about
przedszkolaki, którymi się zajmuje wspólnie uznały, że wygląda ostatnio okropnie i nic w tym dziwnego, skoro od ostatnich dwóch tygodni spędza czas tylko na użalaniu się nad sobą, bo spodziewała się zaręczyn, a nie tego, że jej chłopak na boku posuwa koleżankę z pracy, o którą kazał jej się przecież nie martwić
jeden
Nie wiedziała, którą mieli godzinę. Telefon wyładował jej się jakiś czas temu (trzy drinki do tyłu, prawdę mówiąc, bo w ten sposób zaczęła już to sobie tłumaczyć), przyjaciółka, z którą tu przyszła zniknęła w drodze do toalety a muzyka, która dudniła w lokalu przeszkadzała jej nawet pomimo całego alkoholu, który w siebie wlała. Potrzebowała tego wyjścia. Potrzebowała się upić, by paść później na poduszkę – swoją, czyjąś, wszystko jedno – zasnąć natychmiastowo, nie po zalaniu się łzami podczas rozmyślania o tym, co poszło nie tak. Do tej pory szło jej świetnie. Czuła się niesamowicie lekko, a choć łapanie ostrości sprawiało jej coraz większą trudność, nie miało przeszkodzić jej to w kolejnej wycieczce do baru. Mężczyzna, który siedział przy zajmowanym przez nią stoliku – przedstawił jej się chyba z cztery razy, ale Darlie nie wyłapała jego imienia przez dudniącą muzykę – albo był nią serio zainteresowany, albo widział w upitej kobiecie łatwy łup. Co ważniejsze, dał jej swoją kartę kredytową, aby mogła kupić sobie kolejne mojito, a więc ruszyła – a choć przeprawa przez zatłoczony lokal przypominała trochę wycieczkę przez pełną zagrożeń dżunglę, wypity alkohol dodawał jej odwagi. Może dlatego zamiast wyminąć pierwszą osobę, która nie zeszła jej z drogi zadarła głowę znad swoich butów i gotowa już była na konfrontację – i tylko tyle dobrze, że szybko zamilkła, chyba zapominając języka.— Och — wydukała tylko z początku, nawet w swoim mizernym stanie będąc w stanie zrozumieć, że znała kobietę, która zmaterializowała się przed nią. By wspomnieć ich ostatnie spotkanie zmuszona była cofnąć się w czasie o kilka tygodni i przypomnieć sobie relację, w której wówczas była – nie smutek jednak, a złość naznaczała tę pamięć. Może gdyby trochę wcześniej wyjęła głowę z tyłka i połączyła fakty, nie dając zwodzić się głupimi argumentami, mogłaby wyjść z poprzedniego związku zwycięską ręką i oszczędzić sobie przynajmniej widoków, które po dziś dzień nawiedzały ją w najmniej oczekiwanych momentach. Czy spotkanie z Lauriel miało prawo pomóc jej zapomnieć, chociaż na ten jeden wieczór? Była w stanie zaryzykować. W najlepszym przypadku, tak – w najgorszym, zwali tę mizerną próbę zwrócenia na siebie uwagi na te kilka drinków, które zdążyła wlać w siebie w wyjątkowo szybkim jak na swoje możliwości tempie. Wyprostowała się wraz z realizacją, że musi wyjątkowo nieatrakcyjnie prezentować się zgarbiona niczym mieszkaniec strychu kaplicy Notre Dame i odchrząknęła jeszcze, jakby jakkolwiek miało to pomóc jej wyraźnie naruszonemu alkoholem głosu. — Nie spodziewałam się ciebie tutaj — przyznała zgodnie z prawdą, nie kontrolując trochę słów, które opuszczały jej usta. — Znaczy, że... w klubie, wiesz, bawiącą się, czy coś. Na studiach poznałam kilku prawników, no, studentów prawa i oni na przykład nigdy nie chodzili na imprezy, bo musieli wykuwać wszystkie te... formułki — wyjaśniła, choć bardzo okrężnie i, prawdę powiedziawszy, nie była przekonana, czy w pełni składnie. Machnęła jednak na to ręką (całe szczęście, że tą bez drinka) i głową skinęła w kierunku baru, tym gwałtowniejszym ruchem zmuszając siebie samą do przekroczenia z nogi na nogę w próbie utrzymania równowagi. — Może dasz się namówić na drinka? Potrzebuję towarzystwa, a moja przyjaciółka zdała się zapaść pod ziemię — wzdrygnęła ramieniem, aby propozycja wydała się w pewnym stopniu nonszalancka – nawet, jeśli bardzo, bardzo chciałaby, aby odpowiedź Lauriel była twierdząca.
lauriel buchanan
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- 001.
Dawno nie była w żadnym klubie, więc początkowo czuła się trochę dziwnie, ale szybko rozluźniła się i zmieniła nastawienie. Oczywiście tutejsze kluby znacznie różniły się od tych, które Lauriel odwiedzała w Sydney razem ze swoimi znajomymi, ale to niekoniecznie oznaczało, że te w Lorne Bay były gorsze. Miały swój własny, niepowtarzalny klimat i to sprawiało, że można było się w nich naprawdę dobrze bawić. Poza tym ze względu na mniejszą ilość mieszkańców miasteczka, w środku nie znajdował się aż taki ogromny ścisk, co według Buchanan należało do jednego z dużych plusów tego miejsca. Jednakże nie było ich na tyle mało, by jej przyjaciółka nie została zagadana przez pewnego mężczyznę, któremu najwyraźniej się spodobała, a tak przynajmniej wydawało się Lauriel. Zdecydowanie nie zamierzała sabotować szansy kobiety na przyjemny wieczór, dlatego zostawiła parę samą i właściwie miała już wychodzić z lokalu, gdy wpadła na Darlie. Początkowo w ogóle jej nie poznała, ale szybko zorientowała się, że to właśnie ona.
— Ja ciebie też się tutaj nie spodziewałam — odpowiedziała z uśmiechem. Kobieta wyglądała na bardzo przybitą i korciło ją, aby zapytać, dlaczego, ale powstrzymała się przed tym. Domyślała się, że nie stało za tym nic miłego, a nie chciała dokładać Darlie cierpienia. — O, naprawdę? Widzisz, moje doświadczenia z prawnikami są zupełnie inne — przyznała, śmiejąc się. Kiedy zaczęła rozmawiać z Weselton, kompletnie zapomniała o tym, że jeszcze przed chwilą chciała stąd wyjść, dlatego odpowiedź na jej propozycję mogła być tylko jedna. — Chętnie. Moją znajomą zaczął podrywać jakiś facet, a ona wydawała się zainteresowana, więc nie chciałam im przeszkadzać — odparła. — Usiądziemy? — zaproponowała, wskazując na jeden z wolnych stolików. Gdy przy nim usiadły, Lauriel upiła łyk swojego piwa. — Czemu potrzebujesz towarzystwa? — spytała bezpośrednio. Nigdy nie sądziła, że znajdzie się z Darlie w takiej sytuacji, więc tym bardziej interesowały ją okoliczności tego zdarzenia. Od pierwszego spotkania chciała się o niej dowiedzieć więcej, zaintrygowana jej osobą, i nie zmieniło się to aż do teraz, dlatego zamierzała skorzystać z okazji, jaką podarował jej los.
darlie weselton