Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Przez wpół otwarte drzwi łazienkowe do sypialni wpadała strużka światła. Remy był przekonanym, że to właśnie w toalecie znajduje się Lisa i już chciał zawołać ją po imieniu, gdy dobiegły go dość specyficzne, a zarazem niepokojące odgłosy. Wolnym krokiem zbliżył się do drzwi by upewnić się, że to co pierwsze przyszło mu na myśl, nie było tylko przesłyszeniem. Brunetka klękała nad muszą klozetową i w beznamiętnym odruchu pozbywała się treści żołądkowej. Soriente drgnął przerażony chciał od razu wejść by jej pomóc, ale ponownie zamarł widząc jak mechanicznie zachowuje się dziewczyna. Remigius odniósł wrażenie, że Lisbeth nie pierwszy raz doświadcza takich nieprzyjemności i doskonale wie co powinna zrobić, bez cienia zmartwienia, czy paniki. Z jednej strony podświadomość podszeptywała mu najgorszy ze scenariuszy, a z drugiej rozsądek kazał wstrzymać się z takimi oskarżeniami. Istniały przecież inne możliwość; aczkolwiek żadna z nich nie jawiła się w kolorowych barwach.
- Nie wiedziałem gdzie jesteś i... - Był skołowany tym co właśnie miało miejsce, a w dodatku reakcja Lisy była zupełnie inna od tej, której się spodziewał. Sądził, że dziewczyna powie mu o swoich dolegliwościach, podzieli się tym co właśnie zaszło, a wyglądało na to, że Westbrook zakładała iż Remigius nic nie widział i nie wiedział. - Wymiotowałaś - postanowił więc podzielić się z nią posiadaną wiedzą i tym samym dać znać, że oczekuje jakiś wyjaśnień. - Czemu nie powiedziałaś? - Dodał zaraz kolejne słowa, aby Lisbeth miała świadomość tego, że złapał ją za rękę na gorącym uczynku. - Co się dzieje, mała? - Starał się zachować spokój i nie wychodzić jej tutaj zaraz z tysiącem przemyśleń jakie miał w głowie. Zdawał sobie sprawę z tego, że Lisa niezbyt dobrze radziła sobie z taką presją. Z drugiej strony miał świadomość tego, że nawet jak dziewczyna podzieli się z nim swoją wersją wydarzeń to niekoniecznie będzie ona opiewała w stuprocentową prawdę. Niestety Remy niejednokrotnie przekonał się o tym, że Lisa jest doskonałym kłamstwem, który piękne historyjki sprzedaje bez zająknięcia.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Chciała jak najszybciej wyjść z tego pokoju i otoczyć się większą ilością ludzi, co dla niej naprawdę nie było normalne. Pierwszy raz czuła jednak, że w tłumie będzie bezpieczniejsza, niż z Remigiusem sam na sam. Musieli znaleźć jakieś nowe tematy, zająć się czymś, zapomnieć o tym spotkaniu. Tak miało być, dlatego sięgała już do klamki, ale ledwie złapała ją w palce, kiedy z ust blondyna padło to jedno słowo, którego słyszeć nie chciała. Oskarżenie, ale co gorsza szczera prawda. Zatrzymała się natychmiast i przymknęła oczy, chociaż tego widzieć nie mógł. Na szybko zaczęła pracować, knuć, wić jakieś drogi ucieczki, umiała przecież to doskonale, oboje zdawali sobie z tego sprawę, ale nie postępowała w tym pochopnie, kłamstwo jest tym lepsze, jeśli dopasowane do rozmówcy, a w tym przypadku do jego nastrojów. Remy nie był wściekły, a to dobrze rokowało.
