mama niemowlaka — bawi się w panią domu
22 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Urodziła córeczkę. Niestety jej ojciec to gamoń, więc podrywa chłopców na wielkie, pełne mleka cycki.
Dobrych wzorców na próżno szukać również w rodzinie dziewczyny. Mimo że matka zdobyła niezgorsze wykształcenie oraz stabilną pracę, wykazywała się cechami, które zazwyczaj przypisuje się mniej rozsądnym ludziom. Najgorszą z nich było trwanie przy mężczyźnie, który na to nie zasługiwał. Jakby małżeństwa nie można było zerwać, a rozwody nie istniały. Lally nie mogła dłużej patrzeć na to, jak ten związek wyniszcza jej matkę i dlatego wyprowadziła się z domu, zwalając się na głowę Peacey’owi. Wyszła z założenia, że skoro wszelkie próby wytłumaczenia rodzicielce, że bez tego wrzodu żyłoby im się znacznie lepiej, spełzły na niczym, więcej uczynić nie mogła. Ponad to od teraz miała być odpowiedzialna również za maleńką Hope. Nie mogła więc martwić się o wszystkich!
— Aż tak sobie nie schlebiaj, nie podrywam cię — rzuciła, przyglądając mu się oceniająco, z odrobiną wymuszonej niechęci. — Nie urządza mnie wygrana walkowerem. Wolę pokonać cię uczciwie, bo, spójrzmy prawdzie w oczy, jestem trzeźwa, więc na nogach trzymam się stabilnie, w dodatku i bez rozciągania jestem sprawniejsza od ciebie — wyjaśniła skąd – jej zdaniem – wzięło się przekonanie o wygranej. Tak naprawdę nie lekceważyła przeciwnika. Widząc jego wcześniejsze podejścia była pełna uznania, ale powiedzenie mu tego nie przyniosłoby jej żadnych korzyści. Wolała więc udawać, że nie przejmuje się marną konkurencją. — Ale nie myśl o tym. Przecież koniec końców liczy się dobra zabawa, prawda? — zasugerowała i mrugnęła pojednawczo do chłopaka.
Gdy osoby trzymające linę obniżyły jej wysokość, Lally ochoczo podeszła, by zmierzyć się z wyzwaniem. Zgięła kolana i walcząc z grawitacją (oraz sterczącym biustem, którym mogłaby przypadkiem zahaczyć naprężoną linę) przeszła pod spodem. Kiedy tego dokonała, wyprostowała się i pełna dumy wykonała taniec zwycięstwa, który więcej miał wspólnego z wygłupieniem się niżeli podziwem.

nico tribbiani
powitalny kokos
K.
brak multikont
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nie ma co, ludzie potrafią naprawdę na wiele sposobów skopać swoim dzieciom życie i psychikę. Nawet jak w teorii starają się zachować w określony sposób, żeby niby tę rodzinę utrzymać. To chyba było najgorsze, bo uczyło dzieci tkwienia w nieszczęśliwości, toksyczności, lęku przed samotnością i tworzenia samooceny poprzez.. no bycie z kimś. Co jest autentycznie jedną z najbardziej niebezpiecznych rzeczy na świecie, bo zbyt wielu predatorów i psycholi potem wykorzystuje takie osoby i je po prostu morduje. Przykre ostatnie zdanie, ale niestety prawdziwe, statystycznie kobiety częściej są gwałcone i zabijane przez kogoś, kogo znają, niż w tej legendarnej ciemnej uliczce. Nie ma to jak wesołe tematy do posta z imprezką w tle! Ale niestety, Nico był trochę ponurym człowiekiem, po tym jak go życie doświadczyło. Nic dziwnego że ćpał, żeby jakoś swoje myśli od tego wszystkiego oderwać i po prostu odpocząć. Bo miał w głowie prawdziwą sieczkę.
- O nie, teraz to mi serce pękło - pokręcił głową - wiesz ile czasu zajmie mi wyleczenie go? Jesteś kompletnie bez serca - pokręcił głową, bo co to za polityka, nie dostał nawet szansy! A przecież był totalnie do poderwania. I dlatego posłał jej swój firmowy uśmiech numer pięć!
- Czyli to też musimy poprawić - podsumował, nie precyzując czy chodzi mu o alkohol, czy stabilność nóg, bo przecież dwie rzeczy się ze sobą trochę łączą! - Zawsze na imprezie nie pijesz, żeby wszystkich ogrywać? - no ale dopytał, bo może to był jej sposób na scam? Wszyscy się upijali, więc ona proponowała pokera, a potem nikt przez alkohol nie zauważał tych wyciąganych asów z rękawa! Albo w innych grach podkradania z monopoly, przesuwania pionków dalej niż powinna i… no nie wiem jakie jeszcze gry mogłyby być na hajsy, ale jakieś sposoby na oszustwa na pewno by się znalazły, co nie.
