Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Tak jak przewidywał Remigius, pojawienia się jego ojca sprawiło, że wspólna kolacja z rodzicami wcale nie wydawała się tak straszna. Przynajmniej z perspektywy francuza, Lisbeth bawiła się całkiem dobrze. Owszem czasami jego matka wprawiała Westbrook w lekkie zakłopotanie, ale wtedy z odsieczą nadciągał on, albo Pierre i jakoś udawało im się z powrotem przywołać blady uśmiech na twarzy brunetki. Nie mnie jednak uwadze Remiego nie uszło to jaką ulgę dostrzegł w zachowaniu Lisy, gdy oboje znaleźli się już sam na sam w jego pokojach.
- Ja trochę także nie wierze w to jak wszystko szybko się potoczyło, ale wiesz co? - rzucił przechadzając się po pokoju, a podczas tego spaceru pozbywając się najpierw marynarki, a potem koszuli, które wylądowały na fotelu stojącym przy przeszklonej ścianie. - Cieszę się mocno, że ciebie tutaj mam - dokończył i spoglądając na Lisę, która przysiadła na wielkim łóżku walcząc ze swoimi sandałkami. - Lisa... Twoi rodzice powinni zacząć traktować ciebie jak dorosłą to po pierwsze, a po drugie ja mam już tych trochę ponad trzydzieści lat i nie ma nikogo, kto mógłby mi mówić co mogę, a czego nie mogę robić - oświadczył podchodząc bliżej, by uklęknąć przed dziewczyną i pomóc jej pozbyć się butów. - No może poza tobą - dodał, gdy jedna ze szpilek wylądowała już na podłodze, a Remigius uniósł ostrożnie stópkę Lisbeth by ją pocałować. - Otwarty? - Powtórzył za brunetką nie łapiąc jej toku myślenia. - Jestem do niego bardzo podobny z charakteru, obydwoje nie mamy raczej problemów z nawiązywaniem relacji, a ludzie nas lubią. Moja matka to ta bardziej rozsądna; zupełnie jak w naszym związku to kobieta jest tą sztywniarą z poważną miną - zażartował, ale Lisa nie miała mu jak odpyskować od razu, bo Soriente zdążył podnieść się na tyle, by zakryć swoimi ustami te należące do niej.
- Jutro wielki dzień, ale spokojnie dasz radę, Lisbeth. Ćwiczyliśmy wszystko, a ja będę obok... Mimo wszystko chciałbym, abyś powiedziała mi, gdy tylko poczujesz, że coś jest nie tak, dobrze? Gdy tylko będziesz chciała uciec - wymruczał nie odsuwając się od niej. Chciał by czuła jego bliskość i opiekę i trochę chciał też wymusić na niej deklarację tego, że w razie jakiegoś problemu Lisa nie spanikuje, a poszuka pomocy u niego. - Mamy za sobą ciężki dzień, mała... Trochę padam, więc chyba czas na masaż - dodał zaraz i jakgdyby nigdy nic rzucił się na miękkni materac obok Westbrook chowając twarz w przedramionach. - Nie krępuj się; jakiś balsam na pewno masz ze sobą - mruknął rozleniwionym głosem, absolutnie nie przejmując się tym, że Lisa mogłaby nie mieć ochoty na takie atrakcje. Remy ułożył w głowie plan podczas któego taka kontrolowana bliskość pozwoli mu porozmawiać z Lisą, a przy tym nie pozwoli jej przerwać konwersacji i zniknąć jak to miała w zwyczaju. Mieli kilka spraw do omówienia i ona wymagały pełnego zaangażowania, aczkolwiek Soriente nie chciał by rozmowa o nich była jakaś specjalnie poważna. Liczył więc, że ta naturalna i bliskasytuacja pozwoli im lepiej się porozumieć i uspokoić nerwy Westbrook.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zawsze nieco dziwnie się czuła, kiedy Remy przypominał o swoim wieku, bo jakoś tak zwykle Lisa wolała nie pamiętać o przepaści między nimi. Nie wspomniała mu więc, że bliżej mu do czterdziestki, niż do trzydziestki, bo chciała być miła, a może raczej... nie miała wiele okazji do rozmów, kiedy pomógł jej ściągnąć buta, a potem ją pocałował. Też cieszyła się z tego, że go tutaj miała i wtedy, w tamtej chwili, gdy pokiwała twierdząco głową, naprawdę wierzyła, że nie kłamie i w razie czego go powiadomi o swoich obawach i chęci ucieczki. Remy chciał masażu, a ona po chwili kręcenia nosem faktycznie podniosła się i poszła po jakiś balsam.
- Padasz, bo masz już swoje lata - jednak kim byłaby bez drobnej złośliwości? Idąc do łazienki ściągnęła też z siebie sukienkę i zastąpiła ją jakimś za dużym t-shirtem od Remy'ego, a potem usiadła na jego pośladkach. - Mam taki olejek z victoria's secret, dostałam na święta, więc będziesz pachniał jak kobieta - oznajmiła, gdy popsikała jego plecy i zaczęła je masować. Niby też była zmęczona, no, ale też lubiła go masować. Generalnie lubiła dotykać jego ciała i mieć ku temu pretekst, by nie wychodzić na taką, która... która faktycznie to lubiła. Lisbeth Westbrook i jej logika się kłania. Niby mieli rozmawiać, niby nawet to zrobili, ale ostatecznie Remy przestał się odzywać i jasnym się stało, że zasnął, na co Lisa przewróciła oczami. Poszła się przebrać w piżamę i ogarnąć i sama też wlazła do łóżka, gdzie Soriente się przebudził na moment, bo powiedziała, że ma zrzucić z siebie spodnie. Kiedy to zrobił przyciągnął ją do siebie i tak oboje zasnęli w jego pokoju gdzieś w LA.
Następny dzień był... szalony. Pani Soriente wezwała Lisę do swojej garderoby, gdzie jakieś kobiety miały pomóc Westbrook przygotować się do gali. Uczesać ją, zrobić paznokcie, dopasować suknię.
