malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Halloween tego roku

Przebranie za wampira nasuwało się samo przez się, więc miała rudą perukę i wściekle czerwoną sukienkę, która niewiele zakrywała. Status związku? Nadal zamężna, ale to dlatego, że jej męża nie odnaleziono i sprawa sama się trochę przeciągnęła. Mogła założyć woalkę i pozować na czarną wdowę, ale już i tak chodziły plotki, że Julia Crane (Hale zgubiło się razem z małżonkiem) jest odpowiedzialna za to niesamowite zaginięcie. Zwłaszcza, że nie miała siły pozować na zrozpaczoną, skoro jego zdjęcia z kochankiem krążyły nadal w jej wyobraźni. Wyjątkowo kiepskie polaroidy, które jako profesjonalistka odrzucała nie ze względu na treść, ale na formę. Najwyraźniej kochanek jej męża miał inne przymioty i po zdjęciach mogła nawet określać ilu calowe te przymioty.
To wszystko składało się na jej ostatnie poczynania, które zakładały imprezę w wyższych sferach, gdzie pajęczyna omotała marmury i niedorzeczne dzieła sztuki, a wśród zombie i mumii padały poważne propozycje biznesowe. Pijąc krwawego szampana z rozpuszczoną tabletką na języku czuła się na miejscu jak nigdy dotąd, zwłaszcza że jej czerwona i rozmazana szminka przyciągała spojrzenie. Ile było takich imprez? Którą zapamiętała najlepiej?
Odpowiedź na to pytanie nagle zwizualizowała się przed nią i miała słuszny wzrost, ten sam błysk w oczach co wówczas i to samo pragnienie, które rozpoznawała po kapryśnym rozchyleniu warg. Tacy jak on nie przychodzili na takie imprezy bez powodu. Brali to, co chcieli i och, jak ona dobrze pamiętała jak bardzo siebie wtedy chcieli. To było aż dwa lata temu, ale do tej pory czuła ten przeszywający dreszcz biegnący po kręgosłupie ostro w dół, między uda, gdzie wówczas eksplodowało w niej czyste pożądanie.
Tak ogromne, że wyszła na papierosa, podczas gdy jej mąż stał niedaleko, tak niedorzeczne, że jego dziewczyna i jednocześnie jej przyjaciółka piła drinka, a on zakleszczył drzwi łazienki, w której znaleźli się całkowicie (nie)przypadkowo. Nie musieli nawet ze sobą rozmawiać, wystarczyło jedno spojrzenie i dała upust pragnieniu tak silnemu, że jeszcze przez kilkanaście minut nie mogła stanąć na nogi.
A potem po prostu podwinęła sukienkę, poprawiła makijaż i wzięła za rękę męża. Nie traktowała tego jak zdrady, ale to nie było nic innego jak czysta i zwierzęca pasja, którą mogła powstrzymać, ale nie chciała. Ten głód i jego zaspokojenie było teraz moralnie naznaczone jako coś wybitnie złego, ale Crane uwielbiała grzeszyć, więc gdy dwa lata później znowu go zobaczyła, wszystko powróciło.
- Nie piłabym tego ponczu, jest za mało doprawiony – spojrzała mu prosto w oczy i wysunęła język, na którym wciąż znajdowała się nierozpuszczona jeszcze tabletka. Nie pytała, czy ją pamiętał, czytała to z niego między wierszami, pytanie tylko jak bardzo ją pamiętał i czy i on też był rozpalony samymi wspomnieniami tego występku. A może zboczył z niecnej drogi i znowu był porządnym obywatelem?
Wówczas była gotowa pierwsza skłonić przed nim swoją głowę, tym razem rudą, w końcu w tym Halloween była oblubienicą samego szatana.

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
2
Co jak co, ale akurat porządnym obywatelem był zawsze, może nie licząc kilku wybryków za młodu, które na całe szczęście mu się upiekły. Aktualnie jednak niczego nie można mu zarzucić, bowiem nie jeździ po pijaku, nie kradnie, nikogo nie krzywdzi, pomaga staruszkom przejść przez jezdnię i zawsze stara się zatrzymywać, gdy widzi kogoś w potrzebie. Gdyby jednak zapytać go o to, czy jest dobrym człowiekiem, cóż… Zapewne by zaprzeczył. Tylko kto by mu uwierzył? Patrząc na niego — uśmiechniętego człowieka, stróża prawa, byłego wojskowego — nikt by nie pomyślał, że nie jest wcale taki niewinny, na jakiego wygląda. Chyba tylko jego byłe mogłyby stworzyć listę (i to całkiem długą) jego wad i wszystkich przewinień. Bo to właśnie w tej kwestii zazwyczaj zawala na całej linii i wychodzi z niego wcale nie taki idealny facet.
Jego aktualna dziewczyna zdecydowanie mogłaby się również w tej kwestii wypowiedzieć, choć czyny mówią same za siebie. Wszakże, zamiast chwilę pomyśleć i zabrać ją ze sobą na tę kostiumową imprezę, on postanowił przyjść sam, nawet słowem nie wspominając Beck, gdzie się dzisiejszego wieczora wybiera. Wspomniał tylko, że obowiązki go wzywają, że nie ma dzisiaj czasu i zadzwoni jutro. Nie miał bowiem ochoty rozmawiać ze swoimi znajomymi z uwieszoną na swoim ramieniu dziewczyną, która ostatnimi czasy jedynie go irytuje. Impreza ta jawiła się więc jako okazja to odpoczęcia od męczącej dziewczyny, jak i chwilowego relaksu w towarzystwie odrobiny alkoholu. I mówiąc odrobiny naprawdę ma to na myśli, bowiem nigdy nie lubił przesadzać z procentami — wolał (i wciąż woli) wszystko przeżywać na trzeźwo.
