kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
01.
outfit

Zapukał we framugę, a następnie wystawił zza niej głowę aby zerknąć do wnętrza pomieszczenia w którym znajdowały się oferowane przez wypożczalnię sprzęty. Miał nadzieję dostrzec tam pracującą tam Teresę i tak też się właśnie stało. Posłał jej na powitanie szelmowski uśmiech, ale wciąż nie ruszał się jeszcze ze swojej pozycji.
- Oi! Czysto? - miał oczywiście na myśli Cedrica i to czy był obecny. Bardzo go szanował, bo nie był w stanie sobie nawet wyobrazić przez co musiał przejść w życiu, ale odkąd odkrył jaki rodzaj znajomości łączył jego siostrę z Gavinem, to zrobiło się już trochę gęsto. Obecnie byli na takim etapie, że Eikenberry się go bał i robił wszystko aby przypadkiem na niego nie wpaść. Póki co się udawało i liczył, że to popołudnie nie będzie wyjątkiem.
- Przyniosłem lody - wystawił rękę z niewielkim pudełeczkiem lodów śmietankowych, tak aby mogła je zweryfikować. Sam nie był jakimś zapalonym fanem, bo uważał, że były zbyt zwyczajne, ale wiedział, że Tessa je uwielbiała i chciał zrobić dla niej coś miłego. Na ogół nie był taki troskliwy, ale dzisiaj wstał prawą nogą i poprzez sprawienie przyjemności drugiej osobie podbijał poczucie własnej wartości. Jakby jego ego nie było już wystarczająco rozdmuchane...
- Ale musisz w zamian za nie powiedzieć coś soczyście szkockiego - wyszczerzył się głupio. Lubił jej tak znikąd podsuwać słówka do wymowy albo po prostu prosić, aby mówiła bardziej szkocko do momentu w którym ledwo szło już ją zrozumieć. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego, ale niesamowicie go to bawiło. Wiedział, że ona zapewne miała już tego dość, ale Gavin nie był zaznajomiony z koncepcją czegoś takiego jak umiar.

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
008.

Próbowała skupić się na zarchiwizowaniu faktur z ubiegłego tygodnia, kiedy usłyszała pukanie; przestraszyła się nieco, bo nie spodziewała się żadnej wizyty. Za to kiedy ujrzała Gavina czujnie rozglądającego się po wnętrzu wypożyczalni, zaśmiała się pod nosem. Lubiła go i chociaż wiele razy powtarzał jej, aby nie przejmowała się jego zwolnieniem, wciąż biła się w pierś, czując, że to była jej wina. Cedric – starszy brat Tessy – przesadnie przejął się rolą starszego brata i odstraszał wszystkich, którzy kręcili się wokół niej. Mimo że jeździł na wózku, wciąż potrafił wykorzystać swoją wojskową przeszłość, by wydać się bardziej „przekonującym”.
— Czysto, możesz śmiało wchodzić — zachęciła go, zamykając system. Faktury mogą poczekać do jutra. — Ma dzisiaj rehabilitacje, więc pojedzie prosto do domu — wyjaśniła. Nie musieli obawiać się przypadkowej kontroli z jego strony. W ostatnim czasie ćwiczenia stawały się coraz bardziej wymagające, więc Cedric długo po nich odpoczywał, pracę zostawiając Tessie.
Uśmiechnęła się pogodniej na widok lodów. — Moje ulubione! — zawołała. Zeskoczyła z wysokiego krzesła, które stało za długą ladą i poszła po dwie łyżeczki; miseczek nie miała, poza tym było coś uroczego we wspólnym wyjadaniu lodów prosto z pudełka.
— Wiesz, może mogłabym podrzucić ci jakiegoś ebooka czytanego przez lektora ze szkockim akcentem, co? — zażartowała, ale zaraz westchnęła głośno, przypominając sobie słowa dziecięcej rymowanki:
Jeż śpi w wielkiej stercie liści.
Może wiosna mu się przyśni?
Śni czy nie śni – moja rada:
Niech na jeża nikt nie siada!

— To wszystko, na co mnie dzisiaj stać
— wyjaśniła, próbując wrócić do bardziej zrozumiałej dla Australijczyków wymowy. Ze względu na to, że większość wakacji spędzała tutaj, nauczyła się mówić wyraźniej. — Powiedz lepiej, co słychać? U nas, wyobraź sobie, mewy założyły sobie gniazdo z tyłu wypożyczalni i teraz mamy pięć jaj — wspomniała. Nie pytając o zgodę, otworzyła pudełko z lodami i skubnęła pierwszą porcję.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Odetchnął z ulgą i wszedł do znajomego mu już pomieszczenia. Odruchowo się po nim rozejrzał, ale tak jak podczas ostatnich paru wizyt, wciąż wszystko zdawało się tkwić na swoim miejscu. - Mój szczęśliwy dzień w takim razie - no bo skoro szanse wizyty Cedrica były niemalże nieistniejące, to mógł skupić się na spędzeniu przyjemnego czasu z Tessą bez lampki ostrzegawczej z tyłu głowy. - Jak rehabilitacje tak w ogóle? Trzyma się tam? - mógł się go bać i uważać go za zbyt staroświeckiego w kwestii opiekuńczości nad swoją siostrą, ale wciąż życzył mu jak najlepiej i gdyby zaistniała taka potrzeba, to pomógłby mu o ile by mógł. Niewiele wiedział o szczegółach jego stanu fizycznego, ale dosłownie nigdy się w to sam nie zagłębiał i dowiadywał się tylko wtedy gdy Maclerie sami coś mówili na ten temat.
