finansista, przedsiębiorca, akcjonariusz — właściciel venus embrace
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Roscoe jest dowodem na to, że sukces można osiągnąć bez przekrętu, a w biznesie znajdzie się miejsce na sentymenty. Rok po zerwaniu zaręczyn reaktywował lokal Venus Embrace, cieszący się sławą elegancki retro klub z burleską w Cairns. Uwielbia poznawać świat; tak miejsca, jak ludzi i ich pasje, które stanowią jego życiową oraz zawodową inspirację.
Nietuzinkowa propozycja dotarła na skrzynkę Aliny dwa dni przed umówionym spotkaniem. Aura półżartu i tajemniczości pobudzała fantazję, a wraz z nią szeroką gamę emocji i pytań bez odpowiedzi. Roscoe w tej materii pozostawał nieugięty; chciał uczynić z celu podróży niespodzianką, sugestywnie wskazując jedynie, że udadzą się do miejsca, w którym warto dobrze wyglądać. Na wybraną okazję ubrał jeden ze swoich standardowych outfitów ze sportową marynarką w granatowej barwie, która podkreślała fason sportowej elegancji. O ustalonej porze pod drzwi zamieszkanego przez Alinę gospodarstwa podjechał tegoroczny model SUVa Mercedes-Maybach, który miała okazję widywać już parokrotnie przy okazji niezobowiązujących spotkań z Roscoe.
W tym miejscu warto przypomnieć sobie historię poznania bogatego finansisty i młodej recepcjonistki z Cairns Hospital. Nasz miejscowy filantrop nie tak dawno postanowił wesprzeć inicjatywę świątecznego dożywienia biednych rodzin i bezdomnych, ofiarując niemałe zasoby na rzecz fundacji pośredniczącej w tym przedsięwzięciu. Właśnie tam pierwszy raz spotkał Alinę: kobietę, która poświęciła czas i pieniądz, by własnoręcznie uszyć na drutach odzież i przekazać ją dla ludzi w największej potrzebie. Komunikatywny Roscoe zasłynął z tego, że nie kategoryzował ludzi na lepszych czy gorszych, chętnie angażując się w relacje z tak innymi od siebie ludźmi, więc nie było niczym nowym, że z Aliną prędko znaleźli wspólny język. Przypadkowe spotkanie miało swoje rozwinięcie kilka dni później, gdy los spłatał im figla, aranżując spotkanie w szpitalu. Nieprzyjemne dolegliwości wymagały lekarskiej interwencji, ale doprowadzony do porządku bez konieczności hospitalizacji spotkał się z sympatyczną troską recepcjonistki, z którą od słowa do słowa wreszcie wymienił się numerami. Kilka niezobowiązujących spotkań na kawę czy obiad pozwoliło im się lepiej poznać i zażartować, że najwyższa pora wybrać się na randkę.
Kiedy zjawił się pod jej domem z pokaźnym bukietem czerwonych róż, miał w planach wzbudzić intrygujące wrażenie. W pewnym sensie chciał zademonstrować jej uroki świata elegancji, w którym jedną nogą przecież stał. Z drugiej strony przyjazny gest o romantycznym zabarwieniu podlegał wyłącznie jej interpretacji, bynajmniej nie będąc próbą zabiegania o jej serce. Głównym założeniem spotkania była obustronna dobra zabawa i pokazanie jej drugiego oblicza Roscoe.
Subtelne muśnięcie wargami policzka przy wręczaniu kwiatów nadało powitaniu przyjemnego akcentu, następny był komplement adekwatny do kreacji.
- Mam nadzieję, że lubisz róże, bo nie chciałbym zrobić na Tobie złego wrażenia. - uśmiech był szczery, podobnie jak jego słowa. Co warte podkreślenia, czuł się raczej swobodnie, biła od niego pewność siebie, ale taka swojska i ciepła - jakby chciał zadbać o pozytywną atmosferę bez wzbudzania zbędnego stresu. Wiedział, że to zupełnie nowa sytuacja dla kobiety, która nie miała dotychczas styczności z obfitym bogactwem, ale tego wieczoru nie musiała się tym martwić.
