piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Ostatnie na co miała ochotę, to obchodzenie Świąt w Lorne Bay, a jednak tu była. Po kilku dniach doszła w końcu do wniosku, że może najlepiej byłoby, wykorzystać ten czas w możliwe najlepszy sposób. Grunt to myśleć pozytywnie.
Wieczorem wcisnęła się w obcisłą, krótką, czarną sukienkę ze srebrnymi wstawkami oraz w wysokie szpilki, które na spokojnie mogłyby robić za narzędzie zbrodni. Włosy spływały jej po plecach i ramionach w lekkich lokach. Przed wyjście narzuciła na siebie skórzaną kurtkę i ruszyła na podbój jednego z przystrojonych świątecznie pubów. Nie miała zamiaru bawić się w próbowanie pierniczków, wybieranie świątecznych ozdób czy bawieniu się na świątecznych konkursach. Jedyne na co mogła się zdobyć to oblewanie swojego średnio świątecznego nastroju wśród obcych ludzi. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku - tak, jasne, nawet już o tym nie marzyła, nie tutaj, nie w tych okolicznościach.
Wódka z lodem— powiedziała do barmanki na dzień dobry, z jakiegoś powodu uważając, że dobrze będzie zacząć z grubej rury. Później pewnie zmieni zdanie co do repertuaru i wymiesza to i owo, co zaowocuje wesołym pijaństwem i szczęśliwa będzie jak dotrze po imprezie do domu. Trafiła na wyjątkowo swojski lokal i przez chwilę czuła się, jakby wylądowała na wsi. Ozdoby świąteczne były dosłownie wszędzie, można było w nich utonąć, kelnerki nosiły stroje Mikołajek albo elfów, nawet niektórzy goście posiadali w ubiorze jakieś świąteczne elementy. Z głośników płynęły stare kawałki, pomiędzy którymi wskakiwały świąteczne piosenki. Poczuj w sobie ducha świąt! Siedziała na taborecie ozdobionym czerwonymi kokardami, tuż przy barze. Zauważyła, że na ladzie rozstawione są popielniczki, co zachęciło ją do wyciągnięcia paczki papierosów i odpalenia jednego. Nie paliła nałogowo, ale od czasu do czasu, przy drinku, lubiła to robić.
Z drugiego końca lady uśmiechał się do niej facet w średnim wieku, który chyba zaczynał łysieć. Miał na sobie czarny dopasowany garnitur, więc albo przyjechał na pogrzeb albo jest przejazdem. Tutejsi się raczej tak nie ubierali, a jeśli już, to na pewno nie do takich barów.
Nie zareagowała, więc po chwili miała przed nosem nie jedną, ale dwie szklanki z wódką i lodem. — Od tego Pana — powiedziała barmanka z lekkim uśmiechem, na co Joy jedynie kiwnęła głową. Z całych sił zmobilizowała się, żeby kiwnąć facetowi głową, że niby dziękuje za uprzejmy gest, jednocześnie modląc się w duchu, aby nie podszedł. Może powinna była namówić na ten wypad jakąś dawną koleżankę z liceum?

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Wolność. Nareszcie mógł chodzić, chociaż jego noga wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Zdjęcie metalowego żelastwa zaplanowane było po świętach, lecz lekarz zadzwonił do niego na dzień przed i tym samym pozbył się szyny na dobre. Zastrzegł jednak, aby uważać na nią wyjątkowo. Wciąż była słaba i wymagała mozolnych rehabilitacji.
Duke wziął sobie jego słowa do serca. W domu wykonywał wszystkie ćwiczenia, które miały pomóc mu dojść do pełnej sprawności. Poruszał się wciąż o kulach, ale w końcu pozwolił sobie na założenie spodni innych, aniżeli dresowe.
