informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Najwyraźniej onieśmielała go bliskość dziewczyny, która tak długo była tylko w sferze marzeń. Albo już zapomniał o tym, o czym rozmawiali na imprezie i studio. Albo po prostu uznał, że pchanie się z łapami ledwie kilkanaście minut po rozpoczęciu randki i moment po tym jak znaleźli się z daleka od wszystkich to trochę przesada. Szlag, głupio byłoby teraz stracić taką okazję przez młodzieńcze napalenie. Najwyraźniej typowa beztroska przy Lily była wyhamowywana...
- Nie widzę zakazu... - odpowiedział nieco enigmatycznie, ale to było oczywiste, że będą. Przecież kazał jej zabrać strój kąpielowy, byli sami, daleko od innych ludzi, a biorąc pod uwagę jego powściągliwość nie było tutaj wiele lepszych rzeczy do robienia. Pytanie było tylko jedno: czy wylądują w wodzie szybciej, czy raczej później. Dziewczyna zadecydowała, że lepiej prezentuje się bramka numer jeden. Nie miał nic przeciwko. - W chwili obecnej mógłbym tylko patrzeć... - stwierdził pochłaniając ją wzrokiem. Bluzka i szorty nie pozostawiały wiele wyobraźni, zresztą był to bardzo podobny strój do tego w jakim widział ją na imprezie, ale sam kostium... wyglądała bosko. Bez dwóch zdań. Trochę go zamurowało, choć podążył za nią spojrzeniem gdy wskakiwała do wody. Zaczął ściągać koszulkę.
- W skali od jeden do dziesięć, jakbym teraz zaczął płynąć łódką, jak bardzo byłabyś zła? - głupi żart, ael cóż, cały TJ. Pozbył się tylko butów, a przed wskoczeniem do wody przerzucił przez burtę, było nie było dość wysoko wystającą ponad wodę, sznurową drabinkę by łatwiej było wejść na łódź. Sprawnie dał nura i choć nigdy nie należał do drużyny pływackiej to wychodziło to, że większość życia mieszkał na wybrzeżu. Kilka sekund spędził pod wodą by wynurzyć się tuż przed Lily.
- Dalej wolisz spacer? Możemy wrócić i się przejść po okolicy, tylko po co? - tak, miał na ustach tryumfalny uśmiech bo coś czuł, że jednak trafił z pomysłem i teraz oczekiwał potwierdzenia własnych obserwacji.
Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Na jego pytanie odnośnie ucieczki uśmiechnęła się jednak mrużąc przy tym podejrzliwie oczy. Wiedziała, że nie odstawiłby całej tej szopki z randką aby teraz się na niej zemścić i zwiać. Dorwałaby go przecież prędzej czy później a zemsta kobiety może boleć bardziej niż ostry kopniak w samo krocze.
- Jakieś osiem. Gdybym dobiła do końca skali swojej złości musiałbyś wynieść się na księżyc abym Cię nie dorwała. - nie brzmiało to jednak groźnie. Co właściwie mogło tak brzmieć z ust osoby tak drobnej jak ona? Nawet gdyby chciała go postraszyć to nie zdołałaby zrobić na nim odpowiedniego wrażenia. Nie chciała jednak skupiać się na niepotrzebnej dyskusji. Dużo przyjemniej mogła spędzić czas na mało dyskretnym przyglądaniu się ciału TJa. Nie czuła się w żaden sposób zawstydzona: on sam przecież praktycznie zeżarł ją wzrokiem czego nie dało się przeoczyć, z drugiej strony jednak sądziła, że był w pełni świadomy swoich atutów. Musiał zapewne wiele poświęcić aby jego tors wyglądał w ten sposób.
Gdy wypłynął tuż przed nią, odchyliła się na wypadek ewentualnego ochlapania. Nie miałoby to większego znaczenia bo i tak oboje byli cali mokrzy jednak wizja odebrania wzroku na kilka sekund przez niefortunne ochlapanie wodą nie była zbyt pocieszająca.
- Wolę dawać się Tobie zaskakiwać. - odpowiedziała wymijająco nie mając zamiaru przyznawać się do absurdalnego pomysłu dotyczącego spaceru. Gdyby tylko była pewna umiejętności pływackich TJa to zapewne postarałaby się aby za te zgryźliwości znalazł się pod wodą. Nie chciała jednak ryzykować podtopieniu więc tylko wykonała szybki ruch ręką, za sprawą którego w zemście ochlapała wymądrzającego się mężczyznę. Zanurkowała tuż po tym, jakby chcąc uciec przed ewentualną zemstą ale także po to aby chociaż przez kilka sekund móc napawać się podwodnymi urokami. Wypłynęła kilka metrów dalej, za jego plecami.
