śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.

Czasami czuła się w tym miejscu tak, jakby właśnie tu pisane było jej się znaleźć. Wiedziała, że nie powinna spoglądać na Lorne Bay w ten sposób, ponieważ było wyłącznie punktem, o który miała zahaczyć, aby za kilka miesięcy zapaść się pod ziemię i dopiero później pojawić się gdzieś indziej, wtedy już zupełnie jako ktoś nowy. Wiedziała również, że do żadnej ze swoich kreacji nie powinna się przywiązywać, a jednak tę wersję siebie polubiła szczególnie. Urzekła ją ta swoboda, lekkość, z którymi podejmowała decyzję, a możliwość występowania przed ludźmi, którzy rzeczywiście się na niej skupiali, dodatkowo łechtała jej ego. Po raz pierwszy miała wrażenie, że była dobra w czymś dobrym, a przecież tego nie można było powiedzieć o rzeczach, którymi zajmowała się na co dzień. Oszustwa, udawanie osoby, którą wcale nie była… do tego może i była stworzona, ale im dłużej to trwało i im bardziej Aura zdawała sobie sprawę ze szkód, które swoim postępowaniem wyrządzała, tym mocniej chciała od tego uciec. Szkoda tylko, że podobnie jak jej cele, ona również znajdowała się pod lupą ludzi, dla których pracowała, dlatego nie mogła pozwolić sobie na ani jeden niewłaściwy ruch, bo w innym wypadku to nią ktoś by się zajął, a chociaż nie lubiła swojego życia w takiej formie, jaką przybrało, to jednak pewne jego aspekty naprawdę sobie ceniła. I to, co miała w Lorne, było jedną z tych rzeczy, którymi warto było żyć nawet przez tych kilka miesięcy.
Dziś jednak nie skupiała się na zadaniu, które tu na nią czekało, lecz na własnych przyjemnościach. Choć większość wieczorów spędzała w Moonlight, dziś dała się namówić na występ w jednej z miejscowych restauracji. Początkowo zgrywała niezainteresowaną, ale ostatecznie wcale nie o to chodziło. Jak wspominałam, Aura naprawdę lubiła to, czym obecnie się zajmowała, dlatego z największą przyjemnością śpiewała dziś ludziom, którzy w najlepsze się zajadali. Była na tym na tyle skupiona, iż nie zorientowała się, że gdzieś w środku lokalu znajdowała się osoba, z którą jej drogi nie powinny skrzyżować się ponownie. Sama jego obecność tutaj zwiastowała katastrofę i może gdyby Millburn była czujniejsza, zdołałaby tego uniknąć. Nie zrobiła tego, z czego zdała sobie sprawę dopiero w chwili, kiedy w przerwie między piosenkami pomknęła w kierunku toalet. Weszła w wąski korytarzyk i wtedy dosłownie na kogoś wpadła. Minęła chwila nim jej spojrzenie spoczęło na znajomej twarzy, a wówczas serce niemal podeszło jej do gardła. - Przepraszam - rzuciła naprędce i szybko odwróciła twarz, próbując go wyminąć. Wyglądała teraz trochę inaczej, ale pomimo nowej fryzury, jej buzia nadal prezentowała się tak samo. A skoro jeszcze przed rokiem przysięgał, że tak bardzo ją kochał, czy rzeczywiście istniała szansa, że teraz by jej nie rozpoznał? I co on, u diabła, w ogóle tu robił?

fletch buchanan
sumienny żółwik
Magda
właściciel winiarni w cairns — Bouteille d'Or
32 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel winiarni, mieszkający od ponad pięciu lat w Cairns. Rok temu poślubił dziewczynę, która niemalże doszczętnie ogołociła jego majętny portfel i zniknęła bez słowa. Teraz spotykają się w Lorne Bay, więc postanawia zatrzymać się na farmie brata i odzyskać skradzione pieniądze.
1.