Na jarmarku pojawił się pod pretekstem zakupienia prezentów. Jego matka oraz Penny nie przeszłyby obok świąt obojętnie. Najmłodsza z Buckley’ów już w październiku napisała list do Mikołaja, wyszczególniając tam wszystko, czego nie udało jej się wyprosić od Dawsona. Był tam rower, pluszaki i puzzle lego, które największą radość i tak sprawiały bliźniakom. Strażak nie kupił tutaj niczego konkretnego: ot, zdobioną bombkę, która zawiśnie na rodzinnym drzewku jeszcze tego samego wieczoru, w którym zostanie wręczona. Pani Buckley uwielbiała tę tradycję, w której to jeden z synów co roku kupował drobną bombkę na choinkę, a robił to odkąd związał się z Rory, czyli odkąd skończył siedemnaście lat. Nie przestał kultywować tego drobnego gestu wtedy, gdy ta uciekła do Nowego Jorku, a nawet i wciągnął w to Penny, pozwalając jej wybrać upominek dla babci (i siebie).
Kiedy już wracał, przed oczami mignęła mu znajoma twarz. Zwolnił więc kroku i zmrużył swoje ciemne brwi, a kiedy upewnił się, że była to dawna znajoma, zwrócił się w jej stronę. Jego uszom nie uszły uwagi i komentarze rzucane w jej stronę. Dlatego też, przybierając szeroki uśmiech na swoją twarz, wsunął się na krzesełko tuż obok niej.
- Czy ktoś się pani naprzykrza? - zapytał ochryple i odchrząknął, spoglądając na kolejkę, jaką piła Joy. Ile już w siebie wlała? Zdążył ocenić, że raczej niewiele. Uniósł dłoń i poprosił o piwo dla siebie, w niedużej szklance.
- Dobrze Cię widzieć, Mała. Kopę lat, prawda?

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Wolność? Sama nie wiedziała czy aby na pewno sama mogła się teraz nią cieszyć. Niby dostała piękne, błyszczące “zwolnienie z zajęć”, z powodu ciężkiej choroby ojca, ale czy to znaczyło, że naprawdę mogła na te kilka dni odciąć się całkowicie od swojego życia zawodowego i skupić tylko i wyłącznie na prywatnym? Prawie jak normalni ludzie w czasie wolnym? Czy istniało dla niej jeszcze coś takiego jak prywatność i czas wolny? Zmarszczyła lekko brwi, nie znajdując jednoznacznej odpowiedzi, bo zawsze było jakieś ale. Wieść o tym, że odwołała wszelkie aktywności związane ze swoją pracą i wyjechała do rodzinnego miasta w Australii z powodu problemów rodzinnych, pewnie pojawiła się już dawno w Internecie czy gazetach i dobiegła do tych, których to interesowało. Być może nawet ktoś z jej zespołu sprzedał info, że chodzi o jej ojca - wolała tego narazie nie wiedzieć. Pewnie będzie zmuszona wrzucić jakieś zdjęcie na Instagram, upewniające obserwujących, że faktycznie jest w Australii i niedługo wraca. Może jutro? Dziś miała przecież ważne sprawy na głowie, na przykład to, ile drinków wypić i jak odstraszyć niechcianych zalotników. Chyba, że znalazłby się jakiś, którego by chciała. Chyba o wilku mowa.
Kogo moje uszy słyszą — mruknęła z uśmiechem, unosząc wzrok, aby spojrzeć wprost na dawno niewidzianą twarz. — Prawda. Urosłeś. — Sięgnęła po drugiego drinka, tego który postawił jej Pan w garniturze. Mężczyzna chyba nie przejął się za bardzo faktem, że Joy zainteresowała się Buckleyem, zamiast nim. Może uznał, że obowiązuje jakieś prawo pierwszeństwa i skoro on ją pierwszy zobaczył i jako pierwszy postawił jej drinka, to ją wygrał? Dosyć prymitywne, ale oto stał tutaj, przed nimi, wpatrując się w nią świdrująco, a Duke’a jakby ignorując. — Zapraszam do stolika. Podają tu świetne owoce morza — zagadał, a Joy ze zdziwieniem zauważyła, że nieznajomy nie ma chyba żadnych kompleksów.
