księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
1.

Nowa Toyota ojca Ryan mknęła przez ulice dojazdowe do Cairns. Pojawiła się w Lorne Bay już tydzień wcześniej, jednak dalej miała wrażenie, że to zaledwie pierwszy dzień jej pobytu. Powrót nie był łatwy, wiązał się z całym mnóstwem pytań od rodziny i znajomych, którzy byli ciekawi zagranicznych przygód dziewczyny, ale ona o tej jednej i najważniejszej nie do końca chciała opowiadać. Drugi miesiąc. Minęły już dwa miesiące odkąd była w ciąży, trochę mniej, odkąd test pokazał dwie kreski, a Elton zniknął z jej życia, dosłownie wyparował. Dalej nie wiedziała co będzie, co powinna zrobić i jak postępować. Dalej nie wybrała się na kontrolę lekarską, odwlekając nieuniknione w nieskończoność, chyba licząc na to, że jeśli nie otrzyma jasnego potwierdzenia od kogoś w białym kitlu, to po prostu nie będzie prawdą.
Musiała sobie ułożyć życie na nowo i znaleźć na nie jakiś plan. Rzucona przed kilkoma miesiącami praca nie była dla niej opcją, a ona nie chciała znaleźć zatrudnienia byle gdzie – rozglądała się za nowymi ofertami, licząc na to, że wpadnie coś ciekawego, jednak księgowość nigdy nie była jej bajką, była za to ścieżką życiową, jaką wybrała, idąc na studia.
Na poboczu w oddali zauważyła męską postać, wyciągającą kciuk w stronę przejeżdżających samochodów. Kiedyś by się nie zatrzymała, albo przynajmniej była do tego sceptycznie nastawiona, jednak sama niejednokrotnie znalazła się w podobnej sytuacji, kiedy podróżowała między europejskimi miastami i nawet nie pomyślała za długo, zwalniając i zatrzymując się kilka, może kilkanaście metrów przed autostopowiczem. Złapała za klamkę, uchylając drzwi pasażera, jako jasny sygnał, że może wsiadać, a w międzyczasie zaczęła zbierać swoje rzeczy z siedzenia; torebkę, drobne zakupy i przeróżne szpargały, które jej wypadły przy poszukiwaniu okularów. – Lorne Bay? Śmiało, podrzucę cię gdzieś – rzuciła, przechylona przez swój fotel, kiedy na tylnej kanapie próbowała wszystko jakoś ułożyć i dopiero po chwili odwróciła się, z szerokim uśmiechem na ustach. – Nieee – wyszeptała, niemalże bezgłośnie, widząc twarz Eltona. Tego Eltona, który postanowił zniknąć z jej życia.

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
a to zależy — ile zapłacisz
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Przemierzyłem cały świat od las vegas po krym, a teraz siedzę w Lorne Bay i czekam aż mój życiowy shitstorm minie, hehe
#1

Wcale mu się w tej Australii nie podobało. Ani trochę. Kraj kangurów wydawał mu się cholernie nudny i opatrzony. Na swojej liście, miał jeszcze wiele miejsc, które chciał odwiedzić i poznać. Miejsc, które niemalże wzywały go do siebie. O tym, że świat wzywa go do siebie, miał wrażenie właściwie od zawsze. I najbardziej w życiu lubił podążać za tym wezwaniem. Za tym cichym głosem, który krążył mu po głowie za każdym razem, gdy gdzieś się zasiedział. Zachody słońca powszedniały, a nawet najpiękniejsze widoki stawały się najnudniejsze. Nie mógł siedzieć za długo, już to zaakceptował. Zaakceptował, że najlepiej czuł się, będąc w drodze. Mógł podróżować, czuć wiatr we włosach, a w żyłach płynęła mu wspaniała adrenalina, której nie mógł porównać do niczego innego.
Teraz jednak sytuacja wyglądała nieco inaczej. Lorne Bay było jak lisia dziura, jak miejsce, w którym miał się schować przed wichurą. Gówninanym huraganem, w który z własnej woli wjechał. Nie należał jednak do ludzi, którzy przesadnie analizowali tego typu sytuacje. Tak po prostu było, trzeba było znaleźć proste rozwiązanie. Do matki nie miał co wracać, mimo że właśnie to wydawało się najprostsze.
Nie zmienił szczególnie swoich nawyków podróżowania. Do Australii dostał się jachtostopem, a potem poruszał się już tylko autostopem. Pewnie też duży wpływ miało to, że miał cholernie mało pieniędzy – matka nieszczególnie kwapiła się do tego, żeby przesłać mu cokolwiek – jakby w ogóle przesyłanie pieniędzy osobie, której chwilami się nie pamięta, albo traktuje, jak seryjnego mordercę brzmiało sensownie. W każdym razie został ze śmieszną ilością pieniędzy, swoim plecakiem i namiotem. Nie narzekał, bo póki co niekoniecznie był gotowy konfrontowania się z ojcem. Chryste nawet do końca mu to słowo przez usta nie przechodziło.