- Tak? Nie wiedziałem... - zmarszczył mocno brwi, a następnie uśmiechnął się szeroko. Oczywiście, że wiedział; inaczej przecież by ich nie kupił i Tessa musiała sobie zdawać z tego sprawę. Gdyby to od niego zależało, to delektowaliby się teraz pudełkiem lodów ciasteczkowych bądź takich o smaku gumy balonowej. Generalnie im mniej naturalnie brzmiał jakiś smak, tym większe prawdopodobieństwo, że Gavinowi zasmakuje.
- Na co mi lektor, kiedy ja lubię słuchać Ciebie? - uniósł wysoko brew aby dać jej do zrozumienia, że jej pytanie było co najmniej niedorzeczne. Szkotów na świecie było mnóstwo i posłuchanie ich w dobie internetu nie stanowiło żadnego problemu, ale do Tessy miał już sentyment i po prostu fajnie to jego zdaniem kontrastowało z tym jak się prezentowała czy też jaka w rzeczywistości była.
Uśmiech sam cisnął mu się na twarz wraz z każdym kolejnym słowem rymowanki i przechylił z tego wszystkiego głowę niczym pies, ale to dlatego, że bardzo mocno próbował ją zrozumieć. Udało mu się to z większością słów, a te które nie brzmiały dla niego jak angielski dopowiedział sobie z kontekstu. Zaklaskał parokrotnie i pokiwał entuzjastycznie głową.
- Dziękuję, to był dla mnie zaszczyt. No to paaa - obrócił się na pięcie, ale daleko nie zaszedł bo zaraz obrócił się raz jeszcze i roześmiał głośno. - Nie no, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz - ostrzegł puszczając jej przy tym oczko i podszedł bliżej, aby przejąć łyżeczkę do lodów. Palcami przecież jeść nie zamierzał, chociaż ciekawiło go co Tessa by zrobiła w takiej sytuacji.
- No co Ty?! Może wam zdejmę to gniazdo? Chociaż jak są tam jaja, no to średnio... - nie lubił negatywnie wpływać na środowisko czy bezpośrednio zwierzęta, a takie naruszenie inkubatora to jednak poważna rzecz. Cedric i Teresa musieli przeczekać okres wykluwania, a potem mogli powrócić do tematu. - Jak się czujesz z wizją bycia ciocią? - zażartował i zanurkował w kubełku łyżeczką, ale za wiele to on tam nie wydłubał. Po pierwsze kupił to głównie dla niej, a po drugie to nawet nie miał jakoś mocno ochoty.
- U mnie żadnych ptasich dzieci w drodze, głównie praca, ale nie narzekam. Chociaż skłamałbym mówiąc, że mam tam kogoś kto Ci dorównuje - nawet nie kłamał. Z reguły szybko łapał dobry vibe z ludźmi, ale w Once Upon A Tart nie bardzo było z kim.

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
We wnętrzu wypożyczalni największe zmiany zaszły, gdy Tessa zgodziła się pomóc bratu w prowadzeniu tego miejsca. Wtedy zaczęła znosić żywe kwiaty, by zastąpić nimi te sztuczne, na których tylko zbierał się kurz. Powiesiła kilka obrazów przedstawiających fale wzburzonego morza, na których można było surfować, a nawet znalazła starą, zużytą deskę, którą (z niewielką pomocą innych pracowników) przerobiła na półkę, która aktualnie wisiała nad ladą. Chciała, żeby wypożyczalnia nabrała nadmorskiego klimatu i chyba udało jej się osiągnąć cel. Teraz wystarczyło utrzymywać w tym miejscu porządek - a czasami było to niełatwe!
— Różnie bywa, ale ja widzę postępy — przyznała, nie chcąc wdawać się w szczegóły, bo wtedy musiałaby opowiedzieć o tym, jak Cedric – mając gorszy dzień – potrafił się na niej wyżywać. Wolała zachować to dla siebie, bo rozumiała, że bezradność starszego brata była dla niego bardzo poniżająca i czasami sobie z nią nie radził. — A co, boisz się, że jak wstanie z wózka, to cię pogoni? Nie martw się, ja cię obronię — zażartowała, uśmiechając się przekornie. Brat rzeczywiście bywał wobec niej nadopiekuńczy. Tessa podejrzewała, że w taki sposób chciał nadrobić wszystkie stracone lata, dlatego nie krzyczała na niego, gdy przeganiał chłopców kręcących się wokół niej. A gdy wychodziła z domu, żeby z kim się spotkać, czasami kłamała, że idzie z koleżanką. Tak było wygodniej. A ona była jeszcze za młoda, by do wszystkiego podchodzić z rozsądkiem.
Zarumieniła się lekko, ale zaraz odgarnęła włosy z twarzy i wyprostowała się, nie chcąc dać tego po sobie poznać. — Ale pamiętasz, że w połowie jestem Australijką, nie? — dorzuciła. Szkocki akcent rzeczywiście był dość twardy i osoby posługujące się nim wydawały się ostrzejsze niż były w rzeczywistości. Najśmieszniej brzmiały posługujące się nim dzieci, a Tessa zdecydowanie już dzieckiem nie była – mimo że pamiętała z młodości wiele fikuśnych rymowanek.
