MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Mój błąd – rzeczywiście Zeta musiał się przecież dokopać do informacji o jej karierze. Zbytnio zafiksowany na punkcie odnalezienia Jeddy, zapewne tylko pobieżnie przeleciał wzrokiem wszelkie recenzje dotyczące jej debiutu. Mógł tylko domyślać się jak bardzo utalentowana była. Jednakże informacja o wytoczonym procesie już go nieco mocniej zainteresowała – ale do owego artykułu powrócił z większą uwagą dopiero po poznaniu jej osoby w antykwariacie. Był nią wręcz zaintrygowany. Zupełnie nie jawiła mu się jako dziewczyna z pazurem, tymczasem informacja o wytoczonym procesie pokazywała, że Hazel potrafiła walczyć o swoje. Przynajmniej tak chciał o niej myśleć.
Na ten moment obserwował ją poniekąd ze zwycięskim i bezczelnym uśmieszkiem, patrząc jak kręci się po jego salce w poszukiwaniu miejsca. Żałował, że nie chciała mu nieco bardziej utrzeć nosa i w istocie ustawić się w tym pierwszym rzędzie, ale nie zamierzał jej w żaden sposób prowokować do tego. Nie wiedzieć czemu tak bardzo go cieszyło irytowanie jej. Parsknął śmiechem na jej słowa i przygryzł wargę. — Może wtedy mógłbym cię częściej widywać — rzucił z uśmiechem na wzmiankę o aktywizatorze. Zeta w istocie dość często posuwał się do włamywania do kogoś – patrz Jake – ale mimo wszystko chyba nie posunąłby się do tego czynu w przypadku Hazel. Nawiedzanie jej w pracy to jedno, ale włam do jej domu – w momencie, gdy naprawdę nie zamierzał jej przecież nastraszyć – nie przyniósłby niczego dobrego i byłby przekroczeniem granic. Oczywiście te myśli to czysta hipokryzja ze strony Zety, ale chyba dobrze, że miał przynajmniej wobec niektórych osób jakieś zasady.
Nastrój nieco opadł, gdy tylko wypłynął temat Jed. Nadal wkurzało go niemiłosiernie to, że Audi była taka uparta i niechętna do współpracy. Nic nie odpowiedział – bo pewnie mógłby się z nią kłócić o to czy z Jeddą było naprawdę w porządku – ale zmierzył Hazel zagadkowym spojrzeniem. Wyłapał tą widoczną ulgę i może zbytnio ją analizował? Nie podniósł jednak tego tematu. Do salki zaczęły wchodzić jego stałe kursantki, więc szybko przybrał na twarzy czarujący acz przyjazny uśmiech i podszedł się przywitać. Kątem oka spostrzegł, że Hazel rzeczywiście usiadła na szarym końcu salki i trochę mu się śmiać chciało z tego powodu, ale zbytnio udawał pogrążonego w rozmowie z kursantkami, by posłać jej chociażby drwiący uśmiech.
Zerknął na zegarek i uzmysławiając sobie, że nadeszła już godzina zajęć, klasnął w dłonie. — Cześć, witam ponownie na zajęciach wszystkie panie – i Mitcha! Dzisiaj po raz drugi zajmiemy się jogą flow w celu uwolnienia stresu z naszego ciała. Jest to praktyka bazująca na sekwencji Powitania Słońca. Popracujemy nad wzmocnieniem i pełnym rozciągnięciem ciała oraz płynną pracą prawidłowego oddychania. — Robiąc to wprowadzenie włączył relaksującą muzykę rodem z salonów piękności i usiadł na swojej macie. — Zaczynamy od pozycji siedzącej ze skrzyżowanym nogami… — i tak głosem spokojnym i łagodnym jakim zwykły odzywać się w pracy zaczął prowadzić zajęcia z jogi wyciszającej i relaksującej. Za każdym razem, gdy grupa miała zamknięte oczy on pozwalał sobie na krótkie spojrzenia w kierunku Hazel, którą miał zamiar zaczepić po zajęciach.  
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Trzeba przyznać, że w trakcie procesu w Hazel obudziła się pewnego rodzaju lwica, która postanowiła, że nie odpuści, dopóki nie wyciśnie każdego możliwego grosza z kobiety, która zrujnowała jej marzenia i lata ciężkiej pracy oraz poświęceń. Haze nie żałowała pieniędzy na prawników – mimo wszystko udało się jej sporo odłożyć. To zaś zaowocowało ogromną kwotą odszkodowania, które jej dublerka pewnie będzie spłacać przez wiele lat. Jednocześnie, tamta kobieta ma tak zmasakrowaną opinię, że nie ma szans, by dostała pracę w jakimkolwiek szanującym się miejscu jako tancerka. Ebenhart nie miała żadnych wyrzutów sumienia względem niej – skoro życie Hazel zostało zmarnowane, to tamtej zawistnej baby również.
