wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
2. + Outfit

Mathilda była pewna, że to był bardzo, ale to naprawdę bardzo okrutny żart kiedy odebrała telefon od przyjaciółki, która przecież od dwóch lat była martwa. A przynajmniej według męża tej przyjaciółki, bo sama Mati nigdy nie przestała wierzyć w to, że jej psiapsia nadal żyje. Jak jesteś czyjąś bratnią duszą to takie rzeczy się po prostu czuje. To tak jak umiera jeden z bliźniaków i drugi jest w stanie wyczuć fizyczny ból i stratę. Tak samo Mati od zawsze czuła Nelle. Tak samo nie poczuła nic kiedy ta została uznaną za martwą. Jasne, dostała palpitacji kiedy otrzymała wiadomość o jej śmierci. Umierała codziennie kiedy kładła się do łóżka i umierała na nowo kiedy budziła się w świecie, w którym jej przyjaciółki nie było w zasięgu ręki czy chociaż telefonu. Przez pierwsze kilka dni dzwoniła do Nelle i zostawiała jej masę wiadomości głosowych błagając, żeby ta wróciła. Było ich tyle, że w końcu zapchała skrzynkę głosową i nie mogła już zostawić nic. Pisała jednak smsy, aż w końcu po prostu przestała. Ból nadal był częścią jej życia, ale zmalał, pozwolił jej funkcjonować i wrócić do udawania, że miała życie.
Upewniała się tysiąc razy kiedy rozmawiała przez telefon z kobietą, która twierdziła, że jest Nelle. Trzęsła się i płakała ze szczęścia. Zapewniała, że oczywiście, że pojawi się na lotnisku i jak najbardziej Nelle może się u niej zatrzymać. Co prawda nie miała na to warunków, ale nie miała problemu z tym, żeby spać na kanapie kiedy przyjaciółka zajmie jej łóżko. Zadzwoniła do swojego kierownika i powiedziała, że będzie potrzebowała trzech dni wolnych. Albo wydawało jej się, że zadzwoniła. Tak czy siak w dniu, w którym miała odebrać Villanueva z lotniska, rozpoczynała swój trzydniowy urlop.
-Nawet mnie dzisiaj nie zawiedź, złotko. - Powiedziała do swojej Hondy, która o dziwo bezproblemowo odpaliła i nawet ani razu nie zawarczała, że coś jest nie tak. Nawet jedna kontrolka się nie zaświeciła sugerując, że może jednak Mati powinna coś sprawdzić. Dojechała na lotnisko w Cairns przed czasem. Siedziała na masce swojego auta i nerwowo paliła papierosa za papierosem, a w przerwach obgryzała paznokcie. Prawie umierała ze stresu kiedy biegła do galerii, żeby obserwować jak samolot, który miał przywieźć Nelle lądował. Przylepiła się do szyby jak dziecko z filmu "Help" i uderzała w nią pięściami kiedy zobaczyła wychodzącą z samolotu przyjaciółkę. Popychając ludzi i nawet ich nie przepraszając biegła w stronę bramki, z której powinna wyjść Nelle. Chodziła jakby miała owsiki w dupie i czekała, aż ta się w końcu pojawi. A jak już się pojawiła to Nelle po raz kolejny rzuciła się do biegu i rzuciła się w ramiona przyjaciółki absolutnie nie myśląc o tym, że może nie powinna tego robić. Z nosa leciała jej woda, z oczu lały się łzy. Nie mogła uwierzyć w to, że przez ostatnie dwa lata miała rację i Nelle żyła.
-Nie mogę w to uwierzyć. - Powiedziała odsuwając się i łapiąc twarz Nelle w swoje dłonie.

