kosmetyczka — DS Hair & Makeup
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
These boots are made for walking, and that's just what they'll do. One of these days these boots are gonna walk all over you.
will you just let me cheat you,
Bastian Hendrix?


Elise doskonale wiedziała, co robi.
To nie był zresztą pierwszy taki wyskok w jej wykonaniu. Była przygotowana. Odwiedziła klub kilkakrotnie. Znała ochroniarzy, szatniarzy i barmanów. Wiedziała, gdzie znajduje się jakie pomieszczenie. I wiedziała, kto ma klucze do gabinetu właściciela.
Tego wieczoru przyszła sama. Zagadała wcześniej szatniarza opowiadając zmyśloną historię o okropnym dniu w pracy w korporacji, czym zjednała sobie jego sympatię. Wykorzystując tłok przy wejściu, weszła na chwilę "tylko po telefon" za ladę oddzielającą korytarz od szatni i w tym czasie zwinęła duży pęk kluczy z haczyka koło drzwi. Któryś musiał pasować do gabinetu właściciela. I tak było w rzeczywistości. Na jej szczęście nikogo nie było ani w gabinecie, ani w jego pobliżu. Wszystko układało się idealnie, także dziesięć minut później Elise przetrząsała wszystkie otwarte szuflady i szafki w pomieszczeniu. Z wartościowych rzeczy znalazła tylko męski zegarek (wygooglowała: był cholernie drogi) i srebrne, gustowne spinki od mankietów koszuli z literami B i H. Żadnej kasetki, żadnych pieniędzy. Trudno, spróbuje następnym razem. Wsadziła fanty do kieszeni i wyszła z gabinetu. Wystarczyło zamknąć drzwi na klucz i odnieść pęk na swoje miejsce, a misja zakończy się sukcesem...
Nagle usłyszała za sobą kroki. Serce Elise zabiło szybciej, kiedy w półmroku panującym od słabej żarówki nerwowo szukała odpowiedniego klucza, ale ręce jej drżały i poddała się. Z cichym brzękiem niosącym się echem po korytarzu wsunęła ukradkiem klucze do kieszeni. Wyprostowała się dumnie i oparła się plecami o ścianę obok drzwi zastanawiając się, co dalej? W miarę zbliżania się męskiej sylwetki serce Elise biło coraz szybciej. Szansa na wyjście cało z opresji ciągle istniała, wystarczyło dobrze wszystko rozegrać… Jej nieco ponad metr osiemdziesiąt w szpilkach kłóciło się z wizerunkiem głupiutkiej pick me girl, a dość elegancki w swojej kusości strój przeczył roli naiwnej trzpiotki, która zgubiła się w korytarzach szukając łazienki.
Toteż Elise obrała inną strategię.
No wreszcie, ile można czekać? — Westchnęła z pretensją patrząc mężczyźnie hardo w oczy znajdujące się niewiele wyżej od jej tęczówek. — Jestem od Connora. Miał wspomnieć, że się pojawię. — Wypaliła pierwszą wymówkę, jaka przyszła jej do głowy, aby zyskać na czasie. Nonszalancko zarzuciła włosy za ramię i spojrzała na mężczyznę wyczekująco, jakby nie miała całej nocy na rozmowy. Dla podtrzymania wizerunku pewnej siebie ustawiła się w swobodnej pozie opierając rękę na biodrze i wysunęła prowokacyjnie jedną nogę nieco do przodu eksponując odsłonięte udo. W duchu liczyła na to, że uda jej się rozproszyć uwagę mężczyzny na tyle, aby nie dostrzegł jej oznak niepewności jak szybkie bicie serca czy nerwowe trącanie dłonią kieszeni, aby upewnić się, że wciąż znajdują się w niej klucze i skradzione przedmioty.
niesamowity odkrywca
nick
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"