- Skąd znasz to miejsce? - porównanie go do wszystkich tych knajp, barów i restauracji, do których była zabierana dotychczas na randki było ujmą dla tego miejsca. Podpłynęła wolno w jego stronę oczekując odpowiedzi. - Ale jeśli pokazała Ci go jakaś inna kobieta to mnie okłam, wciśnij mi jakąś ciemnotę bo nie chciałabym teraz słuchać o innych. - uśmiechnęła się cwaniacko a kiedy była już blisko niego, zaplotła swoje dłonie na męskim karku nie tylko utrzymując się na powierzchni jego kosztem ale także pierwszy raz zmniejszając dystans między nimi do minimum.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Kusiło go, aby pociągnąć ten temat bo przemyślenia Lily, o których naturalnie pojęcia nie miał, były nader trafne. Jak taki kompaktowy człowiek mógł dać upuść tej złości? Tzn upust mogła dać, ale jakieś konsekwencje, na tym 'etapie znajomości'? Nie widział żadnych. Mogła pokrzyczeć? Napisać coś w mediach społecznościowych? Nagadać komuś z jego rodzeństwa? Tutaj jednak wyhamował woląc się nad tym nie skupiać. KOniec końców, sceneria dookoła była świetna a widok przed oczami - Lily znaczy się - wręcz zjawiskowy. łatwo było mu przekierować myśli na coś lepszego. Toteż pomrukiem tylko potaknął a chwilę potem był już w wodzie.
- Bardzo to wygodne, nie uważasz? - krótko odparł, ale nie czekał na żadną odpowiedź z jej strony - Ale spoko, żaden problem. TO nie jest przesadnie trudne - dodał bardziej mając na myśli to, że wpadanie na nie do końca oklepane pomysłu jest łatwe, a niekoniecznie że ją mu będzie łatwo zadziwić. Zdążyła jednak go ochlapać, na moment się rozkojarzył, a potem sam też dał nura pod wodę, ale on, dla odmiany, nie obserwował morskich żyjątek, te już w tej okolicy parę razy widział, ale po prostu Lily. Nawet pod wodą, cieżko było powstrzymać uśmiech zadowolenia na to jak się to wszystko toczyło...
- Siedziałem dwa dni temu wpatrzony w księżyc, zobaczyłem spadającą gwiazdę i powiedziałem życzenie, że chce zabrać cię w jakieś miejsce, gdzie ci się spodoba. I wtedy gwiazda zmieniła tor lotu, odbiła ja włączyłem google, tam był mail od samego boga... - tutaj już nie wytrzymał i zaczął się śmiać. W rzeczywistości podsłuchał jakąś parę nurków gdy siedzieli stolik obok w kawiarni i o, postanowił sprawdzić. Tutaj jednak mało było porywających uwagę zwrotów akcji... Takim była nagła bliskość Lily. W przeciwieństwie do sytuacji na łódce, teraz się nie zawahał.
- W tej chwili Lily... - zaczął, a choć musiał nieco mocniej pracować nogami by utrzymać się na powierzchni to i tak ramieniem oplótł ją w pasie i przyciągnął do siebie. Nie cofnął ręki, choć nie musiał jej trzymać - Jesteś jedyną osobą, którą mam w głowie i ani mi w głowie żadne inne... - dodał dużo spokojniejszym tonem niż gdy wypowiadał się zwykle: czyli z energią, werwą, niemal młodzieńczym entuzjazmem - po co miałbym myśleć i mówić o innych? - dopytał przenosząc wzrok z jej ust na spojrzenie. Całkowicie bezwiednie jego dłoń prześlizgiwała się po jej plecach...
Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
- Sugerujesz, że jestem mało trudna? - udawana niechęć zaowocowała machnięciem ręki na znak aby nic już więcej do niej nie mówił. Nie potrafiła jednak zbyt długo udawać obrażonej: z natury była osobą pogodną, unikającą konfliktów stąd nawet udawana niechęć sprawiała jej trudność. Tym bardziej kiedy czas umila jej mężczyzna opowiadający z zaangażowaniem i przekonaniem w głosie o prawdziwości całej tej historii ze spadającą gwiazdą. Przytaknęła mu nawet głową udając zainteresowanie i próbując się przy tym nie zaśmiać. Każda próba uzasadnienia znalezienia tego miejsca była lepsza niż to, czego obawiała się Lily. Nie chciała słuchać o innych kobietach, nawet jeśli to za ich sprawą ona teraz mogła cieszyć się urokami tego miejsca.
- Mów tak do mnie. - szepnęła, chociaż nikt ich nie podsłuchiwał. Jedynymi świadkami tego spotkania były wodne stworzenia i fale, obijające się spokojnie o klifowy brzeg. Z uwagą obserwowała najmniejsze drżenie jego warg, do którego dochodziło przy wymowie jej imienia. Lubiła gdy je wymawiał, w jego ustach brzmiało dużo łagodniej, cieplej. Nie drgnęła nawet czując jego dłoń na swoich plecach, chociaż wewnętrznie odczuwała ogromną przyjemność. Chyba po raz pierwszy, za sprawą wyporności mogła chociaż przez chwilę utrzymać wzrok na poziomie jego spojrzenia. - Nie wiem. - wyrzuciła z siebie w odpowiedzi, faktycznie nie wiedząc co mogłaby odpowiedzieć. Może była to kiełkująca zazdrość? Zauważyła to w jakich okolicach jej twarzy błądził jego wzrok. Bez żadnego ostrzeżenia, bez zapytania o ewentualną zgodę zbliżyła swoją twarz niebezpiecznie blisko jego ale nie po to aby go pocałować. Oparła nos o jego policzek, przymykając przy tym oczy. Jedną dłoń zabrała z męskiego karku i jej ruchem pomagała TJowi utrzymać się na powierzchni. Dłoń, którą pozostawiła na ciele chłopaka wsunęła w jego gęste włosy w okolicach potylicy. I wzięła głęboki wdech, jakby chcąc napawać się zapachem jego ciała wymieszanym z wodą i letnim słońcem. Spełniło się jej licealne pragnienie, miała go tak blisko jak nigdy wcześniej. Czuła go pod palcami, przyswajała jego zapach. Uczyła się go jakby na pamięć. I z każdą sekundą pragnęła go więcej i więcej.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Trochę jakby dostał patelnią przez łeb gdy zadała mu takie pytanie. Było to jak gwałtowne wyrwanie się z przyjemnego snu – bo to było najbliższe skojarzenie do tego, jak póki co przebiegała ta ich przełożona o kilka dobrych lat randka – i tylko kiepska samokontrola Lily sprawiła, że TJ powili zaczynał rozumieć, że blondynka najwyraźniej musi powiedzieć swoje zdanie, sprawić aby przez moment było nieco pod górę, aby nie było za łatwo. Może jak się do tego przyzwyczai, oby miał ku temu okazje, to dużo spokojniej będzie reagować.
- Sugeruję, że nietrudno będzie cię zaskakiwać, a jak ty sobie to zinterpretujesz… ani myślę wchodzić w damską głowę i tok rozumowania. Nie postradałem jeszcze zmysłów – próbował to obrócić w lekki żart, ale nie odmówił sobie przytyku w jej, kobiecym kierunku. Na pewno daleko mu było do kogoś, kto podkuli ogon i tylko będzie przytakiwać i pokornie uginać głowę.
Mówić, że powoli tracę dla Ciebie głowę? – cicho wyszeptał dostosowując się do panującego dookoła i między nimi spokoju Była blisko na przystani, na imprezie też, ale takiej bliskości jeszcze z nią nie doświadczał. Ile by dał, aby podobne chwile spędzać w przeszłości? Zupełnie mimowolnie musnął ustami kącik jej ust, policzek, ale mimo całej romantycznej scenerii ciężko było utrzymywać się na wodzie i napawać tym, jak Lily była blisko. Wciąż mając ją w ramionach ruszył powoli w stronę łodzi, ale wiadomo jak to jest z pływaniem i ‘holowaniem’ drugiej osoby. Ani to praktyczne, ani wygodne, ani komfortowe Stąd po ledwie paru pokonanych metrach znów się zatrzymał i wreszcie spełnił nastoletnie marzenie. Pocałował ją. Krótko jakby obawiając się, że go odtrąci czy wykaże jakąkolwiek niechęć. Ledwie parokrotnie poruszył swoimi wargami, a językiem ledwie musnął usta blondynki. – Wracamy… – nie tyle zapytał co stwierdził i, już sam, oddalił się w stronę łódki jeszcze tylko zerkając przez ramię, czy dziewczyna podąża za nim.
Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Starała się zazwyczaj nie wybiegać w daleką przyszłość czy snuć wspólnych planów, jednak wizja bycia z kimś kto ma odwagę wypowiedzieć swoje zdanie była dla niej czymś cennym. Doceniła to, że wypowiedział tak śmiało swoje zdanie chociaż próbował je obrócić jedynie w cenny żart. Wizja przebywania z kimś kto absolutnie się podporządkowuje, przytakuje na każde słowo wydawała się być okropna i Lily nigdy nie chciała trwać w jakiej relacji. Mężczyzna z własnym zdaniem, które miał odwagę wypowiedzieć był kimś, kogo potrzebowała w swoim życiu!
Mógł mówić do niej cokolwiek oby tylko takim tonem. Mógł jedynie wypowiadać jej imię z taką samą nutką zadowolenia w głosie jak dotychczas. Odezwała się dopiero gdy jego wargi zbliżyły się w okolice kącików jej ust.
- Robię co mogę abyś oszalał, totalnie zgłupiał i nie mógł przestać o mnie myśleć. - i chociaż niewiele było w tym prawdy, bo zachowywała się przy nim zupełnie intuicyjnie to ta słowna zabawa wydawała się być niebywale atrakcyjna. Ona sama także czuła, że kontrola nad emocjami podczas gdy TJ był blisko często była przez nią tracona. Nie chciała jednak się do tego przyznawać gdyż wizja górowania nad nim była dużo bardziej pociągająca i atrakcyjna.
Próbowała pomóc mu jak najlepiej potrafiła podczas ich podróży powrotnej do łodzi, nie mając ochoty na zrezygnowanie z kontaktu cielesnego. Czuła, że wymaga od nich to więcej pracy jednak przyjemność jaką za sobą to wszystko niosło przodowało nad wysiłkiem. Zaskoczył więc ją nagłym pocałunkiem, delikatnym ale zarazem odcinającym ją od całego świata. I zanim zdążyła się zaangażować, odstawić na bok szok i wpić się w jego usta, TJ już odpłynął zostawiając ją samą ze wspomnieniem jego miękkich ust i delikatnego pocałunku. Jak bardzo marzyła o tej chwili będąc w liceum! Ile wtedy dałaby za ten moment i kilka chwil bycia sam na sam. Teraz gdy miała ku temu okazję, mężczyzna postanowił zarządzić szybki powrót do domu.
- J-jak to wracamy? - nie podobał jej się ten pomysł. Byli tu ledwie chwilę, nie zdążyła nacieszyć się widokami a na pewno już nim. Mimo wszystko popłynęła za nim nie będąc widocznie zadowolona z tego faktu. - Przecież byliśmy tu tylko kilkanaście minut. - dyskutowała, chcąc uzasadnienia jego decyzji. Pozwoliła mu pierwszemu wejść na łódkę ale o tylko dlatego, że sama chciała skorzystać z jego pomocy. Wyciągnęła do góry dłoń, czując, że rzucona przez niego wcześniej drabinka może ją przy bliższym spotkaniu pokonać. - Czy coś się stało TJ? Obraziłam Cię? - próbowała odczytać z jego twarzy jakąkolwiek emocje, nerwowo plącząc się w swoich pytaniach.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Nawet nie miał co jej na to odpowiedzieć. Pierwsze dwie, trzy szybkie riposty które wpadły mu do głowy były tak beznadzieje i durne, że nie pozostało mu nic innego jak tylko wycofać się na łódź. Na stabilne podłoże, gdzie mimo wszystko wiecej było możliwości do działania. Bliskość Lily działała jednak na niego mocno, bardzo mocno... Stąd ten pocałunek. Dlaczego się oderwał? Mimo wszystko był raczej praktyczny, a choć niewątpliwie romantyczne uniesienia ponad rafą koralową były czymś wyjątkowym, tak fura utrudnień i komplikacji... aż go skręcało na tę myśl. Postanowił się wycofać do łódki i to nic, że być może zaprzepaścił pierwszą poważną okazję na większą intymność z Lily... nie chciał, aby w tym wszystkim wyskoczyły jakieś nieprzewidziane okoliczności, które by to pierwsze wspomnienie popsuły.
