złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
#2

Ivy powinna wiele rzeczy w swoim życiu zrobić już dawno temu, na przykład już dawno temu powinna zauważyć, że jej małżeństwo nie ma prawa się udać, skoro mają tak odmienne plany na przyszłość. I że nie powinna palić fajek, bo to niezdrowe dla ciała, a już na pewno nie dla ciała prawie 35 latki, która chciała się starać o dziecko. Papierosy nigdy nie szły w parze z płodnością, no ale to był nałóg, z którym od dawna nie potrafiła się tak po prostu pożegnać. A próbowała naprawdę wielu sposobów! Od typowych, jak plastry i gumy z nikotyną, która mają pomagać w odzwyczajeniu się, przez nagłe zrywanie z nałogiem, po te wszystkie picie oraz palenie ziół i okładanie się kryształami dla rzucenia. Nie próbowała oczywiście wszystkiego, ale póki co miała dość małą wiarę w swoje możliwości. I trochę to teraz odkładała, bo ciężko jej było z powodu rozwodu, miała złamane serce i pocieszenie w postaci rozluźnienia się przy dymku było jedną z tych małych, codziennych radości. I przy okazji stało się całkiem niezłym punktem wspólnym z jedną z sąsiadek, która zdecydowanie działała na jej instynkt macierzyński. I to było coś, co bardzo starała się ukryć przed Adore, bo była pewna, że ta nie przyjmie tego zbyt dobrze. Ale inne rzeczy nie były do końca kłamstwem. Na przykład to, że naprawdę miała problem z nadmiarem jedzenia, kiedy coś ugotowała, tak jak dzisiaj! Dlatego z dużym naczyniem żaroodpornym, owiniętym ręcznikiem, żeby się nie poparzyć, zawitała pod domkiem dziewczyny i uśmiechnęła się lekko - wymienię obiad na fajkę - zaproponowała, zamiast powitania i pokazała jej co przyniosła. - Nie wiem jak robią to single, czy w sklepach są jakieś naczynia dla jednej osoby na takie okazje? - zapytała, bo oczywiście nie zamierzała jej mówić, że nawet ich nie szukała. - I jak życie z tej strony drzew? - rzuciła, jak już ją dziewczyna wpuściła, bo wciąż ją poznawała i była ciekawa jak jej życie płynie. To lepsze niż myślenie o swoich problemach.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
#6

Adore od urodzenia miała przejebane. Jej matka się nią nie zajmowała, no wolała być zajęła sama sobą i własnym życiem zupełnie ignorując potrzeby swojego dziecka. Z czasem dziewczynka była oddawana z rąk do rąk trafiając do kolejnych rodzin zastępczych, z którymi nie miala najlepszego kontaktu. Nigdy nigdzie nie czuła się u siebie. Dopiero kiedy stała się na tyle samodzielna żeby zamieszkać samej to dostała wiatru w żagle. Bycie niezależną naprawdę jej odpowiadało, a teraz gdy kilka dni temu skończyła osiemnaście lat to już mogło być tylko lepiej. Nie potrzebowała niczyjej zgody żeby robić to co chciała. Ograniczały ja jedynie pieniądze, zdawała sobie sprawę, że nie będzie jej stać na studia więc nawet nie myślała o tym, że kiedyś wyjdzie z Lorne Bay. Pracowała w sklepie z komiksami, bo potrzebowała się jednak za coś utrzymać, no o kupić papierosy, których paliła zdecydowanie za dużo.
Nie spodziewała się dzisiaj gości, myślała że może ktoś wpadł do JJa, ale okazało się, że to była jej sąsiadka. - Ohhh jasne, pachnie tak że mogę Ci dać nawet dwie - uskiechbela się wpuszczając kobietę do środka. - Po prostu jemy to samo przez kilka dni - zaśmiała się, bo Adore nauczona życiem wiedziała, że jedzenia nie wolno marnować. Zbyt wiele razy jej go brakowało żeby teraz cokolwiek wyrzucać. - Stabilne w swojej beznadziejności- stwierdziła wzruszając ramionami. - Napijesz się czegoś? - Zapytała, bo chciała być dobrą gospodynią! Ruszyła też do stolika, gdzie leżała paczka jej papierosów i rzuciła ją do kobiety, żeby się poczęstowała!
