55 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Dyrektor szpitala, miejscowa dobra dusza, ojciec Westbrooków, mąż Olivii.
Owszem, owszem, właśnie to im pozostanie, oby tylko wszystko było tak fantastycznie, jak Stan sobie wyobrażał, bo jednak zdecydowanie nie chciał chodzić na tę jogę na darmo. W każdym razie, zaśmiał się pod nosem i puścił jej oczko. Stan doskonale wiedział, że nie było opcji, żeby ją zostawił – no, chociaż wiadomo, że śmierć czasami była nagła i niespodziewana i wcale nie musiała wiązać się z zawałem, ale tego jednak mężczyzna nie przewidywał.
Nigdy by jednak nie ciągnął Liv na siłę na jakiś boks albo coś takiego. Wiedział, jaki miała stosunek do sportów walki i nie chciał jej do niczego zmuszać, po prostu uważał, że mogli znaleźć coś, co będzie odpowiadało im obojgu. Może wycieczki rowerowe?
- Jak zwał tak zwał – mruknął pod nosem, chociaż zaraz się uśmiechnął, wyraźnie zadowolony, że szanowna małżonka w tej kwestii zmieniła jednak zdanie. Odetchnął głęboko i spojrzał na Liv. Panir pewnie faktycznie zaczął powoli zajęcia, a gdy Stan usłyszał, że Panir 2.0 się na tym wszystkim zna, pokiwał glową.
– Nawet jeśli się nie zna, to my też się nie znamy, więc tego nie zweryfikujemy – stwierdził cicho, bo wątpił, żeby ktoś tego typa w jakikolwiek sposób sprawdził. Westchnął cicho i faktycznie zadziwiającą precyzją zaczął robić koci grzbiet w ślad za Panirem, który po prezentacji zaczął się pewnie przechadzać po Sali, korygując pozycje uczestników zajęć.

Olivia Westbrook
ambitny krab
nick
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Wycieczka rowerowa będzie jako następna. No, może niekoniecznie jutro lub w najbliższy weekend, bo jednak przy ich pracy ciężko jest wygospodarować sporo czasu na jakąś większą wyprawę. Mimo to Olivia już postara się o to, żeby jakoś wszystko zorganizować. A Stan niech już powoli szykuje sobie urlop, bo żona miała w głowie jeszcze jeden pomysł.
- Daj spokój. Mówisz teraz tak, jak rodzina jakiegoś swojego pacjenta, która kompletnie nie zna się na kardiochirurgii i będzie próbowała wmawiać sobie, że źle operujesz i oni nie mogą tego zweryfikować, bo się na tym nie znają. Zaufaj mu - zaczęła mówić szeptem, żeby nikt, a już zwłaszcza Panir 2.0 nie słyszał tego, że ktoś gadał w trakcie jego zajęć. Mogłaby kazać mężowi siedzieć cicho, pewnie, ale nie chciała, żeby biedny Stan czuł, że nie może nawet powiedzieć słowa. Oczywiście, że mógł, nawet więcej, niż jedno! A jeśli o sprawdzeniu mowa... Ona sama tego nie robiła. Wyszła z założenia, że studio jogi na pewno to zrobiło. Zresztą, zawsze zapisywały się do niego największe tłumy, a to zdecydowanie o czymś świadczyło.
- Wiedziałam, że umiesz się wyginać, ale że aż tak... - znów szepnęła do męża. Najpierw zerkała na niego, żeby kontrolować, czy przypadkiem nie wypada mu dysk lub nie łamie mu się kręgosłup, teraz jednak patrzyła z podziwem. Nic dziwnego, że aż puściła mu oczko. Kto wie, może mąż okaże się w tym wszystkim jeszcze lepszy, niż ona?
- Poczujcie energię, poczujcie kosmiczną moc, która przepływa przez wasze ciała. Wszyscy jesteśmy jednością z gwiazdami - Panir 2.0 zamknął oczy i zaczął gestykulować rękami, próbując wizualizować zgromadzonym wspomniany przepływ mocy. - Czujesz to, bracie?