- Nie chciałam ciebie martwić - tu nawet nie musiała kłamać, chociaż przez moment zastanawiała się czy nie zaprzeczyć wymiotowaniu, ale jeśli faktycznie to widział, byłoby to głupim strzałem w kolano. - Nic się nie dzieje, chyba mi coś zaszkodziło podczas premiery... albo może to stres, sama nie wiem - odwróciła się w końcu i zerknęła na niego. Skrzywiła się delikatnie, bardzo autentycznie, by po chwili wzrokiem wodzić gdzieś po podłodze i ścianach, jak przystało na zawstydzoną młodą kobietę. - Poza tym wiesz... to krępujące - zauważyła, nadal bazując na prawdziwych faktach. Zbliżyła się też do niego i sama dosięgnęła dłoni Soriente, aby ostrożnie złapać ją w palce. - Tylko nie mów swoim rodzicom, bo jeszcze pomyślą, że to ich wina - poprosiła, jak to miała w zwyczaju, skupiając się przede wszystkim na tym, co pomyślą francuzi. Całkiem była z siebie zadowolona, ale jednocześnie wściekła, bo miał się nie dowiedzieć, a perspektywa tego, że ją przyłapał wiązała się z większym ryzykiem na przyszłość. Musiała bardziej uważać, taki błąd nie powinien mieć miejsca.
- Chodź Remy, wracajmy - pociągnęła go delikatnie w stronę drzwi, jakby te miały być obietnicą ucieczki, odcięciem się od tego niewygodnego tematu, zmąceniem jego myśli innymi głupotami, rozmowami z gośćmi. Wszystko, byleby zapominał o tym, co widział i już nie drążył.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Wiele rzeczy mu się nie zgadzało, ale nie chciał rzucać oskarżeniami na lewo i prawo. Tym bardziej, że właśnie trwało przyjęcie, na którym odgrywali dość istotną rolę, a co za tym idzie nie mogli nagle zniknąć, bo ich nieobecność nie obeszłaby się bez echa. Jednak żadna impreza, gala, czy inne przedsięwzięcie nie było ważniejsze od zdrowia Lisbeth, a to właśnie o nie chodziło w tamtej chwili.
- Nie możesz nie mówić mi o takich rzeczach... - Nie był zły, bardziej zaniepokojony i smutny, bo wydawało mu się, że powoli wychodzili na prostą, a wystarczyła chwila, by Remy ponownie mógł przekonać się o tym, że Lisa znów nie jest z nim szczera. Owszem może to co zobaczył było drobnostką, ale od takich drobnych kłamstw wszystko się zaczynało, dlatego Remigius nie chciał na nie pozwalać Lisie. - Wyglądałaś jakbyś... To nie pierwszy raz, prawda? Ile razu już wymiotowałaś? - Nie chciał nic sugerować, ale nie miał zamiaru dać wyprowadzić się w pole. Lisbeth była przerażona, gdy działo się coś złego, a w tamtej chwili zachowywała się niesamowicie spokojnie. W dodatku te jej mechaniczne ruchy... - Lisa... Odpowiadaj na moje pytania - ponaglił, bo wyjechała mu z tym skrępowaniem, a on nie miał zamiaru słuchać o jakiś głupstwach.
Pozwolił jednak zabrać brunetce swoją dłoń. W końcu nie był na nią zły. Towarzyszyło mu za to wiele innych, negatywnych emocji, a miedzy innymi strach, że Lisbeth nie mówi mu o czymś istotnym w obawie o konsekwencje jakie się z tym wiązały.
- Nie - zatrzymał się nie pozwalając Lisie wyjść z łazienki. Jeszcze raz spojrzał na umywalkę, pastę, perfumy, a potem na Westbrok i zmrużył oczy. - Miałaś zamiar powiedzieć mi o tym, że kiepsko się czujesz? - Dociekał, a jego postawa stawała się coraz bardziej stanowcza. Znał Lisbeth nie od dziś i zaczynał posiadać swego rodzaju instynkt, który podpowiadał mu, że pewne momenty powinny zostawać poddawane głębszej analizie przez niego. W szczególności te momenty, w których Lisie zależało na szybkim zakończeniu tematu i ucieczce.
- Lisa... O czym mi nie mówisz? - Zagadnął ponownie i zabrał jej swoją rękę, zakładając ramiona na piersi, by tym samym pokazać Westbrok, że bez konkretnej rozmowy się nie obędzie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Prawdę mówiąc, pomimo pustki w żołądku, cała ta sytuacja sprawiała, że z wielką chęcią ponownie pochyliłaby się nad muszlą klozetową, bo z nerwów jej wnętrzności wywijały się we wszystkich kierunkach, tylko nie tych, w których powinny. Musiała zachować mimo to zimną krew, nie poddawać się stresowi, który najchętniej by ją całą sparaliżował, bo przecież musiała zamydlić mu oczy.
