Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Rozbawiła go mimo, że nie zgadzał się z jej oskarżeniami, w końcu niejednokrotnie wyrzuty sumienia przez niego przemawiały. Po prostu potrafił sobie z nimi lepiej poradzić niż ona. W zasadzie to pewnie każdy lepiej sobie z nimi radził od Lisy, która przejmowała się każdą pierdołą.
- Uroczy kapelusik... - Rzucił spogląglądając podejrzliwie na Lisbeth. - Niezłe zagranie, chytrusie - dodał, bo doskonale wiedział, że to nie kwestie modowe przemawiały przez Westbrook. Swoją drogą niejednokrotnie przekonał się o tym, że Lisa przejawiała wielki talent co do kombinowania. Szkoda, że kłamanie i oszukiwanie nie szło jej tak topornie jak mówienie prawdy, wtedy uniknęliby wielu problemów.
- Wyglądasz prześlicznie jak się uśmiechasz... I przestań być wobec siebie tak krytyczna - przewrócił oczami, gdy już wchodzili do auta. - Czasem przyjemnie uciec od tych australijskich upałów. Muszę ciebie kiedyś zabrać do Szwecji zimą, na pewno ci się spodoba - zapomunikował, a potem już wyruszyli w niekrótką podróż do rezydencji państwa Soriente.
Jak się nie trudno domyśleć, willa znajdowała się w bogatej dzielnicy, a sąsiadami Pierra i Fanceski byli ludzie posiadający równie słynne nazwiska. Cała posiadłość otoczona była parkiem i ogrodami, a sam dom był przeogromny, bo rodzice Remigiusa uwielbiali gości. Zwykle w rozłożystej willi poza państwem Soriente przebywało wielu przyjaciół i krewnych francuzów, a sam reżyser wraz ze swoją małżonką nie stronili od organizowania przyjęć i bankietów dla swoich najbliższych.
-Lubią przepych i gości i za dużo pomieszczeń... - mruknął, chociaż sam posiadał nie mniej okazały dom, w którym mieszkał w zasadzie sam. No teraz współdzielił go z Lisą, która coraz rzadziej przebywała w swoim małym domku. - Czuj się swobodnie, Lisku... - dodał jeszcze, bo ani myślał spędzać całych dni w eleganckich strojach. Owszem lubił dobrze się prezentować, ale wygodny dres o wiele bardziej do niego przemawiał, niż modne spodnie i koszule. - Widzę masz dobry humor, to dobrze - mruknął oczywiście nie biorąc słów Lisy na poważnie, po czym wysiadł z wozu, ale nim podszedł do matki, obszedł auto by otworzyć drzwi dla Lisbeth. W tym czasie wysoka, szczupła kobieta, której czarne włosy spięte były w gładki kok, zeszła po schodach. Na sobie miała śnieżnobiałe spodnie i gruby wełniany sweter także w takim kolorze. I chociaż na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie ma na sobie makijażu, jej zmarszczki przykrywał subtelny make-up.
- Mon beau fils! (Mój piękny syn!) - Otworzyła ramiona, by zaraz potem objąć nimi Remigiusa, gdy ten schylił się, aby mogła ucałować jego policzki. - Tu me manques tellement (Bardzo za tobą tęskniłam) - dodała, po tym jak odsunęła się na tyle, aby spojrzeć na twarz Remy'ego.
- Ja za tobą także, mamo - Remigius odpowiedział już po angielsku, bo obecność Lisbeth nie pozwalała mu na używanie francuskiego. Nawet jeśli czasem sam wplatał ten język w ich konwersację, teraz zależało mu na tym, aby Wesbrook nie czuła się wyobcowana. - Mamo, poznaj Lisbeth - dodał zaraz, po czym odsunął się, aby ułożyć dłoń na ramieniu Lisy.
- Lisbeth... A więc to ty - rzuciła i uśmiechnęła się delikatnie spoglądając na Westbrook. Dopiero po chwili wyciągnęła w jej stronę dłoń, okrytą długą skórzaną rękawiczką w kolorze czerni. - Franceska, mimo mi ciebie poznać, Lisbeth - oznajmiła wypowiadając każde słowa ostrożnie i uważnie. Zawsze taka była, jakby nad każdą wypowiadaną kwestią dlugo się zastanawiała. - Jak minęła wam podróż? - Zapytała zaraz, gdy do auta podeszła służba, aby zająć się bagażami. - Kazałam przygotować dla was brunch, mam nadzieję, że jesteście głodni? - Dodała jeszcze, gdy już powoli wchodzili po szerokich schodach do wnętrza willi.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Na pewno jej się spodoba w Szwecji zima, skoro już teraz poprosiła kierowcę o podkręcenie ogrzewania. Nawet w Australii chodziła cały czas w bluzach. Miała dobre krążenie, jako sportowiec, ale zdecydowanie lubiła ciepło i w temperaturach, które dla innych były normalne, ona marzła. Pewnie też dlatego, że jej ciało praktycznie wcale nie składało się z tłuszczu, ale tak dalece tego nie analizowała.
- Jasne... poznaję rodziców swojego faceta, którzy mieszkają w czymś co wygląda, jak pałac... totalnie będę czuła się swobodnie, Remy - podsumowała, ale nie było już czasu na rozmowy. Soriente wyszedł z pojazdu, obszedł go i niedługo po tym stali już na przeciwko naprawdę atrakcyjnej kobiety, ubranej niby nonszalancko, a jednak była w tym tego rodzaju elegancja, której Lisa nie potrafiła pojąć. Czuła się z początku niepewnie, bo jej francuski nie był najlepszy, więc odetchnęła z ulgą, bo sam Remigius skierował rozmowę na język angielski. Słyszała o tym, że francuzi są bardzo przywiązani do swoich korzeni i niechętnie od nich odchodzą, ale miała nadzieję, że nie zdobyła na starcie minusowych punktów, a przynajmniej nie aż tak wielu.
