malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Dwanaście lat. Całe jej dorosłe życie było skupione na nim. Ledwo pamiętała ich początki – spotkanie na terapii grupowej, szybki seks zaraz po wyjściu i pierwszy raz, gdy nakryła go z inną – ale wiedziała, że zawsze kończyło się to tak samo. Próbowali zamknąć z hukiem za sobą drzwi, dać sobie na wstrzymanie, odnaleźć się w normalnej relacji z kimś innym...ale zawsze jakimś cudem (albo przekleństwem) powracali do siebie.
Nigdy nie zniknął z jej szybkiego wybierania numeru, nigdy nie kasowała kontaktu do niego. Zawsze nadchodził moment, gdy po prostu umawiali się na spotkanie i nawet jeśli udawali przyjaciół, wystarczyło tylko jedno spotkanie za dużo, z alkoholem w tle, z jakimś wspomnieniem dawnej imprezy bądź jego uśmiechem i już byli razem. W niekonwencjonalny sposób, ale przetrwali razem dwanaście lat. Kłótni, rozstań, przyjaźni.
Czemu żadne z nich nie odeszło? Bo nikt nie wytrzymałby konkurencji z człowiekiem, który wiedział o niej wszystko, któremu nie trzeba się było tłumaczyć, który mimo upływu lat działał na nią jak nikt inny. Bo przy całej nienawiści do niego nikomu nie byłaby w stanie pokochać tak bardzo. Może tu był błąd? Może powinna mniej się spalać w związku?
Pochyla się i przestaje wbijać paznokcie w jego ramiona. Nie można tak się niszczyć, nie powinni. A jednak próbowali. Musiał widzieć, że ona też stara się dać z siebie wszystko, chociażby zaprzyjaźniając się z jego córką i znosząc ojca, który był kawałem skurwysyna dla niego.
- Naprawdę sądzisz, że to zależy od nas? Zakochałam się w tobie i niezależnie od tego całego syfu - kręci głową - naprawdę lubię, gdy przychodzisz i robisz mi kolację - już chyba wolałaby seks od tak trudnych i szczerych rozmów, bo wiedziała, że do niczego dobrego nie doprowadzą. Unosi wzrok i patrzy na niego. - Wiesz czego chciałabym za dziesięć lat? Nas. Jako rodziców, jako związek ze wspólnym domem, psem i bez tego przeklętego basenu - wie, że pływać nie znosi i robi to tylko z nim. Wie o niej wszystko, dlatego nie wyobraża sobie dalszego życia z kimś innym. - Jesteś w stanie mi to dać? - pyta cicho, Julia nie zadaje takich pytań nigdy, więc dojrzała do myśli o związku. - I co z tobą robię? - kręci głową, nie wie dlaczego tak przystojny facet miał tak niskie mniemanie o sobie. Przez nią? To boli, może zasługiwał na szczęście z kimś innym, może to nie tylko ona czuła się czasami przytłoczona tym wszystkim. Może miłość to taki okrutny stan, że nie może być łatwo i właściwie. - Dwanaście lat, sam sobie odpowiedziałeś - delikatnie rysuje palcami jego usta, rysy twarzy, jej idealny model do zdjęć. Uśmiecha się. - Pamiętasz lato dwa dziesięć? - szczerzy się, ciąg imprez, ognisk na plaży, wtedy pozwoliła mu się nawet wrzucić do wody nago, bo wiedziała, że z nim nic jej nie grozi. - Powiedziałam ci, że jesteśmy w tym razem. Nic się nie zmieniło, nawet jeśli mnie czasami doprowadzasz do szału - i ma ochotę go zabić, ale tego nie mówi na głos, woli zaznaczać dłonią jego idealną szczękę, schodzić dłonią do szybciej bijącego serca. Ona naprawdę nie jest dobra w rozmowach o miłości, woli ją uprawiać.
Adam Polanski
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Jest spokojniejszy, przynajmniej pozornie. Jego twarz podąża za dotykiem jej palców. Potrzebuje tej bliskości. Potrzebuje, chociaż nadal jest dogłębnie zraniony tym brakiem jakiegokolwiek zaufania. Nie może jej się wytłumaczyć bardziej. Nie może jej powiedzieć, co robił w tym centrum handlowym i potem w knajpie. Po nitce do kłębka musiałby się przyznać do tego, że kupił jej pierścionek zaręczynowy, który teraz spokojnie spoczywał w kieszeni jego kurtki.
Kiedy opuszki dłoni Julii dotykają jego ust, przytrzymuje jej rękę swoją i delikatnie muska ustami jej skórę. Mógłby już nic nie mówić. Nie kontynuować tej trudnej dyskusji i skupić się na tym, co wychodziło im zdecydowanie lepiej. Przyciąga ją do siebie bliżej i obejmuje ramionami. Zamyka ją w tym uścisku. Przytula do siebie to drobne ciało, chociaż niewiele niższe od jego własnego. Bardzo to lubi.
Wszystko zależy od nas. I tego, co z tym wszystkim zrobimy – teraz to jego dłoń dotyka jej twarzy, ujmując jej policzek. Powinien powiedzieć coś więcej. Te dwa słowa, które przychodzą mu z takim trudem. Z tym że, przekonany jest, że ona wie. Wie, że ją kocha. Całą tą swoją ułomną, ubogą i koślawą miłością.
Raczej, że bez basenu. Nie dręczyłbym cię codzienną wizją wody, skoro tak panicznie się jej boisz. Co, swoją drogą, jest całkiem pojebane, biorąc pod uwagę, że wychowujesz się w takim kraju – prycha cichym śmiechem. Sinusoida. Nieustający roller coaster. Jego też męczyły już wahania emocji w tej relacji. Ale nadal i nieustannie wierzył, że to wszystko idzie ku dobremu. Nawet jeśli sytuacje takie, jak dzisiejsza mocno podkopywały jego poczucie stabilności. I pewność tego, że ona jego też kocha. I że to wystarczy, żeby zbudować ten dom, rodzinę, psa i wspólne kolacje.
Adam nachyla się nad Julią, opiera dłonie na jej biodrach i na chwilę przymyka powieki.
Powiesz Stelli, że może się pierdolić? – pyta, ocierając się policzkiem o jej policzek. Jest nieogolony, próbuje znów zapuszczać zarost. Jego dłonie wsuwają się pod jej koszulkę, suną po plecach, opierają o pośladki. Ale nie posunie się ani o krok dalej, jeśli nie poczuje, że nie wymusza tego na niej. Wciąż czuje jej paznokcie na swoim ramieniu i o dziwo, dzisiaj wolałby jednak tego uniknąć.

Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Gdyby tylko wiedziała, że chodzi o pierścionek i o ich wspólne życie... Ale nie, była zupełnie nieświadoma tego faktu, bo dopiero od pół roku próbowali i nadal zachowywali się bardziej jak dzieci we mgle niż para dorosłych ludzi w związku. Wszystko dlatego, że do tej pory jeśli chodzi o relacje z ludźmi zaliczali same wtopy. O których, oczywiście, głośno nie mówili. Wiedzieli o nich tylko oni, co jeszcze bardziej spajało ich połączenie.
