pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
#4

Percy był na takim etapie swojego życia, że nie przepadał za okresem świątecznym – właściwie nie potrafił cieszyć się już świętami od czasu pierwszych świąt, które spędził bez obecności swoich rodziców. Może gdyby na ten czas wyjeżdżał w miejsce, w którym codziennie padałby śnieg albo byłoby czuć lepszy klimat świąteczny, może wówczas podchodziłby radośniej do świąt i dałby się porwać całej tej zwariowanej otoczce. Ale odkąd spędzali święta tylko we dwójkę – z dziadkiem – Percy zwyczajnie nie potrafił się cieszyć tym wszystkim. Poza tym były to pierwsze święta od bardzo dawna, odkąd nie wymieniał się prezentami z Perrym, do którego zawsze w gorszych momentach czy w chwillach przytłoczenia mógł uciec. A zatem tak, można powiedzieć, że Percy czuł się wyjątkowo paskudnie w tegoroczne święta i nie zapowiadało się, by cokolwiek mogło to zmienić.
Niemniej, obiecał, że zdobędzie drzewko świąteczne. Zatem z taką właśnie misją wybrał się na tereny Carnelian Land, gdzie rozbito jarmark między nimi ze stoiskami ze sztucznymi drzewkami. Zdaniem Perry’ego rozbicie jarmaku na dzielnice było sprytnym rozwiązaniem, z pewnością pomoże mu to uniknąć osób, których widzieć nie chciał, a po drugie… dzięki temu ludzie byli na tyle rozproszeni, że nikomu nie przeszkadzały tłumy. A wiadomo, że w okresie świątecznym, kiedy niemal każdego dopadała słynna gorączka świąteczna, na takie wydarzenia jak jarmark świąteczny, ludzie przybywali licznie.
Percy oglądał właśnie jedno z bogatszych i rozłożystych drzewek, obliczając w głowie, ile metrów drzewka rzeczywiście zmieści się w ich salonie, kiedy nagle przed oczyma mignęła mu znajoma postać. Obejrzał się gwałtownie przez ramię, upewniając się czy to na pewno osóbka, którą poznał ostatnio. Ale tak, nie pomylił się i rzeczywiście to była Elisha. Przełknął gulę wstydu – wydawało mu się, że ostatnim razem jak się widzieli, narobił sobie i jej przy okazji trochę obciachu. Ale w gruncie rzeczy chyba nie był jakoś bardzo żenujący na tamtej imprezie, gdy do niej podbił. Niby nieśmiało, ale jednak z dozą pewności siebie, której teraz wyraźnie mu brakowało. Odchrząknął jednak i uznając, że przecież jakoś musi do niej zagadać, skoro była „celem” jego zakładu, podszedł bliżej z przybranym szerokim uśmiechem. – Cześć! – zawołał pogodnie i spojrzał na Elishę z niewinnym uśmieszkiem. – Też wybierasz drzewko? – spytał, rozglądając się na boki i jednocześnie sprawdzając czy nikt jej tutaj nie towarzyszy.

Elisha Polanski
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#2

Elisha za to była typowym świątecznym freakiem. Klimat świat zaczynała czuć praktycznie już w listopadzie, kiedy w sklepach zaczynały pojawiać się wszelakie świąteczne ozdoby i słodycze. I gdy tylko przychodził grudzień, ona zaczynała z niecierpliwością odliczać każdy jeden dzień do świąt. Zdawała sobie sprawę z tego, że sporą tego zasługą był jej ojciec który od zawsze starał się ten klimat w domu stworzyć... Mimo iż spędzali te święta w tak malutkim gronie - ona i on. I o dziwo, nawet nie zniechęcał Eli fakt, że z ojcem miała aktualnie bardzo chłodne relacje. Jakby w święta postanowiła mu w końcu wybaczyć zniszczenia jej życia? Nawet już intensywnie zastanawiała się nad tym, co takiego tatuśkowi pod choinkę kupić!
