Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Obrazek



[dziś mam na sobie]


Chwila nieuwagi. Czasem dokładnie tyle było potrzebne by wzniecić przypadkowy pożar, ale też stracić stracić torebkę, jak przekonywała się właśnie Sage. To miał być spokojny wypad na plażę w celach wypoczynkowych. Opalenizna tak naprawdę była tylko bonusem, a rudzielec na słońce i tak musiała uważać bardziej od innych. Na szczęście dobry krem zawsze ratował sytuacje, jeśli tylko nałożyła go ponownie po wyjściu z wody i właśnie taki miała plan, gdy zostawiła swój ręcznik by opłukać się pod prysznicem. Chyba tylko dzięki zrządzeniu losu w odpowiednim momencie zwróciła uwagę na mężczyznę podejrzanie kręcącego się pomiędzy plażowiczami. Cały czas się rozglądał, jakby właśnie zauważony być nie chciał, aż w końcu mijając legowisko Eimer, w przelocie zahaczył o plastikowy uchwyt jej torby, podnosząc ją ze sobą.
Nawet jeśli ktoś to spostrzegł, to nie zareagował nikt. Nikt poza rudą rzecz jasna.
- HEJ! ODŁÓŻ TO ZŁODZIEJU! - z wodą nadal spływającą po rozgrzanej skórze, truchtem ruszyła w stronę kolesia. Jej krzyk oczywiście zwrócił sporo par oczu, a sam zainteresowany momentalnie zerwał się biegiem, kilka razy zerkając do tyłu przez własne ramię.
- Kurwa mać - zaklęła pod nosem Sage, szybko upewniając się, że nic nie wypadnie z jej kusego, kąpielowego stroju, zanim udała się w pościg. Za plecami słyszała jeszcze wyraźnie gwizdek ratownika, ale nie miała pewności czy chodzi o nią, czy może gdzieś na horyzoncie pojawił się rekin. Aktualnie jej problemem był dziad uciekający z jej torebką. I jasne, Eimer była w świetnej formie, ale bieg po gorącym, zapadającym się piasku wcale nie należał do najłatwiejszych. Szczególnie, jeśli jedyne co miała do dyspozycji to własne, nagie stopy.
Wyminęła kilka osób, usiłując nie stracić złodzieja z oczu, a gdy tylko dostrzegła, że kieruje się w stronę pobliskiego baru, przyspieszyła wołając już z daleka
- ZATRZYMAĆ TEGO ZŁODZIEJA! UKRADŁ MI TOREBKĘ!




Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Look

Jego śledztwo dobiegało już końca. Pozostało tylko zaczekać aż namierzą jego podejrzanych, a najbardziej prawdopodobnie sprawców i będzie mógł zamknąć sprawę Sai, a jej pozwolić zamknąć rozdział ze swoim imieniem. Skoro i tak musiał czekać, bo nie zamierzał jeździć po mieście szukając kogoś, kto mógł ukrywać się w jakiejś melinie, a co za tym idzie szanse na zauważenie ich na ulicy graniczyły z zerem, postanowił oddać się swojemu najpotężniejszemu nałogowi. Dzisiaj teoretycznie nie był na służbie, więc mógł sobie pozwolić na kilka drinków przy plaży jeszcze za dnia. Jego zaprzyjaźniony barman na pewno będzie szczęśliwy z większego napiwku, a on przynajmniej na jakiś czas przestanie myśleć o tym całym syfie w swoim życiu. Zazwyczaj przechodził od razu do whisky, aczkolwiek dzisiaj był w lepszym humorze niż normalnie więc zamówił sobie jeden z tych kolorowych drinków z parasolką co by się za szybko nie skuć. W oddali słyszał jakieś krzyki, lecz niezbyt się nimi przejmował. To mogły być po prostu jakieś dzieciaki, którym piłka gdzieś uciekła. Musieliby tam kogoś mordować żeby wzbudziło to jego zainteresowanie. Dzisiaj nie był policjantem, a po prostu samotnym gościem na plaży.
Cóż, traf chciał, że życie wybrało dla niego zupełnie inaczej. Zdążył przejść zaledwie dwa kroki w stronę stolika ze swoim pociesznym drinkiem kiedy na torze kolizyjnym kątem oka wypatrzył jakiś szybko zbliżający się obiekt. Właściwie odruchowo przygotował się do odepchnięcia rozpędzonego mężczyzny. Potraktował gościa swoim barkiem, aczkolwiek jego pęd był tak duży, że wesoły drink wypadł mu z dłoni kiedy robił krok w tył by się nie przewrócić. Cała zawartość wsiąkała właśnie w barowe deski. Roderick spojrzał na to, co zostało z jego szczęśliwego momentu, później na gościa, który zatrzymał się na belce podpierającej dach, jeszcze raz na rozbitą szklankę i dużo nie myśląc wymierzył gościowi prawego sierpowego. Był takim obrotem spraw bardziej niż zaskoczony. Jeszcze bardziej, gdy policjant obrócił go nogą, usiadł mu na plecach i skuł kajdankami.