- Tak, to ja... a to pani - nie miała pojęcia, co ma powiedzieć. Wydawało jej się, że całe jej ciało przechodzą dreszcze, w dodatku ta maniera mówienia wywoływała w myślać Lisy gonitwę czarno wróżbnych myśli. - Mi również bardzo miło, mają państwo przepiękny dom - pochwaliła, chcąc chociaż zabrzmieć po części, jakby nie była przerażonym dzieckiem we mgle. Na pewno jedzenie było ostatnim o czym teraz myślała. - Bardzo przyjemnie i dosłownie umieramy z głody - czy kłamstwo było dobre w tej sytuacji? Nie wiedziała, ale nie umiałaby powiedzieć czegoś innego. Ruszyli za kobietą, a ona naprawdę chciała uciec i chyba Remy to wyczuł, skoro nadal trzymał dłoń na jej ramieniu.
- Dobrze się składa, mój małżonek dołączy do nas dopiero pod wieczór, wówczas zjemy wspólną kolację - poinformowała ich, gdy weszli już do budynku, a ten od wewnątrz zachwycał jeszcze bardziej.
- Remigius wspominał - Lisa pokiwała zaraz głową, a żołądek zaciskał jej się coraz bardziej.
- Nie wiedziałam, czy lepiej przygotować jeden z pokoi gościnnych czy może twoją sypialnię, Remy? - tym razem zwróciła się do syna. - Kazałam więc odświeżyć oba, możesz zdecydować - dodała, a Lisa zaczęła się zastanawiać, czy w tych planach i ona została przewidziana, chociaż głupio było jej zapytać o to wprost. O cokolwiek było jej głupio zapytać, więc niepytana była po prostu cicho. - Syn wspominał, że jesteś gimnastyczką.
- Tak, trenuję od dziecka, to moja wielka pasja...
- Nasza reprezentacja nie miała z tobą żadnych szans na Olimpiadzie... nigdy wcześniej nie oglądaliśmy tej dyscypliny, ale gdy nasz Remy przyznał się, postanowiliśmy bliżej się temu przyznać... oboje z mężem jesteśmy pod wrażeniem -[/b] z jednej strony Westbrook zrobiło się miło, ale z drugiej... kompletnie nie potrafiła wyczuć tej kobiety i zrozumieć, czy zrobiła dobre czy może fatalne wrażenie.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Uznał komentarz Lisy za niezwykle zabawny, chociaż sama dziewczyna nie wyglądała na rozweseloną. Nie mniej jednak Soriente zaśmiał się pod nosem i rozsiadł wygodniej, rozkoszując się ostatnimi chwilami relaksu.
- Ale wiesz ty, kim są moi rodzice, prawda? - Dopytał, bo miał nadzieję, że chociaż trochę o historii jego rodziny pamiętała z rozmów jakie prowadzili. A jak nie to może chociaż wygooglowała Pierra Soriente, by dowiedzieć się, że jego nazwisko stawiane były na równi z czołowymi reżyserami w Hollywood. Zaś matka Remigiusa od dawna zajmowała się filantropią. W szczególności upodobała sobie filharmonię i niejednokrotnie wspierała finansowo obiecujące, młode talenty, które z czasem podbiły świat muzyki poważnej.
Przywitanie przebiegło gładko. Soriente starał się przy tym cały czas wspierać Lisę, aby ta wiedziała, że będzie mogła na niego liczyć w każdej chwili. Miło zaskoczyła go przytaknięciem na śniadanie, bo zwykle kręciła nosem. Nawet u swojego chrzestnego pozwoliła sobie rzucić uwagą o tym, że głodna nie jest, a przecież zostali zaproszeni na kolację.
- Myślę, że moja sypialnia nam wystarczy - odpowiedział matce, po czym potarł lekko ramiona Lisbeth.
Weszli do przestronnego holu, a potem skierowali się do zimowego ogrodu, gdzie przygotowano dla nich posiłek. Lisa z matką rozmawiały o czymś nim jeszcze usiedli, a Soriente zdążył już ukraść jedno z winogron, by zaraz potem dostrzec znajomą gosposię. Poszedł więc by się z nią przywitać, oczywiście nazbyt wylewnie, bo starsza kobieta kazała siebie odstawić, a potem jeszcze go zestrofowała mówiąc, że powinien się zacząć zachowywać jak na jego wiek przystało. Oczywiście uśmiechnęła się przy tym przyjaźnie i oświadczyła, że zaraz poda kawę.
- Lisa jest niesamowita, prawda? - Wtrącił obchodząc krzesło Westbrook, ale nim zajął własne, ucałował dziewczynę w skroń. - Matko może powinna zmienić branżę? - Dodał sięgając po pieczywo i odrywając jego fragment, aby zaraz potem włożyć go sobie do ust. - Filharmonia jest nudna i przestarzała. Teraz każdy chce być wysportowanym, fit bogiem, a wiele z tych osób ma wielki talent. Może jakbyś inwestowała w takich ludzi, to za cztery lata USA miało by większe szanse na olimpiadzie - dokończył, a jego matka przewróciła tylko oczami, po czym z wielkim namaszczeniem nałożyła dżem na kawałek kromki, którą trzymała.
- Całe szczęście istnieje wąskie grono osób, o doskonałym smaku, które docenia to, co ty uznajesz za niezbyt interesujące, synu - rzuciła surowo, nawet nie spoglądając na Remigiusa. - A poza gimnastyką? Czym się jeszcze zajmujesz, Liso? Studiujesz? Pracujesz? - Zignorowała zaraz potem syna i ponownie skupiał swoją uwagę na Lisbeth.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Sypialnia Rmigiusa... siłą rzeczy zaczęła się zastanawiać, jak to jest być w sypialni Remigiusa. Już była ciekawa, ale póki co musiała uzbroić się w cierpliwość. Poczuła się nieco niezręcznie, gdy Soriente zaczął się witać z gosposią, a potem, gdy sugerował swojej mamie, aby ta się przebranżowiła. Generalnie cały czas była spięta, a jeszcze... do stołu nie powinna zakładać kapelusza, więc już trzęsły jej się całe dłonie, bo chociaż przy chrzestnym na przykład by się kompletnie nie przejmowała, to przy rodzicach Remy'ego już tak. Jakby tego było mało, mama blondyna zadała jej pytanie, na które wcale nie chciała odpowiadać. Wolałaby mówić o tym, czym zajmują się jej rodzice. Nigdy nie czuła potrzeby się tym chwalić, ale ten jeden raz uważała, że to najlepsze o czym może powiedzieć, jednakże... nie takie pytanie padło.