- Jaka z ciebie chudzinka, sama skóra i kości - cmoknęła mama Remigiusa, bo chociaż Lisbeth niesamowicie to krępowało, co jakiś czas przychodziła patrzeć, jak przebiegają przygotowywania. - Ale tej sukni doskonale to pasuje, wzbudzisz podziw - podsumowała, więc czarnowłosej wyraźnie ulżyło. Remigius chyba też był całkiem zadowolony z tego, jak wygląda Lis, gdy już się spotkali. Ona natomiast ściskała usilnie jego dłoń, czując, że w każdej chwili mogłaby zwymiotować. W limuzynie jeszcze powtarzała wszystko, co powinna wiedzieć, a potem... potem był jakiś szał, którego nie rozumiała. Czerwony dywan, aktorzy, których nawet ona kojarzyła, a należy przypomnieć, że jak na dziewczynę producenta, praktycznie wcale nie oglądała telewizji. Pełno fleszy, pytań, krzyków, póz... znosiła to nieźle, a raczej udawała, że znosi to nieźle, trochę działając na pewnego rodzaju autopilocie. Potem obejrzeli film i było spokojnie, ale gdy zaczęła się gala i w którymś momencie Remy musiał odejść na scenę, by coś powiedzieć... cały stres, który w sobie kumulowała wziął nad nią górę. Ktoś poprosił ją o zdjęcie z kieliszkiem, ktoś chciał zapytać o kilka spraw, ale wyjaśniła, że nie wie. Ktoś zapytał z kim przyszła, inna osoba o jej wiek, ktoś jeszcze dopytywał kim jest dla Soriente, jeszcze inna kobieta chyba wzięła ją za kogoś, kim nie była. Chciała wyjść do łazienki, ale w łazience jakaś kobieta płakała tłumacząc, że "jak on mógł przyjść z tą wywłoką". Oczywiście nie mówiła o Lisbeth, był to przypadek, ale w głowie Lisy zaczęły tworzyć się dziwne scenariusze. Było tego... zbyt wiele. Już serce jej waliło i brakowało tchu. Musiała wyjść z łazienki, wrócić korytarzem.
- Przepraszam, zgubiła się pani? - znów ktoś ją zaczepił. Pokiwała tylko przecząco głową. Za dużo osób, po prostu za dużo obcych. Ktoś ją złapał za rękę, a ona aż podskoczyła.
- Och, to nie Mandy! Wybacz, byłam pewna, że Mandy - zaśmiała się głośno wraz z towarzyszącą jej inną kobietą. Naprawdę było tego zbyt dużo, a kiedy dotarła do sali... gdzie był Remy? Nie było go już na podwyższeniu, z resztą Lisa jego przemowy słuchała do końca, do łazienki wyszła po niej. Znów oślepił ją jakiś flesz, aż uniosła dłoń. Zaschło jej w gardle, a Soriente nigdzie nie było. Podeszła do ich stolika.
- Przepraszam, widział pan Remigiusa? - zapytała człowieka, którego wcześniej Remy jej przedstawił, ale ten spojrzał na nią sugestywnie.
- Już go zgubiłaś? A może on ciebie? Nie przejmuj się, na pewno znajdziesz sobie tutaj jakieś towarzystwo w tej sukience - mruknął, niby żartobliwie, ale było tego zbyt wiele. Poza tym jego słowa podchwyciła jakaś kobieta, która teraz się śmiała.
- Doprawdy pięknie wyglądasz... Remy wiedział z kim się pokazać, ale tylko on mógł zostawić taki okaz sam - oznajmiła, co wywołało śmiechy wśród towarzystwa. Lisa ich nie rozumiała, a jako, że stała, cały stolik się na nią gapił. Miała wrażenie, że każdy się gapi... była tak odsłonięta, jak nigdy, ktoś coś szeptał, może mówili o jej wadze? Może mówili o tym, że jest dzieckiem? Że nie powinna tu być z Soriente? Ktoś się śmiał... czyżby z niej? Była pośmiewiskiem? Panika zaczęła wzbierać, rozejrzała się, ale nic zdawała się nie widzieć. Po prostu uciekła, a po drodze przy szwedzkim bufecie złapała za jakąś serwetę i wraz z nią wyniosła się, szukając jakiegoś pomieszczenia, w którym mogłaby się ukryć. Łazienki odpadały, większość pomieszczeń było zamkniętych, ale w końcu dotarła do jakiegoś składziku, w którym się zamknęła, usiadła na ziemi i niewiele myśląc przykryła głowę serwetą, delikatnie obejmując się ramionami, skupiając na oddechach, które wcale nie chciały zrobić się miarowe.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Chciał ją złapać, gdy wspomniała o jego wieku, ale akurat odskoczyła, by pójść po ten olejek więc jej się upiekło. Potem zaś Remigius faktycznie zasnął i dobrze zrobił, bo kolejny dzień był niesamowicie wymagający. Nie dość, że od Remy'ego wymagano uwagi, skupienia i ogarnięcie miliona spraw, to sam francuz nie umiał skupić się tylko na pracy (bo przecież właśnie tym była dla niego ta premiera, owszem przyjemnością także, ale przede wszystkim obowiązkiem), jego myśli wiecznie odpływały do Lisbeth; nawet w momentach, w których wiedział co dzieje się z brunetką i tak nie umiał być spokojnym. Oczywiście przed samą Westbrook udawał, że wszystko gra i nie ma się czym przejmować, ale tak naprawdę, gdyby przed wyjściem na czerwony dywan nie wypił podwójnej szkockiej, nie umiałby się tak cudownie uśmiechać.
I chociaż stresu było naprawdę wiele to udało się przejść przez to wyzwanie bez większych przygód. Lisbeth była olśniewająco piękna i zachwycała nie tylko Soriente, ale także wszystkich dziennikarzy, którzy prosili ją o pozowanie do zdjęć nie tylko u boku producenta, ale także samej. Byli ciekawi kim była wybranka Remy'ego, który po praz pierwszy publicznie pokazał się z kimś na oficjalnej imprezie. I chociaż samemu francuzowi niesamowicie schlebiało zachwycanie się nad jego partnerką, to wiedział on, że Lisa niekoniecznie była tym tak samo zachwycona, dlatego nie chciał przytłoczyć jej tym całym blichtrem i nie przeciągał niepotrzebnie tych wywiadów. Zarówno przed jak i po premierze, bo samo oglądanie filmu było momentem wytchnienia, którego obydwoje potrzebowali.