Pieniądze, które miała z odszkodowania zdecydowanie pozwoliłby jej prowadzić dosyć niezłe życie i nie musząc pracować. Haze była jednak tym typem człowieka, że musiała mieć co w życiu robić. Dlatego najpierw zajęła się nauką dzieci w lokalnej szkole tańca – na tyle jej forma pozwalała – a potem przejęła po Nevie antykwariat. I wcale nie żałowała, bo… całkiem się jej to spodobało. Siedzenie wśród książek, antyków, rozmawianie z lokalną społecznością, którą przecież tak dobrze znała i ze wzajemnością. Wiele lat swojego dzieciństwa spędziła tutaj pomagając dziadkom, czytając książki o balecie i z iskierkami w oczach wpatrywać się w zabytkowe pozytywki z ballerinami. Jedną taką wciąż posiadała w swoim pokoju, była prezentem od dziadków, gdy wyjeżdżała z Lorne do szkoły baletowej.
A co, chciałbyś mnie częściej widywać? – zapytała, nieco zaczepnie, unosząc przy tym brew do góry. Trochę to tak dla Hazel zabrzmiało i była ciekawa, w jaki sposób Zeta zareaguje. Zdecydowanie lepiej, żeby ten się do jej domu nie włamywał, bo to nie skończyłoby się zdecydowanie niczym dobrym i prędzej by doprowadziło do pogorszenia ich i tak… skomplikowanej relacji.
Ulga była spowodowana prostym faktem. Hazel może i nie znała się z Jeddą jakoś wybitnie dobrze, nie zmieniało to jednak faktu, że Haze zdążyła ją polubić i wolałaby, żeby dziewczynie nie stała się żadna krzywda, po prostu. Naprawdę jest mało ludzi, którym Ebenhart życzyła źle (nie licząc tej lafiryndy co jej nogę podstawiła).
Usiadła na tyle sali, bo wiedziała, że inaczej pewnie by się nie skupiła na zajęciach, a przecież po to tutaj była. Nie zamierzała z nich zupełnie uciekać, bo to by było dziecinne (i przecież zapłaciła, pieniądze się nie mogą zmarnować), ale też chciała ograniczyć możliwy kontakt z Zetą do minimum. Nie zmieniało to jednak faktu, że grzecznie wykonywała polecenia Zety, siadając na macie ze skrzyżowanymi nogami. Zamknęła oczy i zaczęła głęboko oddychać, starając się skupić na oczyszczeniu umysłu, który z jakiegoś powodu był zapełniony myślami o Corrente, a nie powinien być.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
W oczach Zety oznaczało to po prostu tyle, że dziewczyna potrafiła o siebie zawalczyć. Zresztą, nawet jej zachowanie i odzywki względem niego pokazywały jasno, że nie boi się sprzeciwiać nikomu i niczemu. Wydawała się przynajmniej znacznie odważniejsza od takiego Jake’a na przykład, który na widok Zety ledwo był w stanie ustać na nogach i to niekoniecznie ze względu na jakieś potencjalne zauroczenie. Nope. Miękkie nogi u Jake’a były wyłącznie wywołane strachem – co prawda miał powody by obawiać się Zety, ale przecież Hazel też mogła je mieć. A w przeciwieństwie do tamtego, Hazel postawiła się, gdy tylko wyczuła coś fałszywego w zachowaniu Zety. Trochę go to przyciągało i pociągało. Może jak na razie nie całkiem świadomie, ale nawet on musiał przyznać, że osoba Hazel jest intrygująca.
Sam przecież doskonale rozumiał, jak to jest walczyć o swoje, bo niemal przez całe życie walczył z uprzedzeniem. I długo też walczył z tym, by nie stać się swoim ojcem, a jednocześnie by na tyle uśpić jego czujność, by wciąż płynęły dla niego korzyści związane z tą ojcowską relacją. Ale w końcu Zeta się poddał. Nie oznaczało to, że głupio i bez pomyślunku podążał śladami Seniora Corrente. Raczej… robił tylko to, co pozwalało mu utrzymać siebie i Jeddę na w miarę dobrym poziomie życia. I w ogóle przy życiu. Gdyby nie jego poddanie się, Jed prawdopodobnie nie zostałaby wysłana na studia. Teraz i tak żałował, że do tego doszło, bo być może gdyby to Jed była zaangażowana bardziej w rodzinne szemrane interesy, to być może nie zniknęłaby bez słowa.
