lorne bay — lorne bay
21 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Córka właścicieli miejscowej stadniny koni, która nie sprostała ich oczekiwaniom, pozwalając wyrzucić się z renomowanej uczelni. Teraz w sekrecie przed nimi ukrywa się w centrum LB, szukając swojego zaginionego przyjaciela, ratując żółwie i oprowadzając turystów po lesie deszczowym.
Wiesz, że dzisiaj mija 113 dzień, odkąd widziałam cię po raz ostatni? Wciąż próbuję przypomnieć sobie, czy dałeś mi wtedy jakiś znak. Wiesz jak mówią - takich decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, trzeba je planować albo chociaż rozważać. Policja powiedziała mi, że dużo osób w naszym wieku tak postępuje, że życie w pewnym momencie zaczyna nas przerastać, że chcemy odciąć się od naszej rodziny i wszechotaczającego niezrozumienia, ale... Johann, ja byłam twoją rodziną. Nie miałeś nikogo poza mną, więc proszę, przebacz mi, jeśli w ciebie zwątpiłam, ale... Czy naprawdę byłam aż tak straszna, że pewnego dnia zdecydowałeś się przede mną uciec? Że musiałeś wyrzec się całego swojego życia, wszystkich znajomości, całego dorobku, by tylko pozbyć się sprzed oczu wiecznie nieszczęśliwej smarkuli? Na pewno nie. Przepraszam cię Johann, powinnam znać cię lepiej. Wystarczyło przecież jedno słowo, bym dała ci spokój - nie kwestionowałabym twojej decyzji, za wiele dla mnie znaczysz, bym śmiała ci się przeciwstawić. Skoro już wykluczyliśmy mój udział w twoim zniknięciu, możemy przejść do innych zagadek? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że zamierzasz się ulotnić? Uciekłabym z tobą, Johann, przecież wiesz. A jeśli byś mnie nie chciał, jeśli kazałbyś mi zostać w Melbourne, oddałabym ci wszystkie swoje oszczędności, by tylko wiodło ci się dobrze w Nieodkrytym Świecie, bo ty zrobiłbyś to samo dla mnie. Na pewno pamiętasz tamten wtorek po rozpoczęciu roku, kiedy przyrzekliśmy sobie, że będziemy dzielić się ze sobą wszystkim. Ja dotrzymałam tej obietnicy, opowiadając ci o swojej prostej, ale wymagającej rodzinie skrywającej się na jednej z farm w Lorne Bay, która wbrew mej woli, rzuciła mnie na pożarcie wielkiemu światu. Tobie pierwszemu wyjaśniłam, że w Mieście Bez Zachodów Słońca czuję się jak w potrzasku, że drapacze chmur kradną mi powietrze. Tylko ty jeden zrozumiałeś, jak tęsknię za miodowym niebem Przylądka Koali, a ja od tamtej pory nie wyobrażałam sobie odwiedzania swych rodzimych stron bez ciebie. Pamiętasz, jak pokłóciłeś się z moimi rodzicami? Próbowałeś uświadomić im, że wybrana dla mnie ścieżka coraz bardziej oddala się od szlaku, jakim od zawsze pragnęłam podążać. Cóż, asertywność nigdy nie była twoją mocną stroną, ale Johann, nigdy ci nie powiedziałam, jak doceniam tamten burzliwy dzień - wstawiłeś się za mną jako pierwszy i ostatni; nikt nigdy nie skakał sobie do gardeł z mojego powodu. Wiem, że nie powinnam się z tego cieszyć, że pacyfiści lepiej prezentują się w tym świecie, ale co mogę poradzić na to, że moje zdanie nigdy nie było dla nikogo ważne? Myślisz, że sama nigdy nie tłumaczyłam tacie, że mimo swojej dozgonnej miłości do zwierząt, nie chcę poświęcić życia na ratowanie ich? Że nie zalewałam się łzami, patrząc na plecy mojej mamy zmywającej naczynia, wykrzykując: "Nie chcę nigdy opuszczać tego miasteczka!"