- Właśnie kosztowałeś mnie mojego pierwszego drinka dzisiejszego dnia. - syknął przez zaciśnięte zęby zapinając kajdanki tak żeby bolało - Za napad na funkcjonariusza jest chyba 5 lat. - uśmiechnął się złowieszczo nawet nie będąc świadomym, że właśnie udaremnił kradzież.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Teoretyczne dni wolne. Sage doskonale znała to pojęcie. Niby człowiek miał wreszcie czas by odciąć się od pracy i zająć swoimi sprawami, ale i tak był wzywany w razie potrzeby. No cóż, taki zawód. Nie bez powodu przecież nazywa się to 'służbami mundurowymi'. Poza tym ani Eimer ani Edevane'a nikt nie ciągnął tam na siłę. On do policji zaciągnął się wprawdzie dużo wcześniej, ale i Ruda miała już pewien swój dorobek w straży. Co ich łączyło? Chęć spokojnego spędzenia wolnego popołudnia na plaży. Samotnie, należy dodać. Życzenie niby proste, a Sage i tak udało się je skomplikować gdy czekająca przy ręczniku plażowa torba padła łupem złodziejaszka o lepkich rączkach. Eimer przynajmniej miała teraz nauczkę. Następnym razem dwa razy się zastanowi przed skorzystaniem z letniska dla turystów, bo plaże znane tubylcom wydawały się o wiele bezpieczniejsze, nawet jeśli nieco bardziej oddalone.
Tymczasem pani Strażak w pewnym zdumieniu obserwowała jak mężczyzna stojący na torze kolizyjnym z przestępcą widocznie przygotowuje się by przyjąć atak zamiast uskakiwać gdzieś w bok. Z drugiej strony po szybkiej analizie jego gabarytów Sage doszła do wniosku, że być może podjął właściwą decyzję. Jeśli ktokolwiek mógł powstrzymać złodzieja, to chyba tylko nieznajomy w białym T-shircie, i tak też zrobił. Sama siła uderzenia wystarczyła by odrzucić napastnika do tyłu, na co Eimer zareagowała zadowolonym uśmiechem, przyspieszając nieco tempo. Mina szybko jej jednak zrzedła, bo jej wybawca rzucił się na chłopaka z pięścią, zaraz potem sprawnie obezwładniając go i zakuwając w kajdanki. Cóż, to sporo wyjaśniało.
- Dorzuć coś jeszcze za kradzież, panie Władzo. Koleś uciekał z moją torebką - wtrąciła się Ruda, wreszcie docierając na miejsce. Oddech miała nieco przyspieszony, poza tym nie wykazywała większych objawów zmęczenia swoim pościgiem. Na pewno za to była pod wrażeniem wzorowo przeprowadzonej akcji.


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ten dzień naprawdę miał być jednym z tych, kiedy nie będzie już inspektorem, a po prostu zwykłym gościem sączącym drinka przy barze. Ostatnio miał zdecydowanie zbyt dużo atrakcji w jego obecnym śledztwie, a dziś miał zamiar oddać się po prostu swojemu najgorszemu nałogowi pod czujnym okiem zaprzyjaźnionego barmana, który nie da mu się stoczyć na tyle by wywalili go z roboty. To ostatnie, co mu tak naprawdę w życiu zostało, a do czego ostatnio podchodził zdecydowanie zbyt frywolnie. Stąd gdy już pierwszy drink został mu tak brutalnie odebrany, nie można się dziwić, że trochę puściły mu nerwy i właściwie to on przekroczył pewne granice obchodzenia się ze sprawcą przestępstwa, ale kto by mu tutaj wypominał? Robił już gorsze rzeczy by rozwiązać swoje śledztwa i uratować ludziom życie, więc akurat ten chłopak wykaraskał się z tego wszystkiego z całkiem małymi obrażeniami. Co to jest rozcięta warga i może zwichnięty bark po tym jak wpadł na ten słup? Mogło być o wiele, wiele gorzej.
Siedząc na obezwładnionym już sprawcy tak haniebnego czynu, jak wylanie mu drinka, zastanawiał się co jeszcze mógłby mu dorzucić żeby pozbyć się takiego ścierwa z tutejszych ulic, kiedy usłyszał kobiecy głos dobiegający gdzieś z boku. Odwrócił się w tamtą stronę i od razu szerzej otworzył oczy widząc kobietę stojącą obok niego. Była naprawdę piękna. Wyglądała świetnie w tym kostiumie, a do tego ten kolor włosów... Cóż, zawsze miał coś do rudych tylko bardzo dobrze to ukrywał. Słysząc natomiast czego dopuścił się ten biedaczek pod nim, nie zazdrościł mu losu, który go spotka.
- Auć... Czyli mamy napaść na policjanta za pięć lat, kradzież od tej pięknej pani za kolejne dwa lata ponieważ wartość torebki oraz straty moralne tej pani są tego warte. - uśmiechnął się tryumfalnie zaciskając trochę mocniej kajdanki - O czymś zapominam? - zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny podając jej leżącą wcześniej na ziemi torebkę.