Zaskoczył ją tym, że chciał wyjść. Nadymała nawet policzki, zamierzając zaprotestować, ale nie zdążyła, bo Gavin zaraz wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. — Masz szczęście, że dzieli nas lada. Inaczej poczułbyś mojego prawego sierpowego — ostrzegła. Jak on śmiał tak sobie z nią pogrywać?! Liczyła na miłe popołudnie i skoro już się zjawił, nie mógł tak po prostu wyjść.
— O nie, nie, nie. Gniazdo zostaje — zaprotestowała. — Co więcej, planuję wymyślić dla piskląt imiona. Chcesz dostąpić tego zaszczytu i nazwać jedno? — spytała, buszując łyżeczką w pudełku z lodami, by nabrać ich jak najwięcej za jednym razem. W przeciwieństwie do niego zamierzała zjeść ich większość, więc musiała się spieszyć.
Na moment zwiesiła głowę. — Nie mów tak, bo znowu zacznę cię przepraszać — ostrzegła, bo wcale nie było jej lekko na duszy z tym, że to przez nią wyleciał z pracy. To było idiotyczne! Tessa doskonale to wiedziała, ale choć próbowała przemówić Cedrickowi do rozsądku, ten udawał głuchego. — Gdybym mogła, zatrudniłabym cię ponownie. Nikt nie woskuje desek tak dobrze, jak ty! No i tęsknie za poniedziałkami z goframi. To jedyne, co pocieszało po zakończonym weekendzie – mruknęła, uśmiechając się ciepło. Teraz w wypożyczalni było zdecydowanie ciszej i zdecydowanie nudniej.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Uśmiechnął się na tę pozytywną prognozę. Nawet nie wiedział czy było to możliwe aby Cedric jeszcze z wózka wstał, ale skoro Tessa sobie z tego żartowała to zakładał, że szanse na to istniały. Nie podejrzewałby ją o tak mroczne poczucie humoru, ale z drugiej strony potrafiłby je docenić bo sam czasem przeginał.
- Pogonić mnie? Niby za co? Ja jestem grzeczny przecież - wyszczerzył zęby w bezczelnym uśmiechu i poruszył zabawnie brwiami. Nie wiedział jak dziewczyna odbierała ich relację i jeśli miał być szczery, to sam nie wiedział jak do niej podchodził. Lubił z nią flirtować i traktować tak, jakby był nią zainteresowany, ale nie chciałby na przykład wiązać się z nią na poważnie. Nie dlatego, że coś było z nią nie tak. Zwyczajnie odpychała go odpowiedzialność i ograniczenia które by się z tym wiązały. Co do przelotnego romansu... totalnie by na to poszedł, ale musiałby mieć pewność, że ona również świadomie wybierałaby taką opcję. Ostatnie czego chciał to ranić ją i narażać się (tym razem tak na poważnie) Cedricowi.
- Pamiętam, ale każdy ma jakieś wady - roześmiał się z własnego żartu. Oczywiście tylko się wygłupiał. Nie miał nic do osób pochodzenia australijskiego bo dosłownie sam się do nich zaliczał. Być może naturalnie go ciągnęło bardziej do osób, które wydawały mu się egzotyczne, inne? To by wyjaśniało wiele z jego zauroczeń. Na studiach nie można go było odpędzić od studentek z wymiany. Brakowało mu tego poznawania przeróżnych ludzi, ale studiowanie tylko po to w jego wieku było już mroczną wizją.
Uniósł brwi i parsknął z kpiną. - Chcesz mi powiedzieć, że byłabyś mnie w stanie uderzyć? - naprawdę nie widział takiej możliwości, ale może nie doceniał jej temperamentu? Pokonał dzielącą ich przestrzeń tak, aby znaleźć się w zasięgu jej rąk. - No to dawaj - wypiął jeszcze dumnie klatę i posłał jej prowokujące spojrzenie. Nie chciał jej niczego ujmować, ale szczerze wątpił aby miało go zaboleć.
- To słodkie - przyznał na wieść o jej planach. Żartował z tym byciem ich ciocią, ale Tessa jak widać wzięła to o wiele bardziej na serio niż przypuszczał. - Chcę. Edwin - nie musiał się nawet nad tym długo zastanawiać. Tak miał na drugie imię i kiedyś nazwał tak chomika którego dostał na święta od rodziców, ale który zdechł w ciągu doby. Mama do dzisiaj mu wypominała, że nikomu nie powiedział i spał z tym martwym chomikiem, a przed zakopaniem go jeszcze całował i płakał. Obrzydzało go to strasznie, ale nie rozpowiadał o tym innym no bo jednak przesada. Pewne rzeczy należało zachować dla siebie.
- Nie no... nie masz za co przepraszać, to nie tak, że straciłem przez Ciebie pracę - machnął ręką i roześmiał się. - Sorry. Serio nie ma za co przepraszać, wynagrodzenie za pracę tutaj niestety nie wystarczałoby mi na dłuższą metę - wzruszył ramionami. Nie wiedział jak znaleźć dobrze płatną pracę która byłaby przyjemna. Próbował czego się dało z marnym skutkiem. Cieszył się tylko, że zdobywał doświadczenia życiowe i wiele nowych anegdotek którymi mógł rozśmieszać ludzi.