Tak, jak dwa lata temu, gdy razem z przyjaciółką swojej ówczesnej dziewczyny zamknął się w łazience, by robić rzeczy, których zdecydowanie robić nie powinni. Nie był wtedy pijany — ba!, był raptem po jednej lampce wina, więc nawet nie zdążył się jeszcze wstawić. To, na co miał ochotę i to, co zrobił wtedy z Julią było podyktowane zwykłą żądzą, pierwotnym instynktem, któremu w pełni się oddał. Czy to oznaczało, że był okropnym chłopakiem? Tak, na pewno. Czy go to obchodziło? Ani trochę. I nie tylko wtedy, z Julią, ale również te trzy tygodnie temu, gdy przespał się z poznaną w barze dziewczyną, a potem, jak gdyby nigdy nic, wrócił do Beck. Także nie — w ciągu ostatnich dwóch lat wcale nie zszedł na dobrą ścieżkę i wciąż popełniał ten sam błąd, w kółko i w kółko.
Kto powiedział, że mi to nie odpowiada? — pyta z zadziornym uśmiechem, unosząc brwi lekko ku górze, gdy jego wzrok pada na stojącą przy nim kobietę, którą rozpoznaje w mgnieniu oka. Może i ich wspólny czas nie trwał zbyt długo, a po wszystkim ich ścieżki się rozeszły i więcej (aż do dzisiaj) się nie widzieli, ale zawsze miał pamięć do twarzy. Do imion na szczęście też. — Miło cię widzieć, Julio. Ciekawy strój — dodaje po chwili, lustrując ją od góry do dołu z uznaniem. Co prawda nie do końca zdaje sobie sprawę za kogo kobieta się przebrała, ale musi przyznać, że wygląda oszałamiająco. On, przebrany za kosmonautę, zdecydowanie wypadał przy niej dość marnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że nigdy nie był dobry w te całe przebieranki.

Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Mogła policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, w których zachowała się tak jak przystoi. Niesamowite, że wychowała się w tak porządnej (przynajmniej z fasady) rodzinie i mimo ciasnego gorsetu moralności poszła swoją drogą. Która obejmowała niegdyś narkotyki, alkohol, podejrzane znajomości i wreszcie pracę w klubie, który nie należał do miejsca o dobrej reputacji. Tak naprawdę była niesamowicie niegrzeczną dziewczynką, ale przez lata potrafiła robić wszystko, by zachować pozory. W innym wypadku nie wyszłaby za mąż za człowieka, który wydawał się początkowo aniołem i nie zgrywałaby damy przez kolejne lata ich małżeństwa.
Może dlatego zakończyło się ono z hukiem, bo zamiast być sobą, ciągle wcielała się w rolę narzuconą ją przez społeczeństwo. Była na tyle inteligentna, by wiedzieć, że ono nie wybacza i że jeśli kobieta nie jest grzeczna i poukładana, to dla wielu staje się po prostu kurwą. Nawet jej artystyczna droga nie mogła jej usprawiedliwić, więc kłamała i oszukiwała. Dopiero niedawno zdała sobie sprawę, że nie chce robić tak nigdy więcej. Całe szczęście, że w decyzji pomógł jej były już mąż, który zadał się z kolegą i pokazał jej, że małżeństwo to tylko przestarzała instytucja.
Mogła jednak odpuścić sobie Cadena, bo przecież należał do przeszłości, a ona nie lubiła powtarzać starych błędów. Właściwie zazwyczaj ją nudziły śmiertelnie, ale przecież rozmowa jeszcze do niczego nie prowadzi, prawda? Była już na tyle dojrzała, by przy odrobinie szczęścia zachować konieczny dystans i nie dać się sprowokować, choć musiała przyznać, że nadal do twarzy było mu z tym wielce obiecującym uśmieszkiem człowieka, który wie, że robi źle.
I nadal to robi, oczywiście.
- Myślałam, że wolisz mocniejsze trunki. Takie z charakterem – wyjaśniła, kobiety też preferował takie, bo przecież inaczej nie byłoby ich wtedy, w tej marnej toalecie. Nie mogła ukryć, że mu się przygląda, ale sam był sobie winny, skoro wybrał strój kosmonauty. Wyglądał niedorzecznie i mało brakowało, a roześmiałaby się dźwięcznie, ale chyba musiała wyjaśnić własny wybór. – Chciałam być wampirem, ale chyba straciłam kły – dosłownie i metaforycznie, bo była naprawdę grzeczna i trzymała ręce przy sobie, choć obserwowała go dłuższy czas i do głowy przychodziły jej same niecne myśli.
Taka jest wada spotkania z byłymi fascynacjami, zazwyczaj wystarczyła zaledwie iskra, by wzniecić dawny pożar i zabrać ich do zupełnie innej rzeczywistości. – Co u ciebie? – zadała pytanie w eter, nie było ono zbyt interesujące, ale wszystko zależało od jego odpowiedzi, prawda?
Lubiła czytać między wierszami.

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
Zawsze czuł, że nie nadaje się do instytucji, jaką jest małżeństwo, toteż zawsze trzymał się od tego zobowiązania jak najdalej. I właśnie dlatego, kiedy jego aktualne dziewczyny powoli zaczynały marzyć o pierścionku zaręczynowym i ślubie, jak z bajki, on uciekał od nich gdzie pieprz rośnie, by jak najszybciej je uświadomić, że nic z tego nie będzie — że nie jest z księciem z bajki i nie czeka je z nim żyli długo i szczęśliwie. Wiedział więc, że, prędzej czy później, z każdą swoją dziewczyną się rozstanie i zapewne właśnie dlatego nie miał skrupułów przed zdradą. Tak, był świadom, że nie jest to miłe, że zachowuje się okropnie, ale… Nie mógł się powstrzymać, tak po prostu. I to nie tak, że zdradzał na prawo i lewo, nie. Na początku zawsze był wierny i się starał, dopiero z czasem zaczynał się nudzić, a obawa przed większym zobowiązaniem również robiła swoje. Idealny więc nie był, ale nie był też zły. Poza tym był zaś raczej przeciętnym obywatelem, a już na pewno nie ciągnęło go do tej ciemnej strony mocy, przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim ciągnęło Julię. To jednak nie przeszkadzało im w tym, by któregoś wieczora zamknąć się razem w łazience, w której oddali się chwili przyjemności. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają, tak? Choć wspólnego też trochę ze sobą mają.