Nelle Villanueva
korespondent wojenny — gazeta
28 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
korespondentka wojenna powracająca do Lorne po dwóch latach niewoli
#1

Żyła chyba w jakimś śnie. Koszmar, który przeżywała nagle zmienił się w coś lżejszego, ale dalej nie przypominało to normalnego życia. Była jakby nieobecna, potrafiła całymi godzinami do nikogo sie nie odzywać i wpatrywać w jeden punkt pogrążona we własnych myślach, które cóz... były trochę mroczne. Pomimo tego, że została uratowana i raczej powinna cieszyć się wolnością, nie była niestety w stanie to zrobić. W głowie wciąż powracała do tych ponurych dni, gdy siedząc w kompletnej ciemności próbowała znaleźć jakąkolwiek motywację do tego, by dalej starać się przeżyć. Nie było to łatwe, bo nadzieja na uwolnienie została jej szybko zabrana. Nie rozumiała dlaczego ją przetrzymywali, do niczego nie była im potrzebna... no może poza jednym, bo najwyraźniej spisywała się jako seksualna zabawka, gdy tylko im się nudziło. Na początku jeszcze z tym walczyła, krzyczała, zapierała się, ale z czasem zdała sobie sprawę, że nie ma to żadnego sensu, a opór sprawiał, ze wszystko było jeszcze gorsze, gdy była grzeczna to przynajmniej jej nie bili. Leżała po prostu na zimnej podłodze, a oni robili swoje. Czasem łza spłynęła jej po policzku, ale później już nawet tego jej zabrakło. Jej ostatnie dwa lata ciężko było nawet nazwać życiem, nawet z egzystencją było trudno. Po prostu była tam ciałem, a myślami odlatywała gdziekolwiek, albo po prostu otępiona zupełnie się wyłączała.
Przymknęła powieki, gdy samolot wystartował z Melbourne. Nigdy nie lubiła startów. Ten dźwięk, uczucie wbijania w fotel i nagła zmiana ciśnienia bardzo jej przeszkadzały. Chyba jakimś plusem było to, że chociaż na taką małą głupotę nie pozostała obojętna. Lot nie zajął jej dużo czasu. Może powinna bardziej ekscytować się na samą myśl o spotkaniu się z przyjaciółką. W końcu wracała do domu, do bliskich... do męża i swojego starego życia. Tylko czy potrafiła to zrobic? Nie była już tą samą kobietą, która opuszczała Lorne Bay te 2 lata temu. Teraz była kimś zupełnie innym i była pewna, że ta Nelle wcale im nie przypadnie do gustu.
Po wylądowaniu skierowała się do bramek, gdzie odebrała bagaż. To wszystko było takie surrealistyczne, ze aż jej było niedobrze. Czuła ten dziwny skurcz w żołądku, gdy nagle okazało się, że musi wyjść do ludzi. Sama. Każdy krok był ciężki, wolałaby zniknąć, pewnie wszystkim wyszłoby to na dobre. Jednak, gdy zobaczyła twarz przyjaciółki biegnącej w jej stronę to trochę odruchowo zrobiła krok w tył. Nie panowała nad tym. Czuła się niesamowicie niekomfortowo, gdy dziewczyna ją przytuliła. Stała tak jak słup soli czując jak znowu traci kontrolę, robiła to co przy każdej przemocowej chwili w czasie niewoli, po prostu się wyłączała i pozwalała, by ktoś robił z jej ciałem to co chciał. Dopiero, gdy dziewczyna się od niej odsunęła to trochę ochłonęła. - Hej - mruknęła tylko i wysiliła się na lekki uśmiech. - Tak, ja też - nie potrafiła wypowiedzieć nic dłuższego. Słowa grzęzły jej w gardle. - Niestety, nie mam dla Ciebie żadnego prezentu z podróży - bo pewnie jej obiecała przed swoim wylotem, że coś jej przywiezie. A tu cóż. Zawiodła.