Dłuższe powroty do rodzinnego miasteczka, wiązały się głównie ze sprawami jego działalności lub świętami przez wgląd na życie, które wybrał w mieście dającym większe, życiowe perspektywy. Pierwszy raz opuścił Lorne Bay, kiedy wyjechał na studia do Sydney i już wtedy wiedział, że nie zapuści korzeni w żadnej mniejszej mieścinie. Owszem, lubił spokój płynący z mniejszych wiosek, jednak od zawsze był człowiekiem, który pragnął osiągnąć sukces - przed laty miała to być firma architektoniczna oraz inwestycje na rynku nieruchomości, jednak w późniejszym czasie zdecydował się na winiarnie w centrum Cairns, realizując tym samym swoje pomniejsze pasje. Zarządzanie działalnością sprawiało mu radość i czuł się jak ryba w wodzie, mogąc tworzyć dla swojej firmy prognozy, szukać dostawców, wywoływać na twarzy klienteli uśmiech oraz zadowolenie z jego usług. Czy biznes mógłby prosperować równie prężnie w rodzinnym miasteczku? Być może osiągnąłby sukces, który napędzaliby lokalni oraz przejezdni ale nie dawał mu żadnej gwarancji. Nie takiej jak Cairns.
Współpraca z tutejszymi restauracjami opłacała mu się nie tylko od kątem finansowym ale sprzedawała renomę jego lokalu ludziom, którzy chętnie odwiedzali jego winiarnie pomimo dzielącej miasta odległości. Fakt, że w Frogs Restaurant szefem kuchni był jego młodszy brat, jedynie ułatwiał tę korelację, a do tego dawał mu idealny powód do odwiedzin. Wpadał kilka razy w miesiącu, doglądał dostaw i prezentacji jego produktu, po czym pozwalał sobie na odrobinę relaksu w towarzystwie rodziny i dawnych przyjaciół. Tego dnia dał się nawet namówić Lyallowi na występ lokalnej śpiewaczki, która wieczorami ściągała do lokalu sporą część mieszkańców. Otrzymał stolik nieopodal niewielkiego podestu, stanowiącego scenę, zamówił lampkę swojego wina i oczekiwał widowiska. Początkowo skupił się na ekranie swojego smartfona, lecz kiedy usłyszał delikatny, kobiecy głos, podniósł wzrok i skupił go na dziewczynie, którą dopiero po chwili rozpoznał. Rozchylił delikatnie usta i porzucając w połowie zapełniony kieliszek, odszedł w trakcie od swego stolika by udać się w stronę toalet. Serce biło mu jak oszalałe, nie tego spodziewał się po tym wieczorze. Początkowo, kiedy koncert wciąż grał, próbował po fikcyjnym imieniu i nazwisku odnaleźć ją w sieci, opierając się o kamienny blat w przedsionku, jednak udało mu się odkopać jedynie jakieś konto w social mediach z którego nie mógł wyciągnąć więcej aniżeli zdjęcia profilowego. To była ona, jego Gia. Kiedy usłyszał oklaski tłumu, popędził jednak do wyjścia by dostać się na główną salę. Zaraz po wyjściu, wpadła na niego kobieta i zanim odruchowo ją przeprosił, zmarszczył czoło i chwycił ją mocniej za ramię.
To ty! — krzyknął, zaciskając szczękę w gniewie. W ułamku sekundy na jego język cisnęła się cała fala epitetów i oskarżeń, jednak zanim podda się złości, wiedział, że musiał odzyskać swoje pieniądze. — Kopę lat Gia, Aura czy jak ci tam kurwa na imię. Wierzysz w karmę? — dodał i roześmiał się, zaciskając palce na jej ciele. Zamierzał od razu zgłosić ją na policje, bez względu na ilość gapiów i zdanie właściciela restauracji. Była przestępczynią; złodziejką, która musiała zapłacić i wyjaśnić mu co nieco.