Tak dziwne, że czasami miała wrażenie, że łączy ich czerwona nitka przeznaczenia i Julia (która przecież nie wierzyła w żadne bóstwa) lubiła myśleć, że to zostało zaplanowane z góry.
Czuje jego mocny uścisk i na jej ustach od razu pojawia się bardziej zdecydowany uśmiech. Może i być silną niezależną artystką, ale jego zapach koi i przywołuje same dobre wspomnienia. Nie musi tworzyć z nim domu, on nim jest.
- Nie chciałabym już tego spierdolić - przyznaje cicho. A czy chciała usłyszeć te dwa słowa? Niekoniecznie, od dnia zero praktycznie wie, że łączy ich więcej niż są w stanie przed sobą przyznać, a i Adam nie zachowuje się tak w stosunku do każdej/każdego. Tak jest dobrze, gdy opiera głowę o jego ramię i na chwilę zapomina o wszystkich zmartwieniach.
- Cicho, takich rzeczy nie mówimy na głos - parska w jego suchą, ale już całkiem zmiętą koszulę. Jego elegancki wygląd zawsze ją rozbawia, zapewne byliby najbardziej niekonwencjonalnym i niedopasowanym małżeństwem na świecie. - A co, marzy ci się dziewczyna na desce? - już żartuje, lekko rozluźniona i widać to w spojrzeniu, którym w końcu go obdarza, gdy podnosi głowę.
Burze, sztormy, wyładowanie, pogodzenie. To zawsze wygląda tak samo, czasami tylko to Adam wpada w biblijny gniew.
Krzywi się teatralnie, drapie i w ogóle nie chce myśleć teraz o Stelli.
- Ale z tobą czy ze mną ma się pierdolić? - nie może sobie darować jednak, inside joke niemalże w ich wykonaniu. - Niech sobie myśli co chce. Za to ja pragnę w końcu poznać twoich kumpli - zaznacza z uśmieszkiem, skoro robili takie milowe kroki jak rozmowy o przyszłości czy opieka nad Dianą to chyba pora zobaczyć z kim Adam się upija do nieprzytomności. I czy ją zaakceptują. Może i lekko korzysta z faktu, że mężczyzna jest teraz zajęty sprawdzaniem jej bielizny, ale nie zamierzała grać czysto. Tym razem już nie wbija mu paznokci w skórę, czekając na odpowiedź. O ile taka padnie w ogóle, bo przesuwa ustami zachłannie po jego szyi. Jeśli szukał odpowiedzi to zaraz ją dostanie, bo przesuwa dłonią wreszcie niżej, na jego spodnie, drażniąc się ze skórzanym paskiem dłużej niż to było koniecznie, ale wyjątkowo chce się nim nacieszyć. Wreszcie jednak odpina klamerkę i zanim zdąży cokolwiek zrobić, ląduje na kolanach. Przeprosiny przyjęte?

Adam Polanski
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
+18
Spoiler
Patrzy na Julię z góry, opiera się przedramionami o ścianę i odsuwa nieco swoje biodra. Wzdycha przeciągle i kieruje swoją dłoń ponownie na jej policzek. Przesuwa po skórze i ustach palcami. Uśmiecha się, ale zatrzymuje jej dłoń na swoim rozporku. Kręci przecząco głową Nie. Nie tak. Przynajmniej nie tym razem. Julia doskonale wie, że zazwyczaj nie odmówiłby jej tego. A raczej, wręcz przeciwnie – był ogromnym entuzjastą tego rodzaju przygód. Zamiast tego jednak przestaje dotykać jej twarzy i wyciąga dłoń w jej kierunku. Chce pomóc jej wstać. Nie mówi nic więcej, ani nie zdradza, jaki ma plan. Podciąga ją z kolan, sunie dłońmi po ciele, nadal odzianym w skrawki ubrań. Jakby chciał się nim nacieszyć, zapamiętać, jakby nie robili tego zaledwie wczoraj. Ociera się policzkiem o jej policzek, wsuwa nos w rozpuszczone włosy, opiera też na nich rękę. Zaciąga się zapachem Julii. Wonią perfum, szamponu i dymu papierosowego. To coś, co daje mu spokój.
Czy tak właśnie nie wyglądała miłość?
Wolna dłoń przesuwa po jej brzuchu, aż natrafi na piersi. Zabawi tam chwilę dłużej, kciuk dotknie sutków, aż będzie pewien, że nadal działa na nią tak, jak powinien.
Konsekwentnie odsuwa też od siebie jej ręce. Ściąga je z paska swoich spodni, odsuwa się biodrami i nie pozwala się rozebrać. Nie tak, Julia. Zaczekaj – zdawałyby się mówić jego reakcje. Zsuwa dłoń z jej klatki piersiowej, bardzo powoli, wzdłuż brzucha. Drażni się z nią. Słucha uważnie urwanych oddechów. Sam zagryza dolną wargę ust, próbując ukryć uśmiech.
Palce wsuwają się pod jej bieliznę, ale nie zaprzestają wędrówki. Adam ściąga brwi i opiera się czołem o jej czoło. Po raz kolejny docenia to, jak niewiele jest od niego niższa.
Wysoka, szczupła i niezwykle zgrabna. To nie dlatego zawróciła całkowicie w jego głowie, ale to fizyczne atuty zauważano najpierw. Wiedział, że Julia robiła wrażenie. Ale nieustająco chełpił się tym, że to on najwięcej wie o tym, co kryje się pod spodem. O tym całym szaleństwie, które tak idealnie uzupełniało się z tym jego.
Jego palce znajdują w końcu właściwą drogę. Adam łapie szybki oddech, podobny do tego, którego nabrała właśnie Julia. I dopiero wtedy decyduje się spojrzeć jej w oczy. Prosto. Odważnie. Głęboko. Tak, jakby chciał przejrzeć ją na wylot. Wciąż czasami zastanawia się, co naprawdę siedzi w jej środku.
Jesteś uzupełnieniem mojego szaleństwa. Albo jego główną przyczyną – uśmiecha się, znów. Ale nie pozwala jej dojść do głosu.
Jego dłoń już cała znajduje się w jej bieliźnie, a palce wsuwają się głębiej. Głośne westchnięcie dziewczyny zamyka w swoim pocałunku. Jego wargi napierają na jej usta coraz mocniej. I nadal nie pozwala się dotykać. Kiedy dłonie Julii w końcu opierają się bezradnie o ścianę za jej plecami, kieruje je na swój kark i włosy. Pozwala, by zacisnęła palce na tych przydługich ciemnych kosmykach i nie przestaje jej całować.
Dopiero wtedy zbliża się do niej biodrami.
Wciąż dzieli ich jednak jego ręka.
Cienki materiał jej majtek.
Gruby jeans jego spodni.
Podobała mu się jednak ta uwertura na dwa palce.
Całkiem zresztą sprawne, jak przystało na chłopca, który był ćwiczony na wprawnego pianistę.
Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
+18
Spoiler
Adam kręcący głową na propozycję seksu oralnego? Nowość, widać w jej szmaragdowych oczach zaskoczenie, ale podaje mu dłoń z uśmiechem. To też rodzaj zaufania, prawda? Zawsze pozwalała mu się trzymać za rękę i pokazywać swój świat, nawet jeśli skupiał się on jedynie na przypadkowych znajomościach i małolatach zaledwie legalnych.
Ale to się zmieniło. Niepostrzeżenie weszli w stan niemalże monogamii i nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie, czuła się dobrze z faktem, że był tu wczoraj i że obudzi się rano z nim obok siebie. Czułym, zakochanym, od takiego Adama mogło się jej zakręcić w głowie, ale lubi ten stan. Uwielbia czuć się odurzona przez niego.
Uparciuch, nagle próbuje go dotykać, rozebrać, nie była mistrzynią w cierpliwości, a wciąż jest jej go mało. Sekundy zdają się płynąć w szaleńczym tempie, czas przyśpiesza, nie będą się długo widywać, bo niedługo wystawa, więc chce teraz nadrobić. I odnosi spektakularną porażkę, bo szybko ją pacyfikuje, pozostawiając jej jedynie przyśpieszony oddech i narastającą falę pożądania.
Czy na nią działa? Czasami wydaje się, że za bardzo, że za seks z nim sprzedałaby duszę i spaliłaby cały świat, ale przecież już dawno nie chodzi o fizyczność. Tylko o to spojrzenie, które kieruje w jej stronę. Zawsze szukała jego wzroku – aprobaty, pogardy, pożądania – nawet kiedy bawili się z innymi, to jego ciemne tęczówki były tymi, które chciała oglądać, więc teraz nic jej tak nie wprawia w drżenie jak fakt jak jego spojrzenie.
W takich chwilach wie, że dobrze wybrała. Ba, że nie było innego wyboru, skoro jest gotowa zabić, byle by to trwało. A przecież Julia uwielbiała ekstrema niemal tak bardzo jak jego dłonie pianisty, które wreszcie ku jej zachwycie znajdują drogę pod jej bieliznę.
Nie, i tak by mu nie odpowiedziała, bo jej oddech przyśpiesza. Ma naprawdę kurewsko sprawne palce, a ona jest jego głodna jak nigdy. Odwzajemnia pocałunek gwałtownie, chce się nim nasycić, poznać go na wylot, a skoro nie pozwala się jej dotykać to przynajmniej język wdziera się w jego wargi. Tak chętne, tak jej poddane, tak jej. I nie wie co lepsze – to, że się pieprzą czy faktycznie kochają. Kiedy nareszcie puszcza jej dłonie, delikatnie przenosi je na kark i gładzi czule włosy. Tym razem nie chce go skrzywdzić, choć doprowadza ją swoimi palcami do tego szału, że dobrze że może zaciskać pięści na jego koszuli. Wyrywa się jej całkiem głośny jęk, gdy jeans drażni jej delikatną skórę, powodując szybsze drgania. Ale on to czuje na palcach, to jak jej ciało reaguje na niego, jak cała jest jedynie teraz pragnieniem i jak jest uzależniona od niego.
Fizycznie i psychicznie.
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Spoiler
Nie myśli o tym, co wydarzyło się zaledwie chwilę temu. Na moment puszcza awanturę w niepamięć. Nie może nawet przed sobą samym obiecać, że do tego jeszcze nie wróci, chociażby we własnej głowie. Teraz zajmuje go zupełnie co innego. Pragnie jej. Potrzebuje.
Odwzajemnia pocałunki całym sobą. Czuje, jak ich ciała pulsują i sprawia mu to niebywałą przyjemność. Nie pozwala jednak, by wszystkie nagromadzone emocje dotarły do punktu kulminacyjnego tak o d r a z u. Z ociąganiem więc, ale zabiera dłoń. Pozwala sobie na krótkie spojrzenie w jej oczy i obejmuje ją w pasie, by szybko obrócić tyłem do siebie a przodem do ściany, do której ją przyciska. Ściąga z niej cienką koszulkę. Palcami przesuwa po tatuażach na jasnej skórze i uśmiecha się na widok czarnego krzyża. Pamięta, jak bardzo mu się nie podobał. I co, zamierasz teraz wmawiać wszystkim, że to widoczny obraz twojego wątpliwego nawrócenia? Przecież ty nie wierzysz w nic, poza swoim doświadczeniem! Krzyczał, jakby miał cokolwiek do powiedzenia na temat tego, co Julia robiła ze swoim ciałem. Znosiła te zaczepki dzielnie, aż któregoś razu nie wytrzymała. Nie, ten tatuaż jest dla ciebie. Dla ciebie kurwa, bo to z tobą mam krzyż pański!! Ta idiotyczna przekomarzanka z przeszłości wywołuje na jego ustach cień uśmiechu. Nie traci jednak czasu na dłuższe refleksje. Nachyla się, żeby przesunąć wargami wzdłuż pionowej b e l k i wspomnianego krzyża. Brunetka doskonale wie, gdzie zawędrował.
Adam prostuje się i sam rozpina pasek swoich spodni, zaraz potem rozporek. Zdejmuje z siebie t-shirt sprawnym ruchem i przylega nagą skórą do jej nagich pleców. Może czuć jego przyspieszony, ciepły oddech na karku. Zamiast jednak zrobić cokolwiek, obejmuje ją ponownie, odsuwa od ściany i popycha całym sobą w kierunku sypialni, nie pozwalając się jej odwrócić w jego kierunku.
Kiedy Julka upada miękko przodem na poduszki, mężczyzna zatrzymuje się na skraju łóżka. Pozostawia ją w tej chwilowej niepewności, skoro zazwyczaj od razu przyciskał ją swoim ciężarem w pościeli. Dziś, z jakiegoś powodu, jest inaczej.
Przygląda się jej, widzi, jak najpierw próbuje się odwrócić, a potem podnosi na przedramionach i przekręca na plecy. Wtedy Adam ściąga lekko brwi, nie mogąc ukryć, jak ogromną przyjemność sprawia mu ten widok.
Cała naga. Cała jego.
Widzi, jak zagryza usta, na co on odpowiada jej uśmiechem.
Nie wie, dlaczego podchodzi do tego dzisiaj z takim… rozmysłem?
Prawdopodobnie przygląda się jej trochę za długo, bo Julia podnosi się na kolana i przesuwa bliżej. Pozwala się pocałować, na chwilę. Musi odsunąć się od jej ust, żeby usiąść na skraju łóżka i pociągnąć ją na swoje kolana. Nie odwleka tego dłużej. Nie próbuje żadnej dodatkowej gry. Prowadzi ją tak, by złączyć ich ciała. Dłonią opartą na jej biodrze wspomaga delikatne kołysanie. Druga ręka krąży wokół jej twarzy. Przesuwa po policzku, palce zawadzają o dolną wargę ust, wplatają się we włosy na karku. Dopiero wtedy zaciska je mocniej i ciągnie jej głowę do tyłu. Naprężona szyja i klatka piersiowa to dokładnie to, na co czekał, by zagubić się tam z pocałunkami mokrych warg.
Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Spoiler
Gdyby teraz powrócił do awantury, gdyby wykonał jeden krok w tył, to nie wie czy to by zniosła. Już i tak była wyposzczona, widzieli się zaledwie wczoraj, a jej ciału wydawało się, że minęła całą wieczność. To musiał być ich miesiąc miodowy – może i bez ślubu i przyjęcia, ale złożyli sobie obietnice i teraz chciwie czerpała z tej przyjemności wszystko co najlepsze. Czyli Adama – dla niego może być dziwką, świętą, morderczynią, byle by tylko nie zabierał swoich palców.
Zabiera i pozwala sobie na pełen oburzenia jęk, podczas gdy jej ciało nie może się uspokoić. Opiera się o zimny tynk na sekundę, oddech wariuje, zmysły się wyostrzają, źrenice przypominają te z czasów, gdy dawała sobie w żyłę. Ale nie było tak przyjemnie, tak ekscytująco, tak szaleńczo.
Pozwala mu się przesunąć jak lalkę – kręci ją czasami, że tak ją traktuje, że jest mu uległa, że widzi przed oczami tylko ścianę i że wypina się przed nim, prezentując zgrabne pośladki. Tak, właśnie, do nich powinien schodzić ustami, ale wie doskonale który malunek na jej plecach przykuwa jego uwagę. Może i to jest pewien rodzaj świętokradztwa, który dodatkowo ją podnieca, a może to jego usta doprowadzają ją do szaleństwa, ale kręci się niespokojnie i prowokująco zahacza pośladkami o jego erekcję, zupełnie jakby bez słów mówiła, żeby ją wziął.
Tu, teraz, potem na stole, i w łóżku. Pierdolił tak, by potem jeszcze w Melbourne miała siniaki i malinki od jego pocałunków. By wspominała z czułością te chwile, które teraz...poniekąd zdawały się trwać w nieskończoność i być dla niego torturą, gdy po raz kolejny popchnął ją w stronę sypialni.
Opada na łóżko lekko, nie ciąży jej już żadne ubranie, choć znowu jest wilgotna. Długie włosy plączą się na ramionach, sutki stoją na baczność. Czeka aż ją przytuli całe kilka sekund, po czym odwraca się śpiesznie i patrzy jak on patrzy.
Dociera do niej absurdalna myśl, że chciałaby widzieć siebie jego oczami, że kiedyś musi sfotografować ten zachwyt, a potem już muska jego wargi tęsknie.Potrzebuje go, bo za chwilę eksploduje i zacznie zabawiać się sama.
Dzięki niebiosom, lituje się nad nią. Chętnie wsuwa się na jego kolana i chętnie naprowadza go na siebie, czując, że ze wszystkich gier i awantur to porozumienie zawsze wychodzi im najlepiej. Zwłaszcza że jest inaczej, mniej śpiesznie, bliżej, niemal czule i pościelowo, magicznie.
Julia nigdy nie była zwolenniczką romantyzmu, nie szukała takich sentymentalnych doznań, ale z nim i dziś wszystko pasowało. Jego nagie ciało jest niemal zespolone z niej, bujają się w dobrym i delikatnym rytmie, a ona szuka jego ust. Z jej może wyczytać ciche kocham cię, ale zanim zdąży jej nie odpowiedzieć (jak zawsze) muska czule jego spierzchnięte wargi. A potem już tylko może oddychać coraz szybciej w jego usta, czując go głęboko w sobie i kochając się z nim wolno, namiętnie i zupełnie na innym poziomie niż zazwyczaj.
Patrząc mu w oczy, czując, że jest przed nim całkowicie naga i nie chodzi o fizyczność, ale o to, że przez taką bliskość wyłapuje każdy grymas jej twarzy, przyśpieszony puls bądź miarowe zaciskanie się jej ciała na jego, które potęguje się z każdym pchnięciem i doprowadza ją do stanu wrzenia. Mała śmierć? Jeśli tak wygląda umieranie to Julia mogła już dziś na szafot. Wyjątkowo jednak jest dziś cicha, zupełnie jakby nie chciała zburzyć tej atmosfery, takich ich i poczucia absolutnej bliskości, którą chce dzielić z nim aż do wielkiego finału.
Adam Polanski
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Spoiler
To nie mogło być najlepsze rozwiązanie wszystkich problemów. Na pewno najprzyjemniejsze, ale wybitnie chwilowe, ulotne, nietrwałe i niezbyt budujące. Przynajmniej nie stałą i mocną relację. Chociaż im od lat o dziwo udawało się tym kleić ten związek z popękanych kawałków. Na jak długo? Jeśli rozmowa nie mogła być podstawą, bo nigdy nie potrafili wyzbyć się emocji we wzajemnym dialogu, to czy nie był to kolos na glinianych nogach? Polański chciałby się mylić.
Nie zajmuje sobie jednak głowy niczym innym, jak Julką w tej chwili. Jej miękkie pośladki oparte na jego udach. Bliskość, która odbierała mu rozum. Jego dłoń zaciska się na jednej z jej piersi, jak gdyby nigdy wcześniej ich nie dotykał. A przecież zna je, niemal na pamięć, rozpoznałby je po samym dotyku, w ułamki sekund.
Korzysta z tego, że jej usta są nieustająco w zasięgu jego warg. Całuje ją, raz po raz przerywając, żeby zaczerpnąć oddech. Jest w końcu płytki i urwany, kiedy na twarzy pojawiają się grymasy świadczące o coraz większej przyjemności.
Adam chwyta ją jednak w pasie i przerzuca z lekkością z powrotem na łóżko. Przyciska ją swoim ciężarem. Chce poczuć jej ciało, całe, pod sobą. Ciągnie jej nogę na swoje biodra. Zwalnia. Nie pamięta, kiedy ostatni raz robili to w taki sposób. Zazwyczaj jest szybciej, czasem bardziej skomplikowanie, niekiedy nawet nie trafiają do łóżka. Ale dziś, ma potrzebę tej bliskości. Przeszkadza mu jednak to, że tym razem prawie jej nie słyszy. Sięga dłonią jej twarzy i kciukiem rozchyla jej usta. Zawisa na moment nad nią, przestaje się też poruszać.
Gdybym wcześniej wiedział, że akurat TO jest sposób, żeby zamknąć ci czasem usta… – żartuje w urywanym przez nieregularny oddech zdaniu. Przesuwa dłonią po jej policzku. Zna ją, wie więc, że koniec jest już całkiem blisko, dlatego każde. Stop musi mocno ją irytować. Najchętniej obróciłby ją, by móc skończyć to inaczej, ale nie może się powstrzymać od dojścia ze spojrzeniem utkwionym w jej źrenicach. Kiedy splatają się też ich westchnięcia i dreszcze.
Chwilę później wciąż leży na niej, z głową opartą na jej klatce piersiowej. Zmęczone powieki opadają, ale dłoń wciąż gładzi palcami jej skórę – od brzucha po brodawkę.