Zaś afterparty było kolejnym wyzwaniem. Lisa praktycznie nie puszczała dłoni Remigiusa, nawet gdy siedzieli już przy stoliku i oczekiwali kolejnych wystąpień, a później kolacji. Jednak nim ta nastąpiła, Soriente musiał powiedzieć kilka słów do zgromadzonych gości, a gdy powrócił na miejsce, Lisbeth nigdy nie było. Oczywiście zapytał swoich współtowarzyszy, czy jej nie widzieli, ale oznajmili oni tylko, że jego urocza ptaszynka wydawała się być zmieszana i niepewna, gdy nie miała go u boku. Wspomnieli też o tym, że nie wyglądała najkorzystniej mimo swojej urody i możliwe, że musiała udać się na moment do łazienki. Remy czuł jednak, że za tymi słowami kryło się coś więcej. Znał Lisę i jej tędencję do panikowania, a więc zaczął nerwowo rozglądać się po sali szukajać swojej zguby.
- Szukasz swojej panienki? - Zatrzymała go jedna z aktorek, która grała drugoplanową rolę w ich produkcji. Była już lekko podpita i otoczona wianuszkiem zachwycających się nią osób. - Widziałam ją wychodzącą do holu; wyglądała jakby miała zamiar uciec - dodała szeptem, nachylając się w stronę Soriente za co był jej wdzięczny, bo niekoniecznie chciał, aby ktoś podłapał jej słowa.
Poszukiwania trwały dalej i całe szczęście po spytaniu kilku osób z obsługi, któraś skojarzyła Lisę i wskazała Remigiusowi jeden z korytarzy. Soriente niewiele myśląc zaczął sprawdzać pomieszczenie po pomieszczeniu, aż wreszcie natrafił na to właściwe.
- Mała! Głupia ty! Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem - rzucił widząc skuloną na podłodze brunetkę z serwetką na głowie. - Po co ci to, ej? - zapytał klękając przy niej i zaraz zamykając ją w swoich objęciach. - Co się stało? Ktoś ciebie wystraszył? - nie rozumiał dlaczego tak spanikowała, czemu na niego nie czekała. - Wróciłem do stolika i ciebie nie było; wiem, miałem przyjść od razu, ale musiałam pomówić z kilkoma osobami i... Mogłaś do mnie napisać, zadzwonić, Lisku - mógł się spodziewać, że całe to wydarzenie będzie dla Lisy trudnym i stresującym, ale mimo wszystko i tak był zaskoczony tym jak bardzo była przerażona i spanikowana.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Była naprawdę przerażona, a ilekroć zamykała oczy, zdawała się od nowa widzieć te wszystkie pary oczu wlepione w jej osobę, na pewno oceniające, pewnie śmiejące się z tego, że ktoś taki jak ona tutaj był. A co jeśli ktoś jej zrobił jakieś kompromitujące zdjęcie? Albo może przez przypadek powiedziała coś, czego nie powinna i tak to poskładają, że ośmieszy Remigiusa? Z jednej strony błahe problemy, ale z drugiej... W jej głowie rozrastały się do ogromej rangi. Nie miała pojęcia ile czasu spędziła już w tym skladziki, ale nie potrafiłą sama z siebie wstać i wyjść, po prostu wiedziała, że nie da rady, by samotnie wkroczyć na salę wypełnioną tymi wszystkimi ludźmi. Nie spodziewała się też wcale, że Remy ją odnajdzie, po pierwsze była dobrze schowana, a po drugie... On należał do tego świata, a ona nie. Pewnie czuł się tam, jak ryba w wodzie i nawet nie zauważy, zs kula u nogi właśnie zniknęła, a już na pewno nie będzie jej szukał. Była co do tego pewna, mimo to w którymś momencie drzwi otworzyły się z impetem. Przeraziła się nie na żarty i minęło kilka chwil, nim zrozumiała, że to tylko Soriente, a nie jakieś niebezpieczeństwo.
Drgnęła, gdy znalazł się koło niej, bo jak tylko klęknął, poczuła jakieś pieczenie pod powiekami. Broda zaczęła jej już drgać i nie potrafiła znaleźć żadnych rozsądnych słów, które mogłyby mu wyjaśnić, co tak w zasadzie się z nią działo. Wtuliła się w niego mocno, kiedy sam ją przyciągnął i zacisnęła oczy, drżąc w ramionach mężczyzny. Bała się odezwać, ale powinna była to zrobić, więc szukała dobrych słów.
- Tam było tak dużo osób... robili zdjęcia, zadawali pytania, patrzyli się i śmiali, a ciebie nie było - zaczęła z siebie wylewać słowa, czując, jak cała się trzęście i stanowczo za szybko oddycha. Musiała nad tym zapanować, ale póki co kompletnie o tym nie myślała. - Zostawiłam torebkę z telefonem na sali - dodała jeszcze, ale dopiero teraz się zorientowała, że tak było, bo wcześniej nawet nie myślała o tym, by zadzwonić. Była zbyt przerażona, aby myśleć racjonalnie. - Przepraszam... zdenerwowałam ciebie? - wtuliła się w niego jeszcze mocniej, jakby się bała, że zaraz ją od siebie odsunie. - Chciałam ci pogratulować przemowy, ale... ale zadawali mi pytania, a ja nie znałam odpowiedzi, bardzo dużo pytań - wyjaśniła chaotycznie i chociaż nie płakała, do głos miała płaczliwy, a w jej oczach było już naprawdę sporo łez i chyba jakimś cudem tylko te nie wylewały się jeszcze na poliki. Zwyczajnie wiedziała, że wówczas zrujnuje makijaż i na pewno zrobi jeszcze większy wstyd Soriente. - Nienawidzę siebie, zepsułam nam cały wieczór - podsumowała, naprawdę czując wstręt do własnej osoby. Chciała zapaść się pod ziemię i serweta na głowie przynajmniej po części jej w tym pomagała.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Miał pretensje do samego siebie o to, że zostawił Lisbeth na tak długą samą. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ludzie będą jej ciekawi. Była kimś, kogo nikt się nie spodziewał, a zarazem kimś, kogo każdy wyczekiwał; przynajmniej w kręgu osób zainteresowanych osobą Soriente. Dlatego też młodziutka, Australijka, która swoją drogą także nie była anonimowa, bo olimpijskie medale zdobiły szczeble jej kariery, była niezwykle smakowitym kąskiem. Co gorsza nikomu nie umknęła równica wieku jaka dzieliła Remigiusa i Lisę, a chociaż w LA tego typu związki nie były niczym nowym to i tak tu i ówdzie dało się dosłyszeć osobliwe komentarze na ten temat.