? Oni po prostu nie brali mnie na poważnie, mój drogi, a gdy ojciec zachorował, moje słowa już wcale nie przebijały się przez tę grubą barierę zwaną zaprzeczeniem. Moja stanowczość jawiła im się jako strach, sprzeciwy jako bunt młodzieńczy, a łzy jako zwykła nadwrażliwość. Ty jako jeden spośród wszystkich miliardów ludzi akceptowałeś mnie taką, jaką byłam - nie dopisywałeś mojemu zachowaniu niepojętych wyjaśnień, nie próbowałeś wmówić mi, co tak naprawdę myślę, nie pragnąłeś sterować moim życiem. Na samym początku kierowanego do ciebie listu, który zaadresować mogę jedynie w lodowatą pustkę, wspomniałam o rzekomym znaku, jaki miałeś podarować mi przed swoim zniknięciem, prawda? Zatrzymajmy się więc przy nim jeszcze na moment. Spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę; wspólnie doświadczaliśmy nawet tych szkaradnych momentów, które chętnie porzuciłabym w otchłani wiecznego zapomnienia. Niemożliwym jest więc, że nie dostrzegłabym w twych oczach tej rzekomej, tajemniczej iskry zwiastującej dzień twej ucieczki. Moją podejrzliwość budzi wyłącznie jedna z naszych rozmów - ta przeprowadzona w boksie Fikusa na mojej rodzinnej stadninie. To było wieki temu, Johann, i dziwię się, że pamięć w tym przypadku mnie nie zawiodła. To całkiem zabawne, jak funkcjonuje nasz umysł, nie uważasz? Nagle przeinacza z pozoru zwykłe i niegroźne wspomnienie w problem światowej wagi, nasącza je niepewnością i strachem. Opowiadałeś mi wtedy swój plan na wzbogacenie się, a ja śmiałam się do łez, traktując wszystkie twe słowa jak niewinne żarty. Coś jednak było w tym wszystkim, coś cię dręczyło i... nie mogę pozbyć się wrażenia, że przeze mnie wpadłeś w jakieś tarapaty. Zdradziłam ci przecież kiedyś, że moi rodzice zaciągnęli ogromnych długów na moją edukację, że po tym wszystkim nie mogę zniweczyć ich planów na moją przyszłość, bo za dużo na nią poświęcili. By ich córka została wspaniałym weterynarzem, jakie to zabawne. W każdym razie, Johann, żywię nadzieję, że to nie ja odpowiadam za przykry los, jaki cię spotkał. Wciąż bowiem nie uważam, byś zniknąć mógł z kaprysu. I obiecuję ci, że dopóki ktoś mnie jeszcze słucha, krzyczeć będę o twojej niewinności.

Dwie minuty temu wybił dokładnie rok naszej rozłąki. Nie wiesz nawet, ile wydarzyło się podczas tych wszystkich samotnych miesięcy. Wyrzucili mnie ze studiów, bo szukałam cię trochę za często - musiałam prosić siostrę, by kryła mnie przed rodzicami. Tata jest bardzo chory; okropnie mu się pogorszyło. Moje rodzeństwo codziennie stawia czoła wyzwaniom, jakie nosi ze sobą zajmowanie się rodzinną stadniną, tylko Anthony żyje wciąż z głową w chmurach. Chciałabym im pomóc, wesprzeć jakoś, ale Johann, ja tak okropnie boję się wyznać im prawdę. Wrócić jako zdrajca, chodząca porażka bez ambicji. Ta, która roztrwoniła ostatnie pieniądze rodziny na swoją nieudolność. To jednak nie ja jestem tu pokrzywdzona, nie moje życie ma teraz znaczenie, a wyłącznie twoje. Policja oficjalnie zaprzestała poszukiwań, zabronili mi przychodzić na komendę, chyba za bardzo ich dręczyłam. Ostatnie oszczędności pozwalają mi badać Twoją Zagadkę na własną rękę - nie zrezygnuje z ciebie nigdy, przyrzekam. Najnowszy trop doprowadził mnie jednak z powrotem do Lorne Bay, ale nie od razu tu przyjechałam. Musisz mnie zrozumieć, Johann, to miejsce naprawdę jawi się mi jako koszmar. Nie wspomniałam rodzinie o swoim powrocie, ukrywam się przed nimi w centrum, okupując kanapę dawnego znajomego. To był kompromis. Gdy tylko sprawdzę swoje poszlaki, od razu stąd zniknę. Prawdę wyznam dopiero, kiedy spłacę wszystkie zmarnowane pieniądze rodziców, bez nich nie mogę się im pokazać. To jednak ty jesteś teraz moim priorytetem, nie oni.