Szczerze? Nie bardzo. Wolę być trzeźwy i całkowicie świadomy tego, co robię — przyznaje szczerze z lekkim uśmiechem, upijając łyk wcześniej wspomnianego ponczu, który faktycznie został raczej lekko doprawiony. Wtedy też był trzeźwy i świadomy, także błędy można popełnić również i bez alkoholu. Choć, gdyby miałby być całkiem szczery, ich wspólnej nocy zdecydowanie tak nie traktuje. Gdyby była ona błędem, zapewne by żałował, a wcale tak nie jest.
I tak wciąż lepszy strój, niż mój — zauważa z rozbawieniem, wskazując na swój kostium, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest on zbyt udany. — Naprawdę nie wiem dlaczego dałem się na to namówić — dodaje po chwili, kręcąc z niedowierzaniem głową. A mógł odmówić i pójść gdzieś do baru, gdzie nie musiałby się bawić w żadne przebieranki. Kumpel obiecał mu jednak dobrą zabawę — szkoda tylko, że słowa nie dotrzymał. Najwidoczniej jednak los postanowił się do niego uśmiechnąć. — Cóż, zdecydowanie lepiej, niż pięć minut temu — odpowiada, mrugając do niej wesoło. Tak, dobre towarzystwo zdecydowanie potrafi poprawić humor, a właśnie za takie uznaje osobę Julii. — Przyszłaś tu sama, czy mam się zacząć obawiać, że zaraz ktoś mi cię zabierze? — pyta, po czym rozgląda się po sali, jakby chcąc się upewnić, że nikt kobiety nie szuka i to on będzie mógł spędzić z nią najbliższe minuty, a może nawet i godziny. Niby nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale kto powiedział, że w ogóle to planuje? Może po prostu chce zwyczajnie porozmawiać? Napić się w towarzystwie pięknej kobiety i tyle.

Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Zabawne, że kiedy była jeszcze mężatką, tak potwornie i chciwie życzyła sobie wolności. Czasami wręcz ją wydzierała z rąk swojego zaborczego męża jak wtedy, gdy zniknęła w łazience z Cadenem, więc mogło się wydawać, że gdy będzie u progu rozwodu, to będzie się nią wręcz upijać, ale teraz czuła się mimo wszystko nieswojo bez parasola ochronnego, jakim było małżeństwo. Nigdy nie sądziła, że przetrwa ono długo, nawet w dniu ślubu nie miała najmniejszych wątpliwości co do uczuć, jakim obdarza osobę przed ołtarzem, ale lubiła przynależeć do kogoś. Sprawiać pozory, że przynajmniej jest taka jak reszta kobiet w jej wieku. Wmawiać sobie, że kiedyś założy rodzinę i przestanie być tak wolnym i niebieskim ptakiem. Nie wyszło, a ona stała tutaj z jednym z tych osób, przy których zapomnienie smakowało tak dobrze.
I jedyne co mogło ją powstrzymać to widmo przyszłego rozwodu i dobra rada o zachowaniu się odpowiednio. Zapewne to sformułowanie wykluczało z krajobrazu byłych kochanków, ale postanowiła przynajmniej udawać, że ta konwersacja jest całkiem niewinna. Zetknięcie spojrzeń było przecież naturalne, a wyobraźnia jeszcze nie była rejestrowana przed sądowych śledczych, czekających na paluszkach na jakiekolwiek potknięcie ze strony pani Crane.
- Świadomość zawsze tworzy tchórzy – ale wskazała mu na poncz, kierując niemą prośbę, by jej też nalał, jeśli miała zwalać na coś to na alkohol, a nie na ten naturalny pociąg do mężczyzny, który czasami odbierał jej dech.
Dziwne, do tej pory tak tylko działały papierosy i podwójna szkocka, która zapewne przydałaby się, bo po jego słowach zaczęła obserwować mijających ludzi i musiała wybuchnąć zaraźliwym śmiechem na widok przebrania psa.
- Patrz, ktoś wziął filtr z instagrama całkiem dosłownie – dość naturalnie przesunęła dłonią po jego brodzie, by pokazać mu co ma na myśli i dalej upewniając się, że to tylko zwyczajowe spotkanie dorosłych ludzi jej dłoń spoczęła na jego ramieniu. Musiała mu poprawić rozplątaną linkę, taka z niej była niewinna perfekcjonistka.
- Jeśli pytasz o Ethana to się rozwodzimy, a jeśli o moją randkę to… - uniosła głowę, gdy wreszcie zawiązała mu element stroju i uśmiechnęła z satysfakcją. – Nadal z nią jesteś? – chyba wolała przygotować się na ewentualne sceny zazdrości, gdy tak patrzyła z bliska na jego przystojną twarz i na nowo odkrywała magnetyczne spojrzenie, które było tak obiecujące, że rumieniłaby się jak dzierlatka, gdyby była bardziej pruderyjna. A tak tylko oblizała usta, które specjalnie przeciągnięte szminką były elementem jej stroju.
Czy ta impreza nie mogła być bardziej udana?

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
On również życzył sobie wolności — właśnie dlatego nigdy, nawet przez chwilę, nie pomyślał o małżeństwie. Co prawda w takim wypadku nie powinien też mieć nigdy żadnej dziewczyny, aby przypadkiem nie narobić którejś nadziei (za późno), ale widocznie nie lubi samotności, bo koniec końców zawsze ląduje w jakiejś relacji. Tak samo toksycznej, jak poprzednia i zazwyczaj to wszystko jego wina — bo gdyby tylko się postarał, gdyby naprawdę chciał, na pewno mógłby stworzyć z kimś szczęśliwy związek. Sęk w tym, że na razie dobrze mu tak, jak jest. Choć czy aby na pewno? Ostatnimi czasy w jego głowie zaczęły się bowiem pojawiać dziwne myśli, wszystkie związane z jedną, konkretną kobietą; myśli, które usilnie stara się od siebie odsunąć (znowu) i jest to kolejny powód, dla którego zgodził się przyjść na tę śmieszną imprezę kostiumową. W innym wypadku poszedłby pewnie do baru, ale stwierdził, że tu będzie miał większą szansę spotkać kogoś, z kim będzie mógł miło spędzić resztę wieczoru. I cóż, chyba miał rację.