- To zależy. Jeśli dobra zabawa kończy się w parę minut, to nie jest zbyt dobra - rzucił trochę dwuznacznie. - Powinniśmy coś dodać, na przykład że przegrany stawia kolację - uniósł brwi ciekaw co ona na to! W końcu był dla niej totalnie obcym typem, ale z drugiej strony, przecież ewidentnie lubiła ryzyko i hazard! I w sumie Nico obserwował jej następne poczynania, no i nie ma tak łatwo, zdecydowanie zaraz po niej prześlizgnął się zgrabnie pod linią i rzucił jej wyzywający uśmiech!
mama niemowlaka — bawi się w panią domu
22 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Urodziła córeczkę. Niestety jej ojciec to gamoń, więc podrywa chłopców na wielkie, pełne mleka cycki.
Nieodpowiednie wzorce, choć niewątpliwie były powodem wielu zaburzeń wśród dzieci, nie stanowiły schematu. Lally, obserwując staczającego się ojca, niczego nie pragnęła bardziej niż udowodnienia sobie, że potrafi być lepszym od niego człowiekiem. Nie miała pewności, ale mogłaby pokusić się o wysnucie przypuszczenia, że to właśnie jemu z a w d z i ę c z a ł a wysokie aspiracje. Marzyła o studiach, na które starannie odkładała pieniądze. Marzyła o wygodniejszym życiu oraz samodzielności. I mimo że kochała maleńką Hope, nie najlepiej radziła sobie ze świadomością, że urodzenie córeczki zniweczyło plany, nad których realizacją pochylała się przez większość swojego – niezbyt jeszcze długiego ¬¬– życia. Zdarzało się, że czuła się z tym paskudnie. Mimowolnie oceniała siebie jako złą matkę – nie potrafiła powstrzymać gorzkich myśli o niszczącej życie ciąży, choć sama sobie była winna.
— Więc jednak masz serce? — udała zaskoczenie. — Ktoś z pewnością ci je poskleja, jeśli tylko grzecznie poprosisz — podpowiedziała, posyłając mu uśmiech pełen słodkiego, przekłamanego uroku.
Spojrzała na niego z politowaniem, bezbłędnie wyczuwając cynizm w jego słowach, bo sama lubiła się nim posługiwać. — Jestem uczulona na etanol — wyjaśniła, niechętnie wzruszając ramionami. W zasadzie nie kłamała – jeśli wypiłaby za dużo, skutki byłyby opłakane. Boląca o poranku głowa, możliwe żołądkowe rewolucje, a w ich konsekwencji nawet wymioty, dorzućmy do tego moralne wyrzuty i mamy komplet. Bingo!
W tym ostatnim musiała mu przyznać rację; krótkodystansowa zabawa nie zadowala, a wręcz jest powodem wyśmiewania. Zawieszając się nad tą myślą, próbowała zmusić umysł, by przypomniał sobie noc – j e d y n ą – którą spędziła z Paco. Zaraz jednak wyzbyła się tych myśli, bo chciała wierzyć, że Hope powstała w akompaniamencie długich, pełnych uniesień krzyków i jęków.
— O, zaczyna się robić interesująco — dała się złapać na sugestię zakładu. — Ale kolacja brzmi nieciekawie — uznała, pamiętając, że dietę również ma dość okrojoną. Przez to, że córka odżywia się mlekiem wyciśniętym z matczynych cycków, Lally musiała ograniczać się nie tylko z piciem alkoholu. — Co powiesz na wycieczkę? Zaczęła się wiosna, to idealny moment — podsunęła i nie czekając na odpowiedź, przecisnęła się pod naprężoną, ale nisko zawieszoną liną. Bała się tylko, że jeszcze kilka centymetrów w dół, a zacznie haczyć o nią biustem! Gdy znalazła się po drugiej stronie, zatańczyła triumfalnie.
powitalny kokos
K.
brak multikont
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Tak, nie zawsze musiało się tak dziać, że jedna osoba wchodziła w to samo bagno, co jego bliscy. Niektórzy znosili lepiej ciężkie warunki, inni gorzej, no i bardzo możliwe, że jednak Nico należał do tej drugiej grupy. I też nie można wymagać od dzieci bohaterstwa, żeby zawsze naprawiały błędy popełnione przez swoich rodziców. Właściwie to w ogóle nie można od dzieci nic wymagać, w końcu są tylko dziećmi, handlują jak tylko mogą z tym co mają, niezależnie od tego, czy jest to szczęśliwe domostwo, czy jednak piekło. Od kogoś jednak trzeba się chyba nauczyć być tym dobrym człowiekiem. A może człowiek się z tym rodzi? No kto wie! Nico na pewno uważał, że należy mu się coś od życia i świata, dlatego był bezkarnym chamem, dlatego kradł i ćpał. I tańczył szaleńczo za hajsy, przez co tak dobrze mu szło w ogóle w tej zabawie, heh.
- Możesz się zawsze dokładniej upewnić co mam, a czego nie - rzucił z lekko łobuzerskim uśmiechem i nawet podniósł zaczepnie brew. To było silniejsze od niego, w końcu była bardzo ładna!