Widząc jak dziewczyna za nim rusza lekko przyspieszył. Idiotyzm, bo nie do końca usłyszał jej pytanie, tak pewnie dużo szybciej rozwiałby jej wątpliwości. Nie, nie zamierzał wracać do domu i nie, nie zamierzał przerywać tego spotkania. Szlag, dla niego czas mógłby się zatrzymać. Chciał po prostu wrócić na w miarę stabilne podłoże, a pokład niewielkiej łódki był idealny do spełnienia tej funkcji.
- Lily, spokojnie, nie obraziłem się i nic się nie stało. Po prostu... - tutaj urwał bo złapał ją za rękę i wyciągnął z wody pomagając dostać się na łódź. W miarę swobodnie można było na niej stać, sama z siebie dzięki wysokim burtom miała niski środek ciężkości, dwa wyprostowane ciała wiele w tej materii nie zmieniały, nie przy spokojnej, niemal bezwietrznej pogodzie - Nie chciałbym się utopić - dopowiedział i pocałował ją raz jeszcze ujmując jej twarz w swoje dłonie. Najpierw tylko się nad nią pochylił, ale dość szybko dłonie przesunęły się w dół jej ciała. Przyciągnął ją do siebie. Teraz, bez wody między nimi, czuł ją doskonale i było to fantastyczne wrażenie. Trzymał dłonie na jej biodrach nawet nie myśląc o tym, że być może zbyt mocno i kurczowo ją przy sobie trzyma.

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Była zbyt rozedrgana emocjonalnie aby w pierwszej chwili zrozumieć powód ich ucieczki z wody. Sądziła, że TJ naprawdę chce wracać do domu z powodu jej niestosownego zachowania, którego nie zdążyła nawet zarejestrować. Zmarszczyła więc nos w wyraźnym grymasie niezrozumienia jego słów jednak nie na długo, gdyż jej licealna miłość postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce na bardziej stabilnym gruncie. Nawet nie dał jej czasu na reakcję chociaż ewentualne odepchnięcie go nie wchodziło absolutnie w grę: zbyt pragnęła tej bliskości aby rezygnować z niej z powodu dumy. I nawet jeśli byłoby to chwilowe uniesienie a jutro żadne z nich nie miałoby odwagi się odezwać do drugiego, to warto robić tak nieodpowiednie rzeczy chociażby dla chwili przyjemności.
Znieruchomiała, jednak jej usta doskonale wiedziały co mają robić. Z rozkoszą zasygnalizowaną cichym pomrukiem odwzajemniła kolejny pocałunek, pozwalając tym razem na więcej namiętności. Nie był to bezpieczny gest a łapczywe próby zagarnięcia dla siebie męskich ust. Zbliżyła się do niego na tyle, że przestrzeń między ich mokrymi ciałami nie istniała. Dłonie ułożyła na jego torsie badawczo odkrywając wilgotną skórę pod swoimi palcami. I chociaż nie wiedziała czy można tęsknić za kimś, kogo nigdy się nie miało to czuła jakby ich pocałunek pełen był tęsknoty. Przerwała go niechętnie i korzystając z pochylenia się TJa ostrożnie dotknęła opuszkiem palca wskazującego jego dolnej wargi.
- Jest tak jak sobie to wyobrażałam. - nie wstydziła się licealnych fantazji, bo przecież każdy je miał. Jeden fantazjował o braciach Jonas a drugi o nieśmiałym informatyku z wyższej klasy. Delikatnym pchnięciem dała mu do zrozumienia aby usiadł na miejscu, które ona zajmowała podczas podróży. Gdy wykonał jej polecenie, usiadła w rozkroku na jego kolanach, twarzą w twarz.