Doprawdy? — Spogląda na nią z zainteresowaniem, zgodnie z niemą prośbą nalewając poncz nie do jednej, a do dwóch szklanek, z czego jedną z nich podaje po chwili swojej towarzyszce. — Czyli mówisz, że nasze spotkanie dwa lata temu było podyktowane jedynie pijacką odwagą? — pyta z nieco zadziornym uśmiechem, zastanawiając się, czy z jej strony to faktycznie była jedynie wina alkoholu płynącego we krwi. On był trzeźwy, więc nie mógł zwalić winy na wino, ale nawet nie zamierzał tego robić. Zrobił bowiem to, na co miał ochotę i alkohol wcale nie musiał mu w tym pomagać. Nigdy nie musi.
Zdecydowanie jednak przydałby się, aby wytrzymać na tej imprezie dłużej, niż godzinę. Jako dzieciak uwielbiał Halloween, jak chyba każdy, ale gdy dorósł, takie zabawy przestały go bawić — i chyba nie tylko jego.
Widzisz, to dowodzi mojej teorii, że dorosłość zabija w ludziach kreatywność — stwierdza, gdy posłusznie wędruje wzrokiem za wskazanym przez Julię przebraniem. Pamięta czasy, gdy miał milion pomysłów na przebranie, gdy nie mógł się zdecydować, czy woli być Indianą Jonsem, czy może Jedi. Dzisiaj, jak widać, szczytem jego możliwości jest astronauta, innych zaś pies.
Chwilę później spojrzenie znowu przenosi na Julię, obserwując jak, niby niewinnie, próbuje poprawić jego strój. W ogóle nie przeszkadza mu jej bliskość, szczególnie że w pobliżu nie ma nikogo, kto by im przypomniał, że to nieodpowiednie, bo przecież on ma dziewczynę, a ona jest wciąż w trakcie rozwodu. Dlatego, zupełnie naturalnie, obejmuje ją ramieniem w pasie.
Nie — odpowiada zgodnie z prawdą, bo przecież z nią nie jest. Jest z kimś innym, ale to przecież wcale nie jest istotne. — Wreszcie poszłaś po rozum do głowy? Mówiłem, że małżeństwo jest przereklamowane — stwierdza z rozbawieniem, popijając poncz, który faktycznie smakuje jak sok, a nie coś, co ma w sobie alkohol.

Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Zawsze była ta jedna kobieta bądź mężczyzna, którzy przynoszą nową jakość i sprawiają, że serce inaczej bije, krew szybciej krąży w żyłach i na samo wspomnienie pojawia się nieodgadniony uśmiech. Tak, Julia miała również swoją wielką historię miłosną, ale w jej wypadku obecnie pozostały tylko zgliszcza i mogła się poddać albo przetrawić ten emocjonalny bałagan, który ciągnął się za nią od siedemnastu lat. I pozwolić sobie na bycie szczęśliwą. A przynajmniej wolną od takich niepotrzebnych etykietek jak związek czy monogamia. Chichot losu polegał jednak na tym, że im bardziej zagłębiała się w przelotne znajomości i zaspokajała swoje potrzeby, to właściwie robiła wszystko według dyktanda Adama sprzed lat.
To w końcu on, uwięziony w szponach seksoholizmu, wepchnął Julię do tego rozpędzonego pociągu klubowych imprez, znajomości na jedną noc i traktowania kolejnych ludzi jak nieznaczące marionetki. Och, jak oni się wtedy bawili i jak bardzo brzydziła się tym teraz. Szkoda, że mimo wszystko powielała schematy i teraz też pozwalała sobie na coraz śmielsze kroki, jakoś zapominając o tym, że taki mężczyzna jak Caden na pewno nie jest tutaj sam.
Zabrała od niego szklankę i mało brakowało, a wychyliłaby ją całą. Zalety bycia pracownicą tak podłego miejsca jak Shadow, alkohol wchodzi po pewnym czasie jak woda.
- Źle to rozumiesz. Bycie pijanym to zawsze jest pretekst – uśmiechnęła się. – Wiesz, wtedy możesz się tłumaczyć, że robiłeś źle, ale byłeś pod wpływem, więc wybaczone – ale zlustrowała go wzrokiem, zupełnie jakby jednym spojrzeniem mogła dać mu do zrozumienia, że jeśli ma się przed sobą taką wizualną okazję, to się korzysta, a nie zastanawia nad wyrzutami sumienia. Przynajmniej Julia tak zawsze miała, na dodatek zwykle uważała, że sztuka wymaga tego typu doznań, a zdrada męża smakowała wtedy wyśmienicie.
Dwa lata temu na takiej imprezie potrafili się dobrze bawić, choć za cholerę nie mogła sobie przypomnieć w co był ubrany i co ściągała w takim pośpiechu, klucząc drzwi do łazienki swoim ciałem.
Które teraz wyczuwało to jego i jakoś naturalnie przylgnęło do niego. Wśród postronnych musieli uchodzić się za znajomych, przyjaciół zaledwie, ale na pewnym poziomie działała magia. Musiała powracać do tych urwanych chwil, do szeptów, do dotyku i zapewne ktoś mający do czynienia z biologią umiałby to wszystko poukładać, ale Crane była zaledwie artystką i dziewczyną, która potrzebowała tego dreszczu spływającego po plecach, tych oblizanych naprędce warg i to nie z powodu nudy na imprezie. To chodziło raczej o hedonistyczne zaspokajanie własnych potrzeb. I zachcianek, których brak w małżeństwie ją zabijał.
I skłaniał do takich właśnie znajomości.
- Małżeństwo też zabija kreatywność? – zaśmiała się, może racja, może dorosłość i małżeństwo to coś, co sprawiło, że potrzebowali więcej podniet. Takich jak rozmowa o byłych i obecnych? Wyczuwała, że jego odpowiedź to półprawda, ale nie przeszkadza jej to wcale. – Po prostu chyba nie jestem dobra w te klocki, wiesz, wierność… - i nie mogła się powstrzymać, by nie spojrzeć w jego oczy dłużej i dać się ponieść flashbackom sprzed dwóch lat.

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
Nie wie, w którym momencie stał się człowiekiem, który zdradza swoje partnerki; który woli jednonocne przygody od związków i nie chce się angażować, dlatego ucieka od wszelkich głębszych uczuć. Nie wie też, czy jest to jakiś błąd w oprogramowaniu, czy może włączył mu się jakiś mechanizm ochronny, gdy jego rodzice zginęli w wypadku, a on został sam na tym ogromnym i przerażającym świecie i teraz nie chce, aby sytuacja się powtórzyła. Zapewne jego przypadek idealnie nadawałby się do jakiejś psychoanalizy, ale prędzej rzuci się pod pociąg, niż pójdzie do jakiegoś psychiatry czy psychologa.
Moim zdaniem bardzo słaby pretekst. Jeśli zrobiłaś coś złego z powodu alkoholu, to wcale nie oznacza, że nie chciałaś, ale byłaś pijana. Owszem, chciałaś, ale alkohol wyłączył twój mózg i zapomniałaś, że nie powinnaś. Po alkoholu zazwyczaj puszczają wszystkie hamulce. Aczkolwiek ludzie lubią zwalać winę na wszystko, aby tylko nie przyznać się do błędu — mówi, choć raczej dość luźno, wzruszając przy tym ramionami. Ot, taka jego opinia, a on lubi dzielić się opiniami wobec, choć wie, że nie zawsze mogą one przypaść do gustu innym i, zamiast miłego wieczoru, będzie taki pełen napsutej krwi. Ma tylko nadzieję, że Julia się na niego z tego powodu nie obrazi albo nie weźmie sobie jego słów do siebie, wszakże oboje zrobili dokładnie to samo. — A to sprowadza się do tego, że nie powinno się czegoś wybaczać tylko dlatego, że ktoś był pijany, bo, tak czy inaczej, to zrobił — dodaje po chwili. Nigdy nie rozumiał tych kobiet, które chciały dać mu jeszcze jedną szansę, gdy dowiadywały się, że wypił kilka drinków na jakiejś imprezie, a potem przespał się z jakąś nowo poznaną dziewczyną. Tak, jakby ta niewielka ilość procentów oczyszczała go ze wszystkich grzechów — ach, gdyby naprawdę było to takie łatwe! Był winny tak czy inaczej, zawsze doskonale o tym wiedział. Nie zmienia to faktu, że błąd ten popełnił nie raz, nie dwa, nawet nie trzy razy. Już dawno stracił rachubę i nie wygląda na to, aby się poprawił.
Sęk w tym, że zazwyczaj nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Większość tych jednonocnych przygód więcej już nie spotkał i zwykle jest mu to na rękę, ale nie narzeka, gdy tego wieczora ponownie u jego boku ląduje Julia. Co prawda na razie nie przekroczyli żadnej granicy przyzwoitości, ale i on czuje to samo przyciąganie, które czuł dwa lata temu. Nie miałby więc nic przeciwko, gdyby raz jeszcze zapomnieli o wszystkim i wszystkich, skupiając się wyłącznie na sobie. Może na moment mógłby zapomnieć o natłoku swoich problemów, które sprawiły poniekąd, że pojawił się na dzisiejszej imprezie.
Wiesz, tej teorii nie miałem szansy sprawdzić, aczkolwiek wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak właśnie było. W części przypadków rzecz jasna. Zależy od małżeństwa — odpowiada po krótkiej chwili namysłu. Gdyby przyznał, że małżeństwo zabija kreatywność, to poniekąd tak, jakby ogłosił, że miłość nie istnieje. Owszem, istnieje, ale nie każdy ma szansę jej doświadczyć, przynajmniej nie takiej prawdziwej. Większość małżeństw jest, bo… Jest, po prostu. Bo tak jest wygodniej, bo tak rodzice kazali, bo co ludzie powiedzą. Mało kto bierze ślub, bo naprawdę tę drugą osobą kocha — większość myśli, że kocha, a po roku pojawiają się kłótnie, wyzwiska i żona z mężem mają się po prostu dość. Nie chce, aby tak to wyglądało z nim i zapewne dlatego wciąż jest kawalerem, choć dobija już czterdziestki. I, kto wie, może już na zawsze nim będzie.
Wierność najwidoczniej nie jest pisana wszystkim. Nie jest pisana tobie, mi też najwyraźniej nie — stwierdza z figlarnym uśmiechem, ściskając delikatnie jej talię, którą obejmuje swoim ramieniem, i odwzajemnia jej spojrzenie, w którym widać, że myśli o tym jednym wieczorze, tej konkretnej imprezie. On również wraca na moment wspomnieniami do tamtych chwil, mimowolnie zerkając na jej krwistoczerwone usta. Tak, to był zdecydowanie udany wieczór. I chyba tylko cudem nie zostali wtedy przez nikogo nakryci.

Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nie interesowała jej moralność Cadena. Ba, nie zajmowała się również jego partnerkami, choć mogła się przyczynić do rozpadu jego związku lata temu. Może to nie brzmiało zbyt etycznie, ale Julia nigdy nie była osobą, która przejmowała się podobnymi konwenansami. Zasada była prosta i jednocześnie okrutna. Podobał się jej ten mężczyzna, więc go brała i traktowała jako pożyczone trofeum. Jeśli ktoś był nieuczciwy wobec swojej dziewczyny to właśnie on. Przecież Crane do niczego go nie zmuszała, choć wiedziała, że w szeroko pojętej cywilizacji to właśnie kobieta jest uznana za tę femme fatale, za rozbijającą rodziny i nakłaniającą do złego.
Właściwie zawsze ją odrobinę bawił ten stereotyp i lubiła szarżować na nim, co wynikało głównie z tego, że nigdy nie przejmowała się opinią publiczną. Również teraz, gdy stała z nim i była przekonana, że jest ktoś pomiędzy, że jakaś biedna nieboraczka może za chwilę wylewać łzy za Cadenem. Liczył się tylko jej hedonizm, a rozmowa z nim sprawiała, że powracała do czasów względnie szczęśliwych – do udanego małżeństwa i udanej zdrady. Cała reszta tego, co zdarzyło się potem, było już inną historią.
- Ja nie muszę ratować się alkoholem. Dobrze wiem czego, kogo wtedy chciałam – nie zamierzała się obrazić. Mogła mieć wachlarz pełen wad i zapewne rozwinęłaby go przy bliższym poznaniu, ale hipokryzja do nich nie należała.
Wiedziała, że seks z nim był jej własnym wyborem i nie mogła zaprzeczyć, że udanym. Czy ktoś by jej go wybaczył? Jej mąż zapewne nie, ale przecież był nieświadomy.
- Sądzę, że lepiej nie mówić o tym wcale. Wówczas zdrada jest tylko twoją odpowiedzialnością, wyznanie prawdy przerzuca ją na tego, który ma wybaczyć, a to bardzo trudne – nie wiedziała jak bardzo z własnego doświadczenia. Po ostatnim wyskoku męża zabrała mu majątek, godność i sprawiła, że rozmył się w mrokach tego miasteczka. Z Julią nie powinno się zadzierać, ale przecież oni we dwoje nigdy tak naprawdę się nie znali.
Łączyło ich tylko to prymitywne przyciąganie ciał, które sprawiało, że toczyli tą śmieszną dyskusję na całkiem abstrakcyjne tematy. Wiedziała, że to jest swoistego rodzaju gra wstępna, która polegała na zachowaniu pozorów. Oboje musieli czuć feromony w powietrzu, a jednocześnie oboje trzymali się na razie hamulców, które przed sobą postawili.
Może i mówienie o małżeństwie, zwłaszcza swoim i zakończonym klęską nie było zanadto seksowne, ale starała się jak mogła.
- Jak znajdziesz jakieś udane małżeństwo, to mi je przedstaw, proszę – zaśmiała się cicho i to brzmiało jak ten chochlik, który wciśnie się wszędzie i zburzy szczęście, jeśli będzie miał taki kaprys. Zazwyczaj nie była osobą mściwą, ale uwielbiała doprowadzać ludzi (nie tylko mężczyzn) na skraj pożądania i potem już tylko patrzeć jak stają się żałośnie mali i ile tak naprawdę znaczą ich śmieszne przysięgi. Może i to wychodziło z jej doświadczeń, ale uwielbiała chaos i dekonstrukcję. Zawsze ją to niesamowicie podniecało. Dlatego tak dobrze odnajdywała się w Shadow, bo ta anarchia kwitła tak gęsto jak kwiaty na wiosnę.
Mimo tego w pokrętny sposób szanowała swojego rozmówcę. Z prostej przyczyny – Caden również nie był hipokrytą i umiał przyznać, że ich wierność to jakiś przestrzały abstrakt. Gdyby czuł się winny tamtej zdrady albo udawał, że jej nie zna, to mogłaby poczuć się nieswojo. Obecnie zaś nic takiego nie miało miejsca, a ona wpatrywała się w jego oczy na ten moment jak zahipnotyzowana bądź zaczarowana.
Żadne uczucia, ot, poczucie chwili i to pragnienie, by znowu znaleźć się pod nim i oddać się mu na chwilę. Wiedziała jak to działa, że obecnie tańczą na cienkiej linii, zwanej pożądaniem i tylko od nich zależy jak bardzo upadną.
- A chcesz być niewierny? – zapytała na ucho, nadal to było teoretyzowanie, podniesienie ciśnienia krwi, napięcie mięśni, niesamowite ciepło wibrujące między nogami. Odczucia, a nie czyny.
Szach?

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
Tamten związek i tak był skazany na porażkę; i tak wisiał już wtedy na włosku, więc jego wyskok z Julią był tylko gwoździem do trumny. Gwoździem, o którym jego ówczesna dziewczyna, a znajoma Crane, nie miała nawet pojęcia. Nigdy jej tego nie powiedział, bo i po co? Tydzień później i tak nie miało to żadnego znaczenia, bo każde poszło w swoją stronę — Caden niewątpliwie z ulgą i poczuciem słodkiej wolności, a ona… Cóż, nie przyjęła tego zbyt dobrze. Jej najbliżsi znajomi jeszcze przez wiele miesięcy posyłali mu mordercze spojrzenia, ale niby co miał zrobić? Męczyć się w związku, którego zwyczajnie nie czuł? Co prawda poniekąd na te spojrzenia zasłużył, bo faktycznie dobrym facetem nie był, przynajmniej pod koniec. Na początku zawsze się stara — zabiera na randki, kupuje kwiaty i czekoladki, pyta jak minął dzień. Szkoda tylko, że z miesiąca na miesiąc robi to coraz rzadziej, a potem już wcale. Nie inaczej było w powyższym przypadku, a zdrada to tylko wisienka na torcie. I szczerze? Nie czuje się z tym źle, choć pewnie powinien. Bo nie tylko zdradził własną dziewczynę, ale też ukradł (chwilowo, ale jednak) kobietę innemu mężczyźnie. Aczkolwiek i on wyznaje podobne podejście, co Julia — w tamtej chwili ona również była nieuczciwa wobec swojego męża i to był jej wybór, Caden do niczego jej nie zmuszał. Oboje tego chcieli.
