dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
#2

Świat się kończył.
Świat musiał się kończyć, bo nie było innego logicznego wytłumaczenia na to, że Dottie Buchanan o tak wczesnej porannej porze w dzień wolny nie przewracała się akurat na drugi bok w łóżku, zawinięta w kołderkę niczym zaspane burrito, tylko ćwiczyła jogę na niewielkim tarasie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jednak na to, że była nie dość, że w pełni przebudzona, to jeszcze całkiem ogarnięta - i choć nieuchronnie zbliżająca się apokalipsa wydawała się najlogiczniejszym wytłumaczeniem, to jednak powód tej anomalii był z grubsza inny. Otóż, Odell kilka dni temu obwieścił, że malowanie jej nowego lokum najlepiej zacząć o wczesnych godzinach porannych, a że Dottie starszego brata uważała za największy w swym życiu autorytet i bezwzględnie liczyła się z niego zdaniem (chyba, że akurat rozmijało się ono z jej własnym albo dotyczyło jej spraw sercowych, wtedy skrupulatnie je ignorowała), toteż zwlekła się z łóżka bladym świtem. Kiedy jednak w oddali dostrzegła sylwetkę Ela, cała jej poranna insta-rutyna poszła się... no wszyscy wiemy co, a blondynka już biegła do niego boso, żeby go uściskać jakby nie widzieli się przynajmniej kilka lat, a nie kilka dni.
- Zdajesz sobie sprawę, że takie wczesne wstawanie to jest pierwsza oznaka tego, że się starzejesz? Wszyscy emeryci wstają bladym świtem, jak jeszcze się zaczniesz kłaść przed dziesiątą to już w ogóle krzyżyk na drogę - podzieliła się z nią swoimi spostrzeżeniami, prowadząc go do swojej chatki. Ziewnęła jeszcze pokazowo, w końcu przed robotą należało jeszcze napić się kawki, bo bez tego zdecydowanie brakowało jej sił na cokolwiek. - Chcesz coś do picia? - zaproponowała, jak przystało na perfekcyjną panią domu, którą niestety nie była. - Powiedz mi jeszcze... co wiesz o cieknących kranach? Bo istnieje szansa, że zepsułam go lepiej, niż został później naprawiony - co oznaczało tyle, że nadal z niego ciekło. A skoro już miała dzielnego mężczyznę pod ręką, to należało załatwić od razu wszystkie wymagające męskiej ręki sprawy.

odell buchanan
sumienny żółwik
.
prowadzący audycję — lorne bay radio
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
usłyszysz jego spokojny głos z radia podczas wieczornych audycji o kulturze masowej; spędził większość życia w stanach, teraz dał sobie rok by przekonać się do lorne bay

1.

Świat kończył się zatem podwójnie, bo każdy kto choć odrobinę znał Odella i jego przyzwyczajenia, również nie pomyślałby, że ten mógłby się tak wcześnie zerwać i zupełnie opuścić swoje wygodne, cieplutkie łóżko. Był definitywnie typem osoby, którą w języku popkultury można byłoby określić mianem creature of the night. Rzadko kładł się spać o porach, które generalna większość społeczeństwa uważała za normalne i najbardziej przystępne, a że to była taka trochę transakcja wiązana, to równocześnie mało kiedy budził się, nim dwucyfrowa liczba nie pojawiła się na tarczy elektronicznego zegarka przed dwukropkiem. I jemu to osobiście w niczym nie przeszkadzało, gorzej z osobami, które na przykład chciały się do niego dodzwonić z samego rana... zawsze jednak oddzwaniał po południu, więc nie było tego złego. No i wcale nie spał do tak późnych godzin! Zazwyczaj... na pewno nie dzisiaj. Chociaż bardzo by tego chciał, zerwanie się po siódmej było jego własnym pomysłem i jedyną słuszną opcją, jeżeli chcieli malować coś w jej mieszkaniu i nie zmusić Dottie na spanie poza domem przez najbliższe dwa dni. Jeśli uwiną się szybko, farba na pewno zdoła wywietrzeć do wieczora i wszystko będzie w porządku. - Prędzej bym zwariował, niż położył się spać przed dziesiątą. Wiesz, że normalnie o tej porze jeszcze pracuję? - zaśmiał się, obejmując ją na przywitanie jedną ręką, bo w drugiej trzymał torebkę z kawiarni i dwie kawy na tych takich tekturowych stojaczkach. - Nie, dziękuję, a nawet powiem więcej, sam przychodzę z czymś do picia. I czymś do zjedzenia też - oznajmił, podając jej kawy, a sam ruszył do kuchni z jedzeniem. Miał pewnie jakieś bajgle i croissanty, a z czym to już pozostawię nieokreślone, ale na pewno było to coś, co oboje lubili. - O cieknących kranach? Że trzeba je naprawić jak najszybciej, bo ucieka mnóstwo wody i później rachunek może być kolosalny... a jeśli masz na myśli, czy sobie poradzę z czymś takim, to jak najbardziej. O ile masz jakieś narzędzia - uznał, całkiem swobodnie czując się już w jej kuchni. Siadając zerknął nawet na kran, ale póki co nie dostrzegł kapania. Może akurat tak mu się trafiło, a może chodziło o ten w łazience.