- Wybacz... Powinien wrócić do ciebie od razu - oskarżył siebie samego, bo brunetka wcale nie prosiła się o miejsce jakie obecnie zajmowała. Pewnie u boku kogoś w swoim wieku, kogoś mniej ekstrawertycznego i ekstrawaganckiego byłoby jej o wiele łatwiej. Remy zaprosił ją do świata, który Lisę przerażał i powinien wziąć odpowiedzialność za to, aby ta czuła się w nim chociaż bezpiecznie, bo odnalezieniu się nie było nawet mowy. - Zdenerwowałaś? Co to za głupie pytanie, mała? - zapytał zaskoczony jej komentarzem. Tok myślenia Westbrook niejednokrotnie zadziwiał francuza, który także posiadał bujną wyobraźnię, ale Lisbeth niejednokrotnie przerastała go w swoich domniemywaniach. - Jestem zły na siebie, bo powinienem być przy tobie, a nie lawirować po sali... - wyznał, przyciągając Lisę mocniej do siebie i zabierając tę serwetkę z jej głowy. Swoją drogą dopiero teraz pojął czemu znalazła się ona na głowie brunetki. - Chciałabyś swoją czapeczkę? - wyszeptał w szyję brunetki, bo Lisa wręcz uwiesiła się na nim niczym mały koala. - Jedna jest w limuzynie u naszego kierowcy, chcesz wracać? - Dopytał, a gdy pogratulowała mu przemowy uśmiechnął się delikatnie. - Dziękuję, aczkolwiek bywałem bardziej zabawny w swoim życiu - rzucił, aby rozładować napięcie. - Wiem, Lisku... Zostawiłem Ciebie na pastwę tych sępów, a wiedziałem, że będą ciebie atakować; chociaż pewnie nie mieli złych zamiarów, ale ty jesteś panikarzem więc... Moja wina, nie twoja... Ty nic złego nie zrobiłaś, głuptasie - dodał odsuwając dziewczynę na tyle, aby móc spojrzeć na jej załzawioną twarz. - Niczego nie zepsułaś, bo nawet makijaż masz na miejscu - to po pierwsze, a po drugie, zabraniam ci mówić tak o siebie - burknął niby groźnie, ale jego wzrok był łagodny, a dłonią gładził z czułością policzek Lisy. - Wieczór był piękny i dałaś z siebie wszystko, a teraz ja sam jestem już zmęczony i z chęcią wróciłbym do domu - dodał, po czym ucałował Lisbeth w nos i usta i czoło i ponownie na nią spojrzał. - Idziemy?

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie tak to sobie wyobrażała i naprawdę chciała, aby Remigiusz wiedział, że się starała i wychodziła z siebie, by być możliwie jak najlepszą partnerką dla niego. Tylko, że nie była. Nigdy nie będzie, a ten wieczór poniekąd jej to uświadomił. Mogła wyglądać dobrze u jego boku, w tej pięknej sukni, jakiej sama z siebie nigdy by nie założyła, uważając, że podobne stroje pasują damom, a nie komuś takiemu, jak ona, ale nawet z odpowiednią prezencją, wciąż pozostawała tą samą panną z problemami. Kto normalny ucieka do skladzika podczas takiego wydarzenia? Raczej nikt, była po prostu żałosna i sama nie wiedziała już czy płaczę z przerażenia czy może ze złości na samą siebie.
- Raczej ja nie powinnam była uciekać, jak dzikus - nie chciała by brał na siebie winę, bo to ona czuła się całkowicie winna za całą tę sytuację. Była świadoma tego, że nie wytrzymałaby bez ucieczki, ale nie oznacza to, że nie widziała w swoim zachowaniu niczego złego. Nie była głupia, zawsze miała świadomość tego, że jest z nią coś mocno nie tak i chociaż nie ukrywała tego przed Remigiusem, to jednak i tak miała wrażenie, że Soriente wkopał się w relację, której na dłuższą metę mógłby nie chcieć. Tylko, że ona sama nie potrafiłą się już bez niego odnaleźć w tym świecie i dlatego teraz trzymała go tak, jakby był tlenem, którego zachłannie potrzebowała. - Nie bądź na siebie zły, to miał być wieczór w który będziesz szczęśliwy - wyjaśniła pociągając nosem. Kiedy jednak wspomniał o czapce, na moment się zawahała, zwykle ich nie pochwalał, ale chyba teraz nie miał nic przeciwko, więc ostatecznie pokiwała głową na znak, że owszem, bardzo by ją chciała. Tylko, że powrót nie brzmiał najlepiej. - Nie chce żebyś przeze m ie rezygnował z reszty wieczoru - przyznała przerażona. Ulżyło jej dopiero gdy podarował jej te kilka pocałunków, a ona zrozumiała, że naprawdę nie jest na nią zły. - Jeszcze nie wszystko... Możemy jeszcze trochę zostać, porozmawiasz z kimś, a ja będę obok, dam radę, chce dać radę - trzęsła się ze stresu, gdy to mówiła, ale ostatecznie Remigius zgodził się na kilka chwil, bo Lisa nie chciała, aby ludzie gadali, że uciekła. Wrócili więc dopiero po jakiś dziesięciu minutach, jak już Westbrook nieco się uspokoiła. Akurat wnosili jakieś dania, więc gdy weszli na bankiet trzymając się za ręce, Lis miała czym się zająć, po tym jak usiedli przy stole. Wrzuciła w siebie wszystko, odnajdując w tym zajęciu sposób na poradzenie sobie ze stresem. Kiedyś unikała objadania się, pamiętając jak przed laty była chora, ale teraz nie potrafiła sobie odmówić, wiedząc, że i tak po powrocie do domu wszystko zwróci. W limuzynie faktycznie założyła od razu na głowę czapkę, nadal tuląc się do Soriente, jakby w obawie, że w przeciwnym razie on zniknie. Zasnęła więc uczepiona jego ramienia, mówiąc pod nosem, że naprawdę jest z niego dumna, a potem coś o tym, że film był spoko, chociaż nie rozumie dlaczego nie było w nim kucyków. Obudziła się dopiero, jak byli już w domu i Remy niósł ją po schodach.
