem gdzieś na bok, wzruszył ramionami. Nawet lekko się jakby przygarbił, a niezręczność i przykre wspomnienia ukrył sącząc dalej swój magiczny dzban.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Poczuła, że ta rozmowa, choć z początku zupełnie niewinna, zaczynała zamieniać się w coś nieprzyjemnego. Na jego pytania o istotę licealnego związku nie odpowiedziała od razu. Przebiegający po jej karku nieprzyjemny, zimny dreszcz zmusił ją do przechylenia głowy na bok, tak jakby chciała ulżyć bolącemu karku. Dużo mocniej zacisnęła palce na zdobnym szkle szklanki, jednak po chwili na jej uśmiech wrócił uśmiech. Może dla wprawnego oka był on jednak nieco bledszy i bardziej wymuszony, jednak był. Nikt nigdy nie zadał jej pytania, dlaczego była z Tobiasem. Wszyscy uważali to za coś naturalnego, był przecież szkolną gwiazdą drużyny pływackiej a ona jedną z ładniejszych dziewczyn w szkole. Tacy jak oni łączyli się w pary chociażby po to aby ładnie wyglądać na zdjęciach z balu maturalnego. Nikt nie pyta takich ludzi, czy są szczęśliwi w tej relacji, czy nikt ich nie krzywdzi. Więc przyzwyczajają się do pewnych zachowań, zaciskają zęby i trwają w tej pokracznej kreaturze czegoś, co trudno nazwać związkiem. A gdy po latach znajduje się ktoś, kto ma odwagę zapytać o to dlaczego razem byli, człowiek reagował różnie. Raz złością a raz bezradnością i próbą ukrycia swoich emocji pod płaszczykiem ciepłego uśmiechu.
Nie zdążyła nawet odpowiedzieć na pierwsze z jego pytań, gdy ten wspomniał o hakach, które mógł mieć na nią jej licealny chłopak. I gdyby tylko Lily nie miała przez ten cały czas ciemnych okularów, które wyśmienicie oddzielały ją od otaczającego ją świata, zauważyły pełne bólu ale zarazem wyrzutu spojrzenie.
- Żadnych. - wyrzuciła z siebie jakby ze wstrętem, mając cichą nadzieję, że urwie tym niewygodną rozmowę. Odwróciła wzrok w kierunku wygłupiającego się, byłego partnera, zaciskając przy tym usta w cienką linię. Byli dorośli, nie powinni odkopywać dawnych błędów, powinni zapomnieć i nigdy więcej nie wspominać o tym co było fundamentem ich licealnego związku. Nie odwróciła głowy w stronę TJa nawet gdy opowiadał historię swojej niespełnionej miłości. Wcale nie dlatego, że bardziej była zainteresowana nagim torsem byłego, a z powodu wstydu i braku odwagi na konfrontację. Bo przecież powinna wykorzystać sytuację, przyznać się do błędu i przeprosić. Wtedy każde z nich poszłoby w swoją stronę i być może zaleczyło nastoletnie, złamane serca.
- To nie chodzi o to, że nie byłeś w jej lidze. - zapomniała się, jednak szybko wróciła na odpowiednie tory konwersacji. - Tak sądzę! - dodała po chwili bardziej aby uspokoić siebie niż jego. - Może trafiłeś w słaby moment jej życia? Co wcale jej nie usprawiedliwia, skoro zachowała się tak paskudnie jednak ... czasami ludzie pod wpływem emocji krzywdzą tych, którzy wcale na to nie zasłużyli a oszczędzają tych, którzy ich krzywdzą. Wiesz, to taka chora reakcja łańcuchowa. - odwróciła wzrok dopiero w momencie zakończenia monologu. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie, skrzywdziła go wtedy na szkolnym korytarzu i błaganie o wybaczenie niewiele wniosłoby sensu. Musiała jednak wyrzucić z siebie pewne sprawy aby samej poczuć się lepiej. - A może to i lepiej? Może wcale nie była taka fajna jak Ci się wydawała? Może jest teraz grubą, wstrętną babą z trójką dzieci? Kto wie? - wzruszyła ramionami po czym przechyliła szklankę wypijając na raz ponad połowę trunku.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
To, że nie dostał od niej żadnej konkretnej odpowiedzi nie poprawiło mu humoru. Nic a nic. Zganił się we własnej głowie, bo nie należał do ludzi myślących wiele o przeszłości. Poprawka, w ogóle nie należał ludzi do myślących wiele co zrobić, raczej działał. W tygodniu mniej, w weekendy nieco wiele. Kaprys, akcja, reakcja. Trudno było jednak być obojętnym na to, że zupełnie z czapy spadła mu okazja na... nawet nie wiedział jak nazwać sytuację, w której się znalazł. Miał prawdziwy mętlik w głowie i akurat w tym aspekcie był wdzięczny temu, że nie jest myślicielem: uznał, że po prostu zobaczy gdzie z tym pójdą. Założył tylko, że nie zamierza kłamać a co ma być to będzie... skoro dał radę bez niej tyle lat, to przecież jak nagle ich drogi się skrzyżowały to mu się życie do góry nogami nie wywróci, prawda? Prawda?
-Po czym wnosisz, że nie byłem. Pamiętasz mnie? Mogłem się przecież zmienić... - w tym momencie zrozumiał, że ona chyba najwyraźniej wie z kim ma do czynienia. Zastanowił się tylko jakim cudem? Urósł, zmężniał, tamten komputerowiec zbesztany zapadł się pod ziemię po tym jak nieudolnie próbował ją oczarować. Teraz TJ nie miał żadnych problemów w tej materii, czy przecież parę dni temu nie zdjął spodni przed obcą laską? I w sumie z tego też powodu zajął miejsce obok niej. Co prawda nie wskakiwał na stół, tylko tyłek oparł o krawędź blatu, ale odstawił na bok tak dzbanek jak i doniczkę. Sam mógł sięgnąć po taco, co też uczynił, nie krępując się tym, że robi to praktycznie się o nią ocierając ramieniem: jej sylwetka dzieliła go od przekąsek.
- Pierdolenie o szopenie - dość stanowczo uciął - Nie mam do niej o to pretensji, jako dzieciaki robimy głupie rzeczy, ale wydaje mi się, że gdyby chciała to znalazłoby się parę okazji do wyjaśnienia. W końcu nie oczekiwałem, że ona zostanie moją żoną czy coś... - tutaj głos się załamał bo co miał dodać? Żeby potraktowała go po ludzku? Że nie miał dość godności by nie odciąć się od niej tylko pielęgnował tę zabawę w kotka i myszkę przez internet - Nie wydaje mi się... - i tutaj, kończąc przekąskę odwrócił głowę by na nią popatrzeć. Była zupełnym przeciwieństwiem tego, jak się właśnie opisała próbując poprawić mu humor.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
ODPOWIEDZ