- Gimnastyka zajmuje mi dość sporo czasu, mam treningi codziennie... a raczej miałam, bo teraz Remigius woli, jak rezygnuję w weekendy - zaczęła spokojnie, o ile w jej przypadku można mówić o spokoju. - Wieczorami dorabiam sobie, ale to typowa praca dorywcza, nic interesującego - przyznała, nie nazywając się wprost kelnerką, ale wiadomym było, że ma na myśli coś tej kategorii. Wzięła też głębszy oddech, po czym ściągnęła kapelusz i odłożyła go na bok, a następnie... następnie miała jeszcze coś zjeść, wprost cudownie.
- Na początku myśleliśmy z mężem, że może robisz coś związanego z branżą naszego syna, ale potem Remy wyjaśnił nam jak się poznaliście - chyba dopiero teraz Lisa uświadomiła sobie, że nie rozmawia tylko z matką mężczyzny, ale też matką Margot. Jakoś tak... wcześniej jej to umknęło i chyba też ona zrozumiała o czym Lisa myśli. - Nasza córka wiele nam o tobie opowiadała, żałuję, że nie będzie jej z nami - jakby na moment przygasła.
- Je też bardzo za nią tęsknię - wymsknęło jej się, ale już nie chciała się z tego wycofywać. - Była jedną z dwóch najważniejszych osób, jakie poznałam - dodała niepewnie, naturalnie za drugą uważając Remigiusa. Jego matka była przez moment zaskoczona, ale w końcu się uśmiechnęła i temat zszedł na coś luźniejszego. Ostatecznie dostała jednak jakiś ważny telefon i przeprosiła nas, ale z uwagi na bankiet miała ręce pełne roboty i oznajmiła, że zobaczą się podczas kolacji. Przez całe te śniadanie z nerwów Lisa pochłonęła całkiem sporo sera i pieczywa, oczywiście licząc, że wszystko to zwróci już niebawem, więc teraz cieszyło ją, że idą do tego pokoju mężczyzny.
- Myślisz, że mnie polubiła? Chociaż trochę? - zapytała, poprawiając kapelusz na głowie, bo kiedy wychodzili z jadalni, znów go na siebie ubrała.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Lisbeth doskonale radziła sobie podczas rozmowy z matką Remigiusa. Soriente dostrzegał jak cholernie musiała się stresować, a już zapewne miała ochotę zapaść się pod ziemię, gdy zdjęła kapelusz, ale dała radę. Wzmianka o Margot i jego zaskoczyła, bo chociaż ich relacja zacieśniła się właśnie ze względu na zmarłą siostrę Remigiusa, to od dawna temat jej osoby nie był przez nich poruszany. Sumienie zapukało więc na moment do serca Remy'ego, który na kilka chwil zanurzył się w rozmyślaniach nad Margot. Miał nadzieję, że ona gdzieś tam ich obserwuje i nie ma ochoty pieprznąć mu w łeb za to, że związał się z Lisbeth, a wręcz przeciwnie; cieszy ją to, że odnalazł Wesbrook. I chociaż śmierć siostry była niesprawiedliwym i traumatycznym wydarzeniem to można powiedzieć, że nie poszła na marne. Niezbyt to pocieszające, ale czasem człowiek potrzebuje niewielkiej nadziei, tylko po to, aby móc ruszyć na przód pozostawiając przeszłość za sobą.
- Myślę, że nasza rodzina ma do Ciebie słabość, Lisbeth - wtrącił gdzieś między wierszami, po tym jak już złapał Lisę za dłoń, gdy ta wspomniała o tęsknocie za Margot. - A my znamy się na ludziach - dodał, a potem temat stał się nieco luźniejszy.
Niestety matka Remigiusa musiała zniknąć zaraz po posiłku, więc zostali sami, ale podróż był męcząca i choba potrzebowali chwili odpoczynku i odświeżenia.
- Myślę, że tak - przyznał idąc w stronę skrzydła domu, w którym znajdowała się jego sypialnia połączona z małym biurem, garderobą i łazienką. - Ona jest dość....Specyficzna, na pewno bardziej powściągliwa w kontaktach z innymi ode mnie i ojca, ale wydaje mi się, że ciebie polubiła - oznajmił, po czym otworzył odpowiednie drzwi. - Pewnie jeszcze kilkukrotnie podpyta ciebie o to i tamto, ale nie przejmuj się niczym, idzie ci świetnie - dodał, gdy już znaleźli się w środku.
Remigius z miejsca zdjął z siebie górną część garderoby i odrzucił ją gdzieś na bok, po czym położył się, a raczej legł z impetem na wielkim łóżku stojącym pośrodku. Mało w tej sypialni zostało z dawnego, młodzieńczego klimatu, jaki tu panował, gdy Remy był dzieciakiem i mieszkał z rodzicami. Owszem wnętrze miało męski, surowy charakter, a na ścianach wisiały jakieś stare gitary, klika plakatów z gier, oraz jakiś starych kapel, a na półkach piętrzyły się pięknie poukładane komiksy i książki, ale poza tym panował tutaj ład i porządek.
