finansista, przedsiębiorca, akcjonariusz — właściciel venus embrace
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Roscoe jest dowodem na to, że sukces można osiągnąć bez przekrętu, a w biznesie znajdzie się miejsce na sentymenty. Rok po zerwaniu zaręczyn reaktywował lokal Venus Embrace, cieszący się sławą elegancki retro klub z burleską w Cairns. Uwielbia poznawać świat; tak miejsca, jak ludzi i ich pasje, które stanowią jego życiową oraz zawodową inspirację.
Australijska adaptacja świąt Bożego Narodzenia zdawała się promować jeszcze większy entuzjazm, niż dotychczas było mu dane ujrzeć w innych zakątkach świata. Szczególnie w niewielkich miasteczkach, do których zaliczało się Lorne Bay, całe społeczności uczestniczyły w aranżacji odpowiedniej atmosfery, by ten okres dochował ducha tradycji, od której po prostu nie dało się uciec. Roscoe cieszył się nim z równie wielkim zaangażowaniem, po części z powodu zysków i dobrego PRu; być może dlatego zaniedbał w tym miesiącu rodzinne więzy, jak gdyby trudno mu było wygospodarować wolny czas, z czym nigdy nie miał wielkiego problemu. Tak naprawdę święta nie były jedynym powodem, przez który Sophie była pomijana w jego planach. Była ich cała mnogość; od problemów nieuczciwej konkurencji i szpiegostwa w Venus Embrace, przygotowań do budowy największej akademii tańca i burleski w Queensland, po bujne życie towarzyskie, szczególnie z atrakcyjnymi kobietami, przez które jego doba zwyczajnie się skurczyła. No i ten ostatni wypadek na Tingaree, gdy nieomal potrącił autystyczne dziecko, które wyskoczyło mu na drogę. Czuł się winny, że nie mógł tego dnia spędzić z Sophie, jak to sobie zaplanował, więc prędko znalazł w harmonogramie kolejny termin, przesuwając mniej istotne spotkanie biznesowe, by wygospodarować dla niej cały wieczór. Dbanie o młodszą siostrę było przecież jego powinnością, do tego bardzo przyjemną - przyrodnie rodzeństwo miało ze sobą naprawę dobry kontakt.
Maybach zajechał pod jej dom w okolicy siedemnastej, co dawało im jeszcze kilka zapasowych chwil na przygotowania i wymianę kilku zdań. Subtelny uścisk z całusem w policzek był już tradycyjnym przywitaniem rodzeństwa Degraves.
- Zajęłaś się przygotowaniem jedzenia, czy zamówimy coś po drodze? - na każdą wycieczkę warto było mieć chociaż zapas kanapek. Nigdy nie wiadomo, ile czasu tam spędzą - miejsce docelowe wydawało się być nadzwyczajnie atrakcyjną lokacją. - Ze swojej strony wszystko przygotowałem. Poczujesz się jak Indiana Jones, gdy przemierzając tamtejsze jaskinie, dostrzeżesz blask pochodni odbijający się od tafli wody ze skalnych nacieków po zmroku. Tak pisali w sieci. Chyba się nie boisz? - posłał jej uśmiech, dzieląc się zaraz planem podróży, który sam w sobie posiadał wiele atrakcji. Cel ich wycieczki zakładał spacer przez podmokły tunel skalny i eksplorację przyległych do niego systemów jaskiń, o których krążyły przedziwne miejskie legendy.

sophie degraves
ambitny krab
golin
baristka — Once Upon a Tart
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Skończyła literaturoznawstwo, aktualnie pracuje jako baristka w Once Upon a Tart. Wszędzie jej pełno, nie lubi się nudzić, chętnie imprezuje i zabija czas randkami z Tindera.

Lubiła okres okołoświąteczny i całą tę atmosferę przygotowań, kupowania i pakowania prezentów. Chociaż w słonecznej Australii nie miało to takiego uroku, dało się poczuć ducha świąt. Raz spędzała z rodzicami święta w Europie i miło wspominała mróz i śnieg, ale na dłuższą metę zdecydowanie wolała ciepłe Lorne Bay. Była ciepłolubna i nie wyobrażała sobie, żeby przez kilka miesięcy w roku znosić zimno i pluchę. Pod tym względem zdecydowanie pasowała do Australii, dlatego nigdy nie rozważała przeprowadzki na inny kontynent. Może tylko do większego miasta, ale na ten moment to nie wchodziło w grę.