- Hej, mogłeś mnie obudzić - zauważyła przecierając oczy, jeszcze wyraźnie będąc zaspaną, bo chwilę jej zajęło zrozumienie tego, co się działo. - Taki wstyd przed twoimi rodzicami - jęknęła chowając twarz w dłoniach i już miała mówić, że resztę pójdzie sama, ale dotarli już na miejsce i Remy posadził ją na łóżku. Zaraz złapała za jego dłoń, bawiąc się jej palcami. - Powiedz, że mnie kochasz - poprosiła patrząc mu w oczy. - I że nie przestaniesz - dodała przygryzając wargę, bo poczuła jak jej poliki pąsowieją. Przez to co się stało na premierze, znów jej pewność siebie nieco spadła. - I może jeszcze nie wiem... Że jestem najlepszy, co ciebie w życiu spotkało i może, że wyglądałam ładniej, niż te wszystkie aktorki - miała nieco wymagań, więc ostatecznie wlepiła swój wzrok w kolana, podrygując przy tym nerwowo nogami, trochę jakby czekała na jakiś wyrok, albo reprymendę.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- Głuptasie! Przecież ci mówię, że nie jestem zły - rzucił starając się zabrzmieć lekko. Oczywiście, że się przejmował tym co zaszło, ale gdyby pozwolił Lisbeth wyczuć swoje poddenerwowanie ta spanikowałaby jeszcze bardziej piętnując tę sytuacją dodatkowymi znaczeniami. W zasadzie dobrze zrobił przystając na propozycję Lisbeth i pozostając na bankiecie jeszcze jakiś czas. Jednak w drodze do domu szybko przekonał się o tym jak wiele kosztował Lisbeth ten wieczór. Zasnęła jak kamień w limuzynie, uprzednio rujnując swoją piękną fryzurę czapeczką, ale tym razem Soriente odpuścił jej. Wiedział, że potrzebowała chwili ukojenia. Z tego tez powodu nie budził jej, gdy dotarli na miejsce. Wniósł ją do willi, ostrożnie pokonując kolejne stopnie prowadzące do skrzydła domu, w którym znajdowała się jego sypialnia.
- Byłaś tak wykończona i zaspana, że nie miałem serca - wyjaśnił szeptem, ale wiedział już, że Lisbeth nie zaśnie ponownie. - Serio? O nich teraz pomyślałaś... Eh, ty nie mądry Lisku - rzucił sadzając ją na łóżku i klęknął z zamiarem udzielenia jej pomocy w pozbyciu się szpilek, ale brunetka złapała jego dłonie we własne, więc spojrzał na nią pytająco. - Coś nie tak? - rzucił, aby w odpowiedzi otrzymać zaskakującą listę życzeń.
Znał Lisę nie od dziś i doskonale wiedział, że nie co dziennie pozwalała sobie na tego typu zachowanie. Zwykle ujawniała swoją uroczą i zachłanną naturę w chwilach, w których traciła na pewności siebie. Soriente nie rozumiał jak mogła się tak poczuć mając na sobie przepiękną kreację i cały wieczór będąc chwaloną za swoją urodę, ale nie zamierzał ponosić tych kwestii. Ewidentnie coś było nie tak i w tamtej chwili pocieszenie Westbrook było dla niego istotniejsze od skupiania się na innych sprawach.
- Byłaś najpiękniejszą kobietą na premierze - odpowiedziała zaczynając od końca. - Ba! Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą jaka istnieje i jestem cholernie dumny z tego co robisz i jak bardzo się starasz. Wiem, że nie było ci łatwo, ale dałaś radę. Jesteś dzielna i mądra... Bez ciebie nie byłbym tu gdzie jestem, anie nie byłbym tym kim jestem, więc jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, dlatego ciebie kocham, mały, głupiutki, Lisku - wyrzucił z siebie pełen uczuć monolog kończąc go pocałunkiem w nos Lisbeth. - A teraz kładź się spać... Wiem, że coś zaszło o czym mi jeszcze nie mówisz, ale... Mam nadzieję, że mi powiesz, bo nie sądzę, by znikąd naszła ciebie potrzeba na tego typu zapewnienia z mojej strony - mruknął mentorsko, bo znał Westbrook i przeczuwał iż ktoś jej coś musiał napomknąć o czymś, co źle zinterpretowała, dodała do tego swoje trzy grosze i przez to wszystko znalazła się w schowku z serwetką na głowie. - Wyglądasz w tej sukni zjawiskowo i... Z chęcią po rozkoszowałbym się twoją osobą jeszcze trochę, ale miałaś tak ciężki wieczór, że wynagrodzisz mi to jutro z rana - dodał powracając do swojego zwykłego, żartobliwego tonu, aby już nie drążyć tego ciężkiego tematu, który zapewne Lisie niesamowicie zaczynał ciążyć.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Oczywiście, że pomyślała o jego rodzicach, skoro cały jej pobyt w Stanach był dla Lisbeth niejako testem, który musiała zaliczyć, podczas gdy egzaminatorami byli rodzice Remigiusa. Chciała pokazać, że nie jest jedynie fanaberią ich syna, że nie jest też dzieckiem, ani jakimś objawem początkowego kryzysu wieku średniego. Liczyła więc, że może Remy powie lub też skłamie, że ani jego matka, ani jego ojciec jej nie widzieli, ale chyba nie miała co na to liczyć. Stąd też potrzeba jakiejś czułości, zapewnień, czegokolwiek, co pomogłoby jej podratować zachwianą pewność siebie. Uśmiechnęła się nieśmiało, gdy zaczął sprawiać jej komplementy. Mimo wszystko była w tych swoich momentach naprawdę próżną wersją siebie.
