ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.
stylówka

Williams nie był tak do końca pewien na jakim etapie znajomości są teraz on i Saul. Nie rozmawiali o tym właściwie, nie ustalali żadnych konkretów, nikt nikogo nie pytał "o chodzenie", ale spędzali ze sobą sporo czasu, pierwsze pocałunki i przytulanie mieli za sobą, czasem też jeden u drugiego zostawał na noc i jak na razie taki stan rzeczy Leonardo odpowiadał. Jasne, przypuszczał że prędzej czy później będą musieli poruszyć temat swojej relacji, natomiast nie zamierzał się z tym spieszyć - on sam miał w życiu jednego faceta, Neala, nie do końca też wiedział jak taki normalny związek powinien wyglądać, a Saul z kolei był świeżo po rozstaniu i raczej nie w głowie mu był kolejny związek. Nie znaczyło to jednak, że Leonardo spotykał się z kimś innym, bo nie - tak naprawdę nie był z nikim w łóżku odkąd on i Monroe zaczęli się w miarę regularnie widywać. Wcześniej nie miał ku temu żadnych oporów, bo był wolnym człowiekiem (choć teoretycznie oddanym Bogu), ale już od jakiegoś czasu był zainteresowany Saulem i mając też na uwadze jego poprzedniego chłopaka nie zamierzał go zdradzać, nawet jeśli oficjalnie nie byli razem i nawet jeśli byli jeszcze (przynajmniej wtedy) przed jakąkolwiek bliskością. Wszystko zmieniło się jednak pewnego pięknego wieczora na plaży, gdy Leo wreszcie się przełamał i przy okazji próbował przełamać chociaż odrobinę barierę, którą Saul roztaczał pomiędzy sobą a światem. Czy mu się udało? Chyba jako tako tak, skoro minioną noc spędzili razem; nawet jeśli nie doszło pomiędzy nimi do niczego więcej niż pocałunki, to Saul zasnął wtulony w niego (nie pierwszy raz zresztą), a to chyba świadczyło o tym, że chciał mu zaufać i powoli się na niego otwierał.

Wstał niedługo po nim, przyniósł mu kawę do ogrodu (z dużą ilością cukru, bez żadnej śmietanki, do połowy zalaną zimną wodą, tak jak Monroe lubił) i spędzili trochę czasu na rozmowach o mniejszych lub większych błahostkach, a potem dostał od Saula zaproszenie na wycieczkę i z wielką przyjemnością to zaproszenie przyjął. Podobała mu się wizja wspólnego zwiedzania okolic, w których Monroe się wychował i ten dzień zapowiadał się naprawdę przyjemnie, zwłaszcza że Isla miała zostać z opiekunką i mogli spędzić trochę czasu sam na sam. Żeby nie było - uwielbiał towarzystwo dziewczynki, chętnie się nią zajmował, co też powtarzał Saulowi wielokrotnie, ale chwile we dwóch były w tym momencie więcej niż pożądane, zwłaszcza że chyba wchodzili powoli na wyższy poziom, nawet jeśli niekoniecznie o tym rozmawiali.

Obserwował Saula sterującego łódką z błąkającym się w kącikach ust uśmiechem, od czasu do czasu popijając wodę i podając też butelkę mężczyźnie; było upalnie, więc nawadnianie się było naprawdę istotne.

- Jest super - pokiwał głową w odpowiedzi na pytanie o to czy mu się podoba. Rozglądał się dookoła przez całą podróż, wodząc wzrokiem to tu, to tam, zachwycony. - Może kiedyś znajdziesz chwilę, żeby pojechać ze mną na wycieczkę po Finlandii? - zapytał po chwili, nieco niepewnie. - Oczywiście z Islą, zaproszenie obejmuje was oboje. - dodał pośpiesznie, żeby nie było niejasności. - Moja rodzina pochodzi z Finlandii, spędzałem tam różne ferie i święta... jest kompletnie inna niż Australia, ale też ma swój urok. Trochę jak zupełnie inny biegun, inny poziom gęstości. - zaśmiał się, przeczesując włosy palcami. - Chciałbyś...?