Zerknęła na Duke’a jakby odrobinę porozumiewawczo. Buckley miał wzrost i budowę futbolisty i gdyby chciał, to zmiótłby tego chudego finansistę z powierzchni ziemi samym chuchnięciem. (jak wilk chatkę świnek, nie mylić z nieświeżym oddechem)
Miała nadzieję, że Bucky faktycznie coś wymyśli, bo jej przychodziło do głowy tylko to, żeby go poniżyć albo nakrzyczeć i oblać drinkiem. Skąd w niej taka agresja? Chyba to ta cała nieodreagowana długa podróż, a może stres związany z nieprzyjemnymi okolicznościami jej pobytu tutaj? Przynajmniej drink jej smakował i spotkała kogoś, kto był jedną z nielicznych osób w Lorne Bay, które wspominała pozytywnie.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Duke przygarbił się nieco, słysząc nieznany, męski głos tuż obok swojej znajomej. Widział przecież, że ta nie była kompletnie zainteresowana jego osobą, a ten uparcie próbował wywrzeć na niej jakiś wpływ.
Zignorował jasne, jęczmienne piwo, które barman postawił na blacie, a wzrok swój przeniósł z bezradnej twarzy Joyce na towarzysza.
- Przepraszam najmocniej - wtrącił się i wyprostował. Ludzie tracili rezon już na sam jego wzrost. Bardzo rzadko bowiem mieli do czynienia z dwumetrowym dryblasem, nawet jeśli ten chodził z jedną kulą u boku. Mężczyzna odwrócił głowę w jego stronę dokładnie w chwili, w której jedna z dłoni Buckley’a łapała blondynkę w talii. Przysunął ją do siebie razem z krzesełkiem, które pod naporem tarcia, wydało z siebie całkiem głośne skrzypnięcie.
- Ale ta pani jest zajęta i nie ma najmniejszej ochoty na to, aby przysiadać się do pańskiego stolika. - uśmiechnął się szeroko, przenosząc wzrok na kobietę. Nie zamierzał mrugać porozumiewawczo, dawać znaków z tym, co kombinował. Wszak wyraźnie zaznaczył, że Joy była jego. Na dodatek, aby podkreślić swoje słowa, Duke musnął czubek głowy Lewis swoimi ustami, chcąc dodać swoim słowom wiarygodności.
Obcy mężczyzna stracił rezon. Nie spodziewał się przecież, że ktoś wtrąci się w nachalne zaproszenia i stanowczo go odprawi. Zwłaszcza, że będzie to tak asertywne.
Buckley z reguły był pacyfistą. Nie przepadał za przemocą i słownymi utarczkami, lecz kiedy trzeba było jej użyć, robił to bez mrugnięcia okiem. Dlatego też ucieszył się w duchu, gdy nieznajomy wymruczał coś o drinkach, może jakieś przepraszam, i oddalił się w swój kącik.
- Dlaczego pijesz sama? I w ogóle co się stało, że wróciłaś, Joy? - miał tyle pytań do jej osoby! Liczył, że prędzej czy póżniej, artystka udzieli mu na nie niezbędnych odpowiedzi.
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Przyglądała się z lekkim zaciekawieniem jak rozwinie się sytuacja, bo gdy tylko zauważyła, że Duke prostuje się i napina jak kogut, to już wiedziała, że może być ciekawie. Mrugała zalotnie i uśmiechała się lekko, zerkając to na nieznajomego, to na Buckleya. Gdy brunet wyjaśniał, że Joy nie jest zainteresowana, kiwała na jego słowa głową, niczym takie zabawne figurki, którzy czasami przyczepia się wewnątrz auta.