Fakt, ostatnie lata święta spędzała w kraju, gdzie wówczas zamiast upalnego lata była zima, padał śnieg i ten klimat był zupełnie inny - noszenie świątecznych sweterków, picie gorącej czekolady i spędzanie wieczorów pod kocykiem albo przy cieple kominka. Ale czy teraz za tym tęskniła? No, może ciutkę... Jakby jednak nie było, całe życie święta spędzała latem i było to dla niej tak naturalne, że nie czuła się wcale dziwnie po powrocie do Australii.
Nie mogło więc naturalnie zabraknąć dziewczyny na jarmarku świątecznym organizowanym przez miasto. Uwielbiała to wydarzenie i mogłaby tu spędzać całymi dniami, przechadzając się pomiędzy stoiskami, ze świąteczną muzyczką w tle. Dzisiaj jednak pojawiła się tu z misją - znaleźć idealny prezent dla ojca. Musiała przyznać, że nie miała zielonego pojęcia, a fakt, że ostatnimi miesiącami unikała go jak mogła i nie spędzała z nim praktycznie w ogóle czasu wcale w tym nie pomagał, bo nawet nie miała jak podpytać czy zorientować się w rozmowie, czego mógłby potrzebować.
Z tego zamyślenia wyrwał ją jednak czyjś głos. Podniosła więc głowę i skierowała wzrok na chłopaka. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy skojarzyła go z ostatniej imprezy.
- Hej! Nie, nie, u mnie choinka już dawno stoi - zaśmiała się, odpowiadając mu na pytanie. I mówiła serio, ledwie przyszedł grudzień, ona już cisnęła ojca o przyniesienie drzewka i ubrała je raz, dwa. - Rozglądam się za prezentem dla taty... Hej! A może chcesz mi pomóc?? W końcu jesteś facetem - zaproponowała z entuzjazmem. I gratulacje za tę spostrzegawczość dla Eli! No ale nie chciała zabrzmieć nietaktownie, przecież tylko stwierdziła fakt, prawda? Pytanie tylko skąd u niej taka śmiałość w stosunku do prawie obcego chłopaka? Ale chyba po prostu przydałoby się jej towarzystwo tego dnia i tyle. - A w zamian ja pomogę Ci wybrać najpiękniejsze drzewko na tym jarmarku - odparła, uśmiechając się szeroko.

percy matthews
powitalny kokos
Lama
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
W sumie święta to chyba właśnie taki okres przebaczania, więc nic dziwnego, że Elisha podchodziła do tego właśnie w ten sposób i zwyczajnie cieszyła się, że będzie mogła spędzić ten czas z rodzicem. Podejrzewam, że gdyby rodzice Percy’go wciąż żyli, pewnie podchodziłby do świąt całkiem podobnie. Choć możliwe, że nie. Możliwe, że gdyby wciąż żyli, niewiele by się zmieniło z okresu jego dzieciństwa i jego rodzice wciąż byliby zabiegani i nie mieli dla niego czasu. Może i tak czy siak spędzałby święta tylko ze swoim dziadkiem. Nie miał pojęcia i pozostawało mu tylko gdybanie na ten temat. Czego nie robił – bo nie prowadziło to zupełnie do niczego.
I trochę pewnie pozazdrościłby jej takich świąt ze śniegiem. Taki klimat był zdecydowanie inny i gdyby tylko Percy mógł pewnie wyjechałby na przykład na Alaskę, by zobaczyć, w jaki sposób tam wygląda zima i okres świąteczny. Ta Alaska przyszłaby mu zupełnie naturalnie na myśl z powodu tych wszystkich obejrzanych filmów na Netflixie, gdzie zazwyczaj miejscem akcji była właśnie Alaska. Nie żeby jakoś namiętnie oglądał te wszystkie filmy, ale jego dziadek je lubił, więc oglądali razem, bo to w sumie była całkiem miła odskocznia od dnia codziennego. I jakby nie patrzeć, ale jarmark świąteczny w Lorne Bay poniekąd pokrywał się z tymi wszystkimi wizjami w filmach. I w sumie Percy przez krótką chwilę poczuł się jak w jednym z tych świątecznych filmów – zwłaszcza, gdy zobaczył Elishę – brakowało mu tylko grzańca.