- Trochę poleciałeś, ale lepiej w tę stronę, niż w drugą - ostatecznie jednak musiała skomentować to po swojemu, chociaż w jej zmęczonych oczach dało się dostrzec iskierki szczęścia, a kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu. Lubiła, gdy mówił jej takie rzeczy, nawet jeśli po części - dość rozsądnie, ale też dość przekornie - w nie wątpiła. - Nie mogę bez powodu chcieć usłyszeć czegoś miłego? - tym razem jej entuzjazm nieco oklapł, a ona zmarszczyła nos zaraz po tym, jak Soriente ją w niego pocałował. Nie chciała mu mówić, jakie myśli krążyły po jej głowie, ani co dokładnie usłyszała, więc nie dodała już nic więcej. Jedynie zarumieniła się delikatnie słysząc jego słowa i równocześnie uważała, że z rana w gościach pewnych rzeczy robić nie wypada. Jeszcze ktoś by ich szukał czy nawet tutaj wszedł. - Wiesz... i tak muszę jeszcze zmyć makijaż, więc pewnie się rozbudzę - mruknęła cicho, czując, jak jej twarz robi się jeszcze czerwieńsza, a wzrok wodzi to tu to tam. Nadal trzymała jego dłoń i teraz bawiła się jej palcami, co jakiś czas łapiąc następny, jakby je liczyła i sprawdzała zakres zgięcia w stawach. Wzruszyła delikatnie ramionami, co było typowym dla niej odruchem, gdy powiedziała coś, co krążyło jej po głowie, ale chciała pokazać, że wcale nie przykłada do tego takiej wagi, jaką przykładała. - A rano na pewno nie będzie na nic czasu, poza tym nie wypada, nie chcę już podpadać twojej mamie - dodała pospiesznie, podrygując jedną z nóg, na której przysiadła, gdy podciągnęła ją na materac mimo szpilki, którą nadal miała na sobie. Inna sprawa, że potrzebowała też nieco prywatności w łazience, najlepiej już teraz, przed snem, albo przynajmniej z samego rana, więc nie na rękę były jej wspólne plany na poranek. Zjadła za dużo na bankiecie i musiała sobie z tym poradzić. - Tylko najpierw bym się chyba poszła umyć i um... nie mamy tu wody prawda? Mi głupio byłoby po nią teraz iść - rzuciła niby obojętnie, ale liczyła na to, że Remigius zaproponuje, że sam to zrobi. Zyskałaby wtedy nieco czasu, nie potrzebowała go wcale tak dużo, miała już w tym wszystkim wprawę.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Zapewne byłoby Remigiusowi niezwykle przykro, gdyby Lisbeth podzieliła się z nim swoimi obawami odnośnie jego rodziców, a w szczególności tego, że mieliby uważać iż ich syn przechodzi kryzys wieku średniego. Chociaż... Chyba kiedyś Lisbeth wypomniała już Remkowi tego typu zachowanie, co skończyło się okazaniem oburzenia ze strony francuza. Soriente wcale nie czuł się na swój wiek, a w ostatnim czasie miał wrażenie, że metryka jaką posiadał on i Lisa była tematem rozmów dla zbyt wielu osób. Toteż był niezwykle wyczulony na tym punkcie. Dobrze więc, że Lisa nie podzieliła się z nim swoimi przemyśleniami, bo na ten wieczór mieli już dość atrakcji i Soriente marzył o tym, aby ten dzień dobiegł końca.
- Poleciałem? Nie doceniasz mojej duszy romantyka, mała - burknął udając niezadowolenie. Faktycznie nieco popłynął w swoim wyznaniu, ale wolał wywalić z siebie więcej i zapewnić Lisę o tym, że jego uczucia nie uległy zmianie, a niżeli później borykać się z Lisą wkręcającą sobie jakieś totalne bzdury. - Możesz, masz w zasadzie do tego pełne prawo - przyznał. - Aczkolwiek zaskoczyła mnie ta bezpośrednia prośba. Zaskoczyła i sprawiła wiele przyjemności... Możesz częściej być taka wymagająca - dodał, bo już dawno chciał, aby Lisbeth częściej mówiła mu wprost czego chce i oczekuje. Nie dość, że dobrze działało to na nią, na ich związek to jeszcze sprawianie przyjemności Lisie, był dla samego Soriente formą spełnienia, której wcześniej nie znał. Z natury był trochę egoistą, przez większość życia zaspokajającym własne potrzeby, aż tu nagle młoda Westbrook postanowiła nieco namieszać w tym jego narcystycznym świecie.
- Na pewne rzeczy zawsze znajdzie się odrobina czasu - Remigius nawet nie krył się z tym co miał na myśli, bo dość wymownie spojrzał na Lisę, całując przy tym jej odsłonięte kolano. Zaraz potem podniósł się do pionu, bo miał jednak zamiar spełnić prośbę Lisbeth i już nie dyskutować o tym, że jego rodzice pewnie zaszyli się w swoim skrzydle domu i nie wyjdą z niego do jutra. Wolał o nich w ogóle nie wspominać, by nie ciągnąć tego tematu.
Po drodze jeszcze zapalił, bo to był czas, w którym jeszcze niczego nie obiecywał. Niebyło go więc dłuższą chwilę i gdy wracając sądził, że zastanie Lisę w łóżku, ale sypialnia stała pusta, salon obok także, Westbrook musiała więc nadal siedzieć w łazience.