Saul Monroe

właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Saul spojrzał na Leo nieco zaskoczony propozycją wyjazdu do Finlandii - nie spodziewał się czegoś takiego. Mimowolnie nasunęło mu się skojarzenie z wizytą w Niemczech, u rodziny Klausa: ta wycieczka nie należała do najlepszych. Byłaby przepiękna, gdyby nie to, że najpierw spiął się z Wernerem seniorem i potem już do końca wyjazdu był podenerwowany, póki tylko byli w posiadłości; a poza tym - gdyby nie dowiedział się wtedy, że matka Klausa nie żyje, a on sam pozwolił mu do ostatniej chwili sądzić, że ją kiedyś spotka i tym samym wygłupił się przed niedoszłym teściem.
Ale przecież nie każda wycieczka musi kończyć się źle, prawda...?
- Chwilę może mógłbym znaleźć - powiedział niepewnie - ale nie wiem, czy znajdę pieniądze. Podróże do Europy są dość drogie. Ale chętnie, bo Finlandia, jaką widziałem na zdjęciach, wydaje mi się piękna. A... nie wiem, zamierzasz mnie tam komuś przedstawiać...?
Ostatnie zdanie wypowiedział z wyraźną obawą, mimo wszystko nie potrafiąc się całkowicie pozbyć wspomnień z Monachium. Tamten wyjazd nie był tragiczny, ale mógłby być pozbawiony wielu stresów.
Nagle jego uwagę przykuł ruch tuz przy granicy pola widzenia. Odwrócił się w tamtą stronę i z szerokim uśmiechem wskazał Leonardo futrzaste zwierzątko, płynące równolegle z nimi i zdające się nie przejmować ludźmi.
- Dziobak - powiedział, starając się nie podnosić głosu, żeby nie spłoszyć zwierzaka - widziałeś już jakiegoś? Jak długo jesteś w Australii w ogóle?

Leonardo Williams
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
obieżyswiat Niech każde z was wstawi na instagram swojej postaci lub wyśle smsowo zdjęcie (do dowolnych osób), które mogłoby być zrobione w lokacji, w której toczycie rozgrywkę. (Zdjęcie musi wpasować się klimatem do fotografii przedstawionej w wizualizacji; jednocześnie zabrania się skorzystania ze zdjęcia, które zostało tam przedstawione).

Ilość wylosowanych kart: 1
Zebrane żółwie: 1
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 3
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

W pierwszej chwili nie do końca zrozumiał pytanie Saula, więc przyjrzał mu się zaskoczony, ale po chwili zrozumienie pojawiło się w jego umyśle i odbiło się również w oczach. Potrząsnął głową i położył dłoń na jego kolanie, łagodnie się przy tym uśmiechając.

- Nie, nie zamierzam cię nikomu przedstawiać, jeśli sobie tego nie życzysz. - zapewnił go, gładząc kciukiem kolano Monroe'a. - Przepraszam, że wystraszyłem cię tą propozycję. Nie pomyślałem o tym, że mogę wywołać skojarzenia z Klausem, naprawdę. - mówił szczerze i było to po nim widać; autentycznie nie pomyślał, że może go striggerować propozycją wyjazdu. - Chciałem ci po prostu pokazać miejsca, które lubiłem i ogólnie... no, strony, z których pochodzą moi rodzice. Ale w żadnym razie nie odbieraj tego jako coś, co jest obowiązkiem. Nie musimy jechać, jeśli nie chcesz. I naprawdę przepraszam za... za skojarzenia. Nie chciałem kojarzyć ci się z Klausem, wierz mi.

To prawda, bo chyba ostatnie czego by chciał, to żeby Saul widział w nim jakiekolwiek cechy wspólne z Wernerem. Nie znał go osobiście, jasne, ale poznał go z opowieści Monroe'a i wystarczyło mu, żeby wyrobić sobie o nim konkretną opinię. Mimo wszystko jednak starał się o nim "aż tak" źle nie mówić, mając z tyłu głowy to, że jakieś zalety musiał mieć, skoro Saul wszedł z nim w głębszą relację - a przynajmniej że tak mu się wydawało. No ale...

