przedszkolanka — lb community kindergarten
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
przedszkolaki, którymi się zajmuje wspólnie uznały, że wygląda ostatnio okropnie i nic w tym dziwnego, skoro od ostatnich dwóch tygodni spędza czas tylko na użalaniu się nad sobą, bo spodziewała się zaręczyn, a nie tego, że jej chłopak na boku posuwa koleżankę z pracy, o którą kazał jej się przecież nie martwić
jeden
Nie wiedziała, którą mieli godzinę. Telefon wyładował jej się jakiś czas temu (trzy drinki do tyłu, prawdę mówiąc, bo w ten sposób zaczęła już to sobie tłumaczyć), przyjaciółka, z którą tu przyszła zniknęła w drodze do toalety a muzyka, która dudniła w lokalu przeszkadzała jej nawet pomimo całego alkoholu, który w siebie wlała. Potrzebowała tego wyjścia. Potrzebowała się upić, by paść później na poduszkę – swoją, czyjąś, wszystko jedno – zasnąć natychmiastowo, nie po zalaniu się łzami podczas rozmyślania o tym, co poszło nie tak. Do tej pory szło jej świetnie. Czuła się niesamowicie lekko, a choć łapanie ostrości sprawiało jej coraz większą trudność, nie miało przeszkodzić jej to w kolejnej wycieczce do baru. Mężczyzna, który siedział przy zajmowanym przez nią stoliku – przedstawił jej się chyba z cztery razy, ale Darlie nie wyłapała jego imienia przez dudniącą muzykę – albo był nią serio zainteresowany, albo widział w upitej kobiecie łatwy łup. Co ważniejsze, dał jej swoją kartę kredytową, aby mogła kupić sobie kolejne mojito, a więc ruszyła – a choć przeprawa przez zatłoczony lokal przypominała trochę wycieczkę przez pełną zagrożeń dżunglę, wypity alkohol dodawał jej odwagi. Może dlatego zamiast wyminąć pierwszą osobę, która nie zeszła jej z drogi zadarła głowę znad swoich butów i gotowa już była na konfrontację – i tylko tyle dobrze, że szybko zamilkła, chyba zapominając języka.
Och — wydukała tylko z początku, nawet w swoim mizernym stanie będąc w stanie zrozumieć, że znała kobietę, która zmaterializowała się przed nią. By wspomnieć ich ostatnie spotkanie zmuszona była cofnąć się w czasie o kilka tygodni i przypomnieć sobie relację, w której wówczas była – nie smutek jednak, a złość naznaczała tę pamięć. Może gdyby trochę wcześniej wyjęła głowę z tyłka i połączyła fakty, nie dając zwodzić się głupimi argumentami, mogłaby wyjść z poprzedniego związku zwycięską ręką i oszczędzić sobie przynajmniej widoków, które po dziś dzień nawiedzały ją w najmniej oczekiwanych momentach. Czy spotkanie z Lauriel miało prawo pomóc jej zapomnieć, chociaż na ten jeden wieczór? Była w stanie zaryzykować. W najlepszym przypadku, tak – w najgorszym, zwali tę mizerną próbę zwrócenia na siebie uwagi na te kilka drinków, które zdążyła wlać w siebie w wyjątkowo szybkim jak na swoje możliwości tempie. Wyprostowała się wraz z realizacją, że musi wyjątkowo nieatrakcyjnie prezentować się zgarbiona niczym mieszkaniec strychu kaplicy Notre Dame i odchrząknęła jeszcze, jakby jakkolwiek miało to pomóc jej wyraźnie naruszonemu alkoholem głosu. — Nie spodziewałam się ciebie tutaj — przyznała zgodnie z prawdą, nie kontrolując trochę słów, które opuszczały jej usta. — Znaczy, że... w klubie, wiesz, bawiącą się, czy coś. Na studiach poznałam kilku prawników, no, studentów prawa i oni na przykład nigdy nie chodzili na imprezy, bo musieli wykuwać wszystkie te... formułki — wyjaśniła, choć bardzo okrężnie i, prawdę powiedziawszy, nie była przekonana, czy w pełni składnie. Machnęła jednak na to ręką (całe szczęście, że tą bez drinka) i głową skinęła w kierunku baru, tym gwałtowniejszym ruchem zmuszając siebie samą do przekroczenia z nogi na nogę w próbie utrzymania równowagi. — Może dasz się namówić na drinka? Potrzebuję towarzystwa, a moja przyjaciółka zdała się zapaść pod ziemię — wzdrygnęła ramieniem, aby propozycja wydała się w pewnym stopniu nonszalancka – nawet, jeśli bardzo, bardzo chciałaby, aby odpowiedź Lauriel była twierdząca.