Czy to nie było do tej pory oczywiste? — spytał z szelmowskim uśmieszkiem, nie kryjąc się w ogóle z intencją. Wzruszył przy tym ramionami, ale do momentu, w którym im przerwano, wpatrywał się w nią intensywnie. Sam był ciekawy czy ta zaczepność u niej zostanie i jaka będzie jej reakcja. Została na zajęciach, co tylko dodatkowo go bawiło, ale i sprawiało poniekąd przyjemność. Zapewne byłby jeszcze bardziej rozbawiony, gdyby wiedział, że nie może wypaść jej z głowy, nawet wtedy, gdy powinna głowę oczyścić całkowicie. Na swoje nieszczęście w tej sytuacji; nie czytał w myślach.
Prowadził zajęcia w zwyczajnym tempie i z wykorzystaniem schematu, według którego zawsze je prowadził. Niektóre ćwiczenia nie były dla każdego jak na przykład – jak na przykład to, kiedy wsparty na dłoniach, twarzą zwróconą do maty i opierając się jedynie na palcach prawej nogi, unosił lewą całkowicie w bok. Ale po zademonstrowaniu ćwiczenia tego – jak i wszelkich innych – zawsze zauważał, że Hazel wykonywała je bezbłędnie. Nawet jeśli na krótko. Był też poniekąd pod wrażeniem jak każdy jej ruch wypełnia gracja.
Niemniej zajęcia zmierzały ku końcowi. — A teraz — zaczął, leżąc już z powrotem na plecach na macie — przyciągamy kolana do brody i rękoma obejmujemy nogi. Przytulamy się po prostu sami ze sobą. — Jakaś kursantka kiedyś mu powiedziała, że to niezwykle urocze, i że ona po usłyszeniu tego ostatniego zdania zawsze czuje się bardzo uspokojona wewnętrznie, więc stale używał tego sformułowania. Zakończył zajęcia tą samą pozą, którą rozpoczął ze skrzyżowanymi nogami i głęboki wdechami i wydechami. — Dziękuję. Widzimy się za dwa dni bądź z niektórymi z was za tydzień — powiedział na koniec i wstał. Zamierzał pożegnać wszystkie kursantki i być może znaleźć pretekst do zaczepienia Hazel.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Gdyby Hazel wiedziała trochę więcej na temat Zety i orientowała się w fakcie, że jego ojciec prowadził jakieś szemrane interesy, to może podeszłaby do niego inaczej. Tak był dla niej trochę nazbyt ciekawskim typem, który postanowił użyć Internetu by zdobyć informacje o osobie, która była w jakiś sposób powiązana z jego siostrą. Haze rozumiała, że ten się o nią martwił i chyba dlatego nie miała mu aż tego za złe. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie zamierzała nagle być dla niego w jakikolwiek sposób pobłażliwa czy nie stawiać na swoim, nic z tych rzeczy! Ebenhart zdecydowanie potrafiła o siebie zadbać i doskonale wiedziała, jak to robić. I daleko jej naprawdę było, do obawiania się Zety… I jak nie chciała tego przed sobą przyznać, to gdzieś podświadomie ten człowiek ją w jakiś sposób interesował. Nie znała się z Jeddą jakoś bardzo, ale mimo wszystko wydawali się być tak… różni? Jakby wyciągnięci z dwóch różnych światów.
Każdy w życiu ma swoje demony – niezależnie od tego, z jakim statusem ktoś się rodzi. Hazel z Nevą nie miały łatwego startu w życiu. Gdy były małe, ich rodzice zginęli w wypadku i byli wychowywani przez dziadków, którzy robili wszystko, co tylko mogli, by zapewnić dziewczynkom godne życie. Haze była im za to dozgonnie wdzięczna i chyba nigdy nie będzie w stanie im odpłacić za całą tą ciężką pracę, którą włożyli w wychowanie ją i Nevy.
Czemu niby miałbyś? Jed się ze mną nie kontaktuje – odparła, wzruszając ramionami i trochę paląc głupa. Hazel nie dopuszczała do siebie myśli, że mógł mieć na myśli cokolwiek innego. Co jak co, ale wszelkie kwestie sercowe nie były jej najmocniejszą stroną i zdecydowanie nie potrafiła w związki, a wszelkie próby… umawiania się, flirtowania i tym podobne były dla niej naprawdę niekomfortowe.