Teraz zwrócił się do Stanley'a. Na szczęście, póki co, obywało się bez dotykania.

Stanley Westbrook
55 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Dyrektor szpitala, miejscowa dobra dusza, ojciec Westbrooków, mąż Olivii.
Stan naprawdę chciał, żeby ich wycieczka rowerowa była przyjemnym doświadczeniem i na pewno o to zadba, zaplanuje na pewno jakąś fajną trasę z miłymi widoczkami i może nawet jakiś piknik z owocami, żeby Olivia była zadowolona i w ogóle? Na pewno tak będzie! W każdym razie, uśmiechnął sę nieznacznie i wywrócił teatralnie oczyma na słowa kobiety.
– Nieprawda, ja mam wykształcenie kardiochirurgiczne. On podejrzewam, że nie ma żadnego – mruknął pod nosem i pokazał jej język. Na zaufanie Stanleya trzeba było sobie zapracować, a Panir 2.0 póki co wbudzał w nim jedynie odrazę i niechęć, zdecydowanie nie wzbudzał żadnej, ani jednej pozytywnej emocji w Stanleyu. W każdym razie, zajęcia się zaczęły, a Stan po prostu się poddał wewnętrznie.
– Pokazałbym ci, jak się wyginam w innym miejscu, na osobności, ale mnie tu zaciągnęłaś – zaśmiał się pod nosem, wywracając oczyma, ale tym razem nie było w jego głosie pretensji a samo rozbawienie, które zgasło, gdy Panir 2.0 zaczął pierdolić o kosmicznej mocy i przepływie energii… Ehe.
– Tak, kosmiczna moc, energia i kontakt kosmitami. Chyba próbują nam przekazać jakąś wiadomość – odparł z lekką ironią, bo on w żadną moc nie wierzył – no, chyba że tę związaną z nauką i logicznym myśleniem.

Olivia Westbrook
ambitny krab
nick
neonatolog — Cairns Hospital
57 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Żona poprzedniego dyrektora szpitala w Cairns. Neonatolog, który przerywa urlop w Europie i wraca do Lorne Bay, by skonsultować pewien przypadek medyczny i przy tej okazji sprawdzić, co słychać u jej dorosłych dzieci, które zostały w mieście.
Oby tylko nie wpadł na pomysł, że teraz zaczną jeździć rowerami do pracy, bo tego blondynka jednak by nie przeżyła. Nie dość, że trwałoby to wieki, to jeszcze każdego dnia denerwowałaby się, że pogniecie jej się sukienka, spadnie jej but z obcasem, a włosy oraz makijaż zniszczy wiatr. O nie. To byłoby wyjątkowo złe.
- Nie masz nawet pojęcia, ile odbył kursów i ile ma dyplomów. Ty wiesz, że przez ponad rok mieszkał w Tybecie? Masz pojęcie, ile rzeczy można się dowiedzieć przez ten czas? On zna takie techniki, o jakich niektórzy nawet nie słyszeli.
Tyle dobrego, że zajmował się jogą, a nie kardiochirurgią. Co mogło być złego w jodze, kursach i Tybecie? Przecież to nie była żadna sekta, a nawet gdyby jednak okazało się, że za tym wszystkim stoi jakiś motyw religijny, to Liv i tak nie zamierzałaby w to brnąć. Po prostu lubiła tu przychodzić i powyginać się trochę dla zdrowotności.
- Potem pozwolę zaciągnąć ci się w jakieś inne miejsce - puściła mu oczko. Niech on się nie martwi, jeszcze wszystko sobie odbiją, jeśli nie zaraz po zajęciach, to wieczorem. Może nawet blondynka przygotuje jakieś ostrygi oraz lubczyk? Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. Oczywiście jaki przystawki, bo jednak głównym daniem będzie stek.