- Można być na to uczulonym? - zapytał zdezorientowany, no ale nigdy nie uważał na chemii, więc nie wiedział! Nie wiedział też, czy są inne opcje alkoholu, bo na co dzień sięgał po prostu po to, co było w jego zasięgu cenowym. I zdecydowanie nie miał jakichś super wygórowanych kubków smakowych… no właściwie w jakiejkolwiek życiowej sprawie. Mógł też jej zaproponować inny sposób na dobrą zabawę, ale nie znali się na tyle dobrze żeby do tego przechodzić. Jeszcze.
- A co brzmi ciekawie? - zapytał, zaintrygowany, bo jak chciała sprawiać, że będzie ciekawie to był ciekaw, co miała na myśli! Chociaż pewnie coś innego niż on, bo trochę byli jak te damy i wieśniaczki..
- Wycieczka? Za granicę? - zapytał, bo trochę był zdezorientowany! Bo jak przegrany stawia wycieczkę? W sensie organizuje? Wtedy to oboje są wygrani, heh! No i przez to zdezorientowanie to cóż, zabrakło mu kilku centymetrów, żeby się utrzymać na nogach i… no wylądował na tyłku.
- No niee, nie wierzę, że mnie pokonałaś! - zawołał jeszcze leżąc na ziemi. Oczywiście biorąc pod uwagę jej trzeźwość, to aż takie szokujące to nie było, ale nieważne. - To co przegrałem? - zapytał, unosząc się jedynie na łokciu i patrząc na kobietę przez lekko przymrużone oczy.
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
004.

Chloe nie żałowała w swym życiu zbyt wielu rzeczy. Nie żałowała, gdy pod wpływem chwili rzuciła studia, będąc o krok od ich zakończenia. Nie żałowała, że świętując zakończenie 12 klasy na imprezie upiła się i pocałowała syna sąsiadów, którego większość jej rówieśników uważała za dziwaka. I nie żałowała gdy przez swoją lekkomyślność spędziła parę tygodni przykuta do łóżka, gdyż upadając ze skarpy, uszkodziła sobie kolano, bo chciała zrobić ładne zdjęcie i za bardzo się wychyliła…
Wychodziła z założenia, że każda, nawet cholernie głupia decyzja prowadzi do czegoś dobrego. Obecnie jednak musiała przyznać, że czegoś żałowała.
Wcale nie chciała, aby Theseus trzymał się od niej z daleka, ale… powiedziała mu to głośno i wyraźnie, a on zrobił to, o co go poprosiła i… wyszedł. Uprzednio jeszcze powiedział jej kilka gorzkich słów, które wciąż krążyły po jej głowie.
Wbrew pozorom i swoim słowom nie chciała, aby Beveridge miał o niej złe zdanie. Pragnęła nawet wszystko mu wyjaśnić, jednak ilekroć zaczynała wystukiwać na ekranie telefonu wiadomość do niego, to szybko ją usuwała. Nie wiedziała, co tak naprawdę chciała mu napisać. Nie wiedziała, czy w ogóle powinna się do niego odzywać. Może powinna dać mu w spokoju opuścić Lorne Bay i sama również trzymać się od niego z daleka?
I tak biła się z myślami przez kilka kolejnych dni i pewnie robiłaby to nadal, gdyby na jednej z imprez mających miejsce na wybrzeżu nie zobaczyła właśnie jego… i to w towarzystwie jakiejś blondynki. Naprawdę próbowała bezczelnie nie wlepiać w nich wzroku, zignorować ten widok i przejść obok — ale nie potrafiła. Bo choć nie byli parą, a blondyn spotykać się mógł, z kimkolwiek chciał, to widząc go z inną, czuła wyraźne ukłucie zazdrości, które nie pozwalało jej odwrócić wzroku.
Idąc w ich kierunku z kieliszkiem napełnionym truskawkową margaritą, nie myślała o tym, że zachowuje się jak totalna kretynka — właściwie to wtedy w ogóle nie myślała. Zrozumiała głupotę swoich działań dopiero w momencie, gdy czerwony płyn przypadkowo znalazł się na białej sukience towarzyszki blondyna, a jej spojrzenie spotkała się z jego — nie wyglądał na zbyt zadowolonego — Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam, straszna ze mnie gapa — wypaliła szybko, wracając wzrokiem do nieznajomej blondynki, która wyraźnie zirytowana, klęła coś pod nosem.

theseus beveridge
piesio
weronika
brak multikont
Spawa w stoczni i kręci interesy na boku — Winfield's Craft
30 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Pomimo złamanego serca i tęsknoty za Chloe, NIECHCĄCY poślubił Zoey podczas pijackiego wypadu do Sydney. Zamierza jednak pociągnąć to małżeństwo przez pół roku, by zdobyć potrzebną forsę i spłacić Nathaniela.