- Wyobrażałam sobie też jak całujesz mnie po szyi.. - wypowiadając te słowa przejechała wierzchem dłoni w okolicach tętnicy, odchylając ciało w delikatny łuk i mrużąc jakby w rozmarzeniu oczy. - I w okolicach obojczyków.. - brnęła dalej w tę nieśmiałą instrukcję obsługi jej samej.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Stojąc pewnie na pokładzie mógł pozwolić sobie na więcej. Przyciągnął ją, choć chyba tak naprawdę nie musiał bo dziewczyna sama zlikwidowała dzielącą ich przestrzeń. Zaangażował się w ten pocałunek, a bez potrzeby unoszenia się na powierzchni wody mógł skupić się tylko na nim. Trwał on dłużej niż ten w wodzie, a przy tym wszystkim TJ gotów był go kontynuować do utraty tchu. Jej wargi były miękkie, a współpraca... miał wrażenie, jakby nie był to ich pierwszy, czy też drugi raz, jakby ten czas kiedy o tym myślał i gdy skręcało go w żołądku gdy widział ją w towarzystwie jej byłego, jak się całowali. Teraz doświadczał wręcz ekstatycznych doznań.
- Nie lepiej? - takie wyznanie tylko dodało mu pewności siebie. Cofnął się o krok siadając na miejscu, gdzie na początku rejsu siedziała ona. Nim się spostrzegł już siedziała mu na kolanach, a jego dłonie same wróciły na jej szczupłe, zgrabne ciało. Znów na okolice bioder.
-Lily... - niczego nie chciał, po prostu wyszeptał jej imię, wprost w jej wargi, jeszcze zdążył je krótko musnąć nim przesunął się na odsłonięte miejsce. Z nieprawdopodobną jak na siebie cierpliwością muskał ustami jej szyję, co jakiś czas dokładając nieznaczne trącenie koniuszkiem języka. Zaczął tuż pod żuchwą przesuwając się niżej i niżej - Lily - znów wyszeptał, tym razem do jej ucha, robiąc krótką przerwę w pocałunkach, które wznowił, skupiając się teraz na jej barku i obojczyku Jego dłonie dawno już opuściły jej biodra, powędorwały na żebra, plecy, jedna na pośladku - wszak wciąż pozostawał tylko młodym, teraz już bardzo napalonym chłopakiem. Mogła to poczuć. Najgorsze było to, że w tej chwili wyleciały mu z głowy wszystkie scenariusze, jakie odegrali przez komunikator oprawiając cyberseks. Ileż razy on oczami wyobraźni widział jak doświadcza tego, co opisywali? Marzenia się spełniają. Złożył tymczasem ostatni pocałunek na jej barku, zakończył go delikatnym przygryzieniem jej skóry i przeswuając nosem po barku i szyi, usta Tj znów znalazły się przy uchu blondynki - Rozbierz się... - wyszeptał, nawet jeżeli do zrzucenia był tylko kostium kąpielowy. Same pocałunki jeszcze byłby w stanie wyhamować, ale teraz odwrót był praktycznie niemożliwy. Hodowane przez liceum pragnienia chciały zostać zaspokojone...

Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Uśmiechnęła się błogo gdy podjął tę daremną próbę schlebiania sobie samemu. Nie, było właśnie tak jak to sobie wyobrażała, bo lepiej już być nie mogło. Dawał jej wszystko to czego potrzebowała, w takich ilościach, o których marzyła. Nie chciała aby było lepiej, przesyt jest czasem powodem późniejszych rozczarowań względem innych aspektów.
- Jest tak, jak być powinno. - naprostowała swoją wypowiedź coby nie czuł się zbyty jednym uśmiechem. Chociaż czy tak mogła czuć się osoba, której pozwalano na bezkarne podróże po damskim ciele? Jego dłonie były niczym przyjemny okład, na wskutek którego z każdą kolejną sekundą pragnęła go jeszcze bardziej. Bezkarnie pozwalała mu na na poznawanie jej ciała dzięki wargom i językowi. Od czasu do czasu uśmiechnęła się szerzej z powodu ciepłego dreszczu spowodowanego śmiałością mężczyzny. Była tu dla niego i chciała aby poczuł to w każdej sekundzie tego spotkania. Chciała aby spełnił nastoletnie pragnienia nieśmiałego informatyka z nią w roli głównej. Jednak nie wszystko na raz i nie w takim tempie, bo chociaż było nadzwyczaj przyjemnie i ona sama chciała kontynuować tę zabawę w jedynym słusznym kierunku to myśl o tym, że tak łatwo mogłaby pozwolić mu dopiąć swego była straszna. Więc gdy usłyszała jego szept dotyczący pozbawienia siebie samej resztek ubrania, pokręciła przecząco głową. W odpowiedzi musnęła jego dolną wargę z taką delikatnością, że mógł nawet tego nie poczuć a następnie przeniosła się na jego szyję. To tam rozpoczęła swoje wesołe zabawy z przygryzaniem skóry, które nie należało do najdelikatniejszych. Dłonie swoje ułożyła najpierw w okolicach jego łopatek aby następnie wbitymi dość mocno paznokciami naznaczyć drogę w kierunku jego lędźwi.