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
Ivy też nie miała jakoś super ekstra w swoim dzieciństwie, bo jednak brak ojca i skomplikowane życie, pełne lekkomyślnych i impulsywnych decyzji jej mamy nie kwalifikuje się jako wzorowe wychowywanie dziecka. Często też nie miały hajsu na godne życie, a przez to jak często zmieniały miejsce zamieszkania Ivelisse nie do końca mogła sobie zbudować zdrowych, przyjacielskich relacji. Paradoksalnie dopiero w Lorne udało jej się zbudować pierwsze relacje, które były względnie rodzinne i przyjacielskie. Chociaż nie no, dobra, próbowała to robić już w Berlinie, ale śmierć partnera jej matki trochę zniszczyło ten obrazek i cóż, trochę jej później zajęło znalezienie w sobie odwagi, żeby znów podjąć ryzyko i zaufać ludziom dookoła. I nic dziwnego, że dopiero teraz, kiedy już była po trzydziestce, w końcu była gotowa na dziecko i no… że małżeństwo dopiero koło trzydziestki się u niej pojawiło. Miała co przepracować po drodze, a i tak jak widać popełniła błąd, bo przecież nie wiedziała od wczoraj, że jej mąż nie jest zbyt chętny na dzieci…. ale! No teraz postawiła na siebie, skupiła się na swoim marzeniu i misji w postaci zostania mamą i nie zamierzała tracić ani sekundy więcej ze swojego cennego czasu. Latka lecą, ilość jajeczek się zmniejsza, co nie. I chyba miała w sobie więcej instynktu macierzyńskiego niż sądziła, skoro obdarowywała nim sąsiadkę, której nie znała przecież aż tak długo. A z drugiej strony, czasem nie trzeba ludzi długo znać, żeby wiedzieć, że to bratnie dusze.
- Jak proponujesz to nie odmówię - uniosła brwi i uśmiechnęła się lekko. Niewiele jeszcze wiedziała o marzeniach i planach dziewczyny, ale nawet gdyby chciała, to nie była aż taką bogaczką żeby jej zasponsorować studia. Zwłaszcza, że starania o dziecko w jej wieku też mogą się wiązać z dużymi wydatkami... i znała Adore już na tyle dobrze żeby wiedzieć, że ta i tak by takiego prezentu nie przyjęła. Akurat w tym zakresie były bardzo podobne. - Może powinnaś pomyśleć o karierze w handlu albo jakichś negocjacjach, z takimi możliwościami nie ma co się marnować - rzuciła i uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem. Mimo że wcale nie żartowała. - To brzmi jak jakiś sposób, chociaż trochę nudny... - przyznała - dobrze że w razie czego są zamrażarki - dodała, bo nie ma co skreślać takich rozwiązań, sama też nie zawsze miała siłę na codzienne gotowanie.
- Ulala, ale całościowej czy jakiś konkretny sektor się wybija? - zapytała, zaciekawiona. A potem zmrużyła lekko oczy - jak masz kawę to chętnie - i odpowiedziała po chwili zastanowienia. Kawa i fajka, najlepsze połączenie. I obiad. No, może raczej obiad jako pierwszy, a fajka i kawa po nim.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Robię w handlu, sklep z komiksami się przecież do tego zalicza - praca marzeń, nie lubiła tam chodzić. W sensie, nie było najgorzej, mogła trafić na coś naprawdę beznadziejnego, ale nie było to coś czym chciałaby się na dłuższą metę zajmować. - Negocjuje tylko sama ze sobą, czy strzelić sobie w łeb dzisiaj czy poczekać do jutra i chyba jestem w tym rzeczywiście dość dobra, bo jak na razie udaje mi się siebie przekonać, że warto poczekać jeszcze jeden dzień - bo kto wie co się wydarzy. Prawdopodobnie nic. Oczywiście, ze tak. Nic się nie zmieni i nie było co czekać na znak od losu, bo ten może nigdy nie nadejść. Adore wiedziała, że nie może się nastawiać na nic wielkiego, bo nigdy czegoś takiego mieć nie będzie. Nie pójdzie na studia, zostanie w Lorne Bay, będzie pracować w jakiś gównianych miejscach zirytowana sama na siebie i na to jak wygląda jej życie, może później znajdzie sobie jakiegoś męża, z którym będzie dlatego, ze wypada kogoś mieć i tak spędzi jakieś trzydzieści lat, aż umrze na jakąś chorobę, bo nie będzie jej stać na leczenie. Świetlana przyszłość.