- Lisku? - Remigius podszedł do drzwi od razu łapiąc za klamkę, ale zamek był zamknięty. - Czemu ty się nadal zamykasz - burknął niezadowolony. - Bierzesz kąpiel? Mogłaś poczekać na mnie - dodał, ale Lisa wcale nie miała zamiaru pozwalać mu wejść, więc westchnął niezadowolony i zaczął pozbywać się swojego ubrania by koniec końców wdrapać się do łóżka i tam poczekać na brunetkę. - Patrz... Już chwalą twoją kreację - Gdy Lisa dołączyła do niego, Soriente od razu podsunął jej pod nos telefon by mogła zobaczyć publikacje pojawiające się w Internecie. Wiadomo, że póki co były one tylko zdjęciami na Instagramach i Twitterach, bo od premiery nie minęło nawet pół dnia, ale francuz uznał, że to całkiem miłe iż wpływowe portale i influenserzy postanowili pochwalić piękną, gimnastyczkę z Australii.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Pokiwała głową z politowaniem, ale widać było, że kącik ust jej drży od powstrzymywanego uśmiechu.
- Raczej wciąż mnie ona zaskakuje - poprawiła go i w zasadzie było w tym nieco racji. Mimo, że to ona jako pierwsza poczuła coś do Soriente, daleka była w swoim zachowaniu od romantyzmu. Nie potrafiła wyrażać uczuć w sposób, w jaki robił to Remigius, brakowało jej nie tyle samych słów i polotu, co chociażby śmiałości, więc dobrze, że przynajmniej jedno z nich odnajdywało się w tym wszystkim nieco lepiej. - Teraz tak mówisz, a potem będziesz narzekał, że jestem rozpieszczona - wytknęła, chociaż gdyby była bardziej szczera w swoich odczuciach, wspomniałaby o tym, jak miło jej się robi, gdy ją tak zachęca do otwartości i bycia wymagającą.
- Słowa typowego człowieka, który nie prowadzi skrupulatnego terminarza - wytknęła mu, gdy tak rozporządzał swoim czasem, a w zasadzie ich czasem, jakby tego mieli w bród. Nie chciała przy tym za bardzo wciągać go w rozmowę, bo potrzebowała już kilku chwil dla siebie, dlatego jak tylko wyszedł, podeszła do drzwi, by upewnić się, że nie wraca, a następnie ruszyła do łazienki, zamykając się w niej i odkręcając wodę w wannie. Nie chciała narazić kreacji, więc zsunęła ją z siebie, a następnie pochyliła się nad muszlą klozetową w niemalże machinalnym ruchu, wyuczonym ostatnimi tygodniami. Wszystko było takie schematyczne, podniesienie deski, dwa palce wsunięte tak, by drażniły gardło, chwilowy dyskomfort wywołany bolesnym skurczem żołądka... nienawidziła tego, ale nie potrafiła przestać. Kilka kropelek potu pojawiało się na jej skroni, mięśnie drżały prosząc, by przestała, ale nie mogła, przynajmniej do chwili, w której nie poczuła, że to już koniec... albo ktoś jej nie przerwał.
- Z przyzwyczajenia - zawołała na tyle głośno by słyszał, a serce już waliło jej jak młotem. - Tylko tak się chcę obmyć na szybko, mówiłeś, że jesteś padnięty - dodała pospiesznie, podnosząc się z kolan. Spuściła wodę, a potem faktycznie się umyła, dokładnie szorując zęby i płucząc gardło. Dopiero po tym rutynowym rytuale mogła opuścić łazienkę.
- Dziwnie tak - zauważyła przysiadając na brzegu łóżka z jedną nogą podwiniętą pod siebie, gdy Soriente podał jej telefon. Dojrzała opis i mimo wszystko poczuła lekki stres. - Nie wyszłam głupio na tych zdjęciach? Jakoś tak pokracznie - zauważyła marszcząc nosek, zauważając jedynie mankamenty na każdej ilustracji. Tutaj jedno ramię lekko zmarszczyła, a z tego kąta wyglądała, jakby miała o kilka kilogramów więcej... co jak ktoś też to zobaczy? Oddała mu telefon i złapała za balsam, którym delikatnie zaczęła kremować swoje nogi, przez moment pozwalając sobie na zadumę skupioną na tym, jak ludzie będą komentować jej zdjęcia i jak ona sama czuje się z tym, że wzmianka o niej jest w internecie i nie dotyczy sportu. - Nauczę się lepiej pozować - mruknęła po chwili nieśmiało i wgramoliła się głębiej na łóżko, by ostatecznie położyć się obok niego i mocno wtulić w jego bok. - I może jakoś uśmiechać, popracuję nad tym - obiecała przyciskając czoło do jego bicepsa. - Dzisiaj nie mogłam, bo wtedy jakoś tak dostaję skurczu chyba, sama nie wiem, twarz zaczyna mi drżeć, ale zaplanuję sobie jakieś treningi przed lustrem i będę wypadać lepiej - wyjaśniła swoje plany, jak zawsze zbyt rzetelne, niż gdyby zaplanował to ktokolwiek inny, ale ona była już teraz gotowa wstać i sięgnąć po planner tylko po to, by wyznaczyć termin na podobne ćwiczenia.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Remigius zdecydowanie byłby ostatnią osobą mogącą określić Lisbeth słowem rozpieszczona. Przez ostatnie miesiące dowiedział się o Westbrook rzeczy, których zapewne nawet najbliższa rodzina i przyjaciele (których raczej Lisa nie posiadała) o niej nie wiedzieli. Remy uważał, że Lisa była dla siebie zbyt surowa i zdecydowanie miała problemy z przyjmowaniem pochwał i prezentów; dlatego był przeszczęśliwy, gdy powoli, małymi krokami Lisbeth od czasu do czasu pozwalała sobie na odrobinę szczerości i powiedzenia prawie wprost czego sobie życzy.
- Chciałbym móc kiedyś tak ponarzekać, uwierz mi - rzucił więc, po czym dodał tych kilka słów o planach na ich następny poranek i skrzywił się słysząc odpowiedź Lisbeth. - Daj mi ten terminarz to zaraz pozmieniam tam tak, że znajdziesz chwilę na wszystko ze szczególnym uwzględnieniem doskonale wiesz czego - oznajmił czując głupią satysfakcję, gdy na policzkach Lisbeth pojawiły się czerwone wypieki.
Faktycznie tego wieczoru był padnięty, więc po tej krótkiej wymianie zdań pod drzwiami łazienki, Remigius udał się do łóżka, gdzie po kolejnych kilkunastu minutach dołączyła do niego Lisa.