Dottie Buchanan
powitalny kokos
fool for you
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Wiedziała, że niezależnie od tego, co by się nie działo, na brata mogła liczyć zawsze. Była naprawdę mocno związana z całą swoją rodziną, być może dlatego, że przez pierwsze lata życia to właśnie oni byli jedyną stałą w jej życiu. Ciągłe przenosiny między jedną bazą wojskową a drugą, zdecydowanie nie sprzyjały nawiązywaniu trwałych przyjaźni, a Dottie mogła powiedzieć, że prawdziwych przyjaciół po raz pierwszy znalazła dopiero tu, w Lorne Bay. Co prawda, za jednego z nich później wyszła i się z nim rozwiodła, a z przyjaciółką aktualnie nie rozmawiała, ale to materiał na osobną historię.
- Wiem, bo zawsze cię słucham... zwykle... jak nie zapomnę? Liczą się chęci, okej? - naprawdę starała się wspierać starszego brata i jak tylko mogła, włączała odbiornik radiowy kiedy akurat leciała jego transmisja. Nie mogła sobie jednak na to pozwolić codziennie, w końcu ją też pochłaniała praca o nieregularnych godzinach, no i z drugiej strony, trudno było znaleźć drugą równie roztrzepaną jak Dottie osobę, która absolutnie nie potrafiła nic porządnie zaplanować. - Omg, powiedziałabym ci teraz, że jesteś najlepszym bratem na świecie, ale już doskonale o tym wiesz bo dostałeś kubek. I koszulkę. I kapcie. I termosik - zaśmiała się, starając jakoś ukradkiem zajrzeć do tego, co przyniósł ze sobą Odell. Zawsze mogła im coś na szybko przygotować, właściwie to liczyła się z tym, że jakoś brata będzie trzeba ugościć i podziękować mu za pomoc z malowaniem, ale miło było choć raz nie musieć martwić się o śniadanie. - Wegańskie? - upewniła się tylko, gdyż ostatnio przechodziła przez fazę zdrowego i świadomego żywienia, więc naprawdę uważała na to, co jadła. Z drugiej strony, tęskniła już za burgerami i pizzą, więc marna szansa, aby ten piękny stan potrwał jakoś szczególnie długo. - Coś się znajdzie... a to ci się może przydać - podała mu to samo ustrojstwo, którym zepsuła ów kran, by móc zgrywać damę w opresji i na pomóc wezwać Phillipsa. - Nawet nic nie mów, okej? - spojrzała groźnie na brata, bo wiedziała, że ten już się domyślił, że pewnie znowu chodziło o jakiegoś faceta w życiu Dottie, podczas gdy ta tak naprawdę jeszcze dobrze nie otrzepała się po rozwodzie. Nie mogła nic poradzić na to, że po prostu nie potrafiła funkcjonować jako singielka i urodziła się niepoprawną romantyczką, więc takie akcje nie były pierwszymi, z jakimi spotkał się Odell.