- Witaj w moim świecie, też jest nudny - zaśmiała się pod nosem, chociaż chyba nie było się z czego śmiać, bo była to najprawdziwsza prawda. - Owszem, nie wiem jak sobie ludzie bez takich rzeczy kiedyś radzili - musiało im być strasznie ciężko!
- Całościowo, ale to też żadna nowość - wzruszyła ramionami, bo co jej miała powiedzieć? Nic się nie zmieniało już od lat. Było słabo i słabo już zostanie. Nie widziała dla siebie żadnej wybitnej przyszłości i naprawdę starała sie cieszyć po prostu tym co ma. Przyjaciółmi i tym, że nie umiera z głodu. - Dobra, już robię - kiwnęła głową i zaczęła się krzątać żeby przygotować sąsiadce kawę. - A co u Ciebie? - Zapytała wsypując zmielonej kawy do kubków, bo sorka, ale nie było ją stać na ekspres.
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- No tak, ale bardziej wiesz, na wyższych szczeblach - rzuciła z lekkim uśmiechem, bo owszem, wiedziała gdzie Adore pracuje i nawet dawała okejkę! W końcu komiksy były fajne, historie superbohaterów tym bardziej. No ale nie wiedziała, czy Adore chciałaby w tym widzieć jakoś… no swoją przyszłość.
- A masz jakąś możliwość awansu i rozwoju tam? - zapytała z zaciekawieniem, bo w sumie to nie wiedziała, czy to była jakaś sieć, w której mogła potem przejść do biura, centrali czy czegoś, czy to po postu był jeden sklepik, w którym po prostu sprzedawano komiksy. Nigdy jej o to nie pytała! Nie żeby się znały jakoś super długo, w sumie…
- Masz za ładną głowę, żeby ją odstrzelać - zauważyła, posyłając jej uśmiech - więc zdecydowanie wspieram właśnie tego negocjatora. I wiesz co? Przez Twoje włosy sama się zastanawiam, jak bym wyglądała w różu - dodała i uśmiechnęła się do niej z lekkim rozbawieniem, bo w sumie to żartowała. Chyba. W większości. Miała dość szalonych pomysłów póki co w swoim życiu, chyba nie powinna aż tak szaleć!
- Ale myślisz czasem trochę o tym, co byś chciała robić tak przyszłościowo? - zapytała zaraz potem, lekko tak, bo oczywiście nie chciała Adore tutaj spłoszyć. Ani żeby dziewczyna poczuła, że ją ocenia czy coś. Po prostu była ciekawa, czy dziewczyna myśli na dłuższą metę o tym wszystkim.
- No tak, ale świat to jedno a talerz to drugie. Świata nie możemy zmienić po prostu dorzucając do niego jakichś przypraw albo mieszając go z czymś - rzuciła z zaskakującym optymizmem. No ale hej, zbliżała się do 40 i chciała być matką, optymizm to ostatnie co jej zostało w życiu!
- Czy oni nie zakopywali tego jedzenia w soli i w ziemi przypadkiem? - zapytała, bo nie pamiętała dokładnie co tam robili, kiedy jeszcze nie było takich wynalazków jak lodówki i zamrażarki. Podejrzewała, że mieli chłodne piwnice i no chyba coś tam też suszyli i wędzili…
- A ja chyba złapałam stabilniejszą fuchę przy budowach, więc mogę powoli myśleć o pierwszej terapii... i zrobieniu dziecka - przyznała, chociaż nie wiedziała, czy akurat to Adore chciała usłyszeć. - No i zaczynam remontować swoją chatkę na zewnątrz, moja weranda już prawie nie zjada stóp przybyszów - dodała, z rozbawionym uśmiechem. Tak, Ivy była nieco specyficzna! Ale sypana kawa jej ani trochę nie przeszkadzała, nigdy nie była super fancy typiarką w tym zakresie.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Na wyższych szczeblach - zaśmiała się pod nosem, dla niej istniały tylko niskie szczeble albo podłoga. - Raczej nie, to mały, prywatny sklep. Dobrze, że go jeszcze nie zamknęli, bo nie mamy zbyt wielkiego dochodu - westchnęła, może nie powinna narzekać na tą pracę, bo nie daj Boże zamkną to miejsce i zostanie bez niczego. Za co wtedy będzie kupować jedzenie? Dobre pytanie. Może ktos by jej coś rzucił na ładne oczy i niewyparzony język.