Nie miała bratu za złe, że odwołał ostatnie spotkanie i że nie zawsze miał dla niej czas. W pełni rozumiała, że pochłaniał go własny biznes i że potrafił on zajmować go o naprawdę różnych godzinach. Była więc wyrozumiała i nie zamierzała się na niego obrażać. Na dzisiejszą wycieczkę cieszyła się z kolei jak dziecko, bo lubiła spędzać czas z Roscoe. Dogadywali się naprawdę dobrze i nie mogła odżałować wszystkich straconych lat, gdy nawet nie wiedzieli o swoim istnieniu.
Wsiadła do samochodu i ucałowała brata w policzek, odkładając na bok plecak, który ze sobą przyniosła. Miała w nim prowiant, więc na jego pytanie skinęła twierdząco głową.
Mam kanapki, banany, batony proteinowe i wodę, więc myślę, że nie zginiemy z głodu, ale z innych rzeczy to nie wiem — powiedziała, klepiąc plecak, po czym zapięła pasy. Zdjęła z nadgarstka gumkę i związała włosy w luźny kucyk, podejrzewając, że tak będzie jej zdecydowanie wygodniej. Całe szczęście, że dbała o formę, bo inaczej bałaby się wycieczek w jaskiniach o wiele bardziej. Wiadomo, przy starszym bracie czuła się bezpiecznie, ale mogłaby na przykład nie podołać fizyczne. Na szczęście raczej się tego nie obawiała, chociaż niewykluczone, że ta pewność siebie ją zgubi, a rzeczywistość wszystko zweryfikuje. No nie można było takiej opcji wykluczyć.
Wolę poczuć się jak Lara Croft. Nawet jestem całkiem podobna, w szkole na balach przebierańców zawsze miałam cosplay Lary. Dlatego chłopcy mnie lubili — zaśmiała się, odgarniając kosmyk włosów, który wysunął jej się z niedbałej kitki. — Nie, nie boję się. Grunt, żebyśmy się nie zgubili, bo nie chciałabym czekać na jakąś pomoc w ciemnej jaskini, z rozładowanym telefonem, bez jedzenia i picia.
Jak na zawołanie wyciągnęła z kieszeni telefon, żeby sprawdzić godzinę. Nie była przekonana, czy ubrała się odpowiednio do chodzenia po jaskiniach, ale było zdecydowanie zbyt ciepło na długie spodnie, więc jakoś będzie musiała sobie poradzić. Grunt to wygodne buty, dlatego wybrała dzisiaj sportowe i sprawdzone.
A co u ciebie? Miałeś mi opowiedzieć o wypadku z tym dzieciakiem — przypomniała, bo przez telefon powiedział jej wszystko tylko piąte przez dziesiąte, a ona nie dopytywała, nie chcąc zajmować mu czasu.

roscoe degraves
powitalny kokos
scarlett
finansista, przedsiębiorca, akcjonariusz — właściciel venus embrace
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Roscoe jest dowodem na to, że sukces można osiągnąć bez przekrętu, a w biznesie znajdzie się miejsce na sentymenty. Rok po zerwaniu zaręczyn reaktywował lokal Venus Embrace, cieszący się sławą elegancki retro klub z burleską w Cairns. Uwielbia poznawać świat; tak miejsca, jak ludzi i ich pasje, które stanowią jego życiową oraz zawodową inspirację.
Minęło już wiele lat od śmierci dawcy spermy, który całkiem przypadkiem, przypuszczalnie z odwrotną intencją wydał na świat dwoje naprawdę wartościowych ludzi, czego nie mógł powiedzieć o samym sobie. To właśnie wtedy przyszło im poznać się po raz pierwszy. Początki nie były łatwe; Roscoe miał prawo przypuszczać, że młode wiekiem dziewczę ma wobec niego nieczyste zamiary, gdy zalała jego skrzynki odbiorcze informacją o pochówku rodziciela. Przez głowę przechodziły podejrzliwe myśli, jakoby celem kontaktu było wyłudzenie jego majątku, dajmy na to - na opłacenie pogrzebu. Ale tak się nie stało; kulturalny dialog z nastoletnią Sophie dowiódł, że jest naprawdę rezolutną i kreatywną, młodą kobietą, która podzielała jego niechęć do ojca. Wykazała się wyrozumiałością, kiedy odmówił przyjazdu na pogrzeb, co więcej - twierdziła, że na jego miejscu zachowałaby się podobnie. Jednak kiedy sprawa tej śmierci ucichła, nie ucichł ich kontakt, bo rodzeństwo ku zaskoczeniu obojga odnalazło wspólny język, a odwiedziny w Lorne Bay były kwestią czasu.