Jedynym plusem Australijczyków był to, że chętnie brali na stopa. A może Elton po prostu miał szczęście? Zamknął namiot i po krótkiej chwili był już na drodze prowadzącej do miasteczka. Wyciągnął kciuk, przybrał uśmiech numer 4 i czekał. Nawet lubił to czekanie, dopóki przesadnie się nie przeciągało. I tym razem nie miało się przesadnie przeciągać. Gdy zobaczył jedno z pierwszych nadjeżdżających aut, machnął energicznie ręką kilka razy i przybił sobie w myślach piątkę, wiedząc, że auto zwalnia. Szybko poszło. Odkąd znów zaczął łapać stopy, w pojedynkę przypomniał sobie, że w dwójkę było łatwiej. Nie zamierzał jednak teraz o tym przesadnie myśleć.
Złapał za klamkę i otworzył szerzej drzwi, wpakowując się na siedzenie pasażera. W samochodzie ładnie pachniało, było w miarę czysto. Lubił oceniać takie rzeczy. Muzyka w tle też nie była chamskim country, za co miał ochotę bić dziewczynie brawo. Zapiął pas i podniósł wzrok na swoją wybawczynię.:
-O kurwa – powiedział tylko, czując, jak cała krew odpływa muz twarzy. Miał ochotę się uszczypnąć, bo to przecież był zbyt ogromny i pechowy zbieg okoliczności, żeby mogło się to dziać naprawdę. Musiało mu się śnić. Świat był ogromny, a on trafia na Ryan w swojej lisiej norze. – Co tu robisz? – zapytał jak największy idiota. Może go śledziła? Kto wie, laski robią różne rzeczy nie?

Ryan Hillbury
powitalny kokos
bejbi#2175
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Zastygła w bezruchu, przez chwilę po prostu nie robiąc nic. Miała wrażenie, że czas zwolnił, kiedy wpatrywała się w twarz Eltona, poruszając jedynie oczami, jakby próbowała znaleźć oznakę tego, że jest jedynie niezwykle podobny do chłopaka, z którym spędziła ostatnie kilka miesięcy, ale że nie jest nim. Kurwa nie pozostawiło jednak żadnych wątpliwości, bo chyba nikt inny nie miał powodu, żeby ponownie reagować na jej widok, nikt inny nie próbował od niej ostatnio uciec, wiec początkowe zaskoczenie, wymalowane w jej spojrzeniu, razem z delikatnym rumieńcem na policzku, zastąpił gniewny wzrok i głośne prychnięcie. - Wiem co myślisz, nie schlebiaj sobie - od razu pomyślała, że to właśnie stalkowanie wpadło mu do głowy. Celowy przyjazd za nim, żeby... właściwie czego ona mogła od niego wymagać? Żeby był? Pokazał, dość jasno do tego, że akurat do tej jednej rzeczy się nie nadaje, zostawiając Ryan samą z radosną nowiną, mętlikiem w głowie i po prostu, tym wszystkim. Wiedziała, że na próżno może w nim szukać jakiegokolwiek oparcia, a jednocześnie był jedyną osobą, która wiedziała, że coś rośnie jej w brzuchu. Coś, czego nie chciała wyobrażać sobie jako dziecko, jako człowieka, to była dla niej abstrakcja i dalej nie wiedziała co przyniosą kolejne miesiące, ale odczuwała niepokój za każdym razem, kiedy sobie o tym przypomniała.
Teraz czuła, że serce wali jej jak oszalałe, a żołądek maksymalnie się ściska, to też był niepokój?
Nie zauważyła nawet kiedy samochód jej zgasł. Złapała za kluczyk, żeby przekręcić go w stacyjce, ale... ale nic. Nie zamierzała się jednak poddać, bo to się akurat zadziać nie mogło, więc spróbowała jeszcze i jeszcze, i jeszcze jeden raz, rozpaczliwie mamrocząc pod nosem no dawaj, bo nie mogła przyjąć do świadomości, że zatrzymując się z dobrej woli po autostopowicza, sprowadziła na siebie swojego koszmarnego byłego (o ile tak go w ogóle można było nazwać) i awarię. - Umiesz naprawiać samochód, czy teraz też spierdolisz? - odwróciła się w końcu do chłopaka, nie mogąc sobie darować tej złośliwości, ale ona niewiele mogłaby pod maską zdziałać. Wiedziała gdzie się zmienia olej i jakieś podstawowe rzeczy, ale nigdy nie była mistrzynią kierownicy, a po Europie poruszali się razem jako pasażerowie, nie było więc mowy o rozwinięciu swoich umiejętności w tym kierunku. Miał dwie opcje do wyboru - zabrać swoje rzeczy i pójść, albo spróbować jej pomóc i, szczerze powiedziawszy, Hillbury nie miała absolutnie żadnego pojęcia, którą z nich wybierze, nie była też pewna, czy w ogóle chce spędzać w jego towarzystwie choć jedną chwilę więcej, bo to po prostu... bolało? Ufała mu, ale ją zawiódł, zostawiając samą z problemem na głowie, nic dziwnego, że nie skakała ze szczęścia na jego widok.

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
a to zależy — ile zapłacisz
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Przemierzyłem cały świat od las vegas po krym, a teraz siedzę w Lorne Bay i czekam aż mój życiowy shitstorm minie, hehe
Dobra, cholera. Wdech i wydech nie, panika w niczym tu nie pomoże. Chryste, trzeba było iść w Argentynie na ten szemrany kurs dla magików, może nauczyłby się teleportacji i po prostu zniknął. Wyplątał się z tej niekomfortowej sytuacji, przecież potrafił to robić. Ba, wiele razy już to po prostu zrobił. I to było znikanie najwyższej klasy, znikał niczym jakiś profesjonalista. A ostatnim razem, nie dość, że zniknął jak największy skurwiel, to też najbardziej efektownie. Po prostu się rozpłynął, udając, że wcale nie czuje na plecach ciężaru konsekwencji swojej decyzji.
No a teraz proszę, siedział w samochodzie, czując jak po prostu cała krew odpływa mu z twarzy. Jak serce bije szybciej i to na pewno nie z ekscytacji. Nie spodziewał się, nie miał na to gotowego planu. Oczywiście, nie było być, z czego dumnym. Nie zachował się zbyt dorośle, ale tak zupełnie między nami Elton brał z dorosłego życia tylko to, co mu pasowało. Czyli wiadomo, alkohol, dupeczki, przygody. Jednak ze swojej dorosłości dość sprawnie wykreślił odpowiedzialność, rachunki, tłumaczenie się komukolwiek z czegokolwiek. I Ashworth naprawdę lubił tę wygodną, dostosowaną pod samego siebie wersję dorosłości. Klasa. Tylko w tym swoim doskonałym planie nie przewidział dwóch rzeczy: zamknięcia się kraniku z pieniędzmi i ciąży Ryan. No gdzieś się jebnął chłopaczyna w obliczeniach. A potem szybciutko wyparł to drugie, bo przecież jak będzie sobie wystarczająco długo powtarzał, że coś się nie stało, to będzie to prawdą.
Cmoknął pod nosem, przywołując się nieco do porządku. No trudno wyszła krzywa akcja, ale może najlepszym sposobem jest udawać, że wcale tego nie zauważył:
- Nie denerwuj się, Chryste. I otwórz maskę – powiedział, jakby właśnie posprzeczali się o to czy lepsze są łagodne, czy pikantne skrzydełka w kfc. Głupota nie. Zrzucił plecak z kolan na ziemię i otworzył drzwi pasażera, podchodząc do maski i próbując ją otworzyć. W Szkocji trochę pracował przy samochodach (oczywiście nic nie pamiętał, ale Ryan nie musiała tego wiedzieć). Popatrzył, podumał, sprawdził olej, jakieś tam podstawowe pierdoły, które prawdopodobnie nie miały nic doczynienia z prawdziwym powodem śmierci samochodu:
- To chyba akumulator, puść mnie – podszedł do drzwi kierowcy, otwierając je szeroko. Miała już brzuch? Jak szybko widać brzuch? – No puść mnie Ryan, to sprawdzę – o tak, udawanie, że nic się nie stało i tak naprawdę dalej sobie razem podróżują, przychodziło mu naprawdę łatwo. Może dałaby się przelecieć? Może zrobiła jednak ponownie test, albo coś? Cholera była naprawdę śliczna, jak tak teraz na nią patrzył, a bardziej kursował ekspresowo pomiędzy jej oczami a brzuchem.