- Nie wiem czy komuś byłoby zal mojej głowy - zaśmiała się, bo przyjaciół zbyt wielu nie miała, rodziny praktycznie wcale więc cóż, było jak było. Miała tylko nadzieję, że ktoś by ją znalazł zanim zaczęłaby się tak porządnie rozkładać. - Zawsze możemy sprawdzić, sama sobie robie włosy wiec Tobie też mogę - może wtedy odkryje w sobie dar do fryzjerstwa i znajdzie jakąś drogę dla siebie.
- Przyszłościowo? Dobry żart - aż sobie zachichotała pod nosem. - Nie mam przyszłości - rzuciła i wzruszyła ramionami. - A przynajmniej nie takiej, w której odnoszę większe sukcesy - do tego trzeba było mieć kontakty, studia albo przynajmniej żyć w większym mieście.
- A szkoda - bo wtedy taki świat byłby o wiele lepszy. - Tak, chyba tak robili, albo suszyli - zależy od klimatu. Adore chciałaby sie cofnąć w czasie żeby zobaczyć jak wyglądało życie tych innych osób, ale tak tylko na chwile, bo jednak choroby i ciągle wojny to nie była za dobra reklama dla tamtych czasów.
- No to moje gratulacje- naprawdę szczerze się cieszyła. - Jak będziesz potrzebować kogoś do potrzymania za rękę u lekarza to wiesz gdzie mnie znaleźć- uśmiechnęła się, bo pomimo swojego charakteru to Adore dla bliższych znajomych naprawdę była pomocna i miła. - O z tym też Ci mogę pomóc, potrafię przybijac gwoździe, to jedna z moich niewielu umiejętności- dodała uśmiechając się wesoło do przyjaciółki.
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
Ivy przez moment kiwała głową. - To ma też swoje plusy. W małych sklepach pracownicy zajmują się wszystkim, potem mogą sobie to wszystko wpisać do CV, jak będą szukać innej pracy. I następnym razem zarządzać zespołem, tak jak zarządzali sklepem - zauważyła z lekkim uśmiechem. - Czasami się zastanawiam, czy chciałabym mieć swoją własną firmę naprawczą, czy lepiej jest jednak zostać na pozycji osoby, która wszystko naprawi i zrobi - dodała szybko, żeby Adore nie czuła presji, że tylko o niej tutaj mówi w tym momencie. Bo nie chciała jej robić moralizatorskiej gadki, albo… no jakiejś motywatorskiej, jak jakiś kołcz z internetów.
Tak jakby plan ‘zrobić dziecko’ nie był wystarczająco absorbującym planem.
- Tobie powinno być! Co tam opinie innych, są ważniejsze - rzuciła z rozbawieniem, chociaż to wcale nie był żarcik, a prawda. - Jak podejmę decyzję to dam Ci znać, chociaż przydałoby im się chyba jakieś podcięcie… - mruknęła, nieco mrużąc oczy, a potem sięgnęła po papierosa, żeby go odpalić. Nie ma to jak ich uniwersalna magia, dobre na relaks, dobre na stres i dobre do alkoholu.
- Każdy ma przyszłość - poprawiła ją, marszcząc lekko brwi. - Skąd ten pesymizm? - zapytała, bo no zmartwiła się jej depresyjnym wyznaniem! A potem zamyśliła się na moment. - Wiesz, sukces jest… subiektywny. Wszystko zależy od tego, co byś chciała robić. Wątpię że na konferencjach biznesowych ktoś mówi o sukcesie i moim zawodzie, ale ja jestem z niego zadowolona - przyznała i posłała jej lekki uśmiech. Brak jakiegoś prestiżu to nie jest przecież nic złego. Nie ma wstydu w zajmowaniu się sprzątaniem, czy naprawianiem, bo przecież bez tych zawodów wszyscy by mieli wszystko zepsute i dookoła byłoby bardzo nasyfione!
- Skorzystam z tej propozycji. Ale wiesz, najgorsze i tak będą później zastrzyki z hormonami, ktoś będzie musiał się regularnie wbijać w mój tyłek - rzuciła z rozbawieniem. - Ta część mnie za bardzo nie ekscytuje… - dodała, marszcząc lekko nos. A potem pokiwała głową, zaciągając się papierosem.