Aura Millburn
powitalny kokos
marta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Cholera. Cholera. CHOLERA. Kiedy tylko go dostrzegła, zaczęła zastanawiać się nad tym, w którym miejscu popełnili błąd. Czy to ona zrobiła coś niewłaściwego, czy może ludzie, dla których pracowała, przegapili jakiś istotny szczegół? Ich umowa była przecież prosta – mieli wybierać takie cele, które w żaden sposób nie były powiązane z poprzednimi, ponieważ to znacznie minimalizowało ryzyko wpadki. Nie niwelowało go całkowicie, ale sprawiało, że jej praca nie była bezcelowa, a ona sama nie musiała obracać się za siebie na każdym kroku. Dodawało jej to również pewności siebie, bez której nie byłaby w stanie wykonać większości tych przekrętów. Kiedy w jej głowie kiełkował strach, Aura nie była już w stanie myśleć tak, jak myślała zazwyczaj, a wówczas bardzo łatwo mogła coś zepsuć. I choć dawno nie znajdowała się w podobnej sytuacji, teraz nagle właśnie tak się stało, a ona nie potrafiła zrozumieć, jak w ogóle do tego doszło. Jak któreś z nich mogło dopuścić do tego, że w miejscu, w którym obecnie pracowała, znalazł się jej poprzedni małżonek? Cholera. Przecież to nie tylko wszystko komplikowało, ale też zupełnie pozbawiało sensu jej dalszy pobyt w tym miejscu. Musiała zniknąć i to szybko.
Zaklęła pod nosem, kiedy jego palce zacisnęły się na jej ramieniu. Odruchowo nim szarpnęła, ale nie zdołała się wyrwać. Choć nad wszystkimi miała tę przewagę, że była genialną kłamczuchą, to jednak fizycznie nie dorastała Fletcherowi do pięt. W tej wojnie był więc wygrany, a ona po raz pierwszy w swojej karierze poczuła się jak zwierzę w potrzasku. I jak niby miała się z tego wyplątać? - Nie mam pojęcia o czym mówisz - odpadła i szarpnęła się jeszcze raz. Była dobrą aktorką, ale czy aż na tyle, aby wmówić mu, że wcześniej do czynienia miał z jej zaginioną siostrą bliźniaczką? W ten sposób na pewno by się nie wyłgała. - Puść mnie, Fletcher. Nie chcesz chyba, żeby ktoś zaraz przyszedł z odsieczą damie w opałach - odezwała się po chwili, ale chyba nie do końca znajdowała się w położeniu do tego, aby mu grozić. Nie miała zresztą czym. Była tu zupełnie sama, a jeśli ludzie, dla których pracowała, przegapili to, że Buchanan znajdował się w tym miasteczku, na pewno nie kręcili się w pobliżu. Nie miała nad nim żadnej przewagi, ale przecież bystra była z niej dziewczyna. Szkoda tylko, że okręcenie sobie go wokół palca tym razem nie miało już zadziałać.

fletch buchanan
sumienny żółwik
Magda
właściciel winiarni w cairns — Bouteille d'Or
32 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel winiarni, mieszkający od ponad pięciu lat w Cairns. Rok temu poślubił dziewczynę, która niemalże doszczętnie ogołociła jego majętny portfel i zniknęła bez słowa. Teraz spotykają się w Lorne Bay, więc postanawia zatrzymać się na farmie brata i odzyskać skradzione pieniądze.
Przez pewien okres, mężczyzna naprawdę wierzył w to, że uda mu się odzyskać skradzione pieniądze, a jego Gia wróci, tłumacząc mu wszystko denną wymówką w którą ślepo by wierzył. Niezależnie od ilości masek, która wkładała na swą prawdziwa twarz, odegrała swą rolę pierwszorzędnie, okręcając sobie Buchanana wokół paluszka. Kochał ją - szczerze i bezwarunkowo.
Umiejętność kłamania opanowałaś do perfekcji ale tym razem nie zrobisz ze mnie głupka — parsknął i odpowiedział przez zęby, czując nagły przypływ złości i żalu. Nie rozumiał jak mogła zwodzić go przez te lata i zniknąć po tym jak przysięgał jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, nic z tego nie miało większego sensu. Miał masę pytań, które dręczyły go od prawie roku i wierzył, że był to moment w którym uzyska swoje długo wyczekane odpowiedzi, które być może pomogą mu ruszyć na przód. — Damie? Jesteś zwykłą złodziejką, która uciekła z moimi pieniędzmi. Nie myślisz chyba, że puszczę cię wolno? — roześmiał się i wciągnął ją głębiej w korytarz, tak by zniknąć z pola widzenia klientów restauracji. Nie potrzebował szopki, jedynie sprawiedliwości. Sięgnął po telefon, który trzymał w tylnej kieszeni garniturowych spodni i sprawnym ruchem kciuka, odblokował go. — Zwrócisz mi wszystko, co do grosza albo wyjaśnisz wszystko policji. Wystąpię też o unieważnienie małżeństwa, skoro okazuje się, że poślubiłem Gie Fletcher, która nigdy nie istniała — odparł, wystukując numer na ekranie i obserwując korytarz — Powiedz mi, jak wielu facetów dało się nabrać na tę samą sztuczkę? Ilu musiałaś rozkochać by potem złamać im serce i oskubać? — zapytał, czując się jak skończony kretyn. Nigdy wcześniej nie przyszłoby mu do głowy, że którakolwiek kobieta byłaby w stanie zrobić coś tak obrzydliwego. Owszem, wiedział, że wiele kobiet wiązało się dla pieniędzy ale te zwykle nie uciekały bez słowa, a raczej cieszyły się dobrodziejstwami u boku męża. Cisnęło mu się na język by spytać o to czy kiedykolwiek coś do niego czuła ale czy faktycznie chciał znać odpowiedź? Zadałaby mu jedynie kolejny cios.