mathilda brubaker
powitalny kokos
catlady#7921
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Dosłownie chciałam napisać, że jak Mati się od niej odsunęła to wytarła łzy i smarki w rękaw, ale ona ledwo miała na sobie coś co można było nazwać koszulką. Tak czy siak odsunęła się od przyjaciółki i trzymając dłonie na jej twarzy przyglądała jej się badawczo. Widać było, że przeszła przez piekło. Mathilda nie miała zamiaru wypytywać jej o nic. Dopiero jak Nelle sama zacznie opowiadać to Mati zamieni się w słuch i będzie przy niej.
-Nic się nie stało, czarodziejko. Ważne, że wróciłaś, że żyjesz. – Uśmiechnęła się smutno i bolało ją to, że nie może powiedzieć, że Nelle wróciła cała i zdrowa. Zdecydowanie nie była cała i z pewnością nie była zdrowa. Może fizycznie sprawiała wrażenie zdrowej, ale od razu można było zauważyć, że psychicznie Nelle nie jest tą samą kobietą, którą Mati widziała po raz ostatni. –Chodź, idziemy do domu. – Powiedziała i gdyby tylko była wyższa i silniejsza to by przeniosła Nelle na swoich ramionach do tego auta. Zaczęła się nawet rozglądać za jakimś wózkiem, żeby móc ją tam znaleźć, ale niestety niczego nie dostrzegła. Zamiast tego wzięła tylko od przyjaciółki torbę i zarzuciła ją sobie na ramię. Torba równie dobrze mogła być pusta. Pamiętała jak Villanueva opuszczała Australię dwa lata temu i miała ze sobą wielką walizkę pełną potrzebnych rzeczy. Teraz miała lekką torbę, która nie była jej torbą. Niczego jednak nie skomentowała. Nadal trzymała się tego, że nie będzie wypytywać jej o rzeczy, o których ta sama z siebie nie zacznie mówić.
-Chcesz zajechać coś zjeść? – Zapytała i wzięła Nelle pod rękę i prowadziła ją w stronę parkingu gdzie stało jej auto. Co oczywiście jej przypomniało, że przecież Nelle znała jej auto. –Od razu ci powiem, żebyś nie była w szoku… nadal jeżdżę moją starą Hondą. – Posłała jej uśmiech. Nie wiedziała jak powinna się zachowywać. Chciała się zachowywać normalnie, ale jednocześnie bała się tego, że zachowuje się nieodpowiedzialnie i być może chamsko, bo nie bierze pod uwagę uczuć przyjaciółki. Brała je pod uwagę, jak najbardziej o nich myślała. Chciałaby jednak, żeby ktoś do niej wczoraj zadzwonił i powiedział jej co się działo z Nelle przez ostatnie dwa lata i żeby jej powiedzieli jak powinna się teraz zachowywać w jej obecności.

Nelle Villanueva
korespondent wojenny — gazeta
28 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
korespondentka wojenna powracająca do Lorne po dwóch latach niewoli
Uśmiechnęła się niemrawo. "Czarodziejko" dawno tego nie słyszała, przez dwa lata nie słyszała żadnego przyjaznego głosu. Powinna teraz bardziej docenić te kilka słów, które usłyszała od przyjaciółki. Nie potrafiła jednak. Niczego nie była w stanie docenić. Chciała po prostu przestać musieć robić cokolwiek. Najgorsze w tym wszystkim było to, że od pewnego czasu nawet nie tęskniła za bliskimi, przyzwyczaiła się do sytuacji, w której była przekonana, że już ich nigdy więcej nie zobaczy. Wiedziała jak zachować się, gdy ktoś próbuje Cię pobić, wiedziała jak się ułożyć żeby ból był jak najmniejszy albo zeby szybko mogła zemdleć, a nie miała pojęcia jak na nowo odnaleźć się w społeczeństwie, które było do niej raczej życzliwie nastawione. - Jasne - powiedziała i w sumie to nie chciała dawać kobiecie swojej torby, ale nie miała też siły na to żeby się z nią tarmosić na środku lotniska.