- I super, a na doborze farb też się znasz? Bo mam jakieś tysiąc dylematów. O wiele łatwiej jest podejmować takie decyzje u kogoś, gdzie nie musisz patrzeć na efekt każdego dnia - mruknęła kręcąc powoli głową. - Zapłacę ci nawet w jedzeniu - dodała, wskazując na zapiekankę, którą chyba Adore już nakładała, ja nie wiem! Ale na pewno pachniała i smakowała super.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Proszę Cię, to jest beznadziejny sklep, mam tam stać na kasie i wykładać towar, nic więcej... no i posprzątać od czasu do czasu, a nie jest to nic wybitnego, czym mogę się później chwalić w CV - wzruszyła ramionami, bo Adore już się pogodziła ze swoim losem. Wiedziała, że nie stanie sie szefem międzynarodowej korporacji, nie będzie sławną dziennikarką ani nie napisze wybitnej powieści, bo jej nie było na to stać. Nie miała możliwości wyjechać na studia i rozwijać swoje pasje i talenty, dlatego coraz bardziej zaczynała myśleć o tym czy nie rzucić tego wszystkiego w pizdu i po prostu przestać pisać. Mogła wyrzucić wszystkie swoje wiersze, opowiadania i inne bzdury, które do tej pory tworzyła. - Własna firma brzmi jak za dużo roboty za zdecydowanie za małe pieniądze - okej, co innego jak się było właścicielem jakiejś wielkiej firmy, no to okej, wtedy to miało sens, ale tak? Nie. Lepiej było mieć czystą głowę i zajmować się tylko swoją robotą, a nie jeszcze tymi wszystkimi papierami dookoła.
- W razie co to wiesz gdzie mnie szukać, raczej się nie wyprowadzę - bo nie miała gdzie, a posiadanie dachu nad głową, z którego prawie wcale nie ciekło, było ogromnym plusem tego miejsca. - Taak, jakąś owszem - ale nie taka jaką sie chciało mieć. Adore już dawno to zrozumiała. Jej przyszłość będzie równie gówniana jak teraźniejszość czy przeszłość, wolała więc udawać, że jej nie ma. Adore nie uważała pracy sprzątaczki za sukces, tak samo jak nie sądziła, ze jej robota na kasie jest jakimś sukcesem. Sukcesem było to, że była w stanie przeżyć sama mając jedynie 18 lat.
- Mogę Ci je wbijać, pielęgniarką jeszcze nie byłam, chętnie wypróbuje - to na bank nie jest nic trudnego, trzeba było tylko potrenować na jakimś mięsku i wszystko będzie okej. - Boisz się igieł? - Zapytała zaciekawiona, bo może rzeczywiście powinna z nią jeździć jeżeli Ivy będzie gdzieś mdlała na prawo i lewo.
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- Mogło być gorzej, mogła zostać praca tylko w jakimś ogrodniczym i musiałabyś przerzucać nawozy. Naturalne, albo i nie - dodała, unosząc brwi, bo ciężko powiedzieć co byłoby gorsze! To że pierwsze byłoby śmierdzące, czy że drugie mogłoby być trujące. - Nudny sklepik jest lepszy niż wysypka - dodała, kiwając powoli głową. - A w CV wszystko zależy jak opiszesz. Ty myślisz, że jak ja dostałam pierwsze poważne fuchy w swoim zawodzie? - zapytała z lekkim rozbawieniem - co prawda po znajomości, ale wyolbrzymiali każde naprawione kolanko, pobajdurzył i proszę - rozłożyła ręce, śmiejąc się cicho. W tym szaleństwie była metoda.
I no, z tymi powieściami nie ma co skreślać sprawy, bo są ludzie, którzy karierę zaczynają dopiero po 40 i sobie radzą. Z korporacją może być już trochę trudniej… no i z dziennikarstwem, chyba że znalazłaby temat, który by ją mega zainspirował i z którego powstałby jakiś super materiał. Sky is the limit!
