bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

- Aućć, ostro. Tyle tylko iż do tej pory nie wiem dlaczego? Skoro to nie moja wina była ani nie ja tego chciałem. Zresztą już mówiłem iż moja matka więcej nie będzie nas nachodzić czy skłócać. - westchnął przy tym ciężko bo z miłego rozpoczęcia kolacji to musiało akurat wybrzmieć. Nie wiedział, że Sarah zrobiła to specjalnie pewnie aby się dowiedzieć co było głównym powodem rozstania Setha z jej bliźniaczką. Poniekąd mądre zagranie bo nie tylko dowiedziała się mniej więcej co było tym zapalnikiem do rozwodu ale i sama miała info dla siebie aby nie zrobić wtopy w trakcie rozmowy. Po za tym skoro miała dziwne myśli i chciała się zamienić w swoją siostrę chociażby po to aby poznać lepiej Reynera i może stać się kimś kto wejdzie w buty siostry ta cała kolacja była mądrym podejściem i dobrym startem do tego.

[akapit]

- Nie no bez przesady, omijam różne przygody byle tylko nie zrobić sobie kuku. - może miał uraz do szpitala trochę? Pewnie tak, bo gdy był mały ciągle rodzice namawiali go na to aby został lekarzem i inne takie. Ale też no nie oszukujmy się, nie będzie robił sobie krzywdy specjalnie, ewentualnie jeśli coś już się wydarzy to jakieś zdarzenie losowe, po prostu życie.
Słysząc jej słowa na temat tej całek akcji z bliźniaczką, czuł trochę zmieszanie ale też niedowierzanie. No bo w sumie jak to tak? Jego małżonka miałaby te trzydzieści lat i nie miała pojęcia o kimś podobnym, drugim takim samym człowieku? W dodatku mieszkającym tuż obok od pewnego czasu? No wydawało mu się to śmieszne niczym historia z bajki i trochę był sceptycznie do tego nastawiony, tym bardziej iż co nieco wiedział o stanie jej matki i tym, że mogła po prostu gadać od rzeczy.

[akapit]

- Serio? Nie no wydaje mi się to dziwne ale też no kurcze nie wiem. Masz pewność, że chodzi o Ciebie a może to ciotka jakaś albo inne takie, albo nie wiem co jeszcze. Masz w końcu ponad trzydzieści lat i byś nie miała pojęcia o drugiej osobie, o swojej wręcz kopii? Jak dla mnie to powinnaś poszukać kogoś z rodziny, kogoś kto jest zdrowy i nie wymyśli tego albo no nie ma takiej bariery. Wiesz Twoja mam też choruje i może gadać różne rzeczy niekoniecznie o sobie, ale o na przykład czymś z dawnych lat, nawet o kimś innym, o koleżance czy nie wiem. - chyba by nie chciał wiedzieć jaka jest prawda w tamtej chwili. Na pewno wolałby aby nie mówiła mu wszystkiego na raz, że nie jest jego małżonką byłą tylko właśnie tą drugą dziewczyną, podobną i tak naprawdę to bliźniaczką z krwi i kości. Reyner by tego nie ogarnął i już na pewno nie na trzeźwo. Chyba w tamtej chwili sam sięgnął odruchowo po wino aby zwilżyć swoje usta. Zajął się też jedzeniem aby nie drążyć więcej o tym bo może to nie odpowiednia też pora na to, zresztą myślał iż głównie będą omawiać swoje tematy, te które były z dala od ich rodzin. Bo poniekąd rodzina i wtrącanie innych spraw niszczyło ich relacje z kolei, która powinna być de facto na pierwszy miejscu.

[akapit]

- Nie zaprzątajmy sobie tym głowy. Mamy miły wieczór, taki dla nas więc po co to psuć innymi rzeczami. Może to samolubne ale chcę się skupić na nas i na tym co przed nami. Mówiłaś, że nie wszystko stracone i możemy to odbudować na nowo po swojemu, bez ingerencji innych.. - to fakt, jego matka była na niecenzurowanym w tej kwestii. Wtrącała się i psuła, a do tego przede wszystkim nakręcała Reyner który tańczył jak mu zagrała. Przez to w główniej wierze miała dość C, bo jednak ożeniła się z Sethem a nie jego matką.

Sarah McGowan
sumienny żółwik
nick
brak multikont
aktorka — Eclipse Pictures
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka której zostały jedynie przygarnięte bliźniaki, które straciły rodziców podczas wypadku samochodowego i których matką chrzestną jest właśnie Sarah.
Seth Reyner

- No właśnie twoja matka była głównym problemem dla nas, zawsze liczyłeś się z jej zdaniem, a nie z moim, więc zastanawiało mnie to kim ja dla ciebie jestem? Czy jestem dla ciebie ważna? W końcu ożeniłeś się ze mną, nie z nią, nie jesteś maminym synkiem więc ona nie może za ciebie decydować. Masz swój rozum i potrafisz o sobie decydować, a my tworzyliśmy jedność, choć czułam się często tak jakbyśmy byli osobno, albo wręcz we troje z twoją matką. - wygarnęła mu, doskonale odgrywając swoją sztukę aktorską. Nawet jej przy tym powieka nie drgnęła, ani nie zawahała się przy żadnym słowie. Sama nie potrafiłaby być z kimś, kto nie ma własnego zdania i słucha się swojej mamusi. Mężczyzna musi mieć swoje zdanie to po pierwsze, a po drugie, powinien liczyć się ze swoją żoną i wspólnie powinni podejmować decyzje w ważnych sprawach dotyczących ich życia, a nie konsultować je ze swoją matką. Na koniec jednak podała mu swoją dłoń, by pokazać mu, że nadal jej na nim zależy i że wierzy w jego zapewnienia, o ile są prawdziwe. Ciekawe czy naprawdę aż tak dobrze wczuła się w swoją rolę, w rolę Cece?
- Wiesz dobrze, że z miłości ludzie są w stanie zrobić naprawdę wiele. - ilu to było na świecie desperatów, którzy nie mogli pogodzić się z rozstaniem i za wszelką cenę próbowali zatrzymać przy sobie tę bliską im osobę, czasami nawet decydując się na wtargnięcie na swoje życie, by tamta osoba ich uratowała i tak się do nich przywiązała na nowo, bojąc się że jeśli go zostawi to on się zabije. To było potwornie niezdrowe, samolubne, ale ludzie z reguły byli przecież samolubami, więc czemu się dziwić? Seth nie był desperatem, a przynajmniej na takiego nie wyglądał i się tak nie zachowywał, ale kobieta nawiązała do przypadków o których mówiono wszędzie, a pewnie jako jego małżonka opowiadała mu o przypadkach ze szpitala, próbując zrozumieć sens zachowania tych pacjentów.
- Myślałabym że to choroba za nią przemawia, ale tamto zdjęcie jest jakby dowodem na potwierdzenie jej słów. Znaczy się ta kobieta na zdjęciu to na pewno moja matka z młodości, bo na innych zdjęciach z tamtego okresu wygląda bardzo podobnie. Tylko nie wiadomo czyje dzieci ona trzyma, czy to naprawdę jestem ja i... moja siostra? To się wydaje dla mnie potwornie dziwne, że matka przez tyle lat mi o niej nawet nie wspomniała. Może tamta dziewczynka umarła niedługo po porodzie? Ale wtedy byśmy odwiedzały chyba jej grób, naprawdę Seth to jest dla mnie bardzo dziwne. Niestety mama nie miała żadnej rodziny, z nikim nie utrzymywała kontaktów, nigdy nie wspominała dlaczego. Może to ma związek z tymi dwiema dziewczynkami na tym zdjęciu, nie wiem i nie jestem w stanie tego zrozumieć, dlatego chciałam porozmawiać o tym z tobą. Może jesteś w stanie rozjaśnić mi umysł swoimi teoriami na ten temat? - nie uwierzył jej, tego była pewna, więc musiała sama grać zaskoczona tym, co odnalazła, a raczej co odnalazła Cece i to, jak bardzo to na nią wpłynęło, że kompletnie nie wiedziała co ma z tym faktem począć. I z racji tego że on był ważną dla niej osobą to podzieliła się z nim tymi rewelacjami. Jednak mężczyzna nie chciał dłużej ciągnąć tego tematu, czym zawiódł w pewnym sensie Sarah. Ale była dobrą aktorką, więc nie dała tego po sobie poznać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego chcę, chcę zacząć od nowa z tobą. Czysta karta, tylko ty i ja. - pogłaskała kciukiem wierzch jego dłoni patrząc na niego z nadzieją i tym błyskiem, któremu nie oparłby się żaden mężczyzna. Tylko w głowie miała "tylko ty, ja i bliźniaki", ale tego nie dodała, nie chciała go przecież odstraszyć, poza tym musiała udawać swoją siostrę dopóki mężczyzna nie uwierzy w bliźniaczki i będzie mogła mu się wtedy ujawnić.
