lorne bay — lorne bay
42 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
I just want to lie on the beach and eat hot dogs. That’s all I’ve ever wanted.
#4
  Tej nocy było naprawdę ciężko. Stworzony przez Elijaha program zajęć, zapowiadał zajęcia, w których trakcie to studenci prezentują swoje interpretacje utworów. Pełni wtedy funkcje pewnego rodzaju widza i on sam włącza się, tylko gdy pragnie coś dopowiedzieć, rozwinąć nieskończoną przez kogoś myśl albo chce pomóc, gdy uczniowie za bardzo poplątają się w poruszanych wątkach. Termin tych zajęć przypadał dzisiaj. Wygodnie siedząc na fotelu, starał się być non stop skupionym i zapisywać wszystko, co zdawało się odkrywcze i nowe, ale z minut na minutę cały ten zapał słabł, a jego uwagę zaczęły przykuwać mało istotne rzeczy jak blask latarni przedostających się przez odsłonięte okno z zewnątrz czy rytm, który długą chwilę wybijał ołówkiem o blat. Z tych kilku godzin, nie pamięta paru minut, myśli wyleciały gdzieś daleko i miał tylko nadzieję, że nie zamknął oczu na ten moment. Naprawdę niedorzeczne byłoby zaśnięcie na własnych zajęciach, tym bardziej z włączoną kamerą. Jeżeli zrzut ekranu ze śpiącym Elijahem znajdzie się na wszelkich nieoficjalnych stronach związanych z uczelnią, studentami i prowadzącymi, nie mógłby winić nikogo innego niż siebie samego.
  Pożegnanie się, wysłanie tekstów oraz zapowiedź co wydarzy się za tydzień, nadal nie było końcem nocnego dnia. Musiał jeszcze dokonać poprawek scenariusza, które zostały przesłane mu tydzień temu i których nadal nie ruszył. To nie tak, że musiał wziąć się za to teraz, ale on sam znając siebie, wiedział, że jeśli nie zrobi tego w tej chwili, to w nienaruszonym stanie leżeć będzie kolejne kilka dni. Był uparty, ale gdy usłyszał dźwięk pierwszego budzika Brandona dochodzącego z sypialni, przez umysł przeszła mu chęć rzucenia tego wszystkiego w cholerę wraz z białą koszulą, w której siedział od samego rana i położenia się obok mężczyzny, z wielkim bólem ją jednak zignorował, przeglądając kolejne strony pliku na ekranie. Kiedy nareszcie wykreślił ze swojej listy wszystkie podpunkty, którymi miał się zająć, wziął zdecydowanie za długi jak na swoje zmęczenie prysznic, włączył w telefonie wiele budzików (bo już o pierwszej po południu miał się stawić w centrum sztuki widowiskowej) i zatopił głowę w miękkiej poduszce, było już jasno.
– Wybacz, jeżeli było zbyt głośno – powiedział, wpatrzony w profil mężczyzny. To właśnie był największy problem w ciągłym pracowaniu na uniwersytecie odległym o tysiące kilometrów, na innym kontynencie, w zupełnie innej strefie czasowej. Elijah przez większość dni w tygodniu żył czasem nowojorskim. Swój aktywny dzień rozpoczynał dopiero wieczorem, co już po krótkim czasie zaczęło być męczące niestety nie tylko dla niego. – Jakieś plany na dziś? Może o piątej uda nam się razem zjeść obiad? – Zapytał, próbując nie brzmieć na zmęczonego. – Tylko ty musisz wybrać miejsce, ja nie jestem w tym dobry.

Brandon Lloyd
powitalny kokos
-
psycholog od uzależnień — dom kultury
34 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Przeprowadzka do Australii nie należała do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych spraw. Nie chodziło o to, że nie podobało mu się tutaj, ani też o to, że nie chciał tu przyjeżdżać, ale jak każda przeprowadzka, tak i ta była stresująca. Nie mówiąc już o tym, że Brandon musiał lecieć na drugi koniec świata, zostawiając wszystko co znał za sobą. Australia była pięknym krajem, nie mógł jej tego odmówić. Wiele zdążył sobie wyobrażał. Miał swoje oczekiwania, to przecież oczywiste. Nie mógł bowiem lecieć gdzieś, nie układając sobie w głowie różnych scenariuszy, ale w żadnym nie przewidział tego, że będzie ciężko.