- No zależy ile masz pracowników, jakie stawki… - zauważyła, unosząc brwi. Wiedziała, że z jednej strony im taniej tym więcej klientów, ale z drugiej.. no zajmowała się rurami i elektrycznością. - A jednak sprawiam, że ludziom dom nie staje w płomieniach, że szambo nie wybije, a rury nie ciekną, więc wiedzą jak ważna jest moja robota - dodała, z łobuzerskim uśmiechem. Pewnie i tak by miała problem z wycenieniem tego wszystkiego, zwłaszcza że miałaby na głowie dodatkowo koszty działalności, biura, księgowości i tak dalej…
- Nie mów, że byś chciała - spojrzała na nią zaskoczona - wiem że te chatki się sypią, ale przecież okolica jest cudowna. I to powietrze z rana? Uwielbiam się tutaj budzić, nigdy tak dobrze nie spałam - przyznała, kiwając powoli głową. A może po prostu to kwestia tego, że w końcu się przyznała, że jej małżeństwo nie działa i dlatego nagle mogła spać po nocach? No ciężko powiedzieć! - A te wszystkie naprawy… przynajmniej jest czymś głowę zająć. To na pewno ciekawsze niż rozwiązywanie krzyżówek i stawianie pasjansa - okej, pewnie Adore miała inne rozrywki jako młodzież, a nie taki stary pryk jak Ivy, ale ona się tutaj zgrywała i chciała ją trochę rozśmieszyć.
- A co byś chciała robić, tak naprawdę, gdybyś wygrała milion na loterii i…? - zapytała, mając nadzieję że nie przegina. Ale naprawdę była ciekawa, bo Adore ewidentnie za czymś wzdychała.
- To akurat mnie cieszy, że z igłami nie masz nic wspólnego - rzuciła z lekkim rozbawieniem. A potem zmarszczyła nos. - No nie kocham ich jakoś specjalnie, wbijają się w moją skórę i nie robią tego delikatnie - rzuciła w ramach obrony! Ale nie uciekała z krzykiem, a to już coś.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Plusem tego byłoby to, że nie miałabym w okolicy żadnych dziwaków i nerdów - a niestety w swojej dotychczasowej robocie miała pełno tego typu klientelii. Strasznie byli denerwujący i kuszącą słuchać wykładów o tym czym się różni DC od Marvela. Jak można się domyślić nie za bardzo ją to interesowało. - Kłamałaś w CV? - Zaśmiała się, bo tego, by się po niej nie spodziewała! Co miałaby niby tam napisać? Mogłaby udawać Margot Robbie, może ktoś by chciał ja wynająć na urodziny dla dzieci. W sumie Margot była z Australii więc ktos mógłby się nabrać.
- O na pewno wiedzą- pokiwała głową, chociaż nie była tego tak bardzo pewna. Ludzie zazwyczaj nie doceniali osób, które im sprzątały, gotowały czy naprawiały rzeczy. Sama nie za bardzo wiedziała czemu dokładnie tak jest. - Czy chciałabym mieszkać w miejscu, z którego muszę codziennie wynosić pająki? Hmmm, tak, ale na razie nie mam za bardzo możliwości tego spełnić- dostała ten domek w spadku i była to jedyna rzecz, która sprawiala, że Adore czuła się bezpiecznie. Miała przynajmniej dach nad głową.
- Ktoś jeszcze tak robi? - Zapytała zdziwiona. - Wolałabym poczytać albo obejrzeć serial ma netflixie - a tak to nie miała na to czasu i tak dobrze, że udało jej się znaleźć możliwośc nauki w pracy, bo wtedy pewnie nawet sprawdzianów, by nie zaliczyła. - Chciałabym pójść na studia i pisać, książki, opowiadania, wiersze... cokolwiek- nawet horoskopy byłyby okej, byle tylko mogła to robić w prawdziwej redakcji.
- Nie będę Ci więc mówić z czym innym mialam do czynienia- puściła jej oczko . Nie była grzeczną dziewczynką i chyba patrząc na nią ludzie mogli się tego spodziewać. - A kiedy masz w planach zacząć działać? No i myślę ze powinnaś odpuścić sobie papierosy- w końcu w ciąży nie wolno palić więc nie się już zaczyna przyzwyczajać.
ambitny krab
cyc
złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
- W każdej pracy masz na kogo narzekać, tego się za bardzo nie łap. A taki nerd przynajmniej cię nie złapie za tyłek, jak wymieniasz uszczelkę, nie rzuci tekstem rodem z pornola na dzień dobry… no i pracując w barze masz czasem kogoś agresywnego i napastliwego. Nerdy są przy tym totalnie do zniesienia - zapewniła ją z rozbawieniem. W sumie to by się nie zdziwiła, gdyby Adore kiedyś została barmanką, bo miała na pewno… taki ponury barmankowy styl życia. Inna sprawa, że Ives podejrzewała, że dość szybko by jej dało w kość obsługiwanie pijanych ludzi, stałaby się zgorzkniała i wiecznie wkurzona. To wcale nie była łatwa praca, nie tylko ze względu na szalone godziny.