Było wiele przestępstw za które zamykał już ludzi. Niektóre naprawdę ciężkie, chore i pokręcone, ale jeśli miał być szczery to właśnie kradzież była w jego top trzy zbrodni doprowadzających go do furii. Na podium był jeszcze gwałt oraz zabójstwo (zwłaszcza kobiet), ze znęcaniem się nad zwierzętami zaraz za podium i blisko tej właśnie kradzieży. Skoro udało mu się wypełnić już dobry uczynek dzisiejszego dnia chyba będzie mógł teraz zacząć sączyć te swoje drinki i wszechświat nie zadecyduje znów wejść mu w drogę, prawda?

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
To mogło być nawet ciekawe, sprawdzenie na ile pracę strażaka i policjanta można było porównać, bo sporo elementów z opisu Rodericka pasowało też do doświadczeń Sage. Mężczyzna był jednak naiwny wierząc, że po wyjściu z komendy zwyczajnie przestawał być stróżem prawa. Nawet po skończonym dyżurze i ze schowaną odznaką trudno było by na pewne sprawy brunet pozostał obojętn, jak choćby rabunek w biały dzień, aczkolwiek może właśnie wlewany w siebie alkohol miał mu tą obojętność zagwarantować. Cóż, jeśli tak, los nadal miał dla niego w tym dniu nieco inne plany.
Na technikaliach Eimer totalnie się nie znała. Jedynie własne sumienie podpowiadało jej, że nieznajomy być może obszedł się ze złodziejaszkiem trochę za ostro. Miała wprawdzie w torebce cały swój portfel z dokumentami, a nawet wodoodporny głośnik i markowe okulary, ale wątpiła by ich dodana wartość usprawiedliwiała rozciętą wargę i zwichnięty bark. Poza tym chłopak był dość młody. Pewnie potrzebował tej kasy na coś głupiego. Im dłużej Sage mu się przyglądała, tym bardziej ruszało ją sumienie.
- Puść mnie psycholu! - cóż, szarpanie się na pewno nie działało na korzyść podejrzanego. Szczególnie, że jak już pan Policjant skończył się przyglądać rudowłosej, tylko pociaśnił jego kajdanki. Eimer wykorzystała to by przycupnąć koło nich, zwracając się do leżącego chłopaka.
- Po co Ci była ta kasa? Ćpasz?
- Nic nie ćpam! Chcieliśmy pojechać z kumplami do Cairns! Odwołaj tego goryla, miażdży mi rękę!
- Miażdży Ci rękę, bo torebki plażowiczów to nie Twój bankomat. Na szczęście w więzieniu pieniądze nie będę Ci aż tak potrzebne. Słyszałam, że mają tam inne, ciekawsze waluty -
tu zerknęła porozumiewawczo na wciąż nieznanego jej policjanta. Z bliska jego oczy wydawały się równie niebieskie co morze za ich plecami. Zbudowany też był całkiem przyjemnie.
- Nie chcę iść do pierdla, przepraszam za tą torebkę, to się nie powtórzy, obiecuję!
- Co? Nie dosłyszałam.
- Przepraszam za torebkę -
powtórzył chłopak z policzkiem nadal przyciśniętym do barowych desek.
- Przepraszasz za torebkę i znajdziesz sobie przyzwoitą pracę? - dodała Eimer.
- Tak! Tylko niech ten psychol wreszcie ze mnie zejdzie!
- Chciałabym pomóc, ale to z nim nadal musisz się dogadać w sprawie napaści na policjanta -
metaforycznie 'rozłożyła ręce', tymi realnymi odbierając swoją zgubę od nieumundurowanego oficera - Dzięki - mruknęła, odgarniając miedziane pasma z piegowatego policzka. W rudej głowie już kreował się plan by odkupić swojemu wybawcy utraconego drinka.


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niestety Roderick już od jakiegoś czasu nie miał większego problemu z pozostawaniem biernym na mniejsze przewinienia w jego otoczeniu. O ile nie oddziaływały bezpośrednio na niego potrafił przejść całkiem obojętnie obok jakiegoś podrzędnego złodzieja czy dilera. Chyba, że rzecz działa się w jego najbliższej okolicy, to żeby nie wyjść na jakiegoś fajtułapę zajmował się problemem, więc przynajmniej wśród sąsiadów zachowywał jako taką reputację kiedy nie przewracał im śmietników wracając po pijaku do domu. Kiedyś był bardzo prawym gościem zaabsorbowanym pomaganiem innym. Przestrzeganiem prawa... Jednak wieloletnia kariera oraz wszystkie okropności, które kryminaliści potrafili wyrządzić jego rodzinie zweryfikowała jego poglądy i zmieniła charakter. Przestał już wierzyć, że jego praca robi komukolwiek jakąś różnicę. Przyskrzynił w swojej karierze już setki większych i mniejszych ryb, a roboty zawsze było tyle samo. Utnij jeden łeb, wyrastają z czasem dwa kolejne.