Została na zajęciach i choć z niechęcią, to musiała przyznać, że całkiem się jej podobało to, w jaki sposób Zeta je prowadził. Może gdyby nie fakt, że to on był instruktorem, to by przychodziła tutaj regularnie, ale nie było takiej opcji. Duma Hazel na to nie pozwalała. Mimo wszystko jednak nie skupiała się teraz na tym aż za bardzo. Bez najmniejszych problemów, z wyprostowanymi nogami, „przytuliła się do siebie”, biorąc kilka głębokich wdechów, jednocześnie pozostawiając swój umysł czysty, pozbawiony niepotrzebnych myśli.
Gdy już było po wszystkim, Hazel zaczęła po prostu pakować swoje rzeczy. Zwinęła matę, a także i podeszła do okna, na którym zostawiła swoje słuchawki i komórkę. Jednocześnie zobaczyła wiadomość od swojej siostry, przez co wpatrzyła się w ekran trochę dłużej i zaczęła nawet odpisywać. Przez to większość kursantek się już zwinęło, nie licząc tej jednej, która próbowała Zetę zagadać, chichocząc przy tym niemiłosiernie. Haze zerknęła przez ramię, słysząc te próby podrywu, ale po chwili wróciła do wiadomości od Nevy, nie mogąc jednak się powstrzymać od wywrócenia oczu.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Z punktu widzenia Zety to nawet nie była kwestia tego, że był ciekawski. On po prostu robił wszystko, by dotrzeć do siostry za wszelką cenę, gdyż podejrzewał, iż może grozić jej niebezpieczeństwo. Być może już nie tylko ze strony tych, którzy w jakiś sposób zajęli się jej byłym chłopakiem, ale również i ze strony ich własnej rodziny. Nie chciał w to wierzyć, ale zastanawiające było to, że stary Corrente nawet nie starał się jej odnaleźć. Chyba, że to Zeta nie był czegoś świadomy, ale szczerze w to wątpił. W końcu przefiltrował niemal wszystko, co tylko miało związek z jego siostrą. Zresztą, pojawienie się tajemniczego mężczyzny w jego życiu sugerowało, że w zasadzie niewiele się pomylił i Jedda naprawdę może znajdować się w niebezpieczeństwie. Oczywiście bardzo by go to wkurzyło i wyprowadziło z równowagi, ale w chwili obecnej, w chwili zupełnej bezradności, miał poniekąd związane ręce.
Tymczasem Hazel była… wciąż niesamowicie piękna i intrygująca, ale mimo wszystko miał wrażenie, że może coś przed nim ukrywać. Podobnie jak robiła to Audrey – tak samo miał wrażenie, że być może Hazel w trosce o dziewczynę, czegoś mu nie mówi. Może było to tylko trzymanie się zgubnej nadziei, ale Zeta naprawdę chciałby, by faktycznie Hazel coś wiedziała o Jed. I jeśli zdobycie jej zaufania i zmiękczenie jej miało sprawić, iż wyjawi mu ten sekret, to Zeta gotów był pójść we wszelkie próby pozyskanie jej sympatii.
Może mi się podobasz po prostu? — rzucił prowokująco i uśmiechnął się szelmowsko. — Kto wie — dodał jeszcze z niby to niedbałym wzruszeniem ramion, uważnie lustrując ją wzrokiem. Był bezczelny na swój sposób, ale nigdy jakoś się tym zbytnio nie przejmował. Udało mu się to jednak powiedzieć najbardziej bezczelno-czarującym tonem, na jaki go było stać. I to wszystko jeszcze zanim pojawiły się pozostałe kursantki, do których mógł uprzejmie i miło się uśmiechać.
Zajęcia przeminęły w raczej normalnym tempie i zwyczajowej atmosferze. Choć faktycznie osoba Hazel nieco za często ściągała jego spojrzenie. Ciekaw był czy dziewczyna jeszcze kiedyś się tutaj pojawi. A jeśli tak to czy ponownie wyląduje na jego zajęciach. Oczywiście rozpiska wraz z wypisanymi instruktorami wisiał na stronie internetowej i każdy miał do niej dostęp, ale szczerze liczył, że Hazel nie zacznie go teraz nagle unikać i z niej nie skorzysta.