- Widziałem, że apatyt ci dopisywał - rzucił po chwili, gdy obrócił się na bok, aby spojrzeć na Westbrook. - Wydaje mi się, że ostatnio zaczęłaś lepiej jadać - dodał, po czym uśmiechnął się promiennie obserwując jak Lisa ostrożnie przemieszcza się po pomieszczeniu.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Czy słowa Remigiusa w pełni ją przekonały? Nie do końca, ale i tak miło było wmawiać sobie, że pani Soriente faktycznie nie ma nic przeciwko jej osobie.
- Mam nadzieję, że twój ojciec faktycznie będzie podobny do ciebie, bo jej się trochę boję - przyznała zgodnie z prawdą, ściszając przy tym ton głosu, dla pewności. Mama Remy'ego nic jej nie zrobiła, ale po prostu budziła w Lisie obawy i respekt. Była taka... elegancka w niewymuszony sposób, że przez to zdawała się być, przynajmniej w oczach Australijki dość nieprzystępna. Westbrook nie potrafiła jej rozgryźć, chociaż... mało kogo potrafiła, nie był z niej ani żaden psycholog, ani też szczególny empata. - Mam nadzieję, że to i tamto, to nie będą pytania z serii... czy chcę wyłudzić od ciebie jakiś hajs - mruknęła pod nosem nieco złowróżbnie, ale była Lisą, chodzącym pesymistą, więc czego tu się spodziewać? Potrzebowała przez to wszystko czasu z Soriente sam na sam i cieszyło ją, że poszli do jego pokoju... a raczej pokojów. No jeśli spodziewała się przepełnionej wspomnieniami jaskini nastolatka, to niestety... nic z tego. Pomieszczenia były o wiele bardziej dojrzałe, niż jej własny domek, mimo pewnych akcentów sprzed lat.
- Ech... liczyłam na jakieś żenujące zdjęcie z nadwagą, aparatem i taką kolorową czapeczką z wiatraczkiem, a zamiast tego... widzę, że grałeś w gry... wow, to się dowiedziałam prawdy o młodym Remigiusie... jak każdy chłopak, grywał w gry - mruknęła z przekąsem, bo naprawdę chciała jakiegoś dostępu do kompromitujących wspomnień. Zwykle to ona odpowiadała za poziom zażenowania, więc miło byłoby zdobyć jakieś haki na tym polu dotyczące blondyna. Podeszła do niego zrzucając z siebie wcześniej szpilki i wgramoliła się na łóżko z całkiem dobrym humorem, ale wtedy... Remy zaczął możliwie najgorszy temat.
- Mówiłam ci, że wmawiasz sobie, że nie jem - wzruszyła ramionami, ale to nie tak, że wyrzuty sumienia nie zaczęły jej doskwierać. Mimo to... cieszyło ją, że się cieszył i nie chciała tego niszczyć. - Czasem mam stresy i nie mam apetytu, ale potem są dobre sery i nie mogę się oprzeć - dodała więc, a chcąc podtrzymać przyjemną atmosferę, nachyliła się na nim przytrzymując kapelusik i pocałowała go delikatnie w usta. - Za dużo się martwisz głupotami, jeszcze zaczniesz łysieć i się odkocham - pokręciła głową na boki, ale przecząc tym słowom wgramoliła się na niego, wtulając się w jego ciało, jak mały koala. - Gdybyś chciał coś w tutaj ukryć przed potencjalną dziewczyną, to gdzie byś to schował? - zagadała zaraz, bo chyba musiała mówić, aby nie myśleć o tym, że go oszukuje.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- Zdecydowanie jestem bardziej podobny do niego, więc nie powinnaś mieć problemów, aby się z nim dogadać - odpowiedział szczerze, ale też powiedział to po to, aby ją nieco uspokoić. Zdawał sobie sprawę z tego, że Lisa przejmowała się na zapas, a te słowa mogłyby ją nieco uspokoić. - Moja matka ma na tyle klasy, by raczej nie sugerować komuś tego typu zachowania - przyznał, aczkolwiek nie wątpił w to, że mogłaby tak pomyśleć. Zdawał sobie sprawę z tego, że traktowała Lisę z dystansem mimo iż starała się być dla niej jak najbardziej uprzejma.
Zaśmiał się, gdy Lisbeth oceniła wnętrze jego pokoju jako mało interesujące. Cóż... Minęło sporo czasu odkąd pomieszkiwał z rodzicami to po pierwsze, a po drugie nigdy nie bywał w domu zbyt długo.