Jeśli tak mielibyśmy zrobić sobie tę gromadkę dzieci, to nie ma najmniejszego problemu. Nie wiem tylko, czy byłbym gotowy kiedykolwiek jeszcze się tym podzielić – żartuje gładko, całując jej pierś. Spogląda do góry, na Julię i podnosi się na przedramionach. Przygląda się jej, a potem jednak ciągnie ją tak, by przekręciła się na brzuch. To daje mu pełną swobodę do obejrzenia jej tatuaży.
Możesz mi obiecać, że nigdy go nie zakryjesz? – pyta, przesuwając palcami po krzyżyku z czarnego tuszu – Nie umiem powiedzieć czemu, ale… – opada jednak z powrotem na łóżko i wtula się w jej plecy. Zachowuje się trochę jak mały chłopiec. Opiera nos na jej karku, nie zwracając uwagi na kosmyki włosów, które łaskoczą jego twarz. Obejmuje ją w pasie i sięga dłonią po jej dłoń.
Szepcze coś, zanim zaśnie. Może trochę niewyraźnie, może zbyt cicho, może wygłuszają to włosy, może zmęczony głos, a może odbiorca zbytnio nie wierzy, że to w ogóle mogło się wydarzyć.
Kocham go. Ale nie mocniej niż ciebie.
Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
ze cztery miesiące później, 2016 r.

Wystawa!, chciałaby zakrzyknąć, wracając z tarczą z Melbourne, gotowa wręcz oznajmiać wszystkim dobrą wiadomość. Działo się, a efekty przerastały jej wyobrażenia, które miała jako mała dziewczynka. W świecie, w którym dorastanie rzadko oznaczało samodzielny sukces, dokonała czegoś co zostanie w pamięci, a same fotosy na mieście przyprawiały ją o gęsią skórkę podniecenia. Jako artystka czuła się spełniona i jako artystka wsiadała do samolotu, by powrócić na Przylądek.
Znacznie bardziej cichy, anonimowy dla niej i zupełnie niezrozumiałym było to, że ona – ta Crane, która już została okrzyknięta jako zdolna, prowokująca, skandalizująca - pognała do domu w takim tempie. Z uśmiechem rozmarzenia. Powie mu, opowie o wszystkim (jak zawsze), a potem po prostu ją rozbierze z tych emocji, z tych nerwów, z tego niemal niezdrowego podekscytowania.
Bzdura, dobrze wie, że ostatnio to on sprawia, że unosi się nad ziemią. O wiele cali, które sprawiają, że jest inaczej.
Julia Crane w wieku dwudziestu dziewięciu lat jest zakochana.
Pokręciła głową z rozbawieniem (rychło wczas, skoro znali się od dwunastu lat) i postanowiła, że tym razem to ona zrobi mu niespodziankę. Gdyby zaczęła gotować, to zapewne potrzebowałaby pomocy strażaków, więc zamówiła steki w zaprzyjaźnionej knajpie i wylądowała z nimi w jego mieszkaniu. Miała klucz, powoli oboje przyzwyczajali się do bycia istotną częścią swojego życia, a nawet jej niezależność jak z nut współgrała z jego powolnymi krokami. Niemalże taniec w ich wykonaniu, może i zmysłowe tango, ale nareszcie z uczuciem.
Dociera do niej, że przez ostatnią minutę śmieje się jak głupia pensjonarka do jego zdjęcia (nie widzieli się naprawdę długo) i wybiera numer do Leo. Może i jest niezależna, ale w takich chwilach potrzebuje przyjaciółki.
- Hej, dotarłam. Wystawa za tydzień, wpadniesz? - zagryza wargi, bawiąc się poszarpanym brzegiem swojej czarnej sukienki, może i to czas, by być niemal nastolatką? Może i powinna sobie pozwolić na niezdrowe wręcz szczęście? Może i w końcu czas, by to wykrzyczeć całemu światu? Nie wie, ale nie czekając na jej odpowiedź zaczyna temat, który w tej chwili intryguje ją najbardziej. - Widziałaś się z Adamem? Bo ja jeszcze nie… Dzwonił, pisał… - cholera, czyżby rumieniła się na wspomnienie jego pikantnych smsów? Co z nią dzieje? – Ale chciałam mu zrobić niespodziankę i jestem! – nawet słowa, które padają po drugiej stronie Przylądka nie są w stanie jej otrzeźwić. Przynajmniej na razie. – Tak, wiem, że jest seksoholikiem i związek z nim to katastrofa, ale on mnie kocha, rozumiesz? - o oczywistościach jak fakt, że ona jego też, bardzo nie rozmawia. Przecież Leo wie, że jest miłością jej życia, a ona wreszcie nie zamierza się tego wstydzić. Ba, zaprosi go na wystawę, będzie trzymać ją za rękę i będzie z niej taki dum…
Przez minutę nie dociera do niej, dlaczego jej przyjaciółka płacze i dlaczego wypowiada słowa, które nijak się mają do rzeczywistości. A może do wyobrażenia, które miała? Już sama nie wie, ale dosłownie czuje, że spada z tych kilku cali, dzięki którym unosiła się w powietrzu.
- O czym ty, kurwa, mówisz? - kolejne kłamstwo? Chciałaby, w tym momencie ma wrażenie, że nawet pragnęłaby, by ona, jej najlepsza przyjaciółka od lat zniknęła, by się zamknęła. – Jak możesz go kochać?! – wrzeszczy w końcu, kiedy odzyskuje głos, nie ma papierosa, więc nadrabia to hałaśliwie, sięgając do torebki i rozsypując wszystko. Może przez krótką chwilę jakiś głos w jej głowie podpowiada jej, że jeśli on się dowie, to wybierze ją, ale Leo prędko pozbawia ją luksusu zazdrości i zaborczości.
Mówiąc, że już za późno, po ptakach, po zaufaniu, które rozszarpuje się z głośnym hukiem jak tania szmata.
Zupełnie jak jej przyjaciółka, która kiedyś dała się wyruchać na katafalku swojego zmarłego męża. Przez jej… chłopaka? W którym jest zakochana. Oczywiście, te wszystkie kurwy (i Julię nie obchodzi w tym momencie, że mówi o swojej przyjaciółce) z jednorazowych znajomości zakochują się z łatwością w Polanskim. Jest przecież taki przystojny, taki zabawny, taki uroczy, zwłaszcza gdy rucha każdego z jej środowiska! Zaciska powieki, czując słone łzy, ale nie, nie będzie płakać.
- Nie interesuje mnie, że go kochasz, rozumiesz?! Mam w dupie twoje uczucia, powinniście mi to powiedzieć! Czemu ja zawsze dowiaduję się ostatnia? - wypowiada słowa z prędkością armaty, papieros zastyga w jej ręce, zaraz nim sobie przypali skórę, a nie będzie nawet w procencie bolało tak jak zdrada sprzed niemal dekady. - To co zrobiliście… jest CHORE - pierwszy raz wypowiada takie słowa. - On jest chory, a ty mu na to pozwoliłaś! I na dodatek mówisz mi o tym teraz, wiedząc, że tak długo się wahałam czy miłość wystarczy – ktoś właśnie po drugiej stronie słuchawki łamie jej serce, a ją telefon niemal parzy w dłoni. A chciała tylko zrobić mu niespodziankę, pogadać o wielkim mieście i znowu usłyszeć senne wyznanie miłości.