Drgnęła zaskoczona i jednocześnie rozbawiona, gdy Duke przysunął ją do siebie razem z krzesłem. Położyła mu dłoń na ramieniu, aby się przytrzymać, po czym zerknęła na natręciucha znacząco. — Dokładnie tak. Proszę się odwrócić i iść, ciągle iść, w stronę słońca.
Uroczy uśmiech nie schodził jej z twarzy, nawet gdy nieznajomy już zniknął im z oczu, a swój wzrok przeniosła na dobrego kolegę z dawnych lat. Nie planowała się od niego odsuwać, taka bliskość, mimo że niespodziewana, była całkiem przyjemna. Poza tym perfumy mężczyzny pachniały jak dobre grzane wino w wigilijny wieczór, spędzany w górskiej chatce przed kominkiem, w którym wesoło płonął ogień.
Słysząc pytania, sięgnęła po drinka i najpierw zamoczyła w nim swoje pełne, czerwone usta i odpowiedziała dopiero po dłuższej chwili, gdy alkohol spłynął jej już, wypalając ścieżkę poprzez gardło do żołądka.
Piję sama, bo mój ojciec umiera, co jest równocześnie odpowiedzią na pierwsze i drugie pytanie — uśmiechnęła się lekko. — Przyleciałam wczoraj i chyba jestem zbyt dużym tchórzem, żeby zmierzyć się tak szybko z rodziną, jednocześnie jakoś nie miałam jeszcze czasu, żeby skontaktować się ze znajomymi, więc siedzę tu sama. Pewnie gdyby nie ty, musiałabym rozkwasić tamtemu kolesiowi nos, co byłoby świetnym i jednocześnie strasznym tematem na pierwszych stronach gazet i plotkarskich stron internetowych. — Odetchnęła głęboko, strzepując sobie z ramieniu niewielkie białe piórko, które chyba zleciało na nią z jednej ze świątecznych ozdób.
Też jesteś sam — zauważyła, po czym wskazała na kulę. — Co to za wypadek? Coś poważnego? — spytała, ponownie unosząc szklankę z drinkiem.
Rozmawiała całkiem swobodnie i tak też się właśnie czuła. Myślała, że wszystkie kontakty sprzed lat będą trudne do odnowienia, a może nawet niemożliwe - w końcu minęło tyle czasu. Rozmowa z Buckleyem zdawała się być jednak całkiem prosta, naturalna. Na zdrowy rozum powinno być odwrotnie, tym bardziej że tak wyprzystojniał, a mimo wszystko nastrój był prawie domowy.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Cieszył go fakt, że mężczyzna odpuścił. Na całe szczęście, bo Buckley - pomimo pokaźnych rozmiarów - nie potrafił się bić. Wszystko zawsze kończyło się na nieprzychylnych spojrzeniach i cichych pomrukach. Prawdopodobnie to właśnie jego gabaryty sprawiały, że inni tracili chęć do zmierzenia się z jego pięścią. Poza tym, dość niechlubnie musiał przyznać, że w potyczkach z Dawsonem zawsze wychodził z pizdą pod okiem, albo złamanym nosem.
Duke wolał rozmowy. Być może spowodowane było to także tym, jak sensei wychowywał swoich podopiecznych. Kiedy jeszcze był dzieckiem wpajano mu, że sztuki walki miały służyć tylko i wyłącznie jako obrona konieczna. Ju jitsu było śmiercionośnym narzędziem w rękach uczniów, którzy nie słuchali rad nauczyciela. A brunet miał dość faktu, że byle awantura na ulicy, w jakiej brał udział pod nadzorem policji, kończyła się podejrzliwością z ich strony. Wszyscy, którzy mieli czarny pas w sztukach walki, musieli widnieć w policyjnej kartotekach: wszak byli chodzącą, żywą bronią.
Dawson lubił to wykorzystywać i chociaż już dawno nie stanęli ze sobą w szranki, tak czasem jeszcze zdarzało im się poprzepychać. Tak, jakby za punkt honoru wziął sobie, by zobaczyć swojego bliźniaka w więziennym, pomarańczowym stroju.
