CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"


Szał świąteczny zawitał i do klubu Bastiana, czyli The Woolshed. W kilka dni przed samym świętami udało się załatwić wszelkie świąteczne przedmioty i tym bardziej ozdoby które gdzieś zawisły po calej sali głównej i też przy samym barze. Niby Hendrix nie był takim fanem świąt ale jednak jakoś go pewnie panny kelnerki przekonały i ogólnie współpracownicy, którzy chyba sami nie mogli się doczekać z utęsknieniem tego, co nastąpi przed świętami, czyli jakaś podwyżka ze strony hojnego pracodawcy albo drogi prezent. W końcu każdy wiedział z jakiej to rodzinki się wywodzi pan właściciel i jakimi obraca kwotami, to chyba logiczne co mogli dostać od niego za prezent. Ale mniejsza z tym, bo tu nie o tym. Sam pewnie ostatnio przystopował z alkoholem ale znowu został wkręcony, że trzeba opić pierwszą imprezę świąteczną i ogólnie same plusy, więc lekko po północy już miał trochę promili we krwi ale to nic, bo bawił się przednio, aż nawet za bardzo. Rozdawał darmowe przytulasy a nawet coś więcej, jeśli tylko widział po stronie pań, jakieś chęci czy ten diabelny wzrok. Nie wiedząc czemu pojawił się przy właśnie tej blondynce, a też może i jej koleżance albo i nie, zależy też jakim typem pani była, samotnej czy raczej best friends u boku wiecznie. No nieistotne, po prostu oboje mieli chyba nieźle już w główce, bo nie wiedząc czemu śmiali się do rozpuku i prosili o następny kieliszek, wracając potem na loże. Bo jakoś tak wyszło, że na dłużej zabawili w swojej obecności a jak już zabawili to też polecieli na co raz to grubo, z każdym wypitym alkoholem. Bastian jakoś tak nie wierzył w te cudeńka związane z jemiołą i jej sensem bytu, akurat nad ich głowami. Być może nawiązali na ten temat filozoficzną gadkę, a nieznajoma go przekonała na tyle bardzo, że nie wiedząc czemu sami nawiązali do tradycji. Pocałunek pod jemiołą, z domieszką posmaku Jägera, którego pili było chyba aż nadto świątecznym wybrykiem, z którego za parę dni trzeba będzie się tłumaczyć świętemu Mikołajowi. Ale hej, oboje mieli niezły ubaw i dobrze się bawili, co też tutaj sobie dopowiadać. Krótki, ale jednak pocałunek zwieńczyli chyba oboje śmiechem, spoglądając jeszcze dla pewności w górę, gdzie może ciut nad nimi na specjalnych belkach sufitu, zwisała ta też gałązka. - Przedstawiłem się w ogóle? Bastian. - rzucił zaraz po, wybuchając po raz kolejny śmiechem. Nie wiedział czy zdradził jej swoje imię, ale skoro już jakiś czas ze sobą spędzili może się gdzieś to przewinęło, a on już nawet o tym nie pamiętał?