W tym przypadku interweniował bardziej z przypadku niż powinności. Nawet nie widział dziewczyny, która biegła za złodziejem. Gdyby wiedział komu zawędził własność pewnie byłby skłonny do pomocy. W każdym razie w ten czy inny sposób chłopak wylądował na deskach wijąc się pod ciężarem jego ciała, a jemu zabawnie oglądało się tę całą scenę pomiędzy rudowłosą a kryminalistą. Wiedziała jak skorzystać z okazji, kiedy tamten nie był już dla niej żadnym zagrożeniem. Wydawała się zupełnie niewzruszona całym tym zajściem. Trochę poirytowana na pewno. Musiała przerwać opalanie sądząc po tym, że jej włosy były całkiem suche. Później pędzić za chłopakiem. Nic przyjemnego, ale teraz przynajmniej mogła się z niego trochę ponabijać.
- Zdecydowanie i nie mówimy tutaj o papierosach, a znacznie starszym systemie barterowym. - uśmiechnął się do dziewczyny rozbawiony jej komentarzem.
Nawet udało jej się nakłonić kryminalistę do złożenia obietnicy poprawy. Już działała lepiej niż niektóre formy resocjalizacji, chociaż on też przy tym pomagał. Natomiast za każdym razem jak padało kolejne słowo "psychol", dociskał swoje kolano mocniej do pleców kryminalisty.
- Nie ma sprawy. - puścił jej oczko po czym wziął się za przeszukiwanie chłopaka.
Szybko znalazł jego portfel. Głupek miał nawet przy sobie swój dowód osobisty. Amatorszczyzna. Porównał zdjęcie z dokumentu do rozpłaszczonej na deskach twarzy. Zapamiętał sobie jego dane osobowe i po chwili namysłu zszedł z chłopaka podciągając go na klęczki.
- Skoro ta miła pani ci wybaczyła, a była główną poszkodowaną, mogę ci dzisiaj odpuścić, bo naprawdę nie chce mi się odwozić cię teraz na komisariat ani spędzać w twoim towarzystwie kolejnych trzydziestu minut zanim przyjedzie cię ktoś odebrać. - spojrzał na niego dość ostro - Jak znów cię tutaj zobaczę możesz być pewien, że znajdę przy tobie jeszcze narkotyki i posadzę cię na 15 lat przypominając sobie tę napaść na funkcjonariusza. - nachylił się by ściągnąć mu kajdanki - A teraz ukłoń się ładnie, przeproś i spieprzaj. - skinął na stojącą obok siebie kobietę krzyżując ręce na piersi.
- To się nigdy nie kończy... - westchnął gdy chłopaka nie było już w zasięgu wzroku - Wszystko ok? - spojrzał na rudowłosą ze szczerym zainteresowaniem - Oh, przy okazji nazywam się Roderick. - wyciągnął do niej dłoń na przywitanie ponieważ lubił te sytuacje jakoś przypieczętować.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Cóż, nie Sage oceniać kto zasługiwał na wymierzenie mu kary, a kto nie. Szczególnie, że sama właśnie planowała puścić drobnego złodziejaszka wolno, głównie dlatego, że przeprosił i obiecał poprawę. Pewnie kiepski byłby z niej policjant, głównie przez jej młody wiek oraz naiwność. Pomimo małego doświadczenia, we własnym zawodzie widziała już wprawdzie sporo, ale najczęściej miała do czynienia głównie z poszkodowanymi, nie sprawcami. Uganianie się za tymi drugimi leżało w obowiązkach policji właśnie, jednak Sage trudno było stwierdzić kto tak naprawdę odwalał tu 'brudną robotę'. Jej na pewno spało się spokojniej ze świadomością, że ktoś chociaż próbuje dorwać tych wszystkich złoczyńców czy podpalających budynki psycholi. Pozostaje nam wierzyć, że i Roderick nie puściłby takich wolno.
Z napastnikiem Eimer to jednak faktycznie był 'wypadek po pracy'. Mężczyzna znalazł się po prostu w odpowiednim czasie i odpowiedniej porze, chociaż chłopak, którego zakuł w kajdany, pewnie miał nieco odmienne zdanie. Tym lepiej, że Sage szybko uświadomiła mu jak kiepsko wyjdzie na pyskowaniu. Ona też była kiedyś w jego wieku, poza tym miała kilku starszych braci. Wiedziała jak durne pomysły potrafią pojawiać się w niedorosłych, męskich głowach.
Gagatek i tak miał sporo szczęścia. Już po pierwszym uśmiechu bowiem rudzielec zrozumiała, że nie trafili na przesadnego służbistę. Pan policjant na pewno lubił się popisać, skoro trzymał pod ręką kajdanki, ale miał chyba lepszy dzień, bo szybko podchwycił rozumowanie poszkodowanej. Albo to, albo nie przepadał za wciskaniem smarkaczy za kratki. Jego zadanie teoretycznie było zakończone po tym jak oddał Sage torebkę, ale blondyn miał chłopakowi do powiedzenia jeszcze kilka słów. Eimer też została by wszystkiemu się przysłuchiwać. Tekst o narkotykach zabrzmiał dość poważnie, skutecznie zamykając złodziejaszkowi usta. No, przynajmniej do momentu ściągnięcia kajdanek.