- Nie, dziękuję nie jestem głodna - ostatnio to nigdy głodna nie była, nie odczuwała potrzeby jedzenia i gdyby nie to, że musiała, to nie spożywałaby żadnych posiłków. Przyzwyczaiła się zresztą do jedzenia jakiś ochłapów raz dziennie. Miała skurczny żołądek - Ale jak Ty masz ochotę to oczywiście możemy się zatrzymać - nie chciała jej w końcu niczym ograniczać. Ona sobie po prostu będzie, gdzieś obok.
- To auto jeszcze funkcjonuje? - Zapytała zdziwiona i nawet się trochę ożywiła, bo nie spodziewała się, że gruchot wytrzyma próbę czasu. - Niektóre rzeczy pozostają bez zmian - uśmiechnęła się delikatnie do kobiety krzyżując ręce na piersiach. Czuła się bezpieczniej gdy tak robiła.
Niestety nie mogła w żaden sposób pomóc przyjaciółce i dać jej poradnik "jak rozmawiać z ludźmi po traumie" głównie dlatego, że po prostu nie była w posiadaniu czegoś takiego. Nelle miała nadzieję, że Mati nie będzie się nią za bardzo przejmować, bo nie miała w planach mieszać jej w życiu. W końcu doszły też do samochodu, który Nelle dobrze znała i nawet zanim do niego wsiadła to nostalgicznie przejechała dłonią po karoserii z delikatnie uśmiechem na twarzy. - Opowiedz mi co robiłaś, pewnie wiele się działo pod moja nieobecność - chciała się dowiedzieć co przegapiła, a z drugiej strony wcale nie chciała, obawiając się, że poczuje się jeszcze gorzej wiedząc ile straciła.

mathilda brubaker
powitalny kokos
catlady#7921
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Pokiwała energicznie głową. Pewnie zbyt energicznie, bo aż jej się zakręciło w głowie. Po prostu była tak zestresowana tym wszystkim i jednocześnie tak podekscytowana tym, że widzi przyjaciółkę, która była uznana za martwą, że naprawdę nie miała zielonego pojęcia co robić. Chciała ją pytać o wszystko i opowiadać o wszystkim, a jednocześnie nie wiedziała co może powiedzieć, żeby nie wyjść na ignorantkę. Mogła wczoraj posiedzieć w necie i poczytać jak rozmawiać z osobami, które wracają po dwuletnie nieobecności podczas, której byli odizolowani od całego świata.
-Nie. W porządku. – Machnęła ręką. –Zjadłam spore śniadanie. – Uśmiechnęła się, ale kłamała, bo na śniadanie wypiła szklankę wody, bo wiadomo, ważne jest to, żeby jelita zaczęły pracować. A sytuacja finansowa Mati nie zawsze pozwalała na to, żeby miała jedzenie w lodówce. No i nawet nie chodziło o same pieniądze tylko też o to, że często była bezmyślna. Wolała na przykład kupić sobie dwie paczki fajek niż zainwestować w chleb czy cokolwiek do jedzenia. Ale z drugiej strony nie opłacało jej się nic kupować skoro mogła to przynieść ze sklepu. Nie była jednak w stanie przewidzieć kiedy w sklepie będzie coś co będzie mogła do domu zabrać. Skomplikowane życie.
-Zawodzi mnie przynajmniej trzy razy w tygodniu, ale jakoś funkcjonuje. – Odpowiedziała z uśmiechem i nawet czule spojrzała na auto. Patrzyła na nie tak teraz, bo jednak od rana prowadziło się je cudownie. Zupełnie jakby wyczuło, ze Mati ma na dziś ważną misję, której spierdolić po prostu nie może. Jak zacznie nawalać to wtedy i Mathildzie zacznie odwalać. –Tak. Dokładnie. – Potwierdziła, ale już nie patrzyła na auto. Teraz przeniosła wzrok na Nelle i obserwowała jak ta krzyżuje ręce na ramionach. Była świadoma tego, że akurat Villanueva jest już całkiem inną osobą. Było to widać na pierwszy rzut oka.