Wieść o chorobie starego Lewisa sprawiła, że zgubił z twarzy uśmiech, jaki przyodział jeszcze przed paroma sekundami. Zmarszczył swoje brwi.
- Ojoj - wyburczał w odpowiedzi. Nie zamierzał drążyć. Już samo to, że piła w samotności, zamiast cieszyć się, że miała jeszcze z kim spędzić święta, była wymowna. Dlatego też podchwycił drugi temat, jaki padł. Skierował wzrok na nieznajomego jegomościa, który w akcie uzewnętrznienia własnych emocji, postanowił zasiąść do nich plecami.
- Na całe szczęście, to ja bym to zrobił. Albo on mi. Dobrze, że szybko spasował. Nie jestem na siłach - dopiero teraz zorientował się, że wciąż przyciskał ją do siebie. Jego dłoń gładziła kciukiem materiał lekkiego swetra, lecz w już w chwili, w której do niego to dotarło, postanowił się wycofać. Chwycił w zamian swoje piwo.
- Upadłem - teraz już nie wyglądał najgorzej. Jeszcze przed kilkoma dniami, Buckley miał na nodze metalowe pręty, które pomagały kości zrosnąć się w prawidłowy sposób.
- Z wysokości. A na mnie spadł strop - wzruszył ramionami, a potem pokrótce nakreślił jej co zaszło.
- Żałuj, że nie widziałaś tych kolorów, jak schodziły siniaki. Istna paleta barw. Podobno - on widział jedynie odcienie szarości i we własnym odczuciu, wyglądał jak miś panda.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Gdzieś w odmętach jej pamięci kryło się wspomnienie o tym, że Duke coś trenował, jakieś sztuki walki, ale co to dokładnie było - nie mogła sobie przypomnieć. Na pewno zdziwiłby ją niemiłosiernie, gdyby oznajmił na głos, że nie umie się bić. Wszak Joyce była przekonana, że każdy to potrafi (a o wygranej decyduje wielkość i siła, a nie umiejętności). Jak bardzo się myliła. Patrząc na Duke’a widziała wielkiego, silnego, sprawnego faceta, który mógłby położyć na macie niejednego przeciwnika, w tym swojego własnego bliźniaka. Joy pamiętała Dawsona ze szkoły i zawsze wydawał się jej spokojniejszy, przez co nieco mniejszy. Może też dlatego, że nie miała z nim tak dobrego kontaktu. Nie wiedziała też co działo się z nim przez te wszystkie lata i jaką ścieżkę obrał. Swoją drogą nie była też pewna czym Duke się obecnie zajmował. Być może był sportowcem lub trenerem, stąd ta kontuzja?
kiwnęła krótko głową. “Ojoj” było całkiem niezłym podsumowaniem tej smutnej sytuacji. Nawet odrobinę ją to rozbawiło. Jojczenie wychodziło jej ostatnio świetnie, więc “ojoj” pasowało jak ulał. Pewnie każde z jej rodzeństwa również by to przyznało.
Kątem oka zerknęła na osobę, która usiadła obok, odwrócona do nich plecami, ale szybko straciła zainteresowanie. Dopiła pierwszego drinka i od razu sięgnęła po drugiego, który stał obok. Pozostałość po nachalny jegomościu, przynajmniej zrobił coś pożytecznego dla świata niej.
Oj, myślę, że dosięgnąłby góra do brody — odparła wesoło, doceniając zmianę tematu, jednocześnie zwracając uwagę na wzrost mężczyzny. Poza tym rozkwaszenie brody dokucza mniej, niż uszkodzenie nosa. Tak przynajmniej jej się wydawało, bo sama nie wdawała się w bijatyki.