happy halloween
nick
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
Nie odezwał się bo pewnie go zaskoczyła tym jak otwarcie odpowiedziała mu to, mocno i dobitnie chyba pierwszy raz po całych wcześniejszych perypetiach, gdzie też niby coś było ale no.. Wydawało mu się, że żona nie była jeszcze tak bardzo pewna i dobitna w tym co mówi i co czuje. Trzeba przyznać Sarah zagrała tą rolę koncertowo, tak iż Seth musiał sięgnąć po kieliszek aby nieco siebie poskromić, bo przecież nie wyjdzie na przeciw rozpoczynając kłótnie, prawda? Zgasiła go konkretnie ale też podsunęła to co już sam wiedział, że w pewnym momencie trzeba dokonać małego przetasowania w hierarchii. Matka była, jest i będzie najważniejszą osobą w życiu każdego człowieka ale przychodzi taki etap kiedy to na przykład żona musi być na tym piedestale ponad wszystko. Nie odpowiedział też nic bo miała cholerną rację, nawet jeśli odpaliła się i słabo znała sytuację, bo w końcu to nie ona była jego eks małżonką to jednak to całe przedstawienie wyszło jej idealnie.
- Wiem, już nie róbmy większych aluzji niż to co powiedziałaś jasno i wyraźnie. - pewnie chciał skrócić tą kwestię i pozostawić za nimi. Bo przecież miało być lepiej no to jasne, kolacja miała być przyjemna, dać miły impuls w ich relacji niżeli na nowo grzebać w tych demonach. Jasne, że z miłości do niej powinien ustawić swoją matkę dosyć konkretnie.
- Hmm? Ja? Wiesz ja nie chcę już mieszać w tych kwestiach rodzinnych czy z jednej czy drugiej strony. To jak wiesz temat, który prowadzi często do rozstania się ludzi.. Na przykład też i nas... Emm, co mogę Ci powiedzieć? Masz trzydzieści lat i swoje życie, więc to już od Ciebie zależy czy chcesz dojść do prawdy, zmienić coś co w sumie niewiele da bo upływ lat pewnie i tak zrobił swoje i pewnych rzeczy nie da się nadgonić czy odkręcić, tak samo jak nie da się cofnąć czasu. Jeśli Cię to męczy, sprawdź dla pewności. Jeśli aż tak nie, może warto to zostawić w spokoju tak jak jest? No nie mam pojęcia. - stwierdził poważnie, jednak no też widać było iż nie chce się w to mieszać. Dla niego najistotniejsze było to aby się zeszli i nic ani nikt nie mógł w tym przeszkodzić. Jak przykro, że jednak mógł. No ale nic, kiepski był już jeśli chodzi o kwestie swojej matki, więc co mógłby i jej pomóc? Nie za bardzo to było dobre, po za tym wleciała ich kolacja i dla ukojenia duszy i ciała pewnie powoli się zabrali za jedzenie. No a tak na marginesie, Reyner chyba ciągle nie do końca wierzył iż mogła by być serio taka bliźniaczka Cece. No cóż, dopóki nie będzie konfrontacji z małżonką, nie dowie się pewnie z kim jadł kolacje dzisiejszą.
- Właśnie o to mi chodzi. Nic i nikt więcej. Nasza dwójka. Skoro byliśmy razem przed tym wszystkim to i możemy po wszystkim. Może ślub był za szybki i pod presją, ale moje uczucia są prawdziwe i mogę zwolnić tempo byle tylko było między nami dobrze. - dodał z lekkim uśmiechem gdy poczuł jej palce bliżej dłoni. Miło było wreszcie też się przełamać i spleść je razem, chyba pierwszy raz od dawna. Jak miło.. Ciekawe tylko co będzie po tej całej akcji, gdy dowie się te piękne słówka i gesty były na darmo, bo kierował je do całkiem innej osoby niż jego eks małżonka.