- Daj spokój Remy, to tak jakbyś ty mówił mi o zgadze - przewróciła oczami patrząc na niego ze znudzeniem, co było niczym innym, jak kontynuacją jej gry aktorskiej. Wiedziała doskonale co Soriente miał na myśli, ale nie mogła dać tego po sobie poznać. Gdyby jej zachowanie chociażby w jednym procencie zasugerowało blondynowi, że ma prawo się o nią martwić, miałaby piekło. Była w patowej sytuacji, ale jeszcze jako tako mogła nią manipulować, byleby nie wyjść na tym najgorzej. Tak przynajmniej sądziła, ale ilekroć Remigius się odzywał, jej pewność siebie malała, a panika wprost proporcjonalnie rosła. Stres był tak duży, że po prostu... musiała iść vabank. Wymierzyć argumentem tak, aby to on poczuł wyrzuty sumienia, dobre zagranie, ale mimo to się bała po nie sięgnąć, chociażby je przytoczyć, jednak... jednak jeśli sama po nie sięgnie, zyska przewagę i wiarygodność. - Wiesz, nie wiem, czy pamiętasz, ale trochę w swoim życiu wymiotowałam, więc to dla mnie nic specjalnego - ścięła, natychmiast pochmurniejąc, jakby jego słowa ją uraziły i miały prawo to zrobić. Umiała manipulować i wypowiedziami i emocjami, nie działała w tym na oślep, niestety dla rozmówców, na przestrzeni lat naprawdę wiele się nauczyła. Kiedy jednak ją pospieszył, westchnęła dodatkowo, jakby naprawdę nie rozumiała po co tak wałkuje i czego w ich rozmowie chce się doszukać. - Po premierze też, zadowolony? - specjalnie unikała operowania na liczbach i bazowała na prawdzie w swoich wypowiedziach. Chciała czym prędzej stąd wyjść, ale niestety nie mogła się z nim szarpać, to byłoby zbyt podejrzane, ale Remy nie spieszył się z powrotem do gości. Mogła się tego spodziewać, ale mimo to mocno ją to denerwowało. - Gdybym uznała, że to coś poważnego, to bym ci powiedziała, ale na litość, Remy... serio? Już widzę, jak ty byś na moim miejscu od razu przyszedł i się żalił... to są podwójne standardy - ona też zaplotła ręce pod biustem, nie ukrywając tego, że jest niezadowolona z tego pytanie. Oboje i bez niego wiedzieli, że nie zamierzała mu powiedzieć, więc w kłamstwo też nie było co brnąć. - Jezu - jęknęła wznosząc oczy do sufitu. - Właśnie dlatego ci nie mówię, bo strasznie roztrząsasz i się niepotrzebnie martwisz. Jestem sportowcem, znam swój organizm, wiem, kiedy dzieją się niepokojące sytuacje i póki co jest spoko luz. Trochę mdłości i tyle, pewnie zmieszałam ze sobą jakieś potrawy, których się nie miesza... możemy już wracać? - ponagliła go, licząc na to, że jej ulegnie i tak to się skończy.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Starał się brać wszystko na chłodno i nie wychodzić w przód ze swoimi przemyśleniami, aczkolwiek wcale łatwo mu to nie przychodziło. Po raz kolejny mógł dać się nabrać na sztuczki Lisbeth i uwierzyć jej w to, że nic złego się nie dzieje, gdy tak naprawdę dziewczyna mogła wymagać jego pomocy, uwagi, albo nie tylko jego, a kogoś postronnego, kto lepiej poradziłby sobie z tym, co wyczyniała Westbrook. Tylko, że brunetka dość sprawnie wybiła Remigiusowi pewne argumenty z dłoni, samej wspominając o swoich problemach z przeszłości. Było to dość zaskakujące dla Soriente, ale z drugiej strony nie uważał on, że Lisa mogłaby z nim aż tak nieczysto zagrać. Trochę nieprzyjemnie było myśleć, że w Lisie nadal pozostały takie niedobre, wyuczone odruchy, ale na dobrą sprawę wyjaśniało to dlaczego w tak intuicyjny sposób się zachowała.