- Nikt nie woskuje desek tak jak ja? Wow, muszę zapamiętać ten tekst. Robi wrażenie - na pewno już mu to kiedyś mówiła, ale teraz ujęła to w taki sposób, że jakoś go rozbawiło. - Pocieszanie i rozśmieszanie Cię to był moje ulubione momenty tej pracy - przyznał z ładnym uśmiechem, patrząc jej głęboko w oczy. Co prawda o wiele większą satysfakcję czuł gdy zdołał wywołać uśmiech na twarzy Cedrica, ale było zbyt romantycznie aby to dodawać.

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Szanse na to, że starszy brat dziewczyny odzyska pełną władzę w nogach były bardzo duże – były to nie tylko pobożne życzenia Tessy, której bardzo zależało na tym żeby Cedric mógł wstać z wózka i przestał być wiecznie marudzącym gburem, ale również zdanie specjalistów, którzy po wielu badaniach zgodnie uznali, że rdzeń kręgowy mężczyzny nie został uszkodzony, wobec czego nie powinien mieć on przeciwwskazań do pozytywnego zakończenia rehabilitacji. Gdy tak się stanie, życie Tessy ponownie się zmieni, bowiem nie będzie musiała pamiętać o wszystkich obowiązkach, o których dbanie zmuszona była przez sytuację starszego MacLeire. Byłaby wolna. I może nawet wyprowadziłaby się z domu brata, wkraczając na kolejny etap samodzielności.
— Ja to wiem — zaznaczyła, bo oczywiście nie dostrzegała niczego niepoprawnego w zachowaniu Gavina. — Ale Cedric pewnie zmyłby mi głowę, gdyby cię tu zobaczył. Tobie oberwałoby się najpierw, a później mnie. Dla zasady — wyjaśniła swój punkt widzenia, lekko wzruszając ramionami. Nie miała wpływu na zachowanie brata, a mimo to stosunkowo często przepraszała ludzi w jego imieniu. Zaś co się tyczy samego chłopaka, Tessa go lubiła. Był w stosunku do niej sympatyczny, dlatego odwdzięczała się tym samym. Gdyby spróbował zaprosić ją na randkę, z pewnością by nie odmówiła, z drugiej strony pewnie szybko zaczęłaby się obawiać, że zbyt bliskie relacje mogą popsuć ich znajomość. Czy coś do niego czuła? Trudno powiedzieć, gdyż nie dał jej wyraźnego sygnału, by miała odbierać go w takich kategoriach.
— Myślisz, że bym tego nie zrobiła? Jak sobie zasłużysz, to przekonasz się na własnej skórze, zobaczysz — ostrzegła, grożąc mu chudym, patykowatym palcem. Nawet gdyby go uderzyła, byłby to raczej przyjazny kuksaniec niżeli prawdziwy cios – gdyby taki próbowała wyprowadzić, najpewniej sama by się połamała. Była łamagą, odrobinkę.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się ciepło. — Ładnie — zgodziła się, nie mając nic przeciwko, by tak nazwać jedno z potencjalnych piskląt. — Trochę się martwię, że ktoś zniszczy gniazdo. Ludzie bywają wredni, wiesz? — zaznaczyła, nie do końca ufając biegającym po plaży osobnikom. — Jeden na pewno będzie miał na imię Pepper. Może Blue i Cheddar? — myślała głośno, jednocześnie zajadając się lodami. Nabrała na łyżkę kolejną porcję, ale tym razem wysunęła ją w stronę chłopaka. — Skusisz się? — spytała, widząc, że niemrawo zabierał się do jedzenia. Wprawdzie planowała w pojedynkę spałaszować ich jak najwięcej, ale jeśli Gavin nie brał udziału, to wyścig przestawał mieć znaczenie.
Pokiwała głową, ucinając temat „przepraszania”.
— Tak twierdzisz? To oznacza, że twoja praca tutaj kręciła się wokół mnie — zauważyła i zaczepnie uniosła brwi. — Cicho tu bez ciebie. I nie zapomniałam, że miałeś zabrać mnie na imprezę i pokazać, jak tańczysz — przypomniała mu, bo chociaż już razem nie pracowali, Tessa chciała zachować kontakt.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Jeśli Tessa wierzyła, że wstanie z wózka odmieni gburowatą naturę brata to czekała ją niemała niespodzianka. A może się mylił? W końcu nie znał Cedrica aż tak dobrze, ale ona również nie. Wydawało mu się, że taki po prostu był, a wojenna przeszłość oraz wypadek tylko się do tego dokładały zamiast być bezpośrednią przyczyną. Kto wie, może jeszcze będą ziomkami jeśli podejrzenia dziewczyny były trafne? Nie miałby nic przeciwko, ale typ musiałby serio wziąć na wstrzymanie jeśli chodziło o opiekę nad Tess. Nie była już małą dziewczynką i nie potrzebowała takiego traktowania.
- Masz rację. Na szczęście go nie ma - wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem. Dla niego było to proste i nie mieli czym się przejmować. W razie czego zawsze mogli liczyć na ostrzeżenie w postaci kół wózka jadących po drewnianych belkach pomostu. Nic nie brzmiało tak samo jak nadjeżdżający Cedric więc wystarczyło jednym uchem nadsłuchiwać i mogli w spokoju rozmawiać dalej.