Kwiaty zapewne wypadało teraz wsadzić w jakiś wazon, więc dał jej chwilę na przygotowania do wyjścia. Samochód z szoferem (którego przy wcześniejszych spotkaniach nie odnotowała) oczekiwał na zewnątrz.

Alina Rainford
ambitny krab
golin
recepcjonistka medyczna — cairns hospital
26 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
with her sweetened breath, and her tongue so mean —
she's the angel of small death and the codeine scene
4
Chociaż w biedzie nigdy nie żyła, zdecydowanie daleko jej jest do świata elegancji, w którym obraca się jej nowy znajomy. Nigdy nie była w drogiej restauracji, nie miała okazji zagościć na aukcji charytatywnej, a także nie odwiedziła eleganckiego klubu, choć już wiele razy obok takich przybytków przechodziła. Wiedziała jednak, że nigdy się tam nie dostanie — musiałaby mieć albo dużo pieniędzy, albo znajomości, a nie ma ani jednego, ani drugiego. To znaczy nie miała do pewnego momentu, bo, jak się okazało, takową znajomość właśnie niedawno zaczęła, i to zupełnym przypadkiem. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że nie jest jedyną osobą, która udziela się charytatywnie, że istnieje wiele ludzi, którzy pomagają, zazwyczaj dając po prostu pieniądze, ale nie sądziła, że jedną z nich spotka osobiście i, co najlepsze, się z nią dogada. Roscoe, bo właśnie o nim mowa, jest jednak człowiekiem mocno zaskakującym; innym, niż mogłaby przypuszczać po jego statusie. Zawsze bowiem wyobrażała sobie większość ludzi z wyższych sfer jako snobów, którzy tych mniej zamożnych traktują z góry. Oczywiście wiedziała, że istnieją wyjątki od tej reguły, aczkolwiek i tak była mocno zaskoczona, gdy mężczyzna nie dość, że od początku traktował ją, jak równego sobie, to jeszcze naprawdę okazywał jej zainteresowanie. A tego zainteresowania Alina zawsze pragnęła; szukała go w każdym mężczyźnie, jakby chcąc je nadrobić za te wszystkie lata, gdy w jej życiu nie było ojca, a matka ją ignorowała.
Oprócz tego jednak jest w nim coś jeszcze; coś, czego jeszcze nie do końca potrafi wytłumaczyć — i to naprawdę ją zaintrygowało. On ją zaintrygował. Ucieszyła się więc, kiedy podczas ich któregoś już z kolei przypadkowego spotkania, w końcu się ze sobą umówili. To będzie bowiem idealna okazja do tego, aby go poznać, dowiedzieć się o nim czegoś więcej, a także o jego świecie, który również ją ciekawi. Bo kto nie marzy o tym, aby chociaż przez chwilę znaleźć się w tym świecie pełnym przepychu i elegancji? Zobaczyć, jak tam jest, jak bawią się ludzie z wyższych sfer. Wątpi bowiem, że piją tanie drinki i tańczą do klubowej muzyki w ciasnych, ciemnych i dusznych pomieszczeniach — bo tak właśnie zazwyczaj bawi się ona. W podrzędnych klubach w Cairns, gdzie zawsze trzeba uważać, aby ktoś ci czegoś nie dosypał albo czegoś ci nie zwinął; gdzie w łazienkach dzieją się różne dziwne i czasem niesmaczne rzeczy, a obcy faceci potrafią zmacać cię na środku parkietu. Naprawdę chciałaby chociaż raz pójść do miejsca, gdzie ludzie byliby ludźmi, a nie zwierzętami.
Prawda jest jednak taka, że nie ma zielonego pojęcia, gdzie mężczyzna chce ją dzisiaj zabrać. Dostała jedynie instrukcję, aby ładnie się ubrała, więc wskoczyła w swoją najładniejszą sukienkę — na ramiączkach, satynową i krótką, bo do połowy uda, w kolorze oliwkowym, do której założyła wysokie szpilki. Włosy zaś pozostawiła rozpuszczone, jedynie delikatnie je podkręcając. Makijażu również nie nałożyła zbyt wiele, bo nigdy nie lubiła nakładać na twarz zbyt dużej ilości kosmetyków. Wygląda więc w miarę naturalnie, a nie, jak większość tych sztucznych lalek, których pełno jest w klubach, do których chodzi.