- Większość dzieciństwa spędziłem na planach filmowych, albo w szkołach z internatem - przyznał otwarcie. - Niewiele tutaj bywałem, to też niekoniecznie wiele mnie tutaj odnajdziesz - dokończył obserwując jak Lisbeth powoli wchodzi na łóżko. Uśmiechnął się tajemniczo, ale czekał grzecznie aż brunetka zajmie miejsce nad nim, dopiero wtedy przesunął dłonią po jej udzie i boku. - Sery? A myślałem, że majonez to klucz do twojego serca - zażartował, po czym mruknął cicho, gdy Lisbeth obdarowała go przyjemnym pocałunkiem. - Ja się przejmuję? - Prychnął, po czym złapał za kapelusik Lisy. - A to, to co? - Spytał odrzucając go na bok. - Dobrze wiemy kto z naszej dwójki za dużo myśli o głupotach - dodał, a potem objął Lisę ramionami przytulając ją mocniej do siebie. - Cieszę się, że tutaj jesteś, mała - wyznał szczerze. Naprawdę ta wizyta wiele dla niego znaczyła. Była krokiem, którego Remigius bał się podjąć od zawsze tak w naprawdę. Unikał poważnym związków, żył z dnia na dzień i cieszył się niezależnością, aż tutaj nagle natrafił a Westbrook i wszystko uległo zmianie. Zapewne nie tylko on był tym zaskoczony, ale też i jego bliscy, którzy mieli Remy'ego za playboya, nieszukającego w życiu prawdziwej miłości, który kochał tylko samego siebie. - Kocham cię, Lisbeth - wyznał, a dłonią powoli ujął brodę Lisy, by dziewczyna spojrzała na niego. - Naprawdę mocno - dodał i sam uniósł się nieznacznie, aby sięgnąć usta dziewczyny i złożyć na nich pocałunek. Z początku krótki, ale nabrał on pasji i namiętności z każdą trwającą sekundą. Po nim zaś Lisa wtuliła się w Remigiusa mocniej, a on zaczął z czułością muskać jej plecy. - W historii przeglądarki - zażartował, aczkolwiek wolałby, aby Lisa nie wiedziała o tym czego czasem szukał w sieci. - A tak naprawdę to nie mam raczej nic do ukrycia... No może kilka starych taśm i nagrań z planów filmowych, które niekoniecznie powinny trafić w ręce nastolatka, ale cóż... - Wyznał szczerze, bo lubił szwendać się po planach filmowych i studiu ojca, od czasu do czasu pozwalając sobie zajrzeć tam, gdzie nie powinien. Każdy dzieciak popełnia błędy, każdy ma też głupie pomysły. Remigius nie należał do wyjątków. - Gdy byłem gówniarzem ojciec kręcił filmy z aktorkami do których wzdychali wszyscy w moim wieku. Nie umiałem więc nie skorzystać z okazji - dokończył i w sumie był ciekaw, czy w jego kolekcji pod nazwami zupełnie innych filmów skrywały się te, jakich jego rodzice nie chcieliby aby posiadał.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Aż tak pewna nie była tego, czy się z tym ojcem dogada, ale na pewno ulżyło jej na myśl, że jest on bardziej podobny do Remigiusa, bo jego mama, chociaż sympatyczna, przerażała Lisę i to wcale nie na żarty. Przede wszystkim dlatego, że już na pierwszy rzut oka była damą, a Lisa... dzisiaj wyglądała jak jedna, ale generalnie na co dzień z byciem damą niewiele miała wspólnego. Postanowiła jednak ufać Sornete na tyle, by nie oczekiwać po jego rodzicielce jakiś niewygodnych pytań.
- No tak - pokiwała głową, gdy wspomniał o szkole z internatem i planach filmowych. Trochę było jej szkoda, że nie dowie się więcej i chyba spodziewała się naprawdę wielkich tajemnic, które tu odkryje. Dlatego też wolała skupić się już na Soriente i dołączyć do niego na tym łóżku. - Majonezu nie było na posiłku przygotowanym przez twoją mamę, a to do niego się odwoływałam - wyjaśniła, kręcąc głową na boki. Skrzywiła się z niezadowoleniem dopiero, gdy zabrał jej kapelusz, a potem spojrzała na niego z góry, by zaraz się w niego wtulić. - No i dlatego noszę kapelusz, nie chcę, żebyś zobaczył, jak zacznę łysieć ze stresu - spróbowała zażartować. Może nie miała wybitnie dobrego humoru, ale nie chciała też dołować Remigiusa i mimo wszystko czuła się wyróżniona tym, że to ją zabrał do swoich rodziców. Uśmiechnęła się, kiedy powiedział, że ją kocha, a następnie oddała z chęcią jego pocałunek, ciesząc się tą bliskością, bo sama jej potrzebowała. Może nawet z jej inicjatywy zbliżenie trwało nieco dłużej, a kiedy się skończyło, wtuliła się w niego mocniej, nosem drażniąc skórę na jego szyi. - Wciąż za słabo, musisz się postarać - dopiekła mu odrobinę, ale w nieszkodliwy sposób, a potem pocałowała go jeszcze w szyję kilka razy, aż nie odpowiedział na jej pytanie. Uniosła się wówczas i spojrzała na niego baczniej. - Chcę wiedzieć co to za filmy? - zapytała zaraz. - Albo raczej aktorki? Pewnie żadna z nich mnie nie przypominała - zmarszczyła nieco nos, chociaż Remigius chyba aż tak poważnie do tego tematu nie podchodził. Poleżeli jeszcze trochę, bo byli zmęczeni po długiej podróży i w sumie oboje przysnęli. Lisa obudziła się pierwsza, a świadomość poznania drugiego z rodziców blondyna odbijała się na niej silnym stresem. Poza tym miała pełen żołądek i musiała coś z tym zrobić, dlatego ostrożnie zsunęła z siebie rękę Remigiusa i wyciągając z torby kosmetyczkę udała się do łazienki. Na całe szczęście był w niej prysznic, więc tak dla pewności odkręciła go by zaraz unieść deskę klozetową i wsunąć sobie palce do gardła. Tyle tylko, co skończyła, usłyszała pociągnięcie za klamkę i o mało co nie wrzasnęła podskakując. Oczywiście przekręciła w drzwiach zamek, ale zaczęła nieco panikować. Spuściła wodę, szybko się podnosząc i lecąc do kosmetyczki po szczoteczkę do zębów.