- Kusisz, kusisz - roześmiał się bezczelnie, ale szybko odpuścił ten temat. Nie zamierzał jej teraz wyprowadzać z równowagi, aczkolwiek z jego tendencją do wykręcania głupich numerów kwestią czasu było aż się przekona na własnej skórze.
- Najgorzej to dzieciaki. Dorośli średnio chyba się bawią w niszczenie ekosystemu dla frajdy - niestety kompletnie się nie znał na sposobach zabezpieczania takich cudów natury więc na niewiele mógł się jej zdać. - Jesteś głodna? - parsknął na propozycje imion. - Nie no, podobają mi się, Edwin będzie odstawał, ale to nie szkodzi. Wujek będzie go odwiedzał - wypiął dumnie pierś. Najwidoczniej i on miał się zaangażować w rodzinkę, ale czego się nie robiło dla wygłupów i zbliżenia do dziewczyny.
- Tobie nie odmówię - odparł po chwili namysłu i pochylił się nad łyżeczką z której powoli zjadł lody. Patrzył się jej przy tym w oczy i na koniec jeszcze posłał jej firmowy uśmiech numer cztery. - Eksplozja smaków - zadrwił aby przełamać napięcie które wytworzył i którego, miejmy nadzieję, nie odczuwał tylko on. Lubił żartować, może czasem za bardzo i za często, ale rozbawianie innych sprawiało mu ogromną satysfakcję. Może powinien był zostać komikiem?
- Odważne słowa, Maclerie - również uniósł brew i nic już w tej kwestii nie dodał. Niech się dziewczyna głowi. Na wzmiankę o tańcu wywrócił oczami i roześmiał się cicho. - Chciałem Ci po prostu dać czas na potrenowanie swoich umiejętności. Taniec ze mną to nie przelewki moja droga - nie mówił tego serio, ale też w głębi duszy wiedział, że jego ruchy mogą ją pozytywnie zaskoczyć. Świadomość własnego ciała była u niego rozwinięta bardzo mocno. - Masz czas w weekend? - nie zamierzał niepotrzebnie zwlekać z tą imprezą. Chętnie by się rozerwał bo ostatnio tylko praca i praca, a gdzie tu czas na bycie młodym i głupim?!

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Ludzie bywali nieuważni, a po alkoholu lekkomyślni, przez co Tessa wcale nie ufała dorosłym bardziej niż nastolatkom. Sama jeszcze niedawno zaliczała się do tego grona, jednak nie była jednym z tych dzieciaków, których cieszyło niszczenie przyrody. Przeciwnie, dbała o środowisko, rozumiejąc, jak bardzo istotne jest dla wszelkiego życia na planecie. W przyszłości – gdy uzyska tytuł inżyniera – będzie przykładać się do tego, by wszystkie tworzone przez nią maszyny przyczyniały się do ratowania ludzi, jednocześnie nie szkodząc ekosystemowi. To był bardzo trudny do osiągnięcia konsensus i spędzał sen z powiek specjalistom z wielu dziedzin. Na szczęście Tessa kochała wyzwania.
— Nie — odparła i odruchowo pokręciła przecząco głową, nieco rozwiewając włosy, które szybko przygładziła. — Lody mają tyle kalorii, że wystarczą mi w ramach kolacji — rzuciła, zerkając na opakowanie, które sukcesywnie opróżniała. Nie liczyła każdej zjedzonej kalorii, ale pilnowała się. Bo mimo że część osób uważało, że jest zbyt koścista, ona lubiła swoją figurę; może poza biustem, który chciałaby mieć bardziej okazały. Niestety ustawiła się w kolejce po umysł ścisły zamiast wielkość miseczek. — Zostaje piąte jajko. Może Edwina? Będą bliźniętami — zaproponowała, żeby pisklak nazwany przez Gavina nie był aż tak osamotniony w „smacznych” imionach. — Będziesz musiał przynosić ziarenka. Lub dżdżownice. Nie wiem, co jedzą pisklęta — przyznała, uśmiechając się bezradnie. Nie udawała, że zjadła wszystkie rozumy, była na to zbyt rozsądna.
Wygięła wargi w subtelnym uśmiechu, gdy dzieliła się z nim lodami. Gdy ściągnął je z łyżki, na chwilę opuściła wzrok, bojąc się, że zaraz się zaczerwieni. Niby w tym geście nie było niczego nieodpowiedniego – po prostu nie chciała zjeść całego opakowania w pojedynkę – a mimo to sam uśmiech Gavina nadawał temu drugiego dna.
— W sumie — zamyśliła się wyraźnie skonfundowana. — Będziesz musiał mnie nauczyć. Inaczej pewnie milion razy nadepnę ci na place — wyjaśniła pół żartem, pół serio. Potrafiła bujać się do rytmu, ale nie była urodzoną tancerką. Nie znała ruchów, a jedynie pozwalała ciału robić to, co chciało. — Zerknę w kalendarz, ale w sobotę wieczorem powinnam znaleźć dla ciebie czas, mój drogi — powiedziała wyniośle, lecz zaraz się zaśmiała, bo udawanie poważnej średnio jej wychodziło. — Gdzie pojedziemy? Będę musiała wybrać sukienkę — zamyśliła się, ponownie zlizując z łyżeczki porcję lodów.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Niestety niszczenie gniazd brzmiało jak nastoletni Gavin z czego nie był dumny. Nie pamiętał czy faktycznie coś takiego zrobił, ale szczerze wątpił. Z drugiej strony średnio pamiętał tamten okres bo zwyczajnie nie chciał. Załapywał się co prawda do grona cool kids, ale kosztem tego było bycie nieodpowiedzialną i niekiedy podłą osobą. Dobrze, że Tessa go wtedy nie znała i żyła w słodkiej nieświadomości.