Blondyn w swoim życiu miał czego żałować, bo przez swe lekkomyślne działania wielokrotnie wywrócił swoje życie do góry nogami. Od pierwszych bójek w szkole i wagarowania, które niemalże pozbawiły go miejsca w szkole i ukończenia roku z rówieśnikami, po wplątanie się w interesy z dziwnymi ludźmi, kradzieże i dealerka. Po drodze znalazłoby się tez kilka złamanych serc, które łamał przez własne niezdecydowanie bądź niewierność, której zdarzyło mu się dopuścić na jednej, mocno zakrapianej imprezie. Jedyna zaś rzeczą, której nie żałował, było podjęcie pracy w salonie samochodowym Rothwella i spotkanie jego córki. Co prawda, wolał by ich znajomość zaczęła się wcześniej i poza salonem, by jego czyny nie wpłynęły na ich związek ale nie na wszystko miał wpływ i doskonale to rozumiał.
Gdy widzieli się ostatnim razem w jej domu, Beveridge usłyszał wszystko czego potrzebował. Musiał wiedzieć, że dziewczyna nie chciała go w swoim życiu, by móc się wycofać na d o b r e. Skłamałby jednak mówiąc, że wcale go to przybiło, bo czuł się tak samo jak przed rokiem, gdy żegnał ją na dobre. Może gdyby nie ten pocałunek, łatwiej byłoby mu odciąć się od ich wspólnej przeszłości i zapomnieć, jednak musiał poradzić sobie mimo to. Tego od niego oczekiwała.
Przed wyjazdem z rodzinnego miasteczka, nie było imprezy, którą blondyn by sobie odpuścił, jednak od powrotu starał się nie wychylać by nie natknąć się na ludzi, którym wisiał pieniądze. Na ludzi Nathaniela. Tęsknił jednak za przyjaciółmi i imprezami na plaży, gdzie bawili się do białego rana przy głośnej muzyce, akompaniamencie fal uderzających o skały i trzaskających płomieniach, wydobywających się z ogniska. Potrzebował się napić, dlatego przyjął zaproszenie i zjawił się na miejscu wieczorem, chwilę przed zachodem słońca z kratą ulubionego piwa.
Po dwóch godzinach, większość towarzystwa była już nieźle wstawiona i zajęła miejsce przy ognisku, zasiadając tak naprawdę w centrum całej imprezy. Ku zdziwieniu chłopaka, zjawiło się naprawdę dużo znajomych twarzy, których nie widział od dobrych paru lat - w tym blondynka z która przyjaźnił się już szmat czasu. Na imprezach takich jak ta, dziewczyna często zapominała o przyjaźni ich, rozsiadając mu się wygodnie na kolanach i obejmując go ramieniem. Mieli kilka bliższych momentów, jednak Theseus nigdy nie był zainteresowany żadną bliższą relacją i chyba jej także to odpowiadało. Gdy po raz kolejny odmówiła mu wypicia piwa i poprosiła by poszedł z nią w stronę baru na plaży, podniósł się ciężko i zarzuciwszy na nią ramie, zrobił jak zapragnęła. Nawet nie zauważył idącej w ich kierunku dziewczyny, która wpadła na Gabi i rozlała zawartość swego kieliszka na jej białą sukienkę. Dziewczyna jęknęła głośno, a chłopak zwrócił uwagę na brunetkę, która wyglądała jak jego wciąż niezaleczona rana. Przeklnął pod nosem i odwrócił wzrok, jednak dziewczyna zaczęła robić taka scenę, że Theseus, chwycił ją za ramię i uspokoił, prosząc by poprosiła w barze o kawałek czystej szmatki lub gąbki i poszła przeczyścić plamę wodą. Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia co powinna z tym fantem zrobić; grunt, że szybko się ulotniła.
Co to kurwa było? — zapytał w końcu podirytowany, gdy Gabi ruszyła w stronę baru zrozpaczona stanem sukienki. — Nie wciskaj mi tylko kitu o tym, że stało się to za sprawą dziwnego przypadku. Nie jestem idiotą — dodał i poprawił czapkę, która odwrócił daszkiem do tyłu.


Chloe Rothwell
dyskoteka
marta
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Najpewniej gdyby wiedziała, że tego wieczoru spotka go na plaży, to stchórzyłaby i w ogóle nie wychodziłaby z mieszkania. Przy nim kompletnie traciła rozsądek i robiła głupie rzeczy. Dowodem był na to jej pusty kieliszek i różowa plama na śnieżnobiałej sukience jego towarzyszki. I choć pomysł wylania na nią drinka jeszcze przed momentem wydawał się w s p a n i a ł y, to teraz stojąc przed Beveridge’m zdała sobie sprawę, że taki w s p a n i a ł y to on wcale nie był. Zwłaszcza że nie miała pomysłu na to jego dalszą część, a ton blondyna jasno wskazywał, że domaga on się wyjaśnień. Aż się skrzywiła, słysząc przekleństwo z jego ust; bezapelacyjnie był on na nią wkurwiony — musiała coś wymyślić; szybko.
- Po prostu się zagapiłam na… - urwała, rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co mogło przykuć jej uwagę - ...znajomych - dokończyła prędko, wskazując na ułamek sekundy na grupkę osób, których nawet nie kojarzyła zbyt dobrze — improwizowała. Kompletnie w swoim tłumaczeniu zignorowała to, że miała nie zwalać całej sytuacji na przypadek. Nie miała innego pomysłu, jak wytłumaczyć swoje zachowanie. Przecież nie powie mu, że zrobiła, to bo była o niego zazdrosna! Nie ma szans!