Czuje się oszukana. Nie wie przez kogo bardziej, ale to niemal fizycznie boli, ona i on, dwie połówki jabłka, przez tyle lat nie zdążył jej powiedzieć? A może ukrywał to z innego powodu? Może wiedział, że jest mu bliższa niż Julia? Nigdy wcześniej się tak nie nakręcała, więc teraz czuje, że wariuje. Odchodzi od zmysłów w tempie niemal ekspresowym.
- Przestań do mnie, kurwa, mówić! - tym razem już pali i znajduje się na podłodze, nie może patrzeć na jego zdjęcie z Dianą, to, które sama mu robiła przez kilkoma latami. Zawsze myślała, że to wyraz jego miłości – wszędzie były fotografie, które im robiła – ale najwyraźniej Adam preferował bardziej staroświeckie metody wyrażania uczuć, w tym wkładanie kutasa w jej przyjaciółki. - Spierdoliłaś? Oboje spierdoliliście, on jest chory i nigdy nie będziemy szczęśliwi! Zawsze będzie coś, ktoś, jakaś dawna idiotka, która się w nim zakocha jak ty! Zawsze, kurwa, ktoś, nigdy my! – nie kontroluje już co mówi, silnie wzburzona i nieszczęśliwa jak diabli. Upadek z wysokiej huśtawki boli najbardziej, a Julia na tej rozbujała się do granic możliwości. Samym durnym wyznaniem miłości po seksie. Zupełnie jakby nie znała mężczyzn i nie wiedziała, że to nic nie znaczy. Oni nic nie znaczą.
- On jest uszkodzony, niezdolny do miłości i to mnie nie zadowala – oznajmia nagle głośno, donośnie i zupełnie nieprawdziwie. Kończy drugiego papierosa i zauważa, że Leo nadal jest na linii.
- To chciałaś usłyszeć? Że go zostawię? - pyta i wydmuchuje dym, jej serce krwawi, a jeszcze do niedawna nie przypuszczała, że je ma. Podobnie jak podobny gust do facetów jak jej przyjaciółka. - Nie chcę na pewno ciebie znać - cedzi cicho, tym razem już nie ma w zanadrzu krzyku i słów, które już padły. - Kochaj go, nienawidź, ale z dala ode mnie - rozłącza jednym przyciskiem dwunastoletnią przyjaźń, a potem dostrzega, że z nerwów cała się trzęsie.
W środku australijskiej zimy, w tym dusznym mieszkaniu (znowu wysiadła klima?) i w czarnej koszulce, która jest mokra od łez.
Może i ona wystawia swoje prace, ale to Adam odstawia prawdziwy performance.

Adam Polanski
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Tęsknił za nią. Te długie dni rozłąki i brak jej towarzystwa sprawiały, że czuł się naprawdę… samotny. Dzwonił więc. Starał się powstrzymywać, ale i tak miał wrażenie, że robił to zbyt często. Nie dał rady też odmówić sobie kilku wiadomości dotyczących tego, co ma na sobie. Ale nie wieczorem, a raczej w środku słonecznego dnia, czyli dokładnie w jego stylu.
Cieszył się, że niebawem wróci. Spodziewał się, że nastąpi to lada dzień, dlatego po pracy wstąpił na większe zakupy. Może jej coś ugotuje? W końcu stawał się w tym coraz lepszy. W odróżnieniu od Julii, która nie powinna dotykać się sprzętów kuchennych. Wszedł do własnego mieszkania, a na jego usta wpełzł szeroki uśmiech, kiedy usłyszał jej głos w środku. Najwyraźniej rozmawiała z kimś przez telefon. Odstawił po cichu papierową torbę na konsolę w przedpokoju i zamknął ostrożnie drzwi. Obok zakupów zostawił też butelkę wina i ginu. Chciał jej zrobić niespodziankę, skradając się we własnym mieszkaniu.
Słyszy jednak, że głos dziewczyny robi się coraz bardziej nerwowy. Docierają do niego co prawda tylko strzępki rozmowy, ale już fragment głośno wypowiedzianego zdania zatrzymuje go w pół kroku. Jest chory. Nie rozumie nic z tego, co brunetka wypowiada w emocjach, więc waha się, ale robi kilka kolejnych kroków w kierunku kuchni. Chce wiedzieć, o czym rozmawia, chociaż w zasadzie nie powinien. Nie potrafi wyłapać kontekstu tej rozmowy. On jest chory i nigdy nie będziemy szczęśliwi! Zdecydowanie jednak Julia mówi o nim. Jego twarz przybiera wyraz pełnej konsternacji, której Crane nie może zauważyć, skoro Adam stoi jeszcze na korytarzu, za winklem. Kto jest w kim zakochany? O jakich idiotkach mowa? Czyżby jednak wracała do wszystkich tych nieistotnych przygód, które mieli sobie odpuścić? Chce jej przerwać, zapewnić, że nic takiego ostatnio się nie wydarzyło, że naprawdę trwa w ramach zasad, które sobie wyznaczyli. Chciałby dotknąć jej rozedrganych ramion i powiedzieć, że to wszystko teraz jest naprawdę. Że się postara. Że jeśli oboje się postarają, to będzie tylko lepiej. Normalniej. Ale kolejne, pełne spokoju, a zarazem mocne i najwyraźniej przemyślane zdanie skutecznie go przed tym powstrzymuje.
On jest uszkodzony, niezdolny do miłości i to mnie nie zadowala.
Gdyby można było usłyszeć dźwięk pękającego serca, to właśnie wypełniłby to mieszkanie. Wszystkie jego obawy zebrane w jedenastu okrutnych słowach. Jak mogła? Jak mogła powiedzieć to komuś, a nie jemu prosto w twarz? Od jak dawna o tym myślała? Od kiedy zdawała sobie sprawę, że jest aż tak niewystarczający?

Nie słyszy nic więcej. Wie, że Julia mówi do telefonu coś jeszcze, ale zupełnie to do niego nie dociera. Robi krok do tyłu. Potem kolejny i kolejny. Musi stąd wyjść. Chciałby się rozpłynąć. Tak, żeby go nie było. Czuje się dokładnie tak, jak często w dzieciństwie. Tak mocno zbędny, tak bardzo niezrozumiany. Nie chce jej oglądać. Może w zasadzie już nigdy nie chce jej oglądać. To nie jest coś, co można przegadać. Nad czym można przepracować. Wie, że ją kocha. Wie, że ją kocha, ale to za mało. On to dla niej za mało. Nigdy nie będzie go więcej. Tak się nie da. Zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby było inaczej. Najwyraźniej jednak to nie wystarczy.