- Jeśli jednak chciałbyś pojechać, to nie martw się o pieniądze. Ja cię zapraszam, więc ja płacę. Poza tym - nie trzeba będzie wydawać na hotel, bo mam dostęp do domu w Espoo, czasem przebywa tam moja babcia, bo to w sumie jej dom, ale jakiś czas temu przeniosła się do Helsinek, głównie dla wygody. To starsza kobieta, ale cudowna, kochana i robi przepyszne Kaalikääryleet, po naszemu to by były chyba gołąbki - wyszczerzył zęby, trochę dumny z siebie, że pamięta jeszcze jakieś nazwy po fińsku, bo też nie był to język, którego często używał.

Wychylił się lekko, starając się jednak nie wypaść ani nie przechylić łódki i uśmiechnął się szeroko na widok zwierzątka.

- Urodziłem się i wychowałem w Australii - zerknął na Saula, słysząc jego pytanie. - Moi rodzice osiedlili się tutaj chwilę przed moim urodzeniem. Ale odwiedzałem dziadków w Finlandii, kocham ten kraj i gdyby nie sentyment do Australii, to pewnie zamieszkałbym tam. - uśmiechnął się lekko pod nosem. - Widziałem dziobaki, tak, ale mimo że mieszkam tu od zawsze to jakoś nigdy nie miałem przyjemności zapoznania z krokodylem... chociaż może to i lepiej - zaśmiał się.

Saul Monroe

lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
diabeł Od momentu otrzymania tej karty, każde z was musi napisać minimum jeden post w toczonej grze w przeciągu 24h - inaczej wasz licznik żółwi zostanie wyzerowany.

Ilość wylosowanych kart: 2
Zebrane żółwie: 1
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 4
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Uśmiechnął się głupkowato i uciekł wzrokiem, speszony, gdy usłyszał, że ksiądz domyślił się, o co chodzi. Owszem, to rzeczywiście było skojarzenie z Klausem i strach przed tym, że kolejna wycieczka skończy się podobnie: niechęcią ze strony rodziny osoby, którą darzył uczuciem (bo do Leo również zdążył się przywiązać, choć cholernie bał się stwierdzenia, że to miłość - jeszcze bardziej, niż przy Klausie, a już wtedy było to dla niego przerażające); ale nie chciał, żeby to zabrzmiało... tak. Choć z drugiej strony nie miał pojęcia, jak inaczej miałoby zabrzmieć, żeby było dobrze.
- Chciałbym - wymamrotał po chwili - tylko po prostu... no, faktycznie zabrzmiało to podobnie, jak propozycja Klausa. Tylko on to też rozwiązał w inny sposób: kupił bilety i kazał mi się w ciągu dwóch godzin spakować, bo lecimy do Monachium. Był tym bardzo podekscytowany i mówił, że to prezent na moje urodziny - i przyznaję, że ja też się bardzo ucieszyłem, bo miałem okazję zwiedzić trochę świata, zobaczyć okolice, w których jeszcze nie byłem. Tylko no, jego ojciec potraktował mnie jak szmatę, chciał Klausa ode mnie kupić, zjechał mnie od góry do dołu, a jeszcze w dodatku ośmieszyłem się tym, że nie wiedziałem, że matka mojego ukochanego nie żyje. I biorąc pod uwagę całokształt... mam chyba dość imprez rodzinnych na jakiś czas.
Popatrzył na niego niepewnie, wciąż z głupawym uśmiechem, czując się jak idiota: jakby był jakimś smarkaczem, który się wszystkiego boi i którego trzeba głaskać, uspokajać i prowadzić za rączkę. Nie lubił tego w sobie, nie podobało mu się to, jak się czuje od rozstania z Klausem, ale naprawdę bał się wszystkiego i nie potrafił sobie z tym poradzić.
- Trochę mi tez głupio, że chcesz za mnie płacić - Klaus też za mnie zapłacił, a jego ojciec uznał, że jestem z nim dla forsy. Niby trochę trudno mu się dziwić, skoro jestem od niego starszy i nie mam grosza przy duszy, ale nie, nie dlatego z nim byłem. Naprawdę go kochałem i było mi wszystko jedno, czy ma forsę, czy jej nie ma - to on chciał mnie zabrać na wycieczkę i za nią zapłacić.
Westchnął i zwiesił głowę, ściskając palcami nasadę nosa.
- Nie chcę, żebyś ty też pomyślał, że lecę na kasę. Mam ją w dupie, naprawdę...
Podniósł jednak głowę, gdy Leo zaczął opowiadać o swoim dzieciństwie. Właściwie, to jak się nad tym zastanowić, to rzeczywiście mężczyzna nie wyglądał ja Fina, nawet nazwisko miał angielskie.
- Cóż, tutaj jest tego trochę, zwłaszcza na bagnach. Zdziwiłbym się, gdybyśmy żadnego nie spotkali, tylko przyglądaj się wszystkim kłodom w wodzie - jest duża szansa, że któraś z nich nie będzie z drewna - parsknął śmiechem z własnego idiotycznego żartu.