- Właśnie tak! - Panir 2.0 zatrzymał się przy Stanley'u. Najwyraźniej nie wyczuł w jego głowie ironii, bo od razu przymknął oczy i zaczął wydawać z siebie dziwne pomruku. Coś w stylu "ommmmmm, ommmmm" albo coś innego, co miałoby niby zbliżyć go do przybyszów z gwiazd. - Kosmos mówi mi, że tkwi w tobie niesamowita energia, która musi znaleźć swoje ujście - to rozśmieszyło nawet Olivię, bo od razu pomyślała sobie o tym, o czym przed chwilą rozmawiała z małżonkiem. Oj tak, jogin miał rację. Energia znajdzie ujście. - Czuję... Czuję, że jesteś zdolny do niesamowitych rzeczy. Stary, mówię ci, zostaniesz kimś wybitnym.
Zdaje się, że Panir 2.0 pomylił nieco dekady, bo Westbrook był już wybitny, hehe.

Stanley Westbrook
55 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Dyrektor szpitala, miejscowa dobra dusza, ojciec Westbrooków, mąż Olivii.
Nie, zdecydowanie do takiego pomysłu było mu daleko. Może i miał całkiem niezłą kondycję, ale zdecydowanie nie chciało mu się dymać na rowerze do szpitala. Zresztą – pół biedy do szpitala, ale po całym dniu pracy marzyło o tym, by znaleźć się w domu jak najszybciej. Wysłek fizyczny był zdecydowanie ostatnim, czego w takich chwilach potrzebował.
– Dyplomy z szamańskich szkół, to nie są prawdziwe dyplomy. Też sobie mogę wydrukować, że jestem zajebistym joginem, ale to nie znaczy, że to prawda. Poza tym wielkie mi halo, rok w Tybecie. Brad Pitt spędził tam siedem lat w tym filmie – wywrócił oczyma i uśmiechnął się nieznacznie, bo trochę sobie żartował. – Może nie słyszeli, bo sam zmyślił te techniki – mruknął pod nosem, bo przecież nadal – nikt tego sprawdzić nie był w stanie, a Panir 2.0 mógł wkręcać, że te techniki są tak tajemne i strzeżone, że tylko on i sam Dalajlama je znają, nie? A Liv mogła wyginać się przed nim, nie tutaj, w tej klasie, z innymi ludźmi dookoła.
– Liczę na to – uśmiechnął się szeroko i puścił jej oczko, a kiedy Panir się odpalił i zaczął pieprzyć o kosmosie, mimowolnie wywrócił oczyma. Ten ziomek tak na poważnie? Westchnął ciężko i uniósł brwi. – Och, tak, na co mi doktorat, skoro dopiero mam zostać kimś wybitnym – mruknął pod nosem, wywracając oczyma.
– O tak, a ja czuję, że kosmos chce, żebyśmy przerwali tę klasę, bo zbiór energii zaczyna być tak duży, że grozi olbrzymim wybuchem – stwierdził z takim przekonaniem, że prawie sam uwierzył we własne słowa. :lol:

Olivia Westbrook
ambitny krab
nick
instruktorka jogi — the deep retreat & deep yoga studio
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Śniłam o Hollywood, mówili słodkie jest jak złoty miód.
002.
Nie do końca rozumiała dlaczego pani Irving się na nią uwzięła.
Kursantka widziała w pracy Insomnii najmniejszą wadę, potrafiła bez mrugnięcia okiem wytknąć każdy z jej błędów i czerpać z tego satysfakcję. Na propozycję zmiany instruktora reagowała wręcz alergicznie, jakby fakt znęcania się psychicznego nad dziewczyną był dla niej cotygodniową dawką szczęścia.
Szala goryczy przelała się w momencie gdy kobieta złożyła skargę na Tarver u dyrekcji, że ta bezczelnie podrywa jej męża. Może i pan Irving był urodziwym mężczyzną, jednak spokojnie mógł być jej ojcem a i samo mówienie dzień dobry dalekie było od gorącego romansu. Mimo wszystko dziewczyna musiała wytłumaczyć się przed pracodawcą, że to jedynie nieporozumienie a następnie obiecać, że popracuje nad relacjami z jedną z bogatszych klientek ich studia jogi.