- Możecie mi oboje obciągnąć, szczególnie Ty, piegowata! - tymi słowami pożegnał ich chłopak, po raz kolejny zrywając się zabójczym biegiem, tym razem w odwrotnym kierunku. Sage była prawie pewna, że pokazał im nawet środkowy palec, zanim zniknął pomiędzy autami na pobliskim parkingu.
- Jak to tam z tym Jezusem leciało? Nadstaw drugi policzek? - zaśmiała się, z braku laku próbując obrócić wszystko w żart. Ostatecznie odzyskała swoją torbę, a to chyba było najważniejsze. Młodzież? Cóż, widocznie nadal musi się wyszaleć - Nic mi nie jest i .. dzięki za pomoc - rzuciła w górę, do mężczyzny. Skoro już się wyprostował, odnotowała jego niemal dwumetrowy wzrost - Rod - dodała jeszcze, gdy w międzyczasie się przedstawił, podając jej dłoń, którą chętnie uścisnęła - Sage Eimer. Chodźmy to baru, to postawię Ci nowego drinka zanim NBA się o Ciebie upomni, tak w ramach mojej wdzięczności - ah tak, po tych słowach dziewczyna jeszcze kontrolnie zerknęła na dłonie policjanta, nie doszukując się na nich żadnej obrączki. Teraz wydawał się czysty.



Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Roderick w swoich młodszych latach był bardzo przykładnym funkcjonariuszem. Nigdy by nie pomyślał o własnoręcznym wymierzaniu kary. Zawsze oddawał to w ręce sądu nawet jeśli z niektórymi wyrokami się nie zgadzał. Prawo nie było perfekcyjne i do pewnego momentu w swoim życiu był to w stanie przełknąć. Dopiero po tamtej tragedii wziął sprawy w swoje ręce i samodzielnie uprzykrzał życie kryminalistom gdy sobie na to zasłużyli. Nie upadł na szczęście jeszcze tak nisko by pastwić się nad niewinnymi podejrzanymi, chociaż ci mniej niewinni zdążyli już poczuć jego niechęć na swoich twarzach. W końcu nie bez powodu go zdegradowali i zesłali na ten koniec świata żeby mieć go z głowy. Ze swoim obecnym stażem był już w stanie bez problemu określić który kryminalista potrzebuje dodatkowego wymiaru kary z jego repertuaru, a którego można oddać w ręce mniej kompetentnych sędziów.
W przypadku tego gagatka nawet by go nie zatrzymywał gdyby nie był z nim na torze kolizyjnym. Chociaż cholernie gardził złodziejami, nie miał zamiaru uganiać się za jakimś gówniarzem, który zwinął komuś telefon. Może gdyby wiedział, że zwinął go takiej pięknej dziewczynie zmieniłby zdanie. Cóż, nie oszukujmy się, zdecydowanie zmieniłby zdanie i pewnie nawet by za gościem pobiegł, chociaż nie zawsze kończyło się to dobrze. Przez te kilkanaście lat służby nauczył się już kiedy nie trzeba być bohaterem.
Gdyby nie rudowłosa młody kryminalista pewnie skończyłby jeszcze dzisiaj w pace. Ostatnio Edevane miał coraz większe problemy z kontrolą swoich impulsów oraz gniewu, więc całkiem prawdopodobne, że gdyby nie pojawiła się za swoją zgubą, dowaliłby mu kilka paragrafów i upewnił się, że zbyt szybko nie wróci do swojego fachu. Na pewno tego nie doceni ale była jego zbawieniem. Tylko przez wzgląd na nią puścił go wolno.
Szybko przekonał się, że był to błąd. Słysząc tę pyskówkę można było zauważyć, jak delikatnie drgnęła mu powieka. W ten niebezpieczny sposób, który nie zwiastował niczego dobrego. Dlatego właśnie przestał dawać kryminalistom drugie szansy. Daj im palec, a odgryzą ci całą rękę, a później wyplują. Kiedy największa poszkodowana próbowała to wszystko obrócić w żart, on nie zamierzał tego tak zostawić. Wyciągnął z tylnej kieszeni dowód osobisty chłopaka i cyknął mu fotkę. Kto powiedział, że nie można nauczyć starego psa nowych sztuczek?
- Jesus, którego znam mówi zupełnie inne rzeczy. - mruknął wybierając numer w swoim telefonie - Hola, amigo. Pracujesz dzisiaj? Świetnie. Wysłałem Ci fotkę. Wjedź z kolegami, doprowadźcie do aresztu i... - w tym momencie powiedziałby żeby coś mu podrzucili, ale po spojrzeniu na dziewczynę postanowił nie niszczyć jej wiary w wymiar sprawiedliwości - Dowal mu znieważenie i napaść. Wrzuć do sauny i pozdrów go od psychola z plaży. Gracias. Na razie. - zakończył rozmowę w wyraźnie lepszym humorze niż ją zaczynał chowając wszystko do kieszeni.