Leonardo Williams

wykonanie poprzedniego zadania
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
wymiana Posiadany przez was licznik żółwi zostaje wymieniony z licznikiem pary z poprzedniego pola planszy.

Ilość wylosowanych kart: 3
Zebrane żółwie: 1 (licznik pozostaje bez zmian)
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 5
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

Uniósł lekko brew, słysząc w jaki sposób wyjazd do Monachium zorganizował Klaus. Po chwili namysłu skinął głową i odpowiedział, patrząc gdzieś w wodę, nie na Saula:

- Ja nie mógłbym zrobić czegoś podobnego, bo nie miałbym pewności, że będziesz chciał ze mną pojechać. Zresztą, nadal jej nie mam. - wzruszył lekko ramionami.

Znów zaczęło robić mu się "za dużo" Klausa, ale nie odezwał się na ten temat; nie mówił też o tym wcześniej, bo przecież doskonale wiedział, że Saul potrzebuje się wygadać, potrzebuje wyrzucić z siebie różne rzeczy, a ostatecznie poznali się w momencie kryzysowym dla Monroe'a, więc mówienie mu, że jakiś temat go męczy niekoniecznie wydawało mu się dobrym pomysłem. Wolał się nasłuchać o tym niemieckim dupku, który złamał serce Saulowi i który potraktował go jak gówno, ale który przecież miał tyle dobrych cech (ta, na pewno), wysłuchać tego w miarę spokojnie, na tyle na ile potrafił, a później rozbić w domu jakąś szklankę czy inne ładnie tłukące się coś, dobijając się myślą, że nigdy nie będzie Klausem, nigdy nie będzie wystarczająco dobry, a Saul mu nigdy nie zaufa. Całowali się, tak, ale też - z jego własnej inicjatywy, a Leo miał wrażenie, że wciąż jest pomiędzy nimi mur, którego on nie był w stanie ani obejść, ani rozbić. Nie poddawał się jednak, po prostu miał czasem gorsze chwile; normalnie jednak starał się wierzyć, że Saul w końcu mu zaufa, że zobaczy w nim jakieś zalety i że ten pierdolony niemiecki gnojek z dużym portfelem zniknie z ich życia raz na zawsze, razem z tym drugim, włoskim ogierem i innymi dupkami, które kiedykolwiek skrzywdziły Monroe'a.

- Nie myślę, że lecisz na kasę. Nigdy mi to nie przyszło do głowy. No i nie będzie żadnych imprez rodzinnych. A jeśli przypadkiem spotkamy moją babcię przedstawię cię jako mojego przyjaciela, po prostu.

Bo przecież tak właśnie jest i najwyraźniej tak właśnie będzie.

Nie dotykał już Saula, uznając, że ten sobie tego nie życzy - nie powiedział tego wprost, ale nie reagował też jakkolwiek, więc Williams uznał, że ograniczy jakoś swoje łapy i przestanie sięgać tam, gdzie nie powinien. Skupił się na rozglądaniu się dookoła i wypatrywaniu zwierzaków, na wspomnienie o niekoniecznie drewnianych kłodach uśmiechając się lekko pod nosem.

- A bywają agresywne? - zapytał po chwili, palce zaciskając na brzegu łódki i znów przechylając się lekko, żeby więcej dostrzec i przy okazji nieco oderwać swoje myśli od osoby, której prawdopodobnie nigdy nie będzie miał, a z czym powoli chyba zaczynał się godzić. - Jest szansa, że będą chciały nas... ugryźć?