- To nie brzmi jak zdrowa dieta - przyznał z rozbawieniem, ale co on tam mógł na ten temat wiedzieć. Nie jadł byle czego, ale też nie pilnował się szczególnie mocno. Dopóki jego ciało reagowało na ćwiczenia to specjalnie przygotowana dieta była mu zbędna. Uroki bycia w młodym wieku i dobrej przemiany materii.
- Awww, dla mnie super. To słodkie - serio tak uważał i sam nawet o tym nie pomyślał, a tu proszę, Tess jak zwykle w gotowości aby ująć go za serce. - Nie ma problemu, będzie i to i to. Przed przyjściem będę na plaży grzebał w piachu żeby dżdżownice były świeżutkie - obleśna była ta wizja, ale lubił tak czasem zadziałać na wyobraźnię. Roześmiał się od razu i z zaciekawieniem przyglądał się jej reakcji. Nie podejrzewał ją o kręcenie nosem, bo pomimo uroczej aparycji była silną młodą osobą. Zazdrościł jej tego jaka była ambitna i że wiedziała już mniej więcej jak będzie wyglądać jej przyszłość, przynajmniej w aspekcie zawodowym.
- Wezmę to pod uwagę i założę jakieś cięższe buty - zażartował. - Jak będziesz mnie deptać to będę Cię podnosił - i tak by to robił, chociaż nie wiedział jeszcze jak ona się na to zapatrywała. Lubił pokazywać, że był silny i wydawało mu się, że dziewczyny ogólnie lubiły być podnoszone albo przechylane, o ile tylko pozostawało się świadomym ich ubioru. Ostatnie czego chciał to jej niechcący podciągać sukienkę aby świeciła bielizną przed całym klubem. Oczywiście nie robił tego zbyt często bo tańczył dobrze nie tylko sam, ale i w parze. Znał umiar. Niektórzy to traktowali partnerki jak bębny od pralki i obracali je tak, że im prawie ręce wyłamywali. Zawsze go bawiły takie widoki.
- Ach tak? No to zaszczyt, dziękuję - lubił się wygłupiać i udawać inne emocje niż te które odczuwał, więc od razu zareagował mocnym rozbawieniem na jej nieudaną próbę bycia wyniosłą. - Hmmm, Woolshed? - klub był w Cairns, ale to pierwszy normalny jaki przyszedł mu do głowy. Do Shadow średnio miał ochotę się zapuszczać z intencjami typu dobra zabawa i taniec, bo tam zawsze działo się coś dziwacznego w tle, a nie potrzeba im było żadnych rozpraszaczy.
- Co do treningu... masz czas teraz? - zapytał z cwanym uśmieszkiem i wyciągnął w jej stronę otwartą dłoń, lekko się przy tym kłaniając.

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Wprawdzie nigdy o tym nie rozmawiali, ale Tessa wyczuwała, że stojący przed nią młody mężczyzna nie zawsze był świecącym przykładem osobnikiem. Miał tę iskrę w oku, która – zdaniem jej ojca – wyróżniała chłopców lubiących pakować się w tarapaty. Od takich kawalerów papo MacLeire zawsze kazał trzymać się z daleka. Problem w tym, że Tessa łatwo ulegała zawadiackim uśmiechom i czasami łamała zakazy dawane przez ojca.
— Nie wiesz, jak to jest? To co zakazane, zawsze smakuje najlepiej — odpowiedziała z beztroskim uśmiechem, odnosząc się do pudełka kalorycznych lodów i niezdrowej żywności. Jednakże w tych słowach było drugie dno, które wcale nietrudno było wyłapać.
— Może kup sobie łopatkę? — zasugerowała, przelotnie zerkając na jego dłonie. Wydawały się duże i silne, ale szkoda było niszczyć je grzebaniem w piachu w poszukiwaniu pokarmu dla piskląt. — Wiesz, wydaje mi się, że robaki można kupić w sklepie wędkarskim. Mój dziadek tak robił. Trzymał je w lodówce w plastikowym pojemniku z dziurkami w wieczku. Kiedyś go nie domknął i te małe paskudy rozbiegły się po całej lodówce. Brr, to było obleśne — przyznała, przypominając sobie sytuację sprzed lat, kiedy jeszcze mieszkała w rodzinnym Kirkcaldy; było to miasto portowe i wiele osób z okolicy parało się łowieniem ryb.
Spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek, kiedy wspomniał o podnoszeniu, jako sposobie zapobiegnięcia podeptanym palcom. — Co będzie, jeśli mnie upuścisz? — spytała, wsuwając do ust kolejną porcję lodów, które powoli zaczynały topnieć. Tessa czuła muzykę i potrafiła znaleźć rytm. Lubiła się bawić, ale nieczęsto miała ku temu okazję odkąd przeprowadziła się do Lorne Bay; tutaj miała znacznie więcej obowiązków i znała znacznie mniej osób, które mogłyby ją gdzieś wyciągnąć. Nie należała wprawdzie do szalonych imprezowiczek, ale była młoda i chciała korzystać z uroków swojego wieku. Bała się, że im będzie starsza, tym będzie bardziej odpowiedzialna, a wtedy żegnajcie wszelkie bzdurne pomysły! Teraz, właśnie teraz był czas, by realizować wszelkie zachcianki i poczuć czym cechuje się młodość.