Podeszła do bagażnika, żeby tam schować torbę przyjaciółki. Ale nie mogła go otworzyć, bo jak zwykle się zaciął, więc po prostu rzuciła ją na tylne siedzenie. –Zapomniałam, że mam pełen bagażnik. Mam tam paszę dla kur. Pomagam znajomemu. – Machnęła ręką wymyślając jakieś pierwsze lepsze, randomowe i nieciekawe gówno. W końcu nikt nie będzie chciał patrzeć na paszę dla kur. Podbiegła do drzwi od strony pasażera i otworzyła je dla Nelle w razie gdyby te też przestały działać. Zajęła miejsce za kierownicą i zapięła pas. –Ummm… – Zacięła się, bo owszem, działo się naprawdę wiele, ale nie była pewna czy były to rzeczy, które przyjaciółka chciała słuchać. –Chyba taką największą rzeczą jest to, że od prawie trzech miesięcy mieszkam… tutaj. – No to było dosyć randomowe. –W sensie w Lorne Bay. Nie na lotnisku. Ani nie w Cairns. W Cairns to pracuje. – Wolała wyjaśnić, żeby Nelle nie miała jej za typiarę, która mieszka na lotnisku jak Tom Hanks w tym filmie o lotnisku, którego nigdy nie widziałam, bo nikt nie ma czasu na takie bzdury.

Nelle Villanueva
korespondent wojenny — gazeta
28 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
korespondentka wojenna powracająca do Lorne po dwóch latach niewoli
- W razie co nie musisz się mną przejmować okej? Możemy się gdzieś zatrzymać - nie chciała żeby Mati poczuła się jakoś zobligowana do robienie czegoś na co Nelle miała ochotę. Głównie dlatego, że Nelle teraz nie miała ochoty na nic. Tak niewiele rzeczy sprawiało jej teraz przyjemność, że to było aż smutne. Jedzenie się do nich zaliczało, gdyby mogła to wcale, by nie jadła, ale wiedziała, że niestety musi jakieś posiłki spożywać, chociaż nie sprawiało jej to radości. Nawet powrót w rodzinne strony jej nie cieszył. - Nie chciałabym być dla Ciebie jakąś kulą u nogi, już i tak dużo dla mnie robisz, że mogę się u Ciebie zatrzymać. Bardzo Ci dziękuję - była jej wdzięczna za okazaną pomoc i wiedziała, że tylko na nią może liczyć. - Nie będę Ci długo siedziała na głowie, obiecuje - dodała jeszcze, bo cóż, musiała wrócić do swojego życia, chociaż było to cholernie ciężkie.
- To fascynujące, że w ogóle jeszcze jeździ - dobrze pamiętała to auto - dlaczego nie kupisz sobie czegoś innego? - Zapytała po chwili, bo pewnie Nelle sądziła, że Mati jest teraz już panią doktor. - Tak mało płacą w szpitalu? - Nie wiedziała, że jej przyjaciółka trochę zmieniła swoje życiowe plany, a przez telefon nie miały okazji nadrobić aż tylu rzeczy. Na paszę na kur zareagowała tylko uśmiechem, bo no nie jej oceniać, ale to miłe, że Mati była taka pomocna. Kolega musiał ją doceniać. Nelle też ją doceniała, chociaż nie wiedziała czy w swoim obecnym stanie będzie mogła jej to pokazać. Pomóc przyjaciółki była dla niej naprawdę istotna i wiedziała, że chyba nigdy nie będzie w stanie się jej odwdzięczyć za tą wyciągnięcia do niej, pomocną dłoń. - Tak, to spora nowina - pokiwała głową. - Nie spodziewałam się, że będziesz chciała się przeprowadzić do takiego miasteczka... ale szpital w Cairns nie jest taki zły - w porównaniu do tego wojskowego, polowego, w którym przebywała przez kilka dni zanim przetransportowali ją do czegoś bardziej normalnego, by mogła dojść do siebie. Niestety, chociaż fizycznie było już z nią całkiem nieźle oprócz kilku siniaków, to psychicznie tak nie do końca się trzymała. - Co jeszcze? Nie było mnie dwa lata, pewnie sporo się wydarzyło. - Może się z kimś spotykała? Może już była czyjąś żoną, albo miała dziecko, dwa lata to szmat czasu, wszystko się mogło zmienić, a Nelle nie miała o niczym pojęcia.