Odwzajemnił uśmiech. Miała wyjątkowo ładny śmiech, który tylko sprawiał, że na twarzy Percy’ego samoistnie pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Spostrzeżenie w istocie było bystre, ale Percy prawdę mówiąc nie miał nic przeciwko, by jej pomóc. Jeśli tylko to sprawi, że spędzą trochę czasu razem… to mógł jej pomóc. – Umowa stoi – powiedział już mocno rozluźniony, bo nie wydawało się, aby dziewczyna miała mu cokolwiek za złe, a to z pewnością ułatwiało nieco sprawę. – Ale musisz wiedzieć, że nie jestem zbyt dobry w wybieraniu prezentów. No i… czy na pewno tego prezentu chcesz szukać właśnie tutaj? Na jarmarku świątecznym? – Odniósł wrażenie, że ludzie raczej w tym okresie świątecznym prędzej biegali po galeriach handlowych w poszukiwaniu jakiegoś cennego i wartościowego podarunku, aniżeli kierowali się na jarmark.
Elisha Polanski
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No tak, Elisha jako wielka fanka świąt, a więc co za tym idzie także mianiaczka tych wszystkich świątecznych hitów, z Love Actually na czele, zawsze również marzyła o takich białych, klimatycznych świętach , ale także o takiej romantycznej przygodzie, niczym w tych wszystkich produkcjach. I chociaż jedno z tych jej okołoświątecznych marzeń się spełniło. Bo na tę wielką miłość na święta, to musiała jeszcze troszkę poczekać... Tak czy siak, rzeczywiście, jarmark w Lorne Bay był chociaż takim drobnym elementem nadającym tym świętom tego klimatu.
- No to chodźmy! - odparła z entuzjazmem. Tak, cieszyła się, że zechciał jej pomóc, nawet jeśli ta jego pomoc miała być przez nią nieco wymuszona... z drugiej strony, przecież wcale nie musiał się zgadzać. Gdyby nie miał ochoty, to by się nie zgodził, prawda? Cholera, a co jeśli wcale nie chciał jej pomagać, ale głupio było mu odmówić? W końcu świąteczny czas, ludzie robią różne rzeczy wbrew sobie, tłumacząc to tym nastrojem świątecznym... Zaraz jednak wszelkie te myśli Elisha od siebie odsunęła, skupiając się na słowach chłopaka.
- Oj na pewno nie jest tak źle! Poza tym, zależy mi głównie na męskim spojrzeniu, po prostu, a w tym na pewno jesteś ekspertem - dodała, tak pół serio, pół żartem, szczerząc się do niego. No bo jak już ustaliła, że jest facetem, to równoważne dla niej było to, że potrafił spojrzeć swoim męskim okiem na coś, żeby ocenić, czy spodoba się to innemu facetowi. No przecież to brzmiało logicznie! - I dlaczego nie? Tutaj jest bardzo dużo ładnych rzeczy! A przecież nie chodzi o to, żeby kupować mu jakieś super sprzęty i wydawać miliony na prezent - stwierdziła, wzruszając ramionami. Wiadomo, każdy miał inne podejście do prezentów, jedni lubili te drogie, inni woleli praktyczne, a Elisha najbardziej lubiła te ładne... albo nawet własnoręcznie robione. Ale najważniejsze było, żeby były od serca! - Wiesz... nie stać mnie na to - dodała, zbliżając twarz do twarzy Percy'ego i ściszając nieco głos, jednak na tyle, by ją dobrze usłyszał. Zaraz jednak parsknęła śmiechem. - Oczywiście żartuje. To nie tak, że żałuje pieniędzy na prezenty - dodała, bo jednak chłopak był dla niej wciąż obcą osobą, nie miała więc pewności wcale, że wyłapie, iż powiedziała to tylko w ramach żartu. Ludzie byli różni i miewali różne poczucie humoru, a ona z jakiegoś powodu, nie chciała by rudzielec sobie o niej źle pomyślał... - Po prostu, mój ojciec ma chyba wszystko czego potrzebuje, więc chciałam w tym roku postawić na jakiś drobny upominek... Poza tym, nie zasłużył na nic super - wyjaśniła, o co jej właściwie chodzi, kończąc swą wypowiedź kolejnym żarcikiem i puszczeniem do chłopaka oczka. Chociaż tak z drugiej strony, to poniekąd było prawdą, że jej ojciec generalnie na prezent nie zasłużył, bo był dla Elishy dość podły (a przynajmniej tak to widziała właśnie dziewczyna), no ale szczegółów Matthews znać nie musiał.