- Musisz iść do okulisty, mała - mruknął niezadowolony, przyglądając się temu jak na czole brunetki pojawia się nieładna zmarszczka, gdy robiła niezadowoloną minę. - Wyszłaś przepięknie i cholernie seksownie. Dałaś czadu jak na pierwszy raz - dodał zaraz potem i przejechał z czułością dłonią po po balsamowanej skórze na nodze dziewczyny. - Musimy popracować nad tym wspólnie, bo odtąd nie zamierzam występować bez ciebie - zgodził się o ile to trenowanie miało dotyczych ich obojga. Według Remigiusa, Lisa radziła sobie doskonale. - Jejuuuu... Lisa, serio? Daj spokój. Jesteś prześliczna, nawet w naburmuszoną i niezadowoloną miną wyglądasz cudownie... W sumie to trochę niesprawiedliwe, ale cóż.. Nikt nie mówił, że życie jest łatwe - dorzucił, po czym przyciągnął Lisbeth do siebie, wtulając ją jeszcze mocniej w swoje ciało chwilę później obydwoje zasnęli, a kolejnego dnia faktycznie czekało ich sporo pracy i przygotowywań. Mimo tego, Soriente spełnił swoją obietnicę i udowodnił Lisie, że na wszystko znajdą czas. Ostatecznie wieczorem stanęli u bogu rodziców Remigiusa na organizowanym przez nich corocznym balu. Remy czuł, że kolejna noc pełna wrażeń, rozmów z obcymi ludźmi i ciekawskich spojrzeń nie odbije się na Lisbeth bez echa. Dlatego zmartwił się okropnie, gdy w pewnej chwili stracił ją z oczu i po kilku minutach poszukiwań doszedł do wniosku, że najbardziej prawdopodobnym miejscem, w którym mógł spotkać Lisbeth, była jego/ich sypialnia. To też właśnie tam się skierował, ale nie zamierzał wykrzykiwać przy tym jej imienia, bo nauczony doświadczeniem wiedział o tym, że przerażona Lisa i tak siedziała cicho jak mysz pod miotłą.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Dzień bankietu nie był wcale mniej stresujący od tej całej gali, a może i nawet bardziej, bo tu Lisbeth chciała przede wszystkim zaprezentować się przed państwem Soriente. Niezwykle bała się, że jej wycofanie zrobi złe wrażenie na otwartych francuzach, więc zbudziła się nieco wcześniej, niż powinna i ze stresem biegała to tu, to tam, wszystko przygotowując. Jak dla niej nie było czasu na dodatkowe atrakcje, ale Remy przeforsował jej argumenty, więc potem musiała jeszcze bardziej nadganiać i nie wiedzieć kiedy, stała już przy blondynie wystrojona i patrząca, jak gospodarze witają gości. Nie sądziła, że w tym momencie sama będzie stała z nimi na podium. Oczywiście było to bardzo miłym, ale przede wszystkim niezwykle stresującym wydarzeniem. Później ciągle jej kogoś przedstawiano, widziała, jak ktoś na nią zerka, jak plotkuje. Widziała też jakąś zaciągającą po francusku szatynkę, która wyższa od Lisy była o głowę i miała coś takiego w oczach, co nawet zielona w tym temacie Lisbeth umiała przeczytać. Musiała być jedną z kobiet, które w przeszłości Remigiusa nie odgrywały jedynie roli przyjaciółki. Żartowali swobodnie, nie robili nic złego, ale Westbrook była przekonana, że nigdy jej nie polubi i zawsze będzie o nią zazdrosna, tak z zasady. Poza tym ta specjalnie przytaczała jakieś sytuacje z przeszłości, a i państwo Soriente zdawali się ją i jej rodziców uwielbiać. Poza Carmen nie brakowało też innych osobistości, tańców i... jedzenia. Tego naprawdę było sporo, a Lisa, by siebie czymś zająć i okazać przy okazji Remigiusowi, że nie musi się martwić, zajęła się właśnie nim. Pochłonęła sporo, gdy rozmawiał z Carmen, która złapała go, gdy wracał z papierosa. Ostatecznie jednak postanowiła wykorzystać ten moment rozłąki, by już teraz sobie ulżyć, szczególnie, że zjedzone ilości jedzenia jej ciążyły. Wymknęła się więc do pokoju Soriente, a potem do łazienki, której drzwi przytłumiły nieco odgłosy muzyki, jaka roznosiła się po willi. Zajęła ostrożnie miejsce nad muszą klozetową, oddając się wiadomej czynności. Powoli przechodziło to u niej w rutynę, trwało kilka chwil, a potem te same wyuczone ruchy, spuszczenie wody, opuszczenie ostrożnie deski i klapy, umycie dłoni, zębów, staranne przepłukanie gardła, wytarcie kącików ust i poprawienie włosów. Jakby nic nie zaszło... z takim nastawieniem i po użyciu perfum, miała opuścić łazienkę. Pociągnęła za lekko uchylone drzwi - specjalnie ich nie zamknęła, by w razie czego słyszeć, jakby ktoś ją wołał - by zaraz przeżyć szok i wpaść w stan przedzawałowy.
- Remy! - zawołała zachłysnąwszy się powietrzem. Serce w jednej chwili jej przyspieszyło, a ona otworzyła szerzej oczy. Dopiero po chwili dotarły do niej jakieś myśli, że przecież... mógł dopiero co przyjść, niczego nie widział, powinna się uspokoić. Skrzywiła więc lekko nos, jak to miała w zwyczaju, była przecież doskonałą aktorką. - Wystraszyłeś mnie, nie możesz tak się czaić - poskarżyła się i od razu minęła go w przejściu do łazienki, bo w głowie miała tylko jedną myśl - jak najszybciej wrócić na galę, do ludzi, oddalić się z miejsca zbrodni. - Szukałeś mnie? Lepiej wracajmy, żeby nikt niczego głupiego nie pomyślał - oznajmiła, już obierając za cel drzwi wyjściowe z sypialni.

remigius soriente
ODPOWIEDZ