Zauważył, że została jako jedna z nielicznych w salce nawet po zakończonych zajęciach. Widział, że wciąż jeszcze się pakowała i patrzyła na coś w swoim telefonie, ale nie mógł wyjść z wrażenia, iż być może specjalnie została dłużej? Na samą myśl uśmiechnął się sam do siebie pod nosem. Zanim udało mu się do niej podejść, standardowo został zaczepiony przez jedną z kursantek i choć oczywiście odpowiedział jej uprzejmie na zadane pytanie, to ową próbę flirtu nieco zbył. Kursantka opuściła salkę, a on miał w końcu sposobność, by podejść do Hazel. — Chciałabyś mnie o coś zapytać na osobności? — spytał podobnym tonem jak poprzednio – jakoś tak samo mu się to nasuwało w rozmowie z nią! – odczekawszy stosowną chwilę, aż za kursantką zamkną się drzwi do salki. Chyba polubi to droczenie się z Hazel.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel totalnie nie wiedziała o tych mniej legalnych i bardziej niebezpiecznych zajęciach państwa Corrente. Gdyby miała tego świadomość, może podeszłaby do tematu bardziej aktywnie i po prostu zgłosiła sprawę na policję, bez względu na to, co uważał Zeta. On może z tymi służbami nie miał dobrych relacji, jednakże Ebenhart na policji nigdy się nie zawiodła i jeśli ktoś mógł być w potencjalnym niebezpieczeństwie, to tym bardziej. Haze myślała jednak, że Jedda po prostu wyjechała z miasta i nie miała ochoty rozmawiać ze swoją rodziną z jakiegoś powodu, co szanowała. Nie każdy miał dobre relacje ze swoimi bliskimi, co jak co, ale krewnych się nie wybiera i czasem stosunki pomiędzy poszczególnymi członkami familii mogły być… różne, po prostu.
Gdyby byli z Zetą nieco bliżej, to by o niej wiedział, że raczej nie potrafiła i nie lubiła kłamać – gdyby coś wiedziała na temat Jed, to by mu to powiedziała, bez względu na antypatię, którą go darzyła… i jeśli chciał zdobyć jej zaufanie, to wziął się trochę do tego od dupy strony. Nachodząc ją w antykwariacie, jawnie się przy okazji przyznając do stalkingu sprawił, że trochę nie bardzo mu ufała.
Gdyby właśnie coś jadła, albo piła, to by się zadławiła. To co powiedział Zeta, to było ostatnie, czego w ogóle się spodziewała. Spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem, jednakże po chwili się uśmiechnęła nieco zadziornie do niego.
Czyli Jedda jest tylko wymówką, żeby się ze mną umówić? – zapytała, nie kryjąc swojego rozbawienia. Trochę teraz tak to brzmiało w jej głowie.
Zdecydowanie nie została tutaj dłużej specjalnie. Ot dostała wiadomość od siostry w trakcie zajęć i chciała od razu na nią odpisać, co by Nevy w niepewności trzymać. Co jednak sobie Zeta w głowie stworzył było już poza jej kontrolą, tak więc mógł sobie pomyśleć, że specjalnie się tak ociągała z pakowaniem swoich rzeczy co nie było prawdą w żadnym stopniu. Ani trochę.
Odwróciła się w jego stronę ponownie z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy. Zaczesała również niesforny kosmyk włosów, który się wydostał spod upięcia.
To chyba ja powinnam Ci zadać te pytanie – odparła, nie mogąc również powstrzymać się od droczenia z Zetą. Chyba oboje już tak mieli.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Zeta w zasadzie utrzymywał neutralne relacje z policją tylko wtedy, kiedy musiał. Ale w gruncie rzeczy raczej od niej stronił, wiedząc, że w oczach stróżów prawa jest raczej skreślonym przypadkiem ze względu na koneksje swojego ojca. I swojej rodziny ogólnie. Nic dziwnego. Poza tym Jedda tak naprawdę nie zaginęła, tylko wyjechała dobrowolnie. W dodatku była dorosła. Nie spodziewał się zatem, by ktokolwiek się nią przejął i prawdopodobnie policja szybko zaniechałaby tej sprawie. Uważał zatem, że jego poszukiwania będą skuteczniejsze. Choćby dlatego, że jemu faktycznie zależało na siostrze.