- Chyba nie myślisz, że zrobiłam to umyślnie! - prychnęła, chcąc jakby wykpić sam ten pomysł i nerwowo zaczęła bawić się przydługim rękawem bluzy - Po co niby miałabym to robić? - zapytała retorycznie. Wcale, ale to wcale nie miała powodu, aby wylewać swojego drinka na sukienkę blondynki — no może poza tym, że stanowczo za bardzo się kleiła do jej byłego, ale przecież jej to nie obchodziło! Ani trochę! Dlatego też już po chwili postanowiła zarzucić mu ten brak oporu przed bliskością blondynki - Szybko znalazłeś sobie pocieszenie - burknęła, nie myśląc zbyt wiele i głową wskazała na blondynkę, która prosiła właśnie barmana o coś, czym mogła usunąć powstałą plamę. Krążący w jej krwi alkohol zdecydowanie nie pomagał Chloe w nie zrobieniu z siebie niezrównoważonej ex dziewczyny.


theseus beveridge
piesio
weronika
brak multikont
Spawa w stoczni i kręci interesy na boku — Winfield's Craft
30 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Pomimo złamanego serca i tęsknoty za Chloe, NIECHCĄCY poślubił Zoey podczas pijackiego wypadu do Sydney. Zamierza jednak pociągnąć to małżeństwo przez pół roku, by zdobyć potrzebną forsę i spłacić Nathaniela.
Być może, jego reakcja byłaby inna, gdyby wiedział, że dziewczyna zrobiła to z zazdrości i żałuje chwili w których kazała mu zniknąć ze swego życia, jednak ona wolała brnąć w stworzone na potrzeby sytuacji kłamstwo, zasłaniając się tym dziwnymi tłumaczeniami, niemającymi ni składu ni ładu. Już sama jej obecność tutaj była dla niego czymś zaskakującym, bo zanim opuścił miasteczko, balował tu z paczką znajomych i nigdy wcześniej jej nie widział. Pewne było, że nie zjawiła się tu z jego powodu, bo mało kto wiedział, o tym że Beveridge zjawi się tu tego wieczora. Tak było bezpieczniej.
Których znajomych? Gdzie są twoi znajomi, Chloe? — zapytał zirytowany, nie mając pojęcia czy dziewczyna w ogóle takowych miała. Gdy się spotykali, nie poznał nikogo z jej paczki osobiście i nie stworzył okazji by poznała kogokolwiek z jego środowiska. Nawet z rodziny. Był zwyczajnie podminowany i chciał udowodnić, że zrobiła to po złości.
Tak właśnie uważam. Bawisz się mną, później odrzucasz jak bezużyteczną zabawkę, a następnie zachowujesz się jak popaprana bo widzisz mnie w towarzystwie innej dziewczyny? Mercury wie, że tu jesteś i mnie nachodzisz? — zapytał z rozbawieniem, rzucając kąśliwe uwagi by odwdzięczyć się jej za to jak potraktowała go na obiedzie u jej ojca. Bez względu na błędy, które popełnił, nie uważał by dziewczyna była uprawniona do tego by go tak traktować. Jeśli miała mu za złe kradzież części samochodowych, mogła trzymać się z daleka; zupełnie tak jak chciała. Ona jednak wolała zabawy w kotka i myszkę.
Komentarz tyczący się pocieszenia mocno go rozbawił, przynajmniej z wierzchu, bo wewnątrz poczuł cholerną frustrację, wywołaną hipokryzja Rothwell. Nie miała prawa zwracać mu uwagi, gdy sama miała chłopaka, o którym zapominała za każdym razem gdy zjawiał się w zasięgu jej wzroku. Theseus, w przeciwieństwie do brunetki, nie robił nikomu krzywdy.
I ty jesteś lepsza, tak? Jesteś hipokrytką, która nie potrafi zdecydować co powinna zrobić ze swym życiem. Wrócić do byłego czy żyć u boku nowego chłopaka? Kurwa, co za dylemat! — uniósł ton i ułożył dłonie na biodrach, odwracając wzrok w stronę ludzi, kręcących się przy brzegu — Czego ty chcesz? Bym płacił za swoje błędy do końca życia i zdechł sam jak palec? To by cię satysfakcjonowało? — zapytał i zacisnął szczękę i spoglądając ukradkiem w stronę baru, gdzie Gabi doczyszczała swoją sukienkę.


Chloe Rothwell
dyskoteka
marta
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Brnięcie w dalsze tłumaczenia o niefortunnym przypadku i zagapieniu się może nie było zbyt inteligentne, przekonujące też nie, ale innego pomysłu nie miała. To jedyne wpadło do jej głowy w trakcie tych paru sekund od momentu, w którym zadał jej to nieszczęsne pytanie. Pewnie, lepiej by było, gdyby wymyśliła sobie wymówkę wcześniej, nim rozlała margaritę na sukienkę blondynki, ale no cóż… nie pomyślała — w ogóle jakoś ostatnio mało myślała.