mathilda brubaker
powitalny kokos
catlady#7921
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Pokręciła głową z uśmiechem. –Spoko, spoko. Jest okej. – Nie czułaby się komfortowo gdyby się gdzieś zatrzymały i ona jadłaby pojebane ilości jedzenia podczas gdy Nelle siedziałaby po prostu i pustym wzrokiem gapiła się przez okno, albo na jedzącą Mati. Byłoby to zdeka dziwne. Poza tym jak miała marnować ciężko zarobione hajsy to na przyjaciółkę, a nie na siebie i swoje głupie zachcianki. Gdyby Mati wiedziała, że Nelle nic nie przechodzi przez gardło to zaproponowałaby chociaż jakieś smoothie albo koktajle, bo wiadomo, że te są trochę sycące, a jednak łatwiej przechodzą przez gardło. –Nigdy nie byłaś i nigdy nie będziesz kulą u nogi! – Spojrzała na przyjaciółkę oburzona, bo takie domniemania były bardzo raniące. Mathilda powinna Nelle przepraszać za to, że oferuje jej tak chujowe warunki mieszkalne. Mogła poprosić Joshue, żeby przesunął swój domek bliżej i wtedy miałaby mini apartamentowiec. Jasne, musiałaby prosić go, żeby na jakiś czas zamieszkał gdzieś indziej, ale coś czuła, że Josh by się na to zgodził. –Przestań, czarodziejko. – Uśmiechnęła się cieplutko. –Możesz u mnie siedzieć tak długo jak potrzebujesz. – Mieszkały kiedyś przecież w jednym pokoju na studiach. Mieszkanie Mati było większe niż owy pokój, więc z pewnością nie będą sobie przeszkadzać. A od tego są przyjaciele, żeby moc na sobie polegać.
-Ma swoje humorki. – Powiedziała zgodnie z prawdą, bo to auto jeździło wtedy kiedy miało na to ochotę. No i pieniądze, które Mati na nie przeznaczyła, równie dobrze mogła odkładać i inwestować w coś lepszego. Nie miała jednak na to serca. –W szpitalu? – Zapytała podejrzliwie, bo skąd ona mogła wiedzieć jak płacą w szpitalu? Chyba wszystko zależało od tego na jakim się jest stanowisku. Zaraz jednak ogarnęła o co chodzi. –Oh, nie, nie. – Parsknęła śmiechem. –Nie studiuje medycyny. Moi rodzice myślą, że po tym jak rzuciłam rysunek to wybrałam medycynę jako nową ścieżkę kariery, ale to ściemka. – Machnęła ręką, bo zapomniała o tym „niewielkim” kłamstewku, którym karmiła swoich biednych, niczego nieświadomych rodziców.
-Ja też nie. – No raczej zawsze myślała, że jest dziewuchą należącą do dużego miasta. No i w sumie tak trochę było. W Lorne czegoś jej brakowało, ale nie wiedziała czego. Może było tu nieco za spokojnie? Nikt na siebie nie trąbił tak intensywnie jak w wielkim mieście. –Chciałam zobaczyć jak żyła moja babcia. – Przyznała, ale nie miała jeszcze okazji do tego, żeby rzeczywiście skupić się na tym, żeby poznać życie swojej babci. Pochłonęło ją jej własne. –Może… – Odparła, bo nigdy nie była w szpitalu w Cairns, ale zakładała, że Nelle kontynuowała to, że Mati pracuje w szpitalu.