Nie, nie jest — odparł tylko, bo rzeczywiście tak to mogło zabrzmieć, ale tak nie było. Hazel w jego życiu pojawiła się tak samo przypadkiem, jak w życiu Jeddy, choć jeszcze o tym nie wiedział. A to, że go intrygowała i była naprawdę atrakcyjna to trochę inna sprawa, o której teraz nie chciał mówić. Nawet nie chciał o tym zbytnio myśleć, bo przecież jego cel był zupełnie inny i to na nim powinien się skupić. Obserwował niczym zahipnotyzowany natomiast jak zaczesuje ten niesforny kosmyk i z zażenowaniem poczuł, że sam chciałby wykonać teraz podobny gest i odsunąć z jej twarzy włosy. Odchrząknął jednak, odsuwając od siebie te myśli.
Nie sądzę — odparł przekornie i wzruszył ramionami, a następnie skrzyżował ręce na torsie. — Zajęcia się skończyły, a ty wciąż tu jesteś. Nie wiem, jak to interpretować? Chyba, że tak ci się spodobało, że zamierzasz zostać na kolejnych? — rzucił ze złośliwą nutą, bo pod otoczką droczenia się, chyba chciał wyczuć jakieś zainteresowanie jego osobą, a tego jednak nie poczuł. Nie w tym momencie na pewno, ale drażnienie się z nią sprawiało mu ogromną przyjemność i satysfakcję, więc zamierzał to kontynuować w przyszłości. Obserwował jeszcze z uśmieszkiem jak Hazel wychodzi, a następnie wyjął telefon i wysłał wiadomość do Hargreevesa. Hazel chyba była ślepym zaułkiem, jeśli chodziło o odszukanie Jeddy, ale to nie znaczyło jeszcze, że nie będzie mu potrzebna jeszcze do czegoś.

zt x2 <3
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#4

Camelia musiała uprawiać jakiś sport, bo by zwariowała. Najczęściej wybierała bieganie, ale dawała się czasem namówić na coś innego. Robiła to dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego. Młoda już nie była, a takie całodzienne, codzienne stanie przed klientką, pochylanie się, wyginanie i dbanie o salon odbijało się na jej kręgosłupie i nie umiała zaprzeczyć, że nie cieszyła się z tego, że jej córka ukończyła kurs na masażystkę, bo pozwalała ćwiczyć na sobie. Dla zdrowia psychicznego, żeby odpocząć, wyciszyć się i złapać balans. Nie było to dla niej nigdy łatwe, odciąć się od problemów, nie robić kolejnej listy rzeczy do zrobienia, przedmiotów do naprawienia, zakupów i tak dalej. A jak się zmęczyła, jak myślała tylko o tym, że palą ją mięśnie w udach, to nie miała sił myśleć o czymś innym.
Dlatego też cieszyła się, że w swoim przydługim już życiu, poznała wiele osób, w różnym wieku, różnych profesji i z różnymi przeszłościami, planami i możliwościami zgromadziła w swoim życiu, więc w każdej chwili mogła liczyć, że albo ktoś ją wyciągnie gdzieś, albo ona będzie miała do kogo się zwrócić. Tak więc po całym dniu w salonie fryzjerskim, Camelia wciągnęła na swoje ciało strój sportowy, wrzuciła matę do samochodu i korzystając z tego, że Sage nie zdążyła podkraść kluczyków, pojechała do Pearl Lagune.
Odłożyła torebkę do szafki i przeszła na salę do jogi. Wybrała miejsce dla siebie gdzieś z tyłu, bo żadną specjalną joginką nie była. Uśmiechnęła się do rudowłosej dziewczyny, dla której właściwie tutaj przyszła i usiadła obok niej na podłodze. -Hej-rzuciła cicho, bo nie chciała przeszkadzać innym osobom, które powoli się zbierały i szykowały do zajęć. Pora była popołudniowa, więc wiele osób po pracy postanowiło zadbać o zdrowie. To w sumie dobrze, prawda?


Anna Maria Perezz
striptizerka — Shadow
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
koń zdechł, książę wpadł do wulkanu
Proszę o wyrozumiałość. Mój pierwszy post, który napisałam po kilku latach przerwy.