percy matthews
powitalny kokos
Lama
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
No to trochę szkoda, że Percy nie wygląda jak Hugoś, bo przynajmniej przypominałby jej troszkę dzieciaczka z Love Actually i Elisha mogłaby mieć na niego jeszcze większego crusha, hehe. W każdym razie to wyobrażenie było całkiem dalekie od tego, jakie podejście do samych świąt miał Percy. On zdecydowanie nie liczył w Lorne Bay ani na całkiem białe święta, ani na romantyczne święta. Już wystarczająco przybijające było to, że miał tegoroczny okres świąteczny spędzić bez Perry’ego. I na samą myśl za każdym razem czuł ciężkość na sercu.
Skinął głową na tą jej entuzjastyczną reakcję. I uśmiechnął się do niej, odpychając od siebie myśli o zranionym sercu. Teraz nie miało to znaczenia, bo przecież stała przed nim Elisha, a on… właściwie co próbował? Chyba trochę zapomnieć o troskach serca za pomocą jej osóbki, co bynajmniej nie było czymś dobrym, ale starał się o tym nie myśleć w tej chwili. Póki co… przecież nie robił niczego złego, prawda? Nie zbliżał się zanadto i był tylko kolejnym miłym typem w jej życiu – a przynajmniej właśnie tak to sobie interpretował, szukając wymówki. – Zdecydowanie. – Zaśmiał się nawet, bo rzeczywiście – przecież był chłopakiem, prawda, i męski punkt widzenia to jednak coś, co naturalnie posiadał. Nie był jednak przekonany co do wyboru miejsca, w którym należałoby znaleźć fajny prezent na gwiazdkę, dlatego tylko wzruszył ramionami, nie chcąc w zasadzie sprzeczać się z Elishą. Widać było, że dziewczyna naprawdę jarała się atmosferą świąteczną i tym wszystkim, co ją otaczało, a on nie chciał jej tego wrażenia psuć.
Drgnął, nie spodziewając się jej kolejnych słów i tylko spojrzał na nią poważnie. I jednak niezbyt spodobało mu się… ten rodzaju żartu. – Wiesz, niektórych naprawdę nie stać – stwierdził po prostu lekko i rozejrzał się wokół, nie chcąc by ktoś wyłapał ich rozmowę i być może poczuł się urażony? W końcu to nie byłoby nic przyjemnego. A Percy doskonale przecież wiedział, jak to jest oszczędzać i przeliczać wszystkie wydatki, byleby tylko nie wyjść na stratę. Ale wysłuchał jej uważnie, ale nie bardzo wiedział, jak ponownie zareagować. Fakt, nie znał dziewczyny ani trochę i w sumie to nie łapał chyba jej poczucia humoru – nie znając przecież koligacji między nią a jej ojcem. – Dlaczego? Czym ci tak podpadł? – spytał zatem ostrożnie i łagodnie, gotów w razie czego po prostu wysłuchać dziewczyny. – Nie mów, że zmusił cię do spędzenia świąt w Lorne Bay wbrew twojej woli? – spytał z lekkim rozbawieniem i nawet wystawił jej język w akcie luźnej atmosfery.