Słysząc dźwięk dzwonka, bardzo szybko otwiera drzwi — już na początku zaskoczona ogromnym bukietem, który widzi jako pierwszy. Dopiero potem przenosi wzrok na Roscoe, uśmiechając się do niego promiennie. Momentalnie jej serce zaczyna bić nieco szybciej, bynajmniej nie na widok mężczyzny, bo na takie reakcje jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie, a ze zwykłej ekscytacji na nadchodzący wieczór.
Lubię, dziękuję — odpowiada, odbierając od niego bukiet kwiatów. — A nawet jeśli bym nie lubiła, to i tak jest to bardzo miły gest, więc zdecydowanie nie zrobiłbyś na mnie złego wrażenia. Musiałbyś się bardzo mocno postarać, aby przebić w tej kwestii kilka moich poprzednich randek — śmieje się, wstawiając bukiet kwiatów do wazonu znalezionego po wielkich trudach w kredensie stojącym w salonie. Wciąż nie jest jeszcze do końca zaznajomiona ze swoim nowym miejscem zamieszkania.
Wszystko gotowe, możemy iść — oznajmia z zadowoleniem, gdy ustawia wazon na stole w jadalni, po czym wraca do czekającego na nią Roscoe. Chwyta jeszcze po drodze swoją torebkę, by zaraz wyjść z mężczyzną na werandę, patrząc z podziwem na jego samochód, który jest typem tych aut, które do tej pory Alina obserwowała jedynie z daleka, widząc je na ulicach Cairns. — Wyjawisz mi w końcu, gdzie mnie zabierasz, czy może ma to być niespodzianka do samego końca? — pyta, zerkając na niego z ciekawością.

roscoe degraves
powitalny kokos
nonsens#5543
finansista, przedsiębiorca, akcjonariusz — właściciel venus embrace
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Roscoe jest dowodem na to, że sukces można osiągnąć bez przekrętu, a w biznesie znajdzie się miejsce na sentymenty. Rok po zerwaniu zaręczyn reaktywował lokal Venus Embrace, cieszący się sławą elegancki retro klub z burleską w Cairns. Uwielbia poznawać świat; tak miejsca, jak ludzi i ich pasje, które stanowią jego życiową oraz zawodową inspirację.
Naturalność; jakże niespotykana cecha w czasach, gdy retusz niedoskonałości stał się cywilizacyjną obsesją. Autentyzm już dawno został wyparty sztucznym wyobrażeniem standardów ludzkiego piękna. Idealny świat pełen idealnych ludzi, chciałoby się powiedzieć; tyle, że współcześnie trudno odróżnić ich od klonów, bo upodabniając się do tego sztucznego obrazka, często zapominają, by przemycić w nim cząstkę siebie. Alina zdawała się od tego obrazka odstawać - i to nie przez wymyślny makijaż, bujną fryzurę czy drogą kreację, która miałaby ściągać ludzkie spojrzenia. Ta "szara myszka", pozornie niewyróżniająca się niczym szczególnym, urzekła go właśnie naturalnością - w wyglądzie, w obyciu, zainteresowaniach. Nawet nie chodziło o to, jaka była na co dzień; nie miał najmniejszego pojęcia, czy próbuje wpasować się do obrazka, bo nawet gdyby - nie miałby jej tego za złe. Jednak dziewczyna poznała go w bardzo "intymnej" sytuacji - nie w zadymionym klubie nocą, a za dnia, oddając cząstkę swego czasu, pasji, cząstkę samej siebie dla tych, którym w życiu podwinęła się noga, a upadek był naprawdę bolesny. Być może to jej naturalne usposobienie albo poczucie, że przy nim może być prawdziwą wersją siebie sprawiło, że już w progu zrobiła na nim naprawdę wyjątkowe wrażenie. Była radosna, pełna wdzięku i ekscytacji, uśmiech nie schodził z jej pięknej twarzy, a zabawnie niezgrabne poszukiwania wazonu tylko dodały autentyczności tej niepozornej chwili. Co było dla niego najważniejsze, Alina chciała choćby na ten jeden wieczór wejść do "jego świata"; świata tak innego od jej rzeczywistości. Otwarty umysł był przecież kluczowy w założeniach randki, która miała odsłonić kurtynę tajemnicy na temat Roscoe.