Będąc na emocjonalnej krawędzi, bliska płaczu po ponad półgodzinnym upokarzaniu ze strony pracodawcy, tuż po opuszczeniu jego gabinetu udała się w stronę sali, w której swoje zajęcia kończył Zeta. Nie była pewna czy mężczyzna zechce wysłuchiwać jej problemów, raczej nie byli ze sobą na tyle blisko aby mogła wypłakać mu się w rękaw. Tego dnia czuła jednak, że to on może być jej jedyną siłą i to on zrozumie ją lepiej niż ktokolwiek inny.
W progu sali minęła się jeszcze z kilkoma kursantkami, które powitały ją ciepłym uśmiechem. Przez chwilę więc pozazdrościła mężczyźnie tak serdecznych ludzi na zajęciach jednak szybko przypomniała sobie, że przecież pani Irving także stwarza wrażenie kobiety sympatycznej i ciepłej.
Nikomu nie można było tutaj ufać.
Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi, zupełnie spokojnie i bezszelestnie. Następnie, jakby za sprawą tego, że zamknięta z mężczyzną w jednym pomieszczeniu poczuła się bezpiecznie - rozpłakała się jak małe dziecko. Pozwoliła w końcu sobie na upust emocji, na to aby przyznać się do tego, że została skrzywdzona i było jej cholernie przykro.
- Chciałabym wyjechać stąd bez słowa. - odezwała się w końcu zwracając tym na siebie uwagę mężczyzny. Uznała, że zniknięcie z Lorne rozwiązałoby wiele problemów związanych z jej osobą. Ucieszyłaby się w końcu jej matka i cała rzesza ludzi, którzy widzieli w niej dziwaka czy zagrożenie.
- Nawet jutro, albo za pół godziny!

Zeta Corrente
powitalny kokos
Jag.
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
[3]

O Wielki Buku i Babciu Wierzbo. Stała przed nim dziewczyna – nie, nie dziewczyna a kobieta – tak atrakcyjna, że bał się do niej odezwać przez pierwsze tygodnie wspólnej pracy, żeby nie palnąć czymś głupim; tymczasem ona stała tutaj i łkała. Wzdrygnął się w pierwszej chwili, słysząc to zawodzenie za plecami, gdyż dopiero co zakończył swoje zajęcia i pożegnał wszystkie swoje kursantki z promiennym, wyćwiczonym uśmiechem, od którego po kilku godzinach zajęć bolały go szczęki; i zupełnie nie spodziewał się, że ktoś jeszcze znajduje się w salce. Odwrócił się tak gwałtownie, że chyba cudem tylko nie zwichnął kostki. I wtedy Zeta spanikował.
Ostatni raz, kiedy miał okazję pocieszać osobnika płci przeciwnej do jego, był chyba w szkole średniej albo nawet na trochę przed tym okresem. A tą dziewczyna była Jedda, a zatem jego rodzona siostra, którą bez słowa potrafił przytulić i pocieszyć, a później obić mordę każdemu, kto ośmielił się ją skrzywdzić. Tylko, że Jedda była z nim od zawsze i to dosłownie od zawsze i wobec Jed wiedział jak ma się zachować. Wręcz odpowiadał za to instynkt. Natomiast Insomnia była dla niego obcą kobietą, przy której dobierał ostrożnie słowa o wiele bardziej niż przy kimkolwiek innym przez co niekiedy pewnie wychodził na mocno nierozgarniętego.