Sarah McGowan
sumienny żółwik
nick
brak multikont
aktorka — Eclipse Pictures
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Aktorka której zostały jedynie przygarnięte bliźniaki, które straciły rodziców podczas wypadku samochodowego i których matką chrzestną jest właśnie Sarah.
Seth Reyner

Może to właśnie tym Sarah różniła się od Cece, a mianowicie była ona bardziej bezpośrednia od swojej siostry bliźniaczki i mówiła odważnie wprost to, co się jej nie podoba, a nie chowała urazy w sobie aż nawarstwiły się je do tego stopnia, że całe to małżeństwo wydawało się jej całkowicie bez sensu, jak zapewne stało się w przypadku Cece. Ale nawet dobrze się złożyło, bo mogło wyjść na to, że wreszcie po rozwodzie była małżonka Setha nabrała odwagi by powiedzieć mu co jej nie odpowiadało w ich małżeństwie. Za tę rolę Sarah powinna otrzymać Oscara.
- Przepraszam że dopiero teraz nabrałam wystarczająco sił by móc powiedzieć ci to wprost. Gdybym zdała się na to, by powiedzieć ci to wcześniej to może nie doszłoby między nami do rozwodu. - umiała równie dobrze odegrać pokorę i oznajmić mu to, że wtedy nie była wystarczająco dojrzała, ba, sama nie wiedziała co jest głównym problemem rozpadu ich małżeństwa i potrzebowała czasu by poukładać to sobie wystarczająco w głowie. A tak naprawdę gdyby on nie zaczął tematu swojej matki to zapewne nadal by nie wiedziała jaki był powód ich rozstania. W końcu nie była Cece tylko Sarah.
- Wiesz z jednej strony jeśli naprawdę mam siostrę to chciałabym ją poznać, a z drugiej strony obawiałabym się tego spotkania, bo nie chciałabym być przez nią obwiniana, że jeśli to prawda to matka wybrała mnie zamiast niej. Cóż, będę musiała się nad tym poważnie zastanowić czy chcę grzebać w przeszłości. - odparła z wahaniem, sądząc że Cece na pewno zanim ją odnalazła to rozważała wszystkie za i przeciw czy w ogóle warto. Sama Sarah na pewno odważnie by szukała siostry, w końcu była tą odważniejszą i bardziej bezpośrednią siostrą. Ale obecnie musiała odpowiednio grać i tyle w temacie.
- Tak, myślę że to będzie dla nas najlepsze rozwiązanie. Nie spieszmy się z niczym, zróbmy tym razem powoli, własnym tempem. Spotykamy się, randkujecie, wybierzmy się razem na wycieczkę za miasto, tym razem nie spieszmy się ze ślubem. Bądźmy zwyczajną parą. - zgodziła się z nim, bo i sama wychodziła z założenia że po nieudanym małżeństwie jej siostra na pewno nie pakowalibyśmy się w nowy związek zbyt szybko. Poza tym tak miała czas by go poznać, a sam gest ich splecionych dłoni był bardzo romantyczny.
- Muszę przyznać że brakowało mi takich małych gestów z twojej strony. I ogółem brakowało mi ciebie. - dodała, patrząc romantycznie mu w oczy, czemu sprzyjała ta atmosfera panująca w restauracji. Wino i potrawy mieli tutaj naprawdę wyśmienite.
happy halloween
nick
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
Fakt, trochę już usłyszał od małżonki gorzkich słów, takich które za prowadziły ich na salę rozwodową. Skończyło się na wybieraniu tego, który zawinił a więc postawili na obustronne rozejście się w zgodzie. Problem jednak był taki iż nie do końca było to rozstanie na amen. Bardziej cofnęli się jeśli chodzi o postęp w ich relacji no bo jak wytłumaczyć fakt iż dalej kręcili się wokół siebie, potrzebowali spotkań czy nawet bliskości. Seth doskonale wiedział iż była małżonką chcę w końcu rozegrać wszystko powoli i spokojnie, tak dokładnie na swoich warunkach bez udziału osób trzecich.
- Gdybyśmy umieli się słuchać nawzajem. Gdybyśmy się zatrzymali na chwilę i znaleźli rozwiązanie o byłoby się bez tego całego cyrku. Mogliśmy też zwolnić, bez pośpiechu żyć dalej razem. - przyznał jej rację bo też miał winę w tym iż za późno zrozumiał pewne rzeczy a przy tym też odciął się od toksycznej matki. W końcu odciął tą niewidzialną więź a może pępowinę, która może i na poczatku była okej ale aktualnie uwierala i uciekała jego szyję w przenośni. Ostateczny jednak zrobił to za późno bo podpisali te cholerne papiery, stracili czas i poniekąd też siebie w jakimś stopniu. Ale przecież mieli cała wieczność na odbudowanie tego no chyba, że ktoś jeszcze stanąć miałby im na drodze.. Bliźniaczka?
- Jasne. To trudne spojrzeć w dosłownie taką samą twarz jeśli to prawda. Po za tym to szmat czasu minął i ogólnie jeśli to serio prawda, ale tak na poważnie to nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. Dosłownie szok po mieszany z bezradnością. - sam by nie miał pojęcia jak to ugryźć i co zrobić. Czy szukała już siostry? A może to ona odnalazła ją? A może to dopiero początek i kolejne problemy i zmartwienia? Reyner nie chciał się w to angażować ale gotów był być wsparciem gdyby coś się takiego działo, że sama nie dałaby rady.
- Dokładnie tak. Powoli i swoim tempem. Niech się dzieje to na naszych zasadach, niech nas samo prowadzi. Ten ostatni raz spróbujmy. Jeśli nie wypali to wtedy będzie oznaczać, że może należy temu dać spokój, że może zgubiliśmy to coś. Tak czy inaczej chce jeszcze spróbować, wierzę w NAS. - logiczne, że wierzył. Przecież inaczej dałby jej i sobie spokój, zaczął na nowo w innym miejscu albo przynajmniej z kimś innym. Kolacja i miłe gesty, cały ich wachlarz, którymi siebie obdarowywali - to dawało jakieś nadzieję na lepsze jutro. Problem tylko taki iż dzielił je z niewłaściwa kobietą, dziewczyną której tak na prawdę wcale nie znał.
- Myślę, że da się to nadrobić. Jest jutro. Jest pojutrze. Jest przed nami wiele dni i nocy. Zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi. A teraz, wypijmy za to. - przerwał na moment jedzenie aby dolać im wina do kieliszków. Z uśmiechem na ustach chwycił za swój i poczekał też na jej podobny ruch. Wznieśli toast za nowy początek, a potem wrócili do jedzenia i rozmów o wszystkim i o niczym. Na nowo miało to dać jakieś podwaliny pod ich relacje, było miło i całkiem normalnie jakby po staremu. Na koniec rozstali się pewnie z obietnicą kolejnego spotkania i randek, które miały nadejść w swoim czasie. I nic a nic, nie zorientował się iż to nie jest jego małżonka, że to nie Cece tylko druga dziewczyna, która była najprawdziwszą bliźniaczką z historii jaką dzisiaj usłyszał.

Dobra koniec tu
/zt

Sarah McGowan
sumienny żółwik
nick
brak multikont
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
003.