Aura Millburn
powitalny kokos
marta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Nie kochał jej. Kochał wyobrażenie, które o niej miał. Kochał osobę, która nie istniała, a w zasadzie wykreowana została wyłącznie na potrzeby numeru, który Aura miała mu wyciąć. I chociaż Gia, która kilka miesięcy tkwiła u jego boku, nie była prawdziwa, tego samego nie można powiedzieć o jego uczuciach. Czy było jej go szkoda? Nie, ponieważ na takie myślenie Millburn nie mogła sobie pozwolić. Nie mogła zwątpić w słuszność swoich działań, bo gdyby to zrobiła, wyrzuty sumienia prawdopodobnie nie dałyby jej spokoju, a przecież na to nie mogła sobie pozwolić. Podobnie zresztą jak na to, aby jeden z elementów jej przeszłości teraz zniszczył wszystko, nad czym od przeszło czterech miesięcy pracowała.
- Przymknij się, Fletcher - syknęła na niego, kiedy oskarżył ją o bycie złodziejką. Z jednej strony nie pomylił się, ale z drugiej, czy Aura nie była przypadkiem kimś więcej? Przecież to nie tak, że pojawiała się znienacka, a później wychodziła niepostrzeżenie z całym majątkiem. To znaczy, jasne, w pewnym stopniu właśnie tak to wyglądało, ale realizacja jej planu była znacznie bardziej czasochłonna, a co za tym idzie, bardziej dopracowana. Jak więc doszło do tego, że jeden z jej błędów stał właśnie przed nią? I jakim cudem do tej pory nie zdała sobie sprawy z tego, że rzeczywiście był błędem? Swoją drogą, kiedy sięgnął po telefon, jej serce zabiło szybciej. Nagle nabrała przeświadczenia, że to wszystko za moment się skończy, a ona swoją przyszłość rzeczywiście spędzi za kratkami. Przecież jej życie nie mogło potoczyć się w ten sposób, dlatego musiała działać szybko. Jedynym wyjściem było danie mu do zrozumienia tego, że donosząc na nią pozbywał się szansy na odzyskanie czegokolwiek. - To raczej nie twój interes - odpowiedziała, po czym znów spróbowała wyszarpnąć własne przedramię z jego dłoni. Tym razem zrobiła to skutecznie. - Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją kasę, lepiej żebyś schował ten telefon - poleciła, spoglądając mu prosto w oczy. Starała się brzmieć pewnie, stanowczo, a jednak prawda była taka, że nigdy dotąd nie bała się tak bardzo. Był pierwszą osobą, której udało się zapędzić ją w kozi róg, a jedynym, co mogło jej pomóc, była improwizacja. Dobrze, że akurat na tym znała się porządnie.

fletch buchanan
sumienny żółwik
Magda
właściciel winiarni w cairns — Bouteille d'Or
32 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel winiarni, mieszkający od ponad pięciu lat w Cairns. Rok temu poślubił dziewczynę, która niemalże doszczętnie ogołociła jego majętny portfel i zniknęła bez słowa. Teraz spotykają się w Lorne Bay, więc postanawia zatrzymać się na farmie brata i odzyskać skradzione pieniądze.
Wciąż nie potrafił poukładać sobie tego wszystkiego w głowie - nie istniało żadne logiczne wyjaśnienie tego co zrobiła. Rozkochała go w sobie, pozwoliła mu wierzyć, że doczeka spokojnej starości u jej boku, a ich dzieci zapełnią ich serca i rodzinny dom. Pragnął tego z całego serca i robił wszystko by wciąż na nowo rozpalać te iskrę między nimi, która sprawiła, że wspólnie zdecydowali się stanąć na ślubnym kobiercu, jednak od samego początku nie to było jej planem. Liczyły się wyłącznie jego pieniądze - nie wspólnie spędzony czas, nie przyszłościowe plany ani uczucia o których zapewniała go przez ostatni rok. Iluzja.
Przepraszam, źle się wyraziłem? — parsknął śmiechem, nie kryjąc rozbawienia. Wcale nie zamierzał milknąć. — Jesteś manipulantką, i złodziejką, nie zasługujesz na żadne pochlebstwa. Pozwoliłaś na to bym przez okrągły rok karmił się złudzeniem przez które omal nie straciłem swojej winiarni — dodał pełen rozgoryczenia, czując nieprzyjemne ciepło, które oblewało jego policzki. Ostatnim razem czuł się tak gdy z jego konta zniknęło kilka zer, zasilających przede wszystkim jego biznes. Opłacał z tych pieniędzy także własne rachunki i inne wydatki, więc pozbawiła go także środków do życia.
Nie układam się z terrorystkami. Nie wierzysz chyba, że po raz kolejny uwierzę ci na słowo? Chce odzyskać pieniądze, tu i teraz — podkreślił stanowczo, posyłając jej surowe spojrzenie. Jak do tego doszło, że przyglądał się jej z taką nienawiścią w oczach? Nieważne czy kochał ją czy też złudne wyobrażenie ale czuł; był człowiekiem, który był szczerze zakochany w tej kobiecie, jednak teraz z trudem przychodziło mu patrzenie na nią w ten sam sposób.
Zastanawiałaś się chociaż przez chwilę jak twoje czyny wpłyną na moje życie? Pomijając fakt, że wciąż jestem żonaty i nie znam prawdziwego imienia i nazwiska małżonki, zostałem z cholernymi długami, których spłacenie zajmie mi jeszcze kilka następnych lat — kontynuował, próbując dopatrzeć się w jej twarzy choćby grama empatii. Nie wyglądała na kogoś kto żałował swoich pieniężnych ofiar, jednak nie chciał wierzyć, że była tak bezwzględną osobą. Jak mógłby to przeoczyć?