A ona płakała i w pierwszej chwili Zeta rozejrzał się gorączkowo na boki, jakby sprawdzał czy może komuś w pobliżu rozkazać przytulenie Insomnii, co być może załatwiłoby sprawę. Ale w salce byli tylko we dwójkę, więc problem musiał rozwiązać samodzielnie. Obawiając się troszkę, że zdradzi go jego własne ciało nie miał zamiaru jej przytulać ani dotykać, bo jego podświadomość wręcz krzyczała, że byłoby to zupełnie nie na miejscu. Ale coś zrobić musiał, prawda? Dlatego po tym jak już automatycznie do niej podszedł, wyjątkowo niezdarnym gestem poklepał ją po czubku głowy, korzystając z tego, że jednak był ciut od niej wyższy i ze słabym acz współczująco-pokrzepiającym uśmiechem dodał: – Już, już. – Co było chyba kwintesencją tej całej niezręczności. Odchrząknął i spojrzał w jej zapłakaną twarz. – Nie możesz wyjechać. Masz wypełniony grafik do końca tygodnia – oznajmił głupio i naprawdę miał ochotę sam sobie dać w twarz za ten tekst. Odczekał jeszcze chwilę i stwierdził, że spróbuje ponownie, tym razem nieco rozsądniej. – Co się stało? – zapytał ostrożnie. Powstrzymał się przed wypowiedzeniem domysłów dotyczących mobbingu i tego, że kodeks prawny ją w razie czego chroni i on na pewno znajdzie dla niej odpowiedni paragraf.
Insomnia Tarver
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Przez większość czasu, Hazel jogę uprawiała czy to w zaciszu swojego domu, czy też gdzieś na zewnątrz, jeżeli pogoda dopisywała i miała na to taką ochotę. Pomyślała jednak, że zapisanie się na zajęcia nie będzie takim złym pomysłem, może się nauczy czegoś nowego, albo instruktor pokaże błędy, które popełnia – mimo wszystko jako samouk mogła jakiejś pozycji nauczyć się po prostu źle. No i może kogoś pozna? Ostatnio rozmawiała z Nevą przez telefon i siostra ją zganiła za brak życia towarzyskiego. I coś w tym było – miała niby współlokatorkę, ale obydwie zajmowały się trochę swoimi sprawami i zwykle widywały się w kuchni, zamieniając parę zdań. Rzadko jednak wychodziła gdzieś na miasto, nie miała zbyt wielu znajomych, więc takie zajęcia grupowe wydawały się idealnym miejscem, żeby poznać kogoś nowego.
Oczywiście przyszła odpowiednio przed planowanymi zajęciami, tak żeby móc się w stosowny strój – ot, długie leginsy, sportowy stanik, przylegająca do ciała koszulka, a także świeże skarpetki, bo jak joga to na bosaka – nie wyobrażała sobie, żeby ćwiczyć w butach. Okazało się jednak, że była trochę za wcześnie, więc zapytała miłej pani na recepcji, czy może wejść na salę – która była pusta – i się trochę porozciągać. Ta stwierdziła, że nie ma problemu, co Hazel ucieszyło.
Odkąd przestała pracować w szkole tańca rzadziej wracała na „stare śmieci”. Wiadomo, nigdy nie będzie w takiej formie jak przed wypadkiem, jednakże nie potrafiła sobie odmówić tańca od czas do czasu. Tak więc wzięła swojego iPoda, słuchawki i puściła Jezioro Łabędzie, do którego najpierw zrobiła typową baletową rozgrzewkę, a potem zatańczyła na tyle ile było to możliwe bez odpowiednich butów. Pomimo że nie była w formie jak przed laty, to dla laika to i tak był widok pełen gracji i elegancji; Kątem oka w pewnym momencie zobaczyła jednak, że ktoś wchodzi do środka, więc przerwała w połowie ruchu, odwracając się do tej osoby – pomyślała, że to mógł być instruktor, który chciał przygotować się do zajęć. Wyciągnęła słuchawki z uszu.