Tych siedzących niedaleko ogniska — odparła, gdyż ognisko właśnie znajdowało się na wprost jej wzroku. Modliła się, tylko aby grupka osób, które wskazała, nie należała do grona znajomych blondyna — wtedy dopiero zaliczy kompletną kompromitację. Pewnie rozsądniej byłoby wskazać na kogoś, kogo faktycznie znała, bo na plaży znajdowały się i takie osoby, ale ponownie — nie pomyślała.
Jego kolejne słowa wprawiły ją w irytacje. Zacisnęła ze złością szczękę. Nie podobało jej się to, co mówił, nie podobał jej się jego ton, a najbardziej z tego wszystkiego nie podobało jej się to, że miał on cholerną rację. Wprawdzie nie traktowała go jak zabawkę, ale odrzuciła go, aby następnie zachowywać się jak popaprana ex dziewczyna tylko przez to, że zobaczyła go z inną. Najgorsze w tym wszystkich było to, że nic nie potrafiła na to poradzić. Bolało ją to. Patrzenie na to, jak przytulał blondynkę, było dla niej nie do zniesienia, bo sama chciałaby być na jej miejscu — ale przecież nie mogło mu tego powiedzieć… — Nie, nie wie. A Twoja Gabi wie, że ostatnio pojawiłeś się na obiedzie u swojej byłej dziewczyny? — zapytała zaczepnie, chcąc odbić piłeczkę. Nie wiedziała, co tak naprawdę łączyło go z blondynką i od kiedy, ale założyła, że było to coś więcej niż przyjaźń; przyjaciółki na pewno by tak nie obejmował!
Och, faktycznie co za dylemat! Dzięki zatem, że mi go ułatwiasz, zachowując się jak kompletny palant, chociaż nic ci do cholery nie zrobiłam — warknęła, nie rozumiejąc zupełnie, dlaczego to on nagle stał się tym biednym i poszkodowanym, a ona tą złą. — Próbujesz mi wmówić, że się Tobą bawię, a wcale tego nie robię! Ubzdurałeś sobie coś! Jasno powiedziałam Ci, że… — urwała, nie chcąc kończyć tego zdania. Ostatnio powiedziała to w przypływie złości, a teraz nieomal zrobiła to ponownie. — Po prostu wcale się Tobą nie bawię i nie robię też tego, żeby się odegrać — podkreśliła kolejny raz i odwróciła na moment wzrok, powracając do jego twarzy dopiero w momencie, gdy usłyszała jego następne słowa. Ależ on gadał głupoty! — Jasne, właśnie taki jest mój cel! Zmierzam oblewać każdą dziewczynę, którą przytulisz drinkiem, żebyś zdechł sam jak palec — odparła sarkastycznie, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem i spojrzała na pusty kieliszek, który wciąż trzymała w dłoni. Naprawdę wolała, żeby był teraz pełny; potrzebowała alkoholu i to bardzo.

theseus beveridge
piesio
weronika
brak multikont
Spawa w stoczni i kręci interesy na boku — Winfield's Craft
30 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Pomimo złamanego serca i tęsknoty za Chloe, NIECHCĄCY poślubił Zoey podczas pijackiego wypadu do Sydney. Zamierza jednak pociągnąć to małżeństwo przez pół roku, by zdobyć potrzebną forsę i spłacić Nathaniela.
Gdy wskazała na swoich znajomych, wcale nie obejrzał się przez ramie, nie mając tak naprawdę ochoty dochodzić do tego czy mówiła prawdę czy też nie. Właściwie wcale go to teraz nie obchodziło, tak jak ta cholerna sukienka, która Rothwell przed momentem skąpała Gabrielle swoim kolorowym drinkiem. Nie zamierzał uczestniczyć w żadnych koperkowych aferach, jednak uznał, że obecność blondynki mogła mu odrobinę pomóc odegrać się na byłej dziewczynie, która jako jedna z niewielu kobiet na tym świecie, postanowiła odrobinę zabawić się jego kosztem. Przy niej tracił czujność i zbyt mocno się odsłaniał; była jego słabością.
Nie pojawiłem się na nim z własnej woli. Przypomnę ci, że twój ojciec nie pozostawił mi większego wyboru — odparł, choć wiedział, że tak naprawdę nie o to go pytała — A Gabi to tylko przyjaciółka, więc nie muszę jej się tłumaczyć z tego co robię. Ty chyba powinnaś — wzruszył ramionami, czując, że wpędzi dziewczynę w jeszcze większe wyrzuty sumienia. Sam nie poczuwał się do winy, bo to co robił ze swymi koleżankami będąc singlem, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Zwłaszcza, że ostatnim razem wyraziła się jasno i utwierdziła go w przekonaniu, że ich relacja była skończona. Nie zamierzał się płaszczyć i gonić za kimś, kto skreślił go dawno temu.