- Wybacz... Nie chciałem, byś pomyślała, że ciebie podejrzewam, po prostu boję się, że coś ci dolega, a ty nie chcesz mi powiedzieć, bo jak zwykle nie chcesz sprawiać problemów - wyjaśnił widząc jak Lisa wyraźnie spochmurniała. Uspokoił się też na tyle, by samemu do niej podejść i ostrożnie potrzeć dłonią wpierw jej nagie ramię, bo kreacja, którą miała na sobie nie osłaniała tej części ciała dziewczyny, a potem to samo zrobił z policzkiem Lisbeth. - Także? Lisa... Od kiedy ty? - Zadał to pytanie, ale dziewczyna zaraz dodała kilka zdań, mówiąc dokładnie o tym, o czym wspomniał Remigiusz. Wcale mu się nie podobało to, że zatajała przed nim swój stan zdrowia, bo dla niego nikt, ani nic nie było ważniejsze od Lisy. - A nie chciałabyś wiedzieć jakby od kilku dni kiepsko się czuł i wymiotował w ukryciu? - Burknął oskarżycielsko, bo wcale to nie były podwójne standardy. Ona sama czułaby się zapewne zawiedziona, gdyby Remy ukrywał przed nią coś takiego. Nawet jeśli widziałby, że to tylko krótkie zatrucie pokarmowe, albo efekt nadmiernego strasu.
Jednak w przypadku Lisy, Remigiusz wcale nie celował w takowe przyczyny jej stanu. Wcale go też nie uspokoiły tłumaczenia Westbrook o tym, że zna swoje ciało i jest sportowcem, a więc ogarnia wszystko. Nic nie ogarniała, a poza tym słowa jakich użyła momantalnie nakierowały myśli Soriente na inny trop. Kompletnie różny od tego, jakim do tej pory podążał. Żadne bulimie, strasy, depresja, nie miały teraz racji bytu, bo...
- Mdłości... Kurwa, Lisbeth... - Rzucił pod nosem, a jego oczy otworzyły się znacznie bardziej, bo cholera jasne, czemu nie pomyślał o tym od razu? Nigdy nie dopytywał Lisy o to jak mają się jej kobiece sprawy. Poza tym on dbał o zabezpieczenie, gdy dochodziło między nimi do zbleżania, ale wiadomo żadna antykoncepcja nie daje sto procent pewności, bo... - Kiedy ostatni raz miałaś okres? - Zapytał wprost, bo sam nie pamiętał, aby mu o tym mówiła. Poczuł jakby coś ciężkiego opadło mu na dno brzucha i rozpalało się coraz bardziej powodując okropny dyskomfort. Bycie ojcem było ostatnią rzeczą jakiej pragnął w obecnym życiu, a i też pewnie Lisa niekoniecznie nadawała się na rolę matki, gdy sama była kompletnie pogubiona. - Czy pomyślałaś o tym, że.... Że, cholera jasna, możesz być w ciąży?

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie była wyrachowaną panną bez serca, dlatego w chwili, w której Remigius ją przeprosił, poczuła się jak jakiś potwór. Wiedziała, że połknął haczyk, powinna się z tego cieszyć, po to kłamała i nie był on pierwszą osobą, którego karmiła nieprawdą, jednak... chyba pierwszy raz towarzyszyły jej takie wyrzuty sumienia.
- Faktycznie nie chciałam cię martwić, ale to dlatego, że to naprawdę nic wielkiego - uniosła delikatnie kącik ust pozwalając mu na tą bliskość, do której nie miała prawa. To, jak gładził ją po ramieniu i poliku było odprężające, ale nie zasługiwała na ten spokój, jaki jej to dawało. Oszukiwała go i mydliła mu oczy.
- Chciałabym wiedzieć, ale nie wierciłabym ci dziury w brzuchu, gdybyś mi jednak nie powiedział - odpowiedziała na jego pytanie przedstawiając sytuację ze swojej strony. W końcu nie mogła sobie strzelić w kolano, ale nie chciała też brzmieć, jakby usilnie próbowała siebie odciążyć z win. Najbardziej zależało jej na tym, by stąd wyszli i wrócili na bankiet, więc te nagłe przekleństwo, które opuściło usta blondyna było dla niej mocno niezrozumiałe. Sama nawet na moment nie ruszyła myślami w kierunku, w którym pognały obawy Soriente, więc gdy zapytał o okres speszyła się, równocześnie kompletnie go nie rozumiejąc.