- Nie ma sprawy. Trzeba ich uczyć młodo zanim przeskrobią coś większego. - uśmiechnął się do niej przyjaźnie przytakując gdy skróciła jego imię.
Nikt w tym mieście nie zwracał się do niego w ten sposób. Z drugiej jednak strony nie miał tutaj właściwie żadnych przyjaciół. Zaledwie kilku znajomych, którzy potrafili znieść jego charakter bo często stawiał kolejki w barze. Jakby nie patrzeć sam był sobie winny, ale nie miał nic przeciwko by nowo poznana dziewczyna właśnie tak się do niego zwracała.
- Nie, gdzie tam. Przecież nie będziesz mi stawiać drinka. - pokręcił głową - Ale może dasz się po prostu zaprosić na drinka skoro już nasze drogi się skrzyżowały? - uśmiechnął się zalotnie - Taka ładna dziewczyna nie powinna kupować swoich własnych drinków.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
To fakt. Nawet jeśli oboje pracowali w służbach mundurowych, nadal dzieliła ich przepaść w kwestii doświadczenia. Sage była dopiero na początku swojej drogi. Z pomocą Duke'a zaciągnęła się i zdała wszystkie testy, krótko potem rozpoczynając służbę. Od zawsze była narwana, więc i jej dostosowanie się do poleceń przełożonych sprawiało czasem problemy. Przynajmniej do czasu, aż nie doprowadziła w ten sposób do wypadku, w którym otarł się o śmierć jej kolega z drużyny. Dopiero po tym nabrała nieco pokory, a koleś na kilkanaście długich miesięcy wylądował w gipsie. Tą naczukę Eimer planowała zapamiętać do końca życia. W końcu człowiek powinien uczyć się na błędach. Roderick na pewno by się z nia zgodził.
A o tym, że złapał jej złodzieja tylko dlatego, że była ładna, a ten sam pojawił się na jego drodze, Sage pewnie wolałaby nawet nie wiedzieć. Sprawiedliwość należała się przecież wszystkim, nie tylko tym urodziwym. O tym jednak Edevane wspominać jej nie musiał, tym bardziej, że pierwsze wrażenie wywarł całkiem niezłe. Ich kolega z lepkimi rączkami miał sporego pecha, że trafiło akurat na niego. Mierzący niemal dwa metry policjant obezwładnił go bez większych trudności, wcześniej równie lekko odpierając rozpędzonego mężczyznę, co było dość imponujące. W ostatecznym rozrachunku to Sage okazała się zbyt miękka, odpuszczając winy agresora i do tego samego namawiając Roda. Szkoda, że chłopak nie skorzystał z udzielonego mu kredytu zaufania.
W tym wypadku Eimer mogła już tylko przyglądać się jak rozeźlony brunet wyciąga telefon, a potem przysłuchiwać się krótkiej rozmowie - Sauna? - rzuciła pytająco, nie mając pojęcia co Edevane mógł mieć na myśli. W Australii o ten fiński wynalazek było raczej dość ciężko. Wątpiła też, aby kryminalistom oferowało się pobyt w aresztowym SPA. A co do imienia policjanta, po prostu wydało jej się zdecydowanie zbyt długie i poważne. Ksywka 'Rod' za to nieco go odmładzała, ale nadal nie była w stanie zamaskować tradycyjnego podejścia.
- Nalegam. Uratowałeś mój ulubiony głośnik, odkupienie Twojego drinka to najmniej co mogę dla Ciebie zrobić - upierał się rudzielec, cały czas jednak odwzajemniając uśmiech mężczyzny. Jeśli dobrze to rozegra, może nawet zagwarantuje sobie domową kolację spod ręki Eimer. Tak w ramach podziękowań dla plażowego bohatera. Tymczasem, z portfelem w ręce Sage już zmierzała w stronę baru - Co tam miałeś? Sex on the beach?


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Doświadczenie w tego typu pracy robiło z człowieka dobrego dochodzeniowca, lecz potrafiło również nauczyć dość dużego cynizmu. Pomimo swoich problemów z alkoholem Roderick nadal był świetnym inspektorem. Kiedy był trzeźwy nie umykały mu żadne szczegóły, każdą sprawę doprowadzał do końca. Problemem było jednak to, że nie ważne ilu kryminalistów przyskrzynił ten świat nigdy nie nie zmieniał. Nie ważne jak gruba była następna ryba, w jej miejsce za każdym razem wyrastała kolejna albo jakaś mniejsza szajka. Przestępczość zorganizowana rządziła się swoimi prawami, których kodeks prawny zazwyczaj nie obejmował. Zbyt wielu karierowiczom zależało tylko na tym by przyskrzynić kogoś rozpoznawalnego, urządzić konferencję prasową, a to, co działo się z dziurą powstałą w półświatku zupełnie ich nie obchodziło. Im wydawało się to być nawet na rękę ponieważ za rok czy dwa będą mieć kolejny powód do celebracji sukcesów swojego wydziału.