Gdy wracał w rodzinne strony miał sporo obaw, że trudno będzie mu się przystosować do życia w małym miasteczku i poczuć się tutaj jak u siebie. W końcu nie był już smarkaczem, spędził połowę życia poza Lorne i raczej mieszkał w dużych miastach, mając wszystko pod ręką, mogąc zginąć w tłumie wtedy, gdy miał na to ochotę, a tutaj średnio mógł liczyć na jakąkolwiek anonimowość i chociaż Lorne Bay było rozwiniętą miejscowości, to nadal jednak trudno porównywać to do jakiejś metropolii, w której bez większego wysiłku można spełnić praktycznie każdą swoją zachciankę. Szybko okazało się jednak, że jego obawy nie pokrywały się z rzeczywistością. Z jakiegoś dziwnego powodu naprawdę czuł się tutaj jak w domu i odnajdywał bez większego problemu. Presja była jakby mniejsza, ludzie… Sam nie wiedział, może mniej spięci? A może po prostu jednak udało mu się zmienić towarzystwo na nieco bardziej przyjazne? A może chodziło o jeszcze coś innego, na przykład o brak żony, która ciągle skupiała się tylko na pozorach i na tym, aby ich życie wyglądało na idealne i godne zazdrości ze strony koleżanek? Trudno stwierdzić, ale po prostu na razie żyło mu się dobrze. I zdecydowanie lżej niż wcześniej.
Powrót tutaj oczywiście nie oznaczał, że planował zerwać wszystkie znajomości z życia w dużym mieście i bycia ważnym typem od cyferek. Poznał przecież wiele osób, które naprawdę zasługiwały na obecność w jego życiu i był o tym przekonany, bo nie raz mu to pokazywali na różne sposoby. Nathana poznał przypadkiem, gdy robili razem interesy, więc gdy okazało się, że mężczyzna też osiadł w Lorne Bay z różnych życiowych powodów, to bez cienia namysłu zaproponował spotkanie. Wybór padł na winnicę, którą miał mu dzisiaj pokazać.
Cześć, zapraszam — przywitał się z nim i wskazał ręką na swój nowy dobytek. — Na pewno chcesz wycieczkę i zwiedzanie, czy tak naprawdę interesuje Cię tylko, jakie mamy zapasy aktualnie w piwnicy i chcesz zacząć od degustacji? — zapytał z lekkim rozbawieniem. Tak naprawdę mogli zacząć od degustacji jakiegoś dobrego rocznika, a potem z winkiem ewentualnie pozwiedzać i pogadać o tym, co u nich słychać. I co na przykład ściągnęło Nathana do Lorne Bay, bo to była trochę dla niego zagadka i był ciekawy. Nie ma co się oszukiwać, faceci też plotkują. Winnie nawet się nie wstydził, bo jednak po co. Czasami można, grunt żeby nie być w tym okrutnym i mieć umiar.
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Nathan całe swoje życie spędził w wielkim mieście, czy to w podróży. Rodzina Blacków posiadała sieć hoteli na całym świecie, do której prawo odziedziczył razem z bratem. Co i rusz podróżował więc w inne miejsce. Najpierw z rodzicami, jako atrakcja wakacyjna. Nastepnie z ojcem, żeby wdrożyć się w interesy, a potem sam, aby upewnić się, że ich usługi są na najwyższym poziomie, albo żeby sprawdzić rynek pod budowę nowego hotelu. Życie Nathana toczyło się w ciągłym biegu. Wydawało by się zatem, że przeprowadzka mężczyzny do małego miasteczka była czystym szaleństwem i poniekąd tak wlasnie było, a przynajmniej tak uważała córka Blacka, nad którą sztab prawników wywalczył opiekę podczas sprawy rozwodowej. On jednak miał swój cel w wywróceniu do góry nogami zarówno własnego życia, jak i jego latorośli i wcale nie była to wylacznie chęć odpoczynku od pędu i zgiełku, który panował w Sydney...
Tak, jak zakładał przeprowadzka do Lorne Bay nie była łatwa zarówno dla niego, jak i dla Addy. Zostawienie za sobą dogodności dużego miasta i sztabu ludzi, którzy kręcili się wokół Nathana odkąd się urodził, było nie lada zmianą. Próbował jednak wolno wdrożyć się w nowy tryb, co momentami bywało bolesne. Dlatego kiedy usłyszał, że dawna, znajoma twarz także była w mieście, nie mógł odmowić sobie spotkania. Potrzebował odskoczni od ciągłych kłótni z niesforną nastolatką, która stała się jego córka po przeprowadzce. Z jednej strony rozumiał w pelni bunt dziewczyny, z drugiej jednak momentami brakowało mu cierpliwości i zastanawiał się dlaczego jeszcze nikt nie napisał książki, jak ujarzmić szesnastolatkę? Chętnie by po nią sięgnął, ale na ten moment zamierzał podratować się czasem spędzonym z Winfredem.
- Hej, dobrze cię widzieć - Nathan usmiechnął się przyjaźnie. - Przyznam szczerze, że lampka wina to pierwsze, co chodzi mi po głowie, ale chętnie zobaczę też winnice - zaśmiał się szczerze, a potem dodał. - Co nowego u ciebie poza tym, że zamieniłeś cyferki na robienie wina?