Everleigh D'Angelo
przyjazna koala
nick
brak multikont
spiker radiowy — lorne bay radio
26 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wyciągnięto ją na imprezę. To dość niespotykana rzecz, ale chyba po prostu raz na jakiś czas potrzebowała takiego wyjść do ludzi. Nie planowała również się upić i z pewnością wracając do domu brat będzie się z niej nieźle naśmiewał i będzie jej to wypominał przez długie miesiące. The woolshed był ostatnim przystankiem na ich liście, a wraz z Ever była jeszcze trójka znajomych, z którymi D'Angelo była naprawdę blisko. Może to właśnie dlatego zgodziła się na to wyjście? I to właśnie dzięki nim zaczęła się rozluźniać i pozwalać na coraz więcej alkoholu? Zwykle dużo nie pijała. Zawsze wiedziała kiedy skończyć albo ewentualnie zacząć jedynie pić wodę, ale okazja jedna na milion i postanowiła faktycznie zaszaleć. Nie wracała przecież do ojca, który z pewnością podniósłby rękę i uziemił na kolejne tygodnie (mimo, że już dawno jest pełnoletnia).
Nieznajomy, który do niej podszedł był naprawdę sympatycznym kolesiem. Była rozgadana dzięki alkoholowi, który płyną już w jej żyłach i z chęcią wdawała się w dyskusje, które mogły nawet nie mieć sensu. Wątpliwym było, żeby większość tej rozmowy pamiętała jutrzejszego dnia.
Zawzięta dyskusja na temat tak błahy jakim była jemioła, która właśnie wisiała nad ich głowami. Nie była pewna co w nią wstąpiło i nie będzie potrafiła się z tego jakkolwiek wytłumaczyć, ale pocałunek z posmakiem Jagera wcale nie był taki zły. Zresztą nie zamierzała z tego powodu panikować, a i prawdopodobnie ona sama go do tego przekonała.
-Nie pamiętam tak szczerze powiedziawszy - uśmiechnęła się szeroko. Nie była w stanie powiedzieć czy on się przedstawiała a tym bardziej czy ona sama to zrobiła -Ever - nigdy nie przedstawiała się pełnym imieniem. Dla niektórych mogło być za bardzo skomplikowane, a tym bardziej jak się było na sporej dawce alko. -To jakie jest teraz Twoje stanowisko względem jemioły? - uśmiechnęła się zadziornie dopijając zaraz swojego drinka, którego zamówiła chwilę wcześniej.

Bastian Hendrix
powitalny kokos
-
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Everleigh D'Angelo

Bastian i tak nie miał nic innego do roboty jak ogarniać klub i to co się w nim dzieje, przynajmniej do momentu. Niby miał się ograniczać i mniej sobie popijać ale hej, właśnie zbliżały się święta, był ten szał, potem Nowy Rok to chyba można uznać za powód do odpuszczenia no nie? W końcu od nowego roku następnego już będzie mniej, w sumie za parę dni ale co tam. Hendrix nie bawił się w takie deklaracje, a nawet jeśli to szybko w nich gasł. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że dołączył do nieznanej sobie paczki ludzi? No a w tym do jednej pięknej blondi, z którą może i rozmowa nie miała sensu ale co tam, było śmiesznie, zabawa trwała w najlepsze, dobra muzyka i trunek jakim się raczyli. Nie wiedząc czemu wszystko mu się tak razem zlewało w to jedno, świąteczny klimat. Smak Jagera, potem ta jemioła i tak jakoś wyszło, że z rozmowy przeszli do czynu, bo skoro tak wypadało. Nie było to nic poważnego, wielce dalekosiężnego, ale w tamtej chwili było odpowiednie. Może ani ona ani on nie będą tego pamiętać, albo nawet jeśli to po co roztrząsać, skoro się stało i nawet nie powiedziane jest, czy się jeszcze spotkają.
- Upss, ale no skoro nie wiadomo to już wiadomo. - uśmiechnął się i pewnie dopił resztę swojego drinka z jagermeisterem pewnie i tyle było z tego rozkminiania. Skoro przeszli już do tej formy poznawczej i znali swoje imię, chociaż na ten moment - to było fajnie i miło. - Emm, mi się wydaje że to dobry pretekst do całowania, jak najbardziej. - odparł zgodnie z prawdą, kiedy sobie tak jeszcze gadali. Ona dopijała swojego drinka jeszcze ale to nic,bo Bastian już ręką prosił kogoś ze swoich ludzi o mały drobny upominek.
- Skoro już się znamy, to mogę Ci coś dać - jako oczywiście miły gospodarz imprezy i tego klubu. Bo nim właśnie jestem, bez przechwałki. - rzucił ze śmiechem, po czym pewnie blisko nich pojawił się mały ale jednak miły prezent od niego. A mianowicie była to butelka najlepszego szampana z drobinkami złota i innymi bajerami, który mienił się i pod wpływem potrząsania dawał efekt wow. No co, chciał zaimponować ale też się pokazać, że dba o ludzi w jego klubie, a szczególnie tym którzy poświęcają mu uwagę. A jeszcze dokładając do tego fakt, że były szczęścia - słowem ogółu bardzo ale to bardzo się jej poświęciło, że trafiła na Pana właściciela, a wyjątkowy trunek przed nimi to podkreślał. To nic za co miałaby dopłacać albo inne takie oczywiście, na koszt firmy i inne takie.
przyjazna koala
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron