Detektyw. — Lorne Bay Police Station.
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Never put off till tomorrow the fun you can have today.
Zapowiedź rozmowy z komendantem nie wróżyła nic dobrego, zwłaszcza gdy nie było to poprzedzone jakimkolwiek wstępem, dzięki któremu Mycroft mógłby cokolwiek wydedukować. Złapanie na korytarzu, niby przypadkiem i poproszenie o chwilę dnia następnego sprawiło, że mężczyzna zaczął coś podejrzewać, jakby ktoś zastawił na niego pułapkę i udawał, że przecież nic takiego nie ma miejsca. Postanowił pograć w tę grę trochę dłużej i razem ze swoim przełożonym po udawać, że to taka koleżeńska ustawka w konferencyjnej, tak o dla picu sobie siedzą przy stole i piją kawę, spoglądając na siebie w ten wyuczony sposób i mierzą się na spojrzenia.
Komendant mrugnął.
Przegrał.
Mycroft poczuł dziecięcą radość z tej idiotycznej wygranej, ale ledwie przez chwilę, by samemu się zmitygować i skarcić za tę niedorzeczną satysfakcję.
- Zdecydowano, że nasz wizerunek nie wygląda najlepiej i trzeba go podreperować. W związku z tym nawiązaliśmy współpracę z medium. - komendant taktycznie spoglądał ponad ramieniem detektywa, niby udając że ściana za nim jest zaskakująco fascynująca. - Zajmiesz się nim. - powiedział to z taką łatwością jakby właśnie rozmawiali o pogodzie, ale Mycroft doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że komendant nie lubił załazić mu za skórę, nie żeby miał cokolwiek z tym zrobić, ale jednak. Niezadowolone spojrzenie detektywa potrafiło przyprawić o gęsią skórkę, a gdy faktycznie się wkurzył był jak wrzód na dupie.
- Szefie… czy ja dobrze słyszę? Medium? Przecież to wcale nie będzie dobrze wyglądać, to tak jakbyśmy się sami wystawili...No gdzie policja i medium, szefie. To jest niedorzeczne! - już nawet nie chciał wspominać jak bardzo nie wierzył w te wszystkie bzdury, a tym bardziej nie miał zamiaru niańczyć jakiegoś dzieciaka.
- Seymour. - powiedział dosadnie sprowadzając go na ziemię. - Nie możemy pozwolić, by jakiś młokos chodził i rozwiązywał sprawy za nas. Jak nie możemy nic z tym zrobić, to najlepszym posunięciem jest zaangażowanie go do współpracy. Koniec tematu, klamka zapadła. - podniósł się z krzesła, wyszedł na chwilę z pomieszczenia, słychać było jakąś krótką wymianę zdań po czym wrócił z jakimś chłopakiem, który chyba ledwie skończył liceum.
- To jest Philip More. Wierzę, że uda wam się stworzyć zgrany zespół, a tutaj masz akta sprawy. - teczka przeleciała po stole w kierunku detektywa. Spojrzał jedynie przez chwilę na chłopaka, ale nieszczególnie się nim zainteresował, zamiast tego sięgnął po dokumenty, by się zanurzyć w ich treści.
powitalny kokos
Burton.
25 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Philip od zawsze miał na siebie ambitne plany. W swoich planach nigdy jednak nie widział występów w telewizji. Przez cały ten reality-show miał wrażenie, że ludzie zaczęli odbierać go jako cyrkową małpkę, która skacze przed kamerami i wygaduje rzeczy, po których ludzie płaczą. Oczywiście niektórzy wmawiali mu jeszcze odrobinę inteligencji, że jest w stanie oszukać i zmanipulować całkiem spore grono ludzi. Niewiele osób bowiem wierzyło w coś takiego jak medium. On sam, gdyby jego życie wyglądało inaczej, zapewne nie przejmowałby się takimi sprawami. Wiele razy mówił, że z chęcią oddałby ten swój dar, by móc dostać chociażby umiejętność gry na jakimś instrumencie. Zawsze chciał nauczyć się grać na gitarze, ale nigdy nie miał na to zbyt wiele czasu. Z drugiej jednak strony, były takie momenty, że cieszył się, z tego co potrafił. Widok ulgi na twarzy klientów, kiedy dowiadują się, że członek ich rodziny albo inny bliski nie cierpiał w czasie śmierci był bezcenny. Nie dało się tego zastąpić nawet najlepszym narkotykiem, a o tym Philip miał jakieś tam pojęcie.
   Swój dar chciał wykorzystywać do pomocy innym ludziom. Odkąd jako małe dziecko wskazał położenie ciała i zyskał jakiś tam rozgłos wiedział, że właśnie takie rzeczy są dla niego. Niestety był za młody, by ktokolwiek poważnie myślał o tym, by wykorzystać go do pomocy przy szukaniu zwłok. Nikt o zdrowych zmysłach nie wrzuciłby w to ośmiolatka. Pech chciał, że zainteresowały się nim media, którym nie przeszkadzało wykorzystanie umiejętności dziecka. Właśnie tak rozpoczęła się telewizyjna kariera pana More. Nie był on z niej zbyt dumny.
   Niewiele myślał, gdy policja wyszła z propozycją współpracy. Nie wiedział, czy był to dobry pomysł, ale zgodził się bez wahania. Jakby nie było odnalazł zwłoki kobiety, którą policja szukała już kilka lat i gdyby nie on, to pewnie poszukiwania ciągle stałyby w martwym punkcie. Niemniej jednak z chwilą, gdy tylko pojawił się na miejscu, wiedział, że nie będzie to łatwa współpraca. Nie miał bowiem doświadczenia ani odpowiednich umiejętności, by w ogóle zajmować się kryminalistyką, nie mówiąc już o odpowiednich szkoleniach, które miały mu umożliwić poruszanie się na miejscach zbrodni. No ale stało się, był tutaj w miejscu, gdzie zapewne większość (o ile nie wszyscy) policjantów nie wierzy w jego zdolności. Nie chciał im jednak niczego udowadniać.
   Czekając przed pomieszczeniem zrozumiał, że nie był to najlepszy pomysł. Powinien założyć swoją własną działalność i oferować swoje usługi ludziom, którzy chcieliby z nich skorzystać i przez to wkupić się w łaski mieszkańców. W końcu najlepszym sposobem na zaskarbienie sobie ich sympatii i zaufania było robienie czegoś, co pokaże im, że jest pomocny. No i przy okazji mógłby zagrać nieco na nosie policji. W końcu jedna przyszło mu wejść do pokoju, w którym oprócz komendanta, znajdował się również inny mężczyzna, z którym to zapewne przyszło mu współpracować.
   – Philip More – przedstawił się, chociaż wcześniej już został przedstawiony przez komendanta. Wciąż jednak chciał zachować odrobinę dobrych manier.
seymour monaghan
ambitny krab
Philip
Detektyw. — Lorne Bay Police Station.
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Never put off till tomorrow the fun you can have today.
- Seymour. – przywołał podwładnego do porządku przy okazji łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Cała ta sytuacja przyprawiała komendanta o migrenę. Tak naprawdę to wcale nie chciał się tym zajmować i po części właśnie dlatego skierował młodego do detektywa, a po części miała być to nauczka za wszelkie stawanie okoniem przez Mycrofta. Nie od dziś było wiadome, że mężczyzna nie przepadał za ślepym wykonywaniem rozkazów, gdy uznał je za głupie bądź niezgodne z jego przekonaniami. Jedynym co go ratowało przed wywaleniem na zbity pysk to fakt, że był cholernie dobry w tym co robił. I tego nie można było mu odmówić, co dodatkowo doprowadzało komendanta do szewskiej pasji.
- Tak, tak… wiem. – ledwie na chwilę popatrzył na swojego przełożonego i pomachał ręką znad akt, które były znacznie ciekawsze niż komendant.
- Panie More. – skinął głową chłopakowi zanim opuścił pomieszczenie i zostawił go sam na sam z utrapieniem całego posterunku. Bo to że ciemnowłosy był najgorszym wrzodem na dupie wiedział niemal każdy, był też niezawodny co było gorzką pigułką do przełknięcia.
Jeszcze przez jakiś czas zamierzał ignorować swojego towarzysza, zagłębiając się w akta sprawy, które tak po prawdzie jedynie pobieżnie wertował, bo nie mógł wyrzucić z głowy ogólnego wkurwienia na czym ten świat stoi. Angażowanie cywila, na domiar złego, jakiegoś pieprzonego młokosa o rzekomych cudownych mocach porozumiewania się ze zmarłymi było jak wyjątkowo nieśmieszny żart. Jeszcze gdyby tego chłopczyka przypisali komukolwiek innemu, komuś kto nie był tak aspołecznym bucem jak on, to może miałoby to więcej sensu, ale Seymour nie cierpiał ludzi, a już tym bardziej z nimi współpracować.
- Znudziło Ci się naciąganie ludzi w telewizji, że przyszedłeś do policji? – wreszcie warknął, choć ani myślał na niego spojrzeć. Philip obecnie był wrogiem numer jeden i Mycroft zamierzał mu o tym przypominać na absolutnie każdym kroku.
Philip More
powitalny kokos
Burton.
25 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Pojawianie się w nowym miejscu pracy było zawsze krępujące, a przynajmniej na takie uchodziło. Wszystko to się sprawdzało w tym właśnie momencie. Aktualnie Philip czuł się jak piąte koło u wozu, ale nie mógł nic na to poradzić. Nie znał tutaj nikogo poza Rufusem, którego jednak nie było nigdzie w pobliżu. Co najlepsze trafił na faceta, który chyba nie był zbytnio zadowolony z jego obecności tutaj. Nie dziwił się temu. On sam był laikiem, nie znał się na wielu rzeczach, które miały miejsce w policji, ale nie był tutaj w roli policjanta. Traktowano go jako konsultanta, chociaż nikt się z nim w niczym konsultować nie mógł, bo jego umiejętności nie były dostępne dla większości ludzi, a co za tym idzie były one niedoceniane albo nawet wyśmiewane. Na całe szczęście był już do tego przyzwyczajony i wiedział doskonale, że wszystko przyjdzie z czasem. Przecież na pewno wszyscy tutaj będą się zachowywać profesjonalnie, prawda?
   Prawdziwie grobowa atmosfera zapanowała jednak, kiedy komendant opuścił salę, w której się znajdowali. Sam Philip zastanawiał się, czy mężczyzna ten wierzy w umiejętności Mora i czy nie traktuje go jak naciągacza albo co gorsza samego sprawcę tego wszystkiego. Bo kto inny miałby wiedzieć o tym, gdzie zakopano zwłoki, skoro nie znaleziono ich od trzech lat? Musiał to być morderca, którym na całe szczęście Philip nie był. Zaangażowanie go do spraw policji było dla Philipa wspaniałym rozwiązaniem, bo gdyby nie kariera w telewizji, to z całą pewnością zdecydowałby się na kryminalistykę. Teraz musiał jednak przekonać innych ludzi do tego, że nie jest żadnym naciągaczem.
   – Nie przyszedłem tu sam, zostałem poproszony przez waszego komendanta – odpowiedział spokojnie. Nie starał się podnosić głosu tylko mówić spokojnie. Ostatnie czego chciał, to wszczynać kłótnie z kimś z kim miał współpracować i kto ewidentnie był do niego negatywnie nastawiony. Podejście mężczyzny w ogóle mu się jednak nie podobało. – Podobało mi się rozwiązywanie spraw samemu, bez waszej pomocy, ale nie było wam to chyba na rękę, prawda? – pytał oczywiście czysto retorycznie.
Mycroft Seymour
ambitny krab
Philip
Detektyw. — Lorne Bay Police Station.
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Never put off till tomorrow the fun you can have today.
- Oczywiście, że nie jest nam na rękę. – powoli podniósł się z krzesła odkładając teczkę na stół. - Nie wspomnę o tym, że jest to nielegalne, ponieważ nie posiadasz jakichkolwiek uprawnień, wtrącasz się w sprawy policji, rozmawiasz ze świadkami bez zezwolenia i wiesz o rzeczach, których wiedzieć nie powinieneś. – zatrzymał się tuż obok chłopaka, wywierając swoją postawą i energią odpowiednią presję, choć wątpił by cokolwiek zrobiło na nim wrażenie. Dzieciak był tym nowym, cholernym pokoleniem, które określano mianem „gen Z”. Wychowanym w cyfrowym świecie ze smartfonem w dłoni i na kompletnie innych zasadach niż on i jego znajomi. Ponadto należał do świata mediów, telewizji i całego tego zamieszania od najmłodszych lat, co dodatkowo komplikowało całą sprawę. Philip po prostu wiedział za dużo i z pewnością nie był jakąś tam delikatną owieczką, którą mógłby w jednej chwili nastraszyć bucowaty detektyw. Zdawał sobie z tego sprawę, ale mimo to miał jakąś dziką satysfakcję, gdy usiłował go zmiażdżyć wzrokiem, swoją postawą czy przytłoczyć tak po prostu, gdy dodatkowo się nad nim pochylił.
- Tak naprawdę, to albo przyjąłbyś tę ofertę, albo bylibyśmy zmuszani postawić Ci zarzuty, słońce. Następnym razem zastanów się zanim coś powiesz. Tutaj jest prawdziwe życie i każdy musi odpowiadać za swoje czyny, a twoje znajomości Ci nie pomogą, więc lepiej zejdź na ziemię. – poklepał go przewrotnie po ramieniu, gdy się podniósł, wrócił po teczkę i wyciągnął na chwilę komórkę, by sprawdzić kto przed chwilą usiłował się do niego dodzwonić. Na szczęście nie było to nic ważnego, ale pora była się zbierać. Spojrzał przez ramię na Philipa i westchnął zrezygnowany.
- Idziemy Młody. – schował komórkę do marynarki, a teczkę wcisnął chłopakowi w ręce, gdy opuszczał pomieszczenie. Nie czekał aż jego wspaniały nowy partner ruszy tyłek, po prostu wiedział, że to zrobi i w końcu zwyczajnie go dogoni w korytarzu. Tak też się stało i razem ruszyli w stronę samochodu, by móc udać się na miejsce zbrodni.
Philip More
powitalny kokos
Burton.
25 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – Dlatego zadzwoniłem po policjanta, który na miejsce poszedł razem ze mną – odpowiedział prosto. Nie był głupi, nie chodził do miejsc, gdzie mogły się znajdować zwłoki samodzielnie. Doskonale wiedział, jak by to wyglądało. Poza tym, lepiej było przekonać się o tym, że miało się rację, gdy było się w towarzystwie niedowiarków. Philip nigdy nie starał się przekonać do swoich umiejętności nikogo, ale widok zdziwionych min sceptyków był jak miód na serce. – Nie prowadzę śledztw, nikogo nie przesłuchuję, więc naprawdę nie wiem, skąd się wzięły twoje domysły – wzruszył ramionami. Może dla policjanta ciężko było pozbyć się śledczego myślenia i nie mógł nawet wyobrazić sobie, że można ogarniać rzeczy w inny sposób niż jakby prowadziło się śledztwo. Domyślał się już, że współpraca z tym mężczyzną nie będzie należeć do szczególnie przyjemnych i prostych, no ale on sam był uparty i chciał się pokazać z jak najlepszej strony, więc ani mu się śniło narzekanie na cokolwiek.
   – Chętnie się dowiem, jakie byłyby to zarzuty… morderstwo sprzed trzech lat, kiedy byłem w Sydney i mam na to dobre alibi? – zapytał, bo naprawdę był ciekawy. W Lorne Bay nie był zbyt długo, bo zaledwie kilka miesięcy. Nie mógł zabić i zakopać tutaj kobiety, kiedy siedział w Sydney i miał na to dowody, bo paparazzi monitorowali prawie każdy jego ruch. Nie był wielką gwiazdą australijskiej telewizji, ale zawsze znalazł się jakiś fotograf, który chciał zarobić na jego zdjęciach. Nie mówiąc już o rodzicach, z którymi mieszkał, lekarzach, których odwiedzał i kamerach ochronnych w mieszkaniu, które wynajmował i które nagrywały każde jego wejście i wyjście z domu. Jeśli policja chciałaby się w to bawić, to on był bardziej niż chętny na przyjęcie zaproszenia. Takie coś dodatkowo tylko potwierdziłoby jego umiejętności, a sprawa sięgnęłaby dalej. Może zainteresowałyby się nim jakieś lepsze służby jak FBI? Zadziorny uśmiech nie schodził mu z twarzy, bo jakoś domyślił się, w co grał mężczyzna. Na całe szczęście Philip miał już do czynienia z ludźmi dużo gorszymi od niego.
   – Czuję, że to będzie wspaniała współpraca – powiedział, biorąc teczkę do ręki i podążając za mężczyzną. Nie wiedział, co mogło ich czekać, ale miał przeczucie, że może to być coś wyjątkowego.
Mycroft Seymour
ambitny krab
Philip
ODPOWIEDZ