- Biorę prysznic, Remy! - zawołała do niego, trzęsącymi się dłońmi nakładając pastę. - Co? - usłyszała od razu, że ma go wpuścić, ale grała na czas, wkładając szczoteczkę do zębów do ust i szorując nią na boki. - Umm, zaraz! - ponownie zawołała, pospiesznie zrzucając z siebie rajstopy i nadal szorując zęby. Była naprawdę tym wszystkim spanikowana, a on się dobijał. - Chwila, już, tylko spłuczę... peeling - domyła zęby i przepłukała usta, dla pewności rozprysukując też perfumy, które od niego dostała przy muszli klozetowej. Poza tym... musiała z kosmetyczki wygrzebać jakieś rzeczy do mycia się... w tym peeling, którego nie miała. Musiał być w torbie. No, ale postawiła pod prysznicem szampon i odżywkę, żel pod prysznic i wierzyła, że Soriente nawet nie zwróci uwagi na ten brak. Mimo to serce jej waliło. Już się rozebrała i szła do drzwi. - No już! - ale w lustrze zobaczyła, że przecież jest sucha i musiała się wrócić i wbiec pod tą wodę... za zimną, bo prawie zawyła, gdy zmieniała temperaturę. Sięgnęła jeszcze po jakiś ręcznik, aby się nim owinąć, wzięła głębszy wdech i mając stan przedzawałowy, otworzyła w końcu te drzwi, pod którymi czekał Remy. - Hej... sądziłam, że śpisz - zauważyła, patrząc na niego w wejściu, po czym oczywiście go przepuściła. Naprawdę była zestresowana, ale nie chciała, żeby się rozglądał, czy myślał o czymś, więc jak tylko wszedł, mimo swojego lekkiego zawstydzenia, podeszła pod ten prysznic i zrzuciła przed nim z siebie ręcznik, wchodząc pod teraz już przyjemnie ciepłą wodę. Musiała ogrzać skórę, bo ta była lodowata i to też byłoby podejrzane. - Wybacz, nie zapytałam, czy mi wolno, ale potrzebowałam po tym locie porządnej kąpieli - w zasadzie... obok stała wanna i teraz Lisa nieco żałowała, że to nie z niej puszczała wodę, aby siebie zagłuszyć, ale niestety na to było już za późno.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Przyjemnie było oddać się tej chwili sam na sam. Poleżeć wspólnie, pozwolić sobie na odrobinę czułości i rozmowy, takiej szczerej i bardziej intymnej. Ostatni czas był dla każdego z nich trudnym, więc dobrze zrobiła im taka ucieczka z Lorne, Remigius wyjazd ten traktował trochę jak wakacje; odpoczynek od codzienności.
- Nie chcesz - odpowiedział szczerze. - Obecnie przypominają bardziej twoja matkę - przyznał, bo minęło już trochę czasu odkąd Remy był nastolatkiem. W każdym razie Soriente zaśmiał się z własnego żartu, po czym ucałował Lisbeth w czoło. - Ty jesteś wyjątkowa, Lisku - dodał, po czym pozwolili sobie na jeszcze odrobinę czułości i bliskości, aby ostatecznie przysnąć na jakiś czas.
Gdy Remy się zbudził, Westbrook nie było obok. Nie trudno przyszło mu się domyśleć jednak o tym, że dziewczyna poszła do łazienki. Szum wody dobiegał zza drzwi, których klamkę nacisnął francuz.
- Lisa? Po cholerę ty się zamykasz? - Krzyknął niezadowolony. - Nigdy tego nie zrozumiem - dodał, nie kryjąc swojego niezadowolenia, bo był zaspany i w potrzebie. - Mogłabyś otworzyć? - Ponaglił ją. - Jezuuu... Długo to zajmie? - Burczał dalej, a gdy Lisa wreszcie otworzyła zmierzył ją przenikliwym spojrzeniem.
Już miał zamiar na nią ponarzekać, że mogła poczekać z tym prysznicem na niego, ale wtedy Lisbeth zagrała nieczysto. Ręcznik spadł na kafelki, a Soriente nie mógł odwrócić wzroku od ciała brunetki. Niecodziennie Lisa pozwalała sobie na taką śmiałość, a więc opcji nie było, by Remigius nie wykorzystał tej okazji.
- Wolno, o ile zaraz będziesz kontynuowała tę kąpiel ze mną - oznajmił, a gdy był już gotów faktycznie dołączył do Lisbeth, kompletnie nie świadom tego, że dał się jej oszukać jak małe dziecko. Za bardzo skupiony był na przyjemności i rozkoszy, którą sobie wzajemnie zafundowali, by prowadzić jakieś dochodzenie w sprawie brakującego peelingu. - Nie sądziłem, że pozwolisz sobie na bycie taką niegrzeczną pod dachem moich rodziców. Nie poznaję cię, mała - rzucił, gdy wyszedł spod prysznica wycierając głowę ręcznikiem. Lisbeth zrobiła to chwilę przed nim i wcierała właśnie jakieś mazidła w swoje ciało. - Pomóc? - Zaproponował stając za nią i spoglądając na ich odbicia w lustrze, które w zasadzie było jedną, wielką ścianą znajdującą się za umywalkami.
Po wszystkim przygotowali się do kolacji. Niby miała odbywać się w domu, ale Remy wiedział, że matka przygotowała coś wyjątkowego, więc kazał Lisie ubrać się elegancko. Gdy zeszli, Franceska czekała na nich w saloniku przed jadalnią ubrana w długą kremową suknię z długim rękawem i golfem, a na jej szyi spoczywała kolia mieniąca się czarnymi kamieniami, która nadawała jej kreacji szykowności.
- Pierre zaraz do nas dołączy, musiał wykonać jeszcze jeden telefon - oznajmiła, po czym zerknęła na Lisbeth. - Uroczo wyglądasz, skromnie, ale z klasą - skomplementowała dziewczynę. - Napijecie się czegoś? - Zapytała, ale nim zdążyli odpowiedzieć do pomieszczenia wszedł wysoki, szczupły mężczyzna o szarych włosach gładko zaczesanych do tyłu.
- Remy! Wreszcie w domu - przywitał się od wejścia rozkładając ramiona, aby zaraz potem zamknąć w nich syna, który był i tak od niego o głowę wyższy. - A to zapewne panienka Westbrook - dodał zerkając po chwili w stronę Lisbeth [/b] - Wiele o tobie słyszałem, moja droga, ale za mało o twojej urodzie [/i] - dodał, a Remigius przewrócił oczami kręcąc głową na boki.
- Bycia szarmanckim na wyrost, mógłbyś się nadal uczyć od ojca - zażartowała Franceska, a potem skinęła lekko głową na stojącą nieopodal gosposię, po czym zaprosiła wszystkich do jadalni.