Winfred p. rosenberg
ambitny krab
N.
brak multikont
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Brzmiało to jak całkiem przyjemne życie, chociaż bycie w ciągłym biegu na pewno nie było dla każdego. Winnie chyba nie potrafiły tak na dłuższą metę, zdecydowanie potrzebował takiego miejsca, w którym mógł trochę osiąść i poczuć się naprawdę jak w domu. I pobyć w nim więcej niż dwa tygodnie, zanim pojedzie dalej. Może czyniło go to nudnym człowiekiem, ale nie dbał o to jakoś specjalnie. Być może dlatego powrót do rodzinnego miasta po burzliwym rozwodzie (a właściwie w jego trakcie, bo niestety nadal się z tym borykał) wydawał się mu rzeczą zupełnie naturalną i na miejscu. I pewnie przez to czuł się tu naprawdę dobrze.
Z Nathanem najwyraźniej sporo go łączyło, poza tym że mieli okazję robić przez jakiś czas razem interesy i ich drogi się kilka razy przecinały na stopie zawodowej. Prywatnie też dogadywali się dobrze i obydwoje najwyraźniej mieli doświadczenie w sprawach rozwodowych — skoro Nathan miał to już za sobą, to może Winnie powinien skorzystać z jakichś porad, bo jego własna sprawa ciągnęła się niemiłosiernie przez żonę, która tak naprawdę nie miała prawa oczekiwać od niego nic, a wiecznie wyciągała jakichś nowych świadków i dowody na to, że dokładała się do wspólnego domu i była dobrą żoną, co może i byłoby prawdą, gdyby go nie zdradzała. No ale, o tym starał się już nie myśleć. Miał świeży start, nie potrzebował negatywnego nastawienia.
Tak myślałem i bardzo mnie to cieszy, bo mi też się to przyda — przyznał i gdy weszli w głąb, podszedł do chłodziarki na wino, w której miał kilka dobrych roczników, aby były pod ręką w idealnej temperaturze do serwowania. — Jakieś preferencje? — zapytał, bo może miał jakieś zasady i w czwartki pił tylko białe, a w weekendy czerwone? Spotkał się z różnymi dziwnymi pomysłami ludzi w tym zakresie. — Możemy ją zwiedzać z winem — zapewnił go jeszcze. Nawet tak chyba było lepiej. — Nowego za bardzo nic, rozwód dalej się ciągnie, interes się kręci, ale ja jeszcze nie do końca kręcę się równo z nim, chociaż chyba idzie mi coraz lepiej… Więc jest chyba stabilnie — przyznał, nalewając im wina do kieliszków. Jedno było słabe, drugie dobre, więc to chyba ta słynna równowaga. — A u Ciebie? — odbił piłeczkę. — Jak się odnajdujecie w mieście? — zapewne wiedział, że Nathan pojawił się tutaj z córką, dla której na pewno była to duża zmiana.

Nathan Black
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Nathan żył w biegu przez całe swoje życie. Właściwie nie znał innego świata. Dlatego podobna ucieczka od rzeczywistości do Lorne Bay mogła być dla niego dobrą odskocznią, nawet jeśli miałaby okazać się tylko chwilowa. Black spędził tutaj jedne z wakacji za młodu. Wiedział więc czego spodziewać się po miasteczku. Było może i małe, i dużo się tutaj plotkowało, ale również można było odetchnąć pełną piersią. Właśnie tego Nathan potrzebował. Spokoju i możliwości odetchnięcia. Zatrzymania się na moment i może znalezienia prawdziwego szcześcia? Narodziny córki były jednym z najszczęśliwszych dni w życiu mężczyzny, ale fakt, że jej matką nie była kobieta, którą naprawdę kochał, odbierał rzeczywistości mocno koloru. Black długo, zdecydowanie za długo, próbował żyć w kłamstwie przed samym sobą, aż w końcu zdecydował się postawić na prawdę i swoje szczęście. Wrócił naiwnie do Lorne Bay, poszukując upragnionego szczęścia, które niegdyś tutaj znalazł.
Fakt, że Winfred był połączeniem dwóch tych światów był czymś czego Nathan potrzebował. Mężczyzna był bowiem w stanie zrozumieć zarówno wielkomiasteczkowego biznesmena, który żył w pędzie, bo właśnie w tym wielkim świecie się spotkali i świetnie dogadywali, jak i tego, który szukał odrobiny szczęścia i miłości w małomiasteczkowym Lorne Bay.
- Ciężki tydzień? - zapytał, bo sam miał dość intensywny. Przeprowadzka do miasteczka nie była najłatwiejsza, głównie dla jego córki, z którą ostatnimi czasy nieustannie się kłócił, ale i dla niego to miejsce przynosiło sporo niespodzianek. Nieprzywykły do zwykłej codzienności Black, który urodził się ze złotą łyżką w buzi, nagle mierzył się z tak trywialnymi rzeczami, jak robienie zakupów, prania, czy tankowanie samochodu. Brzmiało to wręcz komicznie, biorąc pod uwagę wiek mężczyzny, ale faktycznie były to rzeczy, które robił po raz pierwszy. Wcześniej miał ludzi, którzy robili to za niego, a których nie zabrał ze sobą przy przeprowadzce. Nie chciał zwracać na siebie za dużo uwagi, a jednocześnie potrzebował domu dla siebie. Odkąd się urodził ktoś nieustannie krążył wokół niego, a on w końcu chciał w pełni wziąć stery w swoje ręce. - Czerwone - miał dzisiaj ochotę na coś mocniejszego. - Na to liczyłem - przyznał szczerze i z rozbawieniem. - Gdybyś potrzebował dobrego prawnika, to chętnie polecę mój sztab. Poradzili sobie z moim rozwodem śpiewająco - zaproponował, unosząc w gorę lampkę wina, którą wręczył mu Winnie. - Nie kręcisz się równo z interesem z powodu rozwodu, czy coś innego leży ci na wątrobie? - zapytał, zerkając na Rosenberga znad kieliszka z winem, które powąchał. Miało przyjemny, ciężki zapach, przez który przebijała się śliwka. - Córka nie może się zaaklimatyzować. Nie dziwię się. Wywróciłem jej życie do góry nogami w sekundę, ale sam potrzebuję złapać oddech. Nie wiem, czy nazwać to kryzysem, czy... - urwał, drapiąc się z tyłu głowy. - głupotą - dodał jednak i zamoczył usta w alkoholu. Zdecydowanie potrzebował procentów, żeby faktycznie przyznać się otwarcie do tego, dlaczego znalazł się w mieście.