Takie drobne sprawunki jak dzisiaj powinny mu przypominać, że został policjantem by pomagać ludziom, którzy są w jakiś sposób poszkodowani, aczkolwiek po przyglądaniu się temu wszystkiemu od środka przez ostatnie kilkanaście lat przestało to już wywierać na nim takie wrażenie. Czego nie może powiedzieć o samej kobiecie, której uratował część dobytku. Była naprawdę zjawiskowa i ciężko było oderwać od niej wzrok.
- Nazywamy tak areszt do którego wrzucamy wszystkich zboczeńców oraz przestępców seksualnych. Nie zaszkodzi pokazać młodzikowi co może go czekać jeśli dalej będzie kroczył tą ścieżką. Nazywamy to sauną ponieważ czasami robi się tam dość parno... - uśmiechnął się rozbawiony wymownie poruszając brwiami wierząc, że dziewczyna załapie dokładnie o co mu chodziło.
Oczywiście żaden normalny policjant nie pozwalał żeby sprawy zaszły za daleko, aczkolwiek czasami dobrze było jak taki młodociany przestępca spędził dwadzieścia cztery godziny bojąc się o integralność własnego tyłka. Często nabierali zupełnie innej perspektywy podejmując później lepsze życiowe wybory.
- W porządku, ale w takim razie ja też postawię ci jakiegoś drinka. Grzechem byłoby nie postawić tak pięknej kobiecie drinka skoro te niefortunne zdarzenie skrzyżowało nasze drogi. - puścił jej oczko i uśmiechnął się dość pewnie dając znać, że nie przyjmie w tym przypadku odmowy - Long Island. A dla Ciebie? - zwrócił się wpierw do barmana, a później do dziewczyny siadając na barowym stołku mogąc w końcu skupić na niej całą swoją uwagę.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Nie da się ukryć, że praca policji miała nieco 'syzyfowy' charakter. Szczególnie, że żadna ze spraw nigdy nie mogła być uznana za całkowicie zamkniętą. Na ogół wystarczył nowy dowód lub świadek by zmusić detektywów do ponownego przeanalizowania wszystkich okoliczności. Strona sądowa też niby miała im życie ułatwiać, ale nie zawsze tak było. Sprawy potrafiły ciągnąć się latami, do tego wystarczył dobry prawnik by zakwestionować winę oskarżonego i zmniejszyć wymiar jego kary lub ocalić go od niej całkowicie. Nie ma się co oszukiwać, im więcej ktoś miał pieniędzy, tym bardziej bezprawny mógł być.
Sage sama miała niechlubną okazję brać udział w paru takich sprawach. Podpalenia nie były w prawdzie w Lorne i okolicach aż tak częste, jednak zdarzały się akty głupiej zemsty. Często ogień miał być też sposobem na pozbycie się niewygodnych dowodów. Eimer nigdy nie zapomni twarzy mężczyzny, który z zimną krwią zamordował byłą żonę oraz córkę, na koniec podkładając pod ich dawny dom płomień. Z początku wszystkiego się wypierał, jednak koronerowi udało się udowodnić jego winę. Dopiero wtedy zbrodniarz zaczął się starać o uznanie go za niepoczytalnego, pomimo, że cała zbrodnia była wynikiem decyzji eks-żony o przeprowadzce do Stanów, gdzie z nowym partnerem i córką miał rozpocząć kolejny etap swojego życia. Dumne męskie ego nie było w stanie znieść takiego ciosu, doprowadzając do celowego pozbawienia życia. Sąd na szczęście miał podobne zdanie, a Sage poczuła się nieco lepiej wiedząc, że przyłożyła rękę do wsadzenia kolesia za kratki. Podejrzewała też, że Roderick takich historii do opowiedzenia miał na pewno zdecydowanie więcej.
- Słodki Jezu, Ty nie żartujesz, prawda? - mina jej nieco zbledła na myśl o chłopaku otoczonym tak niechlubnym gronem. Pozostawało jej mieć tylko nadzieję, że nic mu tam tak naprawdę nie grozi i chodzi jedynie o to by najadł się strachu. Koledzy Edevane'a po fachu na pewno pilnowali by w areszcie nie doszło do żadnej tragedii. Prawda?
- Cóż, mam dzisiaj wyjątkowo wolne, więc nie odmówię - zgodził się rudzielec, dłonią zaczesując długie włosy do tyłu by zaraz rzucić mężczyźnie flirciarskie spojrzenie. Zdecydowanie zwróciła jego uwagę, aczkolwiek nie było to takie trudne, gdy na sobie miała wyłącznie kuse bikini - Poproszę dwa razy - rzuciła jeszcze do barmana, bo Long Island brzmiało całkiem nieźle. Drogocenną torbę tymczasem odstawiła na ziemię, wsuwając nagie pośladki na barowy stołek obok Rodericka. Dobrze wybrał z tym barem, bo obsługiwali tu też plażowiczów, nie wymagając okrycia wierzchniego. Sama Sage też nie czuła potrzeby by czymkolwiek się zasłaniać. Jej wysportowane ciało powinno być raczej powodem do dumy, więc eksponowała je chętnie - To teraz powiedz mi Rod, jakim cudem nie wpadliśmy na siebie wcześniej? - zapytała, gdy spoczęły przed nimi dwie wysokie szklanki pełne bursztynowej mieszanki alkoholi - Widzisz, pracuję w Straży Pożarnej w Lorne i byłam prawie pewna, że kojarzę wszystkich lokalnych funkcjonariuszy.