Cóż, poniekąd mi to schlebia — mówi ze śmiechem, posyłając jej szeroki uśmiech. Dobrze wiedzieć, że nie był jedynie jej pijackim wyborem, pierwszym lepszym kolesiem, który jej się nawinął pod rękę; że była to świadoma decyzja. Ta wiadomość zdecydowanie mile łechta jego ego, bo który mężczyzna nie chce, aby piękne kobiety go pożądały?
Tak, z tym się zgodzę. — Kiwa twierdząco głową, bo przecież tak właśnie robi — nigdy się nie przyznaje. Po pierwsze, nie lubi kłótni z tym związanych, a po drugie, kiedy już dopuszcza się zdrady, jest to zazwyczaj wtedy, gdy jego związek chyli się ku końcowi i zwyczajnie nie ma sensu o tym rozmawiać i próbować tego wyjaśniać. I nie inaczej jest z tym, w którym aktualnie się znajduje, na co jasno wskazuje fakt, że przyszedł tutaj sam, a nie ze swoją partnerką, od której potrzebował dzisiaj uciec, choć wie, że to niezbyt fair wobec niej. Byłby fair, gdyby zwyczajnie powiedział, że to nie działa, że nie ma sensu i lepiej niech sobie poszuka kogoś, kto naprawdę ją pokocha. Wtedy już bez hamulców mógłby flirtować z towarzyszącą mu aktualnie Julią, choć trzeba przyznać, że jakoś mocno się przed tym nie powstrzymuje.
Wbrew pozorom takie istnieją, możesz w to uwierzyć? — śmieje się, bo zauważył, że w tych czasach ciężko o szczęśliwe małżeństwo. Więcej jest chyba rozwodów, ale to nie oznacza, że wszyscy żyją w nieudanych związkach. — Moi rodzice byli ze sobą szczęśliwi — zauważa po chwili, marszcząc odrobinę brwi. Chociaż od ich śmierci minęło ponad dwadzieścia lat, nadal za nimi tęskni i rzadko z kim rozmawia na ich temat. Czasem jednak zdarzy się, że o nich wspomni. — Aczkolwiek dam znać, jak jakieś spotkam — dodaje, nawet nie mając pojęcia, co chodzi Julii po głowie. W tej kwestii są akurat różni, bo to nie tak, że Caden lubi bawić się kobietami. Lubi bawić się z kobietami, a to jednak istotna różnica. Jasne, nie przeszkadza mu zazwyczaj fakt, że kogoś mają, bo to ich decyzja, czy na chwilę o tym zapomną, ale nie rozbija związków specjalnie. Choć idealny nie jest, stara się być w miarę porządnym człowiekiem, chociaż zapewne nie zawsze mu się to udaje. Tak, jak dzisiaj.
Uśmiecha się pod nosem, mocniej zaciskając swoje palce na biodrze kobiety, gdy czuje w swoich nozdrzach zapach jej perfum, jak również jej ciepły oddech na swoim uchu.
To wszystko zależy — odpowiada lekko, jakby wcale nie rozmawiali teraz o rzeczach nieprzeznaczonych dla osób postronnych, a zwykłej pogodzie. Zaraz jednak spogląda jej prosto w oczy, uśmiechając się zaczepnie. — Dzisiaj? Z tobą? Nie mam nic przeciwko — mówi bez żadnego skrępowania, bo musiałby być głupi, gdyby nie czuł wiszącego między nimi pożądania, które podsycane jest wspomnieniami z ich ostatniego spotkania. Naprawdę nie miałby nic przeciwko, gdyby raz jeszcze poczuł jej usta na swoich; raz jeszcze ją miał przez choćby krótką chwilę.
Szach?
Mat.

Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała, że powinna odpuścić sobie podobne przygody. Kiedyś mogła pożałować tej lekkomyślności, a może i faceci w jej życiu byli bezpieczni, to świat roił się od zbirów. I dobrze pamiętała, że niegdyś za zdradę małżeńską zapłaciła bardzo wysoką cenę. Do dziś Halloween kojarzyło się jej z realną krwią, która sączyła się na chodniku przed jej ukochanym klubem. O tym jedynie wiedziały trzy osoby, a ona najwyraźniej nie do końca umiała wyciągać wnioski z tego typu historii. Gdyby tak było, to nie pakowałaby się w kolejny romans z Cadenem. Nieszczęśliwe małżeństwo mogło usprawiedliwić wiele, ale prawda była boleśnie prosta. Julia nie umiała nigdy żyć w monogamii i nawet teraz, gdy była sama i miała nareszcie czas, by zastanowić się nad sobą, cóż, postanowiła podjąć tę skomplikowaną grę, w której karty miało po kolei rozdawać czyste pożądanie.
- Facet i jego ego. Klasyk – zaśmiała się cicho, ale przecież nie miała niczego złego na myśli, raczej znała się na męskiej psychice na tyle, by wiedzieć jak to ego łechtać i jak dostawać to, co chce. Rzadko miała na myśli seks, częściej pozowanie jej nago do kolejnych obrazów. Była dobra w przekonywaniu mężczyzn, że to dla potomności, a oni zgadzali się niemal w ciemno.
Może dlatego tak naprawdę Julia na palcach jednej ręki mogłaby wymienić przedstawicieli tej płci, których po prostu szanowała. O dziwo, na tej liście nie znalazł się nikt, kto dał się jej uwieść. Uważała, że jeśli ktoś jest na tyle mądry, by trzymać ją na dystans, to mogła darzyć go szacunkiem. Cała reszta zaś dawała się z łatwością nabrać na jej uśmiech, zagryzanie warg czy dziewczynę z problemami, którą należało od nich uwolnić. To było takie proste – znaleźć kogoś, kogo pobudza seksualnie bądź wzbudza w nim potrzebę opieki. Cała reszta zaś już była historią.