Potrzebuje więc odreagować w swoim własnym stylu. Potrzebuje poczuć, że jest sam ze sobą. Że w ogóle jest. Że dla kogoś wystarczy, chociażby na krótką chwilę. Zabiera butelkę ginu i kluczyki do auta, a następnie wychodzi z mieszkania, cicho zamykając za sobą drzwi. Wysyła ojcu wiadomość. Musi wyjechać na kilka dni, a on ma zająć się Dianą. Da znać, przeprasza. Nie patrzy nawet na wiadomość zwrotną. Dzwoni do córki, ale ta nie odbiera, nadal musi być na poszkolnym basenie. Nagrywa jej wiadomość, już z samochodu. Pilne sprawy związane z pracą. Z trudem panuje nad tonem swojego głosu. Ma zaszklone spojrzenie. Jest [i[miękki[/i], ojciec zawsze mu to mówił.
Przez kolejne dni pozwala sobie na wszystko. Wyłącza telefon. Nie ma go. Nie ma go dla tych, którzy mogliby oceniać. Ale za to jest go pełno przy tych, przy których zostanie tylko na chwilę. Dużo pije. Dużo ciał, których twarzy nawet nie pamięta, przelewa się przez jego hotelowe łóżko. Jednego wieczoru nie daje rady. Wyrzuca wszystkich z krzykiem. Nie płacze, przecież mu nie przystoi, chociaż bardzo by chciał. Jego naga sylwetka odbija się w dużym hotelowym oknie. Nienawidzi się, bardziej niż kiedykolwiek. Patrzy z pogardą i na sylwetkę i na twarz. Spogląda sobie prosto w oczy z odrazą. Dla siebie też nie wystarcza. On siebie też nie kocha, dlaczego więc ta jego uboga miłość miałaby zadowolić kogokolwiek?
Tej nocy już nie zaśnie. Kiedy tylko zamyka powieki, widzi Julię. Jej uśmiech, rozchylone usta, duże oczy, pełne radości, ale też pełne złości spojrzenie. Widzi nastolatkę, studentkę, widzi też dorosłą kobietę. Przypomina sobie dźwięk jej śmiechu, miękkość jej piersi, jej oddech na swoim karku. Nie da rady. Dobrze, że tego hotelowego okna nie da się otworzyć.
Wstaje, ubiera się, wychodzi do baru niedaleko. Tam tankuje tyle, że barman nie odmawia mu tylko dzięki solidnemu napiwkowi. Nie pamięta, jak nawiązuje kontakt z tą dziewczyną. Swoją drogą, wydaje mu się znajoma. A może to tylko jego chory umysł? Zabiera nieznajomą znajomą do hotelu, gdzie pieprzą się do rana. Tylko dlatego, że wciąż widzi w głowie twarz Julii. Blondynka nad ranem ma siniaki na udach, których nie może ukryć usilnie ociągana przez nią w dół krótka sukienka, mnóstwo drobnych siniaków na szyi, potargane włosy i makijaż, którego nie potrafiło zmyć do końca hotelowe mydło. Adam nie jest zbyt rozmowny, sam nie wygląda dużo lepiej, wciąga na siebie bieliznę i próbuje odpalić ekspres do kawy. Dziewczyna staje przy drzwiach i coś do niego mówi. Wtedy dociera do niego, skąd ją zna. To asystentka w galerii, w której pracuje Julia. Wybornie.
Nie zwraca już jednak na nią więcej uwagi. Potrzebuje kawy. Nie rozumie więc, dlaczego towarzyszka z zeszłej nocy otworzyła drzwi (słyszał), ale nie zamknęła ich z powrotem. Słyszy chyba jej głos, ale nie wie, co się dzieje. Wychodzi z głębi pokoju i staje twarzą w twarz ze swoim największym koszmarem ostatnich dni.

Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Jeśli to było przedstawienie to musiało dojść do katharsis. Julia siedzi po rozmowie na podłodze, czując, że jest rozbita. Przypomina sobie absurdalne zadania koleżanki do egzaminu teatralnego – udawać potłuczone szkło. Niesamowite, że właśnie w tym momencie wie jak to wygląda. Właśnie tak, a nie inaczej czuje się, gdy już zalegnie pełna napięcia cisza i poczuje, że wszystko do niej wraca.
Każde słowo, sylaba, zgłoska. Ułożone w niemożliwym do przyjęcia szyku. Cierpienie? Głupie słowa naprawdę mogły nieść za sobą śmierć i Julia – ta sama dobra dziewczyna -  z chęcią i z zimną krwią zamordowałaby posłańca, byle by do niej nie dotarły te hiobiowe wieści. Ale jest za późno, mleko się rozlało, szklanka (nie, ona) pękła z głośnym hukiem i teraz już pozostawało tylko zebrać resztki i zastanowić co dalej.
Najbardziej prozaiczne pytanie świata, które obecnie spędza jej sen z powiek.
Paradoksalnie, głównie dlatego trzymała się blisko Adama przez tyle lat – zawsze zapewniał jej emocje. Nie umiała być wobec niego obojętna, więc z rozkoszą wpadała w te emocjonalne stany, czując, że dzięki nim żyje.
I tworzy. Ta wystawa, jej kariera to wszystko zawdzięczała jemu i nawet teraz nienawidząc go tak bardzo, musiała przyznać mu tę zasługę. Co oznaczało tyle, że mężczyzna zapewniał jej życie, bo bez pracowni nie było Julii. Całe jej dorosłe życie związane było z nim, z malarstwem, z grafiką i fotografią, a ona sama nie potrafiła oddzielić jednego od drugiego. Nie umie zrezygnować z Adama, bo to tak jakby miała zrezygnować z siebie. Powtarza to sobie, siedząc nadal w jego salonie i przewijając w głowie jego sekstaśmę. Na palcach jednej ręki nie zliczyłaby ile ich było i jak często mężczyzna wracał do domu po numerku z którąś z dziewczyn, ale takie zdrady bolą najbardziej.
Z przyjaciółką. Na pogrzebie ich wspólnego przyjaciela. Nie było nikogo w życiu Julii i Adama tak ważnego jak tamto małżeństwo. Myślała, że ta śmierć to trauma, która dotknęła ich wszystkich, ale najwyraźniej została wykluczona przy podziale dóbr. To boli jak diabli, rozrywa ją od środka i ma ochotę zwymiotować. Porywa więc torebkę, byle by tylko stąd wyjść i zauważa zakupy na konsoli.
Był tutaj. Przeczucie, którym się kieruje, jest w tej chwili podłą Nemezis, która śmieje się jej w twarz. Zanim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzję, Adam już ją słyszał. Czy wszystko czy tylko strzęp rozmowy? Jej pamięć jest zawodna i płata figle, bo nie może skojarzyć co dokładnie padło przez telefon, ale wie, że to zły znak. W innym wypadku brunet byłby obok niej i zapewniał, że to przeszłość. Tymczasem zostało tylko doręczone powiadomienie. W trybie nagłym.
Może i wybiera jego numer, ale wcale nie dziwi się, że jest nieosiągalny.
Tydzień później jest już źle i Julia to wie, bo zapchała mu całą skrzynkę i zdążyła już spotkać się z jego ojcem.
