lorne bay — lorne bay
52 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Irving mógł tylko rubasznie się roześmiać na wyobraźnię swojej żony. W tym departamencie chyba czasami będzie biła go na głowę, chociaż wspomniała jakiś tytuł, który pewnie powinien kojarzyć, ale może lepiej, że zapomniał skoro takie pisano tam scenariusze. Nie wyobrażał sobie Enriki w pomarańczowym kaftaniku operującą na jakimś więźniu, który dostał za mocno w główkę na spacerniaku. Tam już raczej nigdy nie ma nic do odratowania.
- Z twoją inteligencją znalazłabyś sposób żeby wyłgać się zarówno od romansu oraz zarzutów o nieumyślne spowodowanie śmierci. Tu byś coś podrzuciła, tam podebrała i rychło by wyszło, że to nie był wypadek, a morderstwo przez tego przeklętego rowerzystę, który tak naprawdę był tym jednym pacjentem, któremu spieprzyłem operację i od lat żyje z moim zegarkiem w brzuchu, a to tykanie doprowadziło go do tak haniebnego czynu! - roześmiał się raz jeszcze szczęśliwy, że właśnie takie chwile może dzielić ze swoją żoną po powrocie.
Może to właśnie dzięki temu tak długo udało im się pozostać razem? Był całkowicie przekonany, że pewnie nie spełnia nawet połowy kryteriów, które lata temu założyła sobie w prawdziwym małżonku. Pewnie szukała jakiegoś bogatego, ułożonego lorda, którego owinie sobie wokół palca, a ten da jej wolną rękę by robiła, co tylko jej się żywnie podoba. Takiego, który zna tę całą etykietę, jest powściągliwy w komentarzach, a przede wszystkim ma jakiś zacny tytuł. Cóż, zupełne przeciwieństwo Irvinga, lecz czy taki człowiek byłby w stanie dotrzymać jej kroku i pobudzać ją w taki sposób, jak on? Wątpliwe. Dopiero na nowo ją poznawał, aczkolwiek miał już pewne przypuszczenia, że właśnie takiego żywiołu jak on potrzebowała w swoim życiu by jakoś wywarzyć dość chłodny i logiczny charakter. Koniec końców chyba stworzyli całkiem kochającą się rodzinę.
- Zdecydowanie. Do usług dla mojej lady. - dodał z tym ciężkim, szkockim akcentem, który na pewno tak kochała.
Zapomniał bardzo wiele, dla niektórych zapomniał wszystko, lecz zdecydowanie nie zapomniał jak obchodzić się z własną żoną. Gdy tylko wylądowali na łóżku ciało doskonale wiedziało, co robi. Rozpinanie gorsetu, ściąganie koszuli a później już tylko dotyk jej skóry oraz kolejne pieszczoty. Wszystko przychodziło tak naturalnie, że na dłuższą chwilę zapomniał o tej całej amnezji oraz wszystkich problemach, które ze sobą przynosiła. Był już gotowy by przenieść ich zabawy na kolejny poziom, kiedy Enrica zerwała się z łóżka by oddzwonić. Jego rozczarowanie było bardzo widoczne. Wszystko w końcu zaczynało wyglądać normalnie, a oni musieli przerwać. Gdy tylko wykręciła numer wiedział już, że przegrał. Ratowanie życia zawsze będzie na pierwszym miejscu. Doskonale to rozumiał, co nie znaczyło, że nie żałował. Bo żałował i to bardzo.
- Nie jedź za szybko. - odwzajemnił jej pocałunek poprawiając jej jeszcze ostatni guzik koszuli zanim wybiegła z sypialni.
On tymczasem opadł na łóżko zrezygnowany. Ciężko było przejść z takich emocji do szarej rzeczywistości w której niczego nie pamięta. Po kilku minutach użalania się nad sobą w końcu wstał, ubrał się i poszedł nakarmić te wszystkie przybłędy, które podobno tutaj sprowadzał.

z/t x2

enrica duke-macnee
ambitny krab
Way
ODPOWIEDZ