Saul Monroe

właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Może i za dużo gadał o Klausie - też czasem odnosił takie wrażenie, ale tym razem to w sumie nie on wymienił to imię jako pierwszy. On tylko wyraził obawę przed zapoznawaniem rodziny Leo, a to on powiedział, że nie chciał kojarzyć mu się z Klausem; bez tego Saul nie poczułby, że ma prawo cokolwiek znów o nim powiedzieć. Teraz jednak wyczuł, że ksiądz się spiął, więc i on uznał, że lepiej już się po prostu zamknąć. Popatrzył na niego niepewnie i z obawą (tak, bał się ludzi zawsze, a teraz tym bardziej), i poruszył nerwowo szczęką, mając w tym momencie wrażenie, że wszystko zjebał. Znowu. A trzeba było milczeć i udawać, że wszystko jest pięknie, że wspominanie o Wernerze już po nim spływa, a on nie ma żadnych lęków.
Może zresztą tak byłoby lepiej? Jeśli chciał kiedykolwiek jeszcze kogoś mieć, to może trzeba by było się dostosowywać, zakopać swoje lęki i zamknąć je gdzieś głęboko?
Razem z innymi uczuciami - bo nie dało się wyekstrahować jedynie lęków przecież. Musiałby w ogóle zamknąć swoją uczuciowość i być tylko uśmiechniętym, słodkim Saulem, jakiego inni chcieli widzieć. Takim bezproblemowym i porządnym. Takim fajnym, takim do przytulenia i wymiziania, takim, który nie będzie się niczego bał i niczemu sprzeciwiał, który nie będzie odreagowywał w zły sposób, takim, z którym można zrobić wszystko.
- Powiedziałem już, że chcę - rzucił, może trochę za ostro; na pewno ostrzej, niż sam się po sobie spodziewał. Odwrócił głowę i wpatrzył się w rośliny gdzieś z boku, uważając jednocześnie, żeby nie wpłynąć na żadne korzenie.
- Dobrze, przedstaw mnie, jak chcesz.
Nie patrzył na niego, był chyba coraz bardziej zły, chociaż nie do końca wiedział, o co - ale teraz już mu nie było przyjemnie płynąć tą łódką. A zapowiadał się tak miły dzień...
- Jest taka szansa.

Leonardo Williams
ksiądz — lokalna parafia
45 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Od września mieszka w Lorne Bay i wciąż uparcie bawi się w księdza, próbując udawać przed samym sobą, że wcale nie ma wielkiego kryzysu wiary. Od niedawna coraz częściej spotyka się z pewnym przystojnym jubilerem, a jego mała córeczka jest jego iskierką nadziei w tym paskudnym świecie.

Nie dało się być normalnym człowiekiem i schować swoich uczuć - a jeśli się dało, to efekty zapewne byłyby podobne jak u wampirów z The Vampire Diaries w momencie, kiedy wyłączały one swoje uczucia, żeby tak bardzo nie przeżywać wampiryzmu, długowieczności i mordowania ludzi. Czyli, koniec końców, nie wyszłoby z tego nic dobrego. Leo absolutnie nie o to chodziło, żeby Saul przestawał się odzywać czy maskował swoje lęki i uczucia, w pełni je rozumiał, zwłaszcza w kontekście życia Saula, o którym ten mu opowiadał - nie wiedział zapewne wszystkiego, ale to, czym Monroe się dzielił, wystarczyło do tego, by mieć jako taki ogląd na to jaki mogło mieć to wszystko na niego wpływ. Był na siebie zły, że zachował się tak jak się zachował; nie powinien pokazywać swoich emocji, powinien zatrzymać wszystko dla siebie albo... albo porozmawiać z Saulem, zamiast udawać, że wszystko jest ok i wybuchać w najmniej odpowiednich momentach.

Powoli zaczęło coś do niego docierać - coś, co ciężko mu było przyznać, ale teraz stawało się to dla niego coraz bardziej przejrzystą myślą, zwłaszcza gdy usłyszał ton jakim odezwał się Saul i gdy zobaczył spięte mięśnie na jego szczęce. Westchnął cicho, przeczesując włosy palcami i zerkając na mężczyznę; przez chwilę bił się z myślami, zanim się wreszcie odezwał.