Zaskoczenie wymalowało się na jej twarzy, kiedy zaproponował szybką lekcję. — Gavin, przecież ktoś może tutaj wejść — stwierdziła, zerkając w stronę drzwi. — A, co tam — dodała zaraz. Odłożyła łyżkę do pudełka z lodami, w których zaczęło być widoczne dno i zgrabnie zeskoczyła z lady. Podała mu dłoń i dała się poprowadzić na środek wypożyczalni, gdzie było więcej miejsca.
— Może być. Wiesz, Woolshed może być — odpowiedziała, udając, że kiedyś tam była, choć tak naprawdę nigdy nie przekroczyła progu tego klubu. Gdyby zaproponował Shadow i przypadkiem Cedric dowiedziałby się, że tam była, miałaby ostro przechlapane.

gavin eikenberry
kelner — Once Upon A Tart
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Wypadałoby mu już dorosnąć i pomyśleć o jakimś planie na przyszłość, ale tak bardzo mu się nie chce...
Gavin był sztandarowym przykładem tych chłopców których rodzice nigdy nie lubili, ale którzy w zasadzie nie byli tak prawdziwie groźni. Nie napadał na ludzi, nie ćpał i nie szlajał się z typami spod ciemnej gwiazdy. Po prostu nie zawsze potrafił się postawić na czyimś miejscu, działał prędzej niż myślał i przyciągał idiotyczne sytuacje niczym magnes. Takie dziewczyny jak Tessa również działały na niego jak magnes, ale to już zostało wcześniej ustalone.
- Och, jak najbardziej zdaję sobie z tego sprawę. Choć... - spojrzał na pudełko lodów które tu przyniósł i wyszczerzył się bezczelnie. - lodów waniliowych to bym zakazanym owocem nie nazwał - jak widać nie mógł w pełni przeżyć faktu, że jego obiekt zainteresowania gustował w podstawowych przyjemnościach. Do głowy wpadło mu nagle, aby zaproponować jej trochę czekolady w odniesieniu do samego siebie, ale na całe szczęście w porę się zorientował, że było to zwyczajnie cringy i nie na miejscu.
- Łopatkę? - niestety średnio zrozumiał, co też od razu podkreślił uniesieniem brwi.
- Ej... to jest w sumie świetny pomysł - uśmiechnął się bardzo złowieszczo i na moment odpłynął gdzieś myślami. Nie było żadną tajemnicą, że Gavin nie miał obecnie najlepszych stosunków ze swoją współlokatorką. Otwarcie na nią narzekał i choć dotychczas nie zrobił jej jeszcze na złość z premedytacją, to może czas najwyższy? Był przekonany, że wybuchłaby ze złości na widok dżdżownic. Musiał jej zaserwować taką karę jak go następnym razem wkurzy. Wszystko dzięki sugestii Tessy.
- Słucham? - obruszył się i wypiął dumnie pierś. - No chyba nie sugerujesz, że mógłby coś takiego zrobić? - tym razem udawanie pretensji wychodziło mu wspaniale. Wyglądał jakby faktycznie mówił to na serio. Uniósł obie ręce tak jak to robią kulturyści albo ludzie na siłowni i napiął mięśnie. Nie mogła i tak zobaczyć efektów bo miał na sobie koszulę, ale robił to wyłącznie aby ją rozbawić. Jeśli faktycznie chciała zbadać mu łapska no to musiała go koszuli pozbawić, proste. - Z resztą... ile Ty możesz ważyć. Piórko - nie chciał na serio znać jej wagi, ale też nie sądził aby dziewczyna się jej krępowała czy była z niej niezadowolona. Mocno by go zszokowało jakby się okazało, że miała problemy na tym tle.
- Przecież nie będziemy tutaj nikogo mordować - nie rozumiał z czym był problem, ale dziewczyna szybko się zreflektowała i po chwili objął ją jedną ręką w pasie i przysunął do niej pewnie.
- W takim razie Woolshed - uśmiechnął się pod nosem, patrząc na nią z tej małej odległości i puścił jej oczko. - Hej Siri. Puść The Weeknd Save Your Tears - jego gust muzyczny był taki jak Tessy w kwestii lodów - prosty. Średnio znał niszowe kawałki, a jeśli już na takie wpadał to głownie przez videa innych ludzi gdy tańczyli. W innym wypadku radio Eska vibes i Spotify hity lata.
Prowadził ją pewnie i sprawiał wrażenie jakby mieli to już przetrenowane stukrotnie, ale w rzeczywistości improwizował i dawał się ponieść muzyce dobiegającej z kieszeni jego spodni. Nie będę opisywać krok po kroku jak wyglądał taniec bo się nie da, ale przez prawie cały czas trzymał ją pewnym chwytem i pilnował aby nie było za dużo powtórzeń w ich ruchach. Nie obyło się bez okręcenia jej raz czy dwa oraz przechylenia jej w tył jak na filmach, ale no musiał, duuh. Pod koniec przestał już tańczyć-tańczyć i jedynie stąpał sobie z jednej nóżki na drugą, przylegając do byłej współpracownicy. - Mam nadzieję, że demo się podobało - wyszeptał, patrząc na nią w bardzo sugestywny sposób. Nie zastanawiał się już dłużej i po prostu pochylił się, aby zainicjować pocałunek.