Bastian po hucznym Halloween myślał już o tym jak to będzie w święta wyglądało. Zawsze go ciekawiło jak kluby funkcjonują w tymże okresie a już najbardziej chyba czy ludzie serio zamiast wybierania choinki, papieru ozdobnego na prezenty i kolęd - wolą olać temat i się bawić. Znał ludzi których jarały święta ale spotkał też się z takimi co nie bardzo byli fanami świętowania. Mężczyzna taki jak Bastian zawsze korzystał z kolei z życia i ze wszystkiego, co oferuje frywolny oraz pełen blichtru świat klubów, nawet w takim okresie. A jedyne co uwielbiał w święta, to jemioła - która była zawsze pretekstem do całowania najczęściej nieznajomych lasek. Ogólnie u niego było jakiś takich tradycji aby ustawiać szopkę z siankiem, pasterzami czy aniołkami. Co najwyżej mógł sobie jakieś maskotkowego renifera gdzieś rzucić albo takiego ze światełkami aby nawet i w klubie czuć było tą atmosferę. Ale szczerze czy był sens? Może jeszcze złoto, kadzidło i mirrę rzuci na bar, a z głośników zamiast muzyki poleci jingle bells? To nie było jego święto i zdecydowanie wolał olać ten temat i po prostu się zając klubem, imprezami i tam też spędzić swoje święta. Dzisiejszego dnia ogarniał co było potrzeba a też ochrzaniał kogo trzeba za burdel i słabą organizację. Jakoś wszyscy go wkurzali a ta napięta atmosfera miesiąca który się zaczął, jeszcze bardziej go podkurwiała. Najlepszym więc wyjściem było na powrót zamkniecie się w swoim biurze i spokój od tych ludzi. Każdy coś od niego chciał a on był przecież jeden sam. Co raz głośniej rozmyślał nad zatrudnieniem jakiego managera który pomoże mu z tym wszystkim, ale to były na razie myśli. W drodze do siebie, w sumie nie spodziewał sie w tej części zastać kogoś obcego, a już na pewno takiego który nie powinien tutaj być. Tym bardziej się zdziwił gdy postać która mu się okazała była nieznajoma. Z daleka wydawało mu się, że to może kelnerka albo któraś z barmanek ale twarz kobiety nic mu nie mówiła. Zdziwił się gdy się odezwała pierwsza do niego niż on zdążył pomyśleć, kim to może być.
- Taa? Jakoś nie wierzę Pani. To po pierwsze nie jest miejsce w którym powinna się Pani plątać, a po drugie nie znam żadnego Connora. - rzucił, tak sobie sprawdzając co laska na to, bo jakoś nie wierzył w jej nędzne gatki. A może miał obawy, że to jakaś jego była przelotna znajoma z jednej nocki, którą spędzili i teraz go szukała bo albo chce więcej albo mają problem. Co jak co ale Hendrix zawsze się obawiał, że któraś go będzie szukać bo chciałaby coś, jakąś konkretną znajomość albo wpadkę zaliczyli i w ogóle. Czy trzeba dodawać, że stanął w sposób taki aby nie miała za bardzo możliwości szybkiego zwiania, do póki nie pozna prawdę, o tym kim jest i co tu robić. Gdyby tylko wiedział, że ma do czynienia ze złodziejką, to chyba od razu by ją zaciągnął z powrotem do pomieszczenia i przy tym jeszcze ją związał jakim paskiem od spodni do krzesła. No co? Bastian nie cierpiał biedaków, którzy łażą i kręcą się po jego klubie okradając jego czy ludzi się tam bawiących. Nie znał tej kobiety, ale co raz bardziej mu ta sprawa z nią śmierdziała, bo charyzmą chciała go zagadać i ogólnie jakoś dziwnie się wyginała w jego stronę.
Na flirt on już się doskonale uodpornił, przez lata wprawy i doświadczenia z kobietami, jakie to zdobył jako piękny, młody i bogaty panicz.


Elise Broughton
przyjazna koala
nick
brak multikont
kosmetyczka — DS Hair & Makeup
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
These boots are made for walking, and that's just what they'll do. One of these days these boots are gonna walk all over you.
Nie nabrał się. W pierwszej chwili zalała Elise fala paniki, ale przecież nie mogła dać po sobie poznać, jak bardzo przejęła się tym, że może zostać szybko zdemaskowana.
Broughton, kurwa, ogarnij się! Mentalny policzek pomógł w dojściu do siebie. Podobno najlepszą obroną jest atak, a ona musiała iść za ciosem, który już wymierzyła. Wystarczyło jedynie nieco zmodyfikować wcześniejsze założenia.
Jesteś właścicielem? — Otaksowała go na szybko wzrokiem. Przybrała na twarz maskę wyrażającą oceniającą dezaprobatę i cmoknęła z pretensjonalnym westchnieniem. Uniosła brew mu górze w geście “no dobrze, niech będzie, chociaż spodziewałam się czegoś… innego”. — Nazywam się Sandra, jestem siostrą poprzedniego właściciela. — Po rozmowie z szatniarzem Elise wiedziała, że niedawno klub został przekazany w nowe ręce. — Mój brat chciał sprawdzić, jak sobie pan — celowo użyła ironii — radzi z jego ukochanym dzieckiem. — Kolejne westchnienie miało oznaczać jednoznaczny wyrok, iż mężczyzna sobie nie radzi.
Tutaj do jej planu wkradła się kontrowersyjna myśl. Zdradzić się z kluczami, czy się nie zdradzić? Uzyska tym przewagę, czy wręcz wykopie sobie grób? Trudno, zrobi to. Może dzięki temu zyskać wiarygodność. A jeśli sprawy przybiorą niekorzystny obrót… będzie myśleć na bieżąco.
Widzę jednak, że niekoniecznie panujesz nad zespołem. Prowadzisz klub czy burdel? Jeśli to drugie, to nie mam pytań. Jeśli to pierwsze, polecam przyjrzeć się pracownikom. — Sięgnęła do kieszeni marynarki i wyjęła z nich pęk kluczy, który wcześniej zwędziła szatniarzowi. — Nie musiałam nawet odsłaniać dekoltu, żeby je zdobyć… — Założyła kółko od kluczy na palec wskazujący i zaczęła nimi kręcić mężczyźnie przed nosem, aby przyjrzał się dokładnie jej zdobyczy.
Za dużo powiedzieć, że Elise polubiła mężczyznę pracującego na szatni. Był sympatyczny, a i owszem, ale nie miała skrupułów, żeby poświęcić go na własny użytek.
To jak? Wpuścisz mnie do środka i wysłuchasz moich rad, czy będziemy rozmawiać na korytarzu? — Jawnie sobie z niego kpiła, chociaż jej ton był wymuszony. Arogancja nie była obcym jej narzędziem, jednak postawienie przed ścianą nie sprzyjało autentycznej pewności siebie.
Czekając na decyzję mężczyzny dopadły ją wątpliwości. Co ona robiła?! Zamiast stąd uciekać, jeszcze pchała się w paszczę lwa, ale na ten moment nie widziała lepszego wyjścia. Mężczyzna zasłonił jej jedną drogę ucieczki, musiała zatem szukać drugiej, nawet jeśli wiązało się to z dodatkowym ryzykiem.
W duchu dziękowała własnej próżności, że zeszłoroczną premię świąteczną wydała na oryginalny pasek YSL, który idealnie dopełniał i uwiarygadniał wykreowany przez Elise wizerunek bogatej snobki.

Bastian Hendrix
niesamowity odkrywca
nick
ODPOWIEDZ