- Przepraszam cię, nie powinienem - mówił dość cicho, z jednej strony wciąż nie chcąc płoszyć zwierząt, a z drugiej po prostu było mu wstyd za to, że dał się ponieść emocjom, a przecież nie powinien; powinien być dojrzalszy, nie zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak i powinien wykazywać się większym zrozumieniem i empatią w kierunku Saula, który przecież nie chciał źle, a jedynie się bał zaufać kolejnej osobie po tym, jak został potraktowany przez chłopaka i rodzinę.

- Powinienem wcześniej powiedzieć co mi siedzi w głowie, a nie dusić to w sobie i wybuchać - zachowałem się jak Klaus podczas waszego związku i później, przy rozstaniu, chociaż naprawdę nie chciałem. - palcami jednej ręki objął nadgarstek drugiej i poruszył dłonią lekko, próbując chyba rozprostować kości albo po prostu zająć czymś ręce.

- Jest mi coraz ciężej o nim słuchać, ale to nie znaczy, że nie chcę, żebyś o nim mówił. Chce wiedzieć o czym myślisz, co cię trapi, czego się boisz... - przestał się wychylać za brzeg łódki i wbił spojrzenie w profil Monroe'a. - Chyba po prostu... mam wrażenie, że w twoim życiu nie ma dla mnie miejsca, bo wciąż jest tam Klaus. Z jednej strony to rozumiem, nie spodziewam się, że o nim zapomnisz, bo to nie o to chodzi... Ale mam poczucie, że nie jestem w stanie zrobić wiele więcej, żebyś mi zaufał i przestał mnie do niego porównywać. Może robisz to nieświadomie, nie wiem, ale takie mam trochę wrażenie... Że w każdej osobie, która wyciąga do ciebie rękę, widzisz teraz samo zło. I to też jestem w stanie trochę zrozumieć, tak, po prostu... nie wiem co mogę zrobić, żebyś zauważył, że mi na tobie zależy i że nie mam wobec ciebie złych zamiarów. Że chce dla ciebie dobrze, że kocham ciebie i małą, że uwielbiam się nią zajmować... - potarł dłonią o swój kark, zakłopotany. Nie miał wprawy w rozmowach o uczuciach, nigdy takowych nie przeprowadzał i to była dla niego nowość, ale czuł, że muszą pogadać, bo inaczej wszystko spieprzy, a naprawdę tego nie chciał.

- Jeśli jest coś, co mogę robić lepiej albo jeśli jest coś jeszcze, czego nie robiłem do tej pory, to mi o tym powiedz. Wiem, że nie powinienem dusić w sobie emocji tylko rozmawiać, więc... więc staram się rozmawiać. Przepraszam, że najpierw... że nie do końca jeszcze umiem.

Saul Monroe

lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
obieżyswiat Niech każde z was wstawi na instagram swojej postaci lub wyśle smsowo zdjęcie (do dowolnych osób), które mogłoby być zrobione w lokacji, w której toczycie rozgrywkę. (Zdjęcie musi wpasować się klimatem do fotografii przedstawionej w wizualizacji; jednocześnie zabrania się skorzystania ze zdjęcia, które zostało tam przedstawione).