Roderick Edevane
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Inspektor — Federal Police
36 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był to jeden z powodów dla których Roderick stracił wiarę w tutejszy system prawny i zaczął brać rzeczy w swoje ręce. Nie ważne jak bardzo obciążające dowody udało mu się zebrać w trakcie śledztwa, zawsze znalazł się jakiś prawnik, który potrafił połowę zanegować, resztę poddać w wątpliwość przez co rzadko kiedy kryminalista dostawał zasłużony wymiar kary. Widząc jak wiele osób, które udało mu się wsadzić za kratki po, czasami, miesiącach śledztwa, ma szansę wyjść na wolność za dobre sprawowanie po mniej niż połowie wymaganej kary krew się w nim gotowała. To samo właściwie stałoby się z mordercami jego rodziców gdyby sam w tej sprawie nie interweniował. Oczywiście nie pozabijał tych bydlaków, chociaż przeszło mu to wtedy przez myśl. Po prostu strasznie ich skatował i wraz z partnerem zgodnie powiedzieli, że musiała być to sprawka ich kolegów z kryminału. Ich wyroki nadal nie powalają na kolana i mają szansę wyjść za jakieś dziesięć lat, co jest niczym w porównaniu do tego, co mu odebrali z tak błahego powodu jak przyskrzynienie ich kilka razy w swojej dzielnicy.
Takich historii miał oczywiście dziesiątki. Zajmując się w głównej mierze przestępczością zorganizowaną oraz seryjnymi mordercami o profilu narodowym widział już naprawdę masę chorych rzeczy, których nie miał zamiaru nikomu powtarzać nawet gdyby mu za to zapłacili. Bez problemu napisałby z tych historii kilka całkiem dobrych thrillerów, ale żaden był z niego pisarz. Jego elokwencja w piśmie kończyła się na raporcie dla przełożonych czy jakiejś komisji. To między innymi to oraz kilka innych rzeczy wpędziło go w alkoholizm. Czasami zdarzały się jednak tak przyziemne sprawy, jak udaremniona przed chwilą kradzież, która miała mu przypominać dla kogo tak naprawdę to wszystko robił. Niestety nie miało to już tego samego efektu, co lata temu. Chociaż zdecydowanie nie pogardził pomocą takiej pięknej dziewczynie.
- Nie, w żadnym wypadku. - pokręcił głową trochę zdziwiony, że ktoś mógłby mu nie uwierzyć - Masz naprawdę wielkie serce jeśli martwisz się o tego chłopaka. - uśmiechnął się lekko - Ale nie martw się, nic mu się nie stanie prócz dużej dawki strachu o własny tyłek. To tylko areszt, a nie właściwe więzienie. Chłopaki czuwają, żeby nie było tam żadnych ekscesów. - przytaknął głową chcąc ją jakoś tym zapewnić.
Co prawda zdarzało się, że czegoś nie dopatrzyli, aczkolwiek to zawsze działo się celowo i na specjalną prośbę któregoś z funkcjonariuszy, któremu taki delikwent zaszedł za skórę. Na podobne traktowanie mogli również liczyć pedofile. Tych nie lubili nawet w areszcie, więc wystarczyło szepnąć słówko, a było splugawione ciało jego. O tym jednak dziewczyna nie musiała nic wiedzieć. Skoro zdążyli już zejść na inne tory, lepiej było nie wracać do całej tematyki kryminału.
- Wyjątkowo? Czyżbym trafił na kogoś ze służb ratunkowych? - unosząc pytająco brew zasiadł przy barze skinąwszy przy okazji na barmana, że potwierdza zamówienie.
Przy okazji nie mógł się powstrzymać przed omieceniem jej sylwetki wzrokiem. Wyglądała w tym bikini naprawdę dobrze. On nie nadawałby się na złodziejaszka. Widząc taką dziewczynę tylko by się gapił zamiast przejść do akcji.
- To pewnie dlatego, że nie jestem lokalny. - odpowiedział spoglądając na nią znad swojego drinka, którego w między czasie spróbował - Jestem inspektorem w policji federalnej, więc o ile nie gasiłaś żadnego magazynu z narkotykami, czy innymi substancjami związanymi z przestępczością zorganizowaną, nie mieliśmy szans zobaczyć się wcześniej, a szkoda. - uśmiechnął się filuternie - Przenieśli mnie tutaj z Sydney jakiś czas temu.

Sage Eimer
ambitny krab
Way
ODPOWIEDZ