- Nie. - odpowiedziała krótko a w słowach tych nie było ani krzty złości czy oburzenia. Po prostu nie sądziła aby to był czas na przejście do kolejnego etapu zabawy. - Teraz możesz całować i dotykać. Potem może pozwolę Ci na coś więcej. - nakreśliła jasne zasady po czym intensywnie zaopiekowała się skórą w okolicach jego tętnicy szyjnej pozostawiając na niej ślad po swojej obecności w postaci zaczerwienienia. - A gdy nie będziesz chciał się tak bawić, to będę musiała Cię ukarać. - paznokcie wbiła dużo mocniej w jego plecy a okolice zaczerwienionego placu na szyi zostały przyozdobione sąsiedztwem przygryzienia. Będzie się musiał nieźle nagimnastykować aby zakryć ślady dzisiejszego spotkania pod koszulą w czasie pracy.
Intensywne przeżycia mieli za sobą podczas licealnych czasów, gdy z wypiekami na twarzy opisywali najróżniejsze sceny erotyczne przez komunikator. Teraz nie było miejsca na taką ilość nastoletnich hormonów i pragnień. Oderwała się niechętnie od składania bolesnych pocałunków na ciele TJa aby oprzeć swoje czoło o jego. Uśmiechnęła się uroczo jakby przed chwilą nie miały miejsca żadne bolesne gesty. - Zbyt szybkie spełnianie marzeń powoduje, że traci się nimi zainteresowanie. A ja nie chcę, żebyś przestał się mną interesować. Wolę abyś oszalał z podniecenia niż zrezygnował ze mnie zbyt znudzony. - wyszeptała w jego usta.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
informatyk — Lewis Corp
25 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
W tygodniu spokojny Pan Informatyk pracujący w kancelarii, weekendami możesz spotkać go dosłownie wszędzie. No i chyba jeszcze nie dorósł do bycia poważnym dorosłym
Wszystko potoczyło się szybko, nawet błyskawicznie. Czas do pierwszego pocałunku do słów TJ niejako nakazujących dziewczynie pozbycie się resztek okrycia był nieprzyzwoicie krótki. Odmowa, która się pojawiła... Z jednej strony nie było to nic nadzwyczajnego, z drugiej TJ nie odebrał tego dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę jej słowa. Pozwoli? Ukarze? Nawet jeżeli jej ton był spokojny i pozbawiony dziwnych nakazów, to dla Buchanana nie brzmiało to zbyt dobrze. Nic dziwnego, że w pewnym momencie stał sie całkowicie bierny pozwalając dziewczynie na rewanż za wcześniejsze pocałunki. Skuteczność miała pięćdziesięcioprocentową. Wprost nie cierpiał malinek: zarówno nie lubił ich zostawiać na ciele swoich partnerek, jak i nie był zwolennikiem zostawiania ich na swoim. Za to drapanie po plecach? Oj, tutaj mogła pozwolić sobie nawet na wiele i choć TJ w naturalnym odruchu wygiął swoje plecy a nawet syknął to cholernie mu się to podobało. NIe miałby nic przeciwko temu, aby było tego więcej.