Zamrugała odrobinę zaskoczona, poprawiając się na barowym stołku. — Dobrze, że nie stało się nic poważniejszego — przyznała, bo opis wypadku brzmiał naprawdę niebezpiecznie. Po chwili chciała zażartować, że nie jedna by stropowi zazdrościła (spadania na niego), ale może by go jeszcze tym uraziła i co?
Uśmiechnęła się, słysząc o kolorowych siniakach. — Chyba jednak wolę twój naturalny kolor — przyznała, po czym dyskretnie się rozejrzała czy przypadkiem nie ma w pobliżu osób o innym kolorze skóry, które mogłyby jej wypowiedź opacznie zrozumieć. Nie miała ochoty na kolejne zamieszanie, spowodowane przez jej osobę.
To był wypadek w pracy? Czym się teraz zajmujesz?
Skoro już spotkali się po tak długim czasie, to chętnie nadrobi zaległości i pozna aktualnego Duke’a, mając nadzieję, że będzie tak samo dobry, albo nawet lepszy, od Duke’a którego znała wcześniej.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Mimo wszystko Duke wolał się nie przekonywać. Nie był entuzjastą eksponowania swojej siły, jakakolwiek by ona nie była.
Zgarbił się więc nieco nad pokalem swojego piwa i siorbnął nieco piany, a zaraz po tym dostał się do złotego płynu.
- Z niego się nabijasz, a sama jesteś jak… – urwał, nosząc dłoń do swojej brody. Zmarszczył przy tym nos oraz czoło, a następnie parsknął.
- Krasnal – choć drobna, wcale jednak nie wyglądała jak goście z brodą, którzy kilofem wydłubywali złoto we własnej kopalni. Była śliczna i miła. Wieki jej nie widział. Czy wciąż skrywała w sobie tę zabawną Lewis, którą kojarzył? Czy może zmieniła się na tyle, że spotkanie nie sprawi mu żadnej radości? Chciał się przekonać.
- Było dość groźnie, ale na szczęście zaraz dopadli do mnie pozostali z zespołu – oparł łokieć na blacie i wzruszył delikatnie barkami. Z samego wypadku pamiętał niewiele. Przerażenie, gdy pomyślał, że Sage mogłoby się stać coś złego, płomienie buchające nad ich głowami i to, jak szarpnął ją za skafander i przejął na siebie zapadający się strop. Potem migające lampy karetki, to jak raz po raz tracił i odzyskiwał przytomność, zapłakaną Rudą i panikę na myśl o cewnikowaniu. I choć minęło już kilka miesięcy, a on czuł się coraz lepiej, tak wciąż potrafił wzdrygnąć się na myśl o stracie strażaka. Sage uniknęła krzywdy, a on… cóż, wymknął się śmierci z uścisku w ostatniej chwili.
- Pracuję w Straży Pożarnej. Tutaj, w Lorne Bay. – nie przyznał się do tego, że zarządzał jednostką, uznając, iż nie jest to wiedza, którą trzeba się było przechwalać.
- A Ty? Pamiętam, że coś pisałaś. Zgadłem? – wydawało mu się, że dotyczyło to sztuki. Może poezji?

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Gdy Joyce tak patrzyła na Duke’a, to trochę żałowała, że nie wyeksponował chociaż trochę tej swojej siły. Na pewno by się jej spodobało. Obserwowała jak bierze łyka piwa, a pianka osiada mu nad górną wargą. wyglądał trochę jak z reklamy piwa. Mógłby być całkiem niezłym modelem.
Sama jestem, że co, że kto?
Zmarszczyła śmiesznie brwi, po czym spojrzała na mężczyznę podejrzliwie. — A ty jesteś jak… Ogr — mruknęła, siląc się na powagę, ale koniec końców parsknęła śmiechem, wbijając mu palec między żebra, co mogło być trochę bolesne, bo miała długie paznokcie. Kiedyś też lubili się przekomarzać i właśnie sobie to przypomniała. Może wcale nie będzie tutaj tak źle, jak myślała? Nie sądziła, że takie przypadkowe spotkanie z dawnym znajomym wprowadzi ją w tak dobry humor.