   Do kraju przyleciał tylko dla Elijah. On sam nie miał żadnych powodów do postawienia stopy w Australii, a nawet znalazłby całkiem sporo do tego, by się tutaj nie zjawiać. Elijah był mężczyzną, od którego Brandon nie był w stanie oderwać wzroku już od chwili, gdy spotkali się po raz pierwszy na zajęciach, które prowadził mężczyzna. Nie był to temat, który Brandon szczególnie lubił i którym się interesował, ale udzielał się na zajęciach, na których nie powinno go być. Było to naprawdę wyjątkowym zrządzeniem losu, że się spotkali, a później po kilku tygodniach spotkali ponownie. No i w tamtym momencie Brandon nie czuł, że kiedyś w przyszłości przyjdzie mu wyjechać gdzieś do obcego miejsca. Od zawsze był typem podróżnika. Lubił tego typu przedsięwzięcia, więc cieszył się na to, co mogło go czekać, ale powoli irytował go fakt, że mężczyzna z którym tu trafił, nie miał dla niego czasu. Mijali się bowiem, każdego dnia majac dla siebie jedynie urywek doby. Podczas gdy on sam spędzał dzień, Elijah odsypiał nieprzespaną noc, którą spędzał na nauczaniu studentów w Stanach. Wirtualne zajęcia wydawały się świetnym pomysłem, ale wcale tym nie były. Brandon jednak nie chciał poruszać tego tematu, nawet jeśli był przekonany, że w Australii również są świetne uniwersytety, które z chęcią zatrudniłyby Pereirę.
   – Nie było, kupiłem stoppery – powiedział obojętnym, jeszcze zaspanym głosem. Był przed pierwszą kawą, więc z samego rana był nieco humorzasty, ale zawsze mówił, że taki to już jego urok, i gdyby Elijah miał z tym jakiś problem, to z całą pewnością by go już zostawił. Na całe szczęście obaj znosili swoje wady całkiem nieźle. Uśmiechnął się jednak lekko, odwracając do mężczyzny. Musiał się przecież nim nacieszyć, póki ten nie spał. Nie mieli na to też zbyt dużo czasu, bo za kilkadziesiąt minut Lloyd sam musiał zbierać się do pracy.
   – Praca, a później nie wiem… obiad brzmi dobrze – stwierdził. Z całą pewnością miło byłoby zjeść wspólnie jakiś posiłek. Brandon musiał łapać każdą chwilę, kiedy ta się trafiała. – Mieszkałeś tu, powinieneś wiedzieć, gdzie można dobrze zjeść – mruknął, dając mężczyźnie niezbyt mocnego pstryczka w nos tylko po to, by jeszcze przez jakiś czas utrzymać go w świadomości. Domyślał się, że był on już niesamowicie zmęczony. No ale skoro sam wybrał taki los, to chyba nie będzie aż taki zły, jeśli Brandon nie pozwoli mu spać jeszcze przez kilka minut. – Jak zajęcia? – zapytał z ciekawości.
Elijah Pereira
powitalny kokos
Brandon
lorne bay — lorne bay
42 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
I just want to lie on the beach and eat hot dogs. That’s all I’ve ever wanted.
   Jest Brandonowi winny wiele obiadów. Wiele obiadów i jeszcze więcej śniadań przepełnionymi rogalikami z masłem, pachnącą świeżo zmielonymi ziarnami kawą, albo twardym chlebem z wczoraj i rozpuszczalną kawą smakiem nieprzypominającą nawet tej najgorszej ze stacji benzynowej, co nie byłoby żadnym problem, ponieważ siedzieliby przy stole razem. Pewnie o dwunastej w południe będzie jadł sam coś, co znajdzie w lodówce, a on sam jak co dzień będzie zjadany przed wyrzuty sumienia. Brak wspólnych posiłków nie był jednym minusem. Gdyby Elijah chciał zasypiać sam, nie pisałby się na długie związki i Brandon zapewne też, a właśnie tak kładli się do łóżka przez ostatnie miesiące.
   Winić mógł za to tylko i wyłącznie siebie, więc cieszył się tylko, że młodszy mężczyzna jeszcze nie zaczął poważnej i dość niebezpiecznej rozmowy na ten temat. Mógłby się wydawać, że jego nocna praca niesie ze sobą same nieprzyjemności i po części była to całkowita prawda, ale potrafił wymienić kilka plusów. Jednym z nich na pewno byłoby to, że uwielbiał tę pracę. Uwielbiał wykładać studentom rzeczy, które od zawsze go interesowały ze świadomością, że może chociaż jedną osobę z grupy również to interesuje. A drugim, ważniejszym i bliższym jego sercu był ten piękny moment, kiedy w przerwach pomiędzy zajęciami stawał w progu drzwi sypialni i pozbawiony wszelkich ograniczeń przyglądał się śpiącemu brunetowi. Światło księżyca padało przez okno na pościel unosząca się wraz z każdym jego oddechem i Elijah próbował odwzorować ten obraz w umyśle, zapamiętać każdy szczegół, aby potem w każdej chwili mieć go przy sobie.
   — Opierając się tylko na mojej wiedzy, gdy tu jeszcze mieszkałem, mogę cię wziąć do MacDonalda, co ty na to? — zaśmiał się. Tak, mieszkał w Lorne Bay, ale tylko przez szesnaście lat, kiedy to jeszcze z chęcią i nie martwiąc się o swoje zdrowie, opychał się tłustym jedzeniem z budek na plaży. To nie był wiek, w którym z chęcią poznawał punkty gastronomiczne, w którym nie korzystano do smażenia z tego samego oleju przez cały dzień i w którym nie było różnicy, co tak naprawdę znajduje się pod chrupiącą panierką. Poza tym, gdyby nawet znał jakieś miejsce, teraz nie miałby pewności, że ono nadal istnieje. Przylatując tutaj, po ponad dwudziestu latach nie poznawał tego miejsca. Jasne, potrafił chodzić ulicami, nie błądząc ale nie były one znajome. Tak samo, jak znajome nie były już twarze. Nie spotkał za wielu przyjaciół ze szkoły i zastanawiał się, czy oni również wyjechali i już nie wrócili, a może po prostu nie wychodzi z mieszkania na tyle często, aby na kogoś przypadkiem wpaść.
— Opowiadanie o zajęciach będzie ryzykiem, że za moment ponownie zaśniesz — uśmiechnął się złośliwie. On sam mógłby zasnąć w trakcie opowiadania. O szóstej nad ranem nawet najbardziej fascynujący temat zamienia się w zwykłą, bezsensowną paplaninę. — Postaraj nie przemęczać się dzisiaj za bardzo. Po obiedzie moglibyśmy wybrać się na plaże, od przyjazdu nadal się tam nie wybrałem. Szesnastoletni ja byłby zawiedziony takim zachowaniem — mówił sennie.
Brandon Lloyd
powitalny kokos
-
psycholog od uzależnień — dom kultury
34 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Brandon nie chciał tego mówić na głos, ale owszem, Elijah był mu winny wiele rzeczy, bo to wszystko nie tak miało wyglądać. Albo on nie słuchał zbyt uważnie tego, co mężczyzna mu mówił, kiedy planowali przeprowadzkę tutaj. Brandon wiedział doskonale, że nie będzie łatwo, bo nauczanie dzieciaków na drugim końcu świata było zadaniem trudnym i wymagającym, ale nie sądził, że zabierze mu to ukochanego. Czasami jak słyszał głosy studentów mężczyzny, to miał ochotę zrobić poważne spięcie, tak żeby nie było prądu w całym domu. Nie przyznałby się oczywiście do takich planów i pewnie nigdy by czegoś takiego nie zrobił, bo wiedział, że mężczyźnie zależało na tym nauczaniu. Było mu jednak źle z myślą, że pomimo mieszkania w tym samym miejscu, mijali się. Nie chciał, by stali się sobie obcy, do czego taki tryb życia mógł przecież prowadzić. W końcu większość dnia Brandon spędzał sam, podczas gdy wieczory i noce samotnie spędzał Elijah. No może nie do końca samotnie, bo miał swoich studentów, ale nie spędzali tego czasu wspólnie. To z całą pewnością nie wpływało dobrze na ich relację, którą przecież mieli pielęgnować. Obwiniał się odrobinę o to, że nie zaprotestował i nie powiedział, że taka przeprowadzka, jest bez sensu, jeśli mężczyzna chciał kontynuować pracę w Nowym Jorku. Elijah był świetnym profesorem, miał nieograniczone pokłady charyzmy, którymi zjednywał sobie studentów, więc z całą pewnością znalazłby sobie odpowiednią pracę na miejscowych uniwersytetach. Zwłaszcza że pewnie mógłby je również prowadzić online. Branodn wiedział jednak, jak bardzo zależy mężczyźnie na jego dotychczasowej pracy, więc wydawało mu się, że byłby złym człowiekiem, gdyby próbował go przekonywać do jej porzucenia.
   – Dawno nie jadłem fast-foodów – odpowiedział, uśmiechając się lekko. Była to bowiem prawda. Brandon unikał szybkiego jedzenia i ogólnie rzeczy, które uznawane były za niezdrowe. Oczywiście nie wzbraniał się przed nimi i od czasu do czasu pozwalał sobie na zakup coli, czy innego przesłodzonego napoju, ale na tym się kończyło. Znacznie lepiej się czuł, gdy wiedział, że zdrowo się odżywiał. Teraz jednak był skłonny udać się do McDonalda tylko po to, by spędzić wspólnie czas z Elijah.
   – Możesz się postarać, żebym nie zasnął – szturchnął mężczyznę w ramię, żeby ten mu zaraz tutaj nie zasnął. Chciał się nim nacieszyć, póki jeszcze mógł. W końcu liczyła się każda minuta ich wspólnego czasu. Nie było ich ostatnio zbyt wiele. Opadł ponownie na poduszkę. Nie chciało mu się iść do pracy. Mógł na spokojnie przyjmować klientów w domu, ale wolał tego nie robić, głównie ze względu na to, by pozwolić Elijah odespać noc. No i musiał wyjść z domu, żeby nie zapuścić tutaj korzeni. Australia była pięknym miejscem, którego grzechem byłoby nie zobaczyć.
   – Trzymam cię za słowo – powiedział, na wieść o wspólnym wyjściu na plażę. On sam, w przeciwieństwie do swojego partnera, na plaży był już nie raz. Kiedyś nawet chciał zapisać się na lekcje surfingu, ale zrezygnował, kiedy zaczął czytać o najróżniejszych meduzach, które grasowały przy brzegu. Uznał to wszystko za dość ryzykowne.
Elijah Pereira
powitalny kokos
Brandon
ODPOWIEDZ