Ryan Hillbury
powitalny kokos
bejbi#2175
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Otworzyła już usta, gotowa powiedzieć mu, że ona się wcale nie denerwuje, ale chyba zabrzmiałoby to zbyt podobnie jak krótki wierszyk o pierdolonym kwiecie lotosu na tafli spokojnego jeziora, czy stawu, a tandeta jednak nie była czymś tak bardzo lubianym przez Ryan. Zamknęła je więc, choć tylko na chwilę, przez co wyglądała identycznie jak ryba wyciągnięta prosto z wody - cóż, czuła się równie niekomfortowo od momentu zrobienia tego pieprzonego testu, jeszcze zanim Elton postanowił, jak klasyczny ojciec, wyjść do sklepu i nigdy nie wrócić. Niespokurwadzianka, tatuś pojawił się jednak wcześniej niż po dwudziestu latach życia tego bombla, który gnieździł się w jej brzuchu, co Hillbury, podobnie jak chłopak, próbowała ze wszystkich sił wypierać. Tylko jej było trochę trudniej, w końcu to ona właśnie znajdowała się w błogosławionym stanie.
Zaplotła na piersi ramiona, tuż po tym jak odnalazła przycisk i choć miała nadzieję, że uderzy on mocno w twarz nachylającego się nad maską Ashwortha, to niestety usłyszała tylko krótki dźwięk zwolnienia blokady, a potem na chwilę zniknął jej z oczu, kiedy sprawdzał te wszystkie rzeczy, o których ona nie miała zielonego pojęcia, bo chociaż bardzo lubiła myśleć o sobie jak o silnej i niezależnej, to część rzeczy pozostawała dla niej tajemnicą z męskiego świata, odkąd odkryła, że im szerszy uśmiech, tym większa szansa, że jakiś samiec alfa postanowi jej bezinteresownie pomóc. - Chyba nie akumulator, skoro jeszcze przed chwilą jechał - jej wiedza na temat części samochodowych była raczej znikoma, ale kojarzyła rozładowanie akumulatora z zostawieniem włączonych świateł na noc, albo nieużywaniem pojazdu przez dłuższy czas. Wszechświat nie nienawidził jej aż tak bardzo, żeby zaserwować rozładowanie tej konkretnej rzeczy, kiedy byli pośrodku niczego, żadnych samochodów na horyzoncie, a ona nawet kabli nie woziła w bagażniku. Ba, to nawet nie był jej samochód i chyba nie chciała dzwonić do ojca z radosną informacją o jego zepsuciu i pytaniu o numer do pomocy drogowej, która przyjedzie Bóg wie kiedy. - Nie krzycz na mnie, przecież wysiadam - bąknęła, chociaż może wcale nie krzyczał, ale jego rozkazujący ton wcale się dziewczynie nie podobał, powoli więc wyszła z samochodu, chociaż nawet jakby chciała udawać, że przez ciążę jest jej ciężej pod względem fizycznym, nie było jeszcze żadnych oznak, a ona spokojnie mogłaby wskoczyć w bikini i smażyć się na plaży. Ale to chyba nie było wskazane w jej stanie. Chyba, w końcu dalej nie poszła do żadnego lekarza.
- I co? - zapytała po minucie, która ciągnęła się jak wieczność, a Ryan nie mogła nawet sprawdzić powiadomień w swoim telefonie, żeby zabić jakoś czas. I po cholerę się w ogóle zatrzymywała? Nigdy więcej, nigdy więcej nie zgarnie żadnego autostopowicza z ulicy, pod żadnym pozorem!

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
a to zależy — ile zapłacisz
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Przemierzyłem cały świat od las vegas po krym, a teraz siedzę w Lorne Bay i czekam aż mój życiowy shitstorm minie, hehe
Ashworth całe życie leciał na cwaniaka. W ogóle nie wierzył w to powiedzenie nie bądź taki hop do przodu, bo Ci na tył zabraknie. Niech braknie, najważniejsze, żeby osoba, która będzie go oglądać stała przodem, prawda? Wszystko naprawdę zależy od punktu widzenia,a Elton naprawdę lubił dostosowywać cudzy punkt widzenia do tego, jak chciał być postrzegany. Niesamowicie mu to ułatwiało życie, to chyba była najlepsza umiejętność, którą zdobył w dorosłym życiu.
Nabrał trochę więcej, a może po prostu głębiej powietrza do płuc, siadając za kierownicą, oczywiście najpierw musiał odsunąć fotel, bo miał wrażenie, jakby go ktoś umówił na randkę w ciemno z kierownicą. Obejrzał wszystko dokładnie, wyjmując kluczyk ze stacyjki. Chciał wyglądać na profesjonalistę, mimo że nawet nie stał obok profesjonalizmu, jeśli chodzi o naprawę samochodów. Włożył kluczyki do stacyjki i próbował zapalić. No dalej, przecież to musiało być nowe auto, a nie jakiś stary złom, który miał prawo się rozkraczyć na środku drogi, pośrodku niczego. Suprise, suprise – nie odpalił. Elton zaklął cicho pod nosem, co idealnie połączyło się z pytaniem Ryan. Na chwilę wręcz zapomniał ze to jej auto się zesrało. Poprawił włosy, wpatrując się w nią i starając się odzyskać jakiś kontakt z rzeczywistością:
- No cóż, to nie akumulator – powiedział, niczym prawdziwa wyrocznia i wyskoczył z samochodu – mijając Ryan i znów zawieszając się nad otwartą maską – I prawdę mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, co się zesrało – rzucił, z bólem serca (i dupy), że musi się przyznać do porażki i niewiedzy. – Masz jakaś pomoc drogową w ubezpieczeniu? – zapytał, podchodząc do Ryan. Jaki to los potrafi być przewrotny, no popatrzcie. Ryan i Elton znów w jakimś życiowym gównie, muszą sobie poradzić. Nie, wróć. Elton równie dobrze mógłby po prostu sobie pójść nie? Przecież to nie jego auto, nie jego problem. Jednak wychodzi na to, że frajerem to on potrafił być tylko tak, incognito, gdy nikt nie widział momentu frajerzenia.
Wyciągnął paczkę tytoniu, skręcił błyskawicznie papierosa, po czym spojrzał na Ryan:
-Też chcesz? O kurwa, no tak – zrobił minę obsranego kota na pustyni. Przecież ona była w ciąży, a w ciąży się nie pali prawda? Prawda?

Ryan Hillbury
powitalny kokos
bejbi#2175
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Mocno zaciskając palce na swoich skrzyżowanych ramionach opierała się o bok samochodu i wpatrywała w bliżej nieokreślone coś, co znajdowało się przed jej oczami. Cholera, że też to musiał być ten Elton Ashworth! Jasne, oczywiście, że słyszała o jego powiązaniach z Lorne Bay, bo nawet tak się chyba zaczęła ich pierwsza pijacka rozmowa, choć nigdy do niej nie wrócili. Nieważne było skąd jadą, ważne było gdzie wylądują, a i też nie do końca, bo czasem sama droga była wystarczająco interesująca. W rodzinnym Queensland raczej nie trafiało się zbyt często na ludzi z wyciągniętą do ulicy ręką i nadzieją, że kolejny samochód się zatrzyma i ich zgarnie, a Ryan nie była szczególnie przychylnie nastawiona do takich podróżników. Jednak te kilka miesięcy zmieniły wszystko, dlatego aż się ucieszyła, że będzie mogła poznać nową osobę, jej historię, posłuchać trochę o tym co robi w życiu, bo niezmiennie się jej zdawało, że ludzie, którzy wyruszają za przygodą mają ciekawe opowieści w zanadrzu. Ale nie chciała słuchać od Eltona ni-cze-go. Niczego. Już wystarczyło, że bez słowa ją zostawił i zwiał, nie uśmiechało się jej przeprowadzać rozmowy z jakimiś naprędce wymyślonymi wymówkami, ani o obietnicach pomocy w przyszłości, w zależności od tego jaką chciałby obrać taktykę, żeby uspokoić swoje sumienie, bo pewnie nie spodziewał się spotkać Hillbury w drodze do Lorne Bay. Ba! Pewnie nie spodziewał się jej spotkać w ogóle.
Stłumiła w sobie no co ty nie powiesz i wszelkie tego pochodne, wywracając tylko oczami, bo przecież powiedziała, że to nie akumulator. - Nie mam pojęcia, to samochód mojego taty - wzruszyła ramionami, zastanawiając się czy może w schowku nie ma jakichś danych ubezpieczyciela. I czy nie lepiej jest to załatwić samemu, bo ubezpieczalnia może potrącić jakieś zniżki (albo sobie to wymyśliłam, bo jestem bezsamochodową lambadziarą). Postanowiła więc swoim okiem rzucić na to, co pod maską, minąwszy Eltona spojrzała właśnie tam, ale wszystko było dosłownie czarną magią. Cholera.
- Czy ciebie do reszty pojebało? - zapytała, zaciskając palce na jakimś wystającym kablu, który, na całe szczęście, nie był gorący. - Bardzo, kurwa, śmieszne. Potem jeszcze możemy skoczyć na jakiegoś drinka i upić się do nieprzytomności - rzuciła z głupim uśmieszkiem i zupełnie nieświadomie, wyrwała wspomniany wcześniej kabelek z urządzenia. Cóż, teraz to rzeczywiście mógł być akumulator.

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
a to zależy — ile zapłacisz
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Przemierzyłem cały świat od las vegas po krym, a teraz siedzę w Lorne Bay i czekam aż mój życiowy shitstorm minie, hehe
Nie mógł się powstrzymać i wywrócił oczami, czując, że zbliża się nieuniknione. Co prawda nie miał nigdy za wiele doczynienia z laskami w ciaży, bo tego stanu błogłowianego to unikał akurat jak ognia. W ogóle jakby tak przeanalizować na szybkości życie Eltona i jego kontakty z kobietami, to chłopak miał w gruncie rzeczy niefarta i zero dobrych wzorców. Matkę oderwali od diabła, a wszystkie inne kobiety, z którymi spotykał się potem były dziwne. Stare i młode, zdrowe na umyśle i nie. Bogate jak jasny skurwysyn i biedne tak, że czasem na bułkę im pożyczał na wieczne nieoddanie. Zasmakował ust na różnych kontynentach, tych pełnych botoksu, ale też tych spieczonych słońcem w czasie winobrania we Francji. I wszystkie te spotkania skłaniały młodego Ashwortha do jednej refleksji – kobiety były z innej planety. Uważał je też za solidnie pierdolnięte, ale rzadko się do tego przyznawał się do tego głośno. Lubił to jak wygląda jego twarz, nawet jak była pokryta kilkoma bliznami po małym incydencie z pierwszych podróży, ale nie chciał mieć rozjebanej kichawy.
Ryan, w gruncie rzeczy jak ją poznał, wydawała mu się zupełnie inna, może dlatego pozwolił jej tak bardzo wejść do swojego życia. Może dlatego opowiedział jej sporą część swojego życia, kreśląc mocnymi liniami i ciepłymi pocałunkami w granatowym namiocie swoje „ja”. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale pokazał jej jednego z bardziej prawdziwych Eltonów, a miał ich w zanadrzu całą plejadę. No ale potem musiało się wszystko koncertowo spierdolić.
I tym sposobem stali teraz na pustkowiu, w zasranej Australii, on z petem między wargami, ona z wulkanem wściekłości w sobie. Doskonale, no trzeba było iść na piechotę. Próbował myśleć racjonalnie, znaleźć jakieś rozwiązanie. Uratować sytuację . Otworzył szerzej oczy, widząc kabel dyndający z ręki dziewczyny. Już zupełnie wyparował mu z głowy jej ojciec, który przewinął się przez tę rozmowę. Przecież on tez mógł wiedzieć. Może już szykował zaostrzony pal na jego biedny tyłek. Aż się wzdrygnął na samą myśl i szybko skierował całą uwagę na wyrwany kabel:
- No teraz to kurwa nigdzie nie skoczymy – stwierdził z przekąsem, unosząc brew do góry i zaciągając się mocniej papierosem. – A drink by ci się przydałby, może byś trochę wyluzowała i przestała histeryzować i nie dewastowała auta na pustkowiu, którym mogliśmy dojechać do miasta i po prostu, jak ludzie zaparkowali – no nie ma co, puenta godna prawdziwego krasomówcy. Westchnął głośniej, unosząc wzrok wysoko do nieba. – To tak działa, że wam odpierdala? Chryste Ryan, no naprawdę. – cmoknął pod nosem, machając z rezygnacją ręką. No przecież to nie jego wina.
- Może ktoś będzie jechał, to nas weźmie na hol albo coś. Nie wiem, czy w tej dziurze coś jeździ – kopnął jakiś kamyk. Utknął, cholernie wpadł ze swoją byłą (?) po środku niczego. Idealny scenariusz.
Ryan Hillbury
powitalny kokos
bejbi#2175
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
Na wyjaśnienie zachowania Ryan ciążowymi hormonami było chyba za wcześnie. Cholera, nie miała pojęcia jakie są kolejne stadia tego stanu rzeczy, bo za każdym razem, kiedy czuła coś niespodziewanego, albo niezwyczajnego, chciała sięgnąć po telefon i w oknie incognito wyszukać powiązania z ciążą, tylko to słowo nie dość, że nie chciało jej przejść przez palce, to jeszcze nie chciała się wszystkiego dowiadywać. Starała się jak najmniej myśleć o tym, czego nawet nazywania unikała niczym czarodzieje wymawiania imienia Voldemorta, jakby dzięki temu po prostu mogła odwlekać wszystko w nieskończoność. Była boleśnie świadoma, że taki stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie, ale zaplanowanie wizyty u lekarza ciągle odkładała gdzieś w bliżej nieokreśloną przyszłość i miała nadzieję, że nastanie jakiś cud, który zatrzyma czas w miejscu, bo za mało miała jeszcze przeżytego życia, dopiero odkrywała się podczas podróży po Europie, rozmawiania z kompletnie obcymi ludźmi, uczenia się kim tak naprawdę jest Ryan Hillbury i nie była gotowa tego porzucić.
Nawet powrót do miasteczka był dla niej synonimem zakończenia jakiegoś etapu w życiu, którego wcale kończyć nie chciała. Wciskanie Bowie bajki o zdrowym trybie życia i zmianie nastawienia do używek, bo wolała wyjść na nawiedzoną wariatkę, która po ayahuasce zobaczyła czym jest prawdziwe połączenie z naturą, niż przyznać się do wpadki. Elton był żywym przypomnieniem ich ostatniej rozmowy przed zniknięciem chłopaka i każde słowo, wypływające z jego ust, traktowała jako kłamstwo, obelgę lub atak, jakby tak właśnie była zaprogramowana.
- Och, przepraszam bardzo, zupełnie nie pomyślałam, że wybucham bez powodu i jeszcze przesadzam - jej uśmiech przesycony był złośliwością, bo owszem, wściekała się, bo Elton Ashworth był uosobieniem jej największego życiowego błędu. Tak, tak właśnie o nim w tym momencie myślała, tak samo jak o ciąży, powrocie, wyjeździe, wszystkim. - A wiesz, jeszcze nie dołączyłam do żadnej grupy lasek, które spotykają baby daddy po tym jak je zostawił, ale jak się dowiem, to dam ci znać - był bezczelny. Naprawdę bezczelny i nie wiedziała co takiego w nim widziała kilka miesięcy temu. Miała wrażenie, że jest na siłę wyluzowany i lekceważący, kiedy powinien się prawdziwie przejąć i wziąć za siebie odpowiedzialność. - Ucieszyłbyś się bardziej, jakbym rzuciła ci się na szyję z utęsknieniem? - uniosła jedną z brwi do góry i byle jak wcisnęła kabel obok czegoś, co mogło być akumulatorem, trzaskając maską. - Tak, to przecież taka ruchliwa ulica, może zrobimy wyścigi i będziemy obstawiać kto się zatrzyma? - pokręciła głową, przysiadając na wciąż ciepłej masce samochodu. Byli w dupie, większej dupie niż w jakiejkolwiek wsi, w której zdarzyło im się po zmroku łapać jakiś samochód na stopa, żeby nie musieć nocować na ulicy. Wyciągnęła nawet z tylnej kieszeni spodni swój telefon przekonana, że długo z nim nie wytrzyma, ale pokazywał brak zasięgu. - Zajebiście.

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
a to zależy — ile zapłacisz
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Przemierzyłem cały świat od las vegas po krym, a teraz siedzę w Lorne Bay i czekam aż mój życiowy shitstorm minie, hehe
Ostatnimi czasy, Elton miał wrażenie, że wszystkie możliwe nieszczęścia skumulowały się w jednym momencie. Nieszczęścia to może za dużo powiedziane, bo chłopak ogólnie uważał się za cholernego szczęściarza, któremu zawsze wszystko w życiu uchodziło na sucho. Lubił ten stan, gdy nie musiał się wszystkim przejmować, gdy prześlizgiwał się przez życie. Był pewien, że nie był jedyną osobą na świecie, która lubił taki stan. Poza tym umówmy się, Elton nie miał najlepszych wzorców w życiu, jak stawiać czoła konsekwencjom swoich czynów. Nie, że chce go usprawiedliwiać, no ale to daje trochę pogląd, dlaczego bywał aż tak społecznie upośledzony.
Westchnął tylko, czując, że zbiera się w nim dziwnego rodzaju złość. Nie potrafił zlokalizować, skąd pochodziła, ale cała ta sytuacja była frustrująca. Chyba właśnie przypominał sobie, dlaczego tak bajecznie spierdolił, gdy test pokazał dwie kreski. Nie chciał się taplać w tym błocie, do którego Ryan wciągała go za wszelką cenę.
- Może powinnaś, na fb na pewno jest taka grupa, może dostałabyś trochę tipów – nie żałował sobie złośliwości, potrafił być okropnym wrzodem na dupsku. Rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem. Wzniósł ponownie oczy do góry, wsadzając ręce do tylnych kieszeni spodni:
- Chryste, przecież nic takiego nie powiedziałem. Dobra, może wyszło chujowo z tym wszystkim. Może powinienem dać znać, nie wiem. Ale wyrywając kabel od akumulatora i wściekając się tutaj pośrodku niczego, za wiele nie osiągniesz – starał się brzmieć zdroworozsądkowo, jednocześnie nie przyznając się do tego, że totalnie spierdolił. Wszystko, od początku do końca. Przecież gdyby nie jego decyzje, błędy i czyny no to nie staliby w tym miejscu. Ryan nie byłaby w ciąży, możliwe, że dalej by sobie podróżowali, łapiąc stopa na czas, śpiąc na plaży i tak dalej. To był całkiem fajny epizod w jego życiu, z chęcią by do niego wrócił. Jednak, póki co, małe były na to szanse. A wkurw, który wzbierał w Ashoworthcie wcale tego nie ułatwiał. W ogóle nie dawał szans takiej ewentualności.