Dość groźnie? To takie twoje określenie na “hej, mogłem zginąć”? — zapytała z lekkim uśmiechem, chociaż wierzyła, że sytuacja na pewno była wtedy poważna. Na szczęście nie umarł i nie stało mu się nic poważnego. Do wesela się zagoi. Zastanowiły ją słowa “pozostali z zespołu". Jakiego zespołu? Przez chwile, z racji wykonywanego zawodu, skojarzyło jej się to z zespołem muzycznym, ale domyślała się, że to nie o taki zespół chodzi.
Sięgnęła po swojego drinka, w oczekiwaniu na ciąg dalszy historii i napiła się. Powoli czuła ciepło, ogarniające całe jej drobne ciało i przyjemne szumienie w głowie. Upijanie się na dobrej fazie było jednym z jej ulubionych sportów.
Ah, strażak. No proszę, na pewno ci do twarzy w tym kombinezonie i wielkim kasku.
Znowu zażartowała, ale naprawdę była pod wrażeniem, nie ze względu na to, że strażacy na ogół byli seksowni, ale na to że ratowali ludzkie zdrowie i życie. Brawo za odwagę.
Pokiwała powoli głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym upiła kolejnego łyka drinka i odstawiła szklankę na ladę. Poprawiła swoje loki dla efektu i odchrząknęła, prostując się ja struna. — Piszę, tańczę, śpiewam… Pełny serwis — odparła, wyraźnie dumna ze swoich zajęć. Chociaż czy naprawdę była aż tak zadowolona z tego, co robi? Jeszcze kilka lat temu potwierdziłaby to ze stuprocentową pewnością, a teraz? Teraz tych procent ubywało, wprost proporcjonalnie do tych, których właśnie przybywało jej we krwi.
Jeszcze raz to samo!
Wróciła wzrokiem na Duke’a, postanawiając rozwinąć swoją wypowiedź. W końcu nie czytał jej w myślach, żeby po tych kilku słowach kluczach, od razu wiedzieć dokładnie co robi.
Piszę teksty piosenek, trochę komponuję, ale głównie śpiewam i udzielam wywiadów — dodała, bo spotkań z dziennikarzami było ostatnio faktycznie bardzo dużo.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Uśmiechnął się na jej słowa, które przecież nie miały za wiele sensu. Nie był ani wredny, ani paskudny, ani nawet nie miał żadnej księżniczki. Mimo wszystko, skinął jej na to głową.
- I teraz nie wiem, czy to dlatego, że śmierdzę jak cebula, czy jak się mnie zostawi na słońcu, to rosną mi włoski… - zacytował jeden z filmów, który podbił kina lata temu i opowiadał historię o ogrze z bagna, który okazał się nie być aż takim strasznym typem, jak pierwotnie przedstawiały go książki.
- Ale nawet dobrze. Lubię zielony - upił łyka swojego trunku i odsunął swoją szklankę na bok, gdy zdał sobie sprawę z tego, że na dnie niewiele już pozostało. Jednocześnie łypnął na swoją przyjaciółkę z lat dziecięcych. Czy była tak niepozorna i w rzeczywistości była w stanie wypić więcej, niż mu się wydawało? Nie był zwolennikiem zapijania smutków, ani problemów. Zdawał sobie sprawę z nieprzyjemnego faktu, że alkohol tylko wygłaszał emocje, które prędzej czy później wrócą i wymierzą prawy sierpowy z charakterystyczną dla siebie siłą oraz precyzją. Mimo to, nie oponował. Każdy miał przecież swój sposób na kłopoty. Inni zamęczali swoje ciało na siłowni, jeszcze ktoś chodził do terapeuty, albo przesypiał niekomfortowe sytuacje. Jedyne co mu pozostało, to odprowadzić podpitą dziewczynę do domu, aby mieć pewność, że przypadkiem nie stanie się jej jakaś krzywdzą po drodze.