- Skąd takie pytanie? - zapytała zamiast odpowiedzieć, ale też... prawda była taka, że nie umiała podać mu żadnej daty. Może należało, albo chociaż skłamać, ale no... nie wpadła na to, o czym myślał mężczyzna. - Sama nie wiem, raczej dawno - pozwoliła sobie na zbyt dużą szczerość, traktując ten temat, jak nieistotny i błahy w obliczu jej prawdziwych problemów, tak więc, gdy głos Remigiusa przerwał ciszę po raz kolejny, o mało co nie zachłysnęła się powietrzem. - Że co? - otworzyła szerzej oczy, a następnie parsknęła pod nosem. - Co za absurdalny pomysł - skwitowała zaraz, tylko, że sęk tkwił w tym, że akurat Lisa wiedziała co jej dolega, a raczej, że nic jej nie dolega. Remigius miał prawo szukać przyczyny, chociaż Westbrook nie mogła przewidzieć, że jego pomysły będą tak śmiałe. - Nie jestem w ciąży, więc nie panikuj, Remy... po prostu coś mi zaszkodziło i mnie mdli - przewróciła oczami i złapała za jego dłoń, która zatrzymała się gdzieś przy jej twarzy, zaciskając na niej własne palce. - Właśnie dlatego ci nie mówię, bo sobie wymyślasz takie głupoty i teraz oboje będziemy się stresować... musisz się napić i nieco rozluźnić, mi też się przyda - zachęciła go do tego, by w końcu zakończyli tą rozmowę. Zwykle się cieszył, jak decydowała się na nieco zabawy i alkoholu, więc liczyła, że i tym razem to na niego zadziała, to też ponownie zaczęła go delikatnie ciągnąć w stronę wyjścia.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
W opinii Remigiusa wszystko co dotyczyło Lisbeth było ważne, a to co bezpośrednio nawiązywało do stanu jej zdrowia miało nieopisany priorytet.
- Nie powiedziałbym - mruknął cicho, ale bez jakiś złośliwości. Był naprawdę zmartwiony tym co zobaczył, a podejrzenia jakich nabrał sprawiały, że wciąż czuł wielki niepokój i strach. Starał się jednak stłumić te emocji i chwila bliskości z Lisbeth na pewno mu w tym pomogła. - Mhmm... Słyszysz ty się? - Zacmokał, bo jakoś nie wyobrażał sobie obojętnej Lisy, gdy chodziło o kogokolwiek z jej bliskich. Ona tylko wydawała się taka chłodna i zrównoważona, ale wystarczyło by Soriente oparzył sobie palec gorącą herbata, by Lisa od razu kazała mu go moczyć pod wodą i uważać.
Remy wiele by dał, aby na tym stanęła ta ich rozmowa, a jego potrzeba opiekowania się Westbrook nie była tak silna, by drążył dalej. Niestety mleko się rozlało i na próżno było oczekiwać od Soriente, aby ten dał spokój. Francus już sam nie wiedział czego bardziej się obawiał; nawrotu choroby u Lisy, czy niespodziewanego ojcostwa. Żaden z tych scenariuszy nie przyprawiał go o pozytywne emocje, a wręcz przeciwnie oba wywoływały dreszcze i strach.