-Ummm… – Ponownie się zacięła. –Nic specjalnie wielkiego się nie wydarzyło. – Powiedziała i wychyliła się przez okno, żeby skasować bilet parkingowy i ruszyła w tym samym momencie, w którym podniósł się szlaban, bo bała się, że ją przygniecie jak przejedzie za wolno. –Pracuję w markecie, żyję trochę z dnia na dzień… no i tak jakoś leci. – Uśmiechnęła się smutno, bo wiedziała, że Nelle to nie mogła sobie tak pożyć z dnia na dzień, bo bóg jeden wie co się z nią działo przez ostatnie dwa lata.

Nelle Villanueva
korespondent wojenny — gazeta
28 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
korespondentka wojenna powracająca do Lorne po dwóch latach niewoli
- Cieszę się - powiedziała, chociaż w jej słowach chyba ani grama radości nie można było usłyszeć. Oczywiście, może teraz, w tej chwili Mati nie czuła się źle z tym, że Nelle będzie u niej mieszkać, ale co będzie za tydzień czy dwa? Na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest już tą samą, wesołą kobietą co kiedyś. Nie będzie dobrym partnerem do rozrywek, nawet do picia na smutno. Chociaż może gdyby wlała w siebie hektolitry alkoholu to poczułaby się o wiele, wiele lepiej. Z drugiej strony wolała nie próbować z obawy, ze tama, którą tak dobrze zbudowała, pęknie i wszystkie smutki się z niej wyleją, a to co miałaby światu do przekazania byłoby straszną i brutalną opowieścią. Josh pewnie teraz będzie uważał, że Mati sobie sprowadziła dziewczynę na chatę i już się nie wybroni z tego "nie jestem lesbijką". Aczkolwiek nie wyprzedzajmy faktu, bo Josh o niczym nie wie i układa sobie włosy na brylantynę w błogiej nieświadomości. - Dobrze, ale jak tylko zacznę Ci przeszkadzać to musisz mi od razu powiedzieć - bo miała przecież swoje życie, a Nelle nie była egoistką żeby myśleć tylko o swojej wygodzie. Mati i tak wiele dla niej robiła, Villanueva mogła mieć tylko nadzieję, że niedługo wszystko się jakoś naprawi, a ona sama wróci do męża... jakkolwiek dziwnie, by jej z nim nie było.
Słysząc kolejne słowa przyjaciółki Nelle aż zrobiła wielkie oczy. - Co? Serio? - Udało jej się nawet uśmiechnąć! Trochę ją przez to bolały mięśnie na twarzy, o których zapomniała przez ostatnie dwa lata. - I dalej Ci wierzą? - Zapytała, bo była ciekawa jak przyjaciółce udało się ciągnąć to kłamstwo przez lata. - Jestem pod wrażeniem - pokiwała głową i zerknęła na dziewczynę wciąż lekko rozbawiona. - Oh... rozumiem - mruknęła na tą informację o babci - ale to Lorne, na pewno nie było to nic ciekawego - Nelle się tu wychowała i wiedziała, że w tym mieście nie ma zbyt wielu rozrywek, nie dzieją się tu jakieś ekscesy, nie ma nawet grasującego seryjnego mordercy. Z tym ostatnim się myliła, ale nie było jej w mieście dwa lata więc miała do tego pełne prawo.
- I jak Ci się podoba praca? - Zapytała, bo słyszała różne rzeczy od osób pracujących w handlu, wielu było niezadowolonych. - Rzuciłaś wielkie miasto żeby żyć z dnia na dzień w Lorne... współczuję Mati - nawet ją poklepała po ramieniu, bo sobie pomyślała, że może Mati ma w życiu gorzej niż ona.

mathilda brubaker
powitalny kokos
catlady#7921
ODPOWIEDZ