Aura Millburn
powitalny kokos
marta
śpiewa do kieliszka — Moonlight Bar
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Miesiąc temu występowała na ulicach, dziś śpiewa w miejscowym barze, choć w rzeczywistości zawodowo zajmuje się odgrywaniem roli idealnej partnerki, aby po fałszywym ślubie zniknąć z majątkiem nowego męża.
Nie pomylił się. Nie żałowała tego, co mu go zrobiła, a wszystko dzięki temu, że nigdy nie myślała o tym, jak mógł się z jej zniknięciem czuć. Popełniła podobny błąd tylko raz, a wówczas obiecała sobie, że już nigdy do tego nie wróci. Gdy po raz pierwszy zwątpiła we własne działania, na jej drodze stanęła jedna z osób, z którymi współpracowała i wybiła jej z głowy wszelkie wątpliwości. Aura wykształciła więc w sobie pewien mechanizm obronny, dzięki któremu była w stanie zupełnie odcinać się od zakończonego planu. I właśnie tak zrobiła z Fletcherem, o którym w pewnym sensie zapomniała, kiedy spakowała walizki i zniknęła z jego życia. W pewnym sensie, bo kiedy stanął tutaj przed nią pełen złości, przypomniała sobie wszystko. I nie, nadal nie poczuła się z tym w pełni źle, a wszystko dzięki temu, że miała dobry powód, aby kontynuować swoje działania. Przez cały ten czas troszczyła się przecież o swoją matkę, której chciała zapewnić lepsze ostatnie chwile życia, dlatego uważała, że było to warte zachodu. - Coś jeszcze? - warknęła, kiedy atakował ją kolejnymi oskarżeniami. Miał rację co do wszystkiego – była złodziejką, oszustką, terrorystką może niekoniecznie, ale większość negatywnych epitetów zdecydowanie pasowała do jej osoby. Tego nigdy się nie wypierała, ale to nie znaczy, że zamierzała słuchać tego w nieskończoność. - Ty naprawdę uważasz, że to wszystko moja wina? A gdzie był twój rozum, Fletcher? Gdzie brak pośpiechu? Intercyza? Zapłaciłeś za swoją naiwność - stwierdziła, po czym skrzyżowała ramiona na piersi. Mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, ale swoją wylewnością dał jej coś, co po raz pierwszy pozwoliło jej uwierzyć, że nie znajdowała się w sytuacji aż tak beznadziejnej, jak początkowo przypuszczała. Nie znał jej prawdziwego nazwiska, niczego na nią nie miał. - Gia Fletcher nie istnieje. W internecie nie znajdziesz o niej żadnej informacji, żadnego zdjęcia. Nie wiesz też kim jestem. Niczego mi nie udowodnisz. Obawiam się, że zaufanie mi na słowo to jedyne, co możesz zrobić - położyła nacisk na ostatnie zdanie, po raz kolejny sugerując mu, że nie powinien wciągać w to nikogo innego. W trakcie ich związku zabezpieczyła się naprawdę dobrze, unikając wszystkiego, co mogłoby jej zaszkodzić. Zero zdjęć, zero jej twarzy powiązanej z jego rzekomą małżonką. Osoby, z którymi pracowała, usunęły wszelkie ślady. Z punktu widzenia policji byłaby nieuchwytna. Ale może była w błędzie?

fletch buchanan
sumienny żółwik
Magda
ODPOWIEDZ