Elisha Polanski
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jakby nie było, dziewczyna na pewno współczułaby Percy'emu z całego serduszka, gdyby tylko wiedziała o jego sytuacji. Bo to przecież nic miłego tak stracić kogoś bliskiego, niezależnie od tego k jakiej 'stracie' tu mowa. I chociaż teoretycznie możnaby stwierdzić, że przecież ona też straciła miłość swojego życia, jak jeszcze zapierała się do niedawna... Ale cóż, w tym momencie, gdy minęło już tyle czasu, nieco jednak zmieniła podejście do całej tej sytuacji. Jasne, wciąż była zła na ojca, wciąż tęskniła za chłopakiem i wciąż jej było przykro, że tak wyszło, tak już się po prostu z tego nieco wyleczyła. Chyba dotarło do niej, że to jednak nie był ten jedyny, w końcu gdyby tak było, to ten nie olałby jej zaraz po tym jak wyjechała z Londynu, prawda? I chyba to właśnie pozwoliło już w tym momencie Elishy się nieco wyleczyć. Wiadomo, na początku ciężko było jej się pogodzić z tym, że Harry zupełnie przestał się odzywać, odpisywać na jej wiadomości, odbierać od niej telefonów, przecież mówił, że ją kochał! Z czasem po prostu oswoiła się z tym, że jednak jest dupkiem i chociaż przed ojcem nigdy tego na głos nie przyzna, to może i nawet dobrze wyszło z tym wyjazdem... Bo cholera wie, jak długo chłopak mógłby ciągnąć jeszcze ten cyrk, gdyby Elisha była na miejscu.
Również momentalnie spięła się, słysząc jego chłodny ton w odpowiedzi na jej żart. Oczywiście, że od razu dotarło do niej, że to właśnie ten żart nie spodobał się chłopakowi. Od razu oczywiście uznała, że to przez to, że tym kimś mógł być właśnie on, ale czy dla niej to miało znaczenie? Czy uważała się od kogokolwiek lepsza, bo miała pieniądze? Ależ skąd! Dlatego tak strasznie głupio jej się zrobiło, bo przecież nie chciała, żeby sobie chłopak o niej tak pomyślał!
- Ja nie to... - zaczęła się miotać i widać było, to zażenowanie które pojawiło się na jej twarzy. Bo nawet nie bardzo wiedziała jK to odkręcić, jak z tego wybrnąć. - Wybacz, głupio palnęłam - przyznała ze skruchą, drapiąc się po karku. Dotarło do niej jak bardzo musi uważać co mówi przy chłopaku. W końcu to nie Harry, który będzie głupio się śmiać z jej żartów, byleby tylko zaruchać...
- Dłuższa historia - odparła, wzruszając ramionami. Czy to tak, że nie chciała o tym gadać? No nie do końca, przecież żeby ponarzekać na ojca to ona zawsze była chętna! Po prostu nie chciała go tutaj zarzucać swoimi prywatnymi sprawami i się żalić na ojca. Jakby nie było, był dla niej kimś obcym, o czym zresztą przekonała się chociażby przed chwilą, po tej nieudanej próbie zażartowania. Tym razem to jednak Percy posilił się o żarcik, na który to Eli parsknęła nieco jednak ironicznie.- Ale prawie zgadłeś - przyznała z uśmiechem, kręcąc głową. - Z tym, że nie tylko o świętach tu mowa. Po prostu przywiózł mnie tu, co niekoniecznie mi się podobało - dodała, wyjaśniając oczywiście tak po krotce tylko. Ale jeśli naprawdę chciałby wiedzieć więcej to dla niej nie było problemu - mogla mu opowiedzieć wszystko.