Poświęcenie na które nigdy nie jest gotowa, ale przecież gdzieś musiał być. Nie mógł po prostu zapaść się pod ziemię, nawet jeśli nienawiść do niej sprowadziła go w najbardziej mroczne rejony samego siebie. Czuje się jak w jakiejś pokręconej alternatywie Orfeusza i Eurydyki, z tym że to ona musi zejść do podziemi.
A raczej do drogiego hotelu. Te informację miała jeszcze z czasów, gdy kiedyś musiała go opatrywać po sprzeczce z mężem. Wiedziała, gdzie i jak sprowadza te swoje panienki i co należy mówić w recepcji, by wzięli ją za jego znajomą. Nie, wyjątkowo nie kurwę, choć Julia wyglądała przeraźliwie w ciemnych okularach, które zasłaniały brak snu i potworny płacz, który ją nawiedzał. Wraz ze strachem, że tego nie będzie umiała wytłumaczyć. W grze o duszę Adama straciła właśnie wszystko i mogła już tylko pukać do drzwi, które uprzejmie jej wskazano.
Dwa razy zdąży unieść rękę, a potem zobaczy na progu Juno? Jakoś jej tak było, nie przykłada wagi teraz do jej imienia, ale do wyglądu. Siniaki, podarte kolana (musiała na nich klęczeć tej nocy) i te potargane włosy. Zapach seksu, który Julię doprowadza wręcz do szału.
- Spierdalaj! - krzyczy do Bogu ducha winnej dziewczyny, ale w tym momencie musi się wyżyć, musi sprawić, by ostatnie dni przestały być tak pieprzonym koszmarem. Gdy blondynka patrzy na nią nieco nieprzytomnie, to szarpie ją z całej siły za rękę i dosłownie wypycha z hotelowego pokoju. Już u niej nie pracuje, właśnie ją zwalnia w trybie natychmiastowym, nie myśląc czy przypadkiem to nie kość w jej ręce złamała się z trzaskiem.
Nieważne, zamyka drzwi na klucz i opiera się o nie, czując, że nie wytrzyma. Że to nie jest dobry dzień, miesiąc, rok ich znajomości. Że to niedbale pościelone łóżko doprowadza ją niemal do szewskiej pasji.
- Jesteś z siebie zadowolony? Zapewne jesteś kurewsko dumny! - nie podchodzi jeszcze do niego, bo gdyby miała cokolwiek ostrego to zrobiłaby mu krzywdę, a przecież przyszła tu się z nim pogodzić.
Nawet jeśli właśnie do niej dociera, że praktycznie połamała dziewczynę, bo ją dotknął. To naprawdę jest miłość?
Podchodzi do niego wreszcie jak do jeża. Najtrudniej jest zejść z poziomu totalnego wkurwu do normalnej rozmowy, ale mieli się tego uczyć.
- Adam, nie rób tego - jej dłonie delikatnie wędrują na jego ramiona, jest blisko i zdejmuje okulary z oczu, nie zostawiaj mnie. - Nie będziemy rozmawiać o niej, ale nie znikaj już tak więcej, proszę - chyba pierwszy raz prosi go o cokolwiek, strach ma naprawdę wielkie oczy i dlatego nie chce go puścić.
Sama myśl o tym, że go straci, sprawia, że znowu jest w rozsypce. W tej samej w której była zanim go poznała.

Adam Polanski
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Nie reaguje. Nie odzywa się. Nawet nie rusza się z miejsca. Pozwala jej wyrzucić tę dziewczynę za drzwi i wypowiedzieć szereg bezsensownych słów. Oddycha powoli, stara się nie zdenerwować. Chociaż nie, nie jest zły. Od tygodnia żyje w przeogromnym żalu, wypełniającym jego złamane serce. To nie on ją zostawia. To ona roztrzaskała tę relację ponad siedem dni temu.
Polański pozwala, żeby jej drobne dłonie oplotły jego ramiona, podczas gdy jego ręce wciąż uparcie zwisają wzdłuż jego ciała. Patrzy ponad jej głowę. Nie zniecierpliwiony, raczej wyjątkowo chłodny i zdystansowany. Nie bardzo rozumie, co ma teraz miejsce. Chciałby jej wykrzyczeć to wszystko, co usłyszał ostatnio, ale nade wszystko, nie chce tego po raz kolejny przeżywać. Wystarczyło raz. Wystarczył kurwa ten jeden raz.
W końcu oddycha głęboko, zbiera się w sobie, przenosi dłonie na jej ramiona i… delikatnie, ale stanowczo ją od siebie odsuwa.
Czy ja jestem zadowolony? Niezbyt. Ale mam nadzieję, że chociaż ty w końcu będziesz – odpowiada pytaniem na pytanie, robiąc dokładnie to, czego Julia w nim czasem tak nienawidzi. Poza sypianiem z przypadkowymi ludźmi to zostawmy na marginesie. Robi krok w tył i uważnie jej się przygląda. Ciemne oczy tkwią w jej źrenicach, ale nie ma w nich żadnego wyrazu, z którego dałoby się wyczytać cokolwiek. Tylko ten chłód.
Nie będziemy o niej rozmawiać? Przecież to jest nonsens Julia. I wcale tego nie chcesz. Jakby w tym pokoju były jakieś ostre noże, z pewnością skończyłyby z rękojeścią pod moimi żebrami – jest złośliwy. Otacza się właśnie swoim ulubionym murem. Złośliwość. Owija szczelnie jego połamane wnętrze i przygotowuje go do tego, co ma wydarzyć się za moment.
Kolejny krok do tyłu.
Po prostu sobie tego nie komplikujmy, dobrze? Kolejne sceny nie są potrzebne ani tobie, ani mi. Odpuśćmy sobie. Skoro już wszystko t a k d o b r z e wiesz, to po prostu dajmy sobie spokój – odnosi się w końcu do tego, co usłyszał. Tego, że jej nie wystarczy. Że jest chory i zawsze będzie chory i związek z nim nigdy jej nie zadowoli. Nie jest świadomy, jak opacznie kobieta może to zrozumieć. Nie był w końcu uczestnikiem tej rozmowy. Nie ma pojęcia, jakim wyznaniem podzieliła się z nim Leo.
To nie działa. Najwyraźniej nigdy nie działało – korzysta z ciszy po drugiej stronie i po prostu mówi dalej. – Jeśli chcesz, możemy się nadal okazjonalnie bzykać do tego może ci wystarczę. Dopiero teraz widać w jego spojrzeniu przebłysk. Jest rozgoryczony. Nigdy wcześniej nie był z nią tak nieszczery, co widać w każdym geście jego spiętego ciała. Nigdy wcześniej tak jej nie okłamał. Nigdy wcześniej nie powiedział czegoś tylko po to, żeby ją zranić. Ale teraz ona zraniła jego. Odrzuciła wszystko to, co próbował stworzyć. Nie chciała go. Nie wystarczał jej. Nie było sensu tego ciągnąć.

Julia Crane
przyjazna koala
warren444
brak multikont
ODPOWIEDZ