odell buchanan
sumienny żółwik
.
prowadzący audycję — lorne bay radio
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
usłyszysz jego spokojny głos z radia podczas wieczornych audycji o kulturze masowej; spędził większość życia w stanach, teraz dał sobie rok by przekonać się do lorne bay
Trochę liczył na to, że jeśli dostatecznie szybko się z tym upora, to po powrocie do domu będzie mógł pozwolić sobie na jakąś przyjemną drzemkę. Co prawda łóżko miało mu już wystygnąć, a kołdra ułożona była idealnie, a nie tak, jak pozostawił ją zaraz po przebudzeniu, ale to wcale nie oznaczało, że po powrocie do domu nie mógł na nowo doprowadzić jej do idealnego stanu, w którym zgrywała się z jego ciałem w jedną całość. I choć daleki był od nazywania samego siebie starym, to już dawno zdążył dostrzec, że jeżeli nie śpi dostatecznie długo, nie odbębni tych przynajmniej ośmiu godzin snu, to potem jest niczym postać z Nocy Żywych Trupów. Teraz było całkiem okej, zaraz miał poprawić swój stan kawą, ale gdy ta przestanie działać, to Odell będzie najszczęśliwszy, jeśli w zasięgu jego wzroku znajdzie się jego własne łóżko.
- Zabieram go zawsze ze sobą do pracy - zapewnił, kiedy siostra wspomniała o termosiku, bo taka była prawda. Czasem lubił chodzić z takimi na pozór dennymi rzeczami, które w jego oczach były naprawdę istotne i ważne. Nie przyznawał się do tego na co dzień, ale jakoś tak serducho rosło mu, kiedy dostawał od Dottie prezenty mówiące o najlepszym bracie na świecie. - Wegańskie, wegetariańskie, mięsne, jakie sobie tylko zamarzysz - był typem beznadziejnym, jeśli chodziło o jedzenie i kupował wszystko, co wpadało mu w oko. Tym razem było tak samo, a Odell już za moment wgryzał się w pierwszego bajgla i popijał go swoją czarną kawą, która miała mu dać energię do pracy i malowania. I naprawiania kranu. Spojrzał na sprzęt, który przekazywany mu był przez siostrę i momentalnie brew powędrowała mu ku górze w pytającym wyrazie twarzy, którego w żaden sposób nie potrafił pohamować. Złapał narzędzie w dłoń i lekko stuknął nim o blat. - Nie zadam pytań, jeśli sama od razu odpowiesz - znała go, chciał wiedzieć takie rzeczy, szczególnie wtedy, kiedy Dottie w pierwszej kolejności decydowała się na atak, bo to oznaczało, że miała coś intrygującego do ukrycia.

Dottie Buchanan
powitalny kokos
fool for you
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
- Spróbowałbyś tylko nie - pogroziła mu palcem, choć wiedziała, że to zupełnie niepotrzebne. Być może przez te częste przeprowadzki w dzieciństwie, rodzina Buchanan zawsze była ze sobą bardzo zżyta, być może dlatego, że od najmłodszych lat mieli świadomość, że mają właściwie tylko siebie. Dlatego też starszych braci Dottie traktowała również jak najlepszych przyjaciół, chociaż trzeba przyznać, że czasami miała ich ochotę podusić gołymi rękami za nadopiekuńczość.
Nie siląc się na większe subtelności, zanurkowała w torbie, którą przyniósł ze sobą Odell, zaczynając przeglądać wszystkie znajdujące się w niej kanapki. Co prawda, nieco tęsknie zerknęła na tę z kurczakiem curry, ale ostatecznie zdecydowała się na jakiś wegańską opcję. Szybko uprzątnęła jakieś rzeczy, walające się po stole, ponieważ nigdy nie była perfekcyjną panią domu, a Odell zbyt dobrze wiedział, jak wielki syf potrafił panować w jej pokoju, więc nigdy też nie uznawała za stosowne, żeby sprzątać na przyjście kogoś z rodziny. No, chyba że chodziło o ich mamę, bo ona to już nie zostawiała na niej suchej nitki. A przecież to jasne, że Dottie najlepiej odnajdowała się w kontrolowanym chaosie.
Niemniej, w tej sytuacji chyba rzeczywiście nie powinna się spodziewać, że najstarszy brat tak po prostu odpuści i naprawi jej ten kran. Westchnęła więc ciężko i pokręciła głową. - Naprawdę go lubię, w porządku? Tym razem sprawdziłam, nie ma żony, nie bierze, nie chodzi na spotkania AA, nie ma powiązań z mafią i mielibyśmy naprawdę ładne dzieci, więc jeśli chcesz dołączyć do kolekcji kubek z napisem "najlepszy wujek na świecie" to tyle powinno ci wystarczyć - poddała się właściwie bez walki, bo już dawno zorientowała się, że opór na nic jej się nie zda. Bracia znali ją zbyt dobrze i zbyt długo odciągali ją od niewłaściwych facetów, którzy wiecznie się wokół niej kręcili, a na punkcie których Dottie najczęściej traciła zdrowy rozsądek. - I istnieje spora szansa, że pracuję z jednym z tych byłych, z którymi nie pozamykałam jeszcze wszystkich spraw... no i zawsze mogę wpaść na Wesa... i w ogóle za dużo moich byłych kręci się w mieście, więc to chyba najlepsza opcja, żebym skupiła się na kimś nowym, prawa? - niezależnie od tego, jaka miała być jego odpowiedź, Dottie i tak już swoje wiedziała.