Winfred p. rosenberg
ambitny krab
N.
brak multikont
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Na pewno brzmiało to w jego przypadku jak ciekawa odmiana. Chociaż zdecydowanie był to zupełnie inny rodzaj odmiany niż dla Winniego. On niby przez dużą część swojego życia siedział w jednym mieście — gdy opuścił Lorne wyjeżdżał tylko na krótkie wymiany studenckie, a potem już tylko na jakieś wyjazdy służbowe na kilka dni i regularne wakacje na maksymalnie dwa tygodnie — trudno liczyć to jako życie w biegu. Zdecydowanie jednak potrzebował tego spokoju, w którym nie przeszkadzało mu nawet to, że ludzie bardzo dużo tutaj plotkowali rzeczywiście. Przez posiadanie winnicy obracał się też w dość hermetycznym środowisku, był zapraszany na wystawne przyjęcia, gdzie ciągle byli Ci sami goście i w sumie trudno było unikać przez to plotek i obgadywania, ale zupełnie szczerze — obecnie miał to już bardzo mocno gdzieś. Przejmował się tym w czasach, gdy miał żonę, która ponad wszystko stawiała dbanie o dobry wizerunek, zarażając go tą paranoją w jakimś stopniu, bo przecież Winnie chciał, aby była szczęśliwa. Ale nigdy nie była to kwestia, która jego samego osobiście specjalnie nie obchodziła.
Nie wiem, czy ciężki to dobre określenie, ale intensywny i pracowity na pewno — przyznał, zgodnie z prawdą, uśmiechając się jednak lekko. — Ale na razie to wszystko jest jeszcze na tym etapie nowości, że nie czuję znudzenia i zmęczenia tym tematem — dodał, zgodnie z prawdą. — A u Ciebie? — zapytał, zerkając na mężczyznę, a potem naszykował odpowiednie kieliszki i nalał im do nich czerwonego, półwytrawnego wina z 2019 roku.
Prawnicy to nie problem, na chwilę obecną nie narzekam na swój sztab, po prostu niektóre rzeczy się ciągną przez drugą stronę, która wiecznie wymyśla nowe dowody, które trzeba sprawdzać, i sprawdzać, a potem czekać na nowych świadków i tak w kółko — westchnął, kręcąc lekko głową. — No ale, nieważne. Nie ma co się nad tym rozwodzić — nawet nie zauważył, jakiego słowa użył w kontekście swojego rozwodu.
Reszta jest chyba w porządku — zmarszczył lekko brwi. — Dużo zmian, dużo nowych rzeczy do ogarnięcia, więc może jestem trochę przebodźcowany — machnął ręką, bo jednak chyba nie było co dramatyzować.
Nawet jeśli głupotą, to skoro tego potrzebujesz, to wcale nie aż taka głupota — stwierdził nieco filozoficznie. — Ale młodej się nie dziwię, to jednak duża zmiana. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowy dom i miejsce — dużo do udźwignięcia, skoro jednak nie była na to przygotowana. — Ale na pewno sobie poradzi — pocieszył go, ale naprawdę w to wierzył. — Ma Ci to za złe, czy na razie udaje Wam się dogadać i jakoś to ogarniać wspólnie? — dopytał, bo to chyba było bardzo istotne, czy spotykał się z buntem i obrażeniem, czy jednak na razie było stabilnie.