Em, przepraszam, przyszłam wcześniej i recepcjonistka powiedziała, że mo... – I w tym momencie zobaczyła kim ta osoba była. Haze ściągnęła brwi. – To Ty. – Cały entuzjazm z nie uleciał w jednym momencie. Pomimo że obiecała mu dać znać, jeśli Jed się z nią skontaktuje, tak… cóż, trzeba przyznać, że Zeta nie zostawił po sobie najlepszego pierwszego wrażenia. – Co tutaj robisz? – zapytała, bo naprawdę nie chciało się jej wierzyć w zbieg okoliczności, że AKURAT tędy się przewinął.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
8 I am here again

Prawdę powiedziawszy spotkanie z Hazel już nieco zatarło się w pamięci mężczyzny. Wynikało to poniekąd z prostego faktu, iż po drodze wydarzyło się wiele innych rzeczy. Jak chociażby wtargnięcia do jego domu podejrzanego typa, który twierdził, że był związany z Jeddą. W to jedno akurat Zeta nie mógł tak całkowicie uwierzyć i wciąż do samej tej idei podchodził sceptycznie. Nie był w stanie dopytać o ową sprawę Audrey, bo ta rozpłynęła się w powietrzu i unikała go jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie pomyślał, by dopytać Hazel, bo… właściwie dlaczego miałby tak pomyśleć po tym, co ostatnim razem mu powiedziała? Jasno wynikało z jej słów, że jej kontakt z Jeddą nie był aż tak zażyły niż jak na to liczył Zeta. Dlatego w istocie wyparł ich spotkanie z pamięci.
W pracy mieli braki kadrowe i w ostatnim czasie Zeta musiał przyznać, że spędzał zbyt dużo czasu w studiu. Niezbyt mu się to podobało ze względu na kolidowanie grafiku z jego innymi zajęciami, o których z reguły głośno nie mówił. Ale przecież nie mógł narzekać zważywszy na to, że potrzebował owej pracy w roli przykrywki dobrego chłopca. Poza tym nie po to robił te wszystkie kursy i nie po to obczajał filmiki na youtubie, żeby teraz rzucić to wszystko tylko dlatego, że mu grafik nie odpowiadał. I właściwie w tym momencie mógł sobie podziękować w duchu, że tego nie zrobił, bo kiedy już przywitał się z lekkim uśmiechem z recepcjonistką – której nie omieszkał również miło zagadnąć, bo przecież udawał sympatycznego kolesia – i gdy wreszcie przeszedł do salki, w której prowadził zajęcia, jego spojrzenie utkwiło w przepięknej dziewczynie. Zatrzymał się w pół kroku, wpatrując się w jej ruchy pełne gracji i elegancji. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż natrafił na jakiś spektakl i poniekąd był pod wrażeniem, co na pewno można było zobaczyć na jego twarzy przez kilka sekund; nawet po tym, gdy Hazel już się zatrzymała.Ale zaraz nieomal się jej nie roześmiał w twarz. Ale przecież nawet ona z perspektywy czasu powinna przyznać, że sytuacja była co najmniej komiczna. Z bezczelnym acz z szerokim uśmieszkiem założył ręce na torsie i oparł się nonszalancko o framugę wejścia. – Czy ty mnie śledzisz? – zapytał z rozbawieniem i uderzającą pewnością siebie. Niedbale rzucił matę na podłogę i wskazał palcem na naszywkę z imieniem na swojej koszulce; naszywkę, która ewidentnie sugerowała, że jest tutaj instruktorem. I po tym, by podkreślić jeszcze bardziej jak bardzo jest bezczelny dodał: – Witam na moich zajęciach. – Nie potrafił się nie uśmiechnąć.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
To nie tak, że Hazel jakoś wybitnie wspominała spotkanie z Zetą. W sumie czemu miałaby się ponownie denerwować? Sama miała dosyć sporo na głowie ostatnimi czasy, jakby nie patrzeć ponowne otwarcie antykwariatu powodowało, że pracy była co niemiara. Mimo wszystko jej dziadkowie przez lata zbudowali reputację wśród lokalnej społeczności i Haze trochę na niej się opierała. Mimo wszystko dawała z siebie wszystko, żeby klienci zawsze byli zadowoleni i mogli miło spędzić czas. Myślała nawet na lekkim… rozwinięciem oferty, by ludzie mogli kupić książkę, albo już przyjść ze swoją i ją poczytać, przy jednoczesnym piciu kawy czy coś w ten deseń… bądź zrobić taką biblioteczkę, z której każdy mógł wziąć książkę czy gazetę do poczytania na miejscu. Miała trochę pomysłów, aczkolwiek nim zacznie je wszystkie realizować musiała się ustabilizować trochę sytuacja, bo a tu jakiś papierów w urzędzie brakuje, a to dostawa opóźniona… istny zawrót głowy, przez który spotkanie z bratem Jeddy szybko poszło w niepamięć.