To zresztą intrygujące, bo prawdą jest, że gdyby wpisać nazwisko Degraves w internet, nie miałaby problemu z odnalezieniem informacji, których była głodna. Jej zachwyt zdawał się sugerować, że naprawdę niczego nie wie - a to tylko świadczyło o tym, jak bardzo nie chciała dowiedzieć się o nim w inny sposób, niż bezpośrednio u źródła.
- Nieudane randki łatwiej zapadają w pamięć, ale bądź dobrej myśli; dzisiejszy wieczór zapewni nam tyle pozytywnych wrażeń, że nie znajdziesz miejsca na kiepskie wspomnienia. - złożenie obietnicy przyszło mu z lekkością, gdy dostrzegł jej entuzjazm. Wiedział, że miejsce, do którego ją zabiera, to nie rozrywka dla każdego - ale miał kilka asów w rękawie, a kobieta była głodna wiedzy na jego temat, więc pewność siebie była uzasadniona - i pożądana.
- Kierowca już na nas czeka. - rzekł w odpowiedzi na pytanie o cel podróży. Nie zamierzał jej wyjawiać nawet słowa w tamtej chwili. Trasa była zresztą jedną z atrakcji poprzedzających gwóźdź programu.
Elegancko odziany facet blisko trzydziestki otworzył drzwi na tylne siedzenia drogiego SUVa. Roscoe kulturalnie pomógł Alinie zająć miejsce w środku i usiadł obok niej, a kierowca ruszył powoli we wskazaną trasę. Rolety niemal całkowicie tłumiły promienie słońca próbujące przedrzeć się do wnętrza, zastąpione przyjemnym, sztucznym źródłem światła utrzymującym atmosferę półmroku. System audio przygrywał po cichu klimatyczną muzykę jazzową, którą pasażerowie mogli kontrolować z poziomu tabletu na głównej konsoli, mieszczącej się między dwoma wygodnymi fotelami. Tu warto podkreślić, że owa konsola posiada rozkładane stoliki i lodówkę, w której mieściła się butelka szampana, teraz rozlanego w dwa kieliszki utrzymane specjalnymi mocowaniami. Siedzenia wykonane były z Nappa, czyli cienkiej, delikatnej i wyjątkowo miękkiej w dotyku skóry, a ich luksusowa wentylacja w parze z systemem masażu, o którym poinformował ją Roscoe, mogła zapewnić jej pełen relaks w drodze do celu. Ekskluzywnych funkcji było naprawdę wiele, gdyż ten Maybach był chyba największa fanaberia Roscoe. Jeśli kobieta życzyła sobie zmiany muzyki, mogła to zrobić samodzielnie z poziomu urządzenia lub zwyczajnie o to poprosić.
- Więc jesteś ciekawa, dokąd zmierzamy? Może sama mi powiesz? - uśmiechnął się, bo kiedy wyjaśnił jej działanie luksusowych systemów swojego auta, nadeszła pora, by podsycić jej zainteresowanie. - Zabieram Cię do świata inteligentnego humoru, gdzie elegancja idzie w parze z lubieżnością. Jak sobie wyobrażasz cel naszej podróży? - wypowiedział jeszcze więcej tajemnic, których nie chciał odsłonić, nim Maybach nie zjawi się u celu.
Co ciekawe, aura dzisiejszego wieczoru ukazała go od zupełnie innej strony - normalnie wszak przypominał szarego człowieka, nie emanując elegancją, a kulturalną prostotą. Można było uznać, że odgrywał pewną rolę, zapraszając ją do odegrania własnej i bynajmniej nie było w tym nic sztucznego! Ten przystępny sposób był jak gdyby grą wstępną do czegoś znacznie bardziej intrygującego.