- To nie jest kłamstwo, jeśli po prostu dobrze sformułujesz prawdę - uniosła z rozbawieniem brwi - a w każdym zadaniu można to zrobić. Na przykład wypakowywanie towaru, może być… - zastanowiła się przez sekundę - zarządzaniem i koordynacją dostaw i organizacją…. i odpowiedzialnością za poważne obowiązki - rzuciła, może i niezbyt kreatywnie, ale nie miała czasu się nad tym za bardzo zastanowić. I nie było to kłamstwo przecież, po prostu inaczej określona prawda.
- Myślisz, że w innych dzielnicach one nie przychodzą odwiedzać mieszkańców? - zapytała z lekkim rozbawieniem. - To Australia, tutaj w każdym domu możesz znaleźć węża w toalecie i pająka pod zlewem, uwierz mi, regularnie utrudniały mi pracę - dodała z rozbawieniem wielkim! I w sumie widziała wiele pozytywów, w końcu Ivy się tu sama z siebie przeprowadziła, a nie dlatego że odziedziczyła ten dom, czy na inny nie było jej stać. Patrzyła na to świeżym okiem. Ale też była specyficznym typem człowieka jednak.
- No coś ty, dobra krzyżówka albo sudoku zrobi o wiele więcej dobrego dla Twojego mózgu, niż serial - wywróciła oczami, bo chociaż sama lubiła zalety korzystania z internetu, to jednak przy dziewczynie była trochę starym prykiem, więc i rozrywki starych pryków nie były jej obce i lubiła do nich wracać.
- A sprawdzałaś kiedyś stypendia dla piszących? - zapytała delikatnie, ostrożnie i z ciekawością. Bo przecież… no takie rzeczy istniały. Więc czemu by nie spróbować?
- Za niedługo - odpowiedziała niejasno. - I tak, właśnie dlatego teraz tyle pale, tak na pożegnanie - rzuciła, z półuśmiechem, bo wiedziała, że nie powinna, ale miała rozwód na głowie, a to stresująca sprawa, okej.
ambitny krab
-
Uczennica — szkoła
18 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I’m fucking Libra
- Ale są nudni i beznadziejni - wywróciła oczami i pokręciła głową. Oczywiście dobrze, że nie miała do czynienia z agresywnymi szowinistami, ale jej nerdy też nie były najlepszym towarzystwem. Mogła tarfić gorzej? Mogła. Czy powinna się godzić na to swoje "mniejsze zło"? Nie koniecznie. Była jak Geralt z Rivii i jeżeli miała do wyboru mniejsze, a większe zło to wolała nie wybierać wcale.
- Czyli mam siebie okłamywać przez większość swojego życia? Nie dziękuję. Nazywajmy rzeczy po imieniu, nie ma co sobie na siłę upiększać rzeczywistości - bo to i tak nic nie dawało, wręcz przeciwnie. Człowiek żył tylko w jakiejś głupiej bajce, która kiedyś pękała i nagle się okazywało, że są w ciemnej dupie. Adore przynajmniej już na wstępie wiedziała, że na końcu jej tunelu nie ma światła.
- No myślę, że w blokach masz mniejsze na to szanse... albo w takim Sydney - chociaż o tym się nie przekona, bo nie będzie jej stać na wyjazdy. Nie było jej czasem stać na rachunki, a co dopiero na podróże. - Widać, że jesteś stara - stwierdziła patrząc na przyjaciółkę i zaśmiała się, bo oczywiście mówiła to z żartem. No, ale najwyraźniej różnica wieku między nimi była już dość mocno zauważalna.
- Tak - kiwnęła głową - ale na pewno, bym się nie dostała. Jest dużo chętnych, a ja nie jestem aż tak mądra żeby ich wszystkich pokonać - mówiła o tym wprost. Wiedziała, że jest mądra, ale szczerze wątpiła, że aż tak. Na pewno są bardziej utalentowani młodzi ludzie niż taka Adore. - Powinnaś sie już odzwyczajać, jak nagle rzucisz to będzie Ci strasznie ciężko - Visage nie miała nawet w planach tego robić, bo papierosy były jedną z niewielu przyjemności w jej życiu.
ambitny krab
cyc
ODPOWIEDZ