Ich relacja przybrała na bliskości z upływem lat. Sophie okazała się być jego bratnią duszą, z którą spędzanie czasu było czystą przyjemnością. Oboje mogli liczyć na siebie zarówno wtedy, kiedy potrzebowali się wygadać, jak i zapomnieć o problemach - momentami siostrzane towarzystwo przy planszówkach nadawało się do tego lepiej, niż najlepszy seks. Panna Degraves trwała przy nim od lat, na dobre i złe czasy, w zamian oczekując jedynie tego samego; nigdy nie obchodził jej majątek starszego brata, był po prostu miłym dodatkiem w przeżywaniu wspólnych przygód. Jak ta dzisiejsza, która byłaby nader trudna w realizacji, gdyby nie łódź zacumowana w porcie, do którego wyruszyli z początkiem trasy.
- Z takimi zapasami możemy się schować do bunkra. Nie spędzimy tam przecież całej nocy, więc powinno nam wystarczyć. Masz ochotę na dokupienie czegoś w trasie? - zaproponował, choć sam nie miał żadnego pomysłu czy nawet potrzeby. Wszystko, czego potrzebowali, mieli już przy sobie, jakby się mogło wydawać. - To zrobimy crossover, bo ja zamierzam wcielić się dzisiaj w pieprzonego Indiego. Brakuje mi tylko fedory i bicza, pomyślę o tym na kolejnej randce. - rzekł w rozbawieniu, bo zwykł przedrzeźniać się z siostrą z wielką dozą dystansu, że w innej rzeczywistości ich spotkania miałyby inny finał. - Mam kilka powerbanków. Nie nakarmią nas, ale o baterię się nie boję - z zasięgiem może być nieco gorzej.
Co zaś tyczyło się jej ubrania, podobnie jak jego shorty, krótkie ubrania okazywały się zbawienne - jeszcze nie wiedziała, że przyjdzie im bruździć po kolana w basenie ze skalnych nacieków, przez który będą musieli się przeprawić, by dotrzeć do właściwej atrakcji.
- Wiesz, sprawa nie została jeszcze do końca rozwiązana, ale prawdopodobnie rozejdzie się po kościach. Małolat wskoczył mi pod koła, odłączając się od grupy szkolnej wycieczki i cudem wyhamowałem, a poślizg skończył moją podróż na drzewie. Nikomu nic się nie stało, ale najadłem się strachu, bo szturchnąłem dzieciaka i upadł na ziemię. W szoku myślałem, że go zabiłem. - jej brat musiał przeżyć olbrzymią tragedię w chwili, kiedy doszło do tego wypadku. Całe szczęście, że koszmarna obawa się nie ziściła, a rzeczywistość rysowała się w jaśniejszych barwach. - Nie zamierzam obarczać ich odszkodowaniem za uszkodzenia kabrio. Zdałem sobie sprawę, że sporo w tym mojej winy - nie byłem przygotowany na ten splot zdarzeń. Jestem fatalnym kierowcą Sophie, więc lepiej zapnij pasy, bo nie darowałbym sobie, gdyby coś Ci się stało. - przyznał z troską, nie kryjąc własnego błędu w tym nieszczęściu.
Wkrótce dojechali do portu, gdzie oczekiwała na nich łódź Roscoe, którą mieli przeprawić się we właściwe miejsce.

sophie degraves
ambitny krab
golin
baristka — Once Upon a Tart
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Skończyła literaturoznawstwo, aktualnie pracuje jako baristka w Once Upon a Tart. Wszędzie jej pełno, nie lubi się nudzić, chętnie imprezuje i zabija czas randkami z Tindera.