- Stąd, że ostatnio nic o żadnym nie wspominałaś, a skoro masz mdłości to... - Sam starał się nakierować Lisę na odpowiedni tok myślenia, a gdy wreszcie wprost podziewał co chodziło mu po głowie to oczywiście reakcja dziewczyny była do przewidzenia i nie miała nic wspólnego z racjonalnym podejściem do sprawy. - To nie żaden absurdalny pomysł - burknął, ale dziewczyna starała się go przegadać i może by się jej udało, gdyby Soriente nie nauczył się nie ufać jej w takich sytuacjach. Oczywiście nie miał zielonego pojęcia o tym, że ponownie dał się oszukać i jak dziecko jej zawierzył. - Nie, nie, nie... Nie pozwolił Lisie wyjść z łazienki. Zabrał jej dłoń i założył ręce na piersi spoglądając na brunetkę ze stanowczością. - Nie będziesz mi wmawiała, że nic złego się nie dzieje, Lisa... Mówisz, że od kilku dni czujesz się kiepsko i masz mdłości, nie wiesz kiedy ostatni raz miałaś okres i zachowujesz się... No sama zobacz, coś jest nie w porządku i nie mam zamiaru wierzyć ci na słowo, gdy sama nie możesz mieć pewności co ci dolega - oznajmił z mocą. - Aczkolwiek masz rację... Potrzebuję się napić, ale nie zmienia to faktu, że musimy mieć pewność, że... - Jakoś nie umiało mu przejść przez gardło to co podejrzewał, co oczywiście wcale dobrze nie świadczyło, ale cóż... Sorinete nigdy nie mówił, że odnalazłby się w roli ojca. Wręcz przeciwnie, nawet przez myśl mu nie przeszedł pomysł o posiadaniu potomstwa. - Zrobisz test, ale myślę, że powinien zobaczyć ciebie lekarz, bo skoro czujesz się tak kiepsko to może lepiej, aby ktoś ciebie przebadał - dokończył swoją myśl i w zasadzie miał już zamiar łapać za telefon, by oznajmić asystentowi, że ten ma umówić Lisę na wizytę najszybciej jak to możliwe.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Z jednej strony niekoniecznie podobał jej się pomysł Remigiusa, ale z drugiej traktowała go nieco jak dar od losu. Sam w jej dłonie wcisnął dobre alibi, którym nie musiała się przejmować, bo przecież w ciąży nie była. Tylko dureń by tego nie wykorzystał, co nie oznaczało, że nie doskwierały jej wyrzuty sumienia. To nie tak, że chciała go okłamywać... kogokolwiek w zasadzie. Po prostu uważała, że tak będzie lepiej, niż w przypadku, w którym jej otoczenie musiałoby się mierzyć z niewygodną prawdą. Sama wszystko mogła mieć pod kontrolą, nie wciągając we własne problemy bliskich. No bo co by zrobiła, gdyby Remigius uznał, że to wszystko go przerasta i rezygnuje z ich związku? Załamałaby się, nie chciała nawet myśleć o podobnym scenariuszu.
- Daj spokój, teraz ty mówisz głupoty - nie chciała dawać za wygraną i już ciągnęła go do tych drzwi, kiedy po raz kolejny jej się wywinął. - No to właśnie, chodźmy na dół, a do twoich absurdalnych obaw wrócimy kiedy indziej. Nie ma co sobie psuć wieczoru - spojrzała sugestywnie na drzwi, które nadal w jej odczuciu miały rangę ziemi obiecanej. Wierzyła, że Remigius jej ulegnie, ale zamiast ruszyć się z miejsca, sięgnął po telefon, a jej serce zabiło mocniej. Natychmiast skoczyła w jego kierunku i dość zwinne wyrwała mu urządzenie, dociskając je do klatki piersiowej. Zadziałała tak instynktownie, że potrzebowała dwóch sekund, aby to racjonalnie wytłumaczyć. Całe szczęście idealna wymówka nasunęła się sama. - Po co do lekarza? - ani myślała iść do jakiegoś, tych musiała teraz unikać, jeśli chciała, by jej tajemnica pozostała tajemnicą. - Chcesz to zrobię test, ale sam pomyśl... jesteś tu na premierze, nie daj Boże ktoś zauważy, że idziemy razem do kliniki i zaraz będą plotki, a ja nie po to zgodziłam się ci towarzyszyć na czerwonym dywanie, żeby słuchać, że złapałam ciebie na dzieciaka, a gdy się okaże, jak mówię, że w ciąży nie jestem, to pewnie zaczną mnie oskarżać o aborcję! - wytknęła mu, jak ryzykowne mogło być jego zagranie, szczególnie teraz, gdy przebywali w Ameryce. Poza tym wyszło to naprawdę wiarygodnie, bo Lisbeth zawsze była najbardziej rozsądną i rozpatrującą każde ryzyko osobą, jaka gościła w życiu Soriente. Inna sprawa, że zwyczajnie się wystarczyła tej wizyty lekarskiej, ale tego nie musiał wiedzieć. - Jak tak ci zależy, to zrobię test ze sklepu... nie wiem po co, ale zrobię, jeśli tak bardzo przeraża ciebie wizja ojcostwa - burknęła, chcąc nieco wejść mu na wyrzuty sumienia, bo wierzyła, że tym sposobem ochłodzi jego buńczuczną postawę. Niezbyt przyjemne zagranie, ale wierzyła, że robi to dla ich dobra i spokoju. Nie chciała wcale niszczyć im wspólnego wyjazdu.