Ilość wylosowanych kart: 4
Zebrane żółwie: 1
Karta ochrony: brak
Łączny licznik postów: 8
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Spojrzał wreszcie na niego, słuchając w milczeniu tego, co Leo mówił - a mówił to, co podejrzewał Saul: że za dużo gada o Klausie. Tak w każdym razie to odebrał Monroe, który miał tendencje do odbierania wszystkiego przeciw sobie. Nie odzywał się jakiś czas, zastanawiając się nad tym, co powiedział ksiądz - zauważywszy, że ten po raz pierwszy przyznał, że kocha Saula. W innych okolicznościach zapewne byłoby to dla niego podniosłe, emocjonujące, radosne, pełne euforii... ale teraz, w takiej sytuacji - nie tylko w tej rozmowie, ale w ogólnej sytuacji życiowej Monroe'a - było to raczej przerażające. Jubiler mimowolnie wietrzył w tym podstęp, nieszczerość, puste słowa... owszem: jak u Amo, jak u Klausa.
- Nie mów tego, czego nie czujesz naprawdę - powiedział wreszcie - A ja nie wiem, co mógłbyś zrobić, naprawdę. Nie jestem w stanie nagle odepchnąć od siebie wszystkich swoich przeżyć, które - tak, wiem to - przekładam na kolejne relacje. Nie umiem być wspaniały, piękny radosny, beztroski i angażujący się natychmiast.
Zacisnął wolną dłoń w pięść, ogrzewając palce o wnętrze swojej dłoni i uciekając znowu wzrokiem.
- Jeśli nie jesteś w stanie tego wytrzymać, to powiedz mi to od razu i nie próbuj się angażować, nie staraj się, bo to nie ma sensu w takim wypadku. To znaczy: jeśli sądzisz, że nie ma dla ciebie miejsca w moim życiu przez to, że się boję. To lepiej odpuścić, bo mogę teraz zrobić dwie rzeczy: albo udawać, że wszystko gra i że nagle się zmieniłem o sto osiemdziesiąt stopni i nagle ci w pełni ufam. Mogę się uśmiechać i przestać pierdolić o Klausie, przestać w ogóle pierdolić, bo wiem, że masz tego już dość, widzę to i rozumiem. Mogę przestać wyrażać swoje uczucia i emocje. Albo mogę nadal mówić o tym, czego się boje, a ty będziesz miał nadal poczucie, że przez to nie ma dla ciebie miejsca, co nie jest prawdą - gdyby nie było dla ciebie miejsca, to bym się z tobą więcej nie spotkał.
Spojrzał znów na niego smutno, wysuwając nerwowo szczękę do przodu.
- Opowiedziałem ci o sobie więcej, niż komukolwiek innemu, więc masz chyba najlepszy ogląd sytuacji - wiesz, kim jestem, jaki jestem i z czym się mierzysz. Jeśli to dla ciebie za dużo, to odpuść od razu. Ale jeśli faktycznie ci na mnie zależy, to daj mi po prostu czas, pozwól mi się do ciebie przyzwyczaić. To nie jest tak, że zrobisz jedną czy dwie rzeczy i nagle uznam, że hej! To jest właśnie człowiek godny zaufania. Popełniłem ten błąd kilka razy i wybacz, ale byłbym idiotą, gdybym po tym wszystkim od razu zaufał kolejnej osobie. Ile czasu się znamy? Kilka tygodni? Wspaniałych: wyciągnąłeś mnie za uszy z bagna, za co jestem ci bardzo wdzięczny, ale to nie działa tak, że nagle w związku z tym przestanę myśleć o... o nim, o innych, o tym, co inni o mnie myślą; tym bardziej, że to większość świata tak o mnie myśli. Nie wszyscy, to prawda, ale - kurwa - teraz nie ufam nawet wieloletniemu przyjacielowi, bo boję się, że on też tylko tak mówi, że mnie lubi, że lubi Islę, a tymczasem ma nas coraz bardziej dość. On mówi, że nie, że ją kocha i tak to wygląda, ale... - ale Klaus też tak wyglądał - Nieważne.
Nigdy więcej słowa o Klausie. Nigdy, kurwa, więcej.
- Więc powiedz mi, czy chcesz brnąć w to dalej, czy odpuszczasz, bo to dla ciebie za dużo.
Bał się, że usłyszy, że to jednak za dużo, że skoro Saul tak stawia sprawę, to Leo powie mu, że okej, że w takim razie - skoro jest odpychany - to sobie idzie. Ale z drugiej strony lepiej teraz, niż po kilku miesiącach pięknej ułudy.
Tymczasem wpływali w coraz mroczniejszą część mokradeł, gdzie światło było już tylko czymś, co pozwalało przebić wzrokiem panujący wokół półmrok. Rosło tu coraz więcej dziwnych, tajemniczych roślin, jakich próżno by szukać gdzie indziej. Saul w pewnym momencie wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął pstrykać zdjęcia: lubił przyrodę, kwiatki, zwierzątka i piękne widoki, a skoro już zabrał tu Leo, to niezależnie od wyniku ich rozmowy o relacjach, zamierzał mieć jakieś pamiątki po tej wycieczce. Choćby miała się okazać ostatnią.

Leonardo Williams
ODPOWIEDZ