odell buchanan
sumienny żółwik
.
prowadzący audycję — lorne bay radio
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
usłyszysz jego spokojny głos z radia podczas wieczornych audycji o kulturze masowej; spędził większość życia w stanach, teraz dał sobie rok by przekonać się do lorne bay
Nie spróbowałby i wiedziała o tym, ale w odpowiedzi na jej słowa posłał jej tylko uśmiech. Odell przywiązywał ogromną wagę do takich bzdur, jak drobne prezenty, a zwłaszcza kiedy pochodziły od rodziny. Kiedy przebywał w Stanach i nie miał tej gromadki przy sobie, bywał naprawdę samotny i zupełnie nie bez powodu pracował tak dużo, a także szukał miłości w ramionach rozmaitych kobiet. Oczywiście to były inne rzeczy, ale każdy miał swój sposób na zatkanie jakiejś pustki. Zawsze, kiedy coś dostawał, kiedy któraś z sióstr wysyłała mu paczkę świąteczną albo wpadała w odwiedziny i przywoziła jakieś drobiazgi, El był wręcz przeszczęśliwy. Termos był jego nieodłącznym towarzyszem, czy to w Ameryce, czy po powrocie do domu, bez znaczenia. - Bardzo mi dawkujesz informacje, a wiesz, że nie lubię naciskać - oznajmił luźno, bez wyrzutu. Nie zamierzał drążyć, bo do takich nie należał, ale miał trochę syndrom ojca i chciał mieć pewność, że jego mała siostrzyczka nie pakuje się w nic podejrzanego. Był pewien, że Dottie zdawała sobie z tego dokładnie sprawę, że on się po prostu o nią martwi, zwłaszcza teraz, gdy jest na miejscu i może jakoś bardziej być dla niej, wesprzeć ją... nawet naprawić głupi, kapiący kran, bo i do tego się nadawał. Mogła od razu zawołać jego, a nie jakiegoś fagasa, który najwyraźniej nie zrobił tego zbyt umiejętnie. Ale nie dzielił się z nią tymi rozmyślaniami, bo nie chciał sprawić jej przykrości. - Cieszę się, że nie ma żony, problemu alkoholowego ani kartoteki, ale ludzie bez tego też bywają różni... mówię z doświadczenia. I nie, nie będę drążyć, tylko miej to na uwadze i uważaj, okej? Jesteś mądra - oznajmił, sięgając po kanapkę z kurczakiem. Nawet nie próbował udawać, że potrzebował od czasu do czasu zjeść coś mięsnego, no niestety, ideały nie istniały, a Odell miedzy swoimi rozlicznymi zaletami miewał tez wady - jedną z nich mogło być śmiało to jedzenie mięsa. - Gdzie mój kubek w takim razie? - dopytał jeszcze, z pełnymi ustami. Uważał, że poradził sobie świetnie i nie zdenerwował jej żadnym pytaniem. - Prawda. Wiesz co? Cieszę się, że mnie tu nie było i żadnej byłej nie mam szansy spotkać - uznał, naprawdę wdzięczny losowi za takie zdarzenie. Nie wiedział oczywiście jeszcze, że jego logika była błędna, ale no, na tym etapie nie mógł. Zajadał więc w spokoju swoją kanapkę i rozglądał się po jej małym grajdołku. Ich mama pewnie dostałaby zawału, ale Odell czuł się wokół tego wszystkiego jakoś tak całkiem miło, przytulnie.