Nigdy nie miała dobrych relacji z ojcem. Najpierw wydawało się, że to po prostu kwestia płci i naturalnym było, że lepiej dogadywała się z mamą, ale to był chyba błędny tok myślenia. Nie czuła się ukochaną księżniczką tatusia, jak wiele jej koleżanek, nie miała w nim wsparcia i nie towarzyszyło jej poczucie, że może się do niego zwrócić z każdym problemem. Może i nadrabiał drogimi prezentami, jednak w miarę upływu lat stopniowo przestawało ją to cieszyć. Im starsza była, tym większe oczekiwania miał wobec niej ojciec — nie rozumiał, że nastolatki chodzą na imprezy oraz randki, nie spędzają całych weekendów nad książkami, nie chcą jeździć na niedzielne obiadki u dziadków i miewają humorki. Ich konflikt rozrastał się z każdym dniem, a kiedy Sophie poszła na studia wybrane przez samą siebie, praktycznie przestał z nią rozmawiać. Chcąc odciąć się od toksycznego środowiska, wynajęła mieszkanie i kontakt utrzymywała głównie z mamą. Wieść o śmierci pana Degravesa nie wstrząsnęła nią więc jakoś mocno, a może nawet w pewnym sensie dała poczucie ulgi.
Z przyrodnim bratem chciała skontaktować się jeszcze za życia ojca, ale nigdy nie miała do tego odwagi. Nie miała pojęcia, czy będzie chciał z nią rozmawiać, skoro nie utrzymywał kontaktu z tatą. Przemogła się, bo uznała, że miał pełne prawo wiedzieć o tym, co się stało — i ani razu nie żałowała tej decyzji. Dogadywali się świetnie, jakby znali się od zawsze. Był jej wymarzonym starszym bratem i dokładnie tak wyobrażała sobie tę relację.
Mhm, jasne. A jak się zgubimy? Lepiej mieć zapasy jedzenia, żeby przetrwać, zanim nas ktoś znajdzie. Jako Indiana Jones, powinieneś to wiedzieć — oznajmiła mu, po czym zaśmiała się na wspomnienie o fedorze i biczu. — Koniecznie. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania.
Nie miała pojęcia, co tak naprawdę ich czeka. Może i mieszkała w tych okolicach od zawsze, ale jednak nigdy nie była na takiej wycieczce. Nie bała się, bo czuła się bezpiecznie przy Roscoe, ale chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co ich czeka. Dobrze, że nie należała do kanapowców i miała całkiem niezłą kondycję, bo inaczej byłoby słabo.
Przykro mi, że najadłeś się tyle strachu, ale całe szczęście, że wszystko się wyklarowało. Ja też nie jeżdżę najlepiej, może to rodzinne — zaśmiała się. Oczywiście wkleiłam jej w kartę nie to auto, które chciałam, więc jakby co, to wcale nie jeździ jakimś Oplem, tylko pięknym Mercedesem klasy B! Nie była fatalna za kółkiem i raczej sobie radziła, ale czasem za dużo działo się na drodze, przez co lekko się gubiła, zapominając na przykład o kierunkowskazie czy uważaniu na znaki, szczególnie te poziome. Zgodnie z prośbą brata, zapięła pasy, ale nie dlatego, że mu nie ufała; po prostu nie chciała, żeby się denerwował i martwił! No i nie była głupia, wiedziała, że zawsze trzeba zapinać pasy, wiadomo.
Długo będziemy tam płynąć? — zagaiła, idąc za nim, bo choć na pewno miała już okazję pływać jego łodzią, to sama by do niej nie trafiła. Poprawiła na ramieniu pasek plecaka, patrząc na wszystkie imponujące środki transportu. Czasem wciąż wstrząsało nią to, jak bogaty był Roscoe. Oczywiście cieszyła się, że dobrze mu się wiodło, po prostu nie ogarniała tego ogromu forsy, choć sama wywodziła się z dobrze sytuowanej rodziny. Miała nadzieję, że nigdy nie miał poczucia, iż jakkolwiek go wykorzystywała, bo absolutnie nie chciała tego robić. Zależało jej na bracie, nie na jego pieniądzach.

roscoe degraves
powitalny kokos
scarlett
ODPOWIEDZ