Ja zachowuje się jak palant? To ty odstawiasz chore sceny zazdrości, po tym jak w jednym tygodniu mnie pocałowałaś, odrzuciłaś i dowiedziałem się, że masz kogoś. Posiadasz też na to jakieś określenie? — zapytał widocznie zainteresowany tym co miała do powiedzenia i splótł ręce na wysokości klatki piersiowej — Nic nie zrobiłaś? Huh, ciekaw jestem czy Mercury podzielił by twoje zdanie — prychnął widocznie rozbawiony, ciągłym wypominaniem jej całej sytuacji. Odrobinę się nad nią pastwił ale nie zamierzał jej odpuszczać, gdyż ona robiła wszystko by dopiec jemu. Plama na sukience była tego idealnym dowodem.
Nie odpowiedział już na jej słowa, bo tuż obok pojawiła się Gabi do której ciepło się uśmiechnął.
I co, nie ma śladu po plamie? Musieli za barem mieć jakiś niezły specyfik, skoro udało się to doczyścić — odparł i zarzucił na nią swoje ramie, spoglądając na brunetkę z uśmiechem — Koleżanka własnie mówiła, że jest ci winna przeprosiny. I drinka — dodał złośliwie, nie pamiętając kiedy tak dobrze się bawił. Samo ognisko nie dawało mu takiej uciechy jak ta patowa sytuacja!


Chloe Rothwell
dyskoteka
marta
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Spojrzała na niego spod brwi, kompletnie nie wierząc w to, że jeszcze przed chwilą uwieszona na jego szyi blondynka jest tylko przyjaciółką. Przyjaciele nie zachowywali się wobec siebie w sten sposób! Między nimi musiało być coś więcej! I zamierzała to z niego wydobyć, nie zważając na to, że nie powinna tak zaciekle interesować się jego życiem uczuciowym, gdyż zaledwie parę dni temu powiedziała, że ma on trzymać się od niej z daleka.
Za to ty okradłeś mojego ojca, wróciłeś do Lorne Bay, chociaż miałeś tego nie robić, a teraz paradujesz po plaży, tuląc jakąś blondynką, choć jeszcze parę dni temu mówiłeś, że za mną tęskniłeś. — wyliczyła na palcach, nie mogąc pohamować wręcz palącej ją zazdrości. Emocje się w niej kotłowały. — Jak na tak stęsknionego, to szybko znalazłeś sobie zastępstwo — wytknęła mu jeszcze, krzyżując przedramiona na klatce piersiowej. Nie wiedziała, co chce uzyskać swoim zachowaniem. I nie docierało też do niej to, że zachowuje się wobec niego nie fair, cały czas wysyłając mu mylne sygnały. Największym problemem w tym wszystkim było to, że nie potrafiła określić, czy bardziej jest na niego wściekła, czy może bardziej za nim tęskni.
Będziesz co chwile o nim wspominał? — zapytała, wyraźnie niezadowolona z tego, że ten nieustannie poruszał temat jej domniemanego chłopaka. Bo owszem czuła się winna tego, że na moment wpakowała się w nową romantyczną relację, nie wyleczywszy się w pełni po poprzednim związku. Nie był to dobry pomysł. Jej przyjaźń z Mercury’m przez to ucierpiała. — To nie Twoja sprawa — dodała jeszcze, jak rasowa hipokrytka. Przed momentem sama wtrącała się w jego relacje z Gabi, a teraz pouczała go, że ten nie powinien poruszać tematu jej i Mercury’ego. Niby wiedziała, że lepiej byłoby, gdy rozjaśniła blondynowi kulisy tej znajomości, ale jednak się o to nie pokusiła.
Czuła, że cała poczerwieniała ze złości, a kolor ten stał się jeszcze bardziej wyraźny, gdy u jego boku pojawiła się ponownie blondynka, która bez większych oporów się do niego przykleiła, a on jeszcze do tego wszystkiego ją objął! — Co… ja… nie… — zaczęła, zupełnie nieprzygotowana na jego słowa. Nie zamierzała w końcu przepraszać blondynki, ani stawiać jej drinków! Należało jej się! Mogła tak się do niego nie kleić! Jednak pozostawienie ich samych i obserwowanie z daleka, jak się do siebie łaszą, było jeszcze gorsze. Wolała już zagrać w jego grę. — To znaczy… nie mówiłam, że chce pozostawić drinka tylko Tobie. W końcu oboje straciliście przeze mnie czas, więc przeprosinowy alkohol należy się wam obojgu — mruknęła, siląc się na uśmiech, choć prawie wychodziła z siebie, nie mogąc patrzeć na to, jak ją obejmuje — Chodźmy więc może do baru — zaproponowała, ruszając we wspomnianym kierunku, gdzie zamówiła alkohol dla nich trojga i usiadła. I choć Gabi w gruncie rzeczy wydawała się dość sympatyczna, to jej osoba doprowadzała Chloe do szału. — Nie zdążyłam zapytać Theseusa. Cudownie wyglądacie razem, długo już się spotykacie? — zagaiła nagle, uprzednio biorąc spory łyk kolorowego trunku, aby w ogóle wytrzymać tę rozmowę.

