and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Słuchał wszystkiego co mówił Saul, nie przerywając mu, jak zwykle zresztą. Wcinanie się w wypowiedzi innych było po pierwsze niegrzeczne, a po drugie nie ułatwiało mówienia drugiej stronie, a przecież Leo nie chciał mu niczego utrudniać. Naprawdę żałował swojego zachowania, żałował doboru słów i karcił się za to w myślach. Widać też po nim było, że jest skruszony i czegoś się obawia; najbardziej bał się teraz w tym momencie, że straci Saula przez to, że zachował się jak skończony dupek, a naprawdę nie chciał go tracić. Coraz bardziej się do niego przywiązywał i coraz lepiej czuł się w jego towarzystwie, chciał jego szczęścia i bezpieczeństwa i wyrzucał sobie, że nie mógł ugryźć się w język jeszcze ten jeden raz.
- Nie liczę na to, że będziesz radosny i szczęśliwy i że o wszystkim nagle zapomnisz. Nie o to mi chodziło, przepraszam jeśli tak to zabrzmiało. - westchnął cicho, po chwili wahania kładąc dłoń na dłoni Saula i ściskając jego palce. Jakoś teraz poczuł się pewniej, jakby sam fakt tego, że dotykał jego skóry dodawał mu otuchy i pewności siebie. Właściwie tak, tak właśnie było i coraz częściej to zauważał.
- Zależy mi na tobie i mówiłem szczerze, że cię kocham - dodał jeszcze po chwili, spoglądając na niego niepewnie i odruchowo mocniej ściskając palce jubilera. - Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Przepraszam cię, nie chciałem cię zranić i... zachowałem się jak kretyn. Wybacz mi. - pogłaskał kciukiem wierzch jego dłoni, po chwili wahania opierając głowę o jego ramię. - I... wydaje mi się, że to nie jest tak, że robię jedną czy dwie rzeczy - dodał ostrożnie, nie chcąc się kłócić, ale chcąc wyjaśnić ewentualne bolączki od razu. - Jeśli tak faktycznie myśli, to przykro mi, bo staram się... staram się być dla ciebie, pomagać ci jak tylko mogę, staram się jakoś ulżyć ci w tym, co przechodzisz... ale jeśli robię za mało, to powiedz mi o tym. Postaram się zrobić jeszcze więcej, bo chcę, żebyś mi zaufał. - obrócił głowę, przytulając tym samym nos do jego szyi. - Nie będę cię pospieszał, mamy dużo czasu... poznaliśmy się niedawno, wiem o tym. Ale mówiłem szczerze: kocham cię. Islę też kocham. I zrobię wszystko, żebyś poczuł się przy mnie swobodnie i żebyś mi zaufał, nawet jeśli to potrwa jeszcze wiele miesięcy. Chcę na ciebie poczekać, po prostu... bałem się, że w twoim życiu nie ma dla mnie miejsca i że go nie będzie ze względu na to, że wciąż kochasz Klausa. Powiedz mi po prostu czy mam na co czekać, a poczekam ile trzeba.
Saul Monroe
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zastosowano kartę ochrony.
- To nie to, że uważam, że robisz dla mnie jedną czy dwie rzeczy - odezwał się w końcu, już znacznie łagodniejszym tonem - Robisz dla mnie bardzo dużo i naprawdę to widzę i jestem ci bardzo wdzięczny. Chodziło mi o to, że zapytałeś, co masz zrobić, żebym ci zaufał - to do tego odniosłem to, że nie chodzi o zrobienie jednej czy dwóch rzeczy, że to nie tak działa. Ja po prostu... Ja chyba potrzebuję czasu. Tak. To właśnie o to chodzi: żebyś mi dał czas się oswoić, bo teraz chyba jestem jak dziki zwierzak, któremu trudno jest zaufać komukolwiek, ale... no, chciałbym zaufać tobie. Tylko się tego cholernie boję. I tak, jest dla ciebie miejsce jest go bardzo dużo. Wiem, że dużo gadam o Klausie, ale to dlatego, że jeszcze go nie przebolałem. I pewnie nie będzie tak, że go przestanę kochać, bo jednak jeśli już urodziło się takie uczucie, to chyba nie mija, nie wiem... Ale to też nie znaczy, że nie mogę pokochać kogoś innego, że nie mogę pokochać ciebie. Tylko po prostu teraz faktycznie wiele rzeczy przekładam na relacje z innymi ludźmi, których uważałem za bliskich i boję się, że może teraz być tak samo. I zdaję sobie sprawę z tego, że ty jesteś kimś zupełnie innym, ale nie jeden Klaus mnie ostatnio skrzywdził, wcześniej mówiąc, że mnie kocha. Rozumiesz? Więc potrzebuję czasu, żeby się oswoić, żeby zobaczyć, że ty nie jesteś taki, jak inni. Na razie znamy się bardzo krótko i mimo, że nie mam powodów, żeby ci nie ufać, bo nie zrobiłeś mi nic złego, za to dużo dobrego, to... no... Rozumiesz?
Nie był pewien, czy teraz też nie palnął czegoś, co zrani Leonardo, ale miał nadzieję, że nie - chciał po prostu wyjaśnić, co czuje i dlaczego.
- Masz na co czekać. Zaczekaj na mnie, proszę... - ostatnie słowa niemal wyszeptał z niepokojem, że znów pakuje się w coś, co później okaże się fiaskiem, kłamstwem. Miał nadzieję, że nie, dlatego prosił i dlatego tulił się do Leo (jego dotyk, bliskość i czułość bardzo dużo dla niego znaczyły i przy nim czuł się coraz bardziej bezpiecznie; tuląc się do niego, uspokajał się i czuł prawie bezpiecznie. Chciał się poczuć naprawdę bezpiecznie).
Ich wycieczka potrwała jeszcze jakiś czas, podczas którego zwiedzili większą część mokradeł, zanim w końcu wrócili do domu, pocięci przez moskity, zgrzani, ale chyba szczęśliwsi - o tyle że wyjaśnili sobie wiele rzeczy.
/zt.
Leonardo Williams