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Dla Remy'ego to nie były absurdalne obawy. Prawdopodobnie podświadomie szukał w potencjalnej ciąży wyjaśnienia tego co zobaczył, by nie oskarżać Lisy o kłamstwo i nawrót choroby. Może wręcz egoistycznie bał się, że nie poradziłby sobie, gdyby okazały się prawdą, dlatego tak uczepił się tego pomysłu z ciążą. Z drugiej strony wcale nie chciał, aby i to wyjaśnienie stało się faktycznym rozwiązaniem. Wizja ojcostwa przerażała go jak nic innego. Ani on, ani Lisa nie nadawali się na rodziców. Ona była zbyt młoda i nie oszukujmy się, nieodpowiedzialna, a on miał masę planów i chociażby do nagrania kolejny dokument, którego realizacja zapewne zajmie wiele miesięcy jak nie lat. Poza tym od niedawna dopiero przestał myśleć tylko i wyłącznie o sobie, a jego związek z Lisą był czymś nowym, czego właściwie nie tylko on, ale i tez ona się uczyli. Pojawienie się dziecka było by więc dla ich obojga cholerną próbą, aczkolwiek Remy nie umiał wierzyć Lisie na słowo, że nic takiego miejsca nie będzie miało.
- Żeby się dowiedzieć co ci jest! - Odpowiedział z siłą, po tym jak Lisa nagle wyrwała mu telefon. Jej reakcja była niespodziewana i francuz potrzebował kilku chwil, aby ogarnąć co właśnie zaszło. Znów zaczął nabierać podejrzeń, ale nim cokolwiek powiedział dziewczyna podała mu swoje powody, dla których tak spontanicznie zareagowała. - Lisa... Nie patrzyłem na to w ten sposób, ale... Czy ty zawsze wszystko musisz widzieć w tak czarnych barwach? - Burknął niezadowolony, że przyjdzie mu się męczyć w niepewności jeszcze przez jakiś czas. Co za tym idzie zgodził się odpuścić, bo faktycznie to co mówiła brunetka miało sens. Jemu naprawdę nie było potrzeba więcej skandali, a i psychika Westbrook pewnie by sobie z nimi nie poradziła. - Słucham? - Zaskoczony był tym oskarżeniem, bo przecież żadne z nich nie było gotowym by objąć rolę rodzica, a Lisa zabrzmiała tak jakby tylko do niego miała o to pretensje. - Rozumiem, że ty jesteś gotowa do tego by zostać matką? - Rzucił niezadowolony, bo teraz to już kompletnie nie ogarniał co właśnie się działo. - Ciebie też powinna ona przerażać, bo to poważna sprawa, a wydajesz się być kompletnie tym nie zainteresowana. Z drugiej strony masz do mnie pretensje i... Zrobisz ten test, a jak wrócimy do Lorne pójdziesz do lekarza bez względu na to jaki wynik otrzymamy - oznajmił z mocą i skoro mieli sylwestra, a rzucać palenie miał od nowego roku to postanowił jeszcze tych ostatnich parę chwil spędzić racząc się nikotyną. - Martwię się o ciebie, a ty zachowujesz się tak jakbym ciebie tym przytłaczał... Przecież, cholera jasna, to nie żarty - burknął pod nosem i chociaż poczuł gniew to w gruncie rzeczy wcale nie miał ochoty opuszczać tej łazienki w takiej nieprzyjemnej atmosferze. - Lisku, proszę cię, nigdy więcej nie ukrywaj się przede mną, dobrze? I mów jak coś ci jest... Cokolwiek się stanie, ogarniemy to, ale muszę wiedzieć, że chcesz, abym był obok... - Dodał już spokojniej, a wypowiadając te słowa podszedł do dziewczyny obejmując ją i zamykając w swoich ramionach. Był zawiedziony tym jak go od siebie odpychała. Jeszcze wczoraj schowała się w panice w schowku na miotły, aby potem nie umieć się od niego odkleić. Remigius nie pojmował czemu tak się zachowywała. Jednego dnia uciekała przed nim, nie odbierała telefonów, robiła co uważała za słuszne, a następnego nie schodziła mu z kolan i nie odstępowała go na krok, tak jakby miał się rozpłynąć w powietrzu.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Rozumiała podenerwowanie Remigiusa, ale by mieć pewność, że jej mistyfikacja się powiedzie, musiała za wszelką cenę pokazać, że nie rozumie. Nie było to sprawiedliwym traktowaniem, ale skoro już na tym etapie Remy miał wątpliwości, czy z powrotem choroby Westbrook by sobie poradził, to w mniemaniu Lisy te zagranie było słuszne. Miał swoje problemy i plany, nie chciała jeszcze dodatkowo go dociążać, bo i bez tego nie była idealną dziewczyną, doskonale zdawała sobie z tego sprawę nawet jeśli blondyn nie mówił jej tego w prost.