Nathan Black
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Dla Nathana przeprowadzka do Lorne była właśnie swego rodzaju ucieczką przed plotkującą elitą Sydney. Kiedy bowiem rozeszła się informacja o jego rozwodzie z Elizabeth, wszystko wręcz zawrzało. Blackowie utrzymwali równie świetne pozory przed światem, co i Winnie z żoną. Dla zewnetrznęgo świata byli idealnym małżeństwem, które wraz z córką tworzyło szczęśliwą rodzinę. Za czterema ścianami domu Nathan i Elizabeth nie byli jednak razem szczęśliwi. On nie mógł wybaczyć jej, że nie była kobietą, którą niegdyś pokochał właśnie w Lorne Bay, a ona nie potrafiła znieść oziębłości, którą jej okazywał. Nic nie było idealne w ich małżeństwie, a kłótnie były tam na porządku dziennym. Naiwnie łudzili się, że zostając razem tworzyli lepszy dom dla córki. Z perspektywy czasu Nathan widział jednak, że nie było to prawdą. Zdecydowanie lepiej byłoby dla Addy, gdyby w ogóle nie wzięli ślubu, albo rozwiedli się o wiele wcześniej. Nie dało się jednak cofnąć czasu i naprawić błędów młodości, ale na całe szczęście była przed nimi cała przyszłość, w którą Black zamierzał podążać teraz zgodnie z podszeptem serca. Miał tylko naszieję, że porzucenie po raz pierwszy rozsądku, którym do tej pory zawsze się kierował, nie odbije mu się czkawką.
- To dobrze. Poczucie świeżości, to dobry motywator - przyznał zgodnie z własnym doświadczeniem, uśmiechając się lekko. - Lorne Bay to dość ciężkie zderzenie z rzeczywistością w moim przypadku - postawił i tutaj na szczerość. Nie było jednak, co ukrywać. Urodził się ze złotą łyżką w buzi, o czym Rosenberg wiedział i chociaż biznesmenem był świetnym, przez co jeszcze trudniej było przyznać się do tego, ale realia miasteczka momentami go przerastały. Był trochę jak student, który uczył się samodzielnego życia, poza czujnym okiem rodziców.
- Podobne rzeczy faktycznie ciągną się w nieskończoność. U nas głównie rozchodziło się o pieniądze, ale masz rację. Rozmowy o rozwodzie to średni temat - zaśmiał się, wyłapując słowne połączenie ze strony Winfreda. Napił się następnie wina, które zaraz potem pochwalił. - Świetny, głęboki smak - przyznał, by nastepnie pokiwać głową ze zrozumieniem. - Nie musisz mi mówić. Mnie odrobinę zaczyna boleć głowa od ilości bodźców, na które ostatnio jestem wystawiony.
- Mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzuje - przyznał, co do Addy, a potem westchnął ciężko. - Mam w domu istny armagedon. Każe mnie za przeprowadzkę na każdym kroku. Chyba przez całe jej zycie nie mieliśmy tylu sprzeczek, co w przeciągu ostatnich tygodni. Nie do końca wiem, jak do niej dotrzeć, ale liczę na to, że Święto Dziękczynienia z matką w Sydney trochę załagodzi spory - Nathan naprawdę liczył w tym przypadku na cud! - Ale dość o nastoletnich problemach, pokaż mi lepiej winnicę.
ambitny krab
N.
brak multikont
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Było to dość zaskakujące, że tego typu środowiska były takie hermetyczne i wiele osób było tak mocno zainteresowanych cudzym życiem prywatnym, roznosząc bez zażenowania mniejsze i większe plotki, a w takich kwestiach i tak udawało ich się z łatwością oszukać. Oczywiście zawsze znaleźli się Ci zazdrośni, którzy w ciemno stwierdzili, że na pewno musieli mieć jakieś problemy, tylko je ukrywali, bo żadne małżeństwo nie jest takie poukładane i zgrane. Jednak nikt nic oficjalnie nie wiedział i nikt nigdy nie miał konkretów, a potem wszyscy robili wielkie oczy, bo naprawdę nie udało im się zwęszyć największych dramatów i plotek. Niestety, Winnie bardzo szybko się przekonał, że trudno tutaj tak do końca uciec przed elitą. Mimo wszystko gdzieś te kontakty się ze sobą przecinały, a i jednak gdy wracało się w rodzinne strony, Winfred byłby mocno naiwny, gdyby liczył na to, że ludzie nie będą o nim w żaden sposób gadać. No ale, tutaj łatwiej było to jakoś ignorować. Był nowy w towarzystwie, branży winiarskiej, i generalnie wszystko było nieco inne, a on zaczynał może nie z czystą kartą, bo na to nie ma co liczyć, ale w pewnym sensie mógł budować siebie od zera.
W kwestii prestiżu i luksusu czy czegoś innego? — zapytał z lekkim zainteresowaniem, bo był ciekawy, jak Black postrzegał tę kwestię. Było tu na pewno mniej niektórych możliwości i mniej rzeczy dostępnych od ręki, gdy tylko miało się jakąś zachciankę. Było też mniej ludzi, więc niestety: ostatecznie coraz trudniej było być anonimowym. — Oczywiście, pieniądze zawsze przy rozwodzie okazują się najważniejsze — skrzywił się, bo jak można się spodziewać, u niego też chodziło oczywiście o kasę. — Chociaż u Ciebie pewnie było i tak trudniej, skoro w grę wchodziła jeszcze córka — i potencjalne alimenty na dziecko, które łase na pieniądze matki pewnie lubiły.
Uporałeś się już z samą przeprowadzką, czy nadal potykacie się o kartony w przedpokoju? — zażartował lekko, chociaż sam potrzebował sporo czasu na to, aby ogarnąć się z tym tematem. Było dużo innych rzeczy do załatwienia, więc układanie książek na regał i odsuwanie ułożenia talerzy oraz kubków w odpowiednich szafkach w kuchni było czymś, co łatwo można było odłożyć na później.
Nie brzmi to zbyt pozytywnie, przykro mi — na pewno musiało być to dla niego trudne. — Trzymam za to kciuki, Lorne naprawdę potrafi pozytywnie zaskoczyć — zapewnił go, chociaż nie do końca pewnie miał do tego prawo. Jednak było to jego miejsce dzieciństwa i lat nastoletnich, więc był nieco sentymentalny plus teraz był dorosły, co to potęgowało mocno. No i jednak żył tu lata temu, teraz sam się dopiero od nowa przyzwyczajał. — A jak idzie Wam kontaktowanie się w kwestii opieki? — zapytał, mając tu oczywiście na myśli matkę jego córki. — Jasne, chodź na małą wycieczkę — stwierdził, pokazując mu ruchem dłoni kierunek, aby mogli rozpocząć od budynku, gdzie znaleźli się w holu, gdzie znajdowała się recepcja i kilka biur, a potem mogli skierować się do piwnicy. — Myślę, że możemy zacząć od miejsca składowania i leżakowania, a potem pokażę Ci, jak wygląda uprawa — dodał, wyjaśniając plan.

Nathan Black
ODPOWIEDZ