theseus beveridge
piesio
weronika
brak multikont
Spawa w stoczni i kręci interesy na boku — Winfield's Craft
30 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Pomimo złamanego serca i tęsknoty za Chloe, NIECHCĄCY poślubił Zoey podczas pijackiego wypadu do Sydney. Zamierza jednak pociągnąć to małżeństwo przez pół roku, by zdobyć potrzebną forsę i spłacić Nathaniela.
Zamierzasz na każdym kroku mi to wytykać? Wiem co zrobiłem, nie mam problemów z pamięcią — odparł, nie czując potrzeby ciągłego wskazywania mu popełnionych błędów. Dziewczyna oczywiście nie chciała by jego czyny odeszły w zapomnienie i na pewno drażnił ją fakt, że nie ponosił za tę kradzież i oszustwa żadnej winy, ale co więcej mogła zrobić? Jeśli nie zamierzała wydawać go przed ojcem i policją, musiała pozwolić mu żyć dalej. Nie mogła jednak oczekiwać, że porzuci dotychczasowe życie na dobre. Obiecał jej, że zniknie z Lorne Bay i tak też zrobił ale nie poprzysiągł jej przecież, że nigdy do rodzinnego miasteczka nie wróci. — Wzięłaś sobie za cel zatrucie mi życia, bo ciężko ci pogodzić się z faktem, że mógłbym być kiedyś szczęśliwy i żyć ze spokojem. Według ciebie nie zasługuje na nic z tych rzeczy, prawda? Nawet na jeden, spokojny wieczór wśród znajomych — dodał podirytowany faktem, że nawet gdy próbował spędzić wieczór wśród ludzi którym ufał i na chwilę odetchnąć, ona zjawiała się i znów obrzucała go łajnem. Czy zamierzała w nieskończoność wyskakiwać zza winkla i wyzywać go od złodziei? Przeprosił ją za to czego się dopuścił ale co więcej mógł zrobić? Wiedział, że słowa te nie zwrócą pieniędzy jej ojcu i nie sprawią, że rodzina zapomni o całej sprawie ale tylko tyle mógł. — Powtórzę ci jeszcze raz, bo najwyraźniej ty masz problemy ze słuchem. Gabi to moja przyjaciółka — nakreślił jasno stosunki, które łączyły go z blondynką, choć nie czuł by był jej winien jakiekolwiek tłumaczenia. W przeciwieństwie do niej, nie miał dziewczyny, którą zabolałby fakt, że całował się ze swą byłą.
A ty? Zamierzasz w nieskończoność, jak potłuczona przypominać mi o swoim ojcu? — odbił piłeczkę, przyglądając jej się ze ściągniętymi brwiami. Oboje na okrągło ciągnęli jeden i ten sam temat, nie wnosząc do ich relacji tak naprawdę nic. Koniec końców, rozejdą się w swoje strony i ze spierdolonym humorem dotrwają do końca imprezy. Nic nie wskazywało na to by któreś z nich miało sobie odpuścić te gierki; szli w zaparte, mając chorą satysfakcje z tego, że spieprzyli sobie nawzajem dzień.
Stali się t o k s y c z n i.
Wcale nie oczekiwał od brunetki tego, że ta postawi drinka i jemu, bo ostatnie czego chciał to spędzać wieczór ze swoją byłą, kiedy mógł wykorzystać fakt, że Gabi wdzięczyła się do niego przez prawie cały wieczór. Potrzebował dywersji, by nie myśleć o Rothwell i gagatku z którym się bujała. Gdy blondynka pociągnęła go w stronę baru, westchnął ciężko i leniwie podążył za dziewczętami, pozwalając by te zajęła krzesełka przy samej ladzie. Stanął za nimi i ze znudzeniem, czekał na moment aż będzie mógł się ulotnić. Widząc jak dziewczęta ze sobą dyskutują, odechciało mu się nawet czekać na Gabrielle.
Tak. Mamy trójkę dzieci, dom z ogródkiem i dwa psy. Możemy już iść? — wtrącił przyjaciółce i przewrócił teatralnie oczami. Ostatnie czego pragnął to udział w dyskusji o tym jak idealnie prezentowali się z blondynką. Wiedział, że pragnęła wbić mu szpilę i pytanie było rzucone po złośliwości, jednak tylko on miał tę świadomość.
Daj spokój, T. Nie bądź niemiły — rzuciła Gabi, odwracając się przez ramię, by na niego spojrzeć. Po chwili skierowała swój wzrok na Chloe i odebrała od kelnera swego drinka z którego delikatnie upiła łyka. — Może dołączysz do nas? Nasza paczka rozsiadła się przy samym ognisku. Mamy piwo, whisky i inne, znacznie lepsze dobroci — zafalowała brwiami i właśnie wtedy, u chłopaka załączył się red flag. Powinien uciekać, czym prędzej. Za moment, wprowadzą jego byłą w jego towarzystwo, podzielą się z nim wszystkimi przekrętami, których się tykał i poczęstują kreską.
W s p a n i a l e.


Chloe Rothwell
dyskoteka
marta
ODPOWIEDZ