Alina Rainford
ambitny krab
golin
recepcjonistka medyczna — cairns hospital
26 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
with her sweetened breath, and her tongue so mean —
she's the angel of small death and the codeine scene
Właśnie dlatego trzyma się z daleka od mediów społecznościowych — przesycone są one kłamstwem i ułudą, w której potem ludzie żyją, próbując dorównać swoim ideałom. Też kiedyś taka była; też kiedyś w to wszystko wierzyła i chciała być, jak te wszystkie szczupłe modelki. Odchudzała się więc, próbowała co rusz nowych diet, a czasem się nawet głodziła, by dorównać swoim idolkom. Dopiero z czasem zrozumiała, że to wszystko kłamstwo, że nikt nie jest idealny. Dotarło do niej, że modelki też mają cellulit, problemy z cerą i cienie pod oczami, a wszystko to jest tuszowane toną makijażu i photoshopem. Dlatego też z czasem nauczyła się być sobą — piegowatą, z kilkoma ponadprogramowymi kilogramami, ale uśmiechniętą sobą.
Z czasem nauczyła się też, że szukanie informacji o ludziach w internecie to również nie zawsze dobry pomył, bo i takie rzeczy potrafią być zakłamane. Dlatego, chociaż przeszło jej to raz przez myśl, ani razu nie wpisała imienia i nazwisko Roscoe w Google’a. Nie dość, że mogła naczytać się bzdur, to i mogłaby sobie zniszczyć przy okazji niespodziankę — a ona akurat niespodzianki lubi.
Widzę, że ktoś tu jest pewny siebie — rzuca z błyskiem w oku, odrobinę tę jego pewność siebie podziwiając. Z drugiej strony to wcale nie jest też takie zaskakujące, sama zapewne byłaby podobna, gdyby obracała się w wysokich sferach i miała kasy, jak lodu oraz wszystko na wyciągnięcie ręki. A już na pewno, gdyby miała takie auto. Ma jednak wrażenie, że to nie przez pieniądze i sukcesy jest taki pewny siebie; ma wrażenie, że jest wręcz odwrotnie — to dzięki tej pewności doszedł do swoich sukcesów, a, co za tym idzie, również do pieniędzy. Ma jednak cały wieczór, aby się w tym upewnić; cały wieczór, aby poznać lepiej zarówno jego, jak i jego historię. Bo chociaż to on zaprosił ją na randkę, niewątpliwie zrobi wszystko, aby ta randka głównie skupiła się na nim — wszakże to do jego świata mają wstąpić. Na nią jeszcze przyjdzie czas, choć jest przekonana, że ten czas będzie o wiele bardziej nudny oraz przewidywalny.
Wywraca oczami, gdy zbywa jej pytanie, jednak posłusznie rusza wraz z nim w kierunku czekającego na nich auta. Prędzej czy później w końcu się dowie, gdzie się wybierają, wystarczy, aby wykazała się odrobiną cierpliwości. Dobrze, że chociaż powiedział jej, jak ma się ubrać, bo gdyby nie ta wskazówka, na bank miałaby dylemat czy ubrać się w sukienkę, którą ma teraz na sobie, czy może w jakieś wygodne jeansy i luźną bluzkę — bo tak się właśnie na co dzień ubiera. Nie ma żadnych eleganckich koszul, żadnych cygaretek czy pasujących do tych rzeczy damskich marynarek, bo zwyczajnie nie uważa tego za wygodne ubrania. O wiele bardziej woli dresy, a sukienki zakłada tylko na specjalne okazje — takie, jak ta.
Jeszcze zanim na dobre wsiada do auta, jest przekonana, że mężczyzna wydał na ten samochód co najmniej kilkaset tysięcy, choć prawda jest taka, że nie zna się na tych rzeczach kompletnie. Już z daleka jednak widać, że jest to typowa męska zabawka, o którą faceci zazwyczaj dbają bardziej, niż o swoją kobietę. No ale każdy wydaje swoje pieniądze na to, na co ma ochotę, tak? On wydał na samochód, ktoś inny na willę z basenem, jej koleżanki wydają na tonę kosmetyków, a ona głównie na elektronikę. Oczywiście zaraz po tym, jak odłoży część wypłaty na życie, bo jednak ma trochę rozumu i nie wydaje wszystkiego bez upewnienia się, że będzie miała za co żyć przez najbliższy miesiąc. Ba! Sama chętnie wydałaby na tego typu samochód, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie jej stać na takie cudo — dlatego dzisiaj ma zamiar w pełni skorzystać z okazji, która jej się nadarzyła, i nacieszyć się podróżą tym wygodnym autem. Mija więc dłuższa chwila, zanim na powrót skupia uwagę na swoim towarzyszu, zbyt zajęta wypróbowywaniem wszystkich dostępnych opcji.