- Dokładnie tak - potaknął. Większość akcji była „dość groźna”, jeśli szło o pracę w straży pożarnej. Być może trochę już zobojętniał i coś, co dla Lewis było przerażajace, dla Duke’a rzeczywiście było dosyć groźne.
- Ale, jak zresztą widzisz, nie tak łatwo się mnie pozbyć - prawdopodobnie to, że dbał o kondycję fizyczną, sprawiło, że przeżył. Organizm był silny, szybko się regenerował. W przeciągu roku powinien powrócić do zdrowia.
- Wywiadów? Cholera - podrapał się po policzku z zastanowieniem.
- Autografy też rozdajesz? Wziąłbym jeden od Ciebie i jak już będziesz legendarna, to sprzedam na e-bay’u - uśmiech przeciął grymas rozważań na twarzy Buckley’a.
- O czym głównie ostatnio pisałaś? - zerknął ukradkiem na barmana, kiedy ten podsunął jej trunek oraz serwetkę.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Chodziło jej w zasadzie o wielkość, a skoro ją porównywał do krasnala, to drogą skojarzeń, ona rzuciła tekst o ogrze. Zaśmiała się na jego odpowiedź i pokręciła krótko głową. — Nie czuję od Ciebie dziś cebuli, a do porostu włosów chyba nie potrzebujesz zbyt wiele słońca — zauważyła rozbawiona. Doskonale znała Shreka i przed laty obejrzała go nie raz. Nawet te krótkometrażowe, tematyczne kontynuację jak ta na święta czy Halloween.
Ah tak? A czy to nie czerwony był Twoim ulubionym kolorem? — spytała, marszcząc brwi. Chyba kiedyś bardzo często go nosił. Chociaż kto wie, chyba nigdy o tym nie rozmawiali, więc na pewno stwierdzić nie mogła.
Joyce zapijała wiele rzeczy, nie tylko smutki. Zapijała stres, niepowodzenia, samotne wieczory, które przypominały jej, że jednak nie ma wszystkiego. Zdobyła w życiu wiele, pieniądze, sławę, sukcesy w wymarzonym zawodzie. Mimo, że czuła się z tym świetnie, to czegoś jej brakowało. Może samotność nie była jednak tak lekka do zniesienia, jak jej się początkowo wydawało? Te wszystkie wygrane w życiu nie są aż tak cenne, jeżeli nie ma się z kim ich dzielić.
Rozdaję i mogę ci dać nawet kilka — zaśmiała się, w międzyczasie intensywnie pracując nad szybkim wypiciem kolejnego drinka. — Będziesz bogaty.
Znała się na żartach, ale w zasadzie kto wie? Może już znaleźliby się fani, którzy za jej podpis zapłaciliby krocie?
Spojrzała na niego, gdy zapytał ją o teksty. W głowie jej szumiało, a nogi zrobiły się jak z waty. — Głównie o uczuciach i o tym, o czym ludzie chcą słuchać. O miłości, samotności, zdradzie — odparła ogólnikowo, po czym zsunęła się z krzesła i dobrze, że Duke tam stał, bo gdyby się go nie przytrzymała, to prawdopodobnie wylądowałaby na podłodze. — Ups, zaraz wracam — powiedziała i ruszyła chwiejnym krokiem w stronę toalet. Jak nie pomyli męskiej z damską, to będzie sukces.
Duke mógł zauważyć, że mężczyzna, siedzący na drugim końcu baru, odprowadza Joy wzrokiem, a potem wstaje i również zmierza do ubikacji. Może czas się zbierać do domu?


Bohaterski Duke uratował królewnę Joy z opresji i odwiózł do domu, a ona następnego dnia pamiętała tylko pierwszą (tą milszą) połowę spotkania. /2 x zt

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
ODPOWIEDZ