- A więc Lisa, czy może Lisbeth? Jak wolisz? - Pierre zagadnął brunetkę, gdy tylko wszyscy znaleźli się w jadalni. - Dlaczego gimnastyka - Dodał, bo najwidoczniej naprawdę był szczerze zaintrygowany tym co robiła w życiu Lisa, matka w końcu wspominała, że wspólnie kibicowali jej podczas olimpiady.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Najadła się przez to wszystko niemało stresu i dlatego też zdecydowała na tak odważny krok, jak zrzucenie z siebie okrycia. Nawet jeśli stała wówczas do niego tyłem, to chyba wiedziała, że tym samym kupi uwagę Soriente do tego stopnia, by nie myślał on już o niczym innym. Po prostu... nie chciała go martwić. Najwyraźniej jej plan się powiódł, bo po zdenerwowaniu blondyna nie było śladu.
- To normalne, że zamyka się łazienkę... - mruknęła jeszcze, a potem niepewnie odwróciła głowę przez ramię, słysząc jego słowa. - Nie mogłabym ciebie wygonić spod twojego prysznica - zauważyła i chociaż nie było to najbardziej bezpośrednie zaproszenie, to Remy zrozumiał je od razu, bo już po chwili stał obok niej pod deszczownicą. Niby Lisa nie planowała niczego wielkiego na tą kąpiel, ale kiedy już Soriente zaczął się do niej dobierać, nie miała nic przeciwko. Chyba głównie przez to, że sama nadal była zestresowana i potrzebowała wytchnienia, nawet jeśli podobne zachowanie w domu jego rodziców uważała za głupotę, co z resztą jej wypomniał po wszystkim. - To był twój pomysł - mruknęła tylko po swojemu, bo wiadomo, że ona zawsze musiała uchodzić za taką ułożoną, która nie myśli nawet o czymś nieodpowiednim. - Poza tym nie robiliśmy niczego niegrzecznego, normalna akcja - zarumieniła się, dodając komentarz bardzo w swoim stylu. Wcierała właśnie krem w ramiona nieosłonięte ręcznikiem, kiedy Remy zjawił się obok. - Dam radę - odpowiedziała od razu, ścinając temat nim pomyślała, bo tak robiła typowa Westbrook, do której dopiero po chwili coś docierało. Dlatego też pąsowiejąc poluzowała ręcznik na tyle, by odsłonić skórę od łopatek po same lędźwie. - Plecy możesz... - dodała ciszej, kiedy już się zreflektowała.
Tak jak Remy chciał, ubrała się bardziej elegancko, chociaż tęskniła za getrami i bluzami. Nie można jej też było założyć kapelusza, wiec w ogóle było kiepsko. Przynajmniej postawiła na luźną sukienkę z czarnej dzianiny ze stójką sięgającej przed kolano, więc było to jakimś odniesieniem do jej oversizeowych wyborów. Zeszli więc na dół, gdzie niby Lisa została pochwalona, ale jednak... wciąż czuła się niepewnie przy matce Remigiusa. Kiedy więc zjawił się jego ojciec, wyraźnie jej ulżyło, bo ten faktycznie był w jej mniemaniu bardziej otwarty, nawet jeśli dla wycofanej Westbrook nieco przytłaczający.
- Tego Remigiusowi nie brakuje... teraz wiem po kim to ma - wtrąciła się niepewnie, bo też nie chciała stawać w opozycji do słów kobiety, ta jednak uniosła kącik ust z jakimś nieodgadnionym błyskiem.
- To francuska krew... plotki nie biorą się znikąd, a szarmanckość płynie w ich żyłach - wyjaśniła, ale w taki sposób, że Lisbeth się nieco speszyła i całe szczęście padło to pytanie Pierre'a.
- Jak panu wygodnie, niektórzy mówią jeszcze Lis - odpowiedziała grzecznie, będąc wciąż delikatnie spiętą. - Prawdę mówiąc... miał być balet, ale zabrakło miejsc, no, a potem... już nie chciałam tego zmieniać - wyjaśniła może nazbyt pospiesznie i rzeczowo, bo nie dodała żadnych ozdobników, ale czuła się trochę, jak na egzaminie.
- Cóż, mój syn w rzeczy samej ma szczęście do gibkich kobiet...
- Pierre - mruknęła z naganą jego żona, ale nagana ta była tylko powierzchowna, bo uśmiechnęła się zaraz kręcąc głową na boki, jakby mąż ją rozbawił. - Zawstydzasz Lisbeth - to akurat było szczerą prawdą.
- Bez przesady! Chyba się nie stresujesz, Liso? - znów zwrócił się do Westbrook bezpośrednio. - Też byliśmy młodzi... z resztą, francuzi się nie starzeją, jedynie dojrzewają - zaśmiał się, po czym z czułością potarł udo swojej małżonki, nie kryjąc się kompletnie z tym gestem.
- Nie, ależ skąd, proszę czuć się swobodnie - zapewniła ich Lisa, chociaż było to zapewnienie nieco wbrew sobie, no, ale nieważne.
- Doprawdy urocza, synu - tym razem zwrócił się do Remigiusa. - Chociaż nie wiem, co jej nakłamałeś, bo wydaje mi się, że dla ciebie zbyt delikatna, musisz się starać - pogroził mu palcem, chociaż w groźbie tej nie było zbyt wiele grozy czy nagany. Bardziej była ona formą żartu.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Przyzwyczaił się do osobliwego zachowania jakim cechowała się Lisbeth. Dlatego nawet nie wziął na poważnie jej słów, o tym, że sama sobie poradzi. Spojrzał tylko w ich odbicie unosząc przy tym nonszalancko brew, a chwilę później na jego twarzy wymalował się uśmiech zadowolenia, gdy zajął się plecami Westbrook. Byli ze sobą już kilka miesięcy, a i wcześniej Soriente zdążył poznać brunetkę na tyle, aby podchodzić do jej osoby z pewną rezerwą. Wiedział bowiem o tym, że Lisa często wcale nie miała na myśli tego, co reprezentowało sobą jej zachowanie. Nie mniej jednak, nie każdy miał dla niej tyle cierpliwości, to też nic dziwnego, że Lisbeth niekoniecznie mogła pochwalić się zacnym gronem przyjaciół. Poza tym Remigius miał nadzieję, że podczas zapoznania z rodzicami, jego pannica postara się powściągać w swojej niedostępności, bo chociaż po to miała Remka u boku, aby ją strzegł, to nie zawsze było tak łatwo odkręcić. Całe szczęście póki co szło całkiem nieźle, a szczególnie z Pierrem, którego usposobienie Remigius odziedziczył w genach.