Wiesz Johann, kto pomaga mi w twoich poszukiwaniach? Na pewno się domyślasz, choć nasza współpraca musi wydawać się surrealistyczna. Ona nie zapomniała o tobie tak samo, jak ja - musi cię bardzo kochać, widzę to zresztą w jej oczach. Musiałam znaleźć wspólnika, bo fuchy, jakie wzięłam na siebie dość pochopnie, kradną mi większość czasu. Wiesz przecież, jaka jestem niecierpliwa. Chciałabym załatwić wszystko na raz - znaleźć cię, spłacić swój dług u rodziny i jeszcze dobrze się bawić. Na to ostatnie nie mam jednak siły, swoją młodość muszę póki co odsunąć na bok. Niech sobie poczeka. Czy wspomniałam już, na czym polega moja praca? Otóż, na pewno by cię to rozbawiło, bo jakimś cudem zdołałam połączyć ją ze swoim szaleństwem. Na pewno pamiętasz, jak opowiadałam ci o swojej młodości - wiecznej tułaczce po okolicznych wyspach i miastach. Rankiem pędziłam rowerem na przystanek autobusowy, czekając na Statek Kosmiczny zabierający mnie we wnętrze dżungli, gdzie badałam zakamarki Kurandy na własną rękę, a po południu biegałam ze swoim podartym plecakiem za sternikami, wciskając im w ręce monety i błagając, by pozwolili mi zabrać się z nimi na wyspy. Jak ja wtedy żałowałam, że nie mogę spać na plaży, przykryć się kołdrą turkusowych fal i podziwiać dzikich zwierząt, do jakich zawsze miałam słabość. To żółwie przede wszystkim zawładnęły mym sercem - co noc się modliłam, by w takiego się przemienić. Dopiero potem zrozumiałam, że moją życiową misją była ich ochrona, że zamiast dołączyć w ich szeregi, powinnam zadbać, by tych nigdy nie zdmuchnęła Ziemia ze swojej powierzchni. I wiesz, teraz dostaję za to pieniądze, opiekując się tymi biedakami w okolicznym sanktuarium. Obie prace dostałam po znajomości - z brakiem potwierdzenia swoich umiejętności nie miałabym na nie przecież szans. Ale jakoś to idzie, sprawdzam się naprawdę dobrze, nie mam na co narzekać. Tylko na twoją nieobecność, mój drogi, która mogłaby w końcu przestać przykrywać swym całunem wszystkie miasta.

ciekawostki

Żółwie są jej życiem, nikomu nie da powiedzieć na nie złego słowa. Ma kilka naszyjników właśnie z tymi owodniowcami, które nosi na zmianę.
Wszystkie kosmetyki do pielęgnacji muszą być o zapachu arbuza, inne nie są warte jej uwagi.
Pływanie w morzu jest czymś, z czego nigdy nie mogłaby zrezygnować. Jako dziecko cierpiała, że mieszka tak daleko od plaży.
Jak to na córkę właścicieli stadniny przystało, bardzo dobrze jeździ konno i ma rękę do tych zwierząt, choć do zaklinacza koni jej daleko.
Zakochanie się w kimś to jej zdaniem najgorsze przekleństwo, jakie może spaść na człowieka i stara się wystrzegać go jak ognia.
Wszędzie jej pełno i nie sposób przymknąć tę jej niewyparzoną gębę. Pewnie dlatego ciągle ładuje się w tarapaty.
Matilda Huntington
2 kwietnia 2000
Lorne Bay, Qld, Australia
przewodnik wycieczek, opiekunka żółwi
Kuranda Visitor Centre, LB Wildlife Sanctuary
Opal Moonlane
wieczna panna, biseksualna
Środek transportu
Chciałaby.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W Kurandzie, w Sanktuarium Koali przy żółwiach i generalnie gdziekolwiek przy żółwiach.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Anthony Huntington, Melis Huntington, Hamlet Huntington.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Matilda "Tilly" Huntington
Ester Exposito
ambitny krab
zmęczona
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron