lorne bay — lorne bay
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
wiatr spienione goni fale
#1

Chłodna wieczorna bryza bijąca od fal rozbijających się o łódki muskała od czasu do czasu odsłoniętą twarz Buchanana. Spoglądał ku uciekającym promieniom słońca po tafli wody, zachodząc w głowie, ile jeszcze przyjdzie mu oczekiwać na gościa. Dlatego przysiadł już na pomoście naprzeciw własnej łodzi, o której opinii zamierzał się zasięgnąć młodszego brata. Wprawdzie nie zakładał, iż pierwszym czym zrobi będzie ślepe podążenie za słowami Lyalla - nie oszukujmy się, zapewne postąpi całkowicie odwrotnie. Nawet jeśli nie zamierzał przyznać tego przed nikim; tym bardziej samym sobą, to sprawa łodzi wydawała się niekończącą sprawą w jego przypadku. Prawie to niemożliwą do rozwiązania przez nieułożone sprawy z przeszłości, trzymające go mocno w sidłach i blokujące przed tym zbawiennym "ruszeniem dalej". Czasami myślał, iż tak naprawdę były to tylko puste słowa, gdyż nigdy tak w całości nie dało się porzucić żałoby z własnego serca.
A teraz ponownie wspomnienia do niego wracały, kiedy to wir pracy na wykopaliskach zniknął z jego życia po kolejnym powrocie w rodzinne strony. Theseus do końca nie wiedział, czy powinien przypadkiem zorganizować jakąś kolację z rozdawania upominków z podróży dla bliskich... czy najzwyczajniej w świecie podrzucić każdemu z osobna przy okazji. Niemniej jednak jednego z braci zamierzał tego dnia wykorzystać do pomocy, więc nagrodzenie jego wysiłku prezentem wydawało się sprytnym posunięciem. Gdy usłyszał kroki stawiane w oddali na pomoście, powoli odkręcił w tamtym kierunku głowę. W końcu. Przywdział na usta delikatny uśmiech, unosząc dłoń w celu przywitania młodszego brata. - To co, gotowy do pościerania kurzy? - zawołał donośnie, tak by drugi Buchanan na pewno go usłyszał. Nieśpiesznie podniósł się z pozycji siedzącej, otrzepując przy tym spodnie z możliwych zabrudzeń. Niepotrzebnie, gdyż w planowali przecież generalne porządki na tej starej łajbie. Uprzedził o tym Lyalla? Istniało duże prawdopodobieństwo, że nie i dlatego pewnie nie odmówił mu pomocy w lataniu ze szmatą i kartonami po pokładzie.



Lyall Buchanan
powitalny kokos
nick
szef kuchni — Frogs Restaurant
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
And if I'm dead to you, why are you at the wake?
Cursing my name, wishing I stayed
Look at how my tears ricochet
Rodzina. Nieodzowny element życia Lyalla, który nie wyobrażał sobie życia w Lorne Bay bez swoich najbliższych. Jak już zostało powiedziane wiele razy, brunet nie czuł szczególnej więzi z Australijską ziemią i gdyby nie rodzeństwo to z pewnością szukałby wciąż swego miejsca na ziemi. Przez ciągłe wyjazdy i przeprowadzki, na które składało się jego dzieciństwo, nie miał najmniejszych skłonności do zapuszczania korzeni. Właśnie dlatego swoją definicję domu łączył tylko z ludźmi bliskimi jego sercu. Ten sentymentalizm często wykorzystywany był więc przez rodzeństwo, które nie raz prosiło go o przysługi i zwalało mu się na głowę, prosząc o poratowanie ciepłym obiadem lub deserem.
Tym razem swoją szansę postanowił wykorzystać Theseus. Dziarski żeglarz, naturalnie poprosił Lyalla o spotkanie w porcie. Wilgoć, wiatr smagający policzki i chłód mieniącej się w słońcu wody. Buchanan mimo początkowej niechęci musiał przyjąć, że szum fal rozbijających się o brzeg był niezwykle relaksujący. Miejsce idealne, by na kilka krótkich chwil oderwać się od przytłaczającej codzienności i wszystkich bolączek, którymi zadręczał się tego dnia. Krocząc więc powoli, pozwolił sobie na krótką refleksję. Wszystko to trwało jednak zaledwie kwadrans, gdyż po niespełna dwudziestu minutach, dotarł już do łodzi brata. Uśmiechnął się szeroko na widok blondyna, i przyśpieszył kroku, by dotrzeć do niego możliwie najszybciej.
-Ścierania kurzy?- powtórzył za nim, pozwalając na to, by usta wygięły mu się w smutną podkówkę. Spodziewał się wspólnego rejsu i dobrej zabawy, a wszystko wskazywało na to, że Theseus miał nieco inne plany. Plany, w których z pewnością uwzględnił Lyalla nie jako gościa a majtka pokładowego. -Liczyłem na rejs i gorącą czekoladę do picia, ale niech będzie.-westchnął, nieco zawiedziony niegościnnością brata. Cóż, Buchananowie serdecznością wykazywali się tylko w swojej restauracji i to za sowitą opłatą. Może po starciu kurzy i wysprzątaniu łajby, przyjdzie czas na odpoczynek i pogawędkę?-To, od czego zaczynamy?-zapytał, gdy po chwili udało mu się bezpiecznie przedostać na pokład.
theseus buchanan
ambitny krab
e.
lorne bay — lorne bay
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
wiatr spienione goni fale
I w tym przypadku był bardzo podobny do Lyalla, który jak on wiązał to miejsce ze swoim sercem wyłącznie za sprawą rodziny. Gdyby nie bliscy nie potrafiłby zagwarantować, że kiedykolwiek wróci do Lorne po kolejnej ze swoich wypraw. Zapewne też przez to, w jaki sposób wyglądało ich dzieciństwo, nie wykształcił w sobie jakiegoś przywiązania do miejsca - rok tu a następny steki kilometrów stąd. Nic nadzwyczajnego! Bycia nierodzinnym jednak nie można było mu zarzucić, ponieważ to głównie przez nich to małe miasteczko stało się jego rodzinnym portem. Czasami nie chciał tego przyznać, lecz po wszystkich trudach, jakie go spotykały, to właśnie tutaj najlepiej leczyło się rany oraz zbierało siły do dalszych podróży.
Theseus szczęśliwie nie posiadał zdolności odczytywania myśli młodszego brata, jak również tego "przywileju" wiedzy jak go w nich nazywa. Zapewne odpowiedziałby mu na to wielkim grymasem malującym się na twarzy z kilkudniowym zarostem. Dziarski żeglarz? Kto używa takiego słownictwa? To jakiś młodzieżowy slang, o którym już biedny Theseus nie miał bladego pojęcia? I co to właściwie znaczyło w stosunku do niego?
- Nie tylko, przydałoby się również wyszorować pokład, ale większość śmieci Ci zdążyłem pochować do kartonów... - odparł z trochę udawanym entuzjazmem, starając się zignorować niezadowolenie na twarzy swojego kompana w "wielkich porządkach". Łatwiej było nie zwracać uwagi na to bratowe burczenie pod nosem i jakoś zapędzić go do roboty, niż samemu użerać się z zaplanowanymi na dzisiaj pracami. Oczywiście, Thesesus nie uważał się za najlepszego brata... i tu może postawmy kropkę, gdyż nic więcej nie miał na swoją obronę. - Rozchmurz się, jeśli szybko się uwiniemy ze wszystkim to może przepłyniemy się na - Poklepał go na pocieszenie po plecach, a głową wskazał wejście pod pokład. W międzyczasie jeszcze asekurował go przy wejściu na łajbę, bo jednak wolał uniknąć wyławiania go z wody. - Od środka, na rozgrzewkę pozaklejamy kartony... i przy okazji powiedz, jak idzie Ci z biznesem? - Tutaj trzeba zaznaczyć, że naprawdę interesowała Theseusa sytuacja brata. Pomijając to, iż bardzo chętnie wpadłby na darmowy ciepły obiadek.

Lyall Buchanan
powitalny kokos
nick
ODPOWIEDZ