- Patrz, to my, rozmawiający o zdradach – musiała się zaśmiać, bo na tego typu imprezach zapewne w menu były inne aktywności niż wymienianie się uwagami na tematy okołozwiązkowe z kimś, kogo się kiedyś miało. Uśmiechnęła się na wspomnienie jego rodziców, jej zapewne również byli szczęśliwi, ale widziała ich siedemnaście lat temu. Do tego czasu mogło wydarzyć się wszystko, z tym, że na pewno o ewentualnym rozwodzie byłoby na tyle głośno, że dowiedziałaby się z serwisów plotkarskich.
- Gratulacje dla twoich rodziców. Może powinnam iść do nich na korepetycje? – nie widziała możliwości na zmianę swoich przyzwyczajeń i tak naprawdę, gdy padła ta propozycja z jej ust, była pewna, że znowu powiela stare schematy i wcale jej to nie przeszkadza. Tak bardzo, że musnęła wargami usta Cadena, zupełnie jakby nagradzała go za dobrą odpowiedź i już miała wziąć jego dłoń, gdy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zobaczyła przed oczami twarz Hyde’a. Tego samego, który z wielkim trudem zdejmował pająka z jej nogi i karmił ją za każdym razem, gdy ją spotkał. To było dziwaczne i nietypowe tak bardzo, bo nigdy, nawet w czasach popieprzonej relacji z Adamem nie miała tego typu poczucia winy.
Może dlatego, że Polanski zgadzał się na jej romanse, a nawet sam je inicjował, zaś Terrell chciałby normalnego związku. Niekoniecznie z nią, ale nagle poczuła, że to byłoby jak zdrada i to było jak uderzenie obuchem.
- Przepraszam, ja nie mogę. Już nie – bo się zakochała, choć to odkrycie wydało się jej w tym momencie tak absurdalne, że o mały włos nie straciła przytomności. Jeśli tak ma wyglądać ta cała miłość, to ona wysiada. Już teraz.

Caden Reyes
starszy sierżant — lorne bay police station
40 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej wojskowy w szeregach amerykańskiej armii, dzisiaj starszy sierżant w Lorne Bay, który z całych sił stara się nie ulec swojej słabości
Zdecydowanie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, to jest spotkania swojej dawnej kochanki, o ile w ogóle tak można nazwać Julię, z którą przespał się raptem raz i to na szybko, w zamkniętej łazience. I wygląda na to, że są coraz bliżej powtórzenia tego wybryku, choć może w zdecydowanie lepszych warunkach, bo na pewno nie zabrałby jej do publicznej łazienki, nieważne jak bardzo im by się spieszyło. Cały czas jednak jego podświadomość szepta mu, że przecież ma dziewczynę. Dziewczynę, do której powinien wrócić i spędzić wieczór, zamiast szlajać się w pojedynkę i szukać przygód. Z jakiegoś powodu ten szept jednak ignoruje — zawsze tak robi.
Cóż, byłoby to dość trudne, bo nie żyją już od ponad dwudziestu lat — odpowiada z lekkim, choć odrobinę smutnym uśmiechem. Życie, tak? Jedni się rodzą, inni umierają, szkoda tylko, że część tych osób odchodzi zbyt wcześnie. Bo tak właśnie było z jego rodzicami — przed sobą mieli jeszcze wiele szczęśliwych lat w towarzystwie swoim i swojego syna, ale los chciał inaczej. Ale nie oni pierwsi i nie ostatni, wystarczy spojrzeć na dane, by zobaczyć ile osób co roku ginie w wypadkach samochodowych. I chociaż na początku uważał to za ogromną niesprawiedliwość, że trafiło akurat na jego rodziców, z czasem to zaakceptował i pogodził się z myślą, że nigdy więcej ich nie zobaczy. Wciąż za nimi tęskni, to jasne, ale życie toczy się dalej. — A sam chciałbym czasem poznać ich sekret — dodaje z rozbawieniem, bo kiedyś myślał, że i on będzie miał takie szczęście i trafi na kogoś, z kim będzie szczęśliwy aż do końca swoich dni. Teraz już nie jest tego taki pewien, choć całkowicie nadziei nie stracił. Wciąż się gdzieś tam tli i chyba dlatego kupił sobie za zaoszczędzone pieniądze tak duży dom, zamiast jakiegoś jednopokojowego apartamentu.
Na ten moment jednak, zamiast mieszkać w tym domu ze swoją rodziną — żoną i dziećmi, on przyprowadza tam różne kobiety. I czasem nawet nie obchodzi go to, że nie powinien, bo kogoś ma. Tak, jak dzisiaj, gdy powoli zaczyna planować zabranie Julii do siebie, a przynajmniej dopóki ona nagle się nie wycofuje. Marszczy ze zdziwieniem brwi, zastanawiając się, czy to może on zrobił coś nie tak. Nic na to jednak nie wskazuje, więc kiwa delikatnie głową, pozwalając jej się odsunąć. Może powinien wziąć z niej przykład? Kto by pomyślał!
Rozumiem. — Kiwa głową z sympatycznym uśmiechem, aby nie pomyślała, że ma do niej żal o to, że tak nagle go odrzuciła, chociaż jeszcze przed chwilą z nim flirtowała. Trudno jednak czasem całkowicie wyzbyć się pewnych przyzwyczajeń, nawet kiedy obiecuje się zmianę i naprawdę się stara. — Cóż, coś czuję, że niedługo to ja powinienem zacząć brać korepetycje od ciebie — śmieje się, wciskając wolną rękę do kieszeni spodni. Nie zamierza od niej uciekać tylko dlatego, że go odepchnęła, wszakże mogą jeszcze normalnie porozmawiać, jak na dwójkę dorosłych, zajętych ludzi przystało. I tak właśnie robią przez kilkadziesiąt kolejnych minut, dopóki gdzieś pod koniec imprezy, nie rozchodzą się — każde w swoją stronę.

KONIEC
Julia Crane
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