Dottie Buchanan
powitalny kokos
fool for you
dyspozytorka — lorne bay police station
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Chodzący chaos, który na domiar złego patrzy na świat przez różowe okulary i wierzy w prawdziwą miłość. Jak kiedyś usiądzie na kanapie i zacznie opowiadać dzieciom, jak poznała ich ojca, to zawstydzi tym samego Teda Mosby'ego.
Dottie doskonale go rozumiała, gdyż sama też zbyt długo nie potrafiła wytrzymać z dala od swojej rodziny. I nawet, jeśli miała brzydki zwyczaj uciekania od swoich problemów sercowych na drugi koniec kraju albo inny kontynent, to prędzej czy później i tak wracała do Lorne Bay, bo tu było najwięcej Buchananów. Być może właśnie dlatego, że razem z rodzeństwem byli aż tak zgrani, szczerze marzyła by pewnego dnia mieć równie dużą rodzinę - kochającego męża i gromadkę rozbrykanych dzieciaków, które roznosiłyby dom przy każdych świętach. - Wcale nie, tylko ci się tak wydaje - uniosła do góry ręce w obronnym geście. Rzeczywiście, Odell z całego rodzeństwa miał chyba najwięcej z jej ojca, być może dlatego, że był najstarszy i zawsze uważał, że jego obowiązkiem było chronienie najmłodszej siostry. Nie, żeby z resztą młodszych braci miała jakoś szczególnie łatwiej, ale dla Lyalla była jego oczkiem w głowie, a Wesley od najmłodszych lat zdawał się jej metalnym bliźniakiem. W całej tej układance, Ell pełnił rolę tego opiekuńczego i wyplątującego ją ze wszystkich kłopotów. - No bo... to mogło być tak... że to ja popsułam ten kran. Tak trochę tylko, żeby z niego ciekło, no i żebym mogła poprosić go o pomoc i żeby mógł się poczuć jak taki rycerz na białym koniu, co ratuje damy z opresji. I tak sobie myślałam, że jak już dokręci te śrubki wszystkie, to mu się odwdzięczę kolacją ze śniadaniem, na przykład. Tylko, że okej trochę go oblałam wodą i udało mi się go rozebrać, ale to jest naprawdę porządny facet i nie chciał zostać rozebrany, więc jak widzisz totalnie by się nadawał na ojca moich dzieci - wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, chyba zachęcona tym stwierdzeniem, że była mądra. Oboje dobrze wiedzieli, że nie była, a przynajmniej nie wtedy, kiedy na horyzoncie pojawiał się jakiś przystojny pan. Teraz jednak chciała mu udowodnić, że Phillips naprawdę był kandydatem godnym uwagi.
- A widzisz tu dzieciaka? - wskazała na swój płaski brzuch. Jeśli zbierać zakłady, które z rodzeństwa Buchanan najszybciej dorobi się potomstwa, to pewnie wszyscy bez zastanowienia postawiliby na Dottie - i niewykluczone, że dziwili się, jakim cudem nie wpadła jeszcze w liceum. Niemniej jednak, na chwilę obecną jeśli niepokalane poczęcie lub wiatropylność nie wchodziły w grę, to kiepsko widziała swoje szanse na zostanie mamą w najbliższym czasie. Nie, żeby nie chciała, bo zdecydowanie czuła się do tej roli gotowa, ale w tym przypadku jednak do tanga trzeba dwojga. - Mogę ci kilku oddać, jeśli chcesz? Tylko w robocie mam... - zamilkła na chwilę, żeby policzyć - trzech - czyli innymi słowy, aż o trzech za dużo.

odell buchanan
sumienny żółwik
.
ODPOWIEDZ