Hazel miała to do siebie, że w trakcie tańca zupełnie się zapominała. Oddawała mu się całym sobą, każdą, najmniejszą komórką swojego ciała, przez co często świat przestawał istnieć, dlatego też z opóźnieniem zobaczyła, że nie była na sali sama i ktoś na nią patrzył. Nie żeby miała z tym jakiś problem. Jakby nie patrzeć, tańczyła na deskach Sydney Opera House, była przyzwyczajona do posiadania dużej widowni. Problemem była tutaj osoba, która na nią patrzyła i od razu sobie przypomniała ich spotkanie.
Pfff – odparła, słysząc jego jakże ironiczny komentarz, będący nawiązaniem do ich ostatniej rozmowy. – Zajęcia jogi to ostatnie miejsce w jakim bym się ciebie spodziewała – dodała zaraz potem. Zeta wydawał się jej mocno podejrzany i wcale by się nie zdziwiła, gdyby kręcił jakieś mniej legalne rzeczy na boku. Widząc jednak plakietkę z jego imieniem i nazwiskiem, potwierdzającą, że był instruktorem… cóż, miała dwojakie odczucia. Z jednej strony miała po prostu ochotę sobie pójść. Z drugiej, miała wrażenie, że to by mu dało jakąś satysfakcję, której zdecydowanie dawać mu nie chciała. – I dziękuję za przywitanie. – Odwzajemniła uśmiech, by następnie podejść do okna i na framudze zostawić swoje słuchawki, a następnie rozłożyć matę, którą tam postawiła wcześniej. Korzystając jednak z okazji, że wciąż byli sami, postanowiła zapytać o nurtującą ją rzecz. – Jedda się odzywała? – Może nie znały się jakoś bardzo z Jed, jednakże… trochę się o dziewczynę martwiła, zwłaszcza po tym co Zeta powiedział.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Mam nadzieję, że kiedyś będzie im dane porozmawiać o tychże pomysłach, bo Zeta byłby w istocie zachwycony propozycją rozwoju i rozszerzenia oferty antykwariatu. Kawa z książką – nawet sam by jej taki szyld zrobił. Póki co jednak Zeta nie miał zbytnio pojęcia o życiu Hazel – poza tym, co udało mu się ustalić dzięki rzetelnemu rozeznaniu w Internecie. Wiedział, co prawda, że Hazel jest właścicielką antykwariatu, który niegdyś prowadzili jej dziadkowie, a w międzyczasie chyba jej starsza siostra, ale poza tym… zupełnie nic, bo jednak postać Hazel była dla niego dość tajemnicza. Oczywiście, była jeszcze kwestia jej spotkań z Jeddą, ale nadal nie miał pojęcia, jakiego typu charakter miały owe spotkania.
Musiał przyznać, że jeśli Hazel usiądzie ze swoją matą w pierwszym rzędzie to raczej trudno będzie musi się skupić na zajęciach. To znaczy – o ile będzie w stanie je płynnie prowadzić, o tyle nie będzie mógł wyzbyć się szelmowskiego uśmieszku. Na jej odpowiedź wzruszył tylko ramionami, bo cóż, nie mógłby nie przyznać jej racji. Raczej nie prezentował się na osobę, która mogłaby być instruktorem jogi. Mimo to, postanowił się z nią jednak trochę podroczyć. – Ach, tak? A to niby dlaczego? – Posłał jej znowu uśmiech, czemu towarzyszyło lekkie uniesienie brwi. Ciekaw był czy jej odpowiedź go w jakikolwiek sposób zaskoczy, czy będzie raczej odzwierciedleniem – całkiem szablonowym – jego własnych myśli.