- Raczej zawsze analizuję ewentualne ryzyko, podczas gdy ty na hurra podejmujesz decyzje, bo jakoś to będzie - sprostowała jego słowa, bo może i był starszy, ale bez wątpienia w ich związku to Lisbeth kierowała się wręcz bolesnym rozsądkiem. To też było jej na rękę, bo dzięki temu teraz miała tak dobre alibi. Nie spodziewała się jednak, że aż tak go zdenerwuje swoim zagraniem, bo owszem, miała mu wjechać na poczucie winy, ale sądziła, że bardziej to po nim spłynie. - Nie jestem i nie zamierzam być, bo nie ma żadnej ciąży i nie będzie żadnego dziecka - odpowiedziała zmęczona tą kwestią, delikatnie masując przy tym czoło, jak zwykła robić w takich niewygodnych rozmowach. Tylko, że złość szybko w niej zakiełkowała, a raczej przerażenie wywołane słowami Soriente. - Nie chcę iść do lekarza z czymś takim! Mam dwadzieścia jeden lat, będą na mnie patrzeć, jak na puszczalską idiotke, która nie wie nic o zabezpieczeniu - to totalnie brzmiało jak coś, co mogłaby powiedzieć Lisbeth Westbrook, dlatego i tym razem wiarygodnie negowała zamiary blondyna, nie zdradzając przy tym przesadnej obawy przed lekarzem samym w sobie. Jeszcze miała nadzieję, że jak dobrze to wszystko rozegra, to jej tajemnica pozostanie bezpieczną. Tylko, że temu sprzyjałaby też dobra atmosfera między nią, a Remigiusem, dlatego sama wcale nie chciała się kłócić. Przymknęła na moment oczy, oddając uścisk i przez moment naprawdę chciała powiedzieć mu wszystko. To, że boi się o ich związek, że sobie w nim nie poradzi, że rodzina i otoczenie zawsze będzie miało jakieś ale, że ma dwadzieścia jeden lat i istnieje ryzyko, że następne igrzyska olimpijskie będą jej ostatnimi, a ona wciąż nie ma złota i nie ma też pomysłu co zrobi za te kilka lat, kiedy będzie już za stara na zawody, podczas gdy Remigius mimo różnicy wieku stale ma jakieś nowe ambitne projekty. Bała się tego wszystkiego, a stres zagłuszała jedzeniem, którego nie mogła przyjąć, bo im większa waga tym większe ryzyko kontuzji. Wszystko to uformowała już na języku, ale zamiast wypowiedzieć te obawy, przełknęła je jedynie, by ponownie odetchnac jego zapachem. - Oczywiście, że chcę... Strasznie ciebie przecież kocham, Remy, nienawidzę jak w to wątpisz, bo wtedy czuję, że zawalam - zauważyła, by następnie stanąć na palcach. - Pochyl się - poprosiła, a następnie złączyła się z nim w pocałunku. Nie trwał on długo, zeszli do gości, a gdy Remy wyszedł zapalić, Lisa wymknęła się na taras po przeciwnej stronie budynku, by zrobić to samo i uspokoić nerwy. Nie wiedziała co będzie po powrocie do Australii, ale póki co starała się o tym nie myśleć.

<koniec> <3

remigius soriente
ODPOWIEDZ