Brzmi jak… Jak dziwne połączenie kabaretu i drogiego klubu ze striptizem — mówi z rozbawieniem, nawet nie wiedząc, jak blisko jest prawdy. Oczywiście słyszała kiedyś słowo burleska, ale nigdy nie zastanawiała się nad jego znaczeniem. Nigdy też w klubie z takimi rozrywkami nie była, szczególnie że i tak nie byłoby jej zapewne na takie rzeczy stać. Już i tak czasem musi rezygnować z wyjścia do klubu, nie mając funduszy na drinki. Co prawda zawsze mogłaby ładnie się uśmiechnąć do jakiegoś dżentelmena, aby jej coś postawił, ale to zazwyczaj równa się z towarzystwem owego osobnika, a na to zazwyczaj nie ma ochoty. — Podoba mi się — dodaje po chwili namysłu, bo naprawdę lubi próbować różnych rzeczy, szczególnie tak nieszablonowych. Większość facetów zabrałaby ją bowiem do opery albo teatru, ci mniej zamożni do kina lub zwykłej restauracji. Posyła więc mu szeroki uśmiech, zakładając nogę na nogę, co może zrobić dzięki ogromnej ilości miejsca, jaką dysponuje.

roscoe degraves
powitalny kokos
nonsens#5543
finansista, przedsiębiorca, akcjonariusz — właściciel venus embrace
33 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Roscoe jest dowodem na to, że sukces można osiągnąć bez przekrętu, a w biznesie znajdzie się miejsce na sentymenty. Rok po zerwaniu zaręczyn reaktywował lokal Venus Embrace, cieszący się sławą elegancki retro klub z burleską w Cairns. Uwielbia poznawać świat; tak miejsca, jak ludzi i ich pasje, które stanowią jego życiową oraz zawodową inspirację.
Roscoe jak nikt doceniał naturalne piękno. Z dozą dystansu spoglądał przez pryzmat medialnej ułudy, choć w pewien sposób nauczył się korzystać z tego elementu w kreacji wizerunku. Sam nakładał odpowiednią maskę do każdej sytuacji, lecz wbrew pozorom, nie było w tym krzty fałszu; tym bowiem, co różniło go od ludzi kryjących się za fasadą kłamstw, były stałe znamiona osobowości, które jak kod kreskowy pozwalały mu identyfikować się z własnym ja; nawet wtedy, kiedy - jak na dzisiejszej randce - wcielał się w postać, którą w istocie nie był. Degraves manifestował w ten sposób chęć niwelacji podziałów w społeczeństwie, które tendencyjnie demonizowało warstwy, do których nie należało. Roscoe potrafił odnaleźć się w każdej sytuacji i chyba dlatego stał się bożyszczem tłumów w Lorne Bay.
Choć różnic między ludźmi nie da się uniknąć, czasem warto wskazać im drogę do akceptacji. Alina na ogół spędzała czas z deka inaczej, niż jej dzisiejsza randka, której nie spotkałaby w zatłoczonym klubie w oparach taniej trawy z pigułami. Chęć utożsamienia się z drugim człowiekiem sprawiała jednak, że Roscoe nie miałby problemu, by obniżyć swoje progi, ale co ciekawe działało to w obie strony - to spotkanie miało być sprytnym dowodem na to, że każdy przez chwilę może zasmakować luksusu i elegancji. Preludium nic podobnego nie zapowiadało; mężczyzna z intencją wywoływał w niej szok swoim bogactwem, aby zbudować kontrast między wyobrażeniem, a rzeczywistością, kiedy dotrą do celu.
Nie dostrzegam dezaprobaty — odparł z uśmiechem, radując się w duchu, że dziewczyna w pewnym sensie podzielała ten entuzjazm. Pewność siebie nie mogła przytłaczać, była wyważona i przede wszystkim budowała nadzieję na udany wieczór - a wedle motta Roscoe, wiara w sukces to połowa sukcesu.