I jakże miłe było zresztą droczenie się z nią. Zwłaszcza, że zupełnie dał się wybić z tej nonszalanckiej postawy, tym jednym pytaniem, które padło z jej ust. – Nie. W każdym razie nie bezpośrednio do mnie – oznajmił wymijająco i sam zaczął rozkładać swoją matę w miejscu przeznaczonym głównie dla niego, tak by był w stanie widzieć całą sale i wszystkie kursantki. – Cóż. Odzywała się do swojej najlepszej przyjaciółki – dodał jeszcze w gwoli wyjaśnienia z lekkim wzruszeniem ramion, a następnie skierował wzrok pełen podejrzenia wprost na dziewczynę. – A do ciebie? – Bo uświadomił sobie, że może właśnie dlatego pytała, bo dostała jakąś wiadomość od Jeddy.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Na chwilę obecną pomysł rozszerzenia oferty antykwariatu był jedynie ziarenkiem, które w Hazel kiełkowało i na razie nikt oprócz niej o tym nie wiedział. Pierwszym osobom, którym zapewne by powiedziała to byliby jej dziadkowie – jakby nie patrzeć, antykwariat to było całe ich życie, więc nie chciała robić czegoś wbrew woli, nawet jeśli oficjalnie teraz ona się nim zajmowała i była jego właścicielką. Haze kochała dziadków z całego serca i była wdzięczna za całe wsparcie, które od nich dostała czy to w trakcie szkoły, czy w trakcie kariery bądź zaraz po wypadku. W oczach Ebenhart to były anioły, a nie ludzie.
To co Zeta mógł jeszcze o niej znaleźć w Internecie to na pewno informacje, że była baletnicą i tańczyła dla Sydney Opera House – po wpisaniu jej imienia i nazwiska na pewno wyskoczyły mu recenzje z debiutu Haze Jeziora Łabędzi. Ta rola była przyjęta bardzo przychylnie przez krytyków. Niektóre portale ściśle powiązane z „branżą” wspominały również o procesie, który Hazel wytoczyła swojej dublerce, która z zazdrości podłożyła jej nogę i w ten sposób zrujnowała całą karierę Haze, bowiem uraz był na tyle poważny, że nigdy nie będzie w stanie wrócić do profesjonalnego tańca.
Zdecydowanie nie zamierzała siadać w pierwszym rzędzie na jego zajęciach, nie było takiej opcji. Najchętniej to by stąd w ogóle wyszła, ale nie chciała po prostu Zecie dać tej satysfakcji. Usadowi się gdzieś na samym końcu, przetrwa jakoś tę godzinę i nigdy więcej nie wróci. Ewentualnie będzie pytać, kto jest instruktorem, by przypadkiem się na Corrente nie natknąć.
Bardziej mi pasujesz na upierdliwego aktywizatora, albo co gorsza komornika – odparła z przekąsem. Wyszukał ją w Internecie, znalazł adres jej antykwariatu. Nie zdziwiłaby się, gdyby jakimś cudem udało mu się dotrzeć do tego, gdzie mieszka. To już rzeczywiście byłoby bardzo podejrzane i wezwanie policji byłoby jak najbardziej na miejscu.
Cóż, mimo wszystko o Jeddę się trochę martwiła. Nie znały się zbyt dobrze, nie zmieniało jednak to faktu, że takie nagłe zniknięcie bez słowa raczej nie wróżyło niczego dobrego i na miejscu Zety zapewne już dawno wezwałaby policję, ale to nie od niej zależało. Nie będzie przecież wychodzić przed szereg.
Tyle dobrze, że wiadomo, że z nią wszystko w porządku – odparła, z widoczną ulgą. Na kolejne słowa pokręciła jedynie głową. – Nie – zaprzeczyła. Niestety, ona od Jed nie dostała żadnej wiadomości, aczkolwiek naprawdę Haze ulżyło, że ta odezwała się chociaż do swojej przyjaciółki.
Powoli zbliżał się czas zajęć i ludzie zaczęli się zbierać. Tak więc Hazel – zgodnie z tym co sobie zaplanowała – usiadła na szarym końcu, jak najdalej od Zety. Rozłożyła sobie matę, zaczęła się trochę rozciągać. Co jak co, ale jeżeli chodziło o bycie wygimnastykowaną, to Haze nie można było niczego zarzucić.

Zeta Corrente
ODPOWIEDZ