lauriel buchanan
powitalny kokos
hibiscus
radca prawny — ratusz
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
  • 001.
Ze względu na wiele obowiązków w pracy, a także fakt, że po całym dniu niekoniecznie miała ochotę na wychodzenie gdziekolwiek i socjalizowanie się ze względu na swoje zmęczenie. Sama rzadko kiedy odwiedzała tutejszy bar czy kluby, prędzej robiła to w towarzystwie znajomych i tak też było tym razem. Dała się wyciągnąć swojej znajomej, ale tak właściwie nie musiała być długo do tego namawiana, bo od dłuższego czasu miała ochotę wyrwać się z domu i spędzić wieczór w inny sposób, niż przed laptopem, pracując, albo wylegując się na kanapie. Była to więc idealna okazja do tego, by chociaż trochę urozmaicić sobie dzień.
Dawno nie była w żadnym klubie, więc początkowo czuła się trochę dziwnie, ale szybko rozluźniła się i zmieniła nastawienie. Oczywiście tutejsze kluby znacznie różniły się od tych, które Lauriel odwiedzała w Sydney razem ze swoimi znajomymi, ale to niekoniecznie oznaczało, że te w Lorne Bay były gorsze. Miały swój własny, niepowtarzalny klimat i to sprawiało, że można było się w nich naprawdę dobrze bawić. Poza tym ze względu na mniejszą ilość mieszkańców miasteczka, w środku nie znajdował się aż taki ogromny ścisk, co według Buchanan należało do jednego z dużych plusów tego miejsca. Jednakże nie było ich na tyle mało, by jej przyjaciółka nie została zagadana przez pewnego mężczyznę, któremu najwyraźniej się spodobała, a tak przynajmniej wydawało się Lauriel. Zdecydowanie nie zamierzała sabotować szansy kobiety na przyjemny wieczór, dlatego zostawiła parę samą i właściwie miała już wychodzić z lokalu, gdy wpadła na Darlie. Początkowo w ogóle jej nie poznała, ale szybko zorientowała się, że to właśnie ona.
Ja ciebie też się tutaj nie spodziewałam — odpowiedziała z uśmiechem. Kobieta wyglądała na bardzo przybitą i korciło ją, aby zapytać, dlaczego, ale powstrzymała się przed tym. Domyślała się, że nie stało za tym nic miłego, a nie chciała dokładać Darlie cierpienia. — O, naprawdę? Widzisz, moje doświadczenia z prawnikami są zupełnie inne — przyznała, śmiejąc się. Kiedy zaczęła rozmawiać z Weselton, kompletnie zapomniała o tym, że jeszcze przed chwilą chciała stąd wyjść, dlatego odpowiedź na jej propozycję mogła być tylko jedna. — Chętnie. Moją znajomą zaczął podrywać jakiś facet, a ona wydawała się zainteresowana, więc nie chciałam im przeszkadzać — odparła. — Usiądziemy? — zaproponowała, wskazując na jeden z wolnych stolików. Gdy przy nim usiadły, Lauriel upiła łyk swojego piwa. — Czemu potrzebujesz towarzystwa? — spytała bezpośrednio. Nigdy nie sądziła, że znajdzie się z Darlie w takiej sytuacji, więc tym bardziej interesowały ją okoliczności tego zdarzenia. Od pierwszego spotkania chciała się o niej dowiedzieć więcej, zaintrygowana jej osobą, i nie zmieniło się to aż do teraz, dlatego zamierzała skorzystać z okazji, jaką podarował jej los.

darlie weselton
powitalny kokos
zimna matcha latte
ODPOWIEDZ