percy matthews
powitalny kokos
Lama
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
U Percy’ego nie dość, że to wszystko było jeszcze dosyć świeże, a przynajmniej nie tak odległe jak mogłoby się wydawać, to jeszcze dodatkowo Percy czuł, że już nigdy nie zdoła tej jednej części w sercu dopasować na nowo. Bo wydawało mu się jeszcze na ten moment, że kochał Campbella mocno i był do niego przywiązany. Bo może i kochał, ale może faktycznie była to bardziej platoniczna miłość, jak do najlepszego przyjaciela niż taka dojrzała, prawdziwa i pełna namiętności. Tego na ten moment nie wiedział, ale tak na dobrą sprawę wcale nie musiał, by wciąż czuć się zranionym. Choć oczywiście, starał się usilnie o tym nie myśleć. Wydawać by się mogło, że znacznie łatwiej byłoby teraz nienawidzić byłego chłopaka – łatwiej dla Percy’ego – problem w tym, że zupełnie odmiennie niż w sytuacji Elishy; Perry nalegał na przyjaźń.
Spojrzał na nią czujnym wzrokiem. Wcale nie biła od niego jawna niechęć i chłód, po prostu na moment spoważniał. Nie zamierzał jej jednak za to zbytnio linczować, bo jednak widać było, jak na jej oblicze wstępuje zakłopotanie i to sporo – przynajmniej w jego osobistym rozrachunku – naprawiało w tej sytuacji. Dlatego tylko skinął głową ze zrozumieniem i niedbale wzruszył ramionami, nie chcąc się przecież nad nią pastwić za ten żart. – Jasne – skwitował tylko i rozejrzał się wokół i po chwili ponownie skupił na niej swój wzrok. Nie zamierzał na nią naciskać, jeśli tylko nie chciała mówić, ale obiło mu się o uszy na tej wspólnej imprezie, że Elisha wcześniej tutaj wcale nie mieszkała, więc domyślał się konkluzji tego wszystkiego.
Przywiózł cię tu…? Tak po prostu? Bez obgadania sprawy o przeprowadzce? – Trochę go to zdziwiło, choć może w sumie nie powinno, bo jacy rodzice zmuszeni do przeprowadzki tak naprawdę słuchają w takich sytuacjach swoich dzieci? Tyle, że Percy nawet nie wiedział czy faktycznie ojciec Elishy był zmuszony do podjęcia takiej decyzji. Właściwie nie wiedział o dziewczynie zbyt dużo; poza wyrwanymi z kontekstu ciekawostkami, których dowiedział się na tamtej wspólnej imprezie, ale… historii życia raczej nie poznał.

Elisha Polanski
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To była chyba naturalna kolej rzeczy w tej młodzieńczej (a może i nie tylko młodzieńczej?) miłości. I tak, Elisha też przez to przechodziła. No ale jak już pisałam, minęło jednak wystarczająco dużo czasu od powrotu Lorne Bay, żeby się dziewczyna przekonała, że jednak dało się bez niego żyć! No ale nie miała pojęcia w jakiej sytuacji znajdował się chłopak... Zresztą! Nawet jakby wiedziała, nie próbowałaby tu zgrywać cwaniary i zapewniać go, że to nie koniec świata i że 'wszystko będzie dobrze'. O nie, nie, to zupełnie nie w jej stylu. Aczkolwiek pewne było, że potrafiłaby go zrozumieć - na tyle mógłby liczyć.
Elie za to nie spuszczała wzroku z chłopaka, jakby bardzo chciała ocenić, jak bardzo sobie podpadła. Wyglądało jednak na to, że wcale nie zamierzał jej tu szczególnie oceniać. Mógła więc nieco odetchnąć... Aczkolwiek zakodowała sobie w główce, że jednak musi uważać na takie głupie, nieprzemyślane żarciki. I to nie tylko przy nim, ale ogólnie, przy obcych, którzy mogli mieć różne poczucie humoru.