- Szybkie? Minęło kilka dobrych lat - odparł jednak na jej słowa po wymianie wzajemnych przyjemności. Wciąż w uszach dzwoniło mu to co powiedziała wcześniej. Jasne, pospieszył się i zdawał sobie z tego sprawę, ale mogła mu odmówić w nieco inny sposób. Nastrój, przynajmniej po stronie TJa, mocno siadł, ale chłopak 'dostosował' się do jej słów. Ręce przesunęły się po jej ciele, z pleców na żebra a potem na klatkę piersiową by spoczęły na jej biuście. Złapał jej piersi ściskając nieznacznie, a wszystko to bez zmiany pozycji i przy ciągłym spoglądaniu jej w oczy. Bliskość, w jakiej się znajdowali tak czy inaczej nie pozwalała na nic innego - I myślę, że zdążyłem już oberwać za coś, za co nie byłem odpowiedzialny Lily, więc karanie możesz sobie darować... - nawet jeżeli przed chwilą żartowała to dla niego był to mocno nieudany żart. Dopiero teraz zabrał dłonie z jej biust wracając nimi na biodra blondynki - Nie zamierzam być twoją zabawką czy obiektem doświadczalnym. Nie byłem w liceum, nie będę teraz... - dodał lekko też cofając głowę, ot by mieć lepszy widok na twarz dziewczyny. Jego męska duma ewidentnie ucierpiała i tak, poczuł się urażony, a tylko trwającej śmiesznie krótko namiętności można było zawdzięczać za jego nieco opóźnioną reakcje. I to nic, że gdyby rzeczywiście nie pozwolił sobie na igranie z samym sobą, to nie byłoby tych wielu godzin i nocy spędzonych w internecie... - I nie znoszę malinek, nie rób ich więcej. Drapać możesz choćby do krwi, ale malinek sobie odpuść - ciekawe czy po takiej, mimo wszystko, niespodziewanej zmianie nastawienia ze strony TJ będzie jeszcze okazja do powtórki. Wątpił, aby dziewczyna przywykła do takich reakcji.
Lily Wallis
sumienny żółwik
TJ Buchanan
lorne bay — lorne bay
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Pani fotograf, próbująca oderwać się od nieciekawej przeszłości na rzecz normalnej przyszłości. Czasami zbyt pyskata, wyniosła i zbyt dumna aby pokazać swoją cieplejszą stronę.
Zmiana nastawienia była odczuwalna od pierwszych sekund odmowy. Pomimo dalszych pieszczot nie sprawiały one już takiej samej przyjemności jak parę chwili wcześniej. Nie przywykła do tego typu reakcji czy zwracania jej uwagi odnośnie tego do jakich zachowań się dopuściła. Znieruchomiała, a delikatny wiatr zdawał się być bardziej odczuwalny na jej wilgotnym ciele niż dotychczas. Cierpliwie wysłuchała jego uwag, do których miał pełne prawo. To, że on z łatwością odnalazł każdą pieszczotę, która sprawiała jej przyjemność nie znaczyło, że jej skuteczność będzie podobna. Stąpała po bardzo kruchym lodzie i w pewnym momencie wpadła pod wodę po samą szyję.
- Jaką zabawką? Ja... - próbowała się tłumaczyć, jednak na próżno. Nie potrafiła odeprzeć żadnego z jego ataków, bo właśnie tak odbierała jego uwagi. Na słowa o malinkach dotknęła tylko odruchowo wierzchem dłoni swoich warg, jakby chcąc ukryć sprawcę tych śladów przed całym światem. Zawstydzona rzuciła okiem na ślady, które pozostawiła na jego szyi a następnie zwróciła spojrzenie na jasne tęczówki TJa.
- To wszystko dlatego, że nie zrzuciłam przed Tobą majtek? - ciekawa była przebiegu całej sytuacji gdyby zdecydowała się jednak na zupełną nagość. Zaśmiała się nerwowo a następnie wstała z jego kolan nerwowymi ruchami próbując odnaleźć każdą z części swojej odzieży. Była wściekła, chociaż sama nie wiedziała kto był adresatem tej żałości. Miała żal do siebie o przeprowadzenie tego spotkania w ten sposób a także do chłopaka, który swoje nastoletnie fantazje chciał zrealizować już na pierwszej randce. Przysięgała w myślach, że już więcej nie zrobi mu żadnej malinki a nawet nie tknie go w ogóle. To czego się dopuścił nie istniało w dotychczasowej rzeczywistości Lily i stąd nie do końca wiedziała jak się zachować. Jej szczęka od nerwowego zacisku zaczęła ją niemiłosiernie boleć. Bluzka, którą próbowała włożyć na wilgotne ciało nie chciała współpracować i oplatała ją jedynie w niewygodnym uścisku. Wszystko jakby zaczęło się buntować z powodu fatalnego doboru słów, którego się dopuściła.
- Chcę do domu. - zagrzmiała tonem małego dziecka, którego niespełniona sklepowa prośba uraziła go do granic. Chciała zniknąć a nie potrafiła sama dotrzeć nawet na przystań. Była zależna od niego co najmniej przez najbliższe minuty.

TJ Buchanan
sumienny żółwik
nick
ODPOWIEDZ