- Po prostu przestań histeryzować, może wtedy zaczniesz trochę trzeźwiej myśleć – boże no, jakby to była wina biednego Eltona, że samochód, którym ona jechała, się zepsuł, jakby to była jego wina, że wyrwała kabel od akumulatora. On przecież chciał dobrze. Wcześniej, jasne myślał tylko o sobie, ale czy nie możemy skupić się na teraźniejszym problemie? Chryste, czemu baby zawsze tak roztrząsają te stare rzeczy.
- Co Ty w ogóle tutaj robisz? Lorne Bay to przecież dziura zabita dechami, czego tutaj szukać? – zapytał, podchodząc do maski i skręcając papierosa. Już go jej nie proponował.

Ryan Hillbury
powitalny kokos
bejbi#2175
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Jasne, z chęcią opiszę moją sytuację i może zapytam o jakieś porady prawne co zrobić z tobą? - do tej pory nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby angażować w tę całą ciążę jakiegoś adwokata, bo nie wymyśliła co chce zrobić z tym, co zagnieździło się w jej brzuchu. Ale gdyby chciała urodzić i potem borykać się sama z takim dzieckiem, to zdecydowanie chciałaby mieć choćby pomoc finansową. Wiedziała, że nie będzie to zbyt wielkim problemem, żeby uzyskać pomoc od rodziców, ale jak na razie była bezrobotna, nikomu nic nie powiedziała, no i czemu Eltonowi wszystko miałoby ujść na sucho? Podsunął jej całkiem niezły pomysł na uprzykrzenie sobie życia. - Dać znać, kurwa, o czym? - prychnęła sztucznym śmiechem, bo dosłownie w dupie mu się poprzewracało, że próbował teraz ją obarczyć jakimś poczuciem winy za to, że ma czelność się złościć. Cholera, to ona tutaj była bardziej poszkodowana niż Ashworth, tak naprawdę to przez to, że sobie spierdolił, mogliby się nigdy nie spotkać, ona by go nigdy nie namierzyła i miałby święty spokój. Gdyby tylko nie był powiązany z Lorne Bay. Pewnie spodziewał się, że ze wszystkich miejsc na świecie akurat to miasteczko będzie dla niego bezpiecznym, ale bardzo się mylił. - Aha, to przepraszam, już biorę kilka głębokich oddechów i jestem najspokojniejsza na tej jebanej planecie, bo przecież niemożliwe, żebym była zła, kto to pomyślał? - była wściekła, wkurwiona, ale uważała, że ma do tego pełne prawo i jeśli przy kimś mogła użyć argumentu, że to wszystko przez ciążowe hormony, to własnie przy Eltonie. - Oja głupia, a myślałam, że jak specjalnie wyrwę ten kabel to samochód zacznie działać! - posłała mu sarkastyczny uśmieszek, bo przecież wyrwała go tylko dlatego, że chłopak tak bardzo działał jej na nerwy i nie mogła wprost znieść jego obojętności.
- Ja histeryzuję? No pewnie, wkurwiam się bez powodu, jak powinniśmy się złapać za ręce i odśpiewać jebane kumbaya, tańcząc sobie wokół samochodu. No dawaj, kumbayaaa my loooord! - zanuciła, nie mając pojęcia skąd zna słowa i melodię, ale najwyraźniej już kiedyś ją słyszała, bo całkiem głośno i pewnie zaśpiewała, a na koniec rozłożyła ręce, jakby zaskoczona, że Ashwort nie postanowił się przyłączyć do tego całego cyrku. - Z pewnością nie szczęścia - może i nie była to dosłownie dziura zabita dechami, ale niespecjalnie można było określić Lorne mianem metropolii. - Urodziłam się, mieszkam, takie tam - wzruszyła ramionami, bo choć on nigdy nie zapytał, to tego pierwszego wieczoru, kiedy się poznali, Ryan usłyszała jak opowiadał komuś historię o ojcu z Lorne Bay i zaciekawiona się dosiadła. Tak się to wszystko zaczęło. Kto wie, może gdyby nie tamten wieczór, nigdy by się nie poznali?
- Dobra, mam zasięg! - zawołała tryumfalnie, wyciągając telefon wysoko w górę i jak już udało się jej go utrzymać chwilę dłużej, zadzwoniła po jedną ze swoich sióstr, czy kuzynek, żeby po nią przyjechała, samym samochodem postanowiła się zająć innym razem.

zt.

elton ashworth
przyjazna koala
my name is jeff
ODPOWIEDZ