-To tylko pozory - zażartował odnośnie tej delikatności Lisbeth. - Potrafi pokazać pazury i zadziera nosa, ale faktycznie jest przy tym urocza - dodał komplementując przy tym brunetkę, co by się przypadkiem nie obraziła.
-I bez wątpienie reprezentatywna - wtrąciła Franceska spoglądając na kreację Lisy z uznaniem. - Jutro będziesz gwiazdą - dodała.
- Przyćmisz Remigiusa na czerwonym dywanie, jak nic! - wtrącił Pierre i sięgnął po kieliszek z winem - Myślę, że powinniśmy za to wznieść toast - dodał, znów pozwalając sobie na odrobinę nonszalancji w stosunku do Lisbeth. - Pewnie się stresujesz? - Dopytał.
- Przecież Lisa nie jest anonimowa, prawda? Przywykła do tego, że oczy wielu osób skupione są tylko na niej - podzieliła się swoją uwagą matka Remigiusa.
Remy sam nie miał pojęcia jak jutro będzie zachowywała się Lisa. Doskonale wiedział, że była cholernie wstydliwa i nieśmiała, a z drugiej strony występowała przed wielotysięczną publicznością na zawodach. Dlatego wszystko to było niejasne i w zasadzie prawdowpodbnie sam Soriente był równie zestresowany, co i Lisa.
- Ćwiczyliście pozy? - Pierre nie odpuszczał, ale zadał to pytanie z taką łatwością, jakby rozmawiali o ulubionym smaku dżemu, a nie premierze filmu, którego współproducentem był jego syn.
- Owszem, ale mieliśmy na to niewiele czasu - przyznał Remy.
- A sukienka? Jestem ciekawa, co Lisa będzie, a raczej kogo będzie miała na sobie - wtrąciła się znów Franceska, oczywiście te słowa bardziej kierując do brunetki, a w głowie zapewne wyobrażając sobie projektantów, którzy zechcieliby zobaczyć swoje dzieła na dziewczynie.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Czuła się dość niepewnie, kiedy tak o niej mówiono przy stole i nic nie wskazywało na to, by miał się pojawić inny temat, który przyćmiłby jej osobę. Sama nie czuła, aby była zbyt ciekawa. Mimo to starała się nie chować w swoją skorupę, by nie zrobić Soriente wstydu przed rodzicami, a przy tym z nerwów skupiła się na jedzeniu, aby w ogóle czymkolwiek się zająć.
- W zasadzie bardzo się stresuję - nie chciała udawać, że jest inaczej. - Na olimpiadach panują inne zasady... ludzie są daleko ode mnie, zwykle myślę, że jestem tylko ja i choreografia, a jutro będzie inaczej - przyznała zgodnie z prawdą, ale postarała się pod koniec uśmiechnąć nawet jeśli na sam uśmiech nie miała do końca siły.
- Suknia będzie od jakiejś znajomej Remigiusa... nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego na sobie - przyznała, przerywając na moment jedzenie, ale kiedy nie unosiła sztućcami potraw do ust, dłonie niezwykle jej się trzęsły.
- Nie byłaś na żadnym balu szkolnym? - podłapała kobieta, a nieco speszona Westbrook jedynie pokiwała głową na boki. - No cóż, teraz będziesz musiała przywyknąć, jutro czerwony dywan, a w Nowy Rok nasz rodzinny bankiet, staniecie ze mną i z Pierrem na podwyższeniu podczas rozpoczęcia, nie możemy pozwolić, by jakiś paparazzi uwiecznił ciebie w tłumie i jeszcze uznał, że ciebie chowamy - powiedziała rzeczowo, a w głowie Lisy zakręciło się od nadmiaru wrażeń. Liczyła, że te tutaj się skończą, ale nic podobnego. - Remy poprosił, bym na jutro zamówiła swoich stylistów, jak przyjadą przyjdź do naszego skrzydła, tam się przygotujesz - wyjaśniła, a Lisbeth oczywiście pokiwała głową i sięgnęła po nieco więcej warzyw.
- Mon chéri, stresujesz ją - zaśmiał się zaraz Pierre i z jednej strony Westbrook była mu za to wdzięczna, a z drugiej nie chciała wychodzić na mięczaka. - Wybacz mojej żonie, perfekcjonizm to jej drugie imię...
- Ktoś z nas musi je nosić, kochanie - odpowiedziała kręcąc głową na boki. Lisa popiła wszystko winem, rozmawiali jeszcze jakiś czas, a potem każdy udał się w swoim kierunku. To znaczy ona i Remy do jego pokoju, czy raczej pokoi, gdzie Lisbeth zaraz przysiadła na materacu. Potrzebowała chwili, by do siebie dojść, więc w pierwszej kolejności zaczęła odpinać buty, bo nogi nieco ją bolały.
- Nie wiem kiedy do mnie dojdzie, że tutaj jestem - mruknęła, bo czuła na sobie spojrzenie Remigiusa. Sama własne uniosła dopiero po chwili. - No i tak... wiem, że to co powiem zabrzmi dla ciebie idiotycznie, ale... twoi rodzice nie mają problemu z tym, że dzielimy jedną sypialnię. Moi by nas zabili - zauważyła, śmiejąc się nieco koślawo, bo z jednej strony chciała, aby brzmiało to zabawnie, a z drugiej sama delikatnie się zarumieniła. - Twój ojciec jest bardzo... otwarty? - to chyba najlepsze słowo, jakie przyszło jej do głowy. To też ją zaskoczyło, a nie chciała mówić, że bezwstydny, jak Remigius, bo to nie brzmiało już tak dobrze.

remigius soriente
ODPOWIEDZ