Pointa spotkania zostawała nieodkryta przed Aliną, ale już teraz można było podkreślić, że pragnąc poznać Roscoe zapominała, że na co dzień, przy okazji każdego z ich spotkań, facet był zwyczajnym gościem, po którym - poza szpanerskim przepychem, który po prostu był - nie mogłaby spodziewać się przejawów eleganckiej bufonady. Zabierał ją do świata, który dzielił wraz z nią jako szara masa, a który umykał jej przez wrażenie nieosiągalności, bowiem tak bardzo różnił się od jej naturalnego środowiska. Kiedy jednak zbliżali się pod klub, wśród drogich pojazdów na wyznaczonym parkingu znajdowały się też tańsze modele, a goście lawirujący między wejściem i wyjściem wcale nie wyglądali tak zjawiskowo, jak Alina!
W punkt — przyznał, kiedy odkryła prawdę — Jestem pod wrażeniem zdolności dedukcji. Nie minęłaś się z powołaniem, detektyw Rainford? — zawtórował rozbawieniem, dostrzegając błysk w jej oku. Wyraźnie mu zaimponowała — Podobasz mi się w tym wydaniu. Otwartość na nowe doznania przyda Ci się w miejscu, do którego właśnie dotarliśmy — wysiedli z pojazdu, a mężczyzna z gracją poinstruował ją bez słów, by wzięła go pod rękę. Niech tego wieczoru poczuje się jak prawdziwa dama! — Witaj w moim królestwie: oto burleska Venus Embrace.
Już w progu dostrzegła, jak doczesny świat odchodzi w niepamięć, a klubowe wrota prowadzą do zupełnie innego wymiaru. Skierowani eleganckim korytarzem ku wejściu z banerem "Burleska" prowadzącym ku prawemu rozwidleniu, mogli dostrzec ludzi tłumnie zbierających się w sali przypominającej kinowy hol. Panował tu przyjemny półmrok, rozświetlany jedynie skąpymi żarówkami i płomykiem drogich kandelabrów, na ścianach prezentowały się dzieła najznamienitszych artystów, czerwono-czarna kolorystyka podkreślała retro nastrój, w który wielu gości zdawało się idealnie wpasować. Wielu, bo nie każdy - i tu pierwszy morał; choć miejsce nie było tanie, wciąż pozostawało chętnie wybieranym lokalem przez niższą czy średnią warstwę społeczną dla zwyczajnego odchamienia. Personel i ochrona trzymali pieczę nad zachowaniem należytej kultury przez gości i pomagali odnaleźć się zagubionym duszom, które w takim miejscu były pierwszy raz, z kolei filigranowe, delikatne niby aksamit dziewczęta odziane w nieco wyuzdane stroje, prężyły się z gracją przy elektronicznych panelach zwiastujących wydarzenie wieczoru - występ performerek tematycznej burleski poprzedzony wokalem lokalnej gwiazdki jazzu z zespołem.
Załatwienie formalności przy recepcji było zbyteczne w przypadku randki z właścicielem przybytku, ale kolejka była akurat niewielka - dla wspomnianej niwelacji barier i swojskości facet zdecydował się zaczekać i pokazać Alinie przebieg całej wizyty w klubie.
Chciałaś mnie poznać: oto ja i moje wielkie dzieło. Teraz kiedy kurtyna tajemnicy opadła - choć niezupełnie - mogę przyznać, że zajmuję się tworzeniem sztuki. Sztuki mnożenia pieniędzy — stwierdził z przekonaniem i swoistą dumą, bo to, co robił, zaiste było sztuką - dość niekonwencjonalną — Podzielisz się ze mną wrażeniami? Mamy jeszcze sporo czasu, bo dwadzieścia minut, by zająć miejsca na sali - chętnie oprowadzę Cię po klubie. Swoją drogą, występ nie jest jedyną atrakcją, którą dla nas zaplanowałem - gdybyś chciała wyrwać się w trakcie, powiedz słowo, jestem na wszystko przygotowany.

Alina Rainford
ambitny krab
golin
ODPOWIEDZ
cron