tessa r. maclerie
studentka / prawa ręka — uczelnia / wypożyczalnia sprzętu
20 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wyjechała ze Szkocji, żeby nie słuchać, jak śmieją się z niej za plecami. Teraz studiuje w Cairns, a popołudniami pomaga starszemu bratu ogarniać wypożyczalnię sprzętu wodnego, którą otrzymał w spadku po zmarłym przyjacielu z wojska.
Słusznie spostrzegł, że Tessa lubiła proste przyjemności. Cieszyła się z pudełka delikatnych lodów o subtelnym smaku śmietanki, jednak gdyby zamiast nich Gavin postawił przed nią bardziej wyraziste, czekoladowe lub owocowe (zdecydowanie słodsze niż śmietankowe) również by się ucieszyła. Z drugiej strony, wystarczyło spojrzeć na tę dziewczynę, by wiedzieć, że niewiele znajdowało się w niej ekstrawagancji; może z tego powodu nieczęsto bywała wyzwaniem dla samotnie wychowującego ją ojca. Tak czy inaczej, Tessa potrafiła doceniać proste gesty.
— Mówisz tak, bo nie wiesz, co jest naprawdę dobre — odgryzła się i posłała mu uśmiech pełen udawanego rozczarowania. Dodatków w postaci owoców, kolorowej posypki lub sosu czekoladowego z pewnością by nie odmówiła – czasami nawet ona lubiła nieco zaszaleć. Szczególnie, gdy brat nie patrzył jej na ręce.
Gdyby znała jego plan, oburzyłaby się. Jak większość dziewczyn, ona również nie przepadała za robakami. Celowe straszenie tymi potworkami uważała więc za diabelstwo! I chociaż w konflikcie między współlokatorami stałaby za Gavinem (o ile nie zrobił niczego nieodpowiedniego, czym zasłużyłby sobie na naganę!) to nie powiedziała tego, by zasugerować mu plan na zemstę. To nie byłoby do niej podobne; pomagać komukolwiek w planowaniu kary.
— Łopatkę — przytaknęła. — No wiesz, żeby było ci wygodniej szukać w ziemi dżdżownic czy innych robaków. Mały Edwin na pewno doceni twoje poświęcenie. Jego rodzeństwo również — zażartowała, bo naprawdę nie wymagała od nikogo podobnych poświęceń. Prawdę mówiąc, jeśli zagwarantowaliby ptakom spokój, Mama Mewa i Tata Mewa prawdopodobnie bez trudu poradziliby sobie z wykarmieniem potomstwa bez konieczności ingerencji człowieka. Lepiej jednak być przygotowanym na każdą ewentualność!
Mruknęła coś pod nosem, o tym że jednak trochę waży, mimo że ma kościste ręce i nieco tyczkowane nogi, ale nie wdawała się w dyskusję, bo zamierzała skupić się na tańcu. Kiedy Gavin mocno ją złapał, poczuła się nieco pewniej, ale wciąż miała w głowie to, że z pewnością go podepcze; nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tańczyła z kimś w taki sposób. Wybraną przez niego piosenkę znała i lubiła, dzięki czemu łatwiej było jej nie zgubić rytmu. Przez cały czas podążała za jego ruchami. Raz czy dwa zaśmiała się nawet, kiedy obrócił ją wokół własnej osi lub przechylił – to było trochę, jak na filmach, a Tessa nie mogła wyjść z szoku, że się przy tym nie przewróciła.
— Jeśli to było demo, to nie jestem pewna, czy mam wystarczającą kondycję na pełną wersję — zażartowała, ale naprawdę odrobinę obawiała się, że nie będzie w stanie dotrzymać mu kroku, kiedy znajdą się w prawdziwym klubie. Tutaj – w wypożyczalni – było łatwiej. Mieli dla siebie dużo miejsca i żadnych obserwatorów. Tam z pewnością będzie ścisk, hałas i ludzie depczący sobie po piętach.
W pierwszej chwili nie miała pewności, co Gavin zamierza, ale gdy znalazł się tak blisko, że poczuła jego oddech na policzku, oniemiała. Pozwoliła się pocałować, mimo że w jej głowie rozgrywała się właśnie dziwna walka. To nie był zły pocałunek – krótki, ale przyjemny – ale Tessa była wdzięczna losowi, że został przerwany przez klienta, który wszedł do wypożyczalni.
Nerwowo odskoczyła od chłopaka i poprawiła włosy. Przykleiła do twarzy firmowy uśmiech i udając, że nie widzi sugestywnych spojrzeń klienta, dała mu wszystko, czego potrzebował. Gdy w końcu wyszedł, z westchnieniem wypuściła z płuc nagromadzone powietrze.
— To było… — wydukała zerkając na Gavina, który nie wtrącał się do rozmowy z klientem. — Dziwnie wyszło — stwierdziła i podrapała się z tyłu głowy, czując się niezręcznie.

gavin eikenberry
ODPOWIEDZ