Rudowłosa zawsze szła swoimi drogami i nie każdy potrafił to zaakceptować czy też zrozumieć. Jako dziecko już pokazała, że odstaje od tego, co jej biologiczna matka wyobraziła sobie na jej temat w głowie. Mimo tego, że ze wszystkich sił próbowała sprawić by matka ją w końcu zaakceptowała taką, jaką była nigdy jej się to nie udawało. W końcu zrozumiała, że nie pasuje do idealnego obrazka, który ma w głowie jej matka i nigdy nie będzie, dlatego przestała się tym przejmować. Starała się jeszcze jakiś czas wytrzymać napiętą atmosferę w domu dla swojego kochanego braciszka, ale w końcu spakowała plecak i wyjechała parę miasteczek dalej. Dlatego podjęła pierwszą lepszą pracę, jaką dostała, a lekcję baletu, które pobierała przez krótki czas, jako dziecko okazały się troszkę przydatne. Jako tancerka musiała być nie tylko wygimnastykowana, ale również odporna psychicznie, a w osiągnięciu równowagi, jakiej potrzebowała pomagała jej joga.
Przez te wszystkie lata Anna Maria nauczyła się, że joga przy „bliższym poznaniu” to swego rodzaju świadomy relaks dla duszy i ciała, który pomaga przez chwilę być „tu i teraz”. Bez zmartwień i problemów. Bez tego całego syfu w Okół niej.
- Cześć Mamuś. – Odpowiedziała kobiecie odwzajemniając uśmiech. Camelia, która usiadła obok niej była pierwszą osobą, którą poznała przyjeżdżając do miasta. W końcu to była „jej fryzjerka i tylko jej”, gdy żartobliwie nazywała kobietę. Pewnie gdyby nie ona to Ruda skończyłaby o wiele, wiele gorzej niżeli striptizerka w szemranym klubie. Ale lubiła tam chodzić. Atmosfera tam była wręcz czasem magiczna, a wychodząc na scenę mogła być dosłownie kimkolwiek chciała. Lubiła to, lubiła tańczyć, a wzrok, który przyciągała… magia. – Dużo klientów? – Zapytała szeptem chichocząc cichutko przy tym za każdym razem.

Camelia Gilmore
powitalny kokos
Issi Fox
brak multikont
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia była doskonała w roli matki, sprawdzała się w tym temacie nie tylko w przypadku swoich dzieci. Była generalnie skazana na porażkę jako że w młodym wieku, sama musiała się zająć dwiema córkami. Jednak nie zawsze sobie w życiu radziła w różnych aspektach - finansowym, zawodowym... Odbijała sobie to inaczej. I była taką dobrą mateczką, która miała dobre serce nie tylko dla swoich dzieci. Może chodziło o to, że była naprawdę młoda i choć różnica wieku z dzieciakami jednak była spora - ale i tak dużo mniejsza niż w przypadku innych rodzciów. Jak Camelia chodziła jeszcze na zebrania w szkole, to bywały osoby nawet dwadzieścia parę lat starsze od niej, choć z taką różnicą wieku byli to głównie ojcowie. I wtedy ten jej bliższy kontakt z dzieciakami był dość zrozumiały.
I to nie minęło w momencie, kiedy jej dziewczynki odrosły od ziemi. Do dziś patrzyła i traktowała osoby, które urodziły się w podobnym okresie jak Sage i Anice, zupełnie jakby bardzo je utożsamiała z córkami. Stąd i nic dziwnego tak naprawdę, że i Anna Maria trochę zyskała tej miłości, tak naprawdę rykoszetem.
Choć to nie tak, że Camelia każdego raczyła takim podejściem, na to też trzeba było sobie zasłużyć. To chyba dobrze, bo dość dziwne byłoby jakby czeterdziestolatka mamusiowała każdej osobie poniżej dwudziestego roku życia, prawda? Prawda.
Uśmiechnęła się tylko widząc rudowłosą, która nazwała ją tak, jak nazwała. Nie było to może jej ulubione określenie, ale nie miała zamiaru robić jakichkolwiek afer w związku z tym, zwłaszcza w miejscu publicznym, Jak jej zacznie naprawdę to doskwierać, to na pewno powie o tym. Camelia nie jest osobą, która pozwala sobie w kaszę dmuchać.
-Jasne, jak zawsze-powiedziała, próbując się nieco rozgrzać i rozciągnąć zanim się zajęcia zaczną. Na całe szczęście nie mogła narzekać na brak klientów - przez lata zyskała rzeszę stałych klientów, dokształcała się, więc oprócz cięć mogła też farbować włosy, nakładać jakieś pielęgnacje... I to nie tylko kobietom, ale także mężczyznom.

Anna Maria Perezz
lorne bay — lorne bay
27 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
why I can't stay alone just by myself? wish I was comfortable just with myself
003.

Neive poczuła, że potrzebuje rutyny.
Australia nie była jej stałym miejscem zamieszkania, nie zamierzała zabawić tam zbyt długo, ale tak czy inaczej — wydawało jej się, że wskazane będzie znalezienie sobie zajęcia, które skutecznie zapełni wolny czas oraz jej myśli; niejednokrotnie zbaczające w niebezpiecznych kierunkach. Zajęcia z jogi wydawały się ku temu idealne — zwłaszcza że kobieta zawsze starała się utrzymywać formę, uczęszczając na siłownię, czy innego rodzaju zajęcia sportowe. Zależało jej na zdrowiu oraz dobrej kondycji, a ku własnemu zdziwieniu, dość łatwo znalazła studio, mieszczące się w Lorne Bay; chociaż w pierwszej kolejności myślała oczywiście, że poszukiwania skończą się na Cairns. Niby fajnie, z uwagi na to, że właśnie tam mieszkała, ale … poniekąd chciała nieco więcej czasu spędzić w miasteczku i lepiej je poznać. Niewątpliwie miało ono w sobie coś uroczego i wyjątkowego.
Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym przyszło jej ćwiczyć — było urządzone skromnie i ładnie. Dość minimalistyczne; aczkolwiek wnętrze świetnie dopełniały znajdujące się w każdym kącie (czy nawet na suficie) rośliny. Zajęła miejsce gdzieś z tyłu, nieco obawiając się o swoją obecną formę — nie była przekonana, czy będzie w stanie wykonać wszystkie ćwiczenia. Plus, nie wiedziała, jaki jest poziom grupy. — W skali od jeden do nie ma opcji, jak ciężko będzie? — szepnęła, do siedzącej tuż obok kobiety. Uśmiechnęła się, unosząc kącik ust. Ot tak, chciała zagaić rozmowę; nawiązywanie nowych kontaktów szło jej ostatnio coraz to lepiej.
death by overthinking
marlen
rzecznik prasowy — ratusz
29 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Zawodowo odpowiada na pytania dziennikarzy i pilnuje wizerunku burmistrza. Życiowo trochę się pogubiła, więc wróciła do matki, która zakochała się w mężczyźnie z Lorne Bay, z którym planuje ślub.
013.

Od wyjazdu Sidney’a z trudem znajdowała dla siebie miejsce. Nigdzie nie czuła się swobodnie. Aby odciąć się od rodzinnych zawirowań i zaznać odrobiny spokoju, wynajęła mieszkanie w centrum miasteczka, a mimo to nadal większość wolnego czasu spędzała na f a r m i e. Dlaczego? Bo nie chciała być sama. Wolała towarzystwo mamy oraz jej narzeczonego (będącego jednocześnie ojcem Sidney’a) niżeli towarzystwo pustych ścian, które nijako wymuszały na niej r o z m y ś l a n i e. Miała dość ciągłego analizowania. Chciała wyłączyć umysł, oderwać się i r o z e r w a ć. Z pomocą przychodziła joga; niegdyś często uczestniczyła w zajęciach, lecz wraz z coraz większą ilością obowiązków oraz nawarstwiających się problemów, zaniechała tej przyjemności. Zdarzało się, że samodzielnie (lub z pomocą internetowych poradników) układała ciało w rozmaite sekwencje, niestety samotne ćwiczenia nie sprawdzały się tak dobrze, jak spotkania w większej grupie.
Postanowiła to zmienić. Lub przynajmniej spróbować.
W minionych miesiącach zdążyła odrobinę zardzewieć – bo nawet do łóżka nie zapraszała mężczyzn, z którymi mogłaby odpowiednio rozruszać ciało – ale miała nadzieję, że zniesie cały trening z godnością.
— Hm? — mruknęła, odrobinę rozkojarzona. Szybko jednak uśmiechnęła się do blondynki, wracając myślami do rzeczywistości. — Szczerze mówiąc, potrzebuje porządnego wycisku, więc chciałabym, żeby instruktorka nas dzisiaj wymęczyła. Z drugiej strony mam wrażenie, że wszystkie stawy mi skrzypią, jak nienaoliwione drzwi od pięćdziesięcioletniego samochodu, więc nie wiem, czy poradzę sobie z prostymi figurami — odparła, kręcąc głową bez zdecydowania. — Jesteś nowa w grupie, prawda? Chyba nie widziałam cię wcześniej. Jestem Frankie — przedstawiła się i wyciągnęła rękę do blondynki, zanim jeszcze wszystkie zgromadzone w sali osoby przygotowały się do zajęć.
ODPOWIEDZ