- Dokładnie, nie miałam nic do gadania w tej kwestii - przyznała ze skinięciem głowy i ewidentnie niezadowoloną miną. Jakby nie było, to wciąż miała żal do ojca, że tak właśnie to rozegrał. - Wiesz, w zasadzie, to miała być po prostu dla mnie kara... - dodała, chociaż pewnie jej ojciec nie do końca by się z nią w tym momencie zgodził. Bo to przecież nie było tak, że zrobił to z czystej złośliwości, tylko po to by ją ukarać. Chociaż ona tego nie zrozumiała, robił to jednak też z myślą o niej - uważał, że tak będzie lepiej też dla niej. Ze odcięcie się od tamtego towarzystwa dobrze na nią wpłynie... I tak szczerze? Zdaje się, że to faktycznie działało. W końcu od kiedy tu przyjechali Elisha nie odwaliła niczego takiego, żeby chociaż ojciec musiał świecić oczami przed dyrekcją szkoły, albo na komisariacie...
- A ty? Mieszkasz tutaj od zawsze? - zapytała ot tak, z czystej ciekawości, przyglądając mu się z boku. I tak mając szukać prezentu dla ojca, ona jednak wolała pogawędki z nowo poznanym chłopakiem, aniżeli faktycznie rozglądanie się po straganach. - Jakoś nie kojarzę za dzieciaka takiego rudzielca w okolicy - dodała, z rozbrajająco czarującym uśmiechem. Naprawdę liczyła na to, że się nie obrazi za nazwanie go rudzielcem... W końcu sama nim była, nie? Ale zdawała sobie sprawę z tego, że niektórzy w przeciwieństwie do niej mieli kompleksy na tym polu.

percy matthews
powitalny kokos
Lama
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Może innym razem, gdy poznają się już nieco lepiej, będą mogli sobie ponarzekać wspólnie na swoich eksów. Przerzucaliby się nawzajem najgorszymi cechami, które mogliby wynaleźć na byłych. Kto wie – może przyniosłoby to całkiem niezłe efekty niemal jak przy terapeutycznej sesji? Powinni kiedyś spróbować, ale jeszcze nie teraz. Póki co Percy na pewno nie chciałby rozmawiać o Perrym – a już na pewno nie chciałby wyciągać jego wad na światło dzienne. Swoich zresztą też. Na pewno nie przed zupełnie obcą mu osóbką, przy której już i tak zamierzał się nieco pilnować. Nie porzucił swojego planu poderwania dziewczyny, ale mimo wszystko postarał się podejść do niej z nieco większą ostrożnością, bo przecież nie chciał wpakować się na siłę w coś, co tylko by mu ciążyło. Ale to tylko gdybanie, bo oczywiście nie przekreślał jej jeszcze! Nawet nie zamierzał.
Kara? – powtórzył za nią, zastanawiając się przez chwilę czy powinien zapytać najpierw za co ta kara, czy może bardziej dlaczego uważa przywiezienie do Lorne Bay za karę. Zawahał się najpierw przez chwilę aż w końcu postanowił postawić na to pierwsze pytanie, które krążyło po jego głowie. – Kara za co? Co takiego nabroiłaś, że zdecydował, że potrzebujesz detoksu od wielkomiejskiego życia? – spytał, przeglądając ozdoby, które akurat wziął do ręki, nawet pokazał jedną z nich Elishy. Po czym odłożył, znów skupiając wzrok tylko na rudzielcu. Nawet się chyba nie spodziewał, że te wesołe iskierki w jej oczach to tak naprawdę kurwiki małego ancymonka – i tak, totalnie tak będzie ją nazywał kiedyś.
Skinął głową, potwierdzająco na jej pytanie. – Tak, od zawsze – odparł odruchowo, po czym nieco się zreflektował, przeczesując dłonią włosy. – To znaczy prawie od zawsze… Właściwie od dwunastu lat – prawie trzynastu. Jako dzieciak mieszkałem w Brisbane – wyjaśnił, póki co nie precyzując powodów, dla których przeprowadził się do Lorne Bay. Był poniekąd ciekaw czy dziewczyna go o to zapyta i tym samym dał jej przestrzeń na zadanie tego pytania. Nie miał problemu z opowiadaniem dlaczego właściwie się tutaj znalazł, ale nie sądził, by zrzucanie tego na obcą osobę bez jej uprzedniego zapytania było fair, dlatego tylko się uśmiechnął porozumiewawczo. Zwłaszcza, że posłała mu najbardziej rozbrajający uśmiech, jaki kiedykolwiek widział u dziewczyny.
Elisha Polanski
lorne bay — lorne bay
18 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rzeczywiście, to brzmi jak całkiem dobry pomysł na terapię, która na pewno by im nie zaszkodziła, a mogłaby tylko pomóc. Ale to na pewno nie dziś, bo nie dość, że prawie wcale się nie znali, więc na pewno nie byli gotowi się przed sobą uzewnętrzniać, ale też w przypadku Percy'ego, sprawa była chyba zbyt świeża i najpierw to chyba powinien nabrać dystansu do tego swojego rozstania. Ale kiedyś może faktycznie zrobią sobie taką terapię.
- Nooo... Troszkę narozrabiałam - przyznała ze skinieniem głowy, ale też jakoś nieszczególnie miała ochotę na wchodzenie w szczegóły. No mimo wszystko wciąż był obcym chłopakiem, to jedno. A drugie... To nie chciała, żeby Percy oceniał ją przez pryzmat tego co nawywijała, że musiała powtarzać rok w liceum a wszystko przez głupie zakochanie. Może kiedyś mu się przyzna do wszystkiego, ale na razie chciała pokazać się od tej lepszej strony. - Bardziej chodziło mu o odcięcie mnie od tamtego towarzystwa - dodała, widząc, że chłopak próbował jednak drążyć temat. Mimo wszystko miała nadzieję, że dostrzeże w końcu, że jednak ona nie za bardzo chciała kontynuować i że zaraz już jej odpuści.
- O widzisz, to Lorne Bay nie jest aż takie małe jak mogłoby się zdawać - stwierdziła z uśmiechem, no bo jak inaczej wyjaśnić to, że oboje mieszkali w tym mieście tyle lat, a nigdy na siebie nie wpadli? Zwłaszcza, że jak się okazało przecież na tej ostatniej imprezie, nawet wspólnych znajomych mieli! Chociaż tak z drugiej strony, jakby się tak dłużej zastanowić, to może wcale nie było takie dziwne? Jednak te ostatnie parę lat dziewczyny w mieście nie było, a między nią a chłopakiem było 4 lata różnicy, wtedy to jeszcze jednak była dość spora różnica wieku, więc mogli po prostu nie zwrócić na siebie uwagę. Tak, to bardzo prawdopodobne.
- O popatrz! A co powiesz na to? - podleciała do najbliższego straganu, gdzie wypatrzyła potencjalny prezent dla swojego ojca i pokazała go chłopakowi, ciekawa jego opinii. Bo oni tu gadu, gadu, a prezent przecież sam się nie znajdzie... Dlatego w końcu skupili się na tym co trzeba, z pomocą Rudzielca udało jej się ostatecznie wybrać coś dla taty, no a potem, zgodnie z umową, razem wybrali najładniejsze drzewko dla Percy'ego. No i ostatecznie się rozeszli, chociaż Elisha musiała przyznać, że naprawdę miło spędziła ten dzień w towarzystwie chłopaka!

/zt